Brutalna prawda o wolnym rynku

OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@shogu

konkurencja na rynku jest zagrożeniem

Jeżeli konkurencja jest zagrożeniem, to czym jest brak konkurencji? Tylko proszę nie wyskakuj z okrąglutkim sloganem, że "mi wcale nie zależy na likwidowaniu konkurencji, co najwyżej w częściach, gdzie jest to realne i przyniesie efekty pozytywne".
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
Ale was męczą dylematy :D
Słuchajcie: ogólnie jest tak, że jak ktoś jest głupi, to walczy nieuczciwie ze swoją konkurencją. Albo jak podaż jest za duża w stosunku do popytu. ( np. taksówkarze ) Ale zdarzają się też sytuacje odwrotne: czytałem jakiś czas temu o Tajce, która jest właścicielką salonów masażu ( ale nie erotycznego :p )w Niemczech. Oczywiście, zaczynała od jednego, bizness się rozkręcał i teraz ma całą sieć. Otóż ona zaczęła pomagać innym tajskim kobietom - emigrantkom w zakładaniu własnych salonów. Kiedy zdziwiony dziennikarz zaczął się dopytywać, czemu sama sobie robi konkurencję, odpowiedziała, że w ten sposób buduje rynek potrzeb i tajski masaż przestaje być jakimś dziwactwem w oczach Niemców, a poza tym podpatrując konkurencję sama udoskonala swoją firmę ucząc się na cudzych błędach.

Zresztą to nie jedyny przypadek, weźmy np. Kamila Cebulskiego i jego szkołę przedsiębiorczości, czy te wszystkie organizacje jak Business Center Club i inne. Ludzie lubią ze sobą współpracować i kiedy potrzeby bytowe zostaną spełnione, człowiek zaczyna zapewniać inne swoje potrzeby, leżące wyżej na piramidzie Maslowe'a :) Czyli ci sami ludzie, którzy by się pobili na śmierć o bochenek chleba w obozie koncentracyjnym, mogliby być przyjaciółmi gdyby byli wolni, mieli domy i dobrą pracę.

Współpraca ogólnie jest zawsze bardziej korzystna od walki między sobą. Dlatego kapitalizm jest nie tylko najbardziej efektywnym systemem społecznym, ale przede wszystkim najbardziej moralnym
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
MichalD napisał:
Jeśli ktoś ma parę miliardów na koncie, to w akapie będzie mógł nieprawdopodobnie więcej od innych.

Po pierwsze - to właśnie w każdym innym systemie może nieprawdopodobnie więcej od innych. To się nazywa lobbing, korupcja, partnerstwo publiczno-prywatne i jeszcze jest parę innych nazw.

Po drugie - parę miliardów czego? Takie mam ostatnio przemyślenie, że to, co postrzegamy za "bogactwo" to w dużej mierze wynik istnienia "prawnego środka płatniczego". Gdyby wyobrazić sobie, że w akapie złoto by się ukonstytuowało jako główny środek płatniczy i nagle ktoś by je zaczął gromadzić i np. zgromadziłby jakimś cudem całe istniejące złoto, wtedy ludzie przerzuciliby się na inną walutę. Czy nie jest tak, że w świecie bez prawnego środka płatniczego pieniądz jest paradoksalnie złudnym bogactwem? Ludzie mogą się przerzucić na co innego w każdej chwili. Prawdziwe bogactwo to faktyczne firmy, ziemia itd. A te prawdziwe bogactwa ktoś musi najpierw zechcieć sprzedać.


kawador napisał:
Stawiam roboczą tezę: każdy, kto znalazł się na szczycie rynkowej gry, dąży do unicestwienia (kontroli/ograniczenia) wolnego rynku, innymi słowy, wolny rynek sam się unicestwia, rękami jego własnych uczestników, państwo jest tu tylko narzędziem, cała historia interwencji w gospodarkę to naciski prywatnego sektora w celu wytrzebienia konkurencji i konserwacji swojej pozycji. Zdarza mi się czytać miesięczniki i portale branżowe. We wszystkich spotykam wypowiedzi przedsiębiorców typu:
- rząd powinien zabronić;
- rząd powinien nie dopuścić;
- nie można produkować po takich cenach;
- nie można dopuścić konkurencji z Chin, bo to nas wykończy;

No tak, ale sytuacja, w której pojedyncza osoba znalazła się na samym szczycie jest mało prawdopodobna. Musielibyśmy mówić o oligopolu, a te są nietrwałe, ponieważ ludźmi, na szczęście, nie rządzi bezgraniczna miłość do swojej klasy społecznej, tylko chęć zysku.
 

papuv

Member
196
5
Nie trzeba się kochać, by razem trzymać - oligopole mają to do siebie, że dzielą się rynkiem wywalając z niego wszystkich pozostałych.
Prędzej będą inwestować w inny rynek, aniżeli niszczyć uzgodnioną siłę przebicia i liczyć się z ryzykiem.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
papuv napisał:
Nie trzeba się kochać, by razem trzymać - oligopole mają to do siebie, że dzielą się rynkiem wywalając z niego wszystkich pozostałych.
Prędzej będą inwestować w inny rynek, aniżeli niszczyć uzgodnioną siłę przebicia i liczyć się z ryzykiem.

Kartele nie są trwałe. Ten, kto się z niego wyłamie, zgarnia pulę.

EDIT: ...i dlatego chęć zysku niszczy kartele. Dodatkowo - nie kontrolujesz zachowania innych, więc właśnie pozostawanie w kartelu wiąże się z ryzykiem. Wyjście z kartelu natomiast to pewny zysk bez ryzyka.
 

papuv

Member
196
5
Pod warunkiem odpowiednio silnej pozycji lub napiętnowaniu karteli przez prawo.
Jeśli siły w kartelu są zrównoważone - to wyłamanie się z kartelu oznacza, że walczysz z kilkoma firmami o podobnej sile do ciebie, które ze sobą współpracują, by cię zniszczyć.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
papuv napisał:
Pod warunkiem odpowiednio silnej pozycji lub napiętnowaniu karteli przez prawo.
Jeśli siły w kartelu są zrównoważone - to wyłamanie się z kartelu oznacza, że walczysz z kilkoma firmami o podobnej sile do ciebie, które ze sobą współpracują, by cię zniszczyć.

To, co napisałem, nie jest nijak powiązane z prawem. Jeśli się pierwszy wyłamiesz, zdążysz sprzedać dużo towaru po niższej cenie. Nie ma znaczenia, czy inni są równie silni, czy nie.

Jeśli natomiast mówimy o "prawie antymonopolowym", to inaczej mówimy o instytucji, która posiada monopol na orzekanie wyroków w sprawach monopoli. Czyli o największym monopoliście z możliwych - graczu, który posiada monopol na użycie siły. Taki gracz, oczywiście, natychmiast staje się częścią kartelu i wtedy, faktycznie, kartel może stać się trwały, ponieważ wyłamanie się z niego grozi śmiercią. W każdym innym przypadku kartel jest nietrwały, ponieważ wyłamanie się z niego jest pewnym zyskiem bez ryzyka.

EDIT: I, jeszcze raz powtórzę, pozostawanie w kartelu jest ryzykiem. Ale nie dlatego, że kartel jest bezprawny, ale dlatego, że ten, kto się wyłamie, zgarnia pulę.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
napiętnowaniu karteli przez prawo

Prawo nie może piętnować karteli, bo prawo je tworzy i umacnia. Czasami dochodzi do rozbicia z hukiem jakiegoś kartelu, pytanie jednak pozostaje otwarte, czmu akurat ten kartel i czemu akurat teraz? Odpowiedzi może być kilka:

- instytucje antytrustowe chciały pokazać, że coś robią;
- było polityczne zamówienie na dużą aferę;
- regulatorzy stwierdzili, że taka afera będzie medialna i można ją wykorzystać do zwiększenia regulacji;
- dużo liczących się graczy straciło na działaniu kartelu i dali do zrozumienia, że nie odpuszczą;
- połączenie kilku powyższych.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
kawador napisał:
Prawo nie może piętnować karteli, bo prawo je tworzy i umacnia. Czasami dochodzi do rozbicia z hukiem jakiegoś kartelu, pytanie jednak pozostaje otwarte, czmu akurat ten kartel i czemu akurat teraz? Odpowiedzi może być kilka:

- instytucje antytrustowe chciały pokazać, że coś robią;
- było polityczne zamówienie na dużą aferę;
- regulatorzy stwierdzili, że taka afera będzie medialna i można ją wykorzystać do zwiększenia regulacji;
- dużo liczących się graczy straciło na działaniu kartelu i dali do zrozumienia, że nie odpuszczą;
- połączenie kilku powyższych.

- instytucja antytrustowa walczy z konkurencją kartelu, z którym jest związana, używając do tego celu antytrustowej nomenklatury (w zależności od potrzeby walczy np. z cenami dumpingowymi, albo z zawyżaniem cen - na wszystko znajdzie się jakiś antytrustowy paragraf)
 

papuv

Member
196
5
pampalini napisał:
papuv napisał:
Pod warunkiem odpowiednio silnej pozycji lub napiętnowaniu karteli przez prawo.
Jeśli siły w kartelu są zrównoważone - to wyłamanie się z kartelu oznacza, że walczysz z kilkoma firmami o podobnej sile do ciebie, które ze sobą współpracują, by cię zniszczyć.

To, co napisałem, nie jest nijak powiązane z prawem. Jeśli się pierwszy wyłamiesz, zdążysz sprzedać dużo towaru po niższej cenie. Nie ma znaczenia, czy inni są równie silni, czy nie.

Jeśli natomiast mówimy o "prawie antymonopolowym", to inaczej mówimy o instytucji, która posiada monopol na orzekanie wyroków w sprawach monopoli. Czyli o największym monopoliście z możliwych - graczu, który posiada monopol na użycie siły. Taki gracz, oczywiście, natychmiast staje się częścią kartelu i wtedy, faktycznie, kartel może stać się trwały, ponieważ wyłamanie się z niego grozi śmiercią. W każdym innym przypadku kartel jest nietrwały, ponieważ wyłamanie się z niego jest pewnym zyskiem bez ryzyka.

EDIT: I, jeszcze raz powtórzę, pozostawanie w kartelu jest ryzykiem. Ale nie dlatego, że kartel jest bezprawny, ale dlatego, że ten, kto się wyłamie, zgarnia pulę.
Zapomniałeś o działaniach czarnej strefy - zawsze można wykonać nagonkę z "anonimowego źródła", że ten a ten producent dodaje do mięsa sól drogową, albo puścić plotkę sprzedaje padlinę itp.
Bądź stosować dywersję, albo nakłaniać ich robotników do protestów, dać w łapę urzędnikom, by wykończyli konkurenta kontrolami, nasłać zbirów.
Wszystko zależy od szybkości reakcji kartelu i tego jak zareaguje - dlatego w kartelu często stosowaną praktyką jest zbieranie haków na resztę.
Kartel nie likwiduje konkurencji - kartel ją ogranicza do członków i przenosi na inne poletko, mianowicie na to by zdobyć wpływy na bezpieczne wyłamanie się z karteli - każdy w kartelu do tego dąży i to umacnia kartel.
kawador napisał:
napiętnowaniu karteli przez prawo

Prawo nie może piętnować karteli, bo prawo je tworzy i umacnia. Czasami dochodzi do rozbicia z hukiem jakiegoś kartelu, pytanie jednak pozostaje otwarte, czmu akurat ten kartel i czemu akurat teraz? Odpowiedzi może być kilka:

- instytucje antytrustowe chciały pokazać, że coś robią;
- było polityczne zamówienie na dużą aferę;
- regulatorzy stwierdzili, że taka afera będzie medialna i można ją wykorzystać do zwiększenia regulacji;
- dużo liczących się graczy straciło na działaniu kartelu i dali do zrozumienia, że nie odpuszczą;
- połączenie kilku powyższych.
Tutaj jest różnie - z jednej strony mamy ograniczenia względem prawa to fuzji i przejęć, z drugiej niszczenie drobnej przedsiębiorczości, czy ACTA.
To zależy od tego, czy politykowi warto układać się z tym, czy owym ludkiem.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
papuv napisał:
Zapomniałeś o działaniach czarnej strefy - zawsze można wykonać nagonkę z "anonimowego źródła", że ten a ten producent dodaje do mięsa sól drogową, albo puścić plotkę sprzedaje padlinę itp.
Bądź stosować dywersję, albo nakłaniać ich robotników do protestów, dać w łapę urzędnikom, by wykończyli konkurenta kontrolami, nasłać zbirów.
Wszystko zależy od szybkości reakcji kartelu i tego jak zareaguje - dlatego w kartelu często stosowaną praktyką jest zbieranie haków na resztę.
Kartel nie likwiduje konkurencji - kartel ją ogranicza do członków i przenosi na inne poletko, mianowicie na to by zdobyć wpływy na bezpieczne wyłamanie się z karteli - każdy w kartelu do tego dąży i to umacnia kartel.

Te kwestie trzeba porozbijać i każdą zająć się osobno.

Urzędnicy itd - rozmawiamy o trwałości akapu biorąc pod uwagę skłonność do koncentrowania władzy przez grupy jednostek, a więc skoro tak - problem urzędników nie istnieje.

Wszelkie zagrania z użyciem przemocy fizycznej - mówimy o dużych graczach, a więc i o dobrze obstawionych ochroną graczach. Napaść oznaczałaby tak naprawdę wojnę.

Haki, buntowanie robotników itp - jeśli zbierają na siebie haki, bardzo dobrze. To motywuje właściciela do tego, żeby jak najmniej dopuszczać się oszustw wobec konsumentów i jak najlepiej traktować robotników, tak żeby za nic się nie dało go zahaczyć.

Oczernianie w prasie - tutaj mamy konflikt interesów między właścicielem danego medium a oczerniającym. Właściciel medium ma interes w tym, żeby kaczek dziennikarskich nie puszczać.

Oczywiście, wszystkie te punkty można obejść, ale nie jest to takie łatwe. Z tego, co wiem, studia historyczne wskazują, że trwały oligopol bez umocowania w polityce nigdy nie istniał. Ale czy to prawda, tego nikt nie wie.
 
S

shogu2

Guest
kawador napisał:
Jeżeli konkurencja jest zagrożeniem, to czym jest brak konkurencji?
Brakiem zagrożenia ???

kawador napisał:
Tylko proszę nie wyskakuj z okrąglutkim sloganem, że "mi wcale nie zależy na likwidowaniu konkurencji, co najwyżej w częściach, gdzie jest to realne i przyniesie efekty pozytywne".
A czemu nie ?
W naturze występuję dwie strategie adaptacji do środowiska.

Wyniszczenie konkurencji albo symbioza, obie taktyki są równie powszechne w naturze maja swoje plusy i minusy.
( Tak, tak symbioza jest równie powszechna co konkurencja np, twój organizm z symbiozował się z kilkoma kilogramami bakterii w twoim ciele bez których byś szybko umarł )
Jesteśmy istotami rozumnymi i możemy wybrać która drogą chcemy podążać w którym momencie.

Są momenty w których pożądana jest konkurencja, są momenty w których pożądana jest symbioza.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Brakiem zagrożenia ???

Monopol jest brakiem zagrożenia?

Są momenty w których pożądana jest konkurencja, są momenty w których pożądana jest symbioza.

shogu, kręcisz. Nie wiem, co ty tu usiłujesz wciskać - podejrzewam, że jakąś mutację marksizmu z domieszką new age. W każdym razie - symbioza to współpraca. Ja nie mam nic przeciwko współpracy.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
papuv napisał:
PHP:
Każdy oligopol umocowuje się w polityce lub w mafii po jakimś czasie.

W akapie polityki nie ma. Co do mafii - mielibyśmy wtedy do czynienia z kosztowną wojną (to samo co nasłanie zbirów).
 
S

shogu2

Guest
kawador napisał:
Monopol jest brakiem zagrożenia?
A dlaczego monopol ?

Dlaczego według ciebie w naturze występują tylko dwa stany konkurencja i monopol ?
Świat nie składa się z wyborów 0 i 1.

kawador napisał:
shogu, kręcisz. Nie wiem, co ty tu usiłujesz wciskać - podejrzewam, że jakąś mutację marksizmu z domieszką new age. W każdym razie - symbioza to współpraca.
Ale co kręcę ?
Czy ja powiedziałem coś nieprawdziwego odniesienie konkurencji i symbiozy ?
Czy może stwierdzenie że ludzie sa istotami rozumnymi i mogą kierować swoimi zachowaniami może jest nieprawidłowe ?

kawador napisał:
Ja nie mam nic przeciwko współpracy.
No tak się składa że instytucja państwa powstała na zasadzie współpracy.
To że dzisiejszy model państwa jest mało wydajny bo zmieniają się realia a sposób sprawowania władzy nie zmienił się praktycznie przez wieki nie znaczy podstawowa potrzeba organizacji społeczeństwa zanika wręcz przeciwnie dzisiaj guzikiem można zgładzić cale miasta.

No chyba że ty mówisz o współpracy typu ja i ty zdobywamy świat i mamy stado niewolników i dziewic, to co innego.
I chociaż mimo że taka wizja by mi pasowała ja przynajmniej nie jestem hipokrytą i wmawiam innym lemingom że gdy zapanuje idealny rynek wszyscy będą mieli szanse żeby stanąć na czele świata bo to jest wierutna bzdura.

Tak jak pisałem - liberalizm jest to chęć osiągnięcia własnych celów kosztem innych ludzi za pomocą ukrytych mechanizmów.

Dodatkowo propagując takie krwiożercze mechanizmy pewna jest jedna z dwóch rzeczy :
* Albo jesteś pewny swojego zwycięstwa w walce o zasoby ( np. jesteś już ustawiony i miałbyś lepszą pozycję startową od np Czesia z Nowej Wśi , lub jesteś na tyle odważny/glupi )
* Albo brak ci instynktu samozachowawczego.

Dlaczego ludzie twojego pokroju są w ilości granicy błędu statystycznego ??
Większość osób zdaje sobie sprawę że w krwiożerczym świecie mogli by szybko zginąć
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A dlaczego monopol ?

Bo monopol to sytuacja braku konkurencji.

Dlaczego według ciebie w naturze występują tylko dwa stany konkurencja i monopol ?

Bo obserwowałem naturę i doszedłem do takiego wniosku.

No tak się składa że instytucja państwa powstała na zasadzie współpracy.

Dwa słowa: Franz Oppenheimer.

liberalizm jest to chęć osiągnięcia własnych celów kosztem innych ludzi

Liberalizm - z łac. wyzysk człowieka przez człowieka.

Dlaczego ludzie twojego pokroju są w ilości granicy błędu statystycznego??

Bo ludzie twojego pokroju mają aktualnie swój historyczny moment triumfu?
 
S

shogu2

Guest
Bo obserwowałem naturę i doszedłem do takiego wniosku.
Co cienko obesrwujesz. Nawet użytkownik papuv wykazał że są dodakowe dwa stany.
Wiec ja nie musze juz nic wykazywać , twoja teza jest bledna.

Ale jaka teze dokładnie stawia odnosnie tworzenia sie panstw.

Liberalizm - z łac. wyzysk człowieka przez człowieka.
Co za róznica jaka ma definicje, wazne co sie pod nia kryje.

Np. Obozy zagłady byly nazywane obozami pracy. A polscy partyzanci byli nazywani terorystami.

Bo ludzie twojego pokroju mają aktualnie swój historyczny moment triumfu?
Abstrahując od merytoryczności twoje zdania, jesli mam isć twoją logiką, silniejszy w naturze wygrywa ???
 
Do góry Bottom