Komorowski - Sumliński - WSI

tolep

five miles out
8 576
15 476
Cztery mieszkania, cztery samochody
Interesujący jest wątek majątku Sumlińskiego.
- Sumliński występuje w kilku przedsięwzięciach biznesowych, ma cztery mieszkania na podstawione bliskie mu osoby. M.in. trzypokojowe na nowym osiedlu przy ul. Wrzeciono na Żoliborzu i kawalerkę przy ul. Popiełuszki, gdzie urządził sobie siłownię. Wiedzą to prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. A do kolegów dziennikarzy Sumliński narzeka, że nie ma za co żyć… Bogdan Rymanowski wpłacił na jego konto 10 tys. zł. – mówi nasz informator.
Jak podkreśla, Sumliński jeździ nową skodą octavią. Jeździł niedawno także innymi luksusowymi autami, m.in. sześcioosobową hondą „full wypas”. Auta – skody oktawie - miały także jego żona i siostrzenica, która, oprócz trójki małych dzieci Sumlińskiego, była na jego utrzymaniu.
Małgorzata Subotić pisze w swoim artykule o Sumlińskim, że po urodzeniu trzeciego dziecka jego żona przestała pracować. Na całą rodzinę zarabiał Sumliński.
- Skąd miał pieniądze na mieszkanie przy ul .Wrzeciono, które wówczas wykańczał, na kupno kawalerki przy ul. Popiełuszki, na wykańczanie domu w Białej Podlaskiej, na samochody? Nawet, jeśli część z tego majątku ma na kredyt, spłacanie kredytów to poważne obciążenie budżetu domowego – zastanawia się znajomy dziennikarza.
- Kolegom mówi, że te auta ma dzięki znajomości z jednym dealerów samochodowych. Chodzi o Pol-Mot Autoryzowanego dealera Skody. Wojtek ma podobno fuchę w Pol-Motcie – mówi jego znajomy. - Ma kilka kart kredytowych, w tym złotą. Taka kartą nie posługuje się pierwszy lepszy dziennikarz. Jego rodzina żyje ponad stan. Za co? Sporo o finansach Sumlińskiego wie płk L. – dodaje.

Dziennikarz - pijarowiec
16 grudnia 2008 roku „Newsweek” opublikował artykuł o Wojciechu Sumlińskim „W dziennikarskiej skórze”. Napisał, że firma Sumlińskiego zajmowała się obsługą PR-owską jednej z największych elektrowni w Polsce - Kozienice. „Okazuje się, że Sumliński ma więcej trupów w szafie - kolejny to zarabianie na działalności PR-owskiej. W marcu firma dziennikarza zaczęła wspierać elektrownię Kozienice należącą do prywatyzowanego właśnie koncernu Enea. - Umowa obejmowała analizy materiałów prasowych dotyczących rynku elektroenergetycznego oraz współdziałanie w zakresie kształtowania pozytywnego wizerunku spółki – potwierdził „Newsweekowi” Grzegorz Mierzejewski, rzecznik elektrowni Kozienice. (…) Sumliński w całej sprawie nie widzi problemu (choć na wszelki wypadek usiłował nas straszyć konsekwencjami opublikowania tekstu, który mu się nie spodoba). Twierdzi, że dokument podpisała jego żona jako pełnomocnik jego firmy i to ona pomagała pracownikom biura prasowego elektrowni”.
Prywatyzacja Elektrowni Kozienice odbyła się za czasów SLD. Ciekawe, kto załatwił „dojście” żonie Sumlińskiego, Monice, do Elektrowni, że tak duża firma powierzyła trudne zadanie młodej kobiecie, bez żadnego doświadczenia w branży PR? Ciekawe na czym de facto polega „doradzanie zespołowi prasowemu” Elektrowni i ile za to inkasowali Sumlińscy?
Zastanawia, że dziennikarz zajmujący się losem ks. Popiełuszki, aferami Megagazu, paliwową itp. zarazem uprawia PR.

