Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

A

Artur Nowak

Guest
No i co z tego, skoro fajne melodyjki z tego układa?

On używa sekwencji gotowych - "melodii" (syntezatory mają sekwencery w sobie i można zapisać sekwencje jako nuty)

Światowej sławy muzyk nie powinien używać sekwencji melodycznych będących w składzie fabrycznego banku brzmieć instrumentu, który kupiły setki tysięcy ludzi - jest to dla mnie żenada.

Dlatego nie znoszę skrzypków i skrzypaczek. Używają od ponad dwustu lat gotowego fabrycznego presetu wymyślonego przez Stradivariego. Prymitywne cebulaki.

Tyle, że skrzypek to tylko robol wykonuje robotę daną - a my mówimy o kompozytorze.

Dla porównania dam ci przykład absurdu tego co robi J. M. Jarre - pamiętasz te mechaniczne instrumenty wielkości szafy co wzbudzały zachwyt przechodniów na rynku w 18 wieku? (te samo-grajki na korbkę itd) - one miały swoje brzmienie i swoje melodie wgrane - i jakby się wykazał kompozytor z tamtych lat gdyby użył tej melodii z samo-grajka i chciał to opchnąć królowi - trochę to trąci wiochą nieprawdaż ?

A co do gwiezdnych wojen - nienawidzę tej filozofii (ciemnej i jasnej strony mocy) i czarno białych bohaterów - kreacja aktorska do dupy (i w pierwszej trylogii i w drugiej)

Nie podoba mi się to, że agresja i nienawiść jest utożsamiana ze złem w tej gównianej produkcji z filozofią rodem z gabinetu unijnego demokraty.

To przez takie właśnie gówniane filmy uwodzące widzów błyskotkami robi się pranie mózgu ludziom i zapisuje w ich podświadomości odruchy moralne.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Dla porównania dam ci przykład absurdu tego co robi J. M. Jarre - pamiętasz te mechaniczne instrumenty wielkości szafy co wzbudzały zachwyt przechodniów na rynku w 18 wieku? (te samo-grajki na korbkę itd) - one miały swoje brzmienie i swoje melodie wgrane - i jakby się wykazał kompozytor z tamtych lat gdyby użył tej melodii z samo-grajka i chciał to opchnąć królowi - trochę to trąci wiochą nieprawdaż ?
To zależy - jeśli kataryniarze komponowaliby ciekawe utwory, dziurawiąc odpowiednio te swoje wkładki, to co za różnica? Taka natura ich instrumentu - istotne jest tylko to, czy efekt końcowy komuś by się podobał, czy nie. Nie każdy instrument wymaga wiele, gdy idzie o techniczne umiejętności posługiwania się nim - nie każdy musi działać w czasie rzeczywistym. Nie ma nigdzie zapisanej takiej zasady.
A co do gwiezdnych wojen - nienawidzę tej filozofii (ciemnej i jasnej strony mocy) i czarno białych bohaterów - kreacja aktorska do dupy (i w pierwszej trylogii i w drugiej)
Dlatego właśnie nie nadajesz się do oceniania tych filmów, bo one nie są dla ciebie.
Nie podoba mi się to, że agresja i nienawiść jest utożsamiana ze złem w tej gównianej produkcji z filozofią rodem z gabinetu unijnego demokraty.
Nie jest utożsamiana, tylko stanowi przyczynę. Starwarsy to de facto filmy o dorastaniu i nauce panowania nad sobą samym. Nad tymi, którzy nad sobą nie panują, panują inni. Dwie Trylogię miały pokazać obie strony monety - udane dorastanie Luke'a i nieudane jego ojca, Anakina, zakończone w ten sposób, że ten ostatni został czyimś osobistym pieskiem - Palpatine'a i stał się w zasadzie wrogiem wyznawanych wcześniej przez siebie wartości.

Pełny, kurwa, uniwersalizm przesłania, tylko niestety w Nowej Trylogii skiepszczony na wielu poziomach.
To przez takie właśnie gówniane filmy uwodzące widzów błyskotkami robi się pranie mózgu ludziom i zapisuje w ich podświadomości odruchy moralne.
Ach te straszne odruchy moralne!
 
A

Artur Nowak

Guest
Złe odruchy moralne - to miałem na myśli, chyba wiadomo, że większość społeczeństwa dobrych nie ma.

Ta cała filozofia pozwalania sobie wejść na łeb w krajach zachodnich? - takie filmy dla Hipisów jak SW dołożyły do tego cegiełkę.
 

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
Limitless - dobry film, ale kolega mi naopowiadał wcześniej, jaka to super produkcja i byłem nastawiony na coś spektakularnego. Trochę się rozczarowałem. W porządku, bardzo przyzwoita rozrywka, ale 5 minut po obejrzeniu już odchodzi w niepamięć.

Amazing Spiderman 2 - solidne kino. Zaskoczyła mnie pozytywnie jedna scen pod koniec filmu, mianowicie
śmierć dziewczyny Spidermana, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw i to mi się spodobało.
Ogólnie dobry film na nudny wieczór.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 872
12 259
Z wiekiem coraz bardziej hejtuję SW. Moje dzieciaki dorastają, więc miałem okazję sobie odświeżyć wszystkie części niedawno razem z nimi i stare jeszcze trzymają jako taki klimat, natomiast 3 nowe odcinki zwyczajnie mnie wkurwiają swoim infantylizmem, tanim efekciarstwem i cukierkowo - plastykową scenografią. Nie rozumiem jak można robić takie filmy mając nieograniczone środki jakimi pewnie dysponował Lucas. Wiem, że fanboje doszukają się w tej serii jakieś głębszej filozofii, ale nie ma się co oszukiwać, że w Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną na siłę też można się doszukać alegorii przemijania i w ogóle.

W weekend łyknąłem następujące pozycje:

Sin City 2 - wtórne i już nie cieszy tak jak nowatorska wizualnie 1 część, ale skłamałbym mówiąc, że się nudziłem.

Lucy - ten film hejtowałem od pierwszych minut. Dla mnie totalny przerost formy nad treścią, zbiór niedorzeczności i braków w logice, które wywołują u odbiorcy zażenowanie. Lubię stare filmy Bessona, uwielbiam Wielki Błękit, ale ten człowiek chyba się zwyczajnie skończył.

Strażnicy galaktyki - dobre! Ten film jest chyba wszystkim tym, czym nie są a powinny być Kroniki Riddicka.

Child of God - produkcja z cyklu #tbwa, warto zobaczyć, z tym zastrzeżeniem, że to nie jest raczej film dla każdego, podobnie jak proza McCarthy'ego, na podstawie której to nakręcono. Nie chcę spojlerować, w każdym razie nie polecam na seans razem z dziećmi czy romantyczny wieczór z laską ;) Do "Drogi" się nie umywa przytłaczającym klimatem, ale wciąga.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Z wiekiem coraz bardziej hejtuję SW
Z wiekiem? To znaczy, że kiedyś lubiłeś nową trylogię? To ile Ty masz lat, 23? ;)
Wiadomo, że prequele są słabe, a nawet stare części, to nie jest żaden cud, ale po prostu pół świata uwielbia to uniwersum i poziom filmów jako takich ma małe znaczenia - przynajmniej u mnie tak jest.

@Danjou: co to znaczy, że film jest kwaśny?
 

Danjou

Król Akapu.
370
944
Z wiekiem? To znaczy, że kiedyś lubiłeś nową trylogię? To ile Ty masz lat, 23? ;)
Wiadomo, że prequele są słabe, a nawet stare części, to nie jest żaden cud, ale po prostu pół świata uwielbia to uniwersum i poziom filmów jako takich ma małe znaczenia - przynajmniej u mnie tak jest.

@Danjou: co to znaczy, że film jest kwaśny?

Damn. Bo znaczy, że jest odpowiednio absurdalny i abstrakcyjny. Wybacz, skrót myślowy. Najkwaśniejszym filmem jaki widziałem był ten. Swoją drogą też wart obejrzenia. http://www.filmweb.pl/film/eXistenZ-1999-871
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ja nigdy nie byłem fanem SW, ale oglądało się fajnie i zbudowali coś ciekawego. Co potem zniszczyli tymi badziewnymi prequelami. Których nie sposób bronić.

Predestination obejrzałem wczoraj, dobrze się oglądało, choć logika tego przedsięwzięcia budzi moje wątpliwości. Ale może na tym miało się to opierać.

Natomiast Strażnicy Galaktyki mnie rozczarowali - ten film był tak banalny, że aż żal. Ja rozumiem, że adaptacja komiksu, więc kartonowe postacie to mus, ale naprawdę, to było fabularnie bardzo słabe. Jak wypracowanie w podstawówce.
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
Powstanie Warszawskie

Warto zobaczyć dla poszczególnych scen (dobijanie poskręcanego szwaba w konwulsjach!), ale trzeba się przygotować na mocarną dawkę sucharskich i irytujących tekstów. Jak Pasik chce to przygotować pod Hollywood, niech po prostu wywali fabułę.

Dokładnie tez tak myślę, oglądałem ten film i zastanawiałem się po co ta cala historia braci filmowców, mogli to sobie calkowicie darować i zostawić jako nieme obrazy ewentualnie z reszta dźwięków, oglądało by się wiele lepiej.
 

Racibor

Well-Known Member
408
2 160
Ciekawy news dla fanów i antyfanów von Triera. Dla fanów zdradza swój przepis na geniusz. Antyfani dowiedzą się, dlaczego jego filmy były jakie były:)

Von Trier wypijał butelkę wódki dziennie


Lars von Trier zdecydował się na szokujące wyznanie. W wywiadzie dla magazynu "Politiken" przyznał, że od lat zmaga się z uzależnieniem od narkotyków oraz alkoholu.

Von Trier przyznał się do zażywania leków oraz wypijania dziennie butelki wódki. Jak ujawnił, mieszał alkohol z narkotykami, by pobudzić swoją kreatywność. Duński reżyser, który ujawnił, że uczęszcza obecnie na zajęcia AA, dodał, że nie wie, czy będzie jeszcze w stanie kręcić filmy.

"Nie wiem, czy mogę jeszcze robić filmy, i to mnie martwi" - powiedział von Trier. "Nigdy żadne wartościowe dzieło nie wyszło spod ręki byłego alkoholika lub narkomana" - dodał reżyser. "Kto, do diabła, przejmowałby się Rolling Stonesami bez procentów, czy Hendrixem bez heroiny?" - zapytał retorycznie Duńczyk.

Von Trier wyznał "Politiken", że scenariusz do zrealizowanego w 2003 roku filmu "Dogville" napisał w trakcie 12-dniowego narkotykowego ciągu. Dla porównania, ostatnie dzieło reżysera - "Nimfomanka" - powstawała na papierze półtorej roku. W tym czasie artysta był już trzeźwy.


http://film.interia.pl/wiadomosci/f...e=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Nie rozumiem jak można robić takie filmy mając nieograniczone środki jakimi pewnie dysponował Lucas.
To nie jest kwestia kasy, tylko podejścia do ludzi i ich wyboru. Paradoksalnie ograniczenia jakim był poddany kiedyś Lucas, zaowocowały potrzebą większej kreatywności, robienia czegoś z niczego i poleganiu na opinii i talentach innych ludzi. Większość starej ekipy, robiącej Oryginalną Trylogię, nie została zaangażowana do produkcji nowych części, zrezygnowano z prac Ralpha McQuarrie, który odpowiadał za większość koncept-artów i tego jak wyglądała odległa galaktyka dawno, dawno temu. Zamiast tego, Lucas otoczył się samymi potakiwaczami, rozpływającymi się nad każdą jego decyzją w obawie, że w innym wypadku zostaną zwolnieni i kasa przestanie płynąć. Nie znalazł się nikt, kto miałby odwagę powiedzieć: "George, to jest po prostu chujowe, weź z tego zrezygnuj." Im dłużej żyję, tym bardziej się przekonuję, że Gwiezdne wojny były zajebiste nie dzięki Lucasowi, a pomimo niemu. Wtedy jeszcze słuchał i dawał też sporo luzu ludziom, z którymi pracował - jako absolutny samowładca z pełnym komfortem finansowym, bez żadnej presji, popełnił prequele.

Wiem, że fanboje doszukają się w tej serii jakieś głębszej filozofii, ale nie ma się co oszukiwać, że w Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną na siłę też można się doszukać alegorii przemijania i w ogóle.
Sęk w tym, że fanboje nie muszą się niczego doszukiwać - część od razu kuma archetypiczność Sagi, a reszta która tego nie czuje, zna technikalia jej powstawania. To znaczy - wie, że przed podjęciem pracy nad SW, Lucas oparł się na pracy Josepha Campbella "Bohater o tysiącu twarzy", w jakiej rozkminiana była budowa mitu. I George bazując na tym, stworzył swój własny, współczesny mit, który jak to mit, porusza wszystkie te inicjacyjne kwestie, o których wspominałem. Narodziny bohatera są po prostu pełną rozmachu metaforą dorastania [do czegoś].

http://www.moongadget.com/origins/myth.html
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Paradoksalnie ograniczenia jakim był poddany kiedyś Lucas, zaowocowały potrzebą większej kreatywności, robienia czegoś z niczego i poleganiu na opinii i talentach innych ludzi
To znana wśród filmowych geeków teza: jak reżyser ma za dużo kasy do dyspozycji, to bardzo możliwe, że pójdzie na łatwiznę i wyjdzie film gorszy, niż gdyby miał ograniczony budżet. Mówił o tym Aronofsky w którymś wywiadzie, że gdyby miał więcej kasy przy produkcji The Fountain to sporo praktycznych efektów (kojarzę na przykład nagrywane na sporym powiększeniu rozlewanie, mieszanie się różnych cieczy) zastąpiłbym CGI.
 

Wujaszek Ilicz

Well-Known Member
231
706
Ciekawy news dla fanów i antyfanów von Triera. Dla fanów zdradza swój przepis na geniusz. Antyfani dowiedzą się, dlaczego jego filmy były jakie były:)

Von Trier wypijał butelkę wódki dziennie


Lars von Trier zdecydował się na szokujące wyznanie. W wywiadzie dla magazynu "Politiken" przyznał, że od lat zmaga się z uzależnieniem od narkotyków oraz alkoholu.

Von Trier przyznał się do zażywania leków oraz wypijania dziennie butelki wódki. Jak ujawnił, mieszał alkohol z narkotykami, by pobudzić swoją kreatywność. Duński reżyser, który ujawnił, że uczęszcza obecnie na zajęcia AA, dodał, że nie wie, czy będzie jeszcze w stanie kręcić filmy.

"Nie wiem, czy mogę jeszcze robić filmy, i to mnie martwi" - powiedział von Trier. "Nigdy żadne wartościowe dzieło nie wyszło spod ręki byłego alkoholika lub narkomana" - dodał reżyser. "Kto, do diabła, przejmowałby się Rolling Stonesami bez procentów, czy Hendrixem bez heroiny?" - zapytał retorycznie Duńczyk.

Von Trier wyznał "Politiken", że scenariusz do zrealizowanego w 2003 roku filmu "Dogville" napisał w trakcie 12-dniowego narkotykowego ciągu. Dla porównania, ostatnie dzieło reżysera - "Nimfomanka" - powstawała na papierze półtorej roku. W tym czasie artysta był już trzeźwy.


http://film.interia.pl/wiadomosci/f...e=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
pff nic nowego. kukiz tez przestal chlac i co z niego wyroslo?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 872
12 259
http://kulturaliberalna.pl/2014/12/02/jacek-dukaj-interstellar/ Bardzo fajny tekst Jacka Dukaja, w zasadzie nie wiedziałem gdzie to wrzucić, ale najwięcej jest o filmie (Interstellar), więc ląduje tutaj.

W środku, między innymi, potwierdzenie Ogólnej Teorii Wszystkiego autorstwa @Zbyszek_Z "superprodukcja filmowa, aby odnieść sukces, musi zawierać elementy fantastyczne" oraz wspomnienie ciekawego (moim zdaniem), niskobudżetowego s-f Europa Report podrzuconego przez @Mad.lock.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
"Kosogłos" bardzo mi się podobał. Dopiero teraz cała seria nabrała sensu. Mam parę przemyśleń, ale nie chce mi się rozpisywać. 8/10
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
http://kulturaliberalna.pl/2014/12/02/jacek-dukaj-interstellar/ Bardzo fajny tekst Jacka Dukaja, w zasadzie nie wiedziałem gdzie to wrzucić, ale najwięcej jest o filmie (Interstellar), więc ląduje tutaj.
Generalnie narzekanie na to, że za SF uznawane są space opery i fantasy z technologicznymi gadżetami nowe nie jest. Pamiętam jeszcze felietiony Asimova, w których były zastrzeżenia wymierzone w dokładnie to samo. Podobnie z uwagami dotyczącymi zapóźnienia kina do literatury z tego gatunku. Tyle literek, a nic nowego...
W środku, między innymi, potwierdzenie Ogólnej Teorii Wszystkiego autorstwa @Zbyszek_Z "superprodukcja filmowa, aby odnieść sukces, musi zawierać elementy fantastyczne" oraz wspomnienie ciekawego (moim zdaniem), niskobudżetowego s-f Europa Report podrzuconego przez @Mad.lock.
O, a o czym to? O obradach Unioparlamentu Europejskiego w pobliżu Jowisza? O kosmo-rurkowcach żyjących pod pokrywą lodową spowodowaną zmianami klimatu?
"Kosogłos" bardzo mi się podobał. Dopiero teraz cała seria nabrała sensu. Mam parę przemyśleń, ale nie chce mi się rozpisywać. 8/10
Co to za opierdalanie się? W robocie tak rób, a nie na libnecie!

Dla mnie to jest od początku bardzo przyjemna seria, chociaż najnowszej części nie widziałem. Co prawda protagonistka jest sztywna jak pal Azji, ale z drugiej strony jest przecież tylko pionkiem. Na akapowych wyprzedażach dałaby radę.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom