Śmieszne newsy z rana

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 692

55-letnia Dorota Karczewska w przebraniu księdza spowiadała wiernych w kościele​


Hajnówka. Kobieta została przesłuchana w związku z incydentem, którego miała dopuścić się w jednym z kościołów. Podszywając się pod księdza przez ponad dwie godziny spowiadała wiernych. Po przedstawieniu swojej wersji wydarzeń została zwolniona do domu.

Zgodnie z ustaleniami Dorota miała wejść do kościoła i głośno oznajmić zgromadzonym wiernym, że będzie udzielać spowiedzi, po czym zamknęła się w konfesjonale. W tym czasie w nawie głównej posługi nie pełnił żaden ksiądz.

Kobietę zdemaskował jeden z ministrantów, który zauważył dziwne zachowania wiernych i powiadomił wikariusza. Ten wyprosił oszustkę i zawiadomił policję. Do tego momentu jako fałszywy spowiednik zdążyła już wysłuchać i nałożyć pokutę na ponad 20 penitentów.

Zadania, które nakładała za udzielenie rozgrzeszenia były sporym zaskoczeniem, lecz wierni wykonywali je bez słowa sprzeciwu. Jedni mieli podrzeć wszystkie pieniądze z portfela, inni leżeć przez godzinę krzyżem przed ołtarzem. Jeden z mężczyzn miał stać przed kościołem, powtarzając bez wytchnienia "lolololo" dopóki nie poczuje łaski Chrystusa. Staruszka zasłabła próbując pokonać cztery długości kościoła na kolanach.

Cześć z pokutników dostała zadania do wykonania w domu. Od jednej z kobiet zażądała nałożenia niebieskiej farby na włosy, chłopiec miał stać z Biblią na głowie, a staruszek wystukiwać przez godzinę łyżką na kaloryferze melodię z Ojca Mateusza. To tylko niektóre z pomysłów fałszywego kleryka.

Większość osób, tradycyjny zwyczajem, postanowiło od razu przystąpić do pokuty. Poszkodowani twierdzą, że Dorota była bardzo przekonująca. - Mówiła męskim głosem, jak ksiądz, przytaczała fragmenty z księgi - mówi Pan Wincent, wieloletni członek parafii. - Jednej z kobiet odmówiła odpuszczenia grzechów, wystraszyliśmy się i robiliśmy wszystko co przykazała, jak na dobrych parafian przystało.

Władze kościelne domagają się ukarania sprawczyni prowokacji z art. 196 k.k. za znieważenie miejsca przeznaczonego do wykonywania obrzędów religijnych, jednak kobieta stanowczo się temu sprzeciwia. Jak twierdzi nie może być mowy o zniewadze, bo jest członkiem Kościoła, kocha Chrystusa ponad wszystko, chce zostać klerykiem i po prostu zdobywała doświadczenie.

Dalszy ciąg sprawy zależy od decyzji prokuratury.


Z jednej strony śmieszne ale z drugiej smutne, że ludzie potrafią być tak zindoktrynowani przez religię, że wykonywali te absurdalne pokuty.

PS. Przecież to jest idealny sposób do przeciągania ludzi na libertarianizm. Wystarczy zadać im pokutę czytania Rothbarda i przejścia na libertarianizm, że w ciągu roku mamy sporo ludzi przeciągniętych ;)
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Zadania, które nakładała za udzielenie rozgrzeszenia były sporym zaskoczeniem, lecz wierni wykonywali je bez słowa sprzeciwu. Jedni mieli podrzeć wszystkie pieniądze z portfela, inni leżeć przez godzinę krzyżem przed ołtarzem. Jeden z mężczyzn miał stać przed kościołem, powtarzając bez wytchnienia "lolololo" dopóki nie poczuje łaski Chrystusa. Staruszka zasłabła próbując pokonać cztery długości kościoła na kolanach.

Cześć z pokutników dostała zadania do wykonania w domu. Od jednej z kobiet zażądała nałożenia niebieskiej farby na włosy, chłopiec miał stać z Biblią na głowie, a staruszek wystukiwać przez godzinę łyżką na kaloryferze melodię z Ojca Mateusza. To tylko niektóre z pomysłów fałszywego kleryka.

Większość osób, tradycyjny zwyczajem, postanowiło od razu przystąpić do pokuty. Poszkodowani twierdzą, że Dorota była bardzo przekonująca. - Mówiła męskim głosem, jak ksiądz, przytaczała fragmenty z księgi - mówi Pan Wincent, wieloletni członek parafii. - Jednej z kobiet odmówiła odpuszczenia grzechów, wystraszyliśmy się i robiliśmy wszystko co przykazała, jak na dobrych parafian przystało.
:)
Z jednej strony śmieszne ale z drugiej smutne, że ludzie potrafią być tak zindoktrynowani przez religię, że wykonywali te absurdalne pokuty.
Te pokuty to właśnie powiew świeżości. Nie wszystkie są specjalnie błyskotliwe, ale jeżeli by je dobierała tak, aby odwzorowywały również charakter grzechów i drzeć pieniądze nakazała na przykład złodziejowi albo jakiemuś chciwcowi, to jest to rozwiązanie dla takiego wiernego znacznie bardziej skłaniające do zastanowienia nad swoimi zachowaniami czy priorytetami życiowymi niż rutynowe, na ogół bezmyślne klepanie kilkunastu zdrowasiek.

Mniej zuniformizowana pokuta dopasowana do występków to akurat spory plus.
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466
Z trzeciej strony smutne, że ludzie tutaj wierzą w stworzone w generatorze wiadomości samemu niedowierzając w naiwność ludzi. Wejdźcie na strone główną dziennika. A historia już krąży od lat, tylko teraz jeszcze płeć zmienili.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
samemu niedowierzając w naiwność ludzi.
Akurat to trudno przeszacować, znając na przykład eksperymenty Roberta Cialdiniego. Tekst z generatora tekstem z generatora, ale jeżeli masz autorytet, również w praktyce możesz skłonić do wykonywania absurdalnych poleceń. To jest jak najbardziej do uwierzenia, bo nie ma w tym niczego nieprawdopodobnego.
 
D

Deleted member 6610

Guest
Jabłko

Wsiadam do przedziału. Pociąg stoi, a do odjazdu jakieś 5 – 10 minut. Po jakimś czasie gościu naprzeciwko wyciąga jabłko i zaczyna je jeść.

Chrup… chrup… chrup… chrup… i na dodatek głośno dyszy przy gryzieniu tego co ma w ustach, bo gryzie mając je rozchylone…

Na początku jakoś tego nie zauważam, ale wiecie – to tak jak z tykaniem zegarka, niby nie przeszkadza, ale jak przytrafi ci się bezsenność, to o drugiej trzydzieści w nocy jesteś w stanie wstać, wziąć młotek i roztrzaskać w drobny mak nawet stuletni, naścienny antyk.

Tak było i w moim przypadku. Się wsłuchałem w to dyszenie i „chrup, chrup” i zaczęło mnie to normalnie powolutku wku*wiać. Co gorsza pociąg wciąż stał, nikt nie rozmawiał – złowroga cisza, z wybijającym się koncertem na jabłko solo, zdominowała całą ciasną przestrzeń przedziału. Ale wiecie, myślę sobie: mam miejsce, pociąg za chwilę ruszy, stukot kół zagłuszy „chrup, chrup”… a poza tym ile można jeść jabłko?

Słowem siedzę. A tu chrup, chrup, chrup… i dyszenie, mlaskanie, dyszenie… i znowu chrup, chrup, chrup… a jabłko duże, z tych zielonych i twardych, chyba z Izraela… chrup, chrup, chrup… „Nie, no ku*wa chyba wymięknę” – myślę sobie.

Ale jest nadzieja – facet jest już za połową, a do odjazdu zostały ze dwie minuty. Wytrzymam. Mam miejsce, jeszcze z trzydzieści razy chrup, chrup i z sześćdziesiąt mlaskań, dysznięć i postękiwań… Dam radę! Powinienem przez te ostatnie minuty się jakoś wyalienować, zamyślić, ale nie, nie mogę i choć to wbrew logice zaczynam się coraz częściej przyglądać gościowi z jabłkiem. Jest to jakiś masochizm z mojej strony, bo denerwuje mnie to niemiłosiernie i jestem bliski jakiejś wewnętrznej eksplozji. Widzę jak zatapia zęby w miąższu biorąc jednocześnie oddech. Widzę w rozchylonych ustach jak rozdrabnia kęsy na coraz mniejsze kawałki, przełyka je i na powrót zatapia zęby w jabłku cały czas głośno dysząc. Przyglądam mu się coraz bardziej dokładnie, obserwuję jego brwi i oczy, język, który co rusz oblizuje wargi. Zaczynam go nienawidzić. Wyobrażam sobie, że wstaję i zaczynam go dusić obiema rękami, a inny pasażer wciska mu w otwarte usta całe, duże jabłka upychając kolejne pięścią. Albo po prostu, że biorę siekierę i walę go nią z całych sił w łeb.

Czas jednak pracuje na korzyść moich starganych nerwów, bo oto następuje ostatni kęs, który prawie spożywam oczyma z gościem, a godzina odjazdu wybija! Złość ulatuje jak para z czajnika po zdjęciu gwizdka, zaczynam dochodzić do siebie, napięte mięśnie się rozluźniają – czekam na odjazd. Gościu wyrzuca wreszcie dokładnie obgryziony ogryzek i przełyka po raz ostatni zawartość swojego otworu gębowego. Zaczyna coś majstrować w swojej brązowej teczce. Czegoś szuka. Obserwuję go z coraz większym niepokojem. Nie, nie wierzę! Wyciąga drugie jabłko! W tym czasie pani przez megafon zapowiada, że pociąg odjedzie z piętnastominutowym opóźnieniem! Wychodzę z przedziału, a łza wku*wienia rosi me lico.

berbela.com

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790

Komunistyczna Partia Polski odpowiedziała na wniosek Zbigniewa Ziobry o jej delegalizację. Ugrupowanie chce wyłączenia ze sprawy kilkunastu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, wobec których pojawiają się "wątpliwości co do bezstronności". Jedni z sędziów mają nie być bezstronni ze względu na działalność w "Solidarności", inni - jak Stanisław Piotrowicz - bo mogliby orzekać... na korzyść tej partii - przekonuje KPP.
Dzisiaj, 12:23
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
  • KPP uważa, że Piotrowicz, Pawłowicz i Przyłębska mogliby orzekać na jej korzyść przez przynależność do PZPR albo Socjalistycznego Związku Studentów Polskich
  • Na niekorzyść KPP mieliby z kolei orzekać działacze "Solidarności". Wśród nich sędzia TK Leon Kieres
  • Wobec części sędziów partia podnosi "wątpliwości co do możliwości orzekania" przez sposób ich wyboru
W grudniu Zbigniew Ziobro złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o delegalizację Komunistycznej Partii Polski. Jako prokurator generalny oczekuje stwierdzenia niezgodności z konstytucją celów i działalności tej formacji.

Krajowy Komitet Wykonawczy Komunistycznej Partii Polski odpowiedział na wniosek Ziobry, samemu wnioskując o wyłączenie 13 sędziów TK z udziału w rozpoznaniu sprawy. "Przez wzgląd na okoliczności mogące wywołać wątpliwości co do bezstronności" wykluczeni mieliby zostać sędziowie: Wojciech Sych, Leon Kieres, Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski, Piotr Pszczółkowski, Bartłomiej Sochański, Rafał Wojciechowski, Jarosław Wyrembak, Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski, Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz i Julia Przyłębska.
I tak np. w przypadku sędziego Kieresa KPP stwierdza, że był on działaczem NSZZ "Solidarność", a więc "organizacji opozycyjnej do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, do której to odwoływanie się obecnej Komunistycznej Partii Polski jest w ocenie wnioskodawcy w najwyższym stopniu naganne".
W przypadku kilku sędziów wskazano, że zostali wybrani do TK w czasie, gdy ich miejsca były jeszcze obsadzone przez ich poprzedników, co "stwarza wątpliwość co do możliwości orzekania".
Inaczej jest w przypadku Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. W uzasadnieniu wskazano, że Pawłowicz, "w okresie swoich studiów do 1976 r. była działaczką Socjalistycznego Związku Studentów Polskich - organizacji młodzieżowej wprost odwołującej się do tradycji marksizmu-leninizmu".
"Z tego powodu prawdopodobne jest, że sędzia ta orzekać będzie stronniczo na korzyść obecnej KPP i winna podlegać wyłączeniu z udziału w rozpoznawania sprawy" - uzasadniła partia.
Podobnie Stanisław Piotrowicz "powinien zostać wyłączony z udziału w rozpoznaniu niniejszej sprawy z uwagi na fakt jego przynależności w latach 1978-1989 do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - ugrupowania politycznego bezsprzecznie o profilu marksistowsko-leninowskim. W tym też okresie sędzia był również funkcjonariuszem prokuratury Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, instytucji ukształtowanej wg leninowskich wzorców prokuratury radzieckiej, stojącej na straży socjalistycznej praworządności, a co za tym idzie utrwalającej ustrój realnego socjalizmu" - czytamy we wniosku.
"Mając taki bagaż, sędzia Stanisław Piotrowicz mógłby stronniczo orzekać na korzyść obecnej KPP" - przekonuje partia.
Julia Przyłębska "w latach 1978-1982 w trakcie swoich studiów, podobnie jak sędzia Krystyna Pawłowicz, była działaczką marksistowsko-leninowskiego Socjalistycznego Związku Studentów Polskich i argumenty te przemawiają za wyłączeniem jej z udziału w rozpoznaniu niniejszej sprawy. Ponadto pani sędzia jest córką Wolfganga Józefa Żmudzińskiego - bezsprzecznie wybitnego działacza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, będącego m.in. członkiem jej Rady Programowej. Z tego względu, również pani sędzia Przyłębska mogłaby orzekać stronniczo na korzyść Partii" - napisała KPP.
 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 692

Komunistyczna Partia Polski odpowiedziała na wniosek Zbigniewa Ziobry o jej delegalizację. Ugrupowanie chce wyłączenia ze sprawy kilkunastu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, wobec których pojawiają się "wątpliwości co do bezstronności". Jedni z sędziów mają nie być bezstronni ze względu na działalność w "Solidarności", inni - jak Stanisław Piotrowicz - bo mogliby orzekać... na korzyść tej partii - przekonuje KPP.
Dzisiaj, 12:23
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
  • KPP uważa, że Piotrowicz, Pawłowicz i Przyłębska mogliby orzekać na jej korzyść przez przynależność do PZPR albo Socjalistycznego Związku Studentów Polskich
  • Na niekorzyść KPP mieliby z kolei orzekać działacze "Solidarności". Wśród nich sędzia TK Leon Kieres
  • Wobec części sędziów partia podnosi "wątpliwości co do możliwości orzekania" przez sposób ich wyboru
W grudniu Zbigniew Ziobro złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o delegalizację Komunistycznej Partii Polski. Jako prokurator generalny oczekuje stwierdzenia niezgodności z konstytucją celów i działalności tej formacji.

Krajowy Komitet Wykonawczy Komunistycznej Partii Polski odpowiedział na wniosek Ziobry, samemu wnioskując o wyłączenie 13 sędziów TK z udziału w rozpoznaniu sprawy. "Przez wzgląd na okoliczności mogące wywołać wątpliwości co do bezstronności" wykluczeni mieliby zostać sędziowie: Wojciech Sych, Leon Kieres, Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski, Piotr Pszczółkowski, Bartłomiej Sochański, Rafał Wojciechowski, Jarosław Wyrembak, Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski, Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz i Julