Stonoga vs policjant

tomky

Well-Known Member
790
2 036

Sam się zastanawiałem skąd miał tyle dziwnych spraw w sądzie:
"Jak można wykręcić tyle spraw jednej osobie, przecież do tego trzeba sztabu ludzi – pytam. Stonoga nie ma wątpliwości: jego wiedza o osobach biorących pieniądze z Colloseum była zagrożeniem dla prominentnych osób. Chcieli go więc spacyfikować. Sprawy kręcono w ten sposób, że jeden z oficerów wchodził nielegalnie do bazy teleinformatycznej policji i wyciągał dane: gdzie i kiedy Stonoga był, bo np. był kontrolowany. I zaraz w tym mieście znajdował się pokrzywdzony. – Tak się składa, że byli nimi najczęściej ludzie związani z lewicą albo osoby bliskie gangowi wołomińskiemu – nie ma wątpliwości. "

Szkoda, że ma takie problemy ze zdrowiem, kilka lat i się może całkowicie rozlecieć
"Tłumaczy, że jest nieco chory. Za cztery dni od naszej rozmowy leci do Berlina, żeby poddać się operacji resekcji nerki, w którą wdał się nowotwór. Po zabiegu pewnie będzie lepiej, bo teraz ma migotanie przedsionków serca, uderzenia adrenaliny, strasznie go to rozwala. Mimo to sięga po kolejnego papierosa"
 
D

Deleted member 427

Guest
Jakie są poglądy Stonogi w kwestii broni palnej? Musiałem spytać, sami rozumiecie :)
 
OP
OP
Volvek

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
Popiera narodowców i KNP, więc pewnie pozytywne. Ale nigdzie nie natknąłem się na konkretną wypowiedź odnośnie broni.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 052
- Sokołowski, kupiłem na ciebie smycz. Będziesz teraz moim nadwornym pieskiem. I tak już cię nie ma. Wiemy o tym obaj. Za chwilę cię urlopują, a potem pójdziesz w pizdu - mówi do Mariusza Sokołowskiego Zbigniew Stonoga. Biznesmen utrzymuje, że odkupił dług rzecznika Komendy Głównej Policji. Po złotówce odsprzedaje udziały w wierzytelności. Kupiło je już 18 tys. ludzi. - Zostali oszukani - mówi Mariusz Sokołowski.

Czterogwiazdkowy hotel Senator w Dźwirzynie nieopodal morza. Zastawiony stół, butelka szampana Dom Perignon. Przy stole Zbigniew Stonoga. W przeszłości klient prokuratur i sądów w całym kraju skazywany za oszustwo i fałszowanie dokumentów. Później asystent i doradca polityków Samoobrony. Dziś biznesmen - właściciel i współwłaściciel kilku spółek importujących i sprzedających samochody. A przede wszystkim autor głośnych akcji, które zapewniły mu status "ostatniego sprawiedliwego walczącego z układem". Tak jest postrzegany przez tysiące internautów.

Okleił swoje sportowe audi i ferrari napisami "pierydolę Fiskusa i złodziei z Wiejskiej". Wywiesił na ścianie salonu samochodowego w Zamościu banner: "Wypierydolił nas urząd skarbowy na kwotę 1,9 mln zł. Dziękuję ci zasrana Polsko". Teraz prowadzi akcję najgłośniejszą. W kilka dni zapewniła mu dziesiątki tysięcy nowych fanów.

Stonoga postawił sobie za cel skompromitować insp. Mariusza Sokołowskiego, a w konsekwencji doprowadzić do odwołania go z funkcji rzecznika komendanta głównego policji.

Zaraz to ty będziesz najbardziej znanym policjantem

Stonoga w Dźwirzynie świętuje, bo - jak utrzymuje - 4 listopada wykupił długi Sokołowskiego, najbardziej rozpoznawalnego policjanta w Polsce, i Tomasza Karolaka, jednego z najpopularniejszych aktorów.

- Umowa kupna wierzytelności podpisana. Od dziś jestem właścicielem długów pana Sokołowskiego i Karolaka. My, zwykłe polskie społeczeństwo, różnimy się od tych tak zwanych elit, że pijamy za swoje. A oni piją za nasze. To nowy etap w życiu pana Sokołowskiego. Gnojka, który pomówił mnie, że mam 29 spraw karnych - komentuje Stonoga w nagraniu z hotelu Senator. Opublikował je w serwisie YouTube.

O "29 sprawach karnych Stonogi" Sokołowski mówił pod koniec września. Komentował wówczas awanturę w salonie samochodowym biznesmena w warszawskiej Białołęce. Za jednym z klientów przyjechał radiowóz z włączonymi kogutami. Rejestracja była niewidoczna i policjant chciał skontrolować auto. Ale odbił się od Stonogi. - Prosiłem, aby wyłączył sygnały, bo ja tu pracuję, a to źle wygląda. Usłyszałem: "Pocałuj mnie w pumpę" - opowiada biznesmen.

Gdy mundurowy nie chciał się wylegitymować ani opuścić posesji, Stonoga go zbluzgał, co widać na nakręconym przez niego filmie.

- Kur... chamie. Proszę wyp... za bramę. Nie umiesz normalnie rozmawiać z obywatelem, to wyp... Zaraz będziesz najbardziej znanym policjantem w Polsce. Jakieś pół miliona cię zobaczy - krzyczał Stonoga. I rzeczywiście wrzucił wideo do sieci. Pokazała je też telewizja Polsat News.


Rzecznik nieco się zagalopował


Nagranie skomentował Mariusz Sokołowski. - Policja postawiła dziś Zbigniewowi Stonodze dwa zarzuty dotyczące zniesławienia funkcjonariuszy. Ten człowiek jest dobrze znany policji i wielokrotnie łamał prawo. W tej chwili przeciwko niemu prowadzonych jest 29 spraw karnych - mówił Sokołowski portalowi Gazeta.pl.

- Ile wówczas było tych spraw? - pytamy rzecznika stołecznej policji Mariusza Mrozka.

- Według moich danych jedna była w toku, a 28 zakończyło się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. Nie jestem w stanie określić, jaki miały finał. To postępowania, które w latach 2000-14 prowadziła policja m.in. w Warszawie, Opolu, we Wrocławiu czy w Bydgoszczy - wylicza Mrozek.

- To sprawy nawet sprzed kilkunastu lat, większość dawno zakończona. Zagalopował się pan - mówimy Sokołowskiemu.

- Dostałem informację ze stołecznej policji, że ma na koncie 29 spraw. Tak wynikało z krajowego systemu informacji policyjnej. Policja nie ma informacji, co się z tymi sprawami dalej dzieje. A teraz, po znieważeniu policjantów, tych spraw jest 31 - podtrzymuje swoją wersję Sokołowski.

- Zwracałem się o wykreślenie tych spraw z policyjnego rejestru na podstawie wyroków uniewinniających. Walczę o dobre imię, a pan Sokołowski jednym zdaniem to przekreśla - mówi nam Stonoga.

- A dlaczego nie walczy pan o swoje dobre imię w sądzie na drodze cywilnej? - pytamy.

- To droga długotrwała i nieskuteczna. Złożyłem zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez rzecznika Sokołowskiego skutkującego pomówieniem w środkach masowego przekazu - odpowiada.

Biznesmen w opublikowanym w sieci zawiadomieniu nazywa Sokołowskiego "Mańkiem" i "rzecznikiem nieudolnej komendy".


Halo. Czy zastałem rzecznika, tzn. dłużnika?

Stonoga najpierw próbował porachować się z policjantami z Białołęki. Zamieścił ogłoszenie: "Pilnie zatrudnię 10 osób na umowę-zlecenie. Do ich zadań będzie należało całodobowe jeżdżenie za radiowozami komisariatu z Białołęki i utrwalanie przebiegu ich służby. Wynagrodzenie 2,5 tys. zł netto".

Potem zabrał się do rzecznika. Na opublikowanym w sieci nagraniu uczył Sokołowskiego liczyć do trzech. Tyle, jak mówi, ma obecnie toczących się spraw karnych.

Pojechał też do Dźwirzyna odkupić domniemane długi rzecznika. - Sokołowski, kupiłem na ciebie smycz. Będziesz teraz moim nadwornym pieskiem. I tak już cię nie ma. Wiemy o tym obaj. Za chwilę cię urlopują, a potem pójdziesz w pizdu. Na razie - rzuca na filmie.


Kolejne nagranie: szczęśliwy Stonoga w Senatorze gra na fortepianie ("Życie jest piękne"). Na parkingu wznosi kolejną lampkę, pozując przy drogim samochodzie ("za koniec Sokołowskiego"). Dzwoni do biura prasowego Komendy Głównej Policji. - Czy zastałem pana rzecznika? To znaczy nie rzecznika, tylko dłużnika. Pan Sokołowski jest mi winny pieniądze - mówi do słuchawki.

Wreszcie decyduje się na krok, który zapewnił mu internetową popularność. Odsprzedaje udziały w długu wszystkim chętnym. "Sprzedam tanio jedną dziesięciomilionową długu (wartość nominalna 0,0004125 zł) Mariusza Sokołowskiego. Jeśli chcesz mieć kawałek Sokołowskiego na własność, wpłać jeden złoty na podane konto. Wszelkie wpływy przekażę na Państwowy Dom Dziecka w Turawie" - reklamuje na Facebooku. Po dobie ma 4 tys. nabywców. W ramach promocji, gratis, dorzuca im też udziały w długu Karolaka.

Skąd wziął się "dług" Sokołowskiego

Na przełomie 2010 i 2011 r. aktor Tomasz Karolak prowadził imprezę sylwestrową w hotelu Senator. Według umowy za wykorzystanie wizerunku hotel zapłacił Karolakowi 20 tys. zł. Ówczesny prezes hotelu zaoferował aktorowi także cztery pokoje, do których mógł zaprosić, kogo chciał. Karolak zaprosił zaprzyjaźnionych aktorów i swojego znajomego - Mariusza Sokołowskiego z żoną. Ale tego już w umowie nie było. - W sprawie pokoi zawarłem z panem Tomaszem Karolakiem ustną umowę - mówił były prezes Senatora Leszek Kaczan. Tomasz Karolak potwierdza.

Rzecznik spędził w hotelu pięć dni przed sylwestrem i po nim. Zapłacił 655 zł, co potwierdza korespondencja Sokołowskiego z dyrekcją hotelu (Stonoga ją opublikował). Na taką kwotę opiewały "usługi gastronomiczne i kosmetyczne", z których korzystał rzecznik i jego żona. Za pobyt nie płacił nic - zgodnie z umową między Karolakiem a dyrekcją.

Ale po półtora roku hotel zmienił właściciela. Wcześniej zarządzała nim spółka skarbu państwa. Nowym właścicielem został Janusz Szymański, właściciel i udziałowiec hoteli w Darłowie i Mielnie. Mija kolejny rok i niespodziewanie dyrekcja Senatora upomina się o opłaty za pobyt Sokołowskiego i Karolaka. W marcu 2013 r. wystawia faktury na nazwiska rzecznika i aktora na kwoty odpowiednio 4,1 i 4,3 tys. zł. Wysyła im wezwania do zapłaty.

 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 052
Umowa ustna jest wiarygodna i dopuszczalna

- Kupiłem hotel z całym dobrodziejstwem inwentarza. Przeglądając księgowość, zauważyliśmy zaległości, których nikt wcześniej nie chciał egzekwować. Pochodziły z czasów, gdy Senator należał do spółek skarbu państwa. To była taka prywatka w państwowym przedsiębiorstwie - uważa Janusz Szymański, właściciel Senatora.

- Dorabiano do tego później ideologię, że pan Karolak prowadził sylwestra. Ale za wykorzystanie wizerunku dostał 20 tys. zł. Ja w dokumentach nie mam śladu o tym, że aktor miał umowę z hotelem, według której nie musi płacić za pokoje - dodaje.

Sokołowski: - Proszę się postawić w mojej sytuacji. Pojechałem do hotelu z rodziną. Wychodząc, proszę o rachunek i płacę. Mam na to potwierdzenie. A 2,5 roku później dowiaduję się, że mam zapłacić jeszcze 4 tys. Te pieniądze hotelowi się nie należą.

Rzecznik ma oświadczenie byłego prezesa hotelu, który potwierdza, że zawarł ustną umowę z Karolakiem. - Umowa ustna, na mocy której hotel oferuje część wynagrodzenia, jest prawnie wiążąca i całkowicie dozwolona - komentuje mecenas Zbigniew Krüger z poznańskiej Kancelarii Krüger & Partnerzy. - W przypadku umów o wykorzystanie wizerunku osób znanych możliwość korzystania z innych świadczeń jest zwyczajem. Zatem taka umowa wcale mnie nie dziwi i jej zawarcie było w pełni wiarygodne i dopuszczalne.

"Bo o pobycie Sokołowskiego powiadomię MSW i media"

Dlaczego więc nowy właściciel postanowił ścigać rzecznika i aktora? Dlaczego po 2,5 roku od ich pobytu? I to wtedy, gdy domniemana należność była od pół roku przedawniona, bo opłaty za hotel przedawniają się z upływem dwóch lat. Nieco światła rzuca na tę kwestię pismo, które poznała "Wyborcza". W 2012 r. Jerzy Szymański wysłał je do byłego prezesa hotelu Jacka Kaczana.

"Jeśli nie wycofa się pan z wszelkich roszczeń finansowych w stosunku do Spółki Hotel Senator SA podejmę 'rękawicę', wykorzystując wszelkie możliwe kroki na drodze prawnej, jak i również na innych płaszczyznach z wykorzystaniem mediów włącznie" - pisał Szymański do Kaczana. Przedstawiał szczegółowy "schemat zdarzeń", które nastąpią. Dwa punkty dotyczyły Mariusza Sokołowskiego.

"Poinformuję MSZ i KGP o bezpłatnych pobytach pana Sokołowskiego i członków jego rodziny w hotelu, sugerując wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie narażenia skarbu państwa na straty przez wysokiego rangą urzędnika".


"Mediom ogólnopolskim przygotuję materiały w sprawie korupcji w spółkach SP i policji, w których pan rzecznik wystąpi w roli głównej. Redaktorzy śledczy nie spoczną, dopóki nie doprowadzą swoich dochodzeń do finału. W Warszawie znajdzie się więcej osób, które panu podziękują, że znalazły się w centrum międzynarodowej uwagi".

Uprzedziłem Stonogę, że dług jest nieściągalny

- Napisał pan takie pismo? - pytamy Szymańskiego.

- Mogło takie pismo powstać. Przypominam sobie. Mając na uwadze spór sądowy z panem Kaczanem, mogłem wykorzystywać jego słabości. Ale dziś mamy wszystkie spory zakończone - mówi.

Na piśmie widnieje data: czerwiec 2012 r. Faktury hotel wystawił Karolakowi i Sokołowskiemu w marcu 2013 r. A niespełna trzy miesiące później pobyt aktora i rzecznika szczegółowo opisał tygodnik "Uważam Rze" w tekście "Sokołowski, niebieski ptak". Na ten tekst natknął się pod koniec września Zbigniew Stonoga, który szukał sposobu, aby się odegrać na rzeczniku.

- Przekazałem dług panu Stonodze. Słowo "sprzedałem" nie jest w pełni prawdziwe, bo, jak mu powiedziałem, niestety ten dług uległ przedawnieniu. Jest prawnie nieściągalny, choć w kwestiach moralnych nadal istnieje - mówi nam Janusz Szymański.

- Sporządziliśmy umowę, że jeśli jakiekolwiek pieniądze pan Stonoga wyegzekwuje, zapłaci mi 40 proc. od tej kwoty. Sposób rozliczania się pana Stonogi z panem Sokołowskim mi się nie podoba, ale jak ktoś nie zapłacił, to powinien zapłacić - mówi.

Stonoga opublikował na Facebooku umowę, którą podpisał z hotelem, ale jeden z fragmentów zamazał. Słowem nie wspomniał o przedawnieniu, gdy oferował chętnym udziały w wierzytelności. A wielu dopytywało biznesmena o możliwość windykacji długu. - Aktualnie to analizuję - odpowiadał.

Przedawnienie? Ja tu widzę przestępstwa

- Oferujący sprzedaż powinien poinformować nabywców o wszelkich istotnych okolicznościach związanych ze sprzedawaną wierzytelnością, np. o przedawnieniu roszczenia. Zatajenie takiej informacji może rodzić konsekwencje prawne - mówi mecenas Krüger.

- Dlaczego nie poinformował pan nabywców? - pytamy Stonogę.

- Ja uważam, że jeśli pan Sokołowski był gościem Karolaka, to powinien wpisać rabat jako uzyskane korzyści w oświadczeniu podatkowym, a także rejestrze korzyści. A tego, jak sprawdziłem, nie zrobił. A jeśli nie zapłacił za pobyt, to spawa podpada pod oszustwo. Zobowiązanie, które powstało w wyniku przestępstwa przeciw mieniu, przedawnia się po 15 latach. Będę prosił nabywców wierzytelności o masowe zawiadamianie prokuratury - mówi.

- Człowiek dostaje rabat w sklepie albo na wycieczkę zagraniczną i ma go wpisać do oświadczenia? To bzdury. Sprawę zresztą badały CBA, prokuratura, a także MSW i nasze Biuro Spraw Wewnętrznych. Kontrole nic nie wykazały, skoro dalej jestem rzecznikiem. To kolejne pomówienia Stonogi - mówi Sokołowski.

Gdzie jest moja kasa, frajerze?

W ciągu niespełna tygodnia "dług" kupiło blisko 18 tys. osób. Mnóstwo ludzi się szczyci, że "tak łatwo kupiło psa". Na Facebooku snują mrzonki o windykacji i pozwie zbiorowym. "Na początek niech każdy z osobna wyśle Sokołowskiemu wezwanie do zapłaty listem poleconym. Oszaleje, jak dostanie tysiąc listów" - piszą.

Fani biznesmena zasypali także żądaniami facebookowy profil Tomasza Karolaka. "Kupiłem część pana zobowiązań i pytam, kiedy ureguluje pan ze mną sprawy finansowe? A używając języka zrozumiałego dla takiej mendy: GDZIE JEST KASA, FRAJERZE?" - pisze Marcin.

Akcję szczególnie upodobali sobie ci, którzy mają na pieńku z policją. Poświadczenie przelewu publikuje np. Witold Tumanowicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości. - Aby zaprotestować wobec tego, jak policja traktuje uczestników marszu - uzasadnia.

Stonoga każdemu nabywcy wysyła umowę sprzedaży wierzytelności. Chętnych znalazło się tak wielu, że wypisanie wszystkich umów stało się mało realne. - Napisać ci, Zbyszku, program, który z wyciągu bankowego wypisze wszystko? Oczywiście, oferta non profit - szybko znaleźli się chętni internauci.

Bo akcja przyniosła biznesmenowi wielką popularność. W ciągu kilku dni liczba fanów Stonogi na Facebooku urosła o ponad 40 tys. i przekroczyła 200 tys.

Biznesmen zebrał 18 tys. zł. Pieniądze zgodnie z obietnicą przekazał domowi dziecka. Osobiście tam zadzwonił, aby poprosić o numer rachunku, choć wystarczy wpisać nazwę w Google'a. Ale wtedy Stonoga nie mógłby opublikować w sieci rozmowy z wdzięcznym dyrektorem.

Autorytet, który nie jest bohaterem

Stonoga flirtuje z Kongresem Nowej Prawicy. 11 listopada witali go owacjami uczestnicy Marszu Niepodległości, podczas którego przemawiał. "Dla mnie i dla całej mojej rodziny jest pan, panie Zbyszku, prawdziwym autorytetem. Szanuję pana i podziwiam za pańską działalność. Życzę dużo zdrowia, bo będzie Panu potrzebne do walki z tym chamstwem i złodziejstwem, jakie się szerzy w naszym kraju - pisze na profilu Stonogi Jarek. Takich głosów jest mnóstwo. Najpopularniejsze: "Jest pan wspaniały, panie Zbyszku".

- Robi się z tego pana bohatera, a on bohaterem nie jest. Próbuje zyskać popularność moim kosztem, chociaż wszystko, co o mnie mówi, to kłamstwa. Ludzie, którzy od pana Stonogi nabyli mój "dług", zostali oszukani przez kogoś, kto sprzedał im coś, co nie istnieje. Słowa pana Stonogi mają charakter pomówień, więc występuję na drogę sądową - mówi rzecznik Sokołowski.

- Jestem tym wszystkim tak zbulwersowany, że odechciewa mi się żyć. To brudna, medialna sytuacja wykreowana przez tych, którzy kierują hotelem. Ale pozwy już poszły, prawnicy pracują. Wygrane od pana Stonogi pieniądze przekażemy na hospicja dziecięce - mówi Tomasz Karolak.
 

tomky

Well-Known Member
790
2 036
@inho czasami można mieć dostęp do całego artykułu poprzez googla: wpisujesz tytuł artykułu w googlu i klikasz na link z googla, czasami działa i omijasz zabezpieczenia piano.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
@tomky wiem, ale u mnie różne wtyczki coś blokują i nigdy nie działa. Mam nawet wtyczkę, która mi zawsze ustawia referery googlowe jak wchodzę na strony wyborczej ale i tak coś blokuje.
 

tomky

Well-Known Member
790
2 036
Stonoga lobbuje w parlamencie europejskim o wszczęcie śledztwa przeciwko "władzom" o prześladowanie jego.
 
C

Crank

Guest
Czyli wychodzi na to że Stonoga zrobił kilka tysięcy ludzi w niezłego chuja. Typ powinien być skończony po takiej akcji.
 
Do góry Bottom