Katalonia - referendum niepodległościowe

Hanki

Secessionist
1 531
5 108
Od wtedy gdy głosujesz nie tylko za statusem swoim ale też sąsiadów. To nie samostanowienie tylko normalna demokratyczna dyktatura tłumu.
Dokładnie to samo można powiedzieć o dyktaturze unionistów, którzy siłą trzymają grupę chcącą się odłączyć w państwie, którego obywatelami nie chcą być.

Secesja w oparciu o referendum nie jest rozwiązaniem idealnym, ale i tak lepszym niż utrzymywanie status quo.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
Od wtedy gdy głosujesz nie tylko za statusem swoim ale też sąsiadów. To nie samostanowienie tylko normalna demokratyczna dyktatura tłumu.

Wolalbys aby o twoich sprawach decydowali demokratycznie:
a) wszyscy Ziemianie
b) wszyscy Europejczycy
c) wszyscy Polacy
d) wszyscy mieszkancy twojego miasta
e) wszyscy mieszkancy twojego bloku
czy f) wszyscy mieszkancy twojego mieszkania?

Jesli z jakis powodow nie moge sam zdecydowac to rozwiazanie f) wydaje sie najrozsadniejsze, a a) najgorsze. Dla przecietnego Ziemianina kazdy bogacz to oszust do opodatkowania, natomiast twoi znajomi, sasiedzi i rodzina zna cie lepiej i rozumie ze sam zapracowales na to co masz. Dlatego wlasnie Jefferson uwazal ze demokracja moze dzialac wylacznie w mikro-spolecznosciach takich jak pewnie osiedla albo spolki.
Noi od malego regionu/osiedla latwiej sie oderwac niz od poteznego panstwa.
 
Ostatnia edycja:

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Dokładnie to samo można powiedzieć o dyktaturze unionistów, którzy siłą trzymają grupę chcącą się odłączyć w państwie, którego obywatelami nie chcą być.
100% racja! I to właśnie moim zdaniem chciał Ci przekazać @tolep.
Secesja w oparciu o referendum nie jest rozwiązaniem idealnym, ale i tak lepszym niż utrzymywanie status quo.
Tak i nie. Dla mnie pozytywną stroną secesjonizmu co do zasady jest zwiększenie konkurencji między podmiotami sprawującymi władzę. Przechodząc jednak do konkretnego casusu to sprawa może wyglądać skrajnie. Podmiot który powstanie mógłby być znacznie bardziej zamordystyczny, niż poprzednia władza. Konkretyzując trzeba sobie zadać pytanie w stylu: "Czy byłbyś za secesją np. Maoistycznej republiki Katalonii?", w imię "lepszości separatyzmu" jeśli to Rząd jego królewskiej mości gwarantowałby jednoznacznie większy zasób wolności?

BTW można by stworzyć bardzo ciekawy model matematyczny zjawiska secesjonizmu z punktu widzenia jednostki. Zysk jednostki byłby pochodną zyskanej wolności - koszt ewentualnej przeprowadzki do wolnościowego regionu. Koszt gdy jednostka nie musi się przeprowadzać to 0 . Szansa na powstanie w pobliżu wolnościowego miejsca oraz zmniejszenie ewentualnego kosztu przeprowadzki jest skorelowana z poziomem secesjonizmu... region, gmina, dzielnica, ulica, blok... Ale zostawiam to akademikom ;)

Wolalbys aby o twoich sprawach decydowali demokratycznie:
a) wszyscy Ziemianie
b) wszyscy Europejczycy
c) wszyscy Polacy
d) wszyscy mieszkancy twojego miasta
e) wszyscy mieszkancy twojego bloku
czy f) wszyscy mieszkancy twojego mieszkania?

Jesli z jakis powodow nie moge sam zdecydowac to rozwiazanie f) wydaje sie najrozsadniejsze, a a) najgorsze. Dla przecietnego Ziemianina kazdy bogacz to oszust do opodtkowania, natomiast twoi znajomi, sasiedzi i rodzina zna cie lepiej i rozumie ze sam zapracowales na to co masz.
Cały problem właśnie polega na tym, że to zależy, co opisałem powyżej. Podam inny historyczny przykład na poparcie mojej tezy. Monarchia Austro-Węgierska składała się z Zalitawii i Przedlitawii. Narody Zalitawii obawiając się słusznie węgierskiej dominacji optowały za wypychaniem jak największych kompetencji do organów ogólnopaństwowych szukając przeciwwagi w stosunku do Węgier. Więc jak widać zgodnie z własnym interesem wybierały opcję z wyższą literą w twojej liście.

Dlatego wlasnie Jefferson uwazal ze demokracja moze dzialac wylacznie w mikro-spolecznosciach takich jak pewnie osiedla albo spolki.
Ale demokracja != wolność. Dodatkowo wydaje mi się, że Jefferson nie mówił tutaj o zaspokajaniu jednostki tylko kolektywu. Można udowodnić, że w związku z przepływem informacji i wspólnymi interesem, zaspokojenie w skali makro dla małych samorządnych kolektywów będzie co najmniej tak dobre jak dla dużych (pomijam rozważania o redystrybucji).

Noi od malego regionu/osiedla latwiej sie oderwac niz od poteznego panstwa.
No tak ale to jest co innego niż mówieniu o zaspokajaniu prawa do samostanowienia ;)
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
Konkretyzując trzeba sobie zadać pytanie w stylu: "Czy byłbyś za secesją np. Maoistycznej republiki Katalonii?", w imię "lepszości separatyzmu" jeśli to Rząd jego królewskiej mości gwarantowałby jednoznacznie większy zasób wolności?
Oczywiście. W przeciwnym wypadku komuchy mają wpływ na całą resztę. Zamiast ciągnąć pozostałych do maoizmu niech się kiszą we własnym sosie i dzięki temu innym będzie lepiej.

w D***kracji oznacza to wyścig o to, kto obieca WINCYJ+
W dużym, scentralizowanym państwie. W zdecentralizowanym systemie zawsze można porównać efekty różnych koncepcji we względnie podobnych warunkach i widać, które działają lepiej. W scentralizowanym systemie każdy obiecuje gruszki na wierzbie, bo zawsze obowiązuje wyłącznie jedna koncepcja, której nie ma z czym porównać.

Przykładowo, weźmy kilka gmin, które mogłyby ustalać podatki na własnym terenie: w jednej jest 0%, w drugiej 50%, i w komuszej 100%. Nie trzeba być ekonomistą, żeby móc zaobserwować efekty różnych koncepcji, bo w jednym miejscu żyje się lepiej, łatwiej, a w drugim gorzej, trudniej. Mieszkańcy danej gminy mogą się porównać do innych i ewentualnie skorygować system lokalny w wybranym kierunku. Długoterminowo cały system dąży do optimum.

Dla odmiany w dużym scentralizowanym państwie jest ogólnopaństwowy podatek 50%. Cała dyskusja o poziomie opodatkowania jest czysto teoretyczna; jedni mówią, że jest idealnie, inni, że zmniejszenie podatków będzie lepsze, a inni, że ich zwiększenie. Żeby móc to ocenić, trzeba mieć jakąś wiedzę ekonomiczno-historyczną itp. Ludzie nie mają możliwości porównania efektów różnych koncepcji więc przeważa myślenie życzeniowe i wiara, że będzie lepiej. Długoterminowo system dryfuje we mgle.
 

Hanki

Secessionist
1 531
5 108
100% racja! I to właśnie moim zdaniem chciał Ci przekazać @tolep.
Co w dalszym ciągu nie stanowi dobrego argumentu przeciwko secesji i samostanowieniu.

Czy byłbyś za secesją np. Maoistycznej republiki Katalonii?", w imię "lepszości separatyzmu" jeśli to Rząd jego królewskiej mości gwarantowałby jednoznacznie większy zasób wolności?
Jeśli taka byłaby decyzja mieszkańców, to powinno się uszanować ich wolę. W prawie do samostanowienia czy do secesji nie ma żadnego proviso, które nakłada obostrzenie na ruchy secesjonistyczne, że dopuszcza się jedynie te "prawomyślne".

W tym sensie podzielam zdanie Davida Gordona: https://mises.org/blog/mises-rothbard-and-catalonia
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Tak i nie. Dla mnie pozytywną stroną secesjonizmu co do zasady jest zwiększenie konkurencji między podmiotami sprawującymi władzę. Przechodząc jednak do konkretnego casusu to sprawa może wyglądać skrajnie. Podmiot który powstanie mógłby być znacznie bardziej zamordystyczny, niż poprzednia władza. Konkretyzując trzeba sobie zadać pytanie w stylu: "Czy byłbyś za secesją np. Maoistycznej republiki Katalonii?", w imię "lepszości separatyzmu" jeśli to Rząd jego królewskiej mości gwarantowałby jednoznacznie większy zasób wolności?
Tak, bo dzięki temu prościej byłoby krytykować maoizm, który mógłby się tam zmaterializować w czystej postaci.

Nie chodzi przecież o to, aby jednostkom było gdzieś bezwzględnie lepiej i tę lepszość miały zagwarantowaną, ale aby miały możliwość urządzenia sobie poligonu dla implementacji swoich idei i jak najszybciej skonfrontowały się ze skutkiem ich działania w rzeczywistości.

Separatyzm jest dobry do red-pillingu, bo szybciej uczy wychodzenia z matrksa błędnych i szkodliwych idei. W ten sposób długoterminowo powoduje, że ludziom, którzy popełniają jak najmniej błędów poznawczych w stosunku do ideologii jest po prostu lepiej, niż tym, co pakują się w nonsensy, za jakie muszą zapłacić potem na swojej skórze.

Można powiedzieć po krzysiowemu, że separatyzm pomaga w przeprowadzeniu selekcji - spierdolinom ludzkiego gatunku należy pozwolić wymyślać swoje idiotyczne ustroje i niech się za ich pośrednictwem eliminują sami w swoich trockistowskich gettach...

Gdyby każde pokolenie na własnej skórze mogło w jakimś zakątku świata łatwo przekonać się o tym, że komunizm po prostu nie działa, byłoby to o wiele bardziej higieniczne dla społeczeństwa, niż sytuacja, w której na całości terytorium następuje ideologiczne gnicie w podziemiach, narastanie frustracji i resentymentów antykapitalistycznych.

Komuchom najlepiej oddać jakieś województwo i jak ktoś jest niezadowolony z kapitalizmu, to niech tam wypierdala. Całość ogrodzić kordonem sanitarnym i zapisywać dane wjeżdżających, żeby potem, gdy zechcą wrócić, pozbawić ich wszelkich praw wyborczych, aby nie mieli już wpływu na życie polityczne w zdrowej części kraju. Separatyzm pozwala na utworzenie separatek, więc ja popieram taki pomysł z całego serca.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Co w dalszym ciągu nie stanowi dobrego argumentu przeciwko secesji i samostanowieniu.
To nie jest argument przeciw secesji, tylko dowód, że secesja to nie samostanowienie... chyba, że jakieś kolektywne, ale jeśli tak to samostanowieniem jest również referendum dotyczące zakazu posiadania broni, czy wprowadzające obowiązku ubezpieczenia zdrowotnego itd.

Jeśli taka byłaby decyzja mieszkańców, to powinno się uszanować ich wolę. W prawie do samostanowienia czy do secesji nie ma żadnego proviso, które nakłada obostrzenie na ruchy secesjonistyczne, że dopuszcza się jedynie te prawomyślne".
:D Ale mieszkańcy decydowali sami za siebie, czy za kolektyw. Właśnie rzuciłeś narracją PiS-u, że ich różne działania trzeba uszanować jako suwerenną wolę wyborców...

Pozwól, że odniosę się do samego tekstu trochę później, ale dzięki za wrzucenie.

Oczywiście. W przeciwnym wypadku komuchy mają wpływ na całą resztę. Zamiast ciągnąć pozostałych do maoizmu niech się kiszą we własnym sosie i dzięki temu innym będzie lepiej.

Podszedłeś do tego zapominając o kosztach mieszkańców, dla których ucieczka takiej komuny np tylko zachować uprzedni stan wolności, mogą wiązać się z sporymi kosztami. Oczywiście z twojego punktu widzenia, to kolejna mekka komunizmu i ty nie ponosisz strat... ale trochę empatii :p
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Podszedłeś do tego zapominając o kosztach mieszkańców, dla których ucieczka takiej komuny np tylko zachować uprzedni stan wolności, mogą wiązać się z sporymi kosztami. Oczywiście z twojego punktu widzenia, to kolejna mekka komunizmu i ty nie ponosisz strat... ale trochę empatii :p
Ale to są i tak mniejsze koszta, niż w sytuacji, gdy komuniści dokonują kontaminacji całego terytorium.
 

Hanki

Secessionist
1 531
5 108
To nie jest argument przeciw secesji, tylko dowód, że secesja to nie samostanowienie... chyba, że jakieś kolektywne, ale jeśli tak to samostanowieniem jest również referendum dotyczące zakazu posiadania broni, czy wprowadzające obowiązku ubezpieczenia zdrowotnego itd.
Secesja to jeden z mechanizmów realizacji prawa do samostanowienia. Nie mieszajmy proszę tej zasady, tj. zasady pozwalającej wybrać państwo i rząd, któremu chce się podlegać, z innymi decyzjami natury społeczno-ekonomiczno-politycznej, ponieważ powstanie chaos pojęciowy i karykatura normy, o której mowa w tym wątku.

Ale mieszkańcy decydowali sami za siebie, czy za kolektyw. Właśnie rzuciłeś narracją PiS-u, że ich różne działania trzeba uszanować jako suwerenną wolę wyborców...

Taka jest natura demokratycznego głosowania. Można rzecz jasna zawrzeć pewne bezpieczniki, jak np. wymóg określonej frekwencji czy określonego progu głosów za secesją, by uznać to za wiążące. Nie upieram się. Niemniej jednak czym innym jest głosowanie, w którym odpowiadasz na konkretne pytanie z możliwością odpowiedzi albo "tak", albo "nie", a czym innym są wybory na partie polityczne, polityków czy ich "programy" i jak sądzę Twój argument z odwołaniem się do PiSu ma raczej charakter humorystyczny. Nawet jeśli miałby to być argument poważny, to mogę się zgodzić na bycie pisowskim narratorem w tej konkretnej kwestii.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
Podszedłeś do tego zapominając o kosztach mieszkańców, dla których ucieczka takiej komuny np tylko zachować uprzedni stan wolności, mogą wiązać się z sporymi kosztami. Oczywiście z twojego punktu widzenia, to kolejna mekka komunizmu i ty nie ponosisz strat... ale trochę empatii :p
To, co @FatBantha wyżej, plus:
Jeśli ktoś mieszka w okolicy, w której maoiści mają większość, to i tak ma przerypane - podobnie jak biały mieszkający w środku murzyńskiego gangsta-getta, albo murzyn w dzielnicy kkk. Zależy od konkretnego przypadku, ale stawiam, że koszt zostania w takiej okolicy może być sporo większy niż koszt przeprowadzki, gdy ci np. sąsiedzi codziennie kolektywizują owoce twojej pracy, fizycznie wymuszają nieakceptowalne poglądy itp.

Rozumiem argumenty, że dla niektórych ludzi, w niektórych przypadkach, może być trudno, ale generalnie ludzie przemieszczali się od zawsze. Założenie możliwości migracji jest bardziej zgodne z ludzką naturą i bardziej sensowne z punktu widzenia samoorganizacji i autostabilizacji społeczeństwa, bo stworzenie systemu społecznego, w którym absolutnie każdy czuje się komfortowo w absolutnie każdym miejscu na ziemi, jest nierealne. To nie jest też tak, że dany region zmieniałby się z dnia na dzień z ultra kapitalistycznego na skrajny maoistyczny itp. To jest jakiś proces rozciągnięty w czasie, zazwyczaj trwający latami, w którym ludzie, którym podoba się dany kierunek osiedlają się, a ci, którym się nie podoba migrują.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
czemu najwiecej lewakow jest w kapitalistycznych krajach a szczegolnie w najbardziej bogatych ich czesciach np katalonia czy california czy londyn? to to tak zwane "od dobrobytu w dupach sie poprzewracalo"?
 

tolep

five miles out
8 578
15 476
czemu najwiecej lewakow jest w kapitalistycznych krajach a szczegolnie w najbardziej bogatych ich czesciach np katalonia czy california czy londyn? to to tak zwane "od dobrobytu w dupach sie poprzewracalo"?

IMO dobry trop.
Nawiasem mówiąc dopiero od kilkudziesięciu lat cywilizacja zachodnia zapewnia wszystkim zaspokojenie potrzeb fizycznych. Jest to nowa sytuacja, na której prawdopodobnie mogą załamywać się podstawy nauk ekonomicznych wypracowanych wcześniej. Coś jak Ogólna Teoria Wzgledności, która załamuje się gdzieś w okolicach 10^-42 sekundy po "wielkim wybuchu" i NIE DZIAŁA wcześniej.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Z pewną satysfakcją obserwuję fakt, że Katalończycy bronią się uwypuklając różne lewackie filary jak prawo do edukacji, demokracja blablabla. To pokazuje jak na dłoni hipokryzję UE, dla której oficjalnie to co się dzieje to wewnętrzna sprawa Hiszpanii. I tu wcale nie chodzi nawet o samo prawo do secesji, ale o to, że policja napierdala ludzi za próbę wrzucenia kartki do pudła. Jeśli władza w Hiszpanii uważa, że to referendum było niekonstytucyjne to wszelkie działania głosujących nie miały mocy prawnej. Czyli patrząc z pozycji prawa nie istniały. Jaka była więc podstawa użycia siły przeciw głosującym? Przecież patrząc z pozycji praworządności, której tak UE niby broni to są jaja.

 

tolep

five miles out
8 578
15 476
Jeśli władza w Hiszpanii uważa, że to referendum było niekonstytucyjne to wszelkie działania głosujących nie miały mocy prawnej.

Władza polega na tym, kto może komu dać bezkarnie w mordę. Nie jest istotne, że za plucie guma do żucia mandat wynosi formalnie pięćdziesiąt złotych. Władza polega na tym, że jak nie zapłacisz tych 50 złotych zostaniesz odjebany. Nie od razu, ale i też duzo czasu to nie zajmie, jeśli będziesz konsekwentnie odmawiał zapłacenia.

W ogóle termin "legalna władza" cholernie mnie bawi.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Władza polega na tym, kto może komu dać bezkarnie w mordę. Nie jest istotne, że za plucie guma do żucia mandat wynosi formalnie pięćdziesiąt złotych. Władza polega na tym, że jak nie zapłacisz tych 50 złotych zostaniesz odjebany. Nie od razu, ale i też duzo czasu to nie zajmie, jeśli będziesz konsekwentnie odmawiał zapłacenia.

W ogóle termin "legalna władza" cholernie mnie bawi.
No, ale to jest oczywiste. Tyle, że warto punktować ich hipokryzję, bo wycierają sobie gęby frazesami o wolności i praworządności, a sami lecą w chuja wg własnych zasad. Wypuścić psy żeby tłukły własnych obywateli, kiedy formalnie nie złamali prawa to jest przecież akcja w stylu putinowskim.
 
A

Antoni Wiech

Guest
To zależy kogo spytasz.
No oczywiście, że rząd hiszpański uznał referendum za nielegalne, bo to referendum wkracza w kompetencje rządu. Problem w tym, że jeśli jakiś organ nie ma kompetencji to jego decyzje nie są wiążące. Innymi słowy wrzucanie kartki do urny nie ma w tej sytuacji żadnego znaczenia. Gdyby rząd kataloński po referendum forsował jakieś zmiany np. obcięcie finansowania dla rządu centralnego to wtedy można by to uznać za nielegalne. I wtedy wg ich zasad mogliby użyć siły. A tak jest to naginanie logiki prawa. Oczywiście ja to mówię z pozycji laika, ale wg mnie na tym opiera się prawo cywilizowanych krajów (a przynajmniej powinno).

Rząd centralny hiszpański powołuje się jednak również, jak doczytałem na naruszenie suwerenności narodowej i nierozerwalność narodu hiszpańskiego. I w tym ujęciu miałby rację (ciągle patrząc z pozycji prawa) do interwnecji, bo pewnie mają w prawie jakiś zapis, że naruszanie suwerenności narodowej jest zakazane. Tyle, że jak referendum, którego nie było (jak sam stwierdza rząd centralny) może cokolwiek naruszać?
 
Do góry Bottom