Dziwne interesy
To nie jedyny biznes Sumlińskiego. Do niedawna był członkiem rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Turystyczno-Handlowego „Trybunalskie” S.A. –
Hotel „Podklasztorze”. Ciekawe, że nadzór właścicielski nad tym przedsiębiorstwem sprawuje Ministerstwo Skarbu Państwa.
Z Rafałem Szmytke, prezesem Polskiej Organizacji Turystycznej, są właścicielami dwóch ciężarówek TIR.
Sumliński doradza też m.in. biznesmenowi Andrzejowi Perczyńskiemu, występującemu w aferze PZU. Plotka głosi, że Perczyński wpłaca (w każdym razie wpłacał) na konto Sumlińskiego 5 tys. zł miesięcznie.
- Sumliński stał się ofiarą własnych intryg, a wiedząc, że w areszcie mogą z niego wyciągnąć wiele grzechów, zagrał „samobójstwo”. Gdyby chciał naprawdę się zabić, poszedłby nad Wisłę, jak Piotr Skórzyński, a nie robił manifestacji w kościele, gdzie pełno ludzi. Podobno pomysł z zagraniem samobójstwa podsunął mu jeden z jego adwokatów. Według mnie Sumliński z premedytacją zagrał na uczuciach ludzi, także kolegów-dziennikarzy. Dlaczego tak bał się aresztu, skoro informacjami, jak twierdzi, nie handlował? – mówi nasz informator.
Może Sumliński bał się też, że wyjdą inne dawne ich wspólne interesy, o których mówi się w świecie dziennikarskim?
- Według mnie list otwarty Sumlińskiego jest wyreżyserowany, teraz tak go widzę. Gdy się w niego wczyta, widać, że jest precyzyjnie przemyślany, wcale nie spontaniczny – jest w nim wszystko, co z jego punktu widzenia powinno się znaleźć, ukazane w taki sposób, by przedstawiało go jako ofiarę, jednocześnie wiąże z jego osobą kolegów-dziennikarzy – nie ominął żadnego szczegółu z współpracy z tymi dziennikarzami, który przemawia na jego korzyść. Skąd ta pedanteryjna szczegółowość i w ogarniętym rozpaczą człowieku? Ludzie, którzy chcą sobie odebrać życie piszą krótkie pożegnanie, a nie elaborat – mówi nasz informator ze spec służb.
- Wszyscy obrońcy Sumlińskiego po jego aresztowaniu przez ABW kierowali się dobrą wolą, współczuciem, nie znali niektórych szczegółów z jego życia – mówi znajomy Sumlińskiego.
Według niego Sumliński bywa ciepłym, przyjaznym „misiem”, zwłaszcza, gdy kogoś potrzebuje, bardzo szybko skraca dystans psychologiczny i jest niezwykle przekonywający, wręcz ujmujący. Ma jednak także drugą twarz.
- Tym ciepłym wizerunkiem i socjotechniką zjednał sobie m.in. wielu duchownych, a nawet bardzo ważnych polityków prawicy – mówi jego były kolega.
Sprawa podsłuchów podtrzymała wizerunek Sumlińskiego jako prześladowanego dziennikarza - prokuratura działała pod dużą presją opinii społecznej, która mu współczuje. Prawda jest taka, że podsłuchiwano Sumlińskiego, a dziennikarzy tylko z tego powodu, że między innymi oni do niego dzwonili. Tymczasem przekazom medialnym nadano taki kontekst – że celowo podsłuchiwano konkretnych dziennikarzy, a Sumlińskiego „przy okazji”.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Czyli co, WSI miało zatarg z Bronkozaurem a Sumliński z oficerskiego rozkazu miał go zniszczyć?
Po 2006 nie istnieją WSI jako byt realny.

Ja w tej kwestii mam taką teorię. Po śmierci Jaruzelskiego nastąpił podział watach ubeckich. Śmierć "Generała" była wyzwalaczem. Dodatkowo wcześniej obce służby przejęły po rozwiązaniu WSI sporo ludzi, nie tylko z WSI, ale i innych służb. Różne ubeckie watahy prowadzą ze sobą wojnę o wpływy. Jedne realizują plany własne, a inne obce. Stąd ta operetka.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Od jakiegoś pół roku wiarygodność Sumlińskiego jest równa zeru. To taka pisowska podpałka dla moherowych beretów. No i jeszcze czasem się nabierze jakiś młody zbuntowany prawak albo inny kuc bez mózgu. Ogólnie to koleś od zawsze śmierdział. Ciekawe co będzie robił po wyborach wygranych przez pis. Pewnie pomysły na książki się skończą. Przypominam też że gościu w lato wymigał się od debaty ze Stonogą. Przełożył na jesień (bodajże październik?) i o spotkaniu ani słowa.
 
OP
OP
Staszek Alcatraz

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 465
Ależ ja czytałem ten wątek dokładnie. Vast powinien napisać, że jego zdaniem wiarygodność Sumlińskiego jest równa zero, bo mnie w żaden sposób jego argumentacja i post, który przytoczył nie przekonują . To, że Sumliński 2 razy napisał prawie to samo, lub to samo co mówił na wykładach nie znaczy, że pisał nieprawdę. lol
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Ależ ja czytałem ten wątek dokładnie. Vast powinien napisać, że jego zdaniem wiarygodność Sumlińskiego jest równa zero, bo mnie w żaden sposób jego argumentacja i post, który przytoczył nie przekonują . To, że Sumliński 2 razy napisał prawie to samo, lub to samo co mówił na wykładach nie znaczy, że pisał nieprawdę. lol

Gdyby były dowody na to że pisał/mówił nieprawdę, to nazwałbym go kłamcą a nie człowiekiem niewiarygodnym.

Na tym jednym z wykładów na youtubie mówił też że platforma i slużby robią podmiankę - jedna łajba to nowoczesna.pl, druga łajba to Stonoga. Oczywiście dowodów zero, a wypowiedział to jakby była to prawda objawiona. Koniec końców pkw ujebało partię Stonogi i nie zarejestrowało mu komitetu.
 

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
Pojawiła się nowa ( albo nowa stara ) książka Sumlińskiego:
Czego nie powie Masa o polskiej mafii
Oczywiście żadnej jego książki już nie kupię. Ale zastanawiam się ile można jechać na odgrzewanych kotletach: Popiełuszko, Komorowski i Masa. Tak sobie czytam opinie czytelników w necie na lubimyczytac.pl -

"Mając za sobą lekturę "Niebezpiecznych związków Bronisława Komorowskiego", po "Czego nie powie Masa o polskiej mafii" spodziewałem się czegoś więcej. Tymczasem autor w wielu miejscach się powtarza. Mamy całe fragmenty żywcem skopiowane w poprzedniej książki, a połowa jej objętości to skany protokołów z zeznań Masy, przez które większość czytelników nie przebrnie, zresztą, to co najciekawsze w zeznaniach gangstera, Wojciech Sumliński zawarł w drugim rozdziale. Oczywiście jest kilka nowych faktów, jak chociażby wątki z Andrzejem Lepperem, Stonogą czy tajemniczego Zakonu z Ukrainy. Wbrew tytułowi niewiele jest o samym Masie."

"Książka dla tych co czytali "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" nie wniesie praktycznie nic nowego. Ot kilka mocniejszych dźwięków, ale burzy nie ma."


-
i zastanawiam się ile jeszcze książek wyda pisząc to samo ale pod innym tytułem?
 

Morwin Kike

Active Member
38
121
No właśnie, to mnie wkurwiło po zapoznaniu się z treścią tej niby " nowej" książki. Przeczytałem najpierw " Z mocy bezprawia" potem " Niebezpieczne związki" i już mnie raziło to, że porusza ciągle te same wątki. Liczyłem, że chociaż teraz znajdę tam coś nowego, a tu znów większość książki żywcem skopiowana z poprzednich tytułów. To trochę wygląda tak jakby on pisał do nowych czytelników, którzy nie zapoznali się z poprzednimi tytułami i nie znają tych historii. Ale co z tymi, co je poznali ? mają dwadzieścia razy czytać to samo ? Kupuje czasem książki, bo nie lubię czytać pdf na kompie, ale tym razem nie dam mu zarobić jak wyda nową książkę i ściągnę sobie z neta. Szkoda kasę wypierdalać na to samo, tylko z bonusem w postaci paru nowych wątków.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Kupiłem książkę Sumlińskiego "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" na zasadzie "a chuj zobaczę o co w tym chodzi". Widziałem z nim wcześniej jeden wywiad i chociaż typ wydawał mi się prawakiem w stylu pisowskim pomyślałem, że przy tym jest szczery i ma jakąś ważną informację do przekazania.

Pierwsze co mnie jebnęło to to o czym wspominał chyba Kawador (sorry, nie przeczytałem całego wątku) to patetyczny styl. Pomyślałem, że może to tylko takie wrażenie i czytałem dalej. Problem w tym, że ta patetyczność w formułowaniu myśli i przedstawieniu historii nie zmniejszała się, ale rosła. Ta książka jest napisana jak tani kryminał. Sumliński przemyca też w niej swój narcyzm pokrywając go tym, że niby jest taki słaby. Mniej więcej to przypomina kujonów w podstawówce co wychodząc ze sprawdzianu pierdolili, że nie zaliczą, a zawsze ostatecznie oscylowali w granicach oceny 5. Np. autor relacjonuje swoją rozmowę z informatorem i zadaje pytanie:

- Powtórzę pytanie: dlaczego ja?

- Niektórzy mówią, że nie cofasz się przed niczym (..)

Litości kurwa... Oprócz tego Sumliński często przytacza swoje znajomości z ludźmi władzy, również tej bardzo złej strony. Można zrozumieć, że dziennikarz żeby dotrzeć do informacji musi czasem spotkać się z ciemną stroną mocy, ale tam jest to tak opisane jakby on się tym szczycił. Oczywiście pokryte to jest fałszywą (wg mnie) skromnością.

