Szumlewicz oraz inne lewackie przypały

Mr. Drakow

Member
7
55
aThftm1.png
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Wyjątkowo rakowy tekst, atakujący teorie wartościujące różne kultury i cywilizacje jako "rasizm kulturowy":

"Więźniowie geografii". Ukryty w statystykach rasizm kulturowy, to wciąż jednak rasizm
01.09.2017, 09:38 | Aktualizacja: 01.09.2017, 09:56

Uchodźcy z Syrii / Shutterstock

W Danii 40 proc. zasiłków trafia do 5-proc. mniejszości muzułmańskiej. Szwecja wydaje na imigrantów równowartość 13,5 mld euro w postaci benefitów socjalnych. Zatrudnienie wśród Syryjczyków w Niemczech wynosi ledwie 16 proc.
Informacje tego typu co chwilę pojawiają się w przestrzeni medialnej, szczególnie od czasu epicentrum kryzysu uchodźczego, które miało miejsce jesienią 2015 r. Ochoczo podchwytują je niechętni przyjmowaniu jakiejkolwiek liczby uchodźców – czy też imigrantów, jak wolą mówić. Mają one utrwalać powszechne wrażenie, że główną motywacją przybywających do Europy jest żerowanie na tutejszych systemach zabezpieczenia socjalnego. Podpieranie się w tym przekazie twardymi danymi ma pozorować, że nie chodzi wcale o starą jak świat prymitywną niechęć do obcych, ale o racjonalne przesłanki i wymierne argumenty. Nawet gdybyśmy chcieli pomóc przybyszom, jest to nie do wykonania – pochodzą oni z kręgów kulturowych, które to uniemożliwią. Afrykańskie i bliskowschodnie kultury mają być nienawykłe do pracy, roszczeniowe i generalnie nieodnajdujące się w kapitalistycznych społeczeństwach XXI-wiecznej Europy. Syryjczycy w Niemczech nie dlatego nie pracują, bo nie znaleźli pracy, ale dlatego że nie chcą jej podejmować. Imigranci muzułmańscy dlatego "siedzą na zasiłkach", bo to jest ich główny cel przyjazdu.

Niby wszystko się zgadza – jest to spójne, logiczne i podparte danymi. W rzeczywistości jest to jedynie ukryty w statystykach rasizm kulturowy. Być może nieco bardziej cywilizowany niż zwyczajny rasizm oparty o różnice biologiczne, ale wciąż jednak rasizm.

Teorie kulturowe
Kulturowe teorie rozwoju mówiące, że niektóre kultury z definicji są lepsze od innych i bardziej nastawione na rozwój, można wywodzić co najmniej z koncepcji Maxa Webera. Twierdził on, że za sukces Zachodu odpowiada w olbrzymiej mierze protestantyzm, z jego etyką pracy i nastawieniem na indywidualny rozwój. To dzięki protestantyzmowi Zachód gospodarczo zostawił w tyle resztę świata, a w samej Europie prym wiodły te kraje i regiony, w których zwyciężyła reformacja. Skoro jedne kultury są wyższe, to siłą rzeczy inne muszą być niższe – z definicji wsteczne i "niereformowalne". Afrykanie na przykład wierzą w czary i niechętnie wdrażają nieznane technologie, poza tym nie wykształcili wysokich standardów pracy, więc nic dziwnego, że z rozwojem w Afryce Subsaharyjskiej jest licho. Latynosi są wychowywani na rozrzutnych i niefrasobliwych, poza tym żyją w kulturze mańany – nastawionej na dziś, niedostrzegającej wagi perspektywy. I właśnie przez to w zakładającym oszczędność i długoterminowe planowanie kapitalizmie zostają w tyle. Zgodnie z tymi teoriami przedstawiciele kultury afrykańskiej skazani są na rolę globalnego pariasa, a latynoskiej na wykonawców najmniej płatnych prac w USA.

Kulturowe teorie rozwoju był obalane wielokrotnie, zarówno przez badaczy, jak i samą historię, która drwiła sobie z nich bezlitośnie. Ian Morris w dziele "Dlaczego Zachód rządzi – na razie" różnice w rozwoju społeczeństw, narodów i kultur widzi przede wszystkim w procesach napędzanych przez czynniki geograficzne. Tim Marshall w "Więźniach geografii" twierdzi, że dzięki swojemu położeniu Ameryka Północna była skazana na sukces. Najbardziej przekonującej odpowiedzi w tym temacie udzielili Daron Acemoglu i James Robinson w książce "Dlaczego narody przegrywają". Według nich podstawowym determinantem sukcesu nie jest wcale kultura, ale mechanizmy ekonomiczne uruchamiane przez odpowiednio stworzone instytucje i porządek społeczny. Czy naród będzie bogaty i pracowity, czy biedny i niechętny podejmowaniu pracy, zależy od bodźców i możliwości ekonomicznych, które zostały ukształtowane przez takie, a nie inne instytucje państwowe, gospodarcze i społeczne. Oczywiście kultura ma znaczenie, bo wpływa na podejmowanie decyzji w tym zakresie, jednak nie jest to czynnik decydujący – w ramach jednej kultury mogą być podjęte różne, a czasem wręcz zupełnie różne decyzje.

Środkowoamerykański Cieszyn
Acemoglu i Robinson podają wiele przykładów obalających teorie kulturowe, choć poświęcili im tylko jeden krótki podrozdział – to w końcu jedne z wielu błędnych koncepcji. Wychodzą od miasta Nogales – takiego amerykańskiego Cieszyna, które w części leży w Arizonie w USA, a w części w Meksyku w stanie Sonora. Po obu stronach granicy dominuje kultura latynoska, tak lekceważąco traktowana przez wielu mieszkańców Ameryki (z lokatorem Białego Domu włącznie). Mieszkańcy obu Nogales generalnie mają tych samych przodków, jedzą takie same potrawy, stosują te same praktyki religijne, słuchają takiej samej muzyki etc. A mimo to poziom rozwoju oraz zachowania ekonomiczne są wyraźnie inne. Po amerykańskiej stronie granicy jest zdecydowanie większy poziom zaufania czy bezpieczeństwa, co siłą rzeczy przekłada się na decyzje o założeniu firmy czy oszczędzaniu z myślą o przyszłości. Nikt nie będzie oszczędny w stanie Sonora, skoro nie ma przekonania, że dożyje starości.

Kolejnymi przykładami można sypać jak z rękawa. Najbardziej spektakularne to różnice w postawach między mieszkańcami RFN i NRD oraz północnej i południowej Korei. Wystarczyły odmienne bodźce napędzane przez inne instytucje, by reprezentanci tych samych kultur stworzyli zupełnie różne kraje pod względem zamożności oraz zachowań. Różnice szczególnie uderzające są na Półwyspie Koreańskim. Wyższość kultury europejskiej w wątpliwość podają przypadki Argentyny czy Urugwaju – w obu krajach żyje wyższy odsetek ludności pochodzenia europejskiego niż w USA, a jednak to Stany Zjednoczone zdecydowanie wygrywają z nimi gospodarczo. A ostatnio wygrywa z nimi chociażby Brazylia. Mit wyższości protestantyzmu obalają Bawaria i północne Włochy, czyli katolickie regiony, które należą do najzamożniejszych w Europie. Ostatnio dołączyła do nich katolicka Irlandia, która w zasadzie w kilkanaście lat stała się jednym z najbogatszych krajów UE.

Dialektyka konfucjanizmu
Wracając do Webera, historia szczególnie sobie z niego zadrwiła błyskawicznym rozwojem krajów Dalekiego Wschodu. Twierdził on, że konfucjanizm przeszkadza w rozwoju kapitalizmu, gdyż brakuje w nim woli do ujarzmiania świata i gromadzenia bogactwa. Tymczasem gigantyczne sukcesy gospodarcze Singapuru, Tajwanu i Chin bardzo często tłumaczy się konfucjanizmem właśnie. Jego pokorą, samodyscypliną i powściągliwością. Chiny i kraje z chińską kulturą nie są wcale najbardziej widowiskowym przykładem zadrwienia z powszechnych stereotypów. W końcu przez większość historii to Państwo Środka było najbardziej rozwiniętym obszarem świata. Tymczasem Koreańczycy w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat XX w. z narodu uważanego za zacofany i leniwy stali się światowym wzorem pracowitości i nowoczesności.

Adam Leszczyński w książce „Skok w nowoczesność” przytacza opinie zachodnich badaczy na temat Koreańczyków. Według Georga Kennana w 1905 r. wydawali się oni „leniwi, brudni, pozbawieni skrupułów, nieuczciwi, niewiarygodnie ignoranccy i całkowicie pozbawieni szacunku do samych siebie”. Profesor George Ladd dwa lata później pisał, że „ich wrodzony charakter jest bardziej godny pogardy niż u wszystkich innych ludów, jakie poznałem”. Jeszcze w latach 50. XX w. Korea była jednym z najbiedniejszych państw na ziemi i sytuacja ta wydawała się raczej nie do zmiany, jak obecnie w krajach Afryki Subsaharyjskiej. Dziś Południe to jeden z najbardziej rozwiniętych krajów świata, który kształtuje światowe trendy technologiczne. Koreańczycy uchodzą w powszechnym odbiorze za honorowych, obowiązkowych i wyjątkowo profesjonalnych. Większość krajów świata biją na głowę pod względem poziomu wykształcenia obywateli. Ten według Kennana „leniwy i brudny” naród jest też jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw na świecie – pracują średnio 2069 godzin rocznie, tymczasem w żadnym protestanckim kraju zachodniej Europy ten wskaźnik nie przekracza 1700 godzin.

Pracowity jak Meksykanin

Jak widać, na początku XX w. prymitywne rasistowskie teorie na temat poszczególnych narodów, niedostrzegające uwarunkowań ekonomicznych i instytucjonalnych, były popularne nawet wśród ówczesnych profesorów anglosaskich. Nic więc dziwnego, że przetrwały do dziś, może niewyrażane wprost (przynajmniej nie w głównym nurcie), ale znajdujące posłuch społeczny. Wizja muzułmanina tylko czekającego na zasiłek to coraz częstsze wyobrażenie wyznawcy islamu, i to wcale nie tylko w krajach naszego regionu, ale też na Zachodzie. W Niemczech to odium głównie spada na Turków – rok temu „Bild” donosił, że są oni najliczniejszą grupą obcokrajowców pobierających niemiecką pomoc społeczną. Gdyby Turcy rzeczywiście mniej rwali się do pracy niż Niemcy, byłoby to widać także nad Bosforem. Tymczasem przeciętny turecki pracownik wyrabia niemal 500 godzin rocznie więcej niż Niemiec (1832 do 1363)
(...)
http://wiadomosci.dziennik.pl/opini...a-gospodarka-pieniadze-kryzys-migracyjny.html
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Jak podaje Krytyka Polityczna, dwóch jej towarzyszy wzięło ślub jednopłciowy w UK. Nie podano który z nich był panną młodą, a który panem młodym. W Krypolu uważają, że te dwa zuchy pokonały zaściankową Polskę.


adam-ostolski-bartek-kozek-1024x576.jpg

Nasi towarzysze Adam i Bartek wzięli ślub. Gratulacje, chłopaki!

Pokonaliście zaściankową Polskę w Edynburgu.

Nie prowadzimy rubryki towarzyskiej, choć pewnie czytelnicy by ją lubili. Nie dzielimy się na co dzień życzeniami na łamach internetowego magazynu Krytyki Politycznej, ale dziś łamiemy tę zasadę, bo sytuacja jest wyjątkowa.

Nasi przyjaciele Adam Ostolski i Bartek Kozek wzięli ślub!​

Tak sobie myślę, że fajnie by było, gdyby wszystkie lewaki poszły w pedały i założyły jedno wielkie małżeństwo poliamoryczne. Wtedy by byli tak sami sobą zajęci, że daliby reszcie świata święty spokój.
 
Ostatnia edycja:

Hitch

3 220
4 872
To mnie zawsze dziwi w tych ekscentrycznych relacjach. To nie może być dwóch zwykłych chłopaczków, którzy po prostu lubią w dupkę. Przynajmniej jeden MUSI się odpierdolić np. właśnie w mundur galaktycznej federacji ze Star Treka.

Oczywiście nie zamierzam nikomu mówić, jak ma się ubierać. Ale come on! Sami widzicie.
 

The Silence

Well-Known Member
429
2 591
Debile przykleili na śmietniku, żeby można było od razu po oderwaniu wrzucić tam gdzie jest tego miejsce.

Swoją drogą, nie wiedziałem że we Wrocławiu działają jakieś anarchokomusze organizacje.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Jak się to czyta, to jest to beka, dzieło pojebańców skończonych. Jednak oni to traktują poważnie. Sami są w 99% biali, ale chcą wybić wszystkich białych, całą białą rasę. Oczywiście są normalni biali i CIS-biali, ale po czym to poznać? Komisarz ludowy zdecyduje?
Wyciekły manuale Antify (Antifa DONE After Their Dark Secret Comes Out In Training Manual A Rioter Accidentally Dropped). Nie wiadomo kto te "Protokoły Mędrców Antyfaszystowskich" pisał, prowokacja czy nie, jednak dla tych debili to Pismo Święte.

Antifa-instructions-page-1.jpg

Antifa-instructions-page-2.jpg

Antifa-instructions-page-3.jpg

Antifa-instructions-page-4.jpg

Antifa-instructions-page-5.jpg

Antifa-instructions-page-6.jpg

Antifa-instructions-page-7.jpg


Po lekturze nie zmieniam zdania, które mam w tej materii od lat, czyli: wybić to gówno wraz z potomstwem i zniszczyć to zasrane DNA. A tych co z nimi współpracują, ochraniają ich, wspierają ich ideowo i tych co będą przeszkadzać w ich utylizacji, wybić wraz z potomstwem ze szczególnym okrucieństwem.

Lepsza jakość skanów tu: http://conspiracy-cafe.blogspot.com/2017/08/the-antifa-manual-found-on-campus-of.html
 
Ostatnia edycja:

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
To zależy... jeśli w perspektywie było by zastąpienie składek podatkiem od funduszu płac to ja jestem za.
Zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ZUS do trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia spowoduje wzrost wpływów składkowych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, zwiększą się również wpływy składkowe do Funduszu Rezerwy Demograficznej oraz kwoty składek odprowadzanych do otwartych funduszy emerytalnych.

Mniejsze będą za to przelewy na ubezpieczenie zdrowotne oraz dochody z podatków CIT i PIT. W sumie jednak sektor finansów publicznych będzie na plusie w wysokości 5,24 mld zł tylko w 2018 r.

http://forsal.pl/artykuly/1080996,s...o-przestaje-sie-placic-zus-do-likwidacji.html
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ZUS do trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia spowoduje wzrost wpływów składkowych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, zwiększą się również wpływy składkowe do Funduszu Rezerwy Demograficznej oraz kwoty składek odprowadzanych do otwartych funduszy emerytalnych.

Mniejsze będą za to przelewy na ubezpieczenie zdrowotne oraz dochody z podatków CIT i PIT. W sumie jednak sektor finansów publicznych będzie na plusie w wysokości 5,24 mld zł tylko w 2018 r.

http://forsal.pl/artykuly/1080996,s...o-przestaje-sie-placic-zus-do-likwidacji.html
Co pokazuje co jest głównym ciężarek aktualnie... ZUS... który do tego jest fikcją, bo dopłacamy do niego z innych podatków... BTW to co mówię, nie uszczupliło by budżetu, a pozwoliło łatwiej żyć (może trochę biedniejsi by mniej zapłacili jeśli chciałoby się zachować identyczne wpływy).
 
Do góry Bottom