Dywagacja ekonomiczna

Att

Manarchista
286
495
I znowu porównanie zamiast konkretów.
Nie rozumiem tej Twojej niechęci do porównań. Porównania to świetny sposób na prowadzenie dyskusji, jeśli przedstawiane sytuacje rzeczywiście różnią się cechami, który nie wydają się mieć wpływu na naturę dyskutowanego problemu dotyczącego ich. Może nie stanowią one ścisłego dowodu, jednak trudno o ścisły dowód w naukach społecznych.

Albo będziecie się kierować kolejną sensacją: "korporacja Y ujawniła że korporacja X wydaje złe orzeczenia i chce was oszukać" "korporacja X odkryła że Y wydaje certyfikaty nie robiąc żadnych badań" etc. ?
Sugerujesz, że w sytuacji, gdy takich korporacji będzie wiele, zwykły człowiek nie będzie wiedział, której ufać. Natomiast w sytuacji, gdy nad wszystkim czuwa jedna tego typu korporacja w postaci państwa, wiadomo, że jej można ufać na ślepo. Już nieważne, na jakiej podstawie zakładasz, że u władzy znajdują się uczciwsi i bardziej dbający o innych ludzie niż w jednej z wielu korporacji w naszym modelu. Zauważ jedynie, że ta korporacja o nazwie państwo po zniesieniu monopolu na przemoc wciąż mogłaby działać. Składałaby się ona wciąż z tych samych altruistów. Zatem w tym momencie nie musiałbyś się kierować żadną sensacją ogłoszoną przez korporację Y. Po prostu sprawdzałbyś, co o danym produkcie mówi sprywatyzowana altruistyczna korporacja państwo, i miałbyś pewność, czy dany produkt jest dobrej jakości.

Zapodam jeszcze jeden myślnik:
-jedna firma będzie mogła podrabiać znaczek/certyfikat/nalepkę drugiej a przecież zlikwidowaliście sądownictwo.
(...)
Czyli co, linczowanie zamiast sądownictwa?
To jest inny temat, ale, jak widać, kompletnie nie wiesz, co proponujemy. Mała podpowiedź: nie, nie chcemy (a przynajmniej ja nie chcę) likwidacji sądownictwa. Podobnie jak nie chcemy likwidacji szpitali.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Ośmieszacie się. I to potwornie. Naprawdę przypominacie faszystów, albo inne radykalne ugrupowania.
Bla bla bla... Jesteśmy radykalni, nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?

I znowu porównanie zamiast konkretów.

Dobra, mogę poznać po wyrazie twarzy, jak mówi, jak się zachowuje etc.
I jak to ma się to do produktów, których producentów w ogóle nie znam?
To nie jest żadne porównanie tylko wspólny mianownik. W końcu rzecz rozbija się o kwestię zaufania i wiarygodności, czy nie?

Najprościej rzecz biorąc, wiarygodność sprawdza się przez weryfikację deklaracji i czynów jakie za nimi stoją. Producentów ocenia się w dokładnie ten sam sposób. Jeśli produkt nie odpowiada jego specyfikacji zostałeś oszukany i masz wszelkie prawo do pociągnięcia takiego producenta do odpowiedzialności. Oczywiście producent może sam powiedzieć, że nie wie co sprzedaje, że kupujesz przedmiot w stanie "jak jest" albo nie, a on nie daje żadnej gwarancji, to powinno dać Ci już do myślenia. Cała reszta to już przekazywanie informacji o swoich doświadczeniach z producentami innym ludziom. Jeśli jest się zainteresowanym kupnem czegoś zawsze można zasięgnąć języka. Ludzie na ogół tworzą listy najbardziej awaryjnych produktów i producentów, które lepiej unikać. Jest tak przykładowo z zasilaczami komputerowymi czy samochodami.

http://regiomoto.pl/portal/eksploat...waryjnych-samochodow-nie-tylko-adac-dekra-tuv

To teraz ty opisz jak rozpoznasz dobry produkt analogicznie do poznania osoby wiarygodnej.
Ja robię rozpoznanie. Cenię opinie o obsłudze klienta i poza ewentualnymi bublami, jeśli się już zdarzą, ważne jest dla mnie jak do tego podchodzi producent. W niektórych kwestiach, przy dłuższej znajomości opieram się na znajomości ze sprzedawcami, którzy potem nieraz ostrzegali mnie, abym tego akurat nie brał, bo oni mieli różne doświadczenia (w przypadku mięsa na przykład). Jestem stałym klientem, nie chcą mnie tracić, a wiedzą, że jeśli zafundowaliby mi sraczkę, poszedłbym gdzie indziej, bo zamieniliśmy parę słów, skomplementowałem obsługę u nich, porozmawialiśmy o konkurencji i moim stosunku do handlu, zatem wiedzą, że nie przychodzę tam z przyzwyczajenia czy lenistwa, tylko dlatego, że jestem zadowolony z ich asortymentu i usług przez nich świadczonych. Mnie w każdym razie nie trują i osób którym poleciłem ich sklep też, napędzając im klientów (którzy uznali mnie za wiarygodnego).

Więc metod układania się z ludźmi jest sporo i strategia to w dużej mierze kwestia indywidualna, ale są też pewne uniwersalne reguły.

Jak dacie mi dobry opis jak będzie można rozpoznać wiarygodną firmę, w tym przypadku, a nie na podstawie innych porównań z innej beczki jak rozpoznam dobre buty albo dobry hotel to może mnie przekonacie że to będzie dobrze działać. Wejdziecie na strony danej firmy i popatrzycie sobie na blichtr marketingowy? Albo będziecie się kierować kolejną sensacją: "korporacja Y ujawniła że korporacja X wydaje złe orzeczenia i chce was oszukać" "korporacja X odkryła że Y wydaje certyfikaty nie robiąc żadnych badań" etc. ?
Czy to buty, czy hotel, czy wóda to jeden kij, bo wszystko to jest produktem, więc nie ma większej różnicy. Wiarygodna firma, podobnie jak człowiek, to ta która dotrzymuje danego słowa i robi to stale. Kropka. To jest naprawdę bardzo proste. A to, jak wieść o tym, że ktoś dotrzymuje czy nie dotrzymuje słowa, będzie się niosła, to już kwestia drugorzędna, bo sposobów na organizację przekazywania informacji są tysiące, od tych mniej po bardziej formalne.

Zapodam jeszcze jeden myślnik:
-jedna firma będzie mogła podrabiać znaczek/certyfikat/nalepkę drugiej a przecież zlikwidowaliście sądownictwo.
Może poczytaj sobie coś o libertariańskich pomysłach na sądownictwo, zamiast opowiadać takie brednie, co?

Czyli co, linczowanie zamiast sądownictwa?
Prywatna inicjatywa jak w mordę strzelił. Lincz nie jest zamiast sądownictwa - bardzo często można to uznać za jedną z jego form. ;) Jeśli w umowie zawrzemy punkt, że jeżeli mnie oszukasz, będę mógł Ci przyjebać kosą pod żebra, a oszukasz mnie i dostaniesz kosą pod żebra, to wszystko jest lege artis. Więc masz jeszcze jeden przykład, jak można ocenić czyjąś wiarygodność - ochota na zawieranie kontraktów, które dają gwarancję, czasami w kształcie ekstremalnych odpowiedzi w przypadku oszustwa. Ktoś nieuczciwy takiej nigdy nie zawrze, bo to zbyt wielkie ryzyko.
 

Att

Manarchista
286
495
@kordikos
Jak Ci pokazać, że mogą istnieć firmy skutecznie kontrolujące jakość żywności? Ciężko to pokazać empirycznie, jak się domagasz, kiedy kontrolą jakości żywności zajmuje się państwo. Użyję więc jednego z tych tak nienawidzonych przez Ciebie porównań:

Popatrz na internet i programy, które możesz z niego ściągać. Nie jest to w żaden sposób kontrolowane przez państwo. (Nawet nie wiem, czy w teorii można trafić do więzienia za umieszczanie zawirusowanego oprogramowania w internecie. W każdym razie w praktyce państwo nic w tej materii nie robi.) I tutaj występuję dokładnie taka sytuacja, o jakiej pisałeś: ściągnięte zawirusowane programy mogą wyrządzić ściągającemu krzywdę w niezauważony sposób. Mogą zebrać poufne dane z jego komputera. Mogą włamać mu się na konto bankowe/konto facebookowe/konto na libertarianizm.net. Mogą go szpiegować. Mogą też rozwalić mu dysk.
A jednak istnieją prywatne podmioty, które ostrzegają ludzi przed złym oprogramowaniem i działa to bardzo dobrze. Istnieją programy antywirusowe. A i w googlu wyniki podpowiadane na górze przeważnie prowadzą do stron z bezpiecznym oprogramowaniem (może być to analogia do sklepu w anarcho-kapitalizmie, który na półkach, o dziwo!, umieszcza zdrową żywność).

Pisałeś już, że nie lubisz porównań, ale nie rozumiem, czemu to porównanie miałoby być złe. Pokaż mi cechy oprogramowania, których nie ma żywność, a które magicznie sprawiają, że w dziedzinie oprogramowania kontrola jakości jest możliwa.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Dobrym przykładem wolnego handlu jest allegro i jego system komentarzy. Czasami czytam jak sprzedawcy bronią się po negatywnym komentarzu. Wolą dopłacić niezadowolonemu klientowi niż mieć negatywną opinię która może zaważyć na przyszłość.
Wolny rynek premiuje uczciwość.
W przypadku przewiny prywatnych podmiotów media najczęściej podnoszą larum i firma wypada z rynku.
W przypadku państwowych instytucji sprawy się tuszuje. A instytucja działa dalej na tych samych zasadach.

Kontrola farmaceutyków została podniesiona do takiego poziomu, że właściwie przestały się pojawiać nowe leki.
 

Hitch

3 220
4 876
Allegro też ładnie pokazuje siłę ostracyzmu. Ja i wiele znanych mi osób nie kupujemy nigdy od nikogo, kto ma choćby jednego negatywa lub ogólnie mało komentarzy.

Leki padły ofiarą patentów. Na uczelni w moim mieście ponoć leży remedium na raka, ale prace i badania nad nim zostały wstrzymane, co było wymogiem rozpoczęcia procesu patentowego, który już trwa kilka lat, a potrwa jeszcze kilka następnych. Naukowcy zaś mogą tylko wypowiadać się na konferencjach organizowanych przez jakieś wielkie korpo farmaceutyczne w... Indiach.
 
OP
OP
K

kordikos

Member
76
0
Oczywiście, ja też się tym kieruję, staram się świadomie dokonywać zakupów, unikam przereklamowanych produktów etc. Niestety dalej nie widzę, żeby ten samowolny rynek firm certyfikujących miał dobrze działać. Dlaczego? Po kolei:

W niektórych kwestiach, przy dłuższej znajomości opieram się na znajomości ze sprzedawcami, którzy potem nieraz ostrzegali mnie, abym tego akurat nie brał, bo oni mieli różne doświadczenia (w przypadku mięsa na przykład).
To każdy sprzedawca powie że ich produkt jest super a ten konkurencji jest zły. Oczywiście, sprzedawca chce polecić najlepsze produkty żeby był zadowolony. Ale to jest TENDENCJA, nie 100% reguła. To taki sprzedawca ci powie - kup ten produkt bo ten jest mniej rakotwórczy?
Jeśli produkt nie odpowiada jego specyfikacji zostałeś oszukany i masz wszelkie prawo do pociągnięcia takiego producenta do odpowiedzialności.
Aaaa to już lepiej. W obawie przed ukaraniem koleś będzie miał tendencję do robienia uczciwych produktów. Ale tutaj trzeba ustalić prawo: trzeba podawać prawdziwy skład produktu. A czemu po prostu nie ustalić też prawa, żeby nie tworzyć produktów ewidentnie szkodliwych? Bo konkurencja takie wyeliminuje? To nie jest 100% regułą.
Ale to już jest 100x lepsze, bo to jest odpowiedzialność karna a nie sama konkurencja i obawa przed stratą klientów.

Czy to buty, czy hotel, czy wóda to jeden kij, bo wszystko to jest produktem, więc nie ma większej różnicy.
Wszystko u was jest takie czarno-białe? W każdym przypadku może być trochę inaczej.

A to, jak wieść o tym, że ktoś dotrzymuje czy nie dotrzymuje słowa, będzie się niosła, to już kwestia drugorzędna, bo sposobów na organizację przekazywania informacji są tysiące, od tych mniej po bardziej formalne.
No to opisz chociaż kilka wiarygodnych źródeł informacji z których będziesz czerpał informacje o tych firmach. Telewizja? Strony internetowe? Plotki sąsiadek?

(może być to analogia do sklepu w anarcho-kapitalizmie, który na półkach, o dziwo!, umieszcza zdrową żywność).
Czasem bardziej się opłaci zapodać coś niezdrowego ale 20% tańszego.

Mnie w każdym razie nie trują i osób którym poleciłem ich sklep też, napędzając im klientów (którzy uznali mnie za wiarygodnego).
To tak jak mówił Fryderyk Bastiat - co widać a czego nie widać. Jeśli takie trucie jest wyraźnie widoczne, to konkurencja to łatwo powinna wyeliminować. A substancje rakotwórcze są niewidoczne i efekt jest dopiero po wielu latach i nie można jednoznacznie stwierdzić co było tego przyczyną - to jest zupełnie inne sytuacja od tych które podajecie.

Jestem stałym klientem, nie chcą mnie tracić, a wiedzą, że jeśli zafundowaliby mi sraczkę, poszedłbym gdzie indziej, bo zamieniliśmy parę słów, skomplementowałem obsługę u nich, porozmawialiśmy o konkurencji i moim stosunku do handlu, zatem wiedzą, że nie przychodzę tam z przyzwyczajenia czy lenistwa, tylko dlatego, że jestem zadowolony z ich asortymentu i usług przez nich świadczonych.

Konkurencja czasem działa wspaniale eleminuje negatywne elementy na rynku, a czasem takie negatywne elementy się opłacają.

Przykład:
Koleś sprzedaje kebaby po których dostaje się sraczki albo zatrucia. Raczej szybko zbankrutuje.
Inne przykłady to te które podawaliście.

A jakieś negatywne przykłady? Na przykład plastry aikido.


Żaden najbardziej wredny komunista który chce ciemiężyć swój naród albo nie ma pojęcia o ekonomii i gospodarce nie tworzyłby takiego g***a.A na rynku takie coś jest możliwe co wiecej - to się opłaca!


Więcej takich przykładów można zobaczyć na kanale AdBuster. Marketing wprowadza patologię do zasady działania konkurencji.

Ludzie na ogół tworzą listy najbardziej awaryjnych produktów i producentów, które lepiej unikać.
Oczywiście, warto być świadomym konsumentem. Ale myślisz, że jaki % w ogóle czymś takim się interesuje? Mały, bo państwo ich ogłupia?

A jak czarna lista będzie postawiona przez ukryty marketing (jakaś nazwa na to była, zapomniałem). Zrobi się czarną listę czarnych list?

Jak Ci pokazać, że mogą istnieć firmy skutecznie kontrolujące jakość żywności?
Oczywiście że mogą istnieć i istnieją, ale jednak muszą spełniać jakieś normy a nie że każdy Mietek może rozdawać certyfikaty. Mogą też zaistnieć na tym waszym samowolnym rynku, tylko są tu problemy które omawiałem.

Sugerujesz, że w sytuacji, gdy takich korporacji będzie wiele, zwykły człowiek nie będzie wiedział, której ufać. Natomiast w sytuacji, gdy nad wszystkim czuwa jedna tego typu korporacja w postaci państwa, wiadomo, że jej można ufać na ślepo.
Wcale nie jedna - oczywiście że jest też pełno innych prywatnych takich instytucyj. Oczywiście nie opowiadam się za monopolem państwa.

Mam jeszcze 3 myślniki:
-Każda firma będzie musiała mieć swoje laboratoria i będzie musiała opłacać badania. To trochę marnotrawstwo, po co badać coś, co już zostało przez kogoś innego zbadane i wykryte. Ale tutaj nie opłaca się dzielić jakąkolwiek wiedzą.

-Załóżmy już, że powstaną wiarygodne firmy o których wszyscy wiedzą że są wiarygodne. W takiej sytuacji może łatwo powstać monopol/oligopol korporacji certyfikujących z wyrobioną renomą które zainwestowały ogromną kasę w badania. Innej korporacji będzie ciężko wejść na rynek, bo nie ma renomy. Żeby produkt był wiarygodny, trzeba będzie sporo zapłacić takiej firmie. Zakażecie zmowy cenowej?

-łatwo może powstać tu korupcja medialna - korporacja certyfikujaca może płacić stacji telewizyjnej za podawanie fałszywych informacji -oczywiście korzystnych dla niej.


Allegro też ładnie pokazuje siłę ostracyzmu. Ja i wiele znanych mi osób nie kupujemy nigdy od nikogo, kto ma choćby jednego negatywa lub ogólnie mało komentarzy.
Nawet tu mogłoby być dużo lepiej. Raz koleś mnie wydymał na rower - wyglądało wszystko dobrze, po kilku dniach zaczął odpadać pedał odpadać i inne usterki. Napisałem negatywa. Oto co mi odpisał:
odebral go osobiscie i mial mozliwosc sprawdzenia go.widzielismy panskiego syna dobijajacego rower a po miesiacu wystawia negatyw za to ze niby cos sie zepsulo. smieszne zachowanie. a rower bym tylko raz uzyty.

Kolejny przykład że czasem bardziej opłaca się oszukiwać, niż dbać o jakość..


Z kolei allegro to kolejny przykład słabej konkurencji na rynku portali aukcyjnych. Zjedźcie mnie, ale moim zdaniem tu całkiem niezły byłby monopolowy system opłacany z podatków.

A jednak istnieją prywatne podmioty, które ostrzegają ludzi przed złym oprogramowaniem i działa to bardzo dobrze.
I dlatego ogromna część komputerów jest zawirusowana?
(Nawet nie wiem, czy w teorii można trafić do więzienia za umieszczanie zawirusowanego oprogramowania w internecie. W każdym razie w praktyce państwo nic w tej materii nie robi.)
A może powinno, bo umieszczanie szkodliwego oprogramowania powinno być zwykłem przestępstwem, jak kradzież czegoś?
Teoria spiskowa, ale kto wie czy nie prawdziwa: korporacjom stojącym za antywirusami opłaca się mieć zainfekowany internet i mogą mieć w tym udział.
Ciągnę tą dyskusję bo to naprawdę mnie intryguje, wiem że macie dużo racji. Nie wiem, może mnie przekonacie. Żeby znaleźć jakieś optymalne rozwiązanie trzeba nad tym dyskutować godzinami, jak nie miesiącami - bo ekonomia to bardzo skomplikowana nauka. Wbrew pozorom, z takiej dyskusji można wiele wynieść.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
kolejny michał d...
nie dyskutujcie z trollbotami może przestaną tu spamować etatyzmami...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Oczywiście, ja też się tym kieruję, staram się świadomie dokonywać zakupów, unikam przereklamowanych produktów etc. Niestety dalej nie widzę, żeby ten samowolny rynek firm certyfikujących miał dobrze działać. Dlaczego? Po kolei:

To każdy sprzedawca powie że ich produkt jest super a ten konkurencji jest zły. Oczywiście, sprzedawca chce polecić najlepsze produkty żeby był zadowolony. Ale to jest TENDENCJA, nie 100% reguła. To taki sprzedawca ci powie - kup ten produkt bo ten jest mniej rakotwórczy?
No Tobie z pewnością. W rzeczywistości nie ma 100% reguł. Równie dobrze, organa przyznające certyfikaty bezpieczeństwa mogą brać łapówki i przymykać oko. Jest tak przykładowo z prawami jazdy, gdzie instruktorzy i egzaminatorzy biorą w łapę za przyznawanie państwowego prawa jazdy.

Niestety dalej nie widzę, żeby ten zamordystyczny system certyfikujący państwa miał działać dobrze... prawo jazdy dostają ludzie, którzy nie potrafią jeździć, a koszty zdobycia samego uprawnienia są wywindowane w górę...
Wszystko u was jest takie czarno-białe? W każdym przypadku może być trochę inaczej.
Handel to handel, sprzedaż to sprzedaż, produkt to produkt, kupujący to kupujący, sprzedający to sprzedający. Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak ekonomia myślenia albo brzytwa Ockhama?

No to opisz chociaż kilka wiarygodnych źródeł informacji z których będziesz czerpał informacje o tych firmach. Telewizja? Strony internetowe? Plotki sąsiadek?
W zależności od specyfiki produktu z innych - generalnie jednak od ludzi, którzy znają się na danej branży i są, można powiedzieć, naturalnymi autorytetami w danej dziedzinie. Medium jest mało istotne.

Czasem bardziej się opłaci zapodać coś niezdrowego ale 20% tańszego.
No jeśli ludzie wolą jeść niezdrowo, ale taniej, to ich sprawa. Nie Twoja.

To tak jak mówił Fryderyk Bastiat - co widać a czego nie widać. Jeśli takie trucie jest wyraźnie widoczne, to konkurencja to łatwo powinna wyeliminować. A substancje rakotwórcze są niewidoczne i efekt jest dopiero po wielu latach i nie można jednoznacznie stwierdzić co było tego przyczyną - to jest zupełnie inne sytuacja od tych które podajecie.
Jesteś niespójny. Skoro obiektywnie nie można jednoznacznie stwierdzić co było przyczyną wystąpienia raka, to państwo też nie jest w stanie takiego trucia wyeliminować, bo niby z jakiej racji?

A jakieś negatywne przykłady? Na przykład plastry aikido.
A co to za negatywny przykład? A pojemniki na wodę święconą w kształcie Matki Boskiej z odkręcaną głową i inne dewocjonalia też mogą być takimi negatywnymi przykładami? Jeśli ludzie chcą być zabobonni i na zabobony wydawać kasę, to ich sprawa, nie Twoja.

A jak czarna lista będzie postawiona przez ukryty marketing (jakaś nazwa na to była, zapomniałem). Zrobi się czarną listę czarnych list?
Na przykład. I to już jest przewaga nad Twoim rozwiązaniem, bo teraz nie można zrobić tanio państwa, które będzie pilnowało innych państw, by nie były skorumpowane przykładowo.

Oczywiście że mogą istnieć i istnieją, ale jednak muszą spełniać jakieś normy a nie że każdy Mietek może rozdawać certyfikaty. Mogą też zaistnieć na tym waszym samowolnym rynku, tylko są tu problemy które omawiałem.
Po prostu wolnym rynku. Samowolny rynek to tak jak posłodzony cukier. To raz. A dwa, to przytoczony przykład praw jazdy. Nie każdy Mietek może rozdawać certyfikaty, a i tak rozdaje źle. Jak to wyjaśnisz?

Mam jeszcze 3 myślniki:
-Każda firma będzie musiała mieć swoje laboratoria i będzie musiała opłacać badania. To trochę marnotrawstwo, po co badać coś, co już zostało przez kogoś innego zbadane i wykryte. Ale tutaj nie opłaca się dzielić jakąkolwiek wiedzą.
No jeśli się komuś nie ufa, to nie jest marnotrawstwo tylko konieczność. Dlatego warto tworzyć społeczeństwo, w którym ludzie sobie ufają i nie oszukują się wzajemnie, bo to zmniejsza koszty. Stawianie straszaka w formie państwa wcale nie pomaga w budowaniu takiego, bo państwo aby uzasadnić swoje istnienie, sugeruje ludziom takim jak Ty, że wszyscy inni są nieuczciwi, tworząc normę nieuczciwości - przeświadczenie, że naturalną rzeczą jest oszukiwanie innych ludzi. Także przez wymyślanie z dupy wziętego prawa, które trzeba łamać, żeby żyć i oszukiwać część ludzi może przenosić się na resztę społeczeństwa i wchodzić w nawyk. I później kończy się na tym, że "żyjemy w kraju, w którym każdy chce nas zrobić w ch", a państwo ma uzasadnienie swojej działalności, chociaż zachowuje się jak strażak podpalający stodołę.

-Załóżmy już, że powstaną wiarygodne firmy o których wszyscy wiedzą że są wiarygodne. W takiej sytuacji może łatwo powstać monopol/oligopol korporacji certyfikujących z wyrobioną renomą które zainwestowały ogromną kasę w badania. Innej korporacji będzie ciężko wejść na rynek, bo nie ma renomy. Żeby produkt był wiarygodny, trzeba będzie sporo zapłacić takiej firmie. Zakażecie zmowy cenowej?
Jeśli rynek jest nasycony, istniejące firmy dobrze spełniają swoje zadanie, po co kolejni ludzie mieliby dublować ich zadania? Przed chwilą, w poprzednim myślniku narzekałeś na marnotrawstwo, a teraz narzekasz, że w tym wypadku jest one zminimalizowane? Ma to sens?
-łatwo może powstać tu korupcja medialna - korporacja certyfikujaca może płacić stacji telewizyjnej za podawanie fałszywych informacji -oczywiście korzystnych dla niej.
No i jak wyjdzie na jaw, że to oszustwo, to wiarygodność obu upada - jaki tego sens? Korupcja to domena państwa i władzy politycznej, nie ekonomicznej. Dochodzi do niej tam, gdzie nie ma konkurencji. Co powiesz na coś takiego: http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/new...rzad-zmusil-synoptykow-do-zmiany-p,nId,942963 ? Wyobrażasz sobie, żeby prywatna firma odśnieżająca zmusiła prywatną firmę meteorologiczną do podawania nieprawdziwych informacji?

Nawet tu mogłoby być dużo lepiej. Raz koleś mnie wydymał na rower - wyglądało wszystko dobrze, po kilku dniach zaczął odpadać pedał odpadać i inne usterki. Napisałem negatywa. Kolejny przykład że czasem bardziej opłaca się oszukiwać, niż dbać o jakość..
Znowu efekt nirwany.


I dlatego ogromna część komputerów jest zawirusowana?

A może powinno, bo umieszczanie szkodliwego oprogramowania powinno być zwykłem przestępstwem, jak kradzież czegoś?
Teoria spiskowa, ale kto wie czy nie prawdziwa: korporacjom stojącym za antywirusami opłaca się mieć zainfekowany internet i mogą mieć w tym udział.
Ciągnę tą dyskusję bo to naprawdę mnie intryguje, wiem że macie dużo racji. Nie wiem, może mnie przekonacie. Żeby znaleźć jakieś optymalne rozwiązanie trzeba nad tym dyskutować godzinami, jak nie miesiącami - bo ekonomia to bardzo skomplikowana nauka. Wbrew pozorom, z takiej dyskusji można wiele wynieść.
Twoim głównym problemem jest to, że masz dość technokratyczne podejście do działania społeczeństwa i dość prosto chciałbyś działać na nie bodźcami w stylu kara za to, kara za tamto, wszystko ustalane przez jakiegoś jednego obserwatora z góry. To nie działa, koszta są ogromne a ryzyko, że władza przyznana temu komuś obróci się przeciw nam jest niedopuszczalnie wysokie.

Część komputerów jest zawirusowana, bo ich użytkownicy nie dbają o ich bezpieczeństwo. Bo albo nie chce im się uczyć takich podstaw, albo mają to po prostu gdzieś i nic ich do tego nie skłoni, chyba że dostaną po kieszeni. I to jest ich sprawa. Część ludzi będzie się niezdrowo odżywiała. I też jacyś ogarną się dopiero po zawale. I nie ma z tym żadnego problemu, póki nie musimy sami składać się na naprawy komputerów jednych i leczenie drugich. Wręcz przeciwnie - jeśli damy im wolną rękę, ale i sami będą ponosić odpowiedzialność, sami staną się bardziej odpowiedzialni, a nieodpowiedzialni się wyeliminują swym postępowaniem. A Ty byś każdego chciał ciągnąć za uszy...

Oczywiście, warto być świadomym konsumentem. Ale myślisz, że jaki % w ogóle czymś takim się interesuje? Mały, bo państwo ich ogłupia?
No właśnie. To nie ma znaczenia jak duży procent. Albo nauczą się być świadomymi konsumentami albo będą żreć największe odpady, rozbijać się najgorszymi samochodami i kupować największy szmelc. Jaki sens ma promowanie społeczeństwa ignorantów? Chcemy, aby opłacalną postawą było wiedzieć, czy nie wiedzieć?
 

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Kordikos, możesz wymieniać wady (potencjalne?) prywatnych systemów certyfikowania jeżeli chcesz, co do niektórych pewnie nawet przyznamy ci racje. Chciałbym jednak przypomnieć, że libertarianie nie proponują utopii, jeżeli chcesz nas orać (nieważne z jakiej pozycji) to pisz "system prywatny jest gorszy od państwowego dlatego i dlatego", a nie "system prywatny jest zły, bo...". Pewnie że rynek nie wykryje wszystkich substancji rakotwórczych we wszystkich produktach które je zawierają, ale czy państwo sobie z tym poradzi?

I wybacz, ale z przykładem negatywnym:
A jakieś negatywne przykłady? Na przykład plastry aikido.


Żaden najbardziej wredny komunista który chce ciemiężyć swój naród albo nie ma pojęcia o ekonomii i gospodarce nie tworzyłby takiego g***a.A na rynku takie coś jest możliwe co wiecej - to się opłaca!
To ostro pojechałeś. Jak napisał Fat, każda religia, mnóstwo ideologii, cały świat mody i wszystkie dobra luksusowe, prawdopodobnie podpadają pod twój negatywny przykład.

Ufam, że przynajmniej twój stosunek do sprawy to coś w okolicach "tak już jest i trudno" i nie planujesz postulować zakazania plastrów aikido.

I dlatego ogromna część komputerów jest zawirusowana?
Co to jest ogromna część i skąd masz dane na jej temat?
 
OP
OP
K

kordikos

Member
76
0
A co to za negatywny przykład? A pojemniki na wodę święconą w kształcie Matki Boskiej z odkręcaną głową i inne dewocjonalia też mogą być takimi negatywnymi przykładami? Jeśli ludzie chcą być zabobonni i na zabobony wydawać kasę, to ich sprawa, nie Twoja.
No to już dobrze, że zdajecie sobie z tego sprawę.

Niestety dalej nie widzę, żeby ten zamordystyczny system certyfikujący państwa miał działać dobrze... prawo jazdy dostają ludzie, którzy nie potrafią jeździć, a koszty zdobycia samego uprawnienia są wywindowane w górę...
W dużej mierze dało się to ograniczyć, choć kosztem kamer w samochodach. Czy szkoda na to kasy i każdy powinien jeździć samochodem nawet jak twierdzi że nie potrzebuje żadnej nauki (debile są na tym świecie, trzeba się z tym liczyć) to temat na osobną dyskusję.

Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak ekonomia myślenia albo brzytwa Ockhama?
No jasne, przy dyskusjach o religii to standardzik. Swoją drogą, przypomina mi się czajniczek Rousella. Nie ma jednoznacznych dowodów, że ten system będzie gorszy, ale czy to oznacza że będzie lepszy? I na odwrót.

W zależności od specyfiki produktu z innych - generalnie jednak od ludzi, którzy znają się na danej branży i są, można powiedzieć, naturalnymi autorytetami w danej dziedzinie.
I na podstawie TEGO się będziesz kierował czy dany produkt jest rakotwórczy, czy nie? Będziesz się wypytywał profesorów albo jakichś innych znawców?

Jeśli rynek jest nasycony, istniejące firmy dobrze spełniają swoje zadanie, po co kolejni ludzie mieliby dublować ich zadania? Przed chwilą, w poprzednim myślniku narzekałeś na marnotrawstwo, a teraz narzekasz, że w tym wypadku jest one zminimalizowane? Ma to sens?
W sumie sformułowałeś kolejny problem. Pod względem uniknięcia dublowania dobry jest monopol, pod względem konkurencji dobrze jest jak jest najwięcej firm.



Część ludzi będzie się niezdrowo odżywiała. (...)A Ty byś każdego chciał ciągnąć za uszy...
Nie mówię, żeby wsadzać do więzienia każdego kto w***ala same hamburgery tylko że...
No jeśli ludzie wolą jeść niezdrowo, ale taniej, to ich sprawa. Nie Twoja.
... czasem opłaca się bardziej zablokować szczególnie szkodliwe substancje niż opłacać koszty leczenia raka, a póki co nie wychodzi na to że te korporacje dobrze to zrobią.

No i jak wyjdzie na jaw, że to oszustwo, to wiarygodność obu upada - jaki tego sens?
To opiszcie jak wyjdzie na jaw co było prawdziwym oszustwem a co nie. Wieeem ża ja to ciąągnę, ale to jest ważne!

Twoim głównym problemem jest to, że masz dość technokratyczne podejście do działania społeczeństwa i dość prosto chciałbyś działać na nie bodźcami w stylu kara za to, kara za tamto, wszystko ustalane przez jakiegoś jednego obserwatora z góry. To nie działa, koszta są ogromne a ryzyko, że władza przyznana temu komuś obróci się przeciw nam jest niedopuszczalnie wysokie.
Sami mówiliście że będzie sądownictwo tyle że jakieś prywatne, potem doczytam jaką wy macie ideę tego. Jak będzie można ukarać kogoś, kto kradnie to nie będzie można ukarać kogoś, kto rozsyła szkodliwe oprogramowanie?

Skoro obiektywnie nie można jednoznacznie stwierdzić co było przyczyną wystąpienia raka, to państwo też nie jest w stanie takiego trucia wyeliminować, bo niby z jakiej racji?
To może potem zrobię elaborat że tandem "podmiot państwowy + rynek korporacji certyfikujacych" może być dostateczny. Na razie zapomnijmy o państwie. Na razie dojdźmy do tego, że ten całkowicie wolny rynek korporacji certyfikujących jest hujowy mało wydajny.
Weźcie zobrazujcie mi (mniej więcej) jak to będzie wyglądało w świetle tych myślników, a nie porównań do innych rynków albo państwa. Albo - udowodnijcie że któryś z tych myślników jest nieprawdziwy, albo powiedzcie który uznajecie a który nie. Wtedy przejdziemy do porównania tego z podmiotem państwowym. OK?
EDIT. Zapodałem to w postaci skróconej 3 punktów. Póki co dyskusja trwa na temat pierwszego punktu że można się powołać na znawców i to już nie stanowi problemu ORAZ tego że takie fałszywe donosy stacji telewizyjnych nie będą możliwe.


Zapodam je wszystkie razem mniejszą czcionką:
1..Każdy będzie mógł wydawać jakieś certyfikaty nawet jeśli nie ma do tego kompetencji. Nie masz pewności czy dana firma certyfikująca w ogóle mówi prawdę, każda będzie mówić że jest najlepsza i będzie robić donosy na inne, nie ma żadnej odpowiedzialności karnej za podawanie fałszywych informacji. W dodatku nie wiesz, że jak stacja telewizyjna donosi że dana firma jest niewiarygodna to czy nie robi tego za kasę.
2.Poza tym, samo rozglądanie się za tym ceryfikatem/nalepką/pieczątką/nadrukiem prywatnej firmy pewnie będzie dosyć niewygodne.
3.(skrócę te 2 myślniki) pod względem uniknięcia dublowania dobry jest monopol, pod względem konkurencji dobrze jest jak jest najwięcej firm. Tu powstaje problem -słaba konkurencja albo dublowanie wydatków.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
Nie mówię, żeby wsadzać do więzienia każdego kto w***ala same hamburgery tylko że...

... czasem opłaca się bardziej zablokować szczególnie szkodliwe substancje niż opłacać koszty leczenia raka, a póki co nie wychodzi na to że te korporacje dobrze to zrobią.
A państwo zlikwidowało raka? Masz w ogóle porównanie żeby twierdzić, że wolny rynek jest gorszy niż państwo?

Żebyście nie myśleli, że czytałem wszystko. Po prostu przy przewijaniu strony wzrok mój padł na ten akapit.

Edit:

Dowód przez wykres, że winny jest socjalizm. Pozwalam wklejać na innych forach.

wykrest.png
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
No to już dobrze, że zdajecie sobie z tego sprawę.
To można wrzucić do kategorii kultury, która składa się często z działań nie mających żadnego/minimalne przełożenia(e). Audiofile ładują hajs w jakieś drewniane podstawki czarodziejsko poprawiające dźwięk, więc generalnie jeśli ktoś kupuje sobie placebo, to jest jego decyzja i nie nam to wartościować.

W dużej mierze dało się to ograniczyć, choć kosztem kamer w samochodach. Czy szkoda na to kasy i każdy powinien jeździć samochodem nawet jak twierdzi że nie potrzebuje żadnej nauki (debile są na tym świecie, trzeba się z tym liczyć) to temat na osobną dyskusję.
A potem ktoś musi te filmy przeglądać, więc nie tylko "kosztem kamer", ale dodatkowej pracy, nie zapominaj o tym. Pracy, która nie byłaby potrzebna, bo sprawę można byłoby załatwić ubezpieczeniami (i to przed towarzystwami ubezpieczeniowymi udowadniałoby się jakim jest się kierowcą) i wysokimi odszkodowaniami - Ci, którzy nie potrafiliby prowadzić, nie pchaliby się na drogi, bo w razie wypadków licytowanoby ich domy.

