tomislav
libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
- 4 777
- 13 003
Diego Koi i jego skrajnie hardkorowy realizm. Zaczarowany ołówek, psiakrew!!
Jeśli rysuje ze zdjęć, to dla mnie wzorcowy przykład kompletnie bezużytecznego kunsztu. Człowiek-xero. Jeśli z głowy, to faktycznie respekt.Diego Koi i jego skrajnie hardkorowy realizm. Zaczarowany ołówek, psiakrew!!
No - Lanc przecież stosuje tę metodę w praktyce. Nie dupczy, bo chce być nieśmiertelny. Logiczne. Każdy stosunek oddala nas od nieśmiertelności, zatem celibat.A może ewolucję można przechytrzyć - stopniowo, z pokolenia na pokolenie, odkładając reprodukcję na coraz późniejszy wiek?
Jeżeli chodzi ci o to że stworzysz rodową tradycje reprodukowania się u schyłku życia, to to tak nie działa. To kiedy spłodzisz potomka nijak nie wpływa na jego geny (co najwyżej ich dobór z twojej i partnerki puli).A może ewolucję można przechytrzyć - stopniowo, z pokolenia na pokolenie, odkładając reprodukcję na coraz późniejszy wiek?
Kolejny mi cudze słowa w usta wkłada!Kto nie opróżnia regularnie sakiewki wraz z naturalnym uczuciem spełnienia, ten sam se raka prostaty szykuje
To wierna reprodukcja foty, lecz w dużym powiększeniu. Ponoć chodzi o wykazanie, że człowiek potrafi tak jak aparat.Jeśli rysuje ze zdjęć, to dla mnie wzorcowy przykład kompletnie bezużytecznego kunsztu. Człowiek-xero. Jeśli z głowy, to faktycznie respekt.
Poczekajcie! Jeszcze kilka lat, a Lanc jak się weźmie za robotę to będzie miał opowieści przy których nawet Krzysio obleje się dziewiczym rumieńcem.No - Lanc przecież stosuje tę metodę w praktyce. Nie dupczy, bo chce być nieśmiertelny. Logiczne. Każdy stosunek oddala nas od nieśmiertelności, zatem celibat.
Podoba mi się że ktoś wchodzi na ten poziom abstrakcji, ale nie jesteśmy reprodukującymi się jednokomórkowcami, grzybem którego objętość liczy się w kubikach, czy mrówkami robotnicami będącymi wyłącznie efektywnym przedłużeniem ciała królowej kopca. Jesteśmy kręgowcami, podział na poszczególne organizmy, przy dokonaniu niewielkich i łatwo akceptowalnych założeń jest bardzo prosty. Co prowadzi nas do kolejnej kwestii:Przecież podział na pojedyncze istoty żywe jest umowny, bo każdy powstaje z ciała rodziców, więc można powiedzieć, że dziecko to geometryczna część wspólna rodziców. I nie ma znaczenia odrębność ciał rodzica i dziecka, bo ta kategoria również musi być przyjęta arbitralnie.
Pogadamy jak umrzesz .Z tego wynika, że również nieśmiertelność jest umowna.
Jak to? To ja wolę żyć krótko, a dobrze.No - Lanc przecież stosuje tę metodę w praktyce. Nie dupczy, bo chce być nieśmiertelny. Logiczne. Każdy stosunek oddala nas od nieśmiertelności, zatem celibat.
Co do martwego mózgu, to akurat zdecydowana większość ludzi umiera nie z przyczyny mózgu, a np zawału serca. Więc umierają wszystkie narządy poza mózgiem i dopiero później sam mózg. Ale w chwili śmierci, rzekomo po niej ma być nieskończoność, a więc jeśli umierasz, a twój mózg żyje to... akurat w tym wypadku nieśmiertelność jest, ale duszy, bądź umysłu (zależnie od wiary), ciała nie.Martwy mózg niczego nowego się nie nauczy, a w trupich żyłach nie płyną endorfiny.
No wiem, ale ja nie uznaję laborystycznej teorii wartości.Kunszt jest spory, ogrom poświęconego czasu i cierpliwości.
Niestety w odróżnieniu od węży, nie stanowią śmiertelnego zagrożenia.Na libertariańskiej fladze powinien być kot, a nie wąż