Śmieszne newsy z rana

piezol

Jebać życie
1 263
4 235
Budżet 5-10 mln.
Oszacowali koszty kilkudziesięciu podróży samolotem premiera na linii Warszawa-Trójmiasto i wyliczyli, że podobny dystans jest z powierzchni do końca atmosfery, więc można spokojnie wynieść Polaka w kosmos :)
 
T

Tralalala

Guest
Niech tam kurwa tuska wyniosą, bilet w jedną stronę. Na bank te 5-10 mln by się uzbierało w mniej niż 24h.
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 145
comment_ZiiD61DlFUez2PeMZFiv5WWMcjlpzxMD.jpg
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 145
Jak wójt sam do siebie pisma pisał.. :)

Wójt wybudował w gminie oczyszczalnie ścieków. Przyszli kontrolerzy i stwierdzili, że to działalność gospodarcza i że gmina musi zapłacić podatek od nieruchomości.
Wójt pokręcił wąsem i powiedział, że niefajnie, bo podatek od nieruchomości gmina zapłaci przecież sobie samej, a uzyskując 200 tys. zł z tytułu podatku zapłaconego samej sobie, Warszawka uzna ją za gminę bogatszą i da mniej kapuchy z subwencji. A piniądz dziś taki potrzebny.
Ponieważ sprawę mógł rozstrzygnąć jedynie sąd, wójt napisał więc pismo do wójta, czyli samego siebie, z prośbą o interpretację podatkową i odpisał sam sobie, że w sumie to podatek trzeba zapłacić.
Wójtowi odpowiedź napisana do samego siebie kategorycznie się nie spodobała.
Doprowadził więc do sporu, który skierował na drogę postępowania administracyjnego.
Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił pozew twierdząc, że wykłada lachę, no bo jak to wójt gminy może się sprzeczać z wójtem, czyli samym sobą.
Wójt jednak odwołał się od decyzji WSA i Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że wójt dobrze prawi i sprawę Wojewódzki Sąd Administracyjny jednak musi rozstrzygnąć.

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140529/PODLASKA/140529502
 

piezol

Jebać życie
1 263
4 235
Autentycznie płakłem, jak przeczytałem o wójcie który ulegając neoliberalnym trendom nie chce sam płacić nie swoimi pieniędzmi samemu sobie, po czym one i tak nie będą jego.
Nakręcili kiedyś (niedawno całkiem!) film, incepcja się nazywał.
Proponuje wytężyć umysły (bo mój w działaniach twórczych się nie sprawdza) i nadać jakąś ładną nazwę, nie wiem, statiception czy coś w tym stylu. To praca dla was, ja tylko zgarnę hajs, bo ogłaszam, że cokolwiek tu nie napiszecie, jest moją własnością i prawa autorskie i w ogóle wiecie. A jak się coś nie spodoba to napiszę odwołanie do samego siebie i jednoznacznie sobie odpowiem, że prawa są moje i nikt nie będzie miał wątpliwości.

TEN ŚWIAT TAKI PIĘKNY
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 145
Ta historia przypomniała mi książkę Paragraf 22 :)

Ojciec majora Majora był trzeźwo myślącym, bogobojnym człowiekiem (...). Jego specjalnością była lucerna i żył z tego, że jej nie uprawiał. Rząd płacił mu dobrze za każdy korzec lucerny, którego nie zebrał. Im więcej lucerny nie uprawiał, tym więcej pieniędzy dostawał od rządu i za każdy nie zarobiony grosz kupował ziemię, aby zwiększyć ilość nie uprawianej lucerny. Ojciec majora Majora pracował bez wytchnienia nad nieuprawianiem lucerny. Długie zimowe wieczory spędzał w domu nie naprawiając uprzęży i codziennie skoro południe zrywał się z łóżka, aby dopilnować, czy nic nie zostało zrobione. Mądrze inwestując stał się wkrótce najpoważniejszym nieproducentem lucerny w okolicy. Sąsiedzi przychodzili do niego po radę w najróżniejszych sprawach, gdyż dorobił się sporej fortuny, co było dowodem mądrości.
– Jako posiejecie, tako będziecie zbierać – radził niezmiennie, na co sąsiedzi niezmiennie odpowiadali „Amen"
(..)
Pułkownik Cargill, prawa ręka generała Peckema, potężny, rumiany mężczyzna, przed wojną był czujnym, bezwzględnym i energicznym dyrektorem handlowym. Pułkownik Cargill był złym handlowcem. Był tak okropnym handlowcem, że wyrywały go sobie firmy zmuszone ze względów podatkowych wykazać straty. W całym cywilizowanym świecie, od Battery Park do Fulton Street, znano go jako człowieka, na którym można polegać, kiedy chodzi o szybkie obniżenie stopy podatkowej. Jego usługi były drogie, gdyż niepowodzenia są często trudne do osiągnięcia. Musiał zaczynać od szczytu i torować sobie drogę w dół, a kiedy się ma przyjaciół w rządzie, niełatwo jest robić złe interesy. Wymagało to nieraz miesięcy ciężkiej pracy i nieomylnie błędnego planowania. Człowiek dezorganizował, podejmował błędne decyzje, nie doglądał, wszystkie drzwi zostawiał otworem, a kiedy się zdawało, że już zrobił swoje, rząd dawał mu jezioro albo las, albo pole naftowe i psuł całą robotę. Jednak na pułkowniku Cargillu można było polegać. Nawet w tak niesprzyjających okolicznościach potrafił zrujnować najlepiej prosperujące przedsiębiorstwo. Doszedł do tego własną pracą i swoje niepowodzenia zawdzięczał wyłącznie sobie.
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Zakład zajmuje parter i pierwsze piętro budynku. Na dole znajduje się fotograficzne laboratorium, u góry studio, które za kilka dni zostanie zamknięte. - Na zdjęcia ślubne nie ma już zapotrzebowania. Ludzie chcą mieć teraz zdjęcia w plenerze. I to bardzo udziwnione, np. para młoda leży na polnej drodze ze śladami na ubraniach, jakby przejechał po nich traktor. Albo para kąpie się w jakimś bajorze. Albo pan młody siedzi w toalecie, drzwi są otwarte. Obok panna młoda stoi zniecierpliwiona z karteczką "czekam". Ja takich rzeczy nie będę fotografował - mówi Krzysztof Niesporek.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/...ladow_fotograficznych_w_Polsce.html#LokKatTxt

Nie chce mu się ruszyć tyłka, albo nadęte ego fotografika. Jego strata. A młode pary często obserwuję w plenerze. Sam wolę spontaniczne fotografie, a kije w dupie są dobre na "antycznych" zdjęciach z okresu IWŚ.

Nie doczytałem dalej, bo nie chcę płacić Wyborczej.

Jego biznes, jego sprawa, ale takie działanie jest dla mnie niezrozumiałe. Firmy raczej dostosowują się do zmian na rynku.

Może chodzi o to, że trzeba mieć w zanadrzu jakieś miejscówki, umieć współpracować z ludźmi i gadane?

W każdym razie kupno dobrego aparatu i zestawu obiektywów, plus nauczenie się jak robić dobre zdjęcia i je obrobić, jest już umiejętnością dosyć powszechną.

Raczej sam takich zdjęć nie robię, ale niektóre własne podobają mi się i innym ludziom.

Chodziłem kiedyś jako łebek na warsztaty, z takim starym fotografem, miło przyjął "cyfrową rewolucję" i uwielbiał wypady w plener (specjalizował się w fotografiach przyrody, architektury). Trochę rzeczy o których nam mówił, jeszcze pamiętam.

Kij w dupie, potem biały Lincoln podjeżdżający pod kurną chatę (betlejemka), który topi się w błocie i gównie. Na szczęście odeszło to w zapomnienie. Tak samo jak wesela na które spraszało się całą wieś, przez co wchodziło się z długiem w nowe życie.

Do tego durny komentarz. Starsi ode mnie dużo mi opowiadali, jakim zabawom się oddawali, bo nie było komputerów i internetu. Ktoś miał nudne i smutne życie, trudno przeboleć, że teraz jest fajniej i lepiej niż w czasach PRLu. A małżeństwa zawiązywały się poprzez wpadkę. Ciotka która jest kierowniczką w fabryce, stwierdziła kiedyś, że dzisiejsze pokolenie młodych kobiet jest zupełnie inne. W wieku jej podwładnych miała już dwójkę dzieci i nie myślała o wyjazdach. Prywatyzacja wymusiła na niej ukończenie studiów, a teraz wyjazdy służbowe, że aż jej ta "magiczna Praga" w Czechach kompletnie zbrzydła.

Ludzie kiedyś żyli w małych społecznościach, nawet gdy byli mieszczanami. Nie byli wstanie poznać tylu ludzi i różnych zachowań, ambicji i zainteresowań co teraz. A to wkurwia starszych ludzi. Jeśli ktoś przeżył okupację, Gomułkę, potem stan wojenny i mizerię lat 80, to raczej wolałby urodzić się trochę później?
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
co nie zmienia faktu że to chujowe zamordystyczne państwo policyjne, chuj że dali łaskawie 200k, bo było z ukradzionych innym pieniędzy i ino 0,5% tego co ofiara se zażyczyła jako odszkodowanie...

ale jarajcie sie dalej... co mi tam...
 
D

Deleted member 427

Guest
A może to było z pieniądze, które ukradli jej rodzicom? I teraz je odzyskała praktycznie zerowym wysiłkiem?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
TW Bolek o pederastach. Demokratyczna argumentacja rozpierdala.

Ledwo to z siebie dziad wydukał, to za oceanem, w San Pedalisco, geje go pokarały ;)
San Pedalisco odebrało ulicę Wałęsie. Tylko nie wiem czy to kara, że w San Pedalisco nie ma swojej ulicy, może stare capisko się cieszy, że z gejami nic go nie łączy?
RP ➠ San Francisco odebrało ulicę Wałęsie
Radni San Francisco, miasta gejom przyjaznego, na wniosek Jane Kim jednogłośnie przyjęli wniosek o zmianie nazwy uliczki, która od dziś nosi imię Toma Waddella, zmarłego w 1987 roku lekarza i działacza gejowskiego.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Udławiliby go na śmierć brudnym kutasem, nie patronat jakichś uliczek odbierają.
Ale to trzeba by przyjechać do Gdańska, w 3M można trafić nie na tego kogo trzeba i dostać srogi wpierdol za pedałowanie, trzeba by dotrzeć do Bolka, co już proste nie jest. A tak, dwie, trzy shemale pokwiczą, zrobią jedno głosowanie i już.
 

Racibor

Well-Known Member
408
2 160
Szwecja w imię walki z rasizmem delegalizuje rasę
Szwedzi postanowili pozbyć się ze swego prawodawstwa słowa "rasa". Ich plany wzburzyły jednak ciemnoskórych aktywistów
- Podstawą rasizmu jest przekonanie, że istnieją różne rasy, i że przynależność do nich sprawia, że ludzie zachowują się w określony sposób, a niektórzy są lepsi od innych. Wiemy, że to nieprawda. A skoro tak, prawo nie powinno używać słowa "rasa" - powiedział w szwedzkiej telewizji SVT minister ds. integracji Erik Ullenhag.

Ullenhag nie podważa oczywiście faktu, że ludzie różnią się kolorem skóry czy pochodzeniem. Wychodzi jednak z założenia, że stosowane w późnodziewiętnastowiecznej i dwudziestowiecznej nauce pojęcie rasy zostało zdyskredytowane i, zależnie od kontekstu, można zastąpić je bardziej neutralnymi wyrażeniami, np. "grupa etniczna" czy "wspólnota".

- Koncept rasy pochodzi z czasów biologii rasowej, gdy badania naukowe w Szwecji były pod znacznym wpływem Niemców - wyjaśnia minister. Portal "The Local" przypomina, że w 1909 r. powstało Szwedzkie Towarzystwo Eugeniki, a w 1922 r. - państwowy instytut biologii rasowej. Przez niemal 15 lat kierował nim zaciekły antysemita Herman Lundborg.

Z końcem 2010 r. "rasa" znikła już ze szwedzkiej konstytucji. Zamiast tego wprowadzono zakaz dyskryminacji ze względu na "pochodzenie etniczne, kolor skóry czy inne podobne okoliczności, albo ze względu na orientację seksualną".

Dla porównania, polska konstytucja stanowi, iż "nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny" (art. 32). Ale nie jest zupełnie wolna od pojęcia rasy, bo art. 13 zakazuje istnienia partii politycznych i innych organizacji, które dopuszczają m.in. "nienawiść rasową".

W Szwecji "rasa" przewija się jeszcze w ok. 20 ustawach. Na przykład w kodeksie karnym, który uznaje rasistowską motywację jako okoliczność obciążającą, albo w przepisach o pożyczkach studenckich czy informacjach kredytowych. W wielu przypadkach wprowadzenie pojęcia rasy służy ochronie przed dyskryminacją.

Kompleksowym przeglądem tych przepisów zajmie się powołana w czwartek komisja prawników. Zaproponuje ona nowe terminy i zadba, by nowelizacje były zgodne z ratyfikowanymi przez Szwecję konwencjami międzynarodowymi.

Niektórzy są jednak sceptyczni. - Jak będzie można wystąpić o grant na walkę z rasizmem, jeśli koncepcja rasy zniknie z legislacji? - pyta Kitimbwa Sabuni z Krajowego Stowarzyszenia Afroszwedów. - Kwestia rasizmu de facto zniknie z polityki rządu. Rządzący zatracili się w fantazji, która zaszkodzi efektywnej walce z rasizmem - przekonuje Sabuni.

Podobne wątpliwości wyrażała już po reformie szwedzkiej konstytucji Europejska Komisja ds. Zwalczania Rasizmu i Nietolerancji (ECRI). "ECRI sama odrzuca teorie, które zakładają istnienie różnych tzw. ras, ale korzysta z tego terminu, by nie pozostawiać osób postrzeganych jako należące do innych ras bez opieki prawnej" - czytamy w raporcie organizacji na temat Szwecji z 2012 r.

Prof. Michael Hjerm, socjolog z Uniwersytetu w Umea, uważa jednak, że reforma nie tylko nie zaszkodzi walce z rasizmem, ale wręcz jej pomoże. - Taka decyzja powinna być podjęta już dawno - mówi "Wyborczej" Hjerm. - Przecież nie zmieniamy mechanizmów prawnych, tylko semantykę. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że rasizm zostanie zamieciony pod dywan tylko dlatego, że nie będziemy używać słowa "rasa". Uważam za to, że podkreślanie tego słowa wzmacnia wyobrażeniowe granice między grupami. Granice, które pomagają rasizmowi i uprzedzeniom - argumentuje socjolog.

9-milionowa Szwecja, w której imigranci stanowią ok. 15 proc. populacji, uznawana jest za jeden z najbardziej tolerancyjnych krajów na świecie. Ale i tu zdarzają się problemy z rasizmem. W zeszłym roku wyszło na jaw, że kierowca autobusu w Sztokholmie dzielił pasażerów na białych i ciemnoskórych. Szwedzka policja wypytywała kolorowych przed wejściem do metra o ich status imigracyjny, stworzyła też specjalną bazę danych o Romach. W październiku wyszło na jaw, że głośną ksenofobiczną witrynę Avpixlat sponsorowali szanowani naukowcy, lekarze i przedsiębiorcy.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,16427605...em_delegalizuje_rase.html#CukGW#ixzz39S4wYJ7u

News z postępowych stron świata. Krajowe Stowarzyszenie Afroszwedów i pytanie jego reprezentanta mnie rozjebało:D
 

pikol

Od humanitarystów nie biorę.
1 004
1 635
Szwecja w imię walki z rasizmem delegalizuje rasę
Szwedzi postanowili pozbyć się ze swego prawodawstwa słowa "rasa". Ich plany wzburzyły jednak ciemnoskórych aktywistów
- Podstawą rasizmu jest przekonanie, że istnieją różne rasy, i że przynależność do nich sprawia, że ludzie zachowują się w określony sposób, a niektórzy są lepsi od innych. Wiemy, że to nieprawda. A skoro tak, prawo nie powinno używać słowa "rasa" - powiedział w szwedzkiej telewizji SVT minister ds. integracji Erik Ullenhag.

Ullenhag nie podważa oczywiście faktu, że ludzie różnią się kolorem skóry czy pochodzeniem. Wychodzi jednak z założenia, że stosowane w późnodziewiętnastowiecznej i dwudziestowiecznej nauce pojęcie rasy zostało zdyskredytowane i, zależnie od kontekstu, można zastąpić je bardziej neutralnymi wyrażeniami, np. "grupa etniczna" czy "wspólnota".

- Koncept rasy pochodzi z czasów biologii rasowej, gdy badania naukowe w Szwecji były pod znacznym wpływem Niemców - wyjaśnia minister. Portal "The Local" przypomina, że w 1909 r. powstało Szwedzkie Towarzystwo Eugeniki, a w 1922 r. - państwowy instytut biologii rasowej. Przez niemal 15 lat kierował nim zaciekły antysemita Herman Lundborg.

Z końcem 2010 r. "rasa" znikła już ze szwedzkiej konstytucji. Zamiast tego wprowadzono zakaz dyskryminacji ze względu na "pochodzenie etniczne, kolor skóry czy inne podobne okoliczności, albo ze względu na orientację seksualną".

Dla porównania, polska konstytucja stanowi, iż "nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny" (art. 32). Ale nie jest zupełnie wolna od pojęcia rasy, bo art. 13 zakazuje istnienia partii politycznych i innych organizacji, które dopuszczają m.in. "nienawiść rasową".

W Szwecji "rasa" przewija się jeszcze w ok. 20 ustawach. Na przykład w kodeksie karnym, który uznaje rasistowską motywację jako okoliczność obciążającą, albo w przepisach o pożyczkach studenckich czy informacjach kredytowych. W wielu przypadkach wprowadzenie pojęcia rasy służy ochronie przed dyskryminacją.

Kompleksowym przeglądem tych przepisów zajmie się powołana w czwartek komisja prawników. Zaproponuje ona nowe terminy i zadba, by nowelizacje były zgodne z ratyfikowanymi przez Szwecję konwencjami międzynarodowymi.

Niektórzy są jednak sceptyczni. - Jak będzie można wystąpić o grant na walkę z rasizmem, jeśli koncepcja rasy zniknie z legislacji? - pyta Kitimbwa Sabuni z Krajowego Stowarzyszenia Afroszwedów. - Kwestia rasizmu de facto zniknie z polityki rządu. Rządzący zatracili się w fantazji, która zaszkodzi efektywnej walce z rasizmem - przekonuje Sabuni.

Podobne wątpliwości wyrażała już po reformie szwedzkiej konstytucji Europejska Komisja ds. Zwalczania Rasizmu i Nietolerancji (ECRI). "ECRI sama odrzuca teorie, które zakładają istnienie różnych tzw. ras, ale korzysta z tego terminu, by nie pozostawiać osób postrzeganych jako należące do innych ras bez opieki prawnej" - czytamy w raporcie organizacji na temat Szwecji z 2012 r.

Prof. Michael Hjerm, socjolog z Uniwersytetu w Umea, uważa jednak, że reforma nie tylko nie zaszkodzi walce z rasizmem, ale wręcz jej pomoże. - Taka decyzja powinna być podjęta już dawno - mówi "Wyborczej" Hjerm. - Przecież nie zmieniamy mechanizmów prawnych, tylko semantykę. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że rasizm zostanie zamieciony pod dywan tylko dlatego, że nie będziemy używać słowa "rasa". Uważam za to, że podkreślanie tego słowa wzmacnia wyobrażeniowe granice między grupami. Granice, które pomagają rasizmowi i uprzedzeniom - argumentuje socjolog.

9-milionowa Szwecja, w której imigranci stanowią ok. 15 proc. populacji, uznawana jest za jeden z najbardziej tolerancyjnych krajów na świecie. Ale i tu zdarzają się problemy z rasizmem. W zeszłym roku wyszło na jaw, że kierowca autobusu w Sztokholmie dzielił pasażerów na białych i ciemnoskórych. Szwedzka policja wypytywała kolorowych przed wejściem do metra o ich status imigracyjny, stworzyła też specjalną bazę danych o Romach. W październiku wyszło na jaw, że głośną ksenofobiczną witrynę Avpixlat sponsorowali szanowani naukowcy, lekarze i przedsiębiorcy.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,16427605...em_delegalizuje_rase.html#CukGW#ixzz39S4wYJ7u

News z postępowych stron świata. Krajowe Stowarzyszenie Afroszwedów i pytanie jego reprezentanta mnie rozjebało:D

To w Szwecji nie zrobiono tego już dawno? :eek:
 
Do góry Bottom