Cenzura polityczna i manipulacja w internecie

OP
OP
kr2y510

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Niezależni dziennikarze i politycy skarzą się, że Google i Facebook usuwają wyniki wyszukiwań i newsy dotyczące ustawy S.447/JUST (o "zwrocie" Żydom amerykańskim nieobjętym Ustawami Norymberskimi mienia bezspadkowego należącego do Żydów objętymi tymi ustawami).
No cóż, w Google o tym nic nie będzie.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Niezależni dziennikarze i politycy skarzą się, że Google i Facebook usuwają wyniki wyszukiwań i newsy dotyczące ustawy S.447/JUST (o "zwrocie" Żydom amerykańskim nieobjętym Ustawami Norymberskimi mienia bezspadkowego należącego do Żydów objętymi tymi ustawami).
No cóż, w Google o tym nic nie będzie.
Fajnie się wam w Polin klika lajki u Cukierberga? To Cukierberg chce teraz parę kamienic!
 
OP
OP
kr2y510

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Przykład cenzury na YT w praktyce.
Zobaczyłem jakiś czas temu, chciałem z ciekawości obejrzeć ale nie miałem czasu, wiec odłożyłem na potem.
Jak wszedłem potem to okazało się, że potem: Ten materiał jest niedostępny w tej domenie krajowej.. Kurwa co jest?! Kręcony w Polin, wysłany z Polin i w Polin niedostępny?
Poszedłem się odlać i zapalić papierosa. I kurwa co jest?!
Nie dość że materiał nadal niedostępny, to jeszcze go wywalili z kanału CEPowiśle! Przecież z tego kanału na niego wszedłem. Sierota. Nic na niego nie linkuje.


Kod:
https://www.youtube.com/watch?v=0406dU_WseE
Jakby co to zrzuciłem i mam go na dysku.

Update
Materiał niezbyt warty obejrzenia. Obejrzałem cały jedynie dla tego, że ocenzurowany.
Kurwa nie wiem czemu, ale zawsze jak widzę lub słyszę jakieś starozakonne imię, takie jak Jared, Jair (Jahir), to zapala mi się czerwona lampka. Oczywiście za wyjątkiem Adama i Ewy o ile tego imienia nie nosi Polak lub Gruzin. Lampka się zapaliła i słusznie. Kolejna starozakonna wrzuta starająca się wcisnąć w Europie głupi zoologiczny rasizm. Ciekawe kto ich wkręca i po co?
 
Ostatnia edycja:

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Przykład cenzury na YT w praktyce.
Zobaczyłem jakiś czas temu, chciałem z ciekawości obejrzeć ale nie miałem czasu, wiec odłożyłem na potem.
Jak wszedłem potem to okazało się, że potem: Ten materiał jest niedostępny w tej domenie krajowej.. Kurwa co jest?! Kręcony w Polin, wysłany z Polin i w Polin niedostępny?
Poszedłem się odlać i zapalić papierosa. I kurwa co jest?!
Nie dość że materiał nadal niedostępny, to jeszcze go wywalili z kanału CEPowiśle! Przecież z tego kanału na niego wszedłem. Sierota. Nic na niego nie linkuje.


Kod:
https://www.youtube.com/watch?v=0406dU_WseE
Jakby co to zrzuciłem i mam go na dysku.


Polecam software ktory sam mi dales - Psiphon. I serwer singapurski. Wiele rzeczy w Polinie zablokowane (np. muzyka ze wzgledu na copyright), a w Singapurze bez problemu.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Zaczęło się nieśmiało, a teraz cenzura rozkręca się na całego. Jestem ciekawy, kto zgłosił ten filmik do zdjęcia.

W JDownloaderze da się ściągać bez cudowania z serwerami proxy.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Dwa ciekawe materiały w temacie cenzury, konsekwencji oraz planów związanych z "ACTA 2" i regulacjami "antyterrorystycznymi":

U.K. unveils sweeping plan to penalize Facebook and Google for harmful online content

British regulators on Sunday unveiled a landmark proposal to penalize Facebook, Google and other tech giants that fail to stop the spread of harmful content online, marking a major new regulatory threat for an industry that’s long dodged responsibility for what its users say or share.

The aggressive, new plan — drafted by the United Kingdom’s leading consumer-protection authorities and blessed by Prime Minister Theresa May — targets a wide array of web content, including child exploitation, false news, terrorist activity and extreme violence. If approved by Parliament, U.K. watchdogs would gain unprecedented powers to issue fines and other punishments if social-media sites don’t swiftly remove the most egregious posts, photos and videos from public view.

Top British officials said their blueprint would amount to “world leading laws to make the U.K. the safest place in the world to be online." The document raises the possibility that the top executives of major tech companies could be held directly liable for failing to police their platforms. It even asks lawmakers to consider if regulators should have the ability to order internet service providers and others to limit access to some of the most harmful content on the web.

(...)

Experts said the idea potentially could limit the reach of sites including 8chan, an anonymous message board where graphic, violent content often thrives and that played an important role in spreading images of last month’s mosque attack in New Zealand.

(...)

The U.K.'s fresh call for regulation reflects a deepening skepticism of Silicon Valley in response to a range of recent controversies, including Facebook’s role in the country’s 2016 referendum to leave the European Union. British lawmakers learned after the vote that an organization created by Brexit supporters appeared to have links to Cambridge Analytica, a political consultancy that improperly accessed Facebook data on 87 million users in order to help clients better hone their political messages.
UK planuje już "antyterrorystyczne" przepisy chroniące społeczeństwo przed "szkodliwą" treścią. Przykładowo przed zawartością stron typu 8chan (warto zapamiętać, bo wrócę do tego przy następnym artykule), fałszywymi newsami, apkami randkowymi dla nieletnich itp. Tradycyjnie głównym przykładem szkodliwości braku regulacji jest kampanie proBrexitowa, bo jak wiadomo demokracja demokracją ale ludzie muszą zawsze wybrać tą zgodną z planem. Tak więc kampania pewnej grupy ludzi za pozostaniem UK w UE była OK, za to kampania innej grupy ludzi za opuszczeniem UE jest przykładem szkodliwego braku regulacji internetu, w którym szerzą się niepożądane treści.

Znamienne jest również przywoływanie rozpowszechniania nagrania mordercy z Nowej Zelandii. Jak zwykle nie jest problemem miksowanie niekompatybilnych kultur i wynikające z tego naturalne konsekwencje w formie mniejszych lub większych konfliktów - także fizycznych. Problemem jest rozpowszechnianie informacji o skutkach takiego miksowania, która mogłaby ujawnić słabość mainstreamowej idei unifikacji całego świata, w którym "wszyscy ludzie będą braćmi" i przez to przyspieszyć nieuniknioną kompromitację tej idei.

c.d.n.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Dwa ciekawe materiały w temacie cenzury, konsekwencji oraz planów związanych z "ACTA 2" i regulacjami "antyterrorystycznymi"

(...)

c.d.n.
Poniższe materiały, choć publikowane w onecie, pochodzą z Politico - nie są więc wyłącznie "lokalną papką dla polskiego zaścianka", tylko mainstreamową narracją na całą Europę i resztę świata. O identytarianach słyszę pierwszy raz, więc nie wiem czy to faktycznie jakieś przypały czy tylko taką łatkę im przypinają, ale materiał wrzucam z powodu treści dotyczącej kontroli i cenzury internetu wymierzonej konkretnie w przeciwników konkretnych rozwiązań politycznych, takich jak eurounifikacja, stymulowana, masowa migracja, miksowanie kulturowe itp.

Nowa ekstremistyczna prawica rośnie w siłę, zwłaszcza w sieci – nazywają siebie identytarianami

Europejska skrajna prawica doskonale porusza się w cyfrowym świecie, a my nawet nie podejrzewamy, jak wielki zasięg w sieci mają działania tych ekstremistów. Wiedzą, jak zniekształcać postrzeganie rzeczywistości przez opinię publiczną, jak realizować swój polityczny program i jak zastraszać dziennikarzy, potrafią też wywierać naciski na polityków, aby wycofywali się z ustalonego podejścia do sprawy migracji - pisze dla POLITICO ekspertka Julia Ebner.

