Islamizacja Europy

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
nic nie napisałeś... napisz konkretnie w jaki sposób otwarte lub nieistniejąca granica ma narzuca restrykcje na własność prywatną?
pisałeś jedynie że gdzieś na ulicy coś bedzie, sama obecność lub możliwość obecności ciapatego na sąsiadującej z własnością prywatną działce niby jakie restrykcje narzuca?

co do zamkniętej granicy to chyba konkretnie sie wypowiedziałem, że dyktuja mi ona warunki kto może przebywać na mojej własności, co ewidentnie łamie nap

prosze własność prywatna pampiego i brak zamkniętej granicy, co konkretnie sie dzieje na twojej własności? jakie restrykcje powoduje ciapaty na sąsiedniej działce?
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 521
Zajebisty temat, ludzie którzy od lat mienią się libami, nagle zasłaniają się wolą większości. Kurwa super.
Tak gwoli przypomnienia:
spooner-didnt-sign-shit.jpg


Jak ja chcę kogoś ściągnąć do siebie, np. młode, wielkookie Arabki z Syrii, to innym NIC KURWA DO TEGO. Drogi "państwowe" nie należą w żadnym stopniu do nikogo z tego forum, chyba że sobie wyleje asfalt na swojej posesji. Wszystko należy do złodziejskiej organizacji zbrojnej o nazwie IIIRP. Nie jesteście akcjonariuszami - tylko aktywami. I nic nie macie w tej sprawie do gadania
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Zajebisty temat, ludzie którzy od lat mienią się libami, nagle zasłaniają się wolą większości. Kurwa super.
Wyciągnij mi chociaż jeden fragment, w którym napisałem o woli większości.

Drogi "państwowe" nie należą w żadnym stopniu do nikogo z tego forum, chyba że sobie wyleje asfalt na swojej posesji. Wszystko należy do złodziejskiej organizacji zbrojnej o nazwie IIIRP. Nie jesteście akcjonariuszami - tylko aktywami. I nic nie macie w tej sprawie do gadania
W takim razie Twoje mieszkanie też nie należy do Ciebie, tylko dzierżawisz je od III RP, bo i tak możesz w nim tylko robić to, na co Ci pozwoli III RP.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Wyciągnij mi chociaż jeden fragment, w którym napisałem o woli większości.
a co uważasz sie za pępek świata, czemu zakładasz że ma ciebie na myśli?

a i napisz jakie to restrykcje na twoją własność narzuca obecność lub możliwość obecności ciapatego na innej działce, bo mnie to niezmiernie ciekawi
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 521
Wyciągnij mi chociaż jeden fragment, w którym napisałem o woli większości.
Akurat nie miałem ciebie na myśli, ale uderz w stół...


W takim razie Twoje mieszkanie też nie należy do Ciebie, tylko dzierżawisz je od III RP, bo i tak możesz w nim tylko robić to, na co Ci pozwoli III RP.

Tak, w pewnym stopniu tak jest, tylko w swoim mieszkaniu mam pewną swobodę. Drogi nie należą do ciebie w sposób nawet nominalny
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Ale dlaczego zagłosowanie za zamkniętymi granicami jest bardziej łamaniem NAPu niż zagłosowanie za otwartymi granicami?

Jedyne koszerne granice to granice prywatne a nie państwowe, dlatego.

A pomyślałeś, że ktoś żyjący w Polsce może CHCIEĆ wpuścić na swoją ziemię muslima?
Głosując za zamkniętymi granicami uniemożliwiasz mu to.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
A pomyślałeś, że ktoś żyjący w Polsce może CHCIEĆ wpuścić na swoją ziemię muslima?
Głosując za zamkniętymi granicami uniemożliwiasz mu to.
Tak, i napisałem o tym.

