tolep
five miles out
- 8 579
- 15 476
Nawet nie polsko-rosyjskie tylko rosyjsko-polskie. Co ten aluzci to ja nawet nie...W Warszawie to samo. To już praktycznie rosyjsko-polskie miasto.
Dawno Cię nie było w łodzi... wszędzie pełno ukraińców... zarówno studentów, jak i robotników.A ja u siebie w Lodzi nigdy Rosjan ani Ukraincow nie widzialen. W Chinach tez nie. Dopiero w zeszlym roku widzialem ich na lotnisku w Moskwie.
Dawno Cię nie było w łodzi... wszędzie pełno ukraińców... zarówno studentów, jak i robotników.
Ruskie głównie studenciaki... dla nich to zawsze zachód... ukraińce po fabrykach... najłatwiej ich zobaczyć w autobusach jak się zmiany w fabrykach kończą...Serio? Bylem na dwa tygodnie w zeszlym roku. Moze za duzo wody chlalem z kumplami i Ruskich nie zauwazylem.
Byłeś w łodzi i ze mną libem najlibowszym z libów się nie spotkałeś? Wstyd!
...
Przed wyborami berlińskimi robiłam sondę wśród niemieckich znajomych mieszkających w Berlinie, większość z nich narzekało, że gdyby to było możliwe najchętniej zagłosowaliby na bawarską CSU, ale z braku takowej możliwości czują się zmuszeni oddać głos na AfD. Podkreślano, że to będzie decyzja dyktowana buntem, że wybór AfD ma być czerwoną kartką, ale nie jest wyborem płynącym z głębi przekonań politycznych, ale dyktowana wyłącznie bezsilnością wobec polityki migracyjnej Angeli Merkel i jej wiecznym „damy radę”. Często w rozmowach padało stwierdzenie: „Ta kobieta musi odejść” – jeden z rozmówców powiedział wprost, że „nie jest w stanie nawet spokojnie wypowiedzieć nazwiska Merkel”.
Wyniki wyborów do Berlińskiej Izby Deputowanych to zatem kolejne ostrzeżenie wobec kursu obranego przez Angelę Merkel i polityki, która przez coraz więcej osób w Niemczech jest odbierana jako zamach na bezpieczeństwo państwa. W Berlinie przebywa oficjalnie 80-85 tys. imigrantów z Bliskiego Wschodu, niby nie tak wielu w porównaniu np. z Bawarią, ale trzeba pamiętać, że to właśnie wokół niemieckiego Urzędu LageSo, gdzie imigranci czekają w kilometrowych kolejkach do okienek, śpią na ławkach etc. działy się dantejskie sceny a w samym urzędzie dochodziło do nadużyć i afer t.j. chociażby skandal z członkami libańskich klanów przestępczych, którzy służyli urzędnikom jako tłumacze a prawdopodobnie rekrutowali wśród nowo przyjezdnych narybek kryminalny. Tego typu afer było więcej a każda z nich została spożytkowana przez AfD.
W Berlinie co prawda tym razem dla CDU obeszło się bez kompromitacji na miarę tej z Meklemburgii Pomorza Przedniego, gdzie licząca sobie zaledwie 3 lata antyimigrancka i prorosyjska Alternatywa dla Niemiec (AfD) pokonała chadeków, ale i tak dojdzie do przemeblowania w Izbie Deputowanych i to znaczącego, ponieważ oznacza koniec koalicji różowi-czarni. CDU odpada z ważnej gry i wchodzi do nowej biedniejsza o 10 mandatów, gdzie karty będą rozdawać czerwoni z zielonymi. Owszem, SPD również nie osiągnęło rewelacyjnego wyniku (najgorszy od zjednoczenia Niemiec!), wg. ostatnich prognoz ZDF socjaldemokraci zdobyli 36 mandatów czyli jedenaście mniej niż w ostatnich wyborach, ale tak czy inaczej są na dużo lepszej pozycji niż CDU ze swoimi prognozowanymi, 29. mandatami. Komentatorzy wieszczą powstanie koalicji SPD-Zieloni-Die Linke i taki trójkąt pozwoliłby na osiągnięcie przewagi w Izbie Deputowanych. Oczywiście największe emocje wzbudzało ewentualne wejście do Izby Reprezentantów ludzi AfD. Udało im się to podobnie jak wcześniej w dziewięciu innych landtagach, ale już nie tak spektakularnie jak w Meklemburgii Pomorzu Przednim. „Alternatywni” dostaną 22 miejsca, jak na debiutantów świetny wynik. Z pierwszych analiz podziału głosów wg. dzielnic Berlina wynika np., ze na AfD oddawano głównie głosy na Lichtenbergu i Hohenschӧnhausen, obie te dzielnice słyną m.in. z tego, że zamieszkiwało je wielu byłych ludzi STASI i zwolenników NPD a w kiosku mogło zabraknąć Spiegla czy Fokusa, ale Nationalzeitung była zawsze. Ciekawym akcentem w tych wyborach jest powrót liberałów z FDP, czekali na taką szansę całe 5 lat. Wróżono im upadek bliźniaczy do tego Partii Piratów, ale jak widać potrafili się otrzepać i zmobilizować do dalszej walki o głosy.