Ujawnione niedawno powiązania pomiędzy austriackim odgałęzieniem identytarian – jednego z najszybciej rosnących w siłę europejskich ruchów skrajnej prawicy – a zamachowcem z meczetów w Christchurch w Nowej Zelandii, odpowiedzialnym za śmierć 50 osób, sugerują, że grupy te podburzają do przemocy i terroryzmu.

Tak zwany manifest zamachowca z Nowej Zelandii wspomina teorię spiskową znaną jako Wielka Wymiana (The Great Replacement), której wyznawcy twierdzą, że biała populacja jest celowo, stopniowo zastępowana migrantami.

Ta sama teoria od lat stanowi centrum kolejnych ich kampanii. Zaledwie tydzień po atakach w Christchurch, Austriacki Ruch Identytarian – Identitäre Bewegung Österreichs (IBÖ,) zorganizowali w Wiedniu demonstrację przeciwko "Wielkiej Wymianie", wzywając do "reemigracji" i "deislamizacji".

Żądania tej grupy wykraczają poza apele o deportację przestępców, ekstremistów i osób, których starania o azyl zostały odrzucone – to wszystko mieści się w prawie regulującym kwestie migracji. "Reemigracja" to w gruncie rzeczy eufemizm mający oznaczać masową deportację z Europy jej mieszkańców mających pozaeuropejskie korzenie lub skórę w kolorze innym niż biały.

Tym, co czyni tę etnonatywistyczną ideologię tak niebezpieczną, jest stworzenie i promowanie idei, że jej wyznawcy podlegają bezpośredniemu, egzystencjalnemu zagrożeniu ze strony innych.

Jak werbują identytarianie?
Identytarianie publicznie nie popierają przemocy i nie zachęcają do niej, ale członkowie ich grup przygotowują się do walki, a ich materiały szkoleniowe i propagandowe można odczytywać jako wezwanie do broni.

Co roku, latem, członkowie ruchu z całej Europy organizują na francuskiej prowincji obozy treningowe w stylu wojskowym. Ich podręczniki używają wojskowego słownictwa, np. pisząc o kampaniach w internecie, używają takich określeń jak "misje snajperskie" czy "zmasowane naloty".

Jednym z przywódców IBÖ jest były neonazista Martin Sellner. Jeśli islamski ekstremista Anjem Choudary, słynący z głoszenia nienawiści, uznawany jest za największą w Europie inspirację dla islamskiego terroryzmu, to Sellnera trzeba uznać za jego odpowiednik na skrajnej prawicy.

Sellner – do którego domu wkroczyli w ubiegłym tygodniu agenci wywiadu po tym, jak pojawiły się doniesienia, że zamachowiec z Christchurch przekazywał ruchowi pieniądze – stał na czele wyrafinowanych działań na rzecz radykalizacji w całej Europie. Aktywista skrajnej prawicy – a także uczeń negacjonisty Holokaustu Gottfrieda Küssela – ma ponad 90 tysięcy subskrybentów na YouTube, zaś 16 tysięcy osób obserwuje jego wpisy na Telegramie.

W instrukcji zatytułowanej "The Art of Redpilling" (dosł. "Sztuka podawania czerwonej pigułki" – "redpillling" ma oznaczać otwieranie oczu na to, jaki świat jest naprawdę; czerwona pigułka to nawiązanie do słynnej sceny z filmu "Matrix" - przyp. tłum.) ruch Sellnera uczy, jak krok po kroku dążyć do skrajnie prawicowej radykalizacji.

Jako punkt wyjścia zaleca się w niej narzekanie na kwestie związane z wolnością słowa czy równością płci – a potem stopniowe wprowadzanie potencjalnych członków w ideologię identytarian: "Zasiewasz delikatne nasiona »czerwonych pigułek«, a potem często je podlewasz. Na początek jakieś szczere pytanie, tutaj e-mail, tam jakiś news, a wieczorem miła rozmowa przy piwie" - czytamy.

Ale identytarianie szkolą się także w taktykach oszustw i manipulacji.

Ich podręcznik na temat "Wojny partyzanckiej w mediach" sprawił, że internetowe kampanie przekraczały granice i angażowały ludzi na całym świecie. Liderzy ruchu wprost mówią o tym, że zależy im na stworzeniu jego odgałęzień wszędzie – od Australii po Kanadę.

Skąd się wzięli identytarianie?
Ideologia tego paneuropejskiego ruchu wykiełkowała we Francji w 2003 r., ale od tego czasu przekroczyła granice krajów i społeczeństw. Prawicowi populiści w całej Europie – od Alternatywy dla Niemiec (AfD), po włoską Ligę, czy hiszpańską partię Vox – przenieśli język i poglądy polityczne identytarystów do mainstreamu.

Wszystkie te ruchy łączy wizja zbliżającej się "inwazji na Zachód". Ich kampanie, których treścią jest nagonka na "zakłamane media" i grupy mniejszościowe, napędzają się wzajemnie i wzmacniają.

W Austrii ruch identytarian wzrósł w siłę głównie dzięki dość luźnemu podejściu skrajnie prawicowej Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ), wchodzącej w skład koalicji rządzącej, której politycy są dziś ostro krytykowani za powiązania z tym nurtem.

Nie brakuje dowodów na to, że FPÖ i identytarianie zawarli swoiste "małżeństwo z rozsądku". Są zdjęcia pokazujące wysoko postawionych przedstawicieli partii – od przewodniczących klubu parlamentarnego po wiceburmistrzów – stojących ramię w ramię z indentytarystami w czasie różnych demonstracji, wieców i przyjęć.

Wicekanclerz Austrii Heinz-Christian Strache i członkini rady miejskiej z ramienia FPÖ Ursula Stenzel przekazywali nawet na swoich kontach na Twitterze informacje o kampaniach prowadzonych przez ruch. FPÖ, podobnie jak identytarianie, wzywa do "reemigracji".

Ruch odegrał także kluczową rolę w presji, przez którą pod koniec 2018 r. Austria wycofała się ze Światowego Paktu ds. Migracji ONZ. Badania przeprowadzone przez think tank Institute for Strategic Dialogue (ISD) wykazały, że Sellner i austriaccy identytarianie wykorzystywali szyfrowane kanały na Telegramie, aby przygotowywać duże kampanie dezinformacyjne nastawiające opinię publiczną przeciwko paktowi.

W reakcji na rosnącą presję ze strony opinii publicznej austriacki rząd rozważa obecnie delegalizację IBÖ. Jednak sama delegalizacja nie powstrzyma rozprzestrzeniania się ideologii.

Takie podejście nie bierze bowiem pod uwagę rzeczywistości coraz swobodniej działających, ponadnarodowych sieci skrajnej prawicy, które nie funkcjonują już jako oddzielne, zamknięte grupy. Identytariańscy aktywiści nadal będą znajdować rozwiązania, omijać prawo i głosić swoje przesłanie.

Co robić?
Siły bezpieczeństwa, polityczni decydenci i firmy technologiczne nie nadążają za tym problemem i zajmują się jedynie bardzo niewielkim wycinkiem internetowego ekstremizmu. Udało im się zmusić firmy obsługujące media społecznościowe do usuwania ekstremistycznych treści związanych z islamskim radykalizmem, ale na razie nie są w stanie w podobny sposób rozwiązać problemu treści skrajnie prawicowych.

Niewielkie, pozostające na marginesie platformy, które stały się bezpieczną przystanią dla międzynarodowej skrajnej prawicy, są najczęściej ignorowane. Skrajna prawica – niezauważana, nieniepokojona – swobodnie rozpowszechnia swoje podżegające do przemocy przesłanie na ultralibertariańskich stronach takich jak Gab, 8chan czy Bitchute.

Zamachy w Christchurch powinny być dzwonkiem alarmowym. Musimy jak najszybciej usprawnić mechanizmy usuwania niebezpiecznych treści, sprawić, aby nasze algorytmy były bardziej przejrzyste, a metody walki z mową nienawiści – bardziej zrównoważone i kompleksowe.

Jednak nie wszystkie szkodliwe treści są nielegalne albo łamią zasady poszczególnych platform – a grupy takie jak IBÖ umiejętnie wykorzystują to na swoją korzyść. Aby zlikwidować te luki, będziemy musieli zainwestować w rozszerzenie inicjatyw w zakresie bezpieczeństwa cyfrowego, aby chronić użytkowników od szkodliwych treści z szarej strefy.

Jeśli nie podejmiemy takich działań, jeśli nie potraktujemy poważnie tego zagrożenia, ryzykujemy, że skrajnie prawicowa ideologia zainspiruje kolejne akty przemocy.

c.d.n. (limit znaków) :)
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Poniższe materiały (...)
c.d.n. (limit znaków) :)
Populiści dominują w sieciowej debacie przed wyborami do europarlamentu

Europejscy populiści zdominowali znaczną część internetowych dyskusji przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, masowo wrzucając spoty i posty z relatywnie niewielkiej liczby kont – tak wynika z badań, które opisują Mark Scott i Laurens Cerulus z POLITICO.

Przed zbliżającymi się, majowymi wyborami niewielka liczba profili, wspierających partie takie jak skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) czy hiszpańska partia Vox, odpowiada za znaczną część wszystkich wpisów na Twitterze i Facebooku, filmów na YouTube czy obrazów na Instagramie – tak wynika z analiz firmy Alto Analytics specjalizującej się w badaniach Big Data i sztucznej inteligencji. Takie działania wzmacniają poglądy antyimigranckie i antysystemowe, umacniając je jako element mainstreamowej debaty.

Badanie przeprowadzono w pięciu największych (po wyjściu Wielkiej Brytanii) krajów UE –Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch i Polski. Okazało się, że zaledwie 0,1 proc. użytkowników – często związanych ze skrajną prawicą lub innymi skrajnymi grupami – wygenerowało około 10 proc. treści związanych z polityką i wyborami do PE w ciągu jednego miesiąca (badany okres zakończył się 20 stycznia).

Wielu tych niezwykle aktywnych użytkowników codziennie umieszcza w sieci setki wpisów; część z nich to najprawdopodobniej zautomatyzowane konta – boty – których celem jest wzmacnianie przesłania skrajnej prawicy.

Fakt, że niewielka liczba użytkowników jest w stanie w takim stopniu wzmocnić jakieś polityczne przesłanie, budzi obawy o możliwość manipulacji dyskusją w sieci. Stąd płynące z całego świata wezwania, aby w czasie kampanii wyborczych walczyć z tego typu oszustwami w internecie.

Platformy takie jak Twitter, Facebook (który jest także właścicielem Instagrama) czy Google (właściciel YouTube) podpisały przygotowany przez Komisję Europejską kodeks postępowania w zakresie zwalczania dezinformacji (Code of Practice on Disinformation). Ma to ograniczyć wpływ użytkowników próbujących manipulować uczciwą dyskusją polityczną – trolli, botów i innych fałszywych kont.

Niewielka grupa robi wielki ruch
– Takie zjawisko, kiedy stosunkowo mała grupka odpowiada za tak dużą część treści, jest typowe dla skrajnych sił politycznych – mówi Ben Nimmo, pracownik naukowy think tanku Atlantic Council, który nie brał udziału w badaniach. – Ich celem jest wyrwanie się poza zamknięty krąg własnych zwolenników i dotarcie do jak największej liczby ludzi.

Grupy populistyczne, które najskuteczniej "pompowały" swój przekaz działają we Francji, Niemczech i Hiszpanii, gdzie w ciągu ostatnich 18 miesięcy partie anty-establishmentowe i skrajna prawica bardzo wzrosły w siłę.

We Francji na przykład zaledwie 0,13 proc. użytkowników mediów społecznościowych zaangażowanych w dyskusje polityczne odpowiada za 11,1 proc. wszystkich wpisów – oznacza to, jak wynika z raportu Alto Analytics, pisanie co najmniej 52 postów i komentarzy dziennie, czyli średnio ponad dwóch na godzinę. Ponad połowę z tych użytkowników badacze analizujący treści z mediów społecznościowych łączą ze skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym.

Podobny schemat można było zaobserwować w Niemczech, gdzie użytkownicy mediów społecznościowych powiązani z Alternatywą dla Niemiec stanowili trzy czwarte z 0,09 proc. lokalnych kont zaangażowanych w dyskusje polityczne, które generowały 9,55 proc. wszystkich analizowanych wpisów. Jak wykazały dane z badań Alto Analytics, użytkownicy ci zamieszczali w Internecie dziennie średnio 29 wpisów na tematy antyimigracyjne i antyislamskie.

Obecnie AfD to trzecia partia w niemieckim parlamencie – między innymi dzięki umiejętności skupiania uwagi opinii publicznej na "gorących tematach".

Jednak przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego partia i jej zwolennicy usiłują poszerzyć swoją bazę wyborców – tak uważa Alexander Sängerlaub, ekspert ds. dezinformacji z berlińskiego think tanku Stiftung Neue Verantwortung. Wiąże się to z faktem, że nie tylko politycy, ale także zwykli Niemcy są dziś dużo bardziej świadomi tego, co czytają w internecie i na ile mogą temu wierzyć.

– AfD najczęściej odnosiła sukcesy w tworzeniu narracji na tematy, które zawłaszczyła, takie jak kwestie związane z migracją – mówi Sängerlaub, wyjaśniając internetową strategię partii. – Ale inne niemieckie partie walczą o to, aby dyskusja objęła także inne tematy, a opinia publiczna znacznie lepiej zdaje sobie sprawę z tej taktyki.
***

cdn
 
Ostatnia edycja:

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
W powyższych artykułach ukazane są zagrożenia internetowe oraz przykłady radykalnych poglądów, którym według mainstreamu należy przeciwdziałać. Zaczyna się od sprzeciwu wobec polityki masowej migracji z państw afrykańskich do Europy oraz wobec widocznie uprzywilejowanemu traktowaniu wyznawców islamu. Każdego, kto prezentuje takie poglądy określono rasistą domagającym się Europy wyłącznie dla białych. Rasizm to ekstrema - wiadomo, prawie synonim terroryzmu - więc widać urabianie opinii publicznej pod wykorzystanie odpowiednich zapisów cenzorskich antyterrorystycznych. Wprost napisano, że nie przeszkadza nawet brak przemocy, wystarczają niewłaściwe poglądy.

Lider identytarian "stał na czele wyrafinowanych działań na rzecz radykalizacji w całej Europie. Aktywista skrajnej prawicy – a także uczeń negacjonisty Holokaustu Gottfrieda Küssela – ma ponad 90 tysięcy subskrybentów na YouTube, zaś 16 tysięcy osób obserwuje jego wpisy na Telegramie."

Można by argumentować, że są bardziej wyrafinowane metody niż propaganda na youtube czy telegramie, ale co tam. Wspomniano też o szyfrowaniu wiadomości w tej drugiej apce, co widać bardzo boli mainstream (wspominałem niedawno w temacie o akta, że szyfrowanie wiadomości jest następnym "problemem", którym ma się zająć UE). Jeśli jego ekstremizm faktycznie objawia się w jakiś inny sposób, spodziewam się, że byłby w artykule wymieniony. Prawdziwą zbrodnią ma być "redpilling", czyli metaforyczne wybudzanie społeczeństwa z lewicowego matrixa. Jako że redpilling obejmuje praktycznie wszystkie dziedziny życia, oznacza to, że jakiekolwiek poglądy inne niż te propagowane w ramach mainstreamowej socjaldemokracji są uważane za radykalizm (a już niedługo pewnie terroryzm - do czegoś niedawno utworzone narzędzia cenzorskie trzeba wykorzystać).

Czym jeszcze objawia się kiełkująca ekstrema? Krytykuje ograniczanie wolności słowa oraz "kwestie równości płci". W polskich realiach poza Korwinem, który od czasu do czasu przypomina o statystycznie nieistotnej nierówności intelektualnej, cała reszta krytyki zazwyczaj sprowadza się do wytykania absurdów parytetów, suwaków itp. Widocznie zróżnicowanie ma być wyłącznie w kwestii płci, a pod względem poglądów w nowym, wspaniałym świecie musi być jednorodnie. Cechą radykalizmu ma być wytykanie mediom zakłamania. Czyli mediów podciągających krytykę ograniczania wolności słowa pod terroryzm nie wolno nawet krytykować... Uważasz inaczej, skrajny, radykalny terrorysto? ;)

Ruch identytarian rzekomo miał też wpływ na wycofanie się Austrii ze Światowego Paktu ds. Migracji. Paktu zakładającego stymulowanie masowej migracji w skali świata i zobowiązanie poszczególnych państw do zapewnienia migrantom opieki socjalnej. Hmmm, plany promigracyjne miały być wyłącznie urojeniem rasistów od białej Europy...

Teraz coś, imho, szczególnie interesującego dla libertarian: "Skrajna prawica – niezauważana, nieniepokojona – swobodnie rozpowszechnia swoje podżegające do przemocy przesłanie na ultralibertariańskich stronach takich jak Gab, 8chan czy Bitchute." Warto zwrócić uwagę na język. W całym artykule roi się od "skrajnych", "radykalnych", "rasistowskich" więc i libertarianizm dla lepszego efektu dostał specjalny przedrostek. Nie wiem co prawda, czym miałyby się różnić zasady "ultralibertariańskie" od "zwyczajnie libertariańskich" zasad wspomnianych serwisów internetowych, ale wyraźnie ultralibertarianizm brzmi groźniej.

Trzy ostatnie akapity pierwszego z artykułów z onet/politico są wprost wezwaniem do cenzury i normalizacją w przestrzeni publicznej kontroli internetu z powodów ideologicznych.

Podobnie cały drugi z artykułów z onetu/politico. Bez znaczenia jest tu, kogo i jakie organizacje mają być cenzurowane. Cały artykuł powstał wyłącznie w celu dowodzenia tego, że w niekontrolowanym internecie możliwa jest kontrnarracja niezgodna z głównonurtowną lewicową i konieczne jest ograniczenie drugiej strony debaty.

Z treści artykułu wynika, że kontrolować internet trzeba po to, żeby ograniczyć możliwość organizacji i wzmacniania się środowisk skrajnych i antyestablishmentowych. Bolączką autora zdaje się być skuteczność takich środowisk we Francji, Niemczech, Hiszpanii. Ponownie: co z pluralizmem i demokracją, którą rzekomo się uskutecznia? No i jak to rokuje dla libertariańskich przemian? Libertarianizm ma niewiele wspólnego z powyższymi ruchami ale jednak również nie jest bliski mainstreamowej socjaldemokracji ani establishmentowi.

Zastanawiam się, czy w ogóle może być miejsce dla libertarianizmu w tej socjaldemokratycznej przyszłości? Z kontekstu artykułów wynika, że libertariańskie wartości podpadają pod skrajność i radykalizm, który ma być aktywnie zwalczany. "Ultralibertarianizm" prezentowany przez serwisy umożliwiające niecenzurowane treści jest prezentowany jako przykład tego, co należy objąć kontrolą i "naprawić" w przestrzeni publicznej.

Na tym forum są tematy o manipulacjach mediów, absurdach polityki poprawności politycznej, krytyczne wobec polityki socjalnej i popierające ruchy decentralistyczne i separatystyczne wymierzone wprost w establishment i obecne ośrodki władzy. Są krytyczne wobec kolektywizmu, rozbrajaniu obywateli, uprzywilejowaniu mniejszości czy ograniczaniu wolności słowa. Czy już jesteśmy terrorystami? ;)
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Może to i dobrze, bo ostatnie pozory upadły. Albo ich pozwą w końcu, albo silną grupą sie gdzieś przeniosą (dobrze by bylo docelowo coś uzgodnić, zeby nie trzeba instalować 50 kont) Pjw pociągnie ludzi, to nie to samo co Tommy Robinson. Coś sie ruszy, mam przynajmniej nadzieje
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dlaczego oni nie powiedzą im po prostu: "Spierdalajcie, nasze usługi będziemy świadczyć każdemu, kto jest nimi zainteresowany."

Beztożsamościowy, bezideowy kapitalizm bez poparcia w kulturze okazuje się być bezjajeczny i bardzo łatwy do zaszantażowania przez taką swołocz. I co? Ta lewacka rewolucja będzie się tak przelewać przedsiębiorstwo po przedsiębiorstwie, usługa po usłudze? Zaraz lewak ci wybierze, kto będzie twoim klientem, a kto nie.

Kpina!
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Gotówka i kryptowaluty najlepsze na brak zaufania w społeczeństwie i takie wianki.
 
Do góry Bottom