Tak, w pewnym stopniu tak jest, tylko w swoim mieszkaniu mam pewną swobodę. Drogi nie należą do ciebie w sposób nawet nominalny
"Nominalność" oznacza tutaj państwowy stempel, a więc legitymizujesz w ten sposób zdolność państwa do decydowania, co jest czyją własnością. AFAIK libertarianie nie definiują własności przez fizyczną zdolność do egzekwowania prawa własności, tylko zwykle przez zmieszanie niczyjego terenu z pracą. Większość anarchokapitalistów uznaje, że tereny publiczne mają przejść w ręce osób mieszkających w bezpośredniej bliskości jako do akcjonariatu, a więc jakby uznają, że akty własności należą już teraz do nich, tyle że państwo ogranicza zdolność do egzekwowania praw.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 521
Nic takiego nie napisałem, stwierdzam fakt, że po prostu państwowe zbiry są silniejsze ode mnie i to one decydują co należy od nich a co nie i nie patrzą na moje zdanie w tej kwestii. Ani twoje. Więc idź buduj sobie chochoła gdzie indziej.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Wiadomo, że rozbija się o to, jaki uznamy status "terenów publicznych". Jeśli są to tereny niezawłaszczone, wtedy zabranianie komuś wjazdu na nie, jest łamaniem NAPu.
Trochę nieprecyzyjnie. Tereny publiczne nie są terenami niezawłaszczonymi, a niezawłaszczalnymi, czyli takimi których nie można zawłaszczyć, bo zawłaszczenie odbiera wolność innym. Ideą własności publicznej jest swobodne przemieszczanie się graniczących z tą własnością.

Co do koncepcji Gazdy i HHH, to bliżej mi do koncepcji Gazdy. Wystarczy popatrzeć na zamknięte osiedla. Tam nic nie ma. Żadnych sklepów, żadnych knajp, niemal żadnego biznesu. Wszelki biznes ma to do siebie, że wybiera miejsca takie, do których inni mają swobodny dostęp. Poza tym miejsca do których inni mają swobodny dostęp mają większą wartość.

Natomiast co do kwestii wpuszczania innych na "nasze tereny publiczne", to nie jestem tak wolnościowy jak Gazda. Dzicz musi wiedzieć gdzie jest jej miejsce, a "zielone ludziki" nie mają prawa tu zagościć. Strategia pełnej otwartości prowadzi do rychłej przegranej i utraty wolności.

Jak na razie, większe roszczenia mają ci, którzy na te tereny łożą, choćby w formie podatków.
Płacenie haraczu jakiemuś bandycie "na coś", nie może stanowić żadnego tytułu do własności "tego czegoś".
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Większość anarchokapitalistów uznaje, że tereny publiczne mają przejść w ręce osób mieszkających w bezpośredniej bliskości jako do akcjonariatu, a więc jakby uznają, że akty własności należą już teraz do nich, tyle że państwo ogranicza zdolność do egzekwowania praw.
Jeśli coś należy "niejako" to znaczy, że nie należy.

Poza tym jeśli teren publiczny jest niczyj, to nie może być odszkodowaniem za płacenie podatków. Można się sprzeczać co do obszarów ulepszonych - drogi, budynki, fabryki. Ale te porośnięte chaszczami są niczyje i nie można ich odebrać państwu w ramach odszkodowania, bo do niego nie należą!
 
Ostatnia edycja:

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
Trochę nieprecyzyjnie. Tereny publiczne nie są terenami niezawłaszczonymi, a niezawłaszczalnymi, czyli takimi których nie można zawłaszczyć, bo zawłaszczenie odbiera wolność innym. Ideą własności publicznej jest swobodne przemieszczanie się graniczących z tą własnością.

Czyli koncepcja Nozicka, GPSa i twoja. Czekalem az tu ja przytoczysz.

Co do koncepcji Gazdy i HHH, to bliżej mi do koncepcji Gazdy. Wystarczy popatrzeć na zamknięte osiedla. Tam nic nie ma. Żadnych sklepów, żadnych knajp, niemal żadnego biznesu. Wszelki biznes ma to do siebie, że wybiera miejsca takie, do których inni mają swobodny dostęp. Poza tym miejsca do których inni mają swobodny dostęp mają większą wartość.

W Chinach wiekszosc ludzi w miastach mieszka wlasnie na takich osiedlach. Ja tez. Ale w sumie nie wiem jak ten watek ma sie do tego tematu. Chyba juz zaspany jestem i nie kumam ...

Natomiast co do kwestii wpuszczania innych na "nasze tereny publiczne", to nie jestem tak wolnościowy jak Gazda. Dzicz musi wiedzieć gdzie jest jej miejsce, a "zielone ludziki" nie mają prawa tu zagościć. Strategia pełnej otwartości prowadzi do rychłej przegranej i utraty wolności.

Skoro czesc drog to obszary nie podlegajace zawlaszczeniu to nie mozna mowic o "naszych" drogach publicznych, bo kim sa niby ci "my"? Skoro drogi publiczne sa niczyje to nikt nie ma prawa zabraniac innym na nich chodzic. Czyli wolnosc imigracji dla wszystkich.

Zreszta przyjecie zasad Gazdy albo Blocka (ze wszystko podlega zawlaszczeniu), prowadzi do podobnego skutku bo przy braku istnienia panstwa, ktore obecnie ma monopol na budowe drog, na 100% powstala by cala siec miedzynarodowych autostrad bo jak widac jest na imigracje zapotrzebowanie. Swiat pelen dzialek przez ktore trzeba bedzie w akapie przechodzic i pytac kazdego wlasciciela o pozwolenie to akapowe mrzonki poznego Maurycego i HHH, tylko ze one nie maja nic wspolnego z rzeczywistocia. Wolny rynek dostarczy miedzynarodowe sieci drog do ktorych kazdy bedzie chcial miec dostep, samoloty, helikoptery i kupe innych mozliwosci. Mobilnosc w akapie bedzie wieksza, a nie mniejsza i ilosc jednolitych kulturowo terenow bedzie sie zmniejszac. Dobrym przykladem sa USA gdzie wolny rynek, drogi przez pierwsze stulecie budowali prywaciarze, doprowadzil do super mobilnosci i przemieszania sie kultur. I nikomu to specjalnie nie przeszkadzalo bo zachodzilo to w sposob wolnosciowy. Zadnej przymusowej integracji brak granic nie spowodowal.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Hehe, w ostatnim poście pisałem, że w dalszym ciągu dyskusja opierać się będzie o ankietowanie typu "za, czy przeciw imigracji" i wynikające z tego polemiki. Na nic sugestie Tosi o "przymusowej integracji". Szczegół.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Skoro czesc drog to obszary nie podlegajace zawlaszczeniu to nie mozna mowic o "naszych" drogach publicznych, bo kim sa niby ci "my"?
Geneza powstania terenu publicznego. Otóż dawno, dawno temu, było takie coś jak miedza, czyli dwóch sąsiadujących właścicieli odstąpiło po kawałku od swych własności po to, by było neutralne przejście. Z tego przejścia mogli korzystać inni właściciele, na zasadach wzajemności, oraz pozostali na "ogólnych zasadach właścicieli". Ten ogół właścicieli to tak zwani "MY".

Skoro drogi publiczne sa niczyje to nikt nie ma prawa zabraniac innym na nich chodzic. Czyli wolnosc imigracji dla wszystkich.
publiczne ≠ niczyje
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Jak ja chcę kogoś ściągnąć do siebie, np. młode, wielkookie Arabki z Syrii, to innym NIC KURWA DO TEGO.

Dyskusja nie jest taka, że granice będą "zamknięte" i nikt nie wjedzie. Chodzi o to, aby wjechał ten, kogo ktoś zaprosi i będzie w jakiś sposób odpowiedzialny. Pewnym rozwiązaniem jest, aby wjazd kosztował - wtedy każdy, kto wjeżdża, uiszcza opłatę (albo uiszcza ją ten, kto zaprasza).

Ale obecny kryzys nie polega na tym, że państwo zabrania zapraszać wielkookie Arabki z Syrii, ale na tym, że państwo zaprasza kozojebców z Syrii, nie wymagając od nich nic, a jeszcze oferując im za ten przywilej opłatę (w formie zasiłku), który to koszt przerzuci na wszystkich.

W sytuacji istnienia państwowości otwarte granice oznaczają, że każdy może pojechać gdzie chce i obciążyć tamtejszych podatników częściowymi lub całkowitymi kosztami swojego pobytu (patrz "uchodźcy" obecnie w rozwiniętych krajach UE). Granice "zamknięte" mogą oznaczać, że przyjeżdżać mogą (to jedna z wielu możliwości), tylko ci, którzy są zaproszeni albo sami będą w stanie się utrzymywać, np. bez możliwości korzystania z socjalu.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Dzicz musi wiedzieć gdzie jest jej miejsce, a "zielone ludziki" nie mają prawa tu zagościć. Strategia pełnej otwartości prowadzi do rychłej przegranej i utraty wolności.
Patrząc na XXw to dzicz bardziej pasuje do krajów europejskich.
Zauważmy, że przyczyną ruchów ludności jest etatyzm. Z jednej strony beznadziejne rządy w krajach arabskich (to przede wszystkim ogromne bezrobocie wśród młodych ludzi prowadzi do radykalizacji), a z drugiej strony mieszanie się w sprawy wewnętrzne tych państw i polityka zasiłków dla imigrantów.
Po drugie kłopoty z otwartością mają kraje biedne z problemami na rynku pracy i nieposiadający mniejszości narodowych.
Niemcy w latach prosperity nie mieli żadnych obaw o napływ Jugosłowian czy Turków.
USA przez dziesięciolecia tolerowały nielegalną imigrację i dopiero ostatnie lata i marna sytuacja na rynku pracy spowodowała wzrost ksenofobii.
Rosjanie nie reagowali na napływ kilku milionów Chińczyków na Syberię.
Polacy patrzyli przez palce na imigrację Wietnamczyków i Czeczenów, a teraz napływ Ukraińców.
Turcy, Syryjczycy czy nawet Irakijczycy i Irańczycy nie stanowią większego zagrożenia przestępczością. Jeśli już to mieszkańcy Afryki mają mniejszy szacunek dla czyjejś własności.
W akapie przyjmuję, że wzrost gospodarczy będzie wysoki i ekonomicznych obaw nie będzie.
Jedyna tak naprawdę obawa to ewentualne ataki terrorystyczne.
Przyjmuję, że w akapie nie będzie mieszania się w sprawy innych krajów to zagrożenie terroryzmem będzie minimalne.
To też trochę podobna sytuacja co z prawem do posiadania broni. Czy z powodu aktów szaleńców powinniśmy odebrać obywatelom broń?
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 521
Ale obecny kryzys nie polega na tym, że państwo zabrania zapraszać wielkookie Arabki z Syrii, ale na tym, że państwo zaprasza kozojebców z Syrii, nie wymagając od nich nic, a jeszcze oferując im za ten przywilej opłatę (w formie zasiłku), który to koszt przerzuci na wszystkich.

W sytuacji istnienia państwowości otwarte granice oznaczają, że każdy może pojechać gdzie chce i obciążyć tamtejszych podatników częściowymi lub całkowitymi kosztami swojego pobytu (patrz "uchodźcy" obecnie w rozwiniętych krajach UE). Granice "zamknięte" mogą oznaczać, że przyjeżdżać mogą (to jedna z wielu możliwości), tylko ci, którzy są zaproszeni albo sami będą w stanie się utrzymywać, np. bez możliwości korzystania z socjalu.

OK, przyjmję takie wyjaśnienie. Bo problemem nie są ludzie, którzy po prostu jadą do wygodniejszego życia, tylko oszalałe władze państw europejskich rozdające zrabowane pieniądze i udające że ci ludzie potrafią ( albo że w ogóle chcą ) się zintegrować. I nie potrafić wyegzekwować poszanowania praw przez przybyszów w obawie o oskarżenie o rasizm i islamofobię. Tutaj problem nie leży w open borders, tylko w socjaliźmie, pokoleniu '68 i white guilt.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Dyskusja nie jest taka, że granice będą "zamknięte" i nikt nie wjedzie. Chodzi o to, aby wjechał ten, kogo ktoś zaprosi i będzie w jakiś sposób odpowiedzialny.

Czemu miałbym być odpowiedzialny za kogoś kogo zaproszę? Jak pożyczysz komuś samochód, to też jesteś odpowiedzialny za ewentualny wypadek, czy sprawca? Czy chodzi o to, że mam obowiązek go karmić i pilnować żeby sobie gdzieś nie poszedł? A co to, zwierzątko jakieś? :rolleyes:

Dlaczego nie można przyjechać bez zaproszenia i mieszkać w hotelu albo wynajętym mieszkaniu albo w namiocie w lesie? Każdy turysta przyjeżdżający do Polski będzie potrzebował zezwolenia na wjazd od kolektywu libkomuchów albo oficjalnego zaproszenia od czystego rasowo Polaka? Zajebista wolność :rolleyes: He he już widzę ten biznes sprzedawania "zaproszeń", kurde normalnie jakbym gadał z jakimiś zwolennikami Berniego o gospodarce.

"Kozojebcy z Syrii" taaak, piękny pokaz pogardy dla zwykłych ludzi uciekających przed wojną. Chrześcijaninie.

syrian-refugee-teen-takes-selfie.jpg
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Większość anarchokapitalistów uznaje, że tereny publiczne mają przejść w ręce osób mieszkających w bezpośredniej bliskości jako do akcjonariatu, a więc jakby uznają, że akty własności należą już teraz do nich, tyle że państwo ogranicza zdolność do egzekwowania praw.
pierwsze słysze...
jeśli już ktoś ma do nich prawo to są to właściciele tych terenów zanim zajebało im je państwo, a jeśli nigdy niczyje nie były / czy tam też nie da sie ustalić poprzedniego właściciela to prawo ma każdy...
może to być pani jadwiga mieszkająca na posesji 23, może to być spółka stworzona przez właścicieli wszystkich przylegających nieruchomości może to być też pan heniek z sąsiedniej wsi bo ma jaja i łeb na karku...
jedynie prawdopodobieństwo że zawłaszczą ulice właściciele przylegających działek jest największe i tyle, bo maja blisko i mogą być pierwsi, ale moze być też tak że żyją tam sieroty, nieroby, piwniczaki itd, wtedy przywłaszczy se ktoś inny...
Dyskusja nie jest taka, że granice będą "zamknięte" i nikt nie wjedzie. Chodzi o to, aby wjechał ten, kogo ktoś zaprosi i będzie w jakiś sposób odpowiedzialny. Pewnym rozwiązaniem jest, aby wjazd kosztował - wtedy każdy, kto wjeżdża, uiszcza opłatę (albo uiszcza ją ten, kto zaprasza)
komu niby trza płacić za przekroczenie kreski na mapie? państwu? ja jestem na forum wolnościowym???
za co niby mają płacić? no i nadal jest to uderzenie we wszystkich, bo takie coś uderza też w każdego kto podróżuje, bo na granicy bedzie stał w kolejce, musi sie wylegitymować i ew pokazać zaproszenie itd...
to jest kurwa zwiększenie i tak już dużego państwowego syfu i jeszcze większe ograniczenie i tak juz ograniczonej wolności...
W sytuacji istnienia państwowości otwarte granice oznaczają, że każdy może pojechać gdzie chce i obciążyć tamtejszych podatników częściowymi lub całkowitymi kosztami swojego pobytu (patrz "uchodźcy" obecnie w rozwiniętych krajach UE).
państwo kradnie, nie oni...
Granice "zamknięte" mogą oznaczać, że przyjeżdżać mogą (to jedna z wielu możliwości), tylko ci, którzy są zaproszeni albo sami będą w stanie się utrzymywać, np. bez możliwości korzystania z socjalu.
wolnościowiec by raczej postulował zniesienie socjalu... a nie na problemy tworzone przez państwo naprawiać domagając sie zwiększenia syfu który bedzie produkował więcej problemów
tracisz mocno szacun maciek twoimi komuszymi fantazjami
 
Do góry Bottom