I na podstawie TEGO się będziesz kierował czy dany produkt jest rakotwórczy, czy nie? Będziesz się wypytywał profesorów albo jakichś innych znawców?
Nie, bo akurat w przypadku raka nie mam zbyt wielu powodów się obawiać. Nikt w mojej rodzinie nie chorował na nowotwory, ja nie obżeram się non-stop potrawami z grilla ani nie wpierniczam benzenu, nie zrywam azbestu. Nawet gdybym zapadł na to cholerstwo i tak nie zmieniłbym trybu życia, bo nie będzie mi choroba dyktować jak ono ma wyglądać. Natomiast tak, gdybym chciał jeszcze bardziej minimalizować ryzyko zachorowania na tę chorobę, to albo sam zrobiłbym research albo bym zapłacił, żeby ktoś mi go zrobił i streścił co jest głównymi przyczynami, jakie popularne substancje narażają na zachorowanie i w czym można je znaleźć.

... czasem opłaca się bardziej zablokować szczególnie szkodliwe substancje niż opłacać koszty leczenia raka, a póki co nie wychodzi na to że te korporacje dobrze to zrobią.
I nie będzie inaczej wychodziło, w momencie gdy wszyscy mają zagwarantowane publiczne leczenie.

To opiszcie jak wyjdzie na jaw co było prawdziwym oszustwem a co nie. Wieeem ża ja to ciąągnę, ale to jest ważne!
W necie jest wiele libertariańskich pomysłów na prywatne prawo, na forum też - wysil się trochę i sam poszukaj.

Zapodam je wszystkie razem mniejszą czcionką:
1..Każdy będzie mógł wydawać jakieś certyfikaty nawet jeśli nie ma do tego kompetencji. Nie masz pewności czy dana firma certyfikująca w ogóle mówi prawdę, każda będzie mówić że jest najlepsza i będzie robić donosy na inne, nie ma żadnej odpowiedzialności karnej za podawanie fałszywych informacji. W dodatku nie wiesz, że jak stacja telewizyjna donosi że dana firma jest niewiarygodna to czy nie robi tego za kasę.
2.Poza tym, samo rozglądanie się za tym ceryfikatem/nalepką/pieczątką/nadrukiem prywatnej firmy pewnie będzie dosyć niewygodne.
3.(skrócę te 2 myślniki) pod względem uniknięcia dublowania dobry jest monopol, pod względem konkurencji dobrze jest jak jest najwięcej firm. Tu powstaje problem -słaba konkurencja albo dublowanie wydatków.
  1. Donosy się weryfikuje. Jeśli są nieprawdziwe to firma certyfikująca, która się takich dopuszcza traci wiarygodność. Dla firm zajmujących się certyfikatami wiarygodność jest podstawowym kapitałem - jeśli go traci, jej produkt - certyfikat, jak waluta także okazuje się mniej wartościowa - w skrajnych przypadkach: bezwartościowa.
  2. Propozycje wolnościowe charakteryzują się tym, że pozwalają na lepszą kontrolę otaczającej rzeczywistości, ale siłą rzeczy, nie zapewniają automatyzmu. To koszt swobody podejmowania decyzji - chociaż zawsze możesz to olać i zdać się na innych albo bezmyślnie naśladować sąsiadów, nie wiedząc czy postępują słusznie czy nie.
  3. Wolny rynek rozwiązuje ten problem, dążąc do kompromisowego rozwiązania między tymi skrajnościami, biorąc pod uwagę preferencje klientów. Jeśli w danym momencie nie ma potrzeby zakładania jakiejś firmy, jej zakładanie jest nieopłacalne i już. Jeśli można byłoby jeszcze obniżyć cenę przez założenie takowej, byłoby to opłacalne. W warunkach wolnego rynku monopol niekoniecznie jest czymś złym. Jeśli nikt nie chce prowadzić drugiego sklepu spożywczego we wsi, to będzie jeden. Jeżeli nikogo nie kusi ta sytuacja do założenia drugiego i konkurowania ceną, jakością usług czy czymkolwiek innym, znaczy, że wszyscy uznają tę sytuację za optymalną lub bardziej optymalną, niźli taką, w której sami musieliby rzucić to co robią teraz, żeby otworzyć drugi sklep...
 
OP
OP
K

kordikos

Member
76
0
Natomiast tak, gdybym chciał jeszcze bardziej minimalizować ryzyko zachorowania na tę chorobę, to albo sam zrobiłbym research albo bym zapłacił, żeby ktoś mi go zrobił i streścił co jest głównymi przyczynami, jakie popularne substancje narażają na zachorowanie i w czym można je znaleźć.
To jest ładne gadanie na aktualnym rynku. Tak to nawet taki inteligent nie będzie miał pewności co ma dany produkt.
1.Donosy się weryfikuje.
Czyli jest odpowiedzialność karna i to już trochę zmienia postać rzeczy ale nie załatwia do końca problemu. Reszta to powtarzanie tego samego. Ale zamiast liczyć na donosy jeśli ktoś podaje nieprawdziwy skład nie lepiej po prostu nakazać podać prawdziwy skład zanim trafi na rynek?
A jak instytucja stwierdzi czy dany donos jest prawdziwy czy nie, zrobi kontrolę składu produktu i orzeknie, czy jest podany prawdziwy skład i nie ma substancji szkodliwych, a potem wyda wyrok? Kolejne dublowanie.

Propozycje wolnościowe charakteryzują się tym, że pozwalają na lepszą kontrolę otaczającej rzeczywistości, ale siłą rzeczy, nie zapewniają automatyzmu. To koszt swobody podejmowania decyzji - chociaż zawsze możesz to olać i zdać się na innych albo bezmyślnie naśladować sąsiadów, nie wiedząc czy postępują słusznie czy nie. Nie rozumiecie, że nie zawsze się opłaca inwestować w reputację na dług
No to dobra, to już przyznałeś tą niewygodność przy takim rozwiązaniu?

Co punktu 3- kolejna regułka i porównanie z innej beczki. W tym przypadku widać, że nie jest to ogólnie korzystne dla ludzkości, mimo że jest optymalne z punktu widzenia rynku. Albo płacimy drogo za wiarygodny certyfikat, albo bardzo dużo firm wpier**li na to samo pieniądze.
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466
le tutaj trzeba ustalić prawo: trzeba podawać prawdziwy skład produktu. A czemu po prostu nie ustalić też prawa, żeby nie tworzyć produktów ewidentnie szkodliwych?

Zdefiniuj mi produkt ewidentnie szkodliwy?
-Alkohol;
-Wyroby tytoniowe;
-Sól;
-Napoje gazowane słodzone aspartamem;
-Narkotyki;

Czy co? Kto według ciebie jest świadomym konsumentem, a kto biedną owieczką, którą należy chronić a nie ma czasu sprawdzać składu produktów. Założę się, że gdybyś miał do kogoś podjeść i wyrwać mu z ręki napój to zamiast podziękowań dostałbyś w mordę. Ale, politycy za kordonem policji są bezpieczni.

Sam spożywam napoje i posiłki, które powszechnie są uznawane za niezdrowe. I co komu do tego? Wcale nie chcę aby ktoś się mną zajmował.

