Francja - socjalizm w praktyce...

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 671
Kolego alfa, stanę też poniekąd w obronie Domana. Zacytuję: "za libertarianizm współcześnie uważa się ruch propagujący wolność jednostki, będący przy tym radykalnie wolnorynkowym. Jeśli ktoś opowiada się za protekcjonizmem jak Doman to nie jest radykalnie wolnorynkowy".

Propaguję wolność jednostki będąc przy tym radykalnie wolnorynkowym. Są jednak różne stopnie radykalizmu i niezliczona ilość dziedzin, do których można dane podejście stosować. Nie uważam się za libertarianina nie dlatego, że odrzucam NAP i zasade samoposiadania (choć odrzucam), ale dlatego, że nie stosuję podejścia rynkowego w niektórych dziedzinach, w których stosowałyby je nawet kolibry. A już dla libertarian byłaby to skrajna oczywistość i konieczność. Być może jestem większym "etatystą" niż Doman i Norden, kto wie.

Parszywiec i nacjo-etatysta to jednak tylko wyzwiska. Nie chcę burczeć przeciw agresji na forum. Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że swoją identyfikację odnoszę do narracji w obrębie języka polskiego.

Uważam się za twardego, radykalnego, antysystemowego liberała. Nie uważam się za libertarianina. Nie uwazam się ani za prawicowca, ani za lewicowca. Zdaję sobie jednak sprawę, że kompetentny, wcale nie zacietrzewiony czy jednoznacznie lewacki (a jakoś, na ile możliwe, w miarę NEUTRALNY) uczestnik takiego dyskursu z Holandii, Francji, Szkocji, Hiszpanii, itp. po zapoznaniu się z moimi poglądami zakwalifikowałby mnie prawie na pewno jako libertarianina no i jako skrajnego prawicowca. Rzecz w tym, że my w Polsce nie jesteśmy pępkiem świata. A libertairianie - jako margines - nie rzadzą poprawnymi znaczeniami. Dlatego może warto się zgodzić na etykietkę (w ogóle niekoniecznie warto prowadzić spory o słowa) "libertarianin" dla Domana czy Nordena, o ile sami się nią chcą określać.
 

Norden

Well-Known Member
723
900
Po co wy się w ogóle przyczepiliście tak libertarianizmu, jeśli macie taką pogardę dla tej idei, że bycie zwolennikiem wolnego rynku nazywacie bycie kucem czy oderwanym od rzeczywistości dzieckiem kwiatem? Czemu z pełną odwagą, otwarcie nie przyznacie się do bycia nacjo-etatystami czy kim tam jesteście – ja nie będę tracić czasu, aby każdemu z was z osobna przyporządkowywać właściwe miejsce na politycznej mapie.
Zapytam inaczej.
W latach 60' jako libertarianin mieszkający w USA postulowałbyś rozbrojenie?

Oczywiście czym innym jest bojkot konsumencki. Tu nie widzę przeszkód. Każdy niech właśnie kupuje co chce i gdzie chce. Wolno argumentować, ze Francuzi sa antypolscy i namawiać do stosownych decyzji konsumenckich. Wolno też olewać taką argumentację.
Tutaj przez lewicujących libków, których rewolucyjna czujność jest na wysokim poziomie zostaniesz określony za to "etatystą" albo "nacjololo".
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Wolny rynek zawiódł - tylko państwo może obsłużyć te rejony swoją flotą transporterów opancerzonych!
https://ndie.pl/firma-kurierska-chc...stref-go-wazniejsze-bezpieczenstwo-kierowcow/
Firma kurierska nie chce obsługiwać francuskich stref „no-go”. Ważniejsze bezpieczeństwo kierowców
21 listopada 2017
Od miesięcy mieszkańcy kilku dzielnic Saint-Denis, którzy korzystali z usługi Chronopost, skarżą się, że nie mają dostarczanych przesyłek do domów. Firma odpowiada, że nie dostarczają przesyłek ze względów bezpieczeństwa.

Przedmieścia Paryża są w dużej mierze zamieszkiwana przez muzułmańskich imigrantów, którzy tworzą strefy „no go”. Rząd Francji nazywa takie miejsca „wrażliwymi strefami miejskimi”.

Jednym z takich miejsc jest Saint-Denis na północy Paryża, gdzie firma Chronopost boi się wysyłać swoich pracowników, ze względu na liczne napaści. Najbardziej zagrożeni są w okolicach dzielnic Cité du Franc-Moisin, Delaunay-Belleville czy Franc-Moisin, ale to nie jedyne miejsca.

„Priorytetem bezpieczeństwo naszych kierowców” – odpowiada firma na skargi klientów, którzy mieszkają w Saint-Denis. W zeszłym roku 51 kurierów Chronopost zostało zaatakowanych w trakcie wykonywania swoich obowiązków.

Osoby zamieszkałe w strefach uznanych przez firmę za niebezpieczne dla kierowców, muszą sami odbierać przesyłki w wyznaczonych do tego punktach.

Madjid Messaoudene z rady miejskiej nie jest usatysfakcjonowany tymi wyjaśnieniami. Przyznaje, że rozumie argument bezpieczeństwa, ale jego zdaniem nie może to być „jedyną odpowiedzią”.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Takie ukryte metody protekcjonizmu i wojny handlowej są stosowane na całym świecie. Jeśli polski rząd nie pokaże, że np. może nasłać kontrole na Auchan, to sytuacja będzie taka:
- dla Francuzów polski rynek otwarty
- dla Polaków francuski rynek zamknięty

Gdy Francuzi dostaną w ucho, to się opamiętają i będzie symetria. No i tu (imho) jest różnica między myślacym libem, a kucem. Myślący lib zdaje sobie sprawę z realiów i raczej nie zaproponuje jednostronnego rozbrojenia, a kuc będzie pierniczył, że "Francuzi przez to zginą, a Polacy tylko się wzmocnią...bla bla....".
Myślący kuc wie, że eksport nie istnieje bez importu i vice versa.
 

owerfull

Member
59
46
Francja socjalistyczna nie jest, więc bez przesady z tą nazwą tematu, ale jest mocno socjalna i to powoduje tam zastój gospodarczy i stąd też pomysł na ostatnią reformę kodeksu pracy, trzeba mieć nadzieję, że francuski rząd nie ugnie się pod naciskami lewicowych ulicznych terrorystów i doprowadzi do pełnego wprowadzenia reformy, bez żadnych kompromisów, bo w chwili obecnej już Arabia Saudyjska jest bardziej atrakcyjnym krajem dla wysoko wykwalifikowanych pracowników spoza UE. I to jest w zasadzie problem, ponieważ poprzez wysokie koszty życia, a jednak wysoki socjal imigranci przybywają, ale niewykształceni, liczący na zatrzymanie się w obozach, szpitalach i innych miejscach, które lokalne władze im zorganizują - wykształceni, wysoce wykwalifikowani pracownicy spoza UE w zasadzie nie mają po co wybierać się do Francji, bo mogą czmychnąć do USA, UK, lub Kanady, gdzie państwo jest bardziej przyjazne już nawet na samym etapie urzędowym.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
News pasuje do tematu

Socjaliści wyrzucają parlamentarzystę za antysemityzm

socjalizm jest

Narodowe Biuro Czujności przeciwko Antysemityzmowi i Unia Studentów Żydowskich zgłosiły czyn Filoche'a do prokuratury.

Narodowe Biuro Czujności. No, no.... Jak widać to nie tylko socjalizm, ale nawet narodowy socjalizm wyposażony w instytucje do zwalczania wrogów narodu. Ale kto by zgadł, że tym narodem we Francji nie będą potomkowie Galów? Pozdro dla biedy umysłowej sprowadzającej podobne tematy do żartów z iluminatów.

Myślący kuc wie, że eksport nie istnieje bez importu i vice versa.
Rzecz w praktyce sprawadza się do bilansu w handlu, a ten może być na + i na -. Ujemny bilans jest wyrównywany min. przez zaciąganie kolejnych długów albo okradanie reszty świata emisją globalnej waluty fiducjarnej. Kuca poznasz po tym, że generalnie omija temat ukrytych podatków (jak np. renta emisyjna) albo ukrytego protekcjonizmu. Ukryty protekcjonizm to jest na świecie norma i nawet powstała cała sztuka udawania, że jest się za wolnym handlem, a cichaczem to lecą normalne 5 latki. Dopiero jak komuś ta sztuka udawania przestaje wychodzić, to przewraca stół i zaczyna krzyczeć o manipulowaniu kursem, dumpingu itd.
np. cała intryga Zachodu wokół globcia stała się g warta gdy okazało się, że Chińczycy na boku opracowali "zielone energie". A taki piękny monopol na energetykę się szykował.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
takie coś kolega-gej z francji mi przesłał jak poprosiłem go żeby mi napisał coś o socjalizmie u nich

if you're disabled you'll get the AAH aka 820 euros a month

once you're old you're getting the " minimum for elderies " aka 800 euros

if you're jobless and over 25 you're getting the RSA aka 475 euros

if you're winning very little but want your own place you'll get the APL aka from 50 to 400 euros according to your needs/situation
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Propaguję wolność jednostki będąc przy tym radykalnie wolnorynkowym. Są jednak różne stopnie radykalizmu i niezliczona ilość dziedzin, do których można dane podejście stosować. Nie uważam się za libertarianina nie dlatego, że odrzucam NAP i zasade samoposiadania (choć odrzucam), ale dlatego, że nie stosuję podejścia rynkowego w niektórych dziedzinach, w których stosowałyby je nawet kolibry. A już dla libertarian byłaby to skrajna oczywistość i konieczność. Być może jestem większym "etatystą" niż Doman i Norden, kto wie.

(...)

Uważam się za twardego, radykalnego, antysystemowego liberała. Nie uważam się za libertarianina. Nie uwazam się ani za prawicowca, ani za lewicowca. Zdaję sobie jednak sprawę, że kompetentny, wcale nie zacietrzewiony czy jednoznacznie lewacki (a jakoś, na ile możliwe, w miarę NEUTRALNY) uczestnik takiego dyskursu z Holandii, Francji, Szkocji, Hiszpanii, itp. po zapoznaniu się z moimi poglądami zakwalifikowałby mnie prawie na pewno jako libertarianina no i jako skrajnego prawicowca. Rzecz w tym, że my w Polsce nie jesteśmy pępkiem świata. A libertairianie - jako margines - nie rzadzą poprawnymi znaczeniami. Dlatego może warto się zgodzić na etykietkę (w ogóle niekoniecznie warto prowadzić spory o słowa) "libertarianin" dla Domana czy Nordena, o ile sami się nią chcą określać.
Jedno to kwestia tego czy trzymamy się ściśle terminów, czy robimy bałagan pojęciowy rozwadniając precyzyjny termin. Ja lubię to pierwsze, ale rozumiem też inne podejście. Można bardzo rozciągać pojęcie libertarianizmu i wyciągnąć je jeszcze poza klasyczny liberalizm, tak aby tą etykietką ometkować np. jakiś co bardziej liberalnych socjaldemokaratów (ciekawe co by pomyśleli tacy socjaldemokraci, gdyby ktoś ich uzurpatorsko nazwał libertarianami?). Mogę zrozumieć, że ktoś myśli sobie, że skoro wszyscy chcemy udać się w jedną stronę i mamy tam jechać razem, tylko będziemy wysiadać na różnych przystankach, to warto byśmy póki co razem się trzymali i dla poczucia wspólnoty jakoś razem nazwali.
Ale sprawa Domana pod to nie podchodzi. Bo jest jakaś granica w postaci Status Quo. W poście, na który zareagowałem, on narzeka, że rząd polski nie wywiera nacisków na firmy, by wykonywały określone działania. To nie jest kwestia tego, że on jest jakimś mniej radykalnym wolnościowcem, że on chce liberalizacji, ale w mniejszym zakresie ode mnie. Nie! On che, aby przesunąć rzeczywistość w przeciwnym, bardziej zetatyzowanym kierunku. I dlatego w tym przypadku nie godzę się absolutnie na nazywanie go libertarianem i nie wynika to z żadnego radykalizmu. Dlatego też oburza mnie to, że on nie dość, że samozwańczo mianuje się libertarianem, to jeszcze bezczelnie nazywa się „myślącym libertarianinem” sugerując, że ci prawdziwi libertarianie, co nie podzielają jego etatystycznych poglądów, myślącymi nie są i sprowadza ich do roli kuców.
Eli-minator napisał:
Parszywiec i nacjo-etatysta to jednak tylko wyzwiska. Nie chcę burczeć przeciw agresji na forum. Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, że swoją identyfikację odnoszę do narracji w obrębie języka polskiego.
Co do tych wyzwisk… Przez ileś lat starałem się być jak najbardziej miły dla innych użytkowników i nie wiem czy kogoś czymś uraziłem. Jak chodzi o kulturę to nigdy tu nie stosowałem wulgaryzmów, choć normalnie w życiu na co dzień przeklinam. I to nie jest tak, że ja go w sposób niezasłużony zbyt ostro potraktowałem. On jest arogancki. Jak kiedyś wcześniej zapytałem się o jego etatystyczne poglądy w jakiejś dyskusji to on odnosząc się do mojego cytatu mówiąc o prawdziwych libertarianach użył sformułowania „Smark myślący, że jest libertarianinem”. Ja się tylko odwdzięczam. I dziwi mnie, że w jakiś sposób to mi wypominasz, nawet jednocześnie wykręcając się, że niby nie o burczenie przeciwko agresji Ci chodzi. Na tym forum często padają ostre sformułowania, nawet koszerni libowie byli obrzucani najgorszymi wyzwiskami, do kolegów zwraca się często grzecznościowo per dziwko, więc naprawdę nie wypominaj mi tego!
Norden napisał:
Zapytam inaczej.
W latach 60' jako libertarianin mieszkający w USA postulowałbyś rozbrojenie?
Czy chodzi Ci o to, czy jak żyłbym w USA w latach sześćdziesiątych, gdzie nastąpił rozwój ruchu libertariańskiego i gdzie ten rozwój w jakiejś mierze odbywał się między innymi pod hasłami antymilitarystycznymi to czy tak jak Rothbard opowiadałbym się wtedy za rozbrojeniem nuklearnym, rozbrojeniem dotyczącym bombowców i rakiet i popierałbym pokojową politykę izolacjonistyczną?
Odpowiem w następujący sposób: na pewno nie popierałbym wojujących militarystów. A jak daleko posunąłbym się w tym pokojowym izolacjonizmie? Szczerze mówiąc nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym, bo nie żyję w USA pięćdziesiąt lat temu i nie jest to dla mnie na tyle palący temat, by się w niego wgryzać. Wtedy była inna sytuacja międzynarodowa.
Przypominam jednak, że głównym motywem wypowiedzi z którą polemizowałem był etatyzm w gospodarce. Odnosiłem się do tego, że jak jedno państwo stosuje ingerencję w gospodarkę, to inne też niby musi robić to dla równowagi. A to, że wypowiadający się na ten temat argumentował przy pomocy militatystycznych porównań nie ma znaczenia, choć przyznam szczerze, że nie cierpię takich argumentów, gdzie używa się militarnych porównań. Wojna to dość specyficzne warunki, gdzie utrata życia powoduje stres, gdzie trzeba podejmować szybkie, ważne decyzje. Gdy ktoś jest pod ostrzałem i musi szybko reagować, to może się okazać, że przez przypadek zastrzeli nie wroga a „swojego”. Czy traktować go jak mordercę? Ja byłbym raczej skłonny uznać to jako nieszczęśliwy wypadek. Ale właśnie to jest wojna, a niektórzy próbują używać argumentów pola bitwy, do jak najbardziej pokojowych przypadków. Wtedy właśnie moja czujność wzrasta, bo mam wrażenie, że ktoś zamierza deptać etykę. Odbiegłem może zbyt bardzo od tematu to wracając jeszcze do wypowiedzi Domana, to nie dość, że uważam, że nie ma powodu by jedno państwo stosowało interwencjonizm i krzywdziło niewinnych ludzi, bo inne stosuje interwencjonizm i krzywdzi niewinnych, to odnosząc się do tego jego porównania również uważam, że jak jedno państwo w ramach prowadzonej wojny krzywdziłoby cywilów, to nie ma powodów by drugie też dokonywało masakr niewinnych.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Ja nie jestem libertarianinem, ale boję się zamordyzmu, a AKAP mi się podoba jako idea. Wolę patologię Somalii od łagrów i powszechnego zachipowania. Dlatego libów uważam za taktycznych sprzymierzeńców.
IMHO jest jednak pewna różnica między libem a kucem. Lib ma pewien zasób wiedzy i doświadczeń, dąży do wypromowania idei (a najlepiej zrealizowania w jak najszerszym zakresie), a kuc powtarza jakieś hasełka typu "jakoś to będzie - byle zmniejszyć podatki", i w ogóle nie zastanawia się nad realizacją tych haseł. Kuc to po prostu mundrzący się gówniarz.

Dla mnie sprawa jest jasna. Jeśli kraj X zamyka przed nami swój rynek, to my powinniśmy przed nim zamknąć swój. Inaczej firmy z kraju X korzystają z efektu skali, a nasze nie. Czyli rynek nie jest wolny. To jest po prostu pragmatyzm.
Ciągnąc analogię jednostronnego rozbrojenia: nie rzucę na bruk karabinu licząc na to, że dam piękny przykład, że przynajmniej JA wyzbędę sie przemocy i tym podobne górnolotne brednie.

Na tej samej zasadzie nie chciałbym wprowadzać parytetu złota w sytuacji gdy rynek złota jest manipulowany. Wolę złoto niż drukarki, ale widzę jakie są realia. Kraj wprowadzający parytet złota może zostać z tego złota wypłukany zanim minie zaufanie do głównych walut fiducjarnych. I co wtedy?

W ogóle, to mniejszą wagę przywiązywałbym do otwarcia handlu globalistycznego, a większą do uproszczenia przepisów i zmniejszenia podatków. Np. III RP jest bardzo otwarta na świat, ma otwarte finanse, wymienialną walutę, podpisuje w ciemno CETA, nie ma żadnej polityki gospodarczej, technologicznej, planów itd.. Czyli jakby zero państwa. A jednak! Jednak polski przedsiębiorca trafia na bagienko przepisów w którym grzęźnie, polski konsument płaci sam VAT w wysokości 23%. Są obowiązkowe procedury medyczne i są paragrafy każące za poglądy....

To ja już wolałbym odwrotnie. Niskie podatki, wolność wyboru leczenia, edukacji, oszczędzania na emeryturę, wolność słowa, proste przepisy, decentralizacja władzy, a państwo zdolne do merkantelizmu, wojen walutowych i celnych. Dlatego nie określiłem się jako "lib" żeby nie budzić kontrowersji. :)
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Inaczej firmy z kraju X korzystają z efektu skali, a nasze nie.
A tamtejsi konsumenci tracą na mniejszej skali, a nasi zyskują.

nie chciałbym wprowadzać parytetu złota w sytuacji gdy rynek złota jest manipulowany...
Kraj wprowadzający parytet złota może zostać z tego złota wypłukany zanim minie zaufanie do głównych walut fiducjarnych
Szwajcaria (Niemcy, Japonia) przez długi czas prowadziła bardzo odpowiedzialną politykę monetarną i stała się b.bogata.
Dopiero w ostatnim dziesięcioleciu SNB zaczął naśladować najgorsze wzory, co przyniesie opłakane skutki.

"Wypłukanie" może nastąpić tylko w jeden sposób - jeśli zaakceptujesz fiatowe pieniądze i zamienisz złoto na obietnice.

Jeśli prowadzisz rozsądną politykę to, że inni drukują sobie fikcyjne pieniądze nie ma żadnego znaczenia.

Polecam książki N.Lewisa dot. standardów złota.
 
Ostatnia edycja:

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Ja nie jestem libertarianinem, ale boję się zamordyzmu, a AKAP mi się podoba jako idea. Wolę patologię Somalii od łagrów i powszechnego zachipowania. Dlatego libów uważam za taktycznych sprzymierzeńców.
IMHO jest jednak pewna różnica między libem a kucem. Lib ma pewien zasób wiedzy i doświadczeń, dąży do wypromowania idei (a najlepiej zrealizowania w jak najszerszym zakresie), a kuc powtarza jakieś hasełka typu "jakoś to będzie - byle zmniejszyć podatki", i w ogóle nie zastanawia się nad realizacją tych haseł. Kuc to po prostu mundrzący się gówniarz.

Dla mnie sprawa jest jasna. Jeśli kraj X zamyka przed nami swój rynek, to my powinniśmy przed nim zamknąć swój. Inaczej firmy z kraju X korzystają z efektu skali, a nasze nie. Czyli rynek nie jest wolny. To jest po prostu pragmatyzm.
Ciągnąc analogię jednostronnego rozbrojenia: nie rzucę na bruk karabinu licząc na to, że dam piękny przykład, że przynajmniej JA wyzbędę sie przemocy i tym podobne górnolotne brednie.

Na tej samej zasadzie nie chciałbym wprowadzać parytetu złota w sytuacji gdy rynek złota jest manipulowany. Wolę złoto niż drukarki, ale widzę jakie są realia. Kraj wprowadzający parytet złota może zostać z tego złota wypłukany zanim minie zaufanie do głównych walut fiducjarnych. I co wtedy?

W ogóle, to mniejszą wagę przywiązywałbym do otwarcia handlu globalistycznego, a większą do uproszczenia przepisów i zmniejszenia podatków. Np. III RP jest bardzo otwarta na świat, ma otwarte finanse, wymienialną walutę, podpisuje w ciemno CETA, nie ma żadnej polityki gospodarczej, technologicznej, planów itd.. Czyli jakby zero państwa. A jednak! Jednak polski przedsiębiorca trafia na bagienko przepisów w którym grzęźnie, polski konsument płaci sam VAT w wysokości 23%. Są obowiązkowe procedury medyczne i są paragrafy każące za poglądy....

To ja już wolałbym odwrotnie. Niskie podatki, wolność wyboru leczenia, edukacji, oszczędzania na emeryturę, wolność słowa, proste przepisy, decentralizacja władzy, a państwo zdolne do merkantelizmu, wojen walutowych i celnych. Dlatego nie określiłem się jako "lib" żeby nie budzić kontrowersji. :)
"Wolę patologię Somalii od łagrów i powszechnego zachipowania." <---Bo w Somalli wszystko jest jasne... Jak ktoś kradnie to złodziej, jak rozdaje nieswoje to kupuje ludzi... w etatyzmie cała moralność prostego człowieka zostaje wywrócona do góry nogami.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Lepenowej bank odmówił prowadzenia konta osobistego, a Front Narodowy ma od dawna bana na kredyty. Ciekawe jak się potoczy sytuacja, bo w erze walki z gotówką bez konta daleko nie zajdziemy. Przy tej okazji przypomina mi się wywiad A.Jonesa (tak, jest pojebany) z Aaronem Russo. "jak będziesz fikać, odłączymy ci chipa". Chip wszywany pod skórę zintegruje ID, kartę kredytową i generalnie pozwoli na autoryzację masy rzeczy w locie. Miasto przyszłości będzie wyglądało jak terminal lotniska. To takie NWO w miniaturce. Idziesz starannie wyznaczoną trasą, otwierają się bramki, generalnie wygląda to jak zagrody dla bydła. Jeśli fikniesz, chip przestaje działać i zdychasz gdzieś między bramkami (bo bramka puszcza po autoryzacji), nawet wody sobie nie kupisz. Nic nie wyżebrzesz, bo gotówki nie ma, a nikt ci nie przeleje kasy, bo twój chip nie działa. Wywiad z Russo był z 10 lat temu, a od tego czasu pojawiło się kilka newsów zwiazanych z tematem, np. wszycie chipów pracownikom pewnej firmy w Szwecji. Ciemny lud to kupuje, bo wygoda. tzn. ja nie bardzo widzę przewagę chipa wszytego pod skórę nad kartą, ale to BYDŁO ze Szwecji kupiło patent, dali sobie wszyć pod skórę to gówno.

"Wypłukanie" może nastąpić tylko w jeden sposób - jeśli zaakceptujesz fiatowe pieniądze i zamienisz złoto na obietnice.

Dzięki za PDF.
Na razie sytuacja jest taka, że np. za milion dolarów można nabyć konkretne dobra, w tym złoto. I tego się trzymajmy. Możesz próbować delegalizacji dolara na wybranym obszarze, ale 1) to zamordyzm 2) w dodatku głupi zamordyzm, bo idący pod prąd bodźców ekonomicznych. Prosty lud i nomenklatura będą pożądać tych dolarów. Myślę, że lepiej poczekać z parytetem złota na kryzys zaufania dla fiatów. Jeśli jest zaufanie, to wypłuczą, zapakują do swoich skarbców i będą mieli bazę na dzień krachu/resetu. A ty będziesz mieć papier.

Bo w Somalli wszystko jest jasne... Jak ktoś kradnie to złodziej, jak rozdaje nieswoje to kupuje ludzi... w etatyzmie cała moralność prostego człowieka zostaje wywrócona do góry nogami.

Każdy ma jakieś motywacje. Mi wystarczy fakt, że przed watahą mogę się teoretycznie bronić, a jak NKWD zapuka do drzwi, to sprawa jest przesądzona.

A tamtejsi konsumenci tracą na mniejszej skali, a nasi zyskują.

Nasi konsumenci są też producentami. Nie zapominaj o tym. Aby wydać trzeba zapracować.
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
Lepenowej bank odmówił prowadzenia konta osobistego, a Front Narodowy ma od dawna bana na kredyty. Ciekawe jak się potoczy sytuacja, bo w erze walki z gotówką bez konta daleko nie zajdziemy. Przy tej okazji przypomina mi się wywiad A.Jonesa (tak, jest pojebany) z Aaronem Russo. "jak będziesz fikać, odłączymy ci chipa". Chip wszywany pod skórę zintegruje ID, kartę kredytową i generalnie pozwoli na autoryzację masy rzeczy w locie. Miasto przyszłości będzie wyglądało jak terminal lotniska. To takie NWO w miniaturce. Idziesz starannie wyznaczoną trasą, otwierają się bramki, generalnie wygląda to jak zagrody dla bydła. Jeśli fikniesz, chip przestaje działać i zdychasz gdzieś między bramkami (bo bramka puszcza po autoryzacji), nawet wody sobie nie kupisz. Nic nie wyżebrzesz, bo gotówki nie ma, a nikt ci nie przeleje kasy, bo twój chip nie działa. Wywiad z Russo był z 10 lat temu, a od tego czasu pojawiło się kilka newsów zwiazanych z tematem, np. wszycie chipów pracownikom pewnej firmy w Szwecji. Ciemny lud to kupuje, bo wygoda. tzn. ja nie bardzo widzę przewagę chipa wszytego pod skórę nad kartą, ale to BYDŁO ze Szwecji kupiło patent, dali sobie wszyć pod skórę to gówno.
Nie widze przeszkod zeby mógł powstać Alternatywny czip z bitkojnem. Masowe smażenie ich przy pomocy mikrofali mogło by tez nieco nadwrezyc koszty tego przedsiebwziecia.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Świąteczny jarmark bożonarodzeniowy odwołany. Francuzów nie było stać na ochronę
5 grudnia 2017
Tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy we francuskim Lyonie na wzgórzu La Croix-Rouss, został odwołany, ponieważ organizatorów nie stać na 20 tys. euro za ochronę i zabezpieczenia.

Zapewnienie bezpieczeństwa na jarmarku bożonarodzeniowym na wzgórzu La Croix-Rouss okazało się zbyt kosztowne – informuje francuski dziennik “Le Progrés”. Francuzi w tym miejscu nie będą już mogli kupić żywych choinek czy świątecznych ozdób.

„W tym roku koszt bezpieczeństwa osiągnęły prawie 20 tys. euro. Aby przynajmniej zrównoważyć nasz budżet, powinniśmy zwiększyć liczbę stoisk lub cenę ich wynajmu (od 2 do 3 tys. euro tygodniowo). Decyzja o odwołaniu jarmarku była trudna, ale mimo rozmów z ratuszem nie udało się znaleźć rozwiązania” – powiedział kierownik projektu stowarzyszenia kupców z Lyonu.

Miasta w całej Europie Zachodniej przed świętami zabezpieczają miasta barierami antyterrorystycznymi. W Niemczech takie betonowe bariery nazywane są „Merkel lego”. W niektórych miejscach władze miast postanowiły „opakować” je w gustowne „worki” na prezenty.


Dramatyczne wideo. Bunt imigrantów z Afryki na paryskim dworcu kolejowym
6 grudnia 2017
W Paryżu doszło do starć między policjantami a dziesiątkami demonstrantów z czarnej Afryki na dworcu kolejowym. Starcia zostały określone jako atak policji na czarnoskórych.

W Paryżu doszło do starć między policjantami a dziesiątkami demonstrantów z czarnej Afryki na dworcu kolejowym. Poprzednio uczestniczyli oni w proteście przeciwko śmierci młodego murzyna, dilera narkotyków. Ten rzekomo zmarł krótko po jego aresztowaniu. Protestujący podejrzewają, że użycie siły przez policję mogło być przyczyną jego śmierci.

Policja użyła gazu pieprzowego przeciwko protestującym, którzy domagali się „sprawiedliwości” i groźnie zbliżyli się do funkcjonariuszy na stacji Paris Gare du Nord. Ostatecznie policja wypchnęła demonstrantów z budynku.

Massar D., którego pełne imię i nazwisko nie zostało ujawnione z powodów prawnych, zmarł po spędzeniu ponad tygodnia w śpiączce. Rzekomo doznał zawału serca, a wcześniej został aresztowany przez policję za handel narkotykami na dworcu.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom