tomislav
libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
- 4 777
- 13 003
Odnośnie separatyzmu wspomnianego na przykładzie Wenecji.
Z punktu widzenia libowego - git majonez, ale paradoksalnie cieszą się także globaliści - jak Brzeziński. Ten jasno stawia sprawę: by dokonała się globalizacja, musi dojść do rozdrobnienia państw. Ci ludzie chcą trzymać wszystko pod butem, a drobniutkie, rozbrojone państwa można zgnieść jak karalucha, zaś ludzi łatwo zmanipulować. I tak źle, i tak niedobrze. By stworzyć rząd-moloch, tyrana tyranów, musi dojść do ogólnego rozbicia terytorialnego.
Właśnie teraz Krym dostał się w ręce Rosji, lecz chwilę wcześniej musiał stać się tworem suwerennym - oczywiście na papierze. W przeciwnym razie, wyglądałoby to na wrogie przejęcie terytorium. Putin może spokojnie powiedzieć: no co? Przecież na Krymie zdecydowali ludzie! Zaorane.
Z mojego punktu widzenia, każde skuteczne posunięcie separatystyczne, stanowi o sukcesie w walce z państwem, ale mam też na uwadze, że istnieją globalne instytucje, które od lat metodycznie, krok po kroku chcą globalnego zarządzania.
Gdyby teraz doszło do wybuchu konfliktu światowego z wieloma ofiarami, kilkoma atomowymi krasnalami itd., to jak amen w pacierzu, w finale mielibyśmy stanowisko mniej więcej takie: DOŚĆ TEGO! Przelała się czara goryczy! Nasza cywilizacja stoi na krawędzi i nie możemy popełnić tych samych błędów! Nie możemy pozwolić, by podział na narody i jakiekolwiek granice stał się zarzewiem wojen, wciąż tych samych, tak samo okropnych! Musimy podjąć nowe wyzwania, a może to zrobić tylko centralny, globalny rząd mający wśród członków reprezentantów z różnych części świata!
Ludzie przyjmą to z otwartymi ramionami i łzami cieknącymi z oczu.
I skończy się sranie dziadka. Wolność będzie można oprawić w ramki i umieścić w muzeum.
Z punktu widzenia libowego - git majonez, ale paradoksalnie cieszą się także globaliści - jak Brzeziński. Ten jasno stawia sprawę: by dokonała się globalizacja, musi dojść do rozdrobnienia państw. Ci ludzie chcą trzymać wszystko pod butem, a drobniutkie, rozbrojone państwa można zgnieść jak karalucha, zaś ludzi łatwo zmanipulować. I tak źle, i tak niedobrze. By stworzyć rząd-moloch, tyrana tyranów, musi dojść do ogólnego rozbicia terytorialnego.
Właśnie teraz Krym dostał się w ręce Rosji, lecz chwilę wcześniej musiał stać się tworem suwerennym - oczywiście na papierze. W przeciwnym razie, wyglądałoby to na wrogie przejęcie terytorium. Putin może spokojnie powiedzieć: no co? Przecież na Krymie zdecydowali ludzie! Zaorane.
Z mojego punktu widzenia, każde skuteczne posunięcie separatystyczne, stanowi o sukcesie w walce z państwem, ale mam też na uwadze, że istnieją globalne instytucje, które od lat metodycznie, krok po kroku chcą globalnego zarządzania.
Gdyby teraz doszło do wybuchu konfliktu światowego z wieloma ofiarami, kilkoma atomowymi krasnalami itd., to jak amen w pacierzu, w finale mielibyśmy stanowisko mniej więcej takie: DOŚĆ TEGO! Przelała się czara goryczy! Nasza cywilizacja stoi na krawędzi i nie możemy popełnić tych samych błędów! Nie możemy pozwolić, by podział na narody i jakiekolwiek granice stał się zarzewiem wojen, wciąż tych samych, tak samo okropnych! Musimy podjąć nowe wyzwania, a może to zrobić tylko centralny, globalny rząd mający wśród członków reprezentantów z różnych części świata!
Ludzie przyjmą to z otwartymi ramionami i łzami cieknącymi z oczu.
I skończy się sranie dziadka. Wolność będzie można oprawić w ramki i umieścić w muzeum.