To tak jak mówił Fryderyk Bastiat - co widać a czego nie widać. Jeśli takie trucie jest wyraźnie widoczne, to konkurencja to łatwo powinna wyeliminować. A substancje rakotwórcze są niewidoczne i efekt jest dopiero po wielu latach i nie można jednoznacznie stwierdzić co było tego przyczyną - to jest zupełnie inne sytuacja od tych które podajecie.
Ty chyba nie wiesz o czym on pisał, bo nie ma to nic wspólnego z tym o czym ty piszesz.
Bastiat pisał o koszcie alternatywnym, że jak rząd zabierze nam milion na budowę drogi to widzimy tysiące zatrudnionych osób i nową drogę, ale nie widzimy tego co zostałoby zrobione gdyby nie obrabowano ludzi. Świetna krytyka wszelakich państwowych programów tworzących miejsca pracy czy pompujących gospodarkę, na długo przed zrodzeniem się najgorszych pomysłów etatystów.

Jakbyś czytał go z zrozumieniem to może byś nie pisał takich głupot.

Żaden najbardziej wredny komunista który chce ciemiężyć swój naród albo nie ma pojęcia o ekonomii i gospodarce nie tworzyłby takiego g***a.A na rynku takie coś jest możliwe co więcej - to się opłaca!
No straszne, co tam obozy koncentracyjne, co tam śmierć milionów z głodu. Ważne, że ktoś sprzedaje jakiś produkt, który ty uważasz za głupi a ktoś inny chce to kupować.
Chociaż, te gówno jest akurat jawnym wałkiem, tak jakby ktoś sprzedawał placebo jako lek na raka, więc powinno się móc taką osobę pozwać - chyba, że przy zamówieniu mówią, że to jest wałek.

Więcej takich przykładów można zobaczyć na kanale AdBuster.
Idąc twoją skretyniałą "logiką" spytam: skąd wiesz, że cie w chuja nie zrobił?

Sam się zaorałeś pokazując głupkowaty program na youtubie który za darmo recenzuje produkty. A takich jest znacznie więcej.

-łatwo może powstać tu korupcja medialna - korporacja certyfikujaca może płacić stacji telewizyjnej za podawanie fałszywych informacji -oczywiście korzystnych dla niej.

Czyżbyś własnie pisał o państwie?

W sumie sformułowałeś kolejny problem. Pod względem uniknięcia dublowania dobry jest monopol, pod względem konkurencji dobrze jest jak jest najwięcej firm.
Pozwolisz, że to rynek określi ile będzie firm, OK?

... czasem opłaca się bardziej zablokować szczególnie szkodliwe substancje niż opłacać koszty leczenia raka, a póki co nie wychodzi na to że te korporacje dobrze to zrobią.
Po pierwsze, do dzisiaj nie wiadomo co za co odpowiada. Co jak za 10 lat się okaże, że tytoń tak naprawdę chronił przed rakiem a rakotwórcza była dieta nisko-tłuszczowa do której dopłacał rząd?

Tak długo jak odżywiamy się różnorodnie jesteśmy bezpieczni. Ty chcesz wszystkich posłać tą samą drogą przez labirynt mając złudne przeczucie, że jest właściwa.
 
OP
OP
K

kordikos

Member
76
0
Kto według ciebie jest świadomym konsumentem, a kto biedną owieczką, którą należy chronić a nie ma czasu sprawdzać składu produktów.
Myślicie że teraz nikt specjalnie nie przegląda składów produktów ani nie rozgląda się za znaczkami firm certyfikujących, dlatego że państwo go tak ogłupiło?
" Super, nie będę przeglądał składów produktów, bo bezgranicznie ufam pańśtwu i ono za mnie już wszystko zrobiło".
Przeciętny człowiek w ogóle nie myśli o takich sprawach jak ekonomia, polityka i państwo, tak samo nie myśli też o dodatkach do jedzenia.

Wielu da takie szkodliwe substancje, jeszcze *ebnie sobie z dupy wzięty certyfikat i i tak dużo ludzi będzie to kupowało. Mało komu będzie się chciało sprawdzać firmy certyfikujące, przeglądać donosy i oceniać które są prawdziwe tudzież dopytywać się inteligentów. Ale oczywiście wy to wszystkie nazwiecie selekcją naturalną.

Samo to rozglądanie się za znaczkami jest irytujące, nawet jeśli wyłoni się faktycznie wiarygodna firma itd.

Trzeba znowu się odnieść do plastrów Aikido. Przecież coś takiego nie powinno mieć miejsca, bo firma straciłaby klientów i reputację jakby ludzie się skumali że ewidentnie w h***a wali! Jest jakaś taka tedencja, nie ma reguły, nie lepiej coś po prostu zablokować, niż liczyć na tendencje?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
To jest ładne gadanie na aktualnym rynku. Tak to nawet taki inteligent nie będzie miał pewności co ma dany produkt.
Pewności nie masz nigdzie i nigdy, więc sobie daruj takie teksty. Bo w Constarze oczywiście nie "reperowali" wędlin... Ładne gadanie na aktualnym rynku... Inteligent miał pewność co ma dany produkt. :D

Czyli jest odpowiedzialność karna i to już trochę zmienia postać rzeczy ale nie załatwia do końca problemu. Reszta to powtarzanie tego samego. Ale zamiast liczyć na donosy jeśli ktoś podaje nieprawdziwy skład nie lepiej po prostu nakazać podać prawdziwy skład zanim trafi na rynek?
Nie. Nie lepiej, bo ja nie żyję na tym świecie po to by użerać się z czyjąś władzą nade mną roztoczoną, by mieć zgubne uczucie komfortu, bo ktoś coś tam ponoć robi w moim interesie. Zdecydowanie nie lepiej. Już wolę ryzykować, że trafię na produkt nieprawidłowo opisany niż na państwo+produkt nieprawidłowo opisany.

A jak instytucja stwierdzi czy dany donos jest prawdziwy czy nie, zrobi kontrolę składu produktu i orzeknie, czy jest podany prawdziwy skład i nie ma substancji szkodliwych, a potem wyda wyrok? Kolejne dublowanie.
A jak sanepid sprawdza prewencyjnie czy dania serwowane są w w higienicznych warunkach, chociaż wcześniej sprawdzał to właściciel i faktycznie było czysto, to nie jest to dublowanie?

No to dobra, to już przyznałeś tą niewygodność przy takim rozwiązaniu?
To jest niewygodność dla wielu subiektywnie niższa niż bycie czyimś poddanym i zmuszonym do płacenia haraczu za usługi niewarte i niechciane.

Co punktu 3- kolejna regułka i porównanie z innej beczki. W tym przypadku widać, że nie jest to ogólnie korzystne dla ludzkości, mimo że jest optymalne z punktu widzenia rynku. Albo płacimy drogo za wiarygodny certyfikat, albo bardzo dużo firm wpier**li na to samo pieniądze.
Albo znajdziemy jakieś miejsce między tymi skrajnościami, które nie będzie tak dotkliwe jak piszesz. Korzystne jest to, co ludzie uznają za korzyść. Optymalne z punktu widzenia rynku = korzystne dla ludzkości w jej mniemaniu.
 
OP
OP
K

kordikos

Member
76
0
Optymalne z punktu widzenia rynku = korzystne dla ludzkości w jej mniemaniu.
O k***a to może wszystko co ma miejsce na rynku jest dobre dla ludzkości?
Bo w Constarze oczywiście nie "reperowali" wędlin... Ładne gadanie na aktualnym rynku... Inteligent miał pewność co ma dany produkt.
To czemu takie wędliny były w ogóle sprzedawane?! Do czegoś takiego nie powinno dojść, bo firma boi się o reputację i o klientów!
Zdecydowanie nie lepiej. Już wolę ryzykować, że trafię na produkt nieprawidłowo opisany niż na państwo+produkt nieprawidłowo opisany.
A ty rozglądasz się za znaczkami prywatnych firm, tudzież dopytywasz się inteligentów o dobre produkty albo robisz w domu analizy chemiczne? Ty głupia owco, która liczy że państwo wszystko za nią zrobi.
A jak sanepid sprawdza prewencyjnie czy dania serwowane są w w higienicznych warunkach, chociaż wcześniej sprawdzał to właściciel i faktycznie było czysto, to nie jest to dublowanie?
-Jasiu, ja słyszałem że ty biłeś kolege!
-Tak, ale Zdzisiu też bije!
-Ale biłeś w końcu tak czy nie?
-No biłem ale Zdzisiu też bije.
Mieliśmy na chwilę zapomnieć o państwie. Ale przyznałeś, że ma tu miejsce kolejne zdublowanie.
To jest niewygodność dla wielu subiektywnie niższa niż bycie czyimś poddanym i zmuszonym do płacenia haraczu za usługi niewarte i niechciane.
Mieliście pokazać jaki to jest wielki koszt. Ile firma płaci za tą podstawową kontrolę państwa? Właściwie nic, tylko je***nie się z biurokracją i to co ma miejsce w korporacjoniźmie . A tak to będą musiały sporo wybulić na taki certyfikat. Nie twierdzisz, że to będzie dosyć duża pokusa żeby to olać? Przecież nie każdy będzie się rozglądał za znaczkami. Nie no, przecież oni będą się bali że stracą klientów! Gówno prawda :D Można narobić bardzo dużo szkód a potem ewentualnie zwinąć się z interesem/zmienić markę.
Płacenie za wiarygodność i markę będzie potwornie drogie w tym systemie, ale co tam, ważne że to będzie zgodne z rynkiem.
Ja już wolę dorzucić parę groszy w podatkach niż żeby nastąpiła taka sytuacja. Jaki to jest koszt na jednego Polaka, no ludzie?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
O k***a to może wszystko co ma miejsce na rynku jest dobre dla ludzkości?
Tak, dobrowolna wymiana usług, towarów i informacji jest dobra dla ludzkości. Niedobrowolna jest zła. Rynek to ogół wymiany dobrowolnej.

To czemu takie wędliny były w ogóle sprzedawane?! Do czegoś takiego nie powinno dojść, bo firma boi się o reputację i o klientów!
Firma boi się o reputację i o klientów wtedy, gdy działa w warunkach, w których robienie wałków jest nieopłacalne. Zgadnij - na terenie od Odry do Sanu, gdzie rządzi spółka bez cywilnej i jakiejkolwiek odpowiedzialności, zwana Rzeczpospolitą Polską, robienie wałków jak najbardziej jest opłacalne. Chociażby przez prawo, które nie chroni ewentualnych poszkodowanych.

Nie pamiętam czy były w ogóle jakieś pozwy zbiorowe przeciw Constarowi oszukanych klientów. Chyba nie było. Najprawdopodobniej skończyło się na karze od samego państwa i tyle.
Zresztą poczekaj... nawet nie skończyło się na tym. Więc skoro istnieje monopolista-producent prawa, oferujący chujowe prawo, które nieopłacalnym czyni dochodzenie sprawiedliwości, to jak najbardziej opłaca się pierdolić innych w dupala ile wlezie i srać na swój imidż, myśląc krótkoterminowo.

Innymi słowy, takie wędliny były sprzedawane, bo ludzie z Constar zdawali sobie sprawę z tego, że ujdą bezkarni i korzystniejsze dla nich było oszukiwać niż być uczciwym. W sytuacji, w której prawo nie byłoby zamurowane, ale wręcz przeciwnie - samo stanowiło produkt, który może być ulepszany (a nie psuty, jak teraz) i zapewniało ludziom ochronę ich interesów, nie byłoby to korzystne. Ludzie nie liczyliby na żadne państwo, które i tak, jak widać, nie reprezentuje ich interesu, a na siebie samych i pozwy by szły masowo. I wtedy faktycznie reputacja byłaby świętością, bo napiętnowani w wielu wypadkach byliby skończeni. Dzisiaj w świetle prawa okazują się niewinni i mogą wałkować od nowa.

Tak trudno to zakapować? Może dla odmiany włączyłbyś mózg, gdy ze mną rozmawiasz?

A ty rozglądasz się za znaczkami prywatnych firm, tudzież dopytywasz się inteligentów o dobre produkty albo robisz w domu analizy chemiczne? Ty głupia owco, która liczy że państwo wszystko za nią zrobi.
Ja nie liczę na to, że państwo coś za mnie zrobi. Chcę, żeby się ode mnie odpierdoliło i tyle.

-Jasiu, ja słyszałem że ty biłeś kolege!
-Tak, ale Zdzisiu też bije!
-Ale biłeś w końcu tak czy nie?
-No biłem ale Zdzisiu też bije.
Mieliśmy na chwilę zapomnieć o państwie. Ale przyznałeś, że ma tu miejsce kolejne zdublowanie.
Takie dublowanie funkcji ma miejsce tylko wtedy, gdy ludzie nie mają do siebie zaufania i płacą za dodatkowe kontrole. To nie jest cecha immanentna wolnego rynku, tylko wypadkowa wartościowań okolicznej społeczności. Tam, gdzie będą się oszukiwać, koszta będą rosły, tam gdzie będą uczciwi, prowadzenie interesu będzie tańsze. Czym mam Ci wtłuc to do łba?

Mieliście pokazać jaki to jest wielki koszt. Ile firma płaci za tą podstawową kontrolę państwa? Właściwie nic, tylko je***nie się z biurokracją i to co ma miejsce w korporacjoniźmie . A tak to będą musiały sporo wybulić na taki certyfikat.
W moim przypadku koszt jest taki, na jaki wyceniam swoje straty moralne spowodowane przez istnienie i oddziaływanie na mnie państwa.

Nie twierdzisz, że to będzie dosyć duża pokusa żeby to olać? Przecież nie każdy będzie się rozglądał za znaczkami. Nie no, przecież oni będą się bali że stracą klientów! Gówno prawda :D Można narobić bardzo dużo szkód a potem ewentualnie zwinąć się z interesem/zmienić markę.
No w Polsce XX-XXI wieku z jej światłymi prawami i ich jakością, z pewnością...

Płacenie za wiarygodność i markę będzie potwornie drogie w tym systemie, ale co tam, ważne że to będzie zgodne z rynkiem.
Ja już wolę dorzucić parę groszy w podatkach niż żeby nastąpiła taka sytuacja. Jaki to jest koszt na jednego Polaka, no ludzie?
Obawiam się, że nie wiesz o czym piszesz. Wiarygodności i marki się nie kupuje, ale je buduje. No chyba, że chcesz kupić jakieś uznane przedsiębiorstwo, bo sam swoim nazwiskiem do wiarygodności i marki dojść nie jesteś w stanie. Co też jestem w stanie uznać, czytając Twoje posty...
 

Att

Manarchista
286
495
Nie chce mi się tego wszystkiego czytać (może kiedyś mi się zachce, jak będę się bardzo nudził), więc odniosę się tylko do czegoś, do czego chyba się jeszcze nikt nie odniósł.

Ale tutaj trzeba ustalić prawo: trzeba podawać prawdziwy skład produktu.
Nie. Prawo "Umowy mają być dotrzymane." wystarczy.

A czemu po prostu nie ustalić też prawa, żeby nie tworzyć produktów ewidentnie szkodliwych?
Bo to niemoralne zabraniać innym robienia tego, co chcą, z ich własnością, kiedy nie naruszają cudzej własności.
 
Do góry Bottom