M

Maudit

Guest
Jedną z rzeczy, która mnie nurtuje przy studiowaniu libertariańskiej filozofii, jest kwestia broni masowego rażenia. Co zrobić, żeby w akapie się ona nie rozprzestrzeniała? Broń atomową można rozbroić, jak Rothbard każe czynić, ale jeśli ktoś jest majętny, to może stworzyć własną. Jeszcze gorzej jest w przypadku broni chemicznej, sarinu przykładowo. Jego produkcja jest sporo tańsza od atomówki, pierwsza lepsza sekta może zebrać potrzebne środki i zacząć go produkować. Co czynić?
 

Non Serviam

Well-Known Member
834
2 247
Jak ktoś ma dość intelektu by zbudować i sfinansować broń atomową to prawdopodobnie jest najwłaściwszą osobą do jej posiadania, a na pewno bardziej właściwą niż banda chujków z pod znaku knagi państwowej. Co do Sarinu, no trudno czasem jakaś sekta coś odpali, umrze trochę osób, no szkoda w chuj, życie toczy się dalej.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Tak naprawdę to jest jedno z milionów możliwych pytań w zakresie ewntualnego rozwoju wypadków, sprowadzających sie też do pytania co stanowi bądź nie stanowi naruszenia nap.
Np widzisz jak ktoś na ulicy żywcem skinuje psa/ tłucze do krwi dziecko, widzisz jak człowiek o IQ 20 łazi z naręczem granatów i tak dalej i tak dalej.
Wszystko sprowadza sie do tego co jest naruszeniem nap i jak należy tę granicę naruszenia zdefiniować.
W moim własnym odczuciu jest to ogromny, wręcz zasadniczy problem, bo gdy sie przyjrzeć - każdy z nas te granice postawi inaczej
Oczywista istnieje rozległy obszar gdzie sporu nie ma, zasadniczo działa on jednak na poziomie ogólnym. Na poziomie indywidualnym już nie.
Dla przykładu ja osobiście wcale nie uznałbym sąsiada srzedającego małolatom dragi za naruszającego nap, bo uważam że kontrole powinien potrafic zachować rodzic i póki diler na nikim niczego nie wymusza, rodzic może kontrolować dzieciaka, ale nie dilera. Ale wyobrażam se, że 3/4 populacji mogłoby dilowanie wobec smarkaczy uznać za naruszenie nap. Wg mnie ta nieostrość może prowadzić do masakr, pogromów itp
Tak naprawde wszystko sprowadza sie chyba do pytania - czy akceptujesz ankap z dobrodziejstwem inwentarza i wszystkimi konfliktami które on przyniesie, czy nie.
Ja nie wiem. Ale jedno co wiem to 2 rzeczy - po pierwsze obecny system jest do dupy. Po drugie przyszły system (jaki by nie był) też może być do dupy - choć może luz w odbycie będzie troche większy.
 

Hitch

3 220
4 872
Jego produkcja jest sporo tańsza od atomówki, pierwsza lepsza sekta może zebrać potrzebne środki i zacząć go produkować.

Sekty nawet dziś, bez AKAPu, działają często w sprzeczności z prawem stanowionym przez państwa i... jakoś masowo nie robią zbiórek na sarin i nie dokonują nim ludobójstw. Kiedy był ostatni taki przypadek? W 1995 roku? Jeszcze przed erą internetu i rozwoju socjotechnik opartych na wirtualnych manipulacjach. Według twojego toku myślenia takich ataków powinno być jeszcze więcej, bo znacznie zwiększyła się efektywność docierania do nowych potencjalnych członków i zasobów w sieci.

Moim zdaniem poważnym błędem myślowym jest zakładanie, że AKAP magicznie zrestartuje ludziom postrzeganie poszczególnych wartości czy też różne ich systemy behawioralne. Ludzie z reguły nie są pojebani i nie zastanawiają się jak by tu prostym sposobem wyprodukować truciznę w celu zamordowania jak największej liczby niewinnych osób. AKAP nie sprawi, że takich dekli przybędzie. Będzie ich dokładnie tyle samo w sytuacji wyjściowej, bo AKAP może tylko pomóc przy eliminacji ich i ich genów ze społecznej puli.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Choć takich jednostek nie ma wiele, myślę że w akapie ujawni się ich więcej niż zazwyczaj, chociażby dlatego, że zwyczajnie mogą sie ujawnić bo wiedzą że nie sitnieje system powszechnej likwidacji takich zagrożeń (np brak razwiedki próbującej wytropić zagrożenie z wyprzedzeniem). Załóżmy że zamiast jednego na 25 lat będzie ich dwóch. trzech.
Nieważne, bo i tak będze po zawodach
 

Hitch

3 220
4 872
Nie będzie systemu likwidacji, ale będą zwykli ludzie, którzy będą chcieli chodzić z dziećmi do parku bez obaw, że je ktoś zamorduje gazem bojowym. Ekstremalny ostracyzm w takim wypadku może być skuteczniejszy niż razwiedka.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
David Hahn może i był uzdolnionym nastolatkiem, ale potem stoczył się. Do porządnej broni ABC to jednak trzeba działać konsekwentnie, systematycznie. Umysłowość typu Ted Kaczyński albo późny Tesla (wczesny był wynalazcą, a późny już tylko bredził) raczej nie zrobi takiej broni. Choć nie przeczę, że taki typek może w ramach obłędu nazbierać jakiegoś śmiecia i zagrozić sąsiadom. Na tej zasadzie ktoś może znosić do domu padlinę, psie kupy itd.

Jeśli zakładamy złą wolę, to wbrew pozorom społeczeństwo jest bardzo łatwe do zaatakowania. Można np. załadować do strzykawki cyjanek i niepostrzeżenie skazić wiele produktów w hipermarkecie - tak by potem ludzie to wkładali do wózków i się truli. Można bardzo tanio spowodować gigantyczne szkody w infrastrukturze (przeciążyć sieć energetyczną odcianjac kluczowe linie). itd. itd. Z jakiś powodów jednak miliardy ludzi żyją na tej Planecie i tego nie robią.

Natomiast im ktoś ma większe zasoby, tym z reguły działa racjonalniej, bo do dużych zasobów dochodzą ludzie przewidywalni. Budowanie bomby atomowej tylko dlatego, że jest "fajna" to raczej domena ludzi chorych psychicznie. Taki np. Kim Dzong Un działa bardzo racjonalnie, bo po prostu zabezpiecza się przed losem Saddama i Kadafiego którzy maksymalnie się ukorzyli, zrzekli broni A a potem dostali po dupie. Nie widzę natomiast sensu, by jakiś miliarder robił bombę atomową na prywatnej wyspie by potem zażądać od ONZ miliona dolarów.

Jak ktoś ma dość intelektu by zbudować i sfinansować broń atomową to prawdopodobnie jest najwłaściwszą osobą do jej posiadania, a na pewno bardziej właściwą niż banda chujków z pod znaku knagi państwowej.

Nie opłaca się fundowanie armii z własnej kieszeni, a już wojna to w ogóle katastrofa finansowa. Każdy skurwiel mający trochę oleju w głowie nakładał haracze, daniny feudalne albo korumpował republikę tak by państwowa armią realizowała jego prywatne interesy.
Nawet takie prywatne bandy jak Black Water to pasły się na państwowych kontraktach. Za własne, to oni najwyżej najbardziej zaufanych ochroniarzy zatrudnią.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
David Hahn może i był uzdolnionym nastolatkiem, ale potem stoczył się. Do porządnej broni ABC to jednak trzeba działać konsekwentnie, systematycznie. Umysłowość typu Ted Kaczyński albo późny Tesla (wczesny był wynalazcą, a późny już tylko bredził) raczej nie zrobi takiej broni. Choć nie przeczę, że taki typek może w ramach obłędu nazbierać jakiegoś śmiecia i zagrozić sąsiadom. Na tej zasadzie ktoś może znosić do domu padlinę, psie kupy itd.

Jeśli zakładamy złą wolę, to wbrew pozorom społeczeństwo jest bardzo łatwe do zaatakowania. Można np. załadować do strzykawki cyjanek i niepostrzeżenie skazić wiele produktów w hipermarkecie - tak by potem ludzie to wkładali do wózków i się truli. Można bardzo tanio spowodować gigantyczne szkody w infrastrukturze (przeciążyć sieć energetyczną odcianjac kluczowe linie). itd. itd. Z jakiś powodów jednak miliardy ludzi żyją na tej Planecie i tego nie robią.

Natomiast im ktoś ma większe zasoby, tym z reguły działa racjonalniej, bo do dużych zasobów dochodzą ludzie przewidywalni. Budowanie bomby atomowej tylko dlatego, że jest "fajna" to raczej domena ludzi chorych psychicznie. Taki np. Kim Dzong Un działa bardzo racjonalnie, bo po prostu zabezpiecza się przed losem Saddama i Kadafiego którzy maksymalnie się ukorzyli, zrzekli broni A a potem dostali po dupie. Nie widzę natomiast sensu, by jakiś miliarder robił bombę atomową na prywatnej wyspie by potem zażądać od ONZ miliona dolarów.



Nie opłaca się fundowanie armii z własnej kieszeni, a już wojna to w ogóle katastrofa finansowa. Każdy skurwiel mający trochę oleju w głowie nakładał haracze, daniny feudalne albo korumpował republikę tak by państwowa armią realizowała jego prywatne interesy.
Nawet takie prywatne bandy jak Black Water to pasły się na państwowych kontraktach. Za własne, to oni najwyżej najbardziej zaufanych ochroniarzy zatrudnią.
Zaraz zaraz... Odcinając odbiory odciążasz sieć a nie przeciążasz. Teraz przejdźmy do punktu B, jak chcesz odciążeniem uszkodzić infrastrukturę energetyczną? Ja wiem jakie zjawiska mogły by "coś popsuć", chociaż raczej tylko w przypadku źle utrzymanej zaprojektowanej sieci... ale czy ty wiesz? ;)
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Miałem na myśli przeciążenia w sensie przewodnika, tylko w sensie sieci. tzn. jak padną ważne linie przesyłowe, to prąd nie pójdzie bocznymi ścieżkami, bo boczne scieżki nie są odpowiednio wydajne. Takie samo przeciążenie jak w ruchu drogowym po zablokowaniu ważnych dróg albo w Internecie. Internet jest rzekomo odporny na cięcie połączeń, ale gdyby tak się dorwać do ważnych węzłów, to nie będzie już taki jakim go znamy.
Gorzej mi wyjdzie z odpowiedzą na punkt B, bo nie myślałem o jakimś kaskadowym samospaleniu sieci energetycznej, a raczej jej wyłączeniu, a następnie zatrzymaniu fabryk w których ciągłość procesu ma znaczenie, mogą się zepsuć zapasy w chłodniach itp. Zanim to naprawią straty będą duże i pośrednio umrze wielu ludzi, a sterroryzowany poczuje się każdy :). Chodzi o coś takiego:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Awaria_zasilania_w_USA_i_Kanadzie_w_2003

ale zrobione celowo. Na świecie jest od pyty wrażliwej infrastruktury, nie ma tam ochrony jak na lotnisku, choć w przyszłości powszechne zachipowanie ludzi i drony z SI dopną tą lukę i bez wiedzy reżimu nic się nie wydarzy.
 
Do góry Bottom