Hitch
悟
- 3 220
- 4 876
W ogóle polecam cały serial (+ znakomity film "Serenity", będący zakończeniem serii). Wspaniała libertariańska przygoda w oprawie futurystycznego westernu, a postać kapitana wymiata po całości
http://www.sons-of-liberty.net/
Cytując klasyka - "Schaffer rozdał karty po całości!"
Waiting for the winds of change
To sweep the clouds away
Waiting for the rainbow's end
To cast it's gold your way
Countless ways
You pass the days
Waiting for someone to call
And turn your world around
Looking for an answer
To the question you have found
Looking for
An open door
You don't get something for nothing
You can't have freedom for free
You won't get wise
With the sleep still in your eyes
No matter what your dreams might be
What you own is your own kingdom
What you do is your own glory
What you love is your own power
What you live is your own story
In your head is the answer
Let it guide you along
Let your heart be the anchor
And the beat of your own song
You don't get something for nothing
You can't have freedom for free
You won't get wise
With the sleep still in your eyes
No matter what your dreams might be
- Warchoł! - krzyczą. Nie zaprzeczam,
Tylko własnym prawom ufam:
Wolna wola jest człowiecza,
Pergaminów nie posłucha.
Boska ręka w tym, czy diabla,
Szpetnie to, czy właśnie pięknie -
Wola moja jest jak szabla:
Nagniesz ją za mocno - pęknie.
A niewprawną puścisz dłonią -
W pysk odbije stali siła;
Tak się naucz robić bronią,
By naturą swą służyła.
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara -
Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!
Lubię tany, pełne dzbany,
Sute stoły i tapczany,
Płeć nadobną - niesurową
I od święta - Boże Słowo.
Lecz ni ksiądz, ni okowita
Piekłem straszy, niebem nęci,
Ani żadna mnie kobita
Wokół palca nie okręci.
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara -
Nie uczynią też i dworaka.
Wychwalali zasługi i cnoty
Podsycali pochlebstwem wady,
A ja służyć - nie mam ochoty,
Warchołowi - nikt nie da rady!
Jakbym ja był człowiek z wosku
W rękach wodzów, niewiast, klechów -
Mógłbym ich zostawić troskom
Cały ciężar moich grzechów.
Ale znam tych stróżów mienia,
Sędziów sumień, prawdy zakon,
Spekulantów odkupienia -
Bo znam siebie - jako tako.
Ulepiony i pokłuty
Niepotrzebny będę więcej;
Rzucą w ogień dla pokuty
I umyją po mnie ręce.
Sprawa ze mną - jak kraj ten stara
I jak zwykle on - byle jaka:
Nie zrobili ze mnie janczara,
Nie uczynią też i dworaka.
Zły? - być może. Dobry? - a czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie.
Dajcie żyć po swojemu - grzesznemu,
A i świętym żyć będzie przyjemniej!
A tam. Pod tym kątem miał o wiele lepsze.
— W niewoli praw twych i w ludzkiej niewoli
Żyłem wśród zwierząt obce karmiąc plemię
Jeśli na drodze do wolności stoisz
Prawa odrzucę precz a Boga zmienię!
Słuchajcie głosu Trójłapego, choć z daleka:
Krew szybko wsiąka w ziemię, strach zabija czas!
Słuchajcie bracia! Wyje do was wilk - kaleka,
Trzeba odrzucić to co w nas zniewala nas!
I po dziś dzień naganiacz, strzelec, czy kłusownik,
Przyzwyczajony do czytania tropów map,
Przez zęby mówi - Oto jest wilk wolny!
- Kiedy na śniegu ujrzy ślady trojga łap!