Wojna z dopalaczami

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Jest ktosik w stanie to potwierdzić?
14097963df18b2803.jpg
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Jest ktosik w stanie to potwierdzić?
14097963df18b2803.jpg
Google: marek posobkiewicz

Mój borze tucholski.

– Jeśli uda się zatrzymać tę eksplozję zatruć to obiecuję publicznie, że nie będę więcej rapował – zadeklarował p.o. Główny Inspektor Sanitarny Marek Posobkiewicz. Urzędnik wystąpił w nowym spocie GIS, który ma zniechęcać do zażywania dopalaczy.
 

owerfull

Member
59
46
Wiadomo, że wojna z dopalaczami jest przegrana. Ciągle będzie pojawiało się coś nowego, a wystarczyłoby zostawić w spokoju klasyczne narkotyki, jednak progresywiści na przełomie XIX i XX wieku stwierdzili, że powinno być inaczej i zabrali ludziom podstawową wolność jaką jest rozporządzanie własnym ciałem, bo przecież wiadomo, że człowiek odpowiedzialny za swoje zdrowie, to jakiś absurd, lepiej żeby państwo się nim zaopiekowało i uchroniło go przed konsekwencjami ... Mam nadzieję, że chociaż USA zmienią swoją politykę pod tym względem i może nasi trochę zluzują, bo więcej oczekiwać nie można ...
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
http://www.dziennikwschodni.pl/lubl...atami-sledczy-chca-by-zostali-w-areszcie.html

http://fakty.tvn24.pl/aktualnosci,5...-dopalacze-w-domowym-laboratorium,563701.html

My take on this:

Służby i policja doskonale wiedziały o tym laboratorium, nie mieli tylko podstaw prawnych aby zrobić nalot. W momencie wejścia w życie ustawy z 1 Lipca dostali zielone światło. Stąd ta nagła burza i lawina zatrzymań. Większość handlarzy nie skumała co się święci, inni liczyli chuj wie na co, chyba na to że będą mogli sobie dalej handlować po delegalizacji, inni nie zdążyli zlikwidować biznesu i wyprzedać towaru, inni liczyli na zejście do podziemia. Nie wiedzieli jednak że służby gromadzą intel na ich temat... Czyli typowe bagatelizowanie sprawy. Myśleli że skoro działają w granicy prawa i legalności, to nikt się nie interesuje ich działalnością. Wrong. Jeżeli istnieje prawdopodobieństwo że nastąpi delegalizacja jakiś towarów lub usług, to na bank możesz mieć pewność że prawdopodobnie interesują się tobą jakieś służby (o ile jesteś nieostrożny).

Najbardziej rozbawiła mnie wrzutka że znaleziono rewolwer gazowy... Szkoda że nie napisali że miał jeszcze zestaw noży, notabene bardziej niebezpieczny niż te gazówki. Nimi to można co najwyżej rzucić w napastnika. No ale jak nie ma nic lepszego na miejscu, to trzeba demonizować czym się da.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Najbardziej rozbawiła mnie wrzutka że znaleziono rewolwer gazowy... Szkoda że nie napisali że miał jeszcze zestaw noży, notabene bardziej niebezpieczny niż te gazówki. Nimi to można co najwyżej rzucić w napastnika. No ale jak nie ma nic lepszego na miejscu, to trzeba demonizować czym się da.
Dobre spostrzeżenie. Trzeba obrzydzać broń motłochowi, póki nie będzie automatycznie kojarzył jej z podejrzanymi interesami i typami.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
W tym tekście nie pasi mi:

1. "Prohibicja narkotykowa prowadzi do wielu niezamierzonych konsekwencji (takich jak wzrost siły działania narkotyków)"

Nie rozumiem o co tutaj chodzi autorowi. Narkotyki mają silniejszy efekt/mocniej uzależniają bo jest prohibicja?

2. "Restrykcyjna polityka nie rozwiąże zatem problemu dopalaczy. Może prowadzić jedynie do pojawiania się kolejnych coraz mocniejszych i bardziej niebezpiecznych substancji."

Nie wiem w jaki sposób autor doszedł do wniosku że każdy nowy dopalacz musi być silniejszy i bardziej niebezpieczny. Badań na temat tych substancji jest tak mało, że nie wiadomo praktycznie nic o ich szkodliwości. Większość tych substancji powstaje przez przypadek, a nawet jeżeli dana substancja jest syntetyzowana umyślnie, to efektów jakie będzie wywoływać na oun nie można przewidzieć.

3. "Jedynym rozsądnym rozwiązaniem problemu dopalaczy jest legalizacja marihuany (narkotyków), aby obniżyć jej cenę i zmniejszyć atrakcyjność dopalaczy (których skład jest często nieznany i podlega relatywnie częstym zmianom)."

Autor wychodzi z założenia że istnieje coś takiego jak problem dopalaczy, co z automatu stawia mnie w kontrze do jego przemyśleń. Nawet jeżeli istnieje coś takiego jak "problem" dopalaczy, to zniesienie prohibicji nie zlikwiduje tego problemu. Część przerzuci się na obecnie nielegalne i sprawdzone narkotyki, część zostanie przy "dopalaczach". Dlaczego autor uważa że ludzie zażywają dopalacze jedynie dlatego że inne rzeczy są nielegalne? Może ktoś gustuje bardziej w dopalaczach niż w nielegalnych narkotykach. Śmieszne jest też założenie, jakoby legalizacja marihuany miałaby odciągnąć ludzi od stosowania dopalaczy. To tak jakby powiedzieć że legalizacja pieprzu odciągnęła by ludzi od używania soli... Idąc tym dziwnym tokiem myślenia można by było uznać, że legalny alkohol i papierosy powinny wyeliminować "problem" heroiny, marihuany i amfetaminy... Po zalegalizowaniu większości narkotyków, atrakcyjność dopalaczy będzie nadal taka sama. Świadczy o tym chociażby to, że większość dopalaczy po delegalizacji przechodzi na czarny rynek (np. mefedron).

4. http://mises.pl/wp-content/uploads/2015/07/wykres12.jpg

Powoływanie się na takie wykresy nie świadczy zbyt dobrze o autorze, ukazuje ogólną niewiedzę czym w ogóle są "dopalacze".

5. "Wzrost cen prowadzi do trzech efektów sprzecznych z oficjalnymi celami prohibicji (spadek konsumpcji narkotyków, spadek przestępczości i zdrowsze społeczeństwo)."

a) Nie wiem jak wzrost cen może sprawiać że konsumpcja rośnie. Akurat w Polsce od dobrych 5 lat rośnie nieustannie cena marihuany (przynajmniej w rejonie gdzie ja mieszkam). Normalnie jak siedziało na poziomie 30 zł za 1g, to teraz standard to 50zł za 1g lub nawet gdzieniegdzie 60zł! co się okazuje? Wielu ludzi których znam przestało jarać, albo jarają mniej. Więc autor ma coś na bakier z logiką chyba.

b) Przestępczość (akurat użył złego sformułowania, bo samą sprzedaż narkotyków można uznać już za przestępczość. Chodziło mu na pewno o wzrost brutalnych przestępstw - pobicia, zastraszanie, morderstwa.) nie będzie wzrastać wraz ze wzrostem cen narkotyków... Będzie maleć. Brutalne przestępstwa będą wzrastać w momencie nasilonej konkurencji gangów/karteli narkotykowych, czyli kiedy ceny powinny maleć. Wzrost cen może być oznaką zdobycia monopolu przez jakiś gang, co oznacza mniej więcej tyle, że nie ma kogo rugować z rynku. Czyli brutalna przestępczość związana z handlem narkotykami spada.

c) Znowu błąd, nie widzę korelacji między prohibicją narkotykowa a zdrowiem społeczeństwa. Alkohol i tytoń nie są objęte prohibicją, a jakoś nie spada liczba zachorowań na raka płuc lub raka wątroby... Zarówno podczas prohibicji jak i nie, odsetek byłby raczej taki sam.


6. "Wyższe zyski pozwalają na opracowywanie nowych technologii produkcji oraz metod dystrybucji, tworzenie kolejnych nowych substancji psychoaktywnych (ang. new psychoactive substances), w tym dopalaczy,"

To już jest jakaś głupota totalna, żaden dealer nielegalnych narkotyków nie będzie inwestował w swojego głównego wroga, jakim są legalne dopalacze... Gangi prędzej będą lobbować za delegalizacją coraz to nowszych substancji i utrzymaniem dalszej prohibicji na już obecnie nielegalne rzeczy.

7. "Ponieważ część z nich jest uzależniona, przez co ich popyt jest nieelastyczny, w odpowiedzi na wzrost cen i spadek realnego dochodu mogą oni popełniać przestępstwa, aby zdobyć potrzebne pieniądze."

Zniesienie prohibicji nie ma na to żadnego wpływu

8. "Prohibicja prowadzi także do zwiększenia siły działania narkotyków[4]. Aby zminimalizować ryzyko złapania oraz zmniejszyć ewentualną karę (która często zależy od wagi posiadanych substancji), producenci wytwarzają coraz mocniejsze narkotyki."

Kompletna bzdura świadcząca o ogromnej niewiedzy autora. Nikt nie wytwarza nowych substancji. Nowe substancje to dopalacze, którymi przeważnie nie handlują dilerzy nielegalnych narkotyków. Warto by było żeby autor podał jakieś dowody na poparcie tych wymysłów (źródłom takim jak Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków nie wierzę, proszę podać wyniki badań i testów). Jeżeli nowa substancja jest legalna, to znaczy że jej cena jest mniejsza niż substancji nielegalnych. Popyt na obydwie substancje jest mniej więcej taki sam, więc nie wiem jaki miałby mieć z tego zysk ktoś, kto obraca potężnymi ilościami np. kokainy. Siła działania. Kolejna wierutna bzdura! Siła działania nie będzie się zwiększać, będzie maleć!!! Na wolnym rynku, nie objętym prohibicją, siła narkotyków będzie większa, dzięki kontestacji konsumentów i zdrowej konkurencji. Obecnie narkotyki są rozcieńczane (żenione) i mieszana z różnymi wypełniaczami. Takie praktyki mogą nawet podwoić zysk sprzedawcy! Zależy w jakiej proporcji zmiesza towar. Czystej kokainy nie uświadczycie podczas prohibicji, chyba że bezpośrednio od sprawdzonego dystrybutora. Czemu tak jest? Klienci często nie mają wyboru ze względu na monopole uzyskane przez gangsterów. Monopole uzyskane poprzez inicjowanie agresji, nie poprzez zdrową konkurencję. To co wypisuje tutaj autor to kompletne brednie.

9. "koszty unikania sankcji prawnych są mniej więcej stałe zarówno w przypadku słabszych, jak i mocniejszych narkotyków, prohibicja zachęca do produkcji tych ostatnich, co zmniejsza ich relatywną cenę względem słabszych substancji. W konsekwencji prohibicja zachęca konsumentów do nabywania mocniejszych narkotyków[5]."

Kolejny przejaw niewiedzy. Kokaina jest znacznie silniejsza i droższa od marihuany, a mimo to marihuana jest bardziej ogólnodostępna i charakteryzuje się większym popytem.

10. "Historia prohibicji to nieustanne pojawianie się kolejnych (syntetycznych) substancji psychoaktywnych jako tańszych substytutów narkotyków objętych represjami (np. metaamfetamina jako kokaina dla ubogich)."

Znowu przejaw braku wiedzy na temat i nieznajomości historii. Metamfetamina istniała na długo przed prohibicją, raczył się nią już nawet Adolf Hitler :) Literówkę w nazwie narkotyku przemilczę...

11. "Wzrost liczby zgonów mogących mieć związek z zażyciem dopalaczy widoczny od 2013 r.[8] sugeruje z kolei wzrost siły działania (tudzież spadek jakości) dopalaczy. Przyznaje to sam Główny Inspektorat Sanitarny, w swoim raporcie o środkach zastępczych za lata 2013-2014: „Jest wysoce prawdopodobne, że substancje te (tzn. pojawiające się każdego roku nowe substancje psychoaktywne – przyp. AS) wykazują znacznie silniejsze działanie na organizm (działanie psychotyczne i somatyczne), co może być również przyczyną zwiększania się liczby interwencji medycznych, a także większej liczby zgonów »w miejscu zdarzenia« mogących mieć związek z użyciem środka zastępczego”."

Fajnie by było zobaczyć jakieś dowody to potwierdzające. Według mnie totalny bullshit. Ani jakość nie zmalała, ani nie weszły żadne niebezpieczne rzeczy na rynek. Nie ma nawet raportów toksykologicznych z ostatnich tygodni, nie można nic potwierdzić, nie wiadomo czym byli ci ludzie tak na prawdę zatruci, ale od razu przyszywa się łatkę "dopalacze".

I na koniec:

"Ponadto legalizacja narkotyków pozwoliłaby na poddanie ich systemom kontroli jakości (tak jak w przypadku alkoholu, papierosów, herbaty czy kawy), co rozwiązałoby problem często zmieniającego się składu chemicznego obecnie zażywanych substancji."

Nie mogło zabraknąć dozy etatyzmu :)

Trochę wstyd że na mises.pl takie teksty wstawiają.
 
Ostatnia edycja:

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
vast, wklej ten koment pod tekstem - tutaj wszyscy dobrze wiedzą o co chodzi i możemy co najwyżej przytaknąć, a na mises.pl może autor postara się odpowiedzieć.

Nie ma nawet raportów toksykologicznych z ostatnich tygodni, nie można nic potwierdzić, nie wiadomo czym byli ci ludzie tak na prawdę zatruci, ale od razu przyszywa się łatkę "dopalacze".
Śmieszny jest już podpis wykresu "liczba zgłoszeń podejrzeń zatruć dopalaczami", czyli co? Jeśli widać, że chłop nie jest nawalony wódą, ale coś mu jest, to wrzucamy do kategorii "zatruty dopalaczami"? Inna kwestia, to jak poważne są te zatrucia - nie analizowałem tematu, ale w doniesieniach prasowych pojawiały się opisy przypadków, że ktoś miał zgona, pojechał do szpitala i następnego dnia rano go puszczali - zatrucie w chuj, poważniejsze bywają od nieświeżego żarcia, nie wspominając o tym, że zatrucia alkoholem są w skali kraju pewnie liczone w milionach (sam kilka razy w roku się zatruwam), z czego mały procent jest hospitalizowany.
 
Ostatnia edycja:

niohnioh

Kucolibertarianin
77
168
Nie rozumiem o co tutaj chodzi autorowi. Narkotyki mają silniejszy efekt/mocniej uzależniają bo jest prohibicja?
Zdaje mi się, że chodzi o to, że jeśli kara za posiadanie zależy także od ilości narkotyków, to bardziej opłaca się robić mocniejsze narkotyki w mniejszej ilości niż słabsze w większej.

Po zalegalizowaniu większości narkotyków, atrakcyjność dopalaczy będzie nadal taka sama.
Nie będzie, ponieważ wielu ludzi wybiera dopalacze zamiast narkotyków, ponieważ są legalne - czyli policja nic im nie zrobi. Mogą sobie także kupić je w sklepie i nie muszą łazić nie wiadomo gdzie aby znaleźć dilera. Po zalegalizowaniu narkotyków ten czynnik znika i tradycyjne narkotyki będą bardziej atrakcyjne niż teraz.


Nie wiem jak wzrost cen może sprawiać że konsumpcja rośnie.
Nie zrozumiałeś tekstu. Autor twierdzi, że walka z tradycyjnymi narkotykami podnosi ich ceny, ponieważ w ten sposób rynek się monopolizuje i zmniejsza się podaż narkotyków. Na tym korzystają legalne dopalacze. Dlatego też część ludzi przerzuca się z tradycyjnych narkotyków na dopalacze. Nie twierdzi, że przez rosnące ceny narkotyków rośnie ich spożycie tylko rośnie spożycie dopalaczy.

Znowu błąd, nie widzę korelacji między prohibicją narkotykowa a zdrowiem społeczeństwa.
Znów chodzi o to, że ludzie zamiast nielegalnej marichuany wolą zażyć legalne dopalacze, ponieważ policja nic im za to nie zrobi.

żaden dealer nielegalnych narkotyków nie będzie inwestował w swojego głównego wroga, jakim są legalne dopalacze
Ale dlaczego nie? Można lobbować za delegalizacją i sprzedawać je na czarnym rynku.

Zniesienie prohibicji nie ma na to żadnego wpływu
Ma, ponieważ zniesienie prohibicji obniżyło by ceny narkotyków.

Obecnie narkotyki są rozcieńczane (żenione) i mieszana z różnymi wypełniaczami.
Oczywiście że tak. Ale jednocześnie dodaje się katalizatory aby zwiększyć kopa jakiego dają narkotyki. Klienci myślą że dostają dobrej jakości towar, a tymczasem dostają gówno.

Kolejny przejaw niewiedzy. Kokaina jest znacznie silniejsza i droższa od marihuany, a mimo to marihuana jest bardziej ogólnodostępna i charakteryzuje się większym popytem.
Rozumiesz czym jest cena relatywna? To jest stosunek między cenami różnych produktów. Jeśli mamy dobro A kosztujące 50zł i dobro B kosztujące 200zł, to spadek ceny relatywnej B względem A może oznaczać np. spadek ceny B do 150zł. To że relatywna cena jakiegoś dobra spada, nie znaczy że spadła poniżej ceny innego dobra.

Według mnie totalny bullshit. Ani jakość nie zmalała, ani nie weszły żadne niebezpieczne rzeczy na rynek.
Chciałbym zwrócić uwagę na to, że przez walkę z dopalaczami producenci są zmuszeni tworzyć cały czas nowe substancje i nie mają po prostu czasu, warunków oraz własnego interesu w tym, aby taki środek przetestować przed wypuszczeniem na rynek.

Nie mogło zabraknąć dozy etatyzmu
Sieroń nie pisał nic wprost o tworzeniu urzędów kontrolujących jakość. Jak wspomniałem w poprzednim punkcie, teraz nikogo nie obchodzi jakość tych substancji, ponieważ i tak po pewnym czasie zostaną zakazane i będzie trzeba stworzyć nowe. Systemy kontroli jakości nie muszą mieć nic wspólnego z państwem. Zarówno przedsiębiorca może wprowadzić własny system kontroli jakości aby nie odstraszać klientów, jak i prywatne fundacje mogą zajmować się badaniem szkodliwości takich substancji. Nie wyciągałbym takich pochopnych wniosków.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Zdaje mi się, że chodzi o to, że jeśli kara za posiadanie zależy także od ilości narkotyków, to bardziej opłaca się robić mocniejsze narkotyki w mniejszej ilości niż słabsze w większej.

No to już napisałem, że to nie do końca tak, bo marihuana jest tania, słaba i bardzo łatwo wykrywalna, a jakoś jest jej w obiegu znacznie więcej niż amfetamin, metamfetaminy, heroiny i powiedziałbym nawet że kokainy (w Polsce na 100% jest więcej marihuany niż koki).

Nie będzie, ponieważ wielu ludzi wybiera dopalacze zamiast narkotyków, ponieważ są legalne - czyli policja nic im nie zrobi. Mogą sobie także kupić je w sklepie i nie muszą łazić nie wiadomo gdzie aby znaleźć dilera. Po zalegalizowaniu narkotyków ten czynnik znika i tradycyjne narkotyki będą bardziej atrakcyjne niż teraz.

To wytłumacz mi dlaczego mefedron (ex dopalacz) po delegalizacji zaczął robić furorę na czarnym rynku? Na rynku dopalaczy to też był hit. jeżeli coś jest dobre, to ludzie i tak po to sięgnął.

Nie zrozumiałeś tekstu. Autor twierdzi, że walka z tradycyjnymi narkotykami podnosi ich ceny, ponieważ w ten sposób rynek się monopolizuje i zmniejsza się podaż narkotyków. Na tym korzystają legalne dopalacze. Dlatego też część ludzi przerzuca się z tradycyjnych narkotyków na dopalacze. Nie twierdzi, że przez rosnące ceny narkotyków rośnie ich spożycie tylko rośnie spożycie dopalaczy.

Hola, hola. Nic takiego nie wynika z tekstu. Jeżeli autor miał na myśli wzrost konsumpcji legalnych dopalaczy to niech napisze wprost. Jak na razie wychodzi na to że mówi o tradycyjnych narkotykach:

"Dlaczego walka z dopalaczami i w ogóle z narkotykami jest nieskuteczna? Prohibicja i związane z nią sankcje prawne zwiększają ryzyko i koszty działalności, co ogranicza sztucznie podaż i powoduje wzrost cen. Wzrost cen prowadzi do trzech efektów sprzecznych z oficjalnymi celami prohibicji (spadek konsumpcji narkotyków, spadek przestępczości i zdrowsze społeczeństwo)."


Znów chodzi o to, że ludzie zamiast nielegalnej marichuany wolą zażyć legalne dopalacze, ponieważ policja nic im za to nie zrobi.

Wyciągasz jakieś dziwne wnioski, nic nie wskazuje w tekście że o to właśnie chodzi. Trzeba by było uznać że do degradacji zdrowia w głównej mierze przyczyniają się tylko dopalacze, co jest kompletną nieprawdą.

Ale dlaczego nie? Można lobbować za delegalizacją i sprzedawać je na czarnym rynku.

To najpierw trzeba doczekać delegalizacji. Myślisz że kupią tonę legalnego towaru i będą czekać z tym aż im sejm sprzeda ustawę? No i jeżeli obracam już koką, to po co mam się bawić w sprzedaż dopalaczowych cukiereczków, skoro kasa z tego będzie mniejsza niż z koksu, a i tak już niosę na barkach ryzyko związane z koksem. Lepiej zainwestować w więcej koksu i skosić więcej szmalu.

Ma, ponieważ zniesienie prohibicji obniżyło by ceny narkotyków.

Alkohol jest legalny, ludzie uzależniają się, tracą pracę i idą kraść żeby mieć na wódę. Widziałeś meneli żebrzących pod sklepem o parę groszy na "piwko"? Myślisz że jak się zniesie prohibicję to problem uzależnień zniknie? Co z tego że ceny narkotyków spadną, skoro ludzie dalej będą się uzależniać, co będzie powodować degradację ich zdrowia, co ciągnie za sobą spadek wartości ich pracy, dodatkowe wydatki związane z leczeniem, itp. Ćpun nie utrzyma pracy i zniesienie prohibicji nic tu nie pomoże, nawet jak ceny będą o połowę niższe, to jakoś będzie trzeba wykombinować tą kasę. A na wolnym rynku podwyżki cen towarów też się zdarzają, więc jest to totalnie chybiony argument.

Oczywiście że tak. Ale jednocześnie dodaje się katalizatory aby zwiększyć kopa jakiego dają narkotyki. Klienci myślą że dostają dobrej jakości towar, a tymczasem dostają gówno.

Nic się nie dodaje, bo po co? Jakie katalizatory? Jeżeli coś daje kopa to już jest uznawane osobno za narkotyk i posiada swoją własną cenę, więc to też jest koszt.

Rozumiesz czym jest cena relatywna? To jest stosunek między cenami różnych produktów. Jeśli mamy dobro A kosztujące 50zł i dobro B kosztujące 200zł, to spadek ceny relatywnej B względem A może oznaczać np. spadek ceny B do 150zł. To że relatywna cena jakiegoś dobra spada, nie znaczy że spadła poniżej ceny innego dobra.

Oo. To napisałem przecież że jest to nie prawda. Cena relatywna kokainy nie spada tylko rośnie. I wcale nie opłaca się handlować twardszymi narkotykami niż np. marihuaną. Dlaczego? Bo w dużej mierze, ludzie nie są istotami autodestruktywnymi. To tak jakby gadać że nie opłaca produkować się piwa, tylko spirytus albo wódę. Spożycie narkotyków miękkich jest większe, bo ludzie cenią sobie zdrowie i większość konsumentów boi się np. heroiny i kokainy. Z innej beczki - cena kokainy w dużej mierze zależy od położenia geograficznego i punktu wejścia. 90% światowej koki produkowane jest w Ameryce płd.Koka na granicy z meksykiem będzie tańsza niż na Alasce i np. w Europie i Australii. Dlatego obydwa argumenty są BŁĘDNE.

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że przez walkę z dopalaczami producenci są zmuszeni tworzyć cały czas nowe substancje i nie mają po prostu czasu, warunków oraz własnego interesu w tym, aby taki środek przetestować przed wypuszczeniem na rynek.

Producenci to nie to samo co handlarze. Handlarze doplaczami to ludzie nie mający pojęcia o chemii ani o składzie tego co sprzedają, a już na pewno nie testują tego na sobie. Handlarze są na łasce prawdziwych producentów, czyli zwykłych chemików którzy hobbystycznie eksperymentują z substancjami, jak wyjdzie im coś ciekawego to wrzucane jest to na rynek i do masowej produkcji (przeważnie w Chinach), później już tylko sprzedawcy skupują hurtowo to do polski. Producenci dopalaczy do niczego nie są zmuszeni. Przecież dopalacze nie powstają w Polsce, dlaczego więc ktoś miałby się przejmować delgalizacją w PL i z tego powodu wymyślać nowe substancje? Te substancje nie powstają w odpowiedzi na delegalizację. One powstają tak czy siak, a większość "nowości" to tak na prawdę stare, tylko że niepopularne rzeczy, które nie trafiły wcześniej na radar ustawodawcy.

Sieroń nie pisał nic wprost o tworzeniu urzędów kontrolujących jakość. Jak wspomniałem w poprzednim punkcie, teraz nikogo nie obchodzi jakość tych substancji, ponieważ i tak po pewnym czasie zostaną zakazane i będzie trzeba stworzyć nowe. Systemy kontroli jakości nie muszą mieć nic wspólnego z państwem. Zarówno przedsiębiorca może wprowadzić własny system kontroli jakości aby nie odstraszać klientów, jak i prywatne fundacje mogą zajmować się badaniem szkodliwości takich substancji. Nie wyciągałbym takich pochopnych wniosków.

To niech napisze wprost o tym, bo przeciętny czytelnik uznaje takie teksty za chęć podczepienia narkotyków pod sanepid czy inne państwowe wynalazki.
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
Zdaje mi się, że chodzi o to, że jeśli kara za posiadanie zależy także od ilości narkotyków, to bardziej opłaca się robić mocniejsze narkotyki w mniejszej ilości niż słabsze w większej.
To jest bzdura! Z wlasnego doświadczenia wiem, że im bardziej zliberalizowany rynek tym dragi mocniejsze. Np. w Holandii czy Danii (Christiania) paliłem najmocniejszą marychę w życiu (np. odmiana "MK-Ultra"). W krajach bardzo zamordystycznych względem narkotyków (np. Polska, Rumunia) dilerzy potrafią mieszać narkotyki z jakimiś gównami np. rozdrobnionym szkłem, dodatkowo jest słabej jakości (czyli np. mniej THC na mg suszu).

Nie zrozumiałeś tekstu. Autor twierdzi, że walka z tradycyjnymi narkotykami podnosi ich ceny, ponieważ w ten sposób rynek się monopolizuje i zmniejsza się podaż narkotyków. Na tym korzystają legalne dopalacze. Dlatego też część ludzi przerzuca się z tradycyjnych narkotyków na dopalacze. Nie twierdzi, że przez rosnące ceny narkotyków rośnie ich spożycie tylko rośnie spożycie dopalaczy.
Na "czarnym rynku" wcale narkotyków nie ma mniej niż na wolnym rynku, czyli ich podaż nie jest mniejsza! Także nie ma monopolizacji tego rynku. Wyjaśnienie jest banalne, po prostu astronomicznie rosną koszty dystrybucji, które wpływają na cenę końcową! Polecam poczytać o prohibicji alku w USA, gdzie wtedy wcale alkoholu nie było mniej. Poczytaj statystyki krajów/miejsc, gdzie zliberalizowano ostre przepisy.

Ps. Tak to jest jak "prawiczki" (z mises.pl) biorą się za opisywanie tematów o których nie mają zielonego pojęcia.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Polecam poczytać o prohibicji alku w USA, gdzie wtedy wcale alkoholu nie było mniej.

Niespecjalnie w to wierzę. Teoretycznie jest możliwe, że prohibicja alkoholowa w USA była aż tak nieskuteczna, biorąc pod uwagę że USA wciąż jeszcze są (a wtedy były bardziej) krajem w pewnym stopniu wolnościowym, a dodatkowo produkcja alko jest wyjątkowo łatwa - ale i tak w to nie wierzę.

Mafia nie mogłaby się rozwinąć bez spadku ogólnej podaży na rynku.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
No to już napisałem, że to nie do końca tak, bo marihuana jest tania, słaba
Rzekomo mocarz to kannabinoid syntetyczny 800 razy mocniejszy od zwykłej trawy czyli teza z tekstu może być prawdziwa
http://natemat.pl/148293,dopalacz-m...prof-zembala-branie-tego-jest-jak-samobojstwo
Należy jednak pamiętać, że Zembala to kardiolog, nie biochemik albo toksykolog, często bredzi pod publiczkę, ale gdzieś słyszałem wypowiedź toksykologa dokładnie taką właśnie, tylko nie mogę teraz znaleźć źródła.

Nic się nie dodaje, bo po co? Jakie katalizatory? Jeżeli coś daje kopa to już jest uznawane osobno za narkotyk i posiada swoją własną cenę, więc to też jest koszt.

Syntetyki powodują uzależnienie a więc i uwiązanie klienta do dilera. Do zwykłej trawy faktycznie nie dodaje się mocnych narkotyków bo to zwiększa koszt - ale syntetyczną robi się tak by była mocna i wywoływała objawy odstawienia, a przy tym była trudna do wykrycia:
http://www.cannabisnews.pl/10-powodow-dla-ktorych-nie-zapalicie-syntetycznej-marihuany/
 
Ostatnia edycja:

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Rzekomo mocarz to kannabinoid syntetyczny 800 razy mocniejszy od zwykłej trawy

Nie ma żadnych badań to potwierdzających, ci ludzie bredzą i demonizują. Nigdzie w necie nie spotkałem się z żadną notką która by to potwierdzała. Nie ma żadnych badań które by rozwiały wątpliowści. Ci ludzie kłamią w żywe oczy, raz będą wciskać że substancja niezbadana i że ludzie ryzykują zażywając, a innym razem mówią że jest 800 raz mocniejsze od innego narkotyku. No i co to w ogóle znaczy że narkotyk jest 800 razy mocniejszy od innego? Dla ciemnych ludków sprzed telewizora to może jest sensacja, ale dla ludzi którzy chociaż raz mieli styczność z jakimś poważniejszym narkotykiem i znają się na rzeczy, są farmaceutami, itp. itd. to zwykły bełkot.

Zależy też jeszcze jaki volume aktywnego syntetyku było na podkładzie. To tak jakby mówić że jakaś specyficzna wódka jest 800 razy silniejsza od czegoś tam innego, ale nie podać przy tym procentów zawartości alkoholu w tej wódce.

Tylko czemu akurat zatrzymali się na liczbie 800x?? Niech idą na całość i powiedzą że jest 1 000 000x mocniejsze.

czyli teza z tekstu może być prawdziwa

Ale mocarz nadal jest słabszy i tańszy niż jakieś dopalaczowe prochy (metafedron), a popyt i podaż mocarza wciąż większy.
 
Do góry Bottom