P
Przemysław Pintal
Guest
Na forum zaglądam czasem jako gość. Jak coś piszecie na mój temat, to dajcie znać przez FB, bym mógł się ustosunkować. Otagowanie nie prowadzi do wysłania mi powiadomienia na mail. Od razu napiszę, że gros libertarian jest słabo wykształconych, nie chodzi mi o formalne, ale o oczytanie i zainteresowania. To jest szeroki temat. Uważam, że libertarianie prowadzą błędną strategię. Właściwą strategią jest wykonanie marszu Gramsciego przez instytucje.
http://cia.media.pl/nedza_studenckiego_zycia - manifest z 1966 r. W 1968 r. doszło do pamiętnego maja. Bohaterowie tamtych wydarzeń rządzą w Europie.
http://monde-diplomatique.pl/LMD28/index.php?id=1
Libertarianizm podobnie jak reszta ruchów radykalnych domaga się Nowego Człowieka. I to jest utopijność. W naszym przypadku jest to człowiek wyzbyty resentymentu. Prawdą jest, że etatyzm gra na partykularyzmach. A gra bo ludzie są na to podatni. Z resztą niedawno opisałem to tutaj - http://premislaus1988.deviantart.com/art/Indywidualizm-albo-barbarzynstwo-565319651.
Żeby szef milej popatrzył, aby uzyskać awans w hierarchii pionowej, ludzie są skłonni działać z pogwałceniem aksjomatu nieagresji. Idąc dalej każda grupa, zwłaszcza mocno zrytualizowana, wymaga od jednostki wyzbycia się autonomii. Choćby gotowość do dania głowy. Co opisałem w PDFie powyżej. I teraz obserwując wypowiedzi libertarian przez ostatnie lata widać, że oni nie chcą wyzbywać się tej autonomii, lecz realia są takie, że jak powiesz nie to pistolet do głowy, więc zgadzają się na powinności, ale odreagowują nie tworząc struktury zdolnej pokonać państwo. Libertarianin prędzej dołączy do jakiejś partii gdzie jest dyscyplina, ale nie stworzy typowo wolnościowej organizacji z innymi libami, bo nie godzi się mu poddać.
Na koniec. Nie wyzbyłem się nigdy NAPu, ani ASE.
W szerszym kontekście libertarianie są w tej samej sytuacji jak lewica tracąca poparcie. Według autora książki - http://nowyobywatel.pl/2015/08/13/prawy-umysl-na-lewicy/ - ludzie moralnie dzielą się na libertarian i komunitarystów. Lewica w moralnym sensie jest libertariańska bo skupia się na krzywdzie jednostki. I uwaga anarchokapitaliści robią to samo. Jedni i drudzy twierdzą chuj z jakąś instytucją. Socjaliści bo jednostka umrze pod płotem, akap bo jednostka zapłaci podatek. Mechanizm jest ten sam. Autor pisze jeszcze o smakach moralnych. Ludzie nieskłonni do libertarianizmu mają ich więcej.
Prowadzi mnie to do różnych konkluzji. Więcej dla idei zrobi to, że ktoś napisze o jakimś architekcie, że był libertarianinem i jak jego idee wpływały na budynki które projektował, na urbanistykę, niż zarzucenie Misesem. Tak, jak to jest w mainstreamie. Bo kiedy ktoś robi coś fajnego, staje się celebrytą, to jego fani zaczynają przejmować całą resztę.
Zobrazuje to na przykładzie Thoreau, był wolnościowy, ale można się doczepić, że był też antykapitalistyczny, ponieważ pisał i wykładał, że nie kasa i zbytki są najważniejsze, że haruje się tylko, by coraz więcej wydawać. Nie bez przyczyny wyróżnia się też wolny rynek na tle kapitalizmu.
http://cia.media.pl/nedza_studenckiego_zycia - manifest z 1966 r. W 1968 r. doszło do pamiętnego maja. Bohaterowie tamtych wydarzeń rządzą w Europie.
http://monde-diplomatique.pl/LMD28/index.php?id=1
Przemysław Pintal bełkoczesz.
Libertarianizm podobnie jak reszta ruchów radykalnych domaga się Nowego Człowieka. I to jest utopijność. W naszym przypadku jest to człowiek wyzbyty resentymentu. Prawdą jest, że etatyzm gra na partykularyzmach. A gra bo ludzie są na to podatni. Z resztą niedawno opisałem to tutaj - http://premislaus1988.deviantart.com/art/Indywidualizm-albo-barbarzynstwo-565319651.
W poście pojawia się też typowe dla etatystów rozumienie interesu jednostki jako z reguły sprzecznego z interesem grupy, chociaż to absurd, bo każdy członek grupy ma interes w tym, żeby nie być niewolnikiem pozostałych członków
Żeby szef milej popatrzył, aby uzyskać awans w hierarchii pionowej, ludzie są skłonni działać z pogwałceniem aksjomatu nieagresji. Idąc dalej każda grupa, zwłaszcza mocno zrytualizowana, wymaga od jednostki wyzbycia się autonomii. Choćby gotowość do dania głowy. Co opisałem w PDFie powyżej. I teraz obserwując wypowiedzi libertarian przez ostatnie lata widać, że oni nie chcą wyzbywać się tej autonomii, lecz realia są takie, że jak powiesz nie to pistolet do głowy, więc zgadzają się na powinności, ale odreagowują nie tworząc struktury zdolnej pokonać państwo. Libertarianin prędzej dołączy do jakiejś partii gdzie jest dyscyplina, ale nie stworzy typowo wolnościowej organizacji z innymi libami, bo nie godzi się mu poddać.
Na koniec. Nie wyzbyłem się nigdy NAPu, ani ASE.
W szerszym kontekście libertarianie są w tej samej sytuacji jak lewica tracąca poparcie. Według autora książki - http://nowyobywatel.pl/2015/08/13/prawy-umysl-na-lewicy/ - ludzie moralnie dzielą się na libertarian i komunitarystów. Lewica w moralnym sensie jest libertariańska bo skupia się na krzywdzie jednostki. I uwaga anarchokapitaliści robią to samo. Jedni i drudzy twierdzą chuj z jakąś instytucją. Socjaliści bo jednostka umrze pod płotem, akap bo jednostka zapłaci podatek. Mechanizm jest ten sam. Autor pisze jeszcze o smakach moralnych. Ludzie nieskłonni do libertarianizmu mają ich więcej.
Prowadzi mnie to do różnych konkluzji. Więcej dla idei zrobi to, że ktoś napisze o jakimś architekcie, że był libertarianinem i jak jego idee wpływały na budynki które projektował, na urbanistykę, niż zarzucenie Misesem. Tak, jak to jest w mainstreamie. Bo kiedy ktoś robi coś fajnego, staje się celebrytą, to jego fani zaczynają przejmować całą resztę.
Niby antykapitalista, a ma dwa konta w banku...
Zobrazuje to na przykładzie Thoreau, był wolnościowy, ale można się doczepić, że był też antykapitalistyczny, ponieważ pisał i wykładał, że nie kasa i zbytki są najważniejsze, że haruje się tylko, by coraz więcej wydawać. Nie bez przyczyny wyróżnia się też wolny rynek na tle kapitalizmu.