W
Werner Richardson
Guest
A co to za brązowy piętaszek? I czemu on mi się tu panoszy i dokazuje na moim podwórku?
Właśnie, dość już tego przychlasta. Jak go widze po raz kolejny i jego wysrywy to mi ciśnienie skacze...A co to za brązowy piętaszek? I czemu on mi się tu panoszy i dokazuje na moim podwórku?
Właśnie, dość już tego przychlasta. Jak go widze po raz kolejny i jego wysrywy to mi ciśnienie skacze...
A co daje światu Nigeria poza tym, że tam jest ze 190 milionów murzynów i każda murzynka rodzi 5,59 następnych? jakieś filmy, produkty, literaturę, fachowców....? Ja bym odwrócił problem. Bezużyteczna biomasa Nigerii zużywa tyle prądu co czołowa kryptowaluta świata.
Poziom kina nigeryjskiego prawie dorównuje najwybitniejszym dziełom Szpilberga!
Jeśli chodzi o poziom oglądalności w Afryce to przypuszczam, że je nawet przebija.Poziom kina nigeryjskiego prawie dorównuje najwybitniejszym dziełom Szpilberga!
Kurwa, no bez przesady.. Oczywiście, gusta nie podlegają dyskusji (niby), ale aktorstwo też wymaga pewnych umiejętności. Przynajmniej takich, że oglądając film wpada się w swoisty trans i "wierzy" aktorom i nie dostrzega, że oni grają. A nie, jak wyżej, że Mietki odpierdalają jakąś szopkę. Ja wiem, że Hollywood jest w dużej części przesiąknięty efekciarstwem, ale przy tym produkuje kino na wysokim poziomie. Ja w ogóle jestem uczulony na podejście, że Hollywood jest słaby a np. europejskie kino jest ambitne. Co powoduje, że ambitne to np. oglądanie przez 30 minut jak jakiś typ popierdala przez pole na osiołku itp. I z dwojga złego chyba lepiej pooglądać takich tandetnych i przerysowanych czarnych niż to kino pseudo-artystyczne.. ale to temat na inne opowiadanie.Może jest tak, że to my Białasy jesteśmy głupsi od tamtych nigeryjskich Negrów, bo to my (jako cywilizacja) daliśmy się omamić hollywoodzkim palantom, daliśmy się oślepić blichtrem celebrytów, pozwoliliśmy sobie wmówić co jest jakościowo dobre, a co nie, a oni się nie dali.
Ja słyszałem że np. Chińczycy jednak wolą amerykańskie filmy i seriale od swoich własnych produkcji. Partię Komunistyczną to wkurza i stara się od czasu do czasu ograniczyć ich dystrybucję ale Chińczycy i tak piracą amerykańskie produkcje na potęgę.A ogolnie to azjatyckie kino podoba mi sie teraz najbardziej. Duzo bardziej niz Hollywood.
Nic ich nie ratuje... brak skomplikowano-egzystencjalnych rozważań pcha ich w prostszą (często religijną jak sam zauważasz) propagandę, co najwyżej zapobiega paraliżującemu zachód werterycznemu-Weltscherzowi.Ja akurat nie mam problemu z zawieszeniem niewiary w przypadku Nollywood, bo dzięki kawadorowi wiem już, jakie akcje się odpierdalają w czarnych dzielnicach i generalnie jestem w stanie uwierzyć we wszystko i wpaść w trans, oglądając różne filipiki.
A Krzysiu bardzo dobrze prowokuje - zachodnia cywilizacja jest zdecydowanie bardziej narażona na manipulacje propagandowe, właśnie dlatego, że szczyci się wysoko rozwiniętą sztuką. U nas się po prostu wyżej ceni informację i całe nowinkarstwo, sposób przedstawiania jakichś wizji. Dobrze skrojone przeżycia podane w wysublimowany sposób potrafią przekonywać ludzi do takich czy innych przesłań, nawet jeśli są one w praktyce szkodliwe czy błędne. Ale zewnętrzna forma i jej piękno potrafi to przesłonić.
Takie Mietki poniekąd są na to wszystko odporne - ratuje ich właśnie brak wyrafinowania. To jest całkiem ciekawa teza na temat wojen informacyjnych i podatności na straty wyrządzane za ich pomocą...
Ja słyszałem że np. Chińczycy jednak wolą amerykańskie filmy i seriale od swoich własnych produkcji. Partię Komunistyczną to wkurza i stara się od czasu do czasu ograniczyć ich dystrybucję ale Chińczycy i tak piracą amerykańskie produkcje na potęgę.
Za tu nie bawią się w januszowe tricki z wrzucaniem w koszty itd.Duże sklepy mają de facto niższe podatki (międzynarodowa inżynieria finansowa i księgowa niedostępna małym sklepom) i dyktują warunki dostawcom.