Inn Ventur
Well-Known Member
- 347
- 518
W tą stronę też można pójść, chociaż z eksperymentami Libeta jest sporo problemów - nie widzę powodu, by twierdzić, że potencjał gotowości równa się podjęciu decyzji. Tym niemniej uważam, że znaczenie i siła "wolnej woli" jest przeceniana (u randystów to już w ogóle). Wszystko w organizmie jest tak cholernie labilne... A nie ulega wątpliwości, że wolna wolna i świadomość to jedynie czubek góry lodowej, wysoko ponad wszystkim tym, co zachodzi w mózgu i całym organizmie. No i w dodatku w pełni od nich zależna, bo z nich wynikająca (dualizm oczywiście odrzucamy). Chyba najwygodniej pójść śladem Churchlandów (redukcjonizm) i Dennetta, to znaczy uznać, że "wolna wola" i "świadomość" to pseudonaukowe dywagacje (folk psychology), których istnienia nie możemy uznać, głównie z powodów metodologicznych - nie da się ich badać intersubiektywnie, bo opieramy się tylko na pierwszoosobowych raportach. :>Odnoszę się do np. tych badań, które pokazują, że podejmujemy decyzje ileś tam sekund wcześniej, zanim dojdzie do naszej świadomości, że daną decyzję podjęliśmy. I niektórzy mogą wtedy powiedzieć - "ha, to pokazuje, że nie ma wolnej woli" etc. Myślałem, że idziesz w tym kierunku.
To na to mamy termin "działanie wolicjonalne" albo po prostu "działanie świadome".PS. A przez "racjonalne działanie" rozumiem działanie, nad którym człowiek ma świadomą kontrolę.