Aborcja, prawa dzieci

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Odkąd państwo straszy że nie będzie można usuwać płodów nawet z powodu gwałtu, trudno nie będzie zauważyć przenoszącej się szali własności...

Na pierwszym miejscu trzeba zawsze stawiać siebie i swoje zdrowie, potem na kolejnych wszystko inne.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Odkąd państwo straszy że nie będzie można usuwać płodów nawet z powodu gwałtu, trudno nie będzie zauważyć przenoszącej się szali własności...

Na pierwszym miejscu trzeba zawsze stawiać siebie i swoje zdrowie, potem na kolejnych wszystko inne.
To zależy, czy aborcja dziecka z gwałtu określimy jako łamanie napu czy nie. Jeśli państwo egzekwuje nap, to w samej tej czynności nie ma nic złego.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Ginekolog, który wykonał ponad 1200 aborcji, mówi o powodach, dla których przestał oraz o samym zabiegu.



Mowa tez o planned parenthood w kontekście tego jak przedstawiają tą organizacje media vs rzeczywistość.
 

draq

Well-Known Member
197
274

Trybunał Konstytucyjny orzekł ws. aborcji z powodu ciężkich wad płodu. "Zapis niezgodny z konstytucją"​


jab, kn22.10.2020 15:43
Przepisy umożliwiające aborcję z powodu poważnych wad płodu są niekonstytucyjne - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Oznacza to złamanie tzw. kompromisu aborcyjnego i może doprowadzić do praktycznego zakazu aborcji w Polsce.

Trybunał Konstytucyjny zajął się sprawą dopuszczalności aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracającego upośledzenia płodu - ogłoszono, że jest ona niezgodna z Konstytucją RP i z ustawą zasadniczą. To wyrok, przed którym ostrzegały w ostatnich dniach m.in. przedstawiciele Strajku Kobiet i Lewicy, a także organizacje pozarządowe i stowarzyszenia lekarzy. Kamila Ferenc z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny podkreślała na antenie TVN24: - Dzisiejszy nie wyrok, ale coś, co będzie nazywane wyrokiem, doprowadzi do niemal całkowitego zakazu tej legalnej aborcji w Polsce.
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
Przepisy umożliwiające aborcję z powodu poważnych wad płodu są niekonstytucyjne - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Oznacza to złamanie tzw. kompromisu aborcyjnego i może doprowadzić do praktycznego zakazu aborcji w Polsce.
No nie, wyrok oznacza że istnieje faktyczny zakaz aborcji w Polsce (poza przypadkiem zagrożenia życia matki). Nie istnieje żadna wyższa instancja która może interpretować polską konstytucję i w oparciu o te interpretacje wydawać wiążące prawnie wyroki, ani w kraju ani za granicą. To zostało zapisane explicite w traktatach unijnych.

I dziennikarze czy politycy w Polsce czy za granicą mogą robić społeczeństwu wodę z mózgu, ale dla każdego prawnika czy osoby która interesuje się choć troszeczkę prawem - sytuacja jest oczywista.

Konstytucja Polski znajduje się również ponad prawem międzynarodowym i wszelkimi traktatami. Jeżeli jest z nimi niezgodna, to albo należy renegocjować traktaty/umowy albo.. zmienić konstytucję.

Dodam jeszcze że obecny TK zwlekał z wydaniem wyroku w tej sprawie przez 3 lata, dłużej już zwlekać nie mógł.
Wyrok jest potwierdzeniem i naturalną kontynuacją poprzednich, wydanych w tej samej sprawie za czasów "niezawisłych TK".

Więc emocjonalne pierdolety, wyrzucane przez różnych pseudodziennikarzy o "PiSowskim TK" (w kontekście tej konkretnej sprawy) nie mają absolutnie żadnego sensu, tak jak i niezdrowe nakręcanie się. Wyrok mógł być tylko jeden.

Co ciekawe, nawet Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 2010-2016, w jednym z wywiadów dla „Gazety Wyborczej” określał aborcję wprost jako „zabójstwo”. W sprawie nie idzie, oczywiście, jedynie o kwestię człowieczeństwa, dość oczywistą. Jak podnosił kilka lat temu Instytut Ordo Iuris, konstytucja w żaden sposób nie różnicuje poziomu ochrony przynależnej człowiekowi podług jego wieku, faktu urodzenia się, stanu zdrowia czy przewidywanej długości życia. To znaczy, że nie można dzielić ludzi w Polsce na zasługujących na większą i mniejszą ochronę: byłaby to – a w zasadzie jest właśnie dzisiaj – niekonstytucyjna – dyskryminacja.

Na to wszystko zwracał uwagę Trybunał Konstytucyjny w roku 1997, gdy rozpatrywał kwestię zgodności z konstytucją przepisu ustawy z 1993 roku o planowaniu rodziny, który dopuszczał zabijanie dzieci nienarodzonych z tak zwanych powodów społecznych, czyli trudnej sytuacji matki. Trybunał, kierowany wówczas przez prof. Andrzeja Zolla, uznał ten przepis za nielegalny. Podkreślił, że wartość życia ludzkiego, a więc „konstytucyjnie chronionego dobra”, nie może być różnicowana. Z kolei w roku 2008 Trybunał orzekł, że w Polsce niekonstytucyjne byłoby ograniczanie prawnej ochrony życia ludzkiego ze względu na ochronę innych dóbr stojących niżej w hierarchii konstytucyjnej. Także ta decyzja wskazuje jednoznacznie, że przesłanka eugeniczna nie powinna się w Polsce utrzymać, bo jest oczywiste, iż życie dziecka nienarodzonego, nieważne, chorego czy zdrowego, jest w hierarchii dóbr wyższe niż rzekome dobra, które miałyby być chronione poprzez jego zabicie. Wówczas, w roku 2008, Trybunał powoływał się przede wszystkim na zasadę tak zwanego demokratycznego państwa prawa, z których miałoby wynikać powyższe.

Istotny dla omawianej sprawy jest też wyrok Trybunału z 2015 roku, kiedy kierował nim Andrzej Rzepliński. TK zajmował się wówczas klauzulą sumienia lekarzy, decydując, że medycy, którzy odmawiają wykonania legalnej, ale niezgodnej z ich sumieniem procedury medycznej, nie mają obowiązku wskazywania innego podmiotu, który tę procedurę przeprowadzi. Szło tu przede wszystkim o aborcję: lekarz niechcący zabić dziecka nienarodzonego nie musi wskazywać pacjentce innego, który dziecku odbierze życie.

Można zatem domniemywać, że Trybunał także 22 października rozstrzygnie na rzecz niezgodności przepisu ustawy z 1993 roku z konstytucją. Trudno wyobrazić sobie, na podstawie jakich przesłanek miałby zdecydować inaczej. Jeżeli tak się stanie, to decyzję TK przyjąć powinni z uznaniem także lewicowcy, którzy w ciągu ostatnich lat tak często stawali – przynajmniej w teorii – na straży polskiego porządku konstytucyjnego. Jest głęboko zastanawiające, że na wielu portalach można tymczasem przeczytać artykuły o rzekomym „zamachu na kobiety” szykowanym przez Trybunał, zupełnie, jakby – abstrahując kolejny raz od zewnętrznych nacisków – sędziowie mieli w tej sprawie cokolwiek do powiedzenia.
Muszą przecież przeprowadzić prostą w gruncie rzeczy operację: sprawdzić zgodność ustawy z konstytucją.

guNcuTw.png


EtQb0hW.png


I taki rodzynek, trochę dla beki, z Gasiuk Pihowicz w roli głównej (2016 rok).
I tak, oczywiście miała rację tak wtedy jak i teraz.
 
Ostatnia edycja:

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Opozycja może argumentować, że wyrok nie ma mocy prawnej, bo w TK zasiadają "sędziowie-dublerzy" i kiedy przejmie władzę, to ich usunie. Albo jeszcze gorzej: wzorem PiS wepchnie tam swoich.
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 141
Opozycja może argumentować, że wyrok nie ma mocy prawnej, bo w TK zasiadają "sędziowie-dublerzy" i kiedy przejmie władzę, to ich usunie. Albo jeszcze gorzej: wzorem PiS wepchnie tam swoich.

Może sobie tak argumentować dla celów politycznych, ale fakty są takie że polska konstytucja nie wprowadza dyskryminacji w ochronie życia jednostki ze względu na wiek, pochodzenie, religię, to czy dziecko znajduje się w łonie matki czy poza nim i jak bardzo zaawansowana jest ciąża, wszystkie dotychczasowe wyroki TK od 1997 roku taki stan rzeczy potwierdzały.

Jedyna dopuszczalna sytuacja z aborcją w świetle konstytucji to taka w której KONSTYTUCYJNE zapisy o ochronie życia wchodzą w konflikt wewnętrzny, tzn. gdy poród może zabić matkę, gdyż matka ma takie samo prawo do życia jak i dziecko i z punktu widzenia konstytucji - taką samą ochronę prawną.

Jeżeli opozycja ma z tym problem to niech podziękuje Kwaśniewskiemu.

A, przy okazji dodam jeszcze że cały ten spór powinien być ciekawy z punktu widzenia libertarian biorąc pod uwagę fakt że aksjomat samoposiadania również nie dyskryminuje człowieka ze względu na wiek, a jak sam Rothbard powiedział:
"Kluczowa uwaga: jeśli chcemy, żeby etyka (w naszym przypadku jej podzbiór dotyczący przemocy) była uzasadniona, to musi ona być prawdziwa dla wszystkich ludzi, bez względu na ich lokalizację w czasie i przestrzeni"
 
Ostatnia edycja:

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Może sobie tak argumentować dla celów politycznych, ale fakty są takie że polska konstytucja nie wprowadza dyskryminacji w ochronie życia jednostki ze względu na wiek, pochodzenie, religię, to czy dziecko znajduje się w łonie matki czy poza nim i jak bardzo zaawansowana jest ciąża, wszystkie dotychczasowe wyroki TK od 1997 roku taki stan rzeczy potwierdzały.

Jedyna dopuszczalna sytuacja z aborcją w świetle konstytucji to taka w której KONSTYTUCYJNE zapisy o ochronie życia wchodzą w konflikt wewnętrzny, tzn. gdy poród może zabić matkę, gdyż matka ma takie samo prawo do życia jak i dziecko i z punktu widzenia konstytucji - taką samą ochronę prawną.
Co do samego wyroku stricte to opinia, jaką mogli wydać. Trzeba jednak pamiętać, że "Trybunał Konstytucyjny działa wyłącznie na wniosek uprawnionego podmiotu". Gdyby posłowie nie podpisali się pod tym to nie byłoby wniosku i nie byłoby wyroku. Ustawa była od dawna i mogła tak sobie dalej być. Tymczasem ktoś kieruje taki wniosek do TK, bo wie że prawdopodobnie będzie można nim podeprzeć wprowadzenie większego zamordyzmu, a praktycznie na pewno nie będzie sugerował zmniejszenia zamordyzmu. Nie wiem dlaczego to dobra wiadomość.

A, przy okazji dodam jeszcze że cały ten spór powinien być ciekawy z punktu widzenia libertarian biorąc pod uwagę fakt że aksjomat samoposiadania również nie dyskryminuje człowieka ze względu na wiek, a jak sam Rothbard powiedział:
"Kluczowa uwaga: jeśli chcemy, żeby etyka (w naszym przypadku jej podzbiór dotyczący przemocy) była uzasadniona, to musi ona być prawdziwa dla wszystkich ludzi, bez względu na ich lokalizację w czasie i przestrzeni"
Już dawno na tym forum wiele osób zrozumiało, że Rothbard nie ma monopolu na ustalanie wszystkich szczegółów akapu. Akap w różnych geograficznych miejscach (innych PAO?) i epokach miałby inne orzecznictwo. Dla mnie osobiście idea pełnego samoposiadania dzieci, szczególnie tych nienarodzonych jest absurdalna i tylko domieszka propertarianizmu czyli uznania dzieci jako własności rodziców wprowadza jako taki porządek i możliwość sensownych rozwiązań.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Dla mnie osobiście idea pełnego samoposiadania dzieci, szczególnie tych nienarodzonych jest absurdalna i tylko domieszka propertarianizmu czyli uznania dzieci jako własności rodziców wprowadza jako taki porządek i możliwość sensownych rozwiązań.

A dla mnie idea własności dzieci jest absurdalna i sprzeczna z idę wolności. I co teraz? Posprzeczamy się na argumenty utylitarystyczne?

W gruncie rzeczy nie chodzi o żadną wolność kobiet, ale o ruchanie bez zobowiązań i odpowiedzialności - czyli zwykłą wygodę, a nie żaden tam "jako taki porządek i sensowność".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
A dla mnie idea własności dzieci jest absurdalna i sprzeczna z idę wolności. I co teraz? Posprzeczamy się na argumenty utylitarystyczne?
Możemy jeszcze się pobić na ulicy, gdyby argumentacja nic nie dawała, zgodnie z przykładem, jaki dają nam teraz rodacy.

Jak dla mnie, wykładnia w której dzieci są własnością, daje więcej opcji pokojowego podzielenia wpływów, między tymi, którzy mają różne podejścia wychowawcze, czy też względem aborcji, by każdy mógł się rozejść w swoją stronę i działać w zgodzie ze swoimi poglądami dotyczącymi człowieczeństwa.

W przypadku uznania, że dzieci się samoposiadają (od momentu poczęcia?), w zasadzie otwierasz spór publiczny o wykładnię aksjomatów i prawa we wspomnianych kwestiach. Możesz go w dodatku przegrać - bo rothbardianie mogą uznać pełną dopuszczalność aborcji, jako opcji eksmisji intruza - i wtedy nie będziesz nawet na swojej ziemi mógł uznawać inaczej, bo twoje mniemania będą sprzeczne z panującą w całym społeczeństwie proaborcyjną wykładnią NAPu.

A w przypadku zwycięstwa interpretacji niedopuszczalności aborcji, będziesz miał i tak opozycję, której wbrew jej woli nie podporzadkujesz, zrzeszającą się w takich PAO, które będą te kwestię olewać, więc jeśli jesteś antyaborcjonistą, w klasycznym libertarianizmie a'la Rothbard masz mniejszą szansę na wyegzekwowanie tego, na czym ci zależy, niż w propertarianizmie.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Jak dla mnie, wykładnia w której dzieci są własnością, daje więcej opcji pokojowego podzielenia wpływów, między tymi, którzy mają różne podejścia wychowawcze, czy też względem aborcji, by każdy mógł się rozejść w swoją stronę i działać w zgodzie ze swoimi poglądami dotyczącymi człowieczeństwa.
Niekoniecznie, nawet uznanie dzieci za formę własności, do czego mógłbym się nawet przychylić, nie implikuje że można z nimi robić co dusza zapragnie. Zwierzęta domowe też są własnością, ale nie można ich dręczyć i zabijać dla zabawy.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
by każdy mógł się rozejść w swoją stronę i działać w zgodzie ze swoimi poglądami dotyczącymi człowieczeństwa.

Oprócz, rzecz jasna dzieci, których człowieczeństwo zostanie w gestii rodziców. Pisząc dzieci, mam na myśli potomków, nie literalnie młodych osobników.

Możesz go w dodatku przegrać - bo rothbardianie mogą uznać pełną dopuszczalność aborcji, jako opcji eksmisji intruza - i wtedy nie będziesz nawet na swojej ziemi mógł uznawać inaczej, bo twoje mniemania będą sprzeczne z panującą w całym społeczeństwie proaborcyjną wykładnią NAPu.

Ale fakt, że rothbardianie mogą skurwić logikę, nie powinien skłaniać mnie do zmiany poglądu na eksmisję poprzez zamordowanie. Myślę, że analogia eksmisji ma także swoje wady, o czym zresztą libertarianie ciągle dyskutują.

A w przypadku zwycięstwa interpretacji niedopuszczalności aborcji, będziesz miał i tak opozycję, której wbrew jej woli nie podporzadkujesz, zrzeszającą się w takich PAO, które będą te kwestię olewać, więc jeśli jesteś antyaborcjonistą, w klasycznym libertarianizmie a'la Rothbard masz mniejszą szansę na wyegzekwowanie tego, na czym ci zależy, niż w propertarianizmie.

Mnie zależy na systemie, w którym nie ma własności nadrzędnej nad samoposiadaniem (i tutaj nie w kontekście dzieci akurat). Być może utilitarystycznie system taki byłby lepszy (nie jest przekonany), jestem mu przeciwny ze względów ideowych. Dla Ciebie może on coś porządkuje, dla mnie wywala on do góry nogami ideę wolności i z tej natury uznaję go za niewolnościowy. Nic na to nie poradzę.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
W gruncie rzeczy nie chodzi o żadną wolność kobiet, ale o ruchanie bez zobowiązań i odpowiedzialności - czyli zwykłą wygodę, a nie żaden tam "jako taki porządek i sensowność".
Pisałem bardziej o swoich poglądach niż większości ludzi na ulicy. Oni raczej nie zgodziliby się, że dziecko to własność, a jedynie że przed urodzeniem albo do np 2go albo 3go trymestru ciąży to nie człowiek.
Jeśli dziecko to nie własność to jego wolność można by łamać tylko w bardzo ograniczonych, uzasadnionych przypadkach. W praktyce wychowując dziecko każdego dnia miałbyś sporą szansę na złamanie NAPu wobec dziecka i ciągłe dylematy typu czy mogę je zabronić mu jedzenie trucizny albo zmusić do mycia zębów albo nauki czytania, bo kto wie czy za X lat nie zostałbyś za to ukarany przez PAO. Najbardziej jednak obawiam się, że wiele naciąganych wyroków, specyficznych interpretacji sytuacji dla potrzeb obrony rodzica przed oskarżeniem o łamanie NAPu mogłoby być potem stosowanych w stosunku do interakcji między dorosłymi.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Ja nie twierdzę, że kwestia NAPu i dzieci jest łatwa do rozstrzygnięcia. I nie rozstrzyga jej stwierdzenie "dzieci są własnością rodziców".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Niekoniecznie, nawet uznanie dzieci za formę własności, do czego mógłbym się nawet przychylić, nie implikuje że można z nimi robić co dusza zapragnie. Zwierzęta domowe też są własnością, ale nie można ich dręczyć i zabijać dla zabawy.
Wiesz już, że nie przeszedłbyś testu Madlocka na rozumienie tego, czym jest własność prywatna?

Własność prywatna pozwala właścicielowi wykluczyć każdą inną stronę, z decydowania o tym, co ten właściciel może, czy nie może robić z tym dobrem uznanym za jego własność. Można sobie przyjmować dowolne, miękkie zasady etyczne czy obyczajowe, w tym zabraniające dręczenia i zabijania zwierząt dla zabawy, ale jeżeli te zwierzęta pozostają czyjąś własnością, to ten ktoś może wykluczyć innych z decydowania, co z nimi zwierzętami może czy nie może ostatecznie robić. I tak nie mają nic do gadania, ani nie mogą wkroczyć, gdy robi coś ze swoją własnością, bo gdy to uczynią, okażą się uzurpatorami dybiącymi na jego wyłączność do dysponowania swoimi środkami. Żadne miękkie wartości nie mają tej samej rangi co wyłaczność własności.

Możesz się obrażać na osoby, które nie chcą przestrzegać jakichś niepisanych norm traktowania zwierząt, prowadzić wobec nich ostracyzm towarzyski czy nawoływać do bojkotu ich biznesów, ale jeżeli uniemożliwisz im swobody dysponowania swoją własnością, wkraczając między nich i ich dobra, trzeba cię będzie uznać złodziejem.

Ja nie twierdzę, że kwestia NAPu i dzieci jest łatwa do rozstrzygnięcia. I nie rozstrzyga jej stwierdzenie "dzieci są własnością rodziców".
Ale jednoznacznie rozstrzyga o tym, kto ma ją rozstrzygać. Czyli zapobiega wytwarzaniu jakichś ogólnych podmiotów politycznych czy władz, które mogłyby globalnie i hurtem decydować o statusie wszystkich dzieci wszystkich rodziców w ramach walki o całościową słuszność za pomocą prawa publicznego czy innych jego namiastek. Jeżeli te podmioty władne rozstrzygania już istnieją i są nimi rodzice, nie potrzeba powoływania żadnych nowych, nadrzędnych nad nimi władz, które miałyby wydawać wyroki i suflować reszcie swoją wizję świata.

Propertariański kompromis aborcyjny jest najbezpieczniejszy ustrojowo - oto dlaczego. Głupio byłoby robić anarchię, która rozpada się z powodu tego, że ktoś rzuca kontrowersyjny temat i z góry połowie się nie podoba, jak jest on w społeczności załatwiany, więc marzy o powrocie państwa regulującego sprawę po ich myśli. W sytuacji kiedy każdy ostatecznie decyduje za siebie i swoją decyzję, bez względu czy jest ona proaborcyjna czy antyaborcyjna, musi oprzeć ostatecznie w uzasadnieniu na własności, wszyscy dbając o swój interes, dbają również o fundament ustroju.

I zawsze można ich postraszyć, że jeśli przestaną o niego dbać, to przyjdą ci drudzy, którzy urządzą ich świat po swojemu. Więc każdy ma incentywę, by bronić instytucji chroniącej jego wyłączność do życia zgodnie ze swoimi zasadami moralnymi, jakiekolwiek by one nie były, działając mimowolnie na rzecz jej utrwalenia.

Oprócz, rzecz jasna dzieci, których człowieczeństwo zostanie w gestii rodziców. Pisząc dzieci, mam na myśli potomków, nie literalnie młodych osobników.
Rzecz jasna. Ale lepiej, żeby o tym człowieczeństwie decydowali rodzice, niż jakieś podmioty napierdalające się ze sobą w sferze publicznej. Teraz o człowieczeństwie ewentualnych potomków rozstrzygają na ulicach ścierające się tłumy, jakieś trybunały konstytucyjne czy organizacje religijne. To lepiej, niż gdyby robiła to wyłącznie najbliższa rodzina, dwoje ludzi dających komuś życie?

Ktoś i tak będzie musiał rozstrzygać kwestię tego człowieczeństwa, bo ona się sama nie określi, więc czemu nie mają tego robić poszczególne jednostki, zgodnie z tym, w co wierzą? Czemu ma o tym rozstrzygać kto inny, nad ich głowami?

Ale fakt, że rothbardianie mogą skurwić logikę, nie powinien skłaniać mnie do zmiany poglądu na eksmisję poprzez zamordowanie. Myślę, że analogia eksmisji ma także swoje wady, o czym zresztą libertarianie ciągle dyskutują.
Tak czy inaczej, oni zachowują pozycję wiodącą. I takie stanowisko na temat aborcji. Można sobie o nim ciągle dyskutować, ale jeśli już ktoś się chce odwołać do ortodoksji i powołać na Rothbarda, to jednoznacznie opowie się za prawem matki do abortowania intruza. Bo tak zostało zapisane i jest to element tradycji wyłożonej przez najwyższy autorytet. I co z tym zrobisz?
Mnie zależy na systemie, w którym nie ma własności nadrzędnej nad samoposiadaniem (i tutaj nie w kontekście dzieci akurat). Być może utilitarystycznie system taki byłby lepszy (nie jest przekonany), jestem mu przeciwny ze względów ideowych. Dla Ciebie może on coś porządkuje, dla mnie wywala on do góry nogami ideę wolności i z tej natury uznaję go za niewolnościowy. Nic na to nie poradzę.
OK, czyli to kwestia osobistych preferencji.
 

noniewiem

Well-Known Member
611
969
Kiedyś jak byłem normalny i nie uznawałem się za prawicowego akapa tylko za zwyczajnego akapa to byłem zwolennikiem aborcji ale teraz jako egoista patrzę na to tak- wolność do aborcji nie jest mi potrzebna, mógłbym popierać taki postulat jak będzie szedł razem z libertariańskimi postulatami typu gun rights i ćpanie legalne. Ale 99.99% zwolenników/zwolenniczek aborcji nie chcą wolności, chcą się kurwić bez konsekwencji. Kurwić to może złe słowo bo wolę prostytutkę niż promiskuityczną dziewczynę (czyli prawie każda z dużego miasta, szczególnie Polski Zachodniej) która uważa że nie mam prawa jej oceniać. Ponadto te aborcje to będą robione pewnie za pieniądze podatników i lekarz nie będzie mógł odmówić wykonania czegoś takiego więc to też jest wybitnie ntywolnościowe.
kurwa z parady.jpg
Ponadto to nie trzyma się kupy ani trochę. Jak dziecko należy do kobiety to kobieta nie ma prawa żądać od faceta co zrobił to dziecko pieniędzy. Jak dziecko jest trochę kobiety i trochę mężczyzny to decyzja o aborcji musi być od ojca i matki.
 
Do góry Bottom