- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 850
Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć na czym polegają różnice między tymi pojęciami? Bo często tym tutaj rzucacie. Opcja "szukaj" niewiele mi pomogła.
Jako dyżurny propertarianin czuję się zobowiązany do udzielenia odpowiedzi.
Ale to wszystko, co napisałeś, podpada przecież pod libertarianizm.
Tzn kwestia dzieci kontrowersyjna - zgoda. Ale libertarianizm też stawia własność na pierwszym miejscu i w ogóle wywodzi wszystko z pojęcia własności.
Bo propertarianizm to taka skrajna forma libertarianizmu bez żadnych ustępstw. Tak jak napisał Krzysio o własności dzieci, w propertarianiźmie dziecko jest własnością i tyle, a mniej propertariańscy libertarianie zastanawiają się nad tym jak to właściwie te dzieci należy traktować i co osoba to inne zdanie.Ale to wszystko, co napisałeś, podpada przecież pod libertarianizm. Tzn kwestia dzieci kontrowersyjna - zgoda. Ale libertarianizm też stawia własność na pierwszym miejscu i w ogóle wywodzi wszystko z pojęcia własności.
Mimo dowodów (neurobiologia) potwierdzających sens tej koncepcji, anty-propertarianie ją ignorują twierdząc, że: "Praw Naturalnych nie ma".
Pamapalini napisał:Ale to wszystko, co napisałeś, podpada przecież pod libertarianizm.
Pampalini, jeśli masz sporo czasu i interesuje Cię budowa idei, możesz przeczytać moją pracę "W obronie suwerenności właściciela, czyli wolny rynek kontra libertarianizm". Opisuję w niej czym różni się jedno od drugiego.
czerpie wprost z Locke'a, u którego zawłaszcza się ziemię wspólną, a nie niczyją
w propertarianizmie właściciel u siebie, który ogłosi prywatne prawo sprzeczne z libertariańskimi aksjomatami nie może być przez nikogo piętnowany za wybór takiego prawa i ładu jaki z niego wynika, nie może przyjść żadna agencja ochrony im. Rothbarda i powiedzieć mu, że nie może się tak u siebie zachowywać,
Tak, wspólną. Bo Locke opiera się na Piśmie Świętym, w którym Bóg (jako właściciel) daje rodzajowi ludzkiemu ziemię (i każe czynić ją sobie poddaną). Więc transfer praw wygląda tak, że najpierw Bóg zrzeka się ziemi na rzecz wszystkich, a wszyscy potem mogą wspólną ziemię prywatyzować. Ale nie mogą ustalać praw sprzecznych z prawami Boga (bo ten jest ostatecznym właścicielem, suwerenem, który w zasadzie podnajmuje na swoich warunkach).Serio? Wspólną? Nie wiedziałem o tym. Myślałem, że u Locke'a było związanie swoją pracą rzeczy "pozostającej wcześniej w stanie natury", a nie "wspólnej". Nie kłócę się, po prostu się dziwię.
Tak.No ale jak będzie rzucał cegłówkami w inną posiadłość, to chyba może przyjść, nie?
Ale nie zakłada, że dzieci są czyjąś własnością.Ale to wszystko, co napisałeś, podpada przecież pod libertarianizm. Tzn kwestia dzieci kontrowersyjna - zgoda. Ale libertarianizm też stawia własność na pierwszym miejscu i w ogóle wywodzi wszystko z pojęcia własności.
papuv napisał:Ale nie zakłada, że dzieci są czyjąś własnością.