Atak na redakcję pisma satyrycznego "Charlie Hebdo"

tolep

five miles out
8 585
15 483
O, komuś się wreszcie przyopomniało.
1525452_807960742584380_3773365420081618039_n.jpg
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
(kolorowe wyróżnienie ode mnie - tolep)

An FBI report shows that only a small percentage of terrorist attacks carried out on U.S. soil between 1980 and 2005 were perpetrated by Muslims.

Princeton University’s Loon Watch compiled the following chart from the FBI’s data (as explained below, this chart is over-simplified … and somewhat inaccurate):



piechart2.jpg
Terrorist Attacks on U.S. Soil by Group, From 1980 to 2005, According to FBI Database


According to this data, there were more Jewish acts of terrorism within the United States than Islamic (7% vs 6%). These radical Jews committed acts of terrorism in the name of their religion. These were not terrorists who happened to be Jews; rather, they were extremist Jews who committed acts of terrorism based on their religious passions, just like Al-Qaeda and company.

(The chart is misleading in several ways. For example, it labels “Extreme Left Wing Groups” and “Communists”, but not “Extreme Right Wing Groups” or “Fascists”. It should have either discarded allpartisan labels, or included labels for both ends of the spectrum. In addition, “Latinos” is misleading, as Loonwatch is actually referring to Puerto Rican separatist groups, Cuban exile groups and the like. However, as shown below, many of the basic concepts are correct.)
 
D

Deleted member 427

Guest
Absurdalny ten wykres i tyle, nie ma sensu się nad nim rozwodzić. Brakuje "terror sponsorowany przez CIA oraz przypadki inside jobs" - pewnie jakieś 90% wykresu by wtedy zajmowali ;)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Co było do przewidzenia...

Jeszcze większa inwigilacja? Atak na Charlie Hebdo to dobry pretekst

09.01.2015 13:34

Ostatnie tragiczne wydarzenia jakie miały miejsce w Paryżu to nie tylko ukazanie pewnego coraz istotniejszego problemu, jaki powstał i rozkwita w Europie Zachodniej. Jest to również doskonała okazja do rozszerzenia i tak ogromnej inwigilacji internautów. Pojawiają się głosy, że przecież gdyby istniała odpowiednia kontrola, „sytuacji takich dałoby się uniknąć”.

Obecnie wszelkie tego typu zamachy, czy nawet incydenty o znacznie mniejszej skali są istną pożywką dla mediów. Pół biedy, gdyby były pokazywane one bez wszechobecnej poprawności politycznej, która zamyka usta i czasami sama staje się katalizatorem do takich właśnie wydarzeń. Atak na redakcję Charlie Hebdo i śmierć kilkunastu osób została bardzo szybko wykorzystana do promowania takiego działania, które nie każdemu musi się spodobać – inwigilacji, dzięki której tego typu zagrożenia miałyby nie mieć miejsca, mogłyby zostać udaremnione znacznie szybciej.

Błędem jest stwierdzenie, że kiedyś nie dochodziło do różnego rodzaju zamachów: wspomnieć wystarczy choćby o licznych uprowadzeniach samolotów, którymi podróżowali obywatele Izraela, czy przypomnieć sobie o masakrze w Monachium, jaka miała miejsce w 1972 roku. Znajdziemy i inne przykłady, bo są nimi choćby działania organizacji Baskonia i Wolność (ETA), która od lat 60. przeprowadziła wiele zamachów w walce o swoją niepodległość. Nie da się także zapomnieć o krwawych walkach pomiędzy rządem Wielkiej Brytanii a bojownikami Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Przecież jeszcze stosunkowo niedawno bomby wybuchały na ulicach dużych angielskich miast. Do czego to wszystko doprowadziło? Zamachy nadal mają miejsce, ale życie wygląda inaczej. Wchodząc do samolotu musimy przejść przez niezliczone kontrole, a jako obywatel własnego, wydawać by się mogło cywilizowanego państwa jesteśmy traktowani niemalże jak zamaskowany morderca.

Sytuacja ta może się jeszcze pogorszyć, podobnie jak miało to miejsce przy okazji atakach z 11 września. Według brytyjskiego dziennika The Sun, najlepszą obroną wolności jest… jej ograniczenie poprzez nadanie odpowiednim służbom jeszcze większej władzy. Podobne zdanie ma Dan Hodges z The Telegraph który uważa, że nie ma sensu przejmować się inwigilacją w momencie, gdy po ulicach mogą biegać uzbrojeni zamachowcy. Sprawę w sposób bezpośredni wykorzystał z kolei Andrew Parker, szef brytyjskiego wywiadu (MI5), który otwarcie przyznał, że zwiększenie uprawnień jest koniecznością, inaczej nie da się funkcjonować.

Rzecz w tym, że ciągłe zwiększenie uprawnień wcale nie musi zapewnić nam większego bezpieczeństwa. Już teraz są one naprawdę bardzo duże, a mimo to dochodzi do tragedii takich, jak ta w Paryżu. Czy jest więc sens zupełnie rezygnować np. z prywatności, twierdzić, że „przecież nie mamy nic do ukrycia”? Strach przed zamachem jest na tyle paraliżujący, że niektóre osoby zupełnie się poddają i wolą być kompletne zależne od kogoś innego – niczym chłop znajdujący się pod rządami swojego władcy, który przecież zapewnia mu bezpieczeństwo. Przynajmniej w teorii.

Przywołać można tutaj także zupełnie niepotrzebnie poruszaną w mediach sprawę więzień CIA w Polsce. Czy to naprawdę ważne, czy one istniały i co się w nich działo? Służby specjalne są właśnie po to, aby działać w sposób niekonwencjonalny, aby w dowolny sposób wyciągać od pewnych osób potrzebne im informacje. Po co? Niekoniecznie po to, aby uniknąć tego typu tragedii, aby uniknąć sytuacji jeszcze gorszej, gdy narażone możną zostać jakieś obiekty strategiczne lub ludzie stojący przy władzy. Będą istnieć czy nam się to podoba, czy nie, bo tutaj chodzi o kontrolę i władzę. Mimo wszystko powinniśmy się zastanowić, jak wielkim zaufaniem obdarzamy coś, co można nazwać „reżimem”. Czy nasza wolność musi być ograniczona w imię bezpieczeństwa? A może my sami zmniejszyliśmy własne bezpieczeństwo, oferując nadmierną wolność komuś innemu?

Za mało etatysty kombinują - ja bym odebrał ludziom wszystkie pieniądze, za które mogą potem kupować karabiny i noże. W sumie najlepiej niech żyją na skraju śmierci głodowej i wyczerpania fizycznego - wtedy nie będą mieli siły podnieść ręki na drugiego człowieka i będzie bezpieczniej.
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Taka sytuacja, 2008

Antysemicki żart z syna Sarkozy’ego
Aleksandra Rybińska 06-08-2008, ostatnia aktualizacja 06-08-2008 01:43


  • źródło: Rzeczpospolita
    + Zobacz więcej zdjęć
    Znany francuski rysownik Bob Sine został wyrzucony z pracy i grozi mu proces. Jego rysunek wywołał burzę

    Na początku lipca we francuskim tygodniku satyrycznym „Charlie Hebdo” ukazała się karykatura syna prezydenta Francji Jeana Sarkozy’ego wraz z jego narzeczoną Jessiką Sebaoun-Darty, spadkobierczynią właścicieli sieci hipermarketów Darty. Pod spodem widniał złośliwy komentarz: „Jean Sarkozy zadeklarował, że chce przejść na judaizm, by móc poślubić swoją żydowską narzeczoną, która kiedyś odziedziczy fortunę. Ten mały zrobi karierę!”.

    Francuscy intelektualiści nie posiadają się z oburzenia. Autor karykatury, znany rysownik i satyryk Martin „Bob” Sine, został oskarżony o antysemityzm. Stracił pracę, czeka go sprawa sądowa. Międzynarodowa Liga przeciwko Rasizmowi i Antysemityzmowi (Licra) złożyła przeciwko niemu pozew do prokuratury za podżeganie do nienawiści na tle rasowym. Na tym sprawa się nie kończy. Ktoś groził mu przez telefon. Sine zwrócił się w tej sprawie do sądu.

    Zwolennicy i przeciwnicy karykaturzysty toczą wojnę o granice wolności słowa i prawo do obrażania każdego, bez względu na rasę czy religię. I nie ma tu znaczenia, że babcia Jeana Sarkozy’ego ze strony ojca jest żydówką greckiego pochodzenia. „To, co zrobił Sine, jest niedopuszczalne. Zasugerował, że trzeba być Żydem, by w życiu coś osiągnąć. Że Żydzi trzymają pieniądze i władzę. To znany stereotyp. Sine jest antysemitą” – pisze znany publicysta tygodnika „Le Nouvel Observateur” Claude Askolovitch.

    Podobnego zdania jest 20 znanych francuskich polityków i intelektualistów, w tym mer Paryża Bertrand Delanoe, przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego Robert Badinter, pisarka Fred Vargas oraz noblista Elie Wiesel. Wszyscy podpisali list otwarty z poparciem dla redaktora naczelnego „Charlie Hebdo” Phillipe’a Vala, który wyrzucił rysownika z pracy. „Phillipe Val zachował się jak prawdziwy demokrata. Bob Sine zaś przekroczył granicę, która dzieli dowcip od obrazy oraz karykaturę od nienawiści” – czytamy.
 
OP
OP
Alu

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Jutro o godz. 15 w Paryżu ma się rozpocząć marsz przeciw terroryzmowi. Do jego zorganizowania wezwały wszystkie liczące się francuskie partie polityczne z wyjątkiem Frontu Narodowego, a także największe związki zawodowe i organizacje praw człowieka.

Udział w manifestacji zapowiedzieli między innymi premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i Polski - David Cameron, Matteo Renzi, Mariano Rajoy i Ewa Kopacz, a także przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oraz szefowie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego Jean-Claude Juncker i Martin Schulz. Według dziennika "Die Welt" dołączy do nich również kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomo..._z_terroryzmem_zaniepokojeni_niedzielnym.html

Ciekawe czy ich wszystkich odjebią w kolejnym zamachu. Putin by chyba skisł ze śmiechu.
 
Ostatnia edycja:

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Już pojawiają się głosy wśród eurokratów, że zasadne będzie wprowadzić, cyt. "mniejsze swobody, większe bezpieczeństwo". Czyli jednak coś z tych wszystkich wydarzeń urwą. Euro Patriot Act? Wśród propozycji jest dystrybucja danych osobowych klientów linii lotniczych i cyt. "inwigilacja internetu" (terroryści skrzykujo się przez neta). Pojawiło się również nowe określenie - "mikroterroryzm".

@aluzci203, gdyby to byli realni (oddolnie zorganizowani) terroryści, faktycznie byłaby choć teoretyczna możliwość odjebki w trakcie marszu, ale ja sądzę, że w czasie jego trwania, włos z głowy nikomu nie spadnie. CHYBA, że wytyczono jakiegoś kozła ofiarnego, bo po tym jak spadłby ważny eurołeb i powiedzmy kilkunastu zwykłych uczestników, łatwiej byłoby plebsowi przyswoić, że meldowanie się organom opresji z prywatnego życia, to coś absolutnie właściwego.
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 427

Guest
Przypominam, co powiedział sekretarz generalny Interpolu (teksańczyk) po zamachach w Nairobi - lewackie kurwom europejskim przez zakute łby nawet taka idea nie przejdzie:

Jak chronić “łatwe cele”? Oto prawdziwe wyzwanie. Nie da się rozmieścić wszędzie sił prewencji. Zadajcie sobie pytanie: gdyby to wydarzyło się w Denver w Kolorado albo gdzieś w Teksasie, czy ci bandyci mogliby chodzić sobie godzinami i strzelać do przypadkowych ludzi? Zmierzam do tego, że takie właśnie wydarzenia sprawiają, iż policja na całym świecie rewiduje swoje stanowisko w sprawie kontroli dostępu do broni. Czy w sytuacji narastającego zagrożenia terroryzmem uzbrojeni cywile są bardziej potrzebni teraz niż byli kiedykolwiek wcześniej? O tych rzeczach powinno się rozmawiać. Dla mnie osobiście to jest głębokie pytanie. Ludzie bez zastanowienia rzucają: “Tak, kontrola dostępu broni, tak, należy rozbroić cywilów”. Moim zdaniem osoby, które to mówią, powinny spytać same siebie: “Gdzie chciałbym się znaleźć jako klient centrum handlowego Westgate – pośród bezbronnych cywilów w mieście, w którym obowiązuje kontrola dostępu do broni, czy w miejscu takim jak Denver albo Teksas?”

http://www.hoplofobia.info/jeszcze-raz-o-strefach-wolnych-od-broni/
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,ti...osc,wid,17165656,wiadomosc.html?ticaid=11422e
Zamieszanie związane z zamachem na redakcję "Charlie Hebdo" w Paryżu stał się pretekstem dla polityków, by powiększyć uprawnienia służb specjalnych. To niepotrzebne i może ograniczyć swobody obywatelskie - uważają eksperci.
Na propozycję wzmocnienia kompetencji służb w reakcji na wydarzenia we Francji nie było trzeba długo czekać. Pierwszy z apelem poszerzenia uprawnień dla nich wystąpił w czwartek Andrew Parker, szef brytyjskiego kontrwywiadu MI5.

- Jeśli mamy dobrze wykonywać swoją pracę, MI5 musi nadal być w stanie penetrować ich systemy komunikacji. Do tego potrzebujemy odpowiednich narzędzi, legalnych uprawnień i pomocy firm, które posiadają dane. W tej chwili to pole manewru jest dziurawe - oznajmił Parker. - Nie chcę sytuacji, w której prywatność będzie tak absolutna i święta, że terroryści będą mogli swobodnie działać za tą ścianą - dodał.
W podobny sposób zareagował premier Kanady Stephen Harper, a także liderzy Unii Europejskiej, którzy chcą wykorzystać obecny moment, by wzmocnić współpracę państw w walce przeciw terroryzmowi. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni przedstawi szereg nowych rozwiązań, mających ułatwić wspólne działania państw Unii. Głównym elementem ma być wypracowanie europejskiego systemu zbierania i dzielenia się danymi pasażerów lotniczych - tzw. PNR (Passenger Name Records). Dyskusja na ten temat od dawna toczyła się w Brukseli, lecz dotąd spotykała się ze sporym sprzeciwem w Parlamencie Europejskim. Juncker ma nadzieję, że obecna sytuacja przekona sceptyków do wcielenia systemu. Rzeczniczka Komisji Nathalie Berthaud zapowiedziała, że KE będzie naciskać, "rzucając na wagę cały swój ciężar".

Rozwiązanie zdecydowanie poparł również szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który zapowiedział, że podczas wizyty w Strasburgu zaapeluje do PE, by przyjęło to rozwiązanie. Zaś podczas szczytu Rady 12 lutego były premier będzie starał się przekonać innych europejskich przywódców, by rozszerzyć możliwości UE do reagowania na zagrożenia terroryzmem.

Zagrożona prywatność


Wedle uzasadnień Junckera i Tuska, stworzenie europejskiego systemu PNR pomogłoby w identyfikacji obywateli państw UE biorących udział w walkach w Syrii i Iraku. Zaproponowane rozwiązania nie podobają się jednak organizacjom pozarządowym, które widzą w masowym gromadzeniu kolekcji danych zagrożenie dla praw obywatelskich i swobody przemieszczania się. Wątpliwości wzbudza m.in. proponowany czas przechowywania danych - 5 lat - oraz szeroki zakres udostępnianych informacji.

Prewencyjne gromadzenie danych o wszystkich pasażerach z systemów rezerwacyjnych i ich przechowywanie przez 5 lat to tykająca bomba - mówi w rozmowie z WP Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon - Patrząc na to, jak podobny system działa w USA, możemy się spodziewać profilowania pasażerów i nieuzasadnionego typowania osób, które wpisują się w profil uznany za potencjalnie niebezpieczny. Warto podkreślić, że dane PNR zawierają nie tylko podstawowe dane osobowe i informacje o podróży, ale też numery kart kredytowych i dane osób, które płacą za bilet - dodaje.

Stanowisko to podzielają też inne organizacje pozarządowe.

- Nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że kolekcja danych nt. wszystkich pasażerów okazała się pomocna w zapobieganiu terroryzmu i wobec tego trudno spodziewać się, że rozwiązanie to będzie przydatne w przyszłości - zwraca uwagę Joe McNamee, dyrektor European Digital Rights, instytucji zrzeszającej organizacje z całej Unii Europejskiej. - Nie możemy być zmuszani do porzucania wolności i prywatności w zamian za mglistą obietnicę bezpieczeństwa - podsumowuje.

W skuteczność takich rozwiązań nie wierzy także Andrzej Mroczek, ekspert Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Według Mroczka, reakcje państw i urzędników unijnych są typowe. - Służby zawsze korzystają na tego typu sytuacjach i zagrożeniu, by rozszerzyć swoją władzę. Wszystko odbywa się kosztem kontroli władzy przez społeczeństwo i praw obywatelskich. Potrzebne są inne rozwiązania.

Wiele wskazuje jednak na to, że sprzeciw wobec proponowanych przez Komisję Europejską rozwiązań może być walką z wiatrakami. UE ma już podpisaną umowę o dzieleniu się danymi pasażerów m.in. ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą, zaś w wielu innych krajach linie lotnicze są zmuszone do przekazywania danych służbom.

- W Chinach czy Rosji jest to realny warunek wejścia na rynek - przyznaje Szymielewicz, dodając, że potrzebne są standardy przekazywania tego typu danych poza granice UE. - Jakąś odpowiedzią na ten problem są umowy międzynarodowe, regulujące cele i zasady przekazywania danych, ale już nie stworzenie ogólnoeuropejskiego systemu - uważa prezes Panoptykonu.

Mimo sprzeciwu wobec ingerencji w prywatność obywateli, większość ekspertów uważa, że Europie potrzebne są nowe działania w dziedzinie antyterroryzmu.

- O ile większość państw Europy, takich jak Niemcy czy Francja, posiada całkiem dobre Unia Europejska nie jest przygotowana na podejmowanie wspólnych działań - uważa Mroczek. Jego zdaniem, UE jest zbyt zbiurokratyzowana i odpowiada zbyt późno. - Potrzebne są takie rozwiązania, które pozwolą na łatwiejszą współpracę między służbami, ale nie ingerują dalej w prywatność obywateli - dodaje.

Polska na szarym końcu

Według eksperta, duże braki widać także w przygotowaniu polskich służb do przeciwdziałania - nawet mimo deklaracji premier Ewy Kopacz, że polskie służby działają obecnie "w podwyższonej gotowości".

- Polskie służby są kadrowo bardzo małe i niedofinansowane w stosunku do skali zagrożeń. A w dodatku brak jest współpracy, wyraźnego podziału kompetencji i podejścia strategicznego - wymienia Mroczek.

Krokiem w stronę większego skoordynowania działań służb byłoby przyjęcie ustawy antyterrorystycznej, lecz jej wprowadzenie zapowiadane od 2008 roku, do dziś nie została przyjęta.

- Jeśli chodzi o gotowość do przeciwdziałania terroryzmowi, Polska jest na samym końcu Europy - podsumowuje Mroczek - ale żeby to zmienić, nie potrzeba nam doraźnych działań, lecz spójne i strategiczne podejście do bezpieczeństwa.

Oskar Górzyński, Wirtualna Polska
Cytat kluczowy: Krokiem w stronę większego skoordynowania działań służb byłoby przyjęcie ustawy antyterrorystycznej, lecz jej wprowadzenie zapowiadane od 2008 roku, do dziś nie została przyjęta. Wygląda faktycznie jak widmo Euro-Patriot Act.
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Jutro o godz. 15 w Paryżu ma się rozpocząć marsz przeciw terroryzmowi. Do jego zorganizowania wezwały wszystkie liczące się francuskie partie polityczne z wyjątkiem Frontu Narodowego, a także największe związki zawodowe i organizacje praw człowieka.

Udział w manifestacji zapowiedzieli między innymi premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i Polski - David Cameron, Matteo Renzi, Mariano Rajoy i Ewa Kopacz, a także przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oraz szefowie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego Jean-Claude Juncker i Martin Schulz. Według dziennika "Die Welt" dołączy do nich również kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomo..._z_terroryzmem_zaniepokojeni_niedzielnym.html

Ciekawe czy ich wszystkich odjebią w kolejnym zamachu. Putin by chyba skisł ze śmiechu.

Czy Putin by skisł to nie wiadomo, ale ja na pewno. Niech się zacznie jakiś ruch w interesie!! Bo to co do tej pory może i jest stabilne, ale jest to bardzo chujowa stabilność.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Akurat słuchałem audiobooka mistrza nierealistycznej sensacji, Roberta Ludluma, "Klątwa Prometeusza". Dobrze się przy tym zasypiało, i połowę przesłuchałem śpiąc.

SPOILERY

Książka jest o tym jak zła organizacja od internetu, elektroniki i satelit, razem z ludźmi wywiadu, którzy przeszli na ich stronę, pracują nad obejmującym wszystko systemem inwigilacji. Jednocześnie organizują zamachy terrorystyczne, by przekonać społeczeństwo i polityków. Polityków nie dających się przekonać załatwiają hakami.

Z przemów głównego bossa:

Wszystkie konwencje podkreślają, że prawo do prywatności jest podstawą wolności osobistej. - Manning sposępniał. - Jednakże dla wielu ludzi prawo to jest prawdziwym przekleństwem nie mającym nic wspólnego z jakąkolwiek wolnością, a już najmniej osobistą. Zgwałcona i obrabowana gospodyni domowa, człowiek napadnięty w domu przez bandę włóczęgów... Spytajcie ich, jaką wartość ma prywatność dla nich. Prawdziwą wolnością, wolnością gwarantującą całkowitą likwidację gwałtu, przemocy i krzywdy, jest informacja, informacja totalna. I jeśli Systematix zdoła przekonać społeczeństwo do słuszności swoich celów, będziemy mogli powiedzieć, że zapewniliśmy światu coś, czego ludzkość nigdy dotąd nie zaznała: całkowite poczucie bezpieczeństwa. Nadzór, kontrola czy inwigilacja, obojętnie, jak to nazwiemy, już teraz odgrywa dużą rolę w naszym życiu. Jestem bardzo dumny, że przyczyniliśmy się do tego naszymi kamerami zamontowanymi w windach, parkach, na stacjach i w wagonach metra, kamerami do nadzoru niemowląt i tak dalej, i tak dalej. Jednakże najbardziej wyrafinowane, a tym samym najdroższe systemy alarmowe wciąż są towarem luksusowym, na który mogą sobie pozwolić jedynie najzamożniejsi. W takim razie zdemokratyzujmy je. Niechaj my widzimy wszystkich, niechaj wszyscy widzą nas. Jane Jacobs pisała o „oczach na ulicy": my możemy pójść jeszcze dalej. Opowieści o globalnej wiosce były li tylko opowieściami, jednak dzięki współczesnej technologii mogą stać się rzeczywistością.
- I miałaby tego dokonać jedna organizacja? Dałoby to jej olbrzymią władzę.
- Tak, ale władza też przestanie być anonimowa i stanie się siecią usankcjonowanego prawem nadzoru. Tak czy inaczej, myślę, że patrzy pan na to z zawężonej perspektywy. W społeczeństwie prawdziwie bezpiecznym każdy z nas nareszcie odzyska pełnię władzy nad swoim życiem.
(...)
A wówczas, drodzy przyjaciele, będziemy świadkami narodzin Nowego Ładu, ładu, który z taką dumą tworzyliśmy. Obywatele świata przestaną być bezsilnymi zakładnikami narkotykowych karteli, przemytników, terrorystów i gwałcicieli. Pedofilom, kidnaperom i wytwórcom pornografii dziecięcej, których chroni „prawo" do prywatności, odpowiedzą ciosem na cios!
Ogłuszający aplauz.
- Nareszcie przestanie dręczyć nas strach, że w każdej chwili może dojść do kolejnego zamachu bombowego, takiego jak choćby w Oklahoma City czy w nowojorskich gmachach World Trade Center, strach, że jakiś szaleniec zestrzeli kolejny samolot z kobietami i dziećmi na pokładzie. FBI nie będzie już musiało błagać sędziów o pozwolenie na założenie podsłuchu w telefonach porywaczy, terrorystów i handlarzy narkotyków.
Na pewno znajdą się i tacy, którzy będą protestowali, którzy będą twierdzili, że ograniczamy ich wolność osobistą. Ludziom tym powiemy tylko tyle: ci, którzy nie łamią prawa, nie mają się czego bać!

 
Do góry Bottom