- Moderator
- #41
- 8 902
- 25 794
W przypadku HP - bezosobowo czas i chronologia (kto zainicjował agresję), w wypadku komunitariańskich rozwiązań - wspólnota na podstawie wypadkowej wierzeń o "słuszności" agresji, którą reprezentować może tłum, arbiter czy jakaś instytucja.tosiabunio napisał:Dobre pytanie. Mamy konflikt dwóch właścicieli - posiadacza ciała trespassera oraz posiadacza trawnika. Jeden dokonuje agresji na własność drugiego oraz obaj twierdzą, że ich agresja jest usprawiedliwiona (albo przeciwnika nieusprawiedliwiona). Kto ma rostrzygnąć ten konflikt?
Tak chyba najprościej odpowiedzieć na to pytanie.
Pierwsze wyjście nie jest bez sensu, bo jeśli jest dwóch i tylko dwóch ludzi, którzy są gotowi żeby się pozabijać dla kawałka jakiejś ziemi, to nie ma nikogo poza nimi, kto by mógł przyznać rację komukolwiek. Wyobraź sobie, że jesteś sam w kosmosie, znajdujesz opuszczoną stację kosmiczną, ale oto z drugiej strony, nadlatuje Twój konkurent. Dokujecie do niej równocześnie. Każdy z was chce stacji na wyłączność. Kto ma rozstrzygać w takim sporze? Są tylko wasze dążenia, niewątpliwie są one sprzeczne, ale któremu z nich przyznałbyś rację?Maciej Dudek napisał:W HP jest albo tak, że obaj mogą się wyzabijać albo tak, że górą jest trawnik (w zależności od fazy amoku HP-teoretyka ) Pierwsze wyjście jest bez sensu bo przyznaje rację obu sprzecznym ze sobą dążeniom, a drugie jeszcze bardziej bez sensu bo przyznaje rację trawie bez względu na to, kto co zrobił (jeśli nie było umowy i dalej te pleple).
Drugie rozwiązanie rację przyznaje temu, kto był w danym miejscu wcześniej i je zawłaszczył. Co w tym bezsensownego? Kryterium jest jasne.
Nie jest czytelne, bo nie wiadomo kto ma oceniać, wg. jakich kryteriów i skąd bierze się uzasadnienie takich prerogatyw.Klasycznie wygląda to zupełnie czytelnie: trzeba ocenić kto inicjuje agresję (o ile w ogóle agresja występuje!), potem ewentualnie rozstrzygać o prawie do reagresji. Dlatego nie wolno a priori, że trawa.
Domyślnie agresorem jest w hp ten, kto narusza czyjąś własność, chyba że właściciel owej własności zaznaczył wcześniej, że tak nie jest i zawęził definicję. Sytuacja jest podobna jak w przypadku śpiocha i zaminowanej działki p. Kawadora. Równie dobrze ofiara wypadku zepchnięta, przez jego sprawcę, z drogi może dachować ze zbocza i wpaść na minę. Efekt ten sam. P. Kawador mógł przewidzieć, że zdarzy się w pobliżu jego działki taki wypadek i mógł nie zakopywać u siebie min, a tak to jest kawałkiem gnoja, bo zginął przez niego niewinny człowiek, którego zepchnął ktoś inny.kawador napisał:Jeżeli z hp w jakikolwiek sposób miałoby wynikać, że ofiara wypadku samochodowego, która po dachowaniu obudziła się na ziemi Iksińskiego, staje się nagle więźniem Iksińskiego, bo naruszyła jego własność, dokonując agresji, to ja pierdole taki hp. No kurwa bez jaj, ludzie. Jeśli już, to agresorem jest ten, co zepchnął auto, choć znowu: mógł to zrobić niechcący przecież.
HP, jak wspomniałem, jest amoralny z założenia, więc w jego przypadku odwoływanie się do tzw. common sense - z naciskiem na "common" ("zdrowego rozsądku", chłopskiego rozumu, etc), jest bezsensowne, jako że pospolity ogląd rzeczy zawiera także śladowe ilości moralności, z którą HP zrywa.
Tyle, że o ile w czystym HP mogą wykształcić się rothbardiańskie rozwiązania prawne, w ten sposób, że część ludzi może scedować swe prawa (a'la Hobbes) na jakieś grupy czy instytucje, o tyle w rothbardyzmie niemożliwe jest wykształcenie się HPa. Pytanie więc, które rozwiązanie daje więcej możliwych posunięć, zatem i wolności. A odpowiedź jeszcze prostsza, chociaż tak trudna do zaakceptowania na forum wolnościowców...
No ba! Rispekt. Chylę czoła. Jak widać państwo i przymus podatkowy, może prowadzić do ludobójstwa. Orać.qatryk napisał:Jako że poruszacie się po chodnikach wybudowanych za moje piniądze jesteście agresorami na moją własność i wszystkich należy zaorać. Mnie również bo poruszam się po chodnikach wybudowanych za wasze piniądze. Może być?