Dodatkowo odjeżdża w jakieś swoje przemyślenia i wspomnienia z wakacji jak był dzieckiem i z siostrą się bawił na plaży.. I to nie są dwa zdania, ale cała opowieść. Przytoczę jeszcze jeden tekst, po którym przestałem traktować poważnie tę książkę:

Rzecz się dzieje w knajpie, gdzie Sumliński w tajemnicy spotyka się z informatorem a barmanką jest kobieta. Autor postanowił w tym miejscu zrobić sobie kolejny odjazd:

"Piękna brunetka, ale nie tym mdły i pustym niedojrzałym rodzajem urody, który wygrywa konkursy o różne tytuły Miss. Miała delikatnie ukształtowaną budowę kostną, czyste rysy i niewątpliwe cechy inteligencji, dzięki którym pozostałaby piękna nawet w dwadzieścia lat po tym, jak zwiędłe wczorajsze zwyciężczynie konkursów Miss od dawna już zrezygnowałyby z nierównego współzawodnictwa. Ta dziewczyna z pewnością przyciągała wzrok przybywających tu w sezonie i poza sezonem turystów płci męskiej - ale nie moją. I to nie dlatego, że małżeńska wierność zawsze była na szczycie moich priorytetów. Dzisiejszego wieczora to, co piękne i dobre, musiało ustąpić pierwszeństwa temu, co złe i ponure, mrocznym stronom tego świata."

Pominę już to, że jak można opisywać kobietę z takim zachwytem a później stwierdzić, że ona nie przyciąga wzroku. Ale jaki to ma w ogóle związek z tematem książki??? I to podsumowanie o mrocznych stronach świata. W tle jeszcze powinna lecieć muzyka z BatMana...

Ale dobra. Każdy autor ma swoje różne klimaty i niech będzie, mimo, że dla mnie to kiczowaty styl. Jeśli chodzi o samego Komorowskiego i całą strukturę korupcji jest to tak w tej książce przedstawione, że naprawdę trudno się połapać. Nagle na przykład Sumliński zaczyna wyrzucać z siebie lawinę informacji, później przeskoczyć na inny temat i kolejna lawina. To mniej więcej wygląda tak, że: Ziutek znał tego, który znał tamtego, który z kolei znał innego, który był kolegą Ziutka, ale tamten znał tego trzeciego, który Ziutka nie lubił. Po takim bombardingu ja przynajmniej nie wiedziałem już kto z kim i po co i dlaczego. Dlatego przerwałem czytanie w połowie zniechęcony dodatkowo stylem.

Dla mnie Sumliński jest co najmniej podejrzany, ale nie chce mi się śledzić jego poczynań, więc pominę jego ocenę. Niestety takie książki mogą powodować zmacierewiczenie tematu tajniaków i innych niebezpiecznych ludzi. Po prostu to co on pisze jest tak przesiąknięte kiczem i do tego chaotyczne, że może podważać zaufanie do ludzi tropiących układy w RP.
 
OP
OP
Staszek Alcatraz

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 465
Lekka grafomania nie jest szkodliwa społecznie. To jedyny człowiek, któremu udało się dojść tak daleko w kontaktach ze służbami, mafiami i lożami. Ode mnie szacun.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Lekka grafomania nie jest szkodliwa społecznie. To jedyny człowiek, któremu udało się dojść tak daleko w kontaktach ze służbami, mafiami i lożami. Ode mnie szacun.
Tak. Ale wyobraź sobie, że ktoś np. pisze o tajnych organizacjach lewackich i wali coś takiego: "Była ciemna noc, mimo to nie czułem strachu. Kątem oka zobaczyłem zamaskowanego mężczyznę. Wiedziałem, że może być groźny, ale na pewno nie tak bardzo jak policjant z odkrytą twarzą. Co za ironia losu. Gdybym to wiedział jak miałem 10 lat i zbierałem kamyki z moim przyjacielem w 1964 w Ustce wszystko potoczyłoby się inaczej... Odgoniłem jednak te wspomnienia o tym, że mój kolega ze szkolnych lat został skrzyczany przez milicjanta za oddawanie moczu na wydmie.. Trauma tamtych wydarzeń nie mogła zniszczyć moich planów. Lewicowcy musieli pokazać mi swoje tajemnice, zwłaszcza gogle, dzięki którym w tłumie w biały dzień odróżniali faszystów od antyfaszystów. Byłem gotów..."

Traktowałbyś takiego typa poważnie?
 
Do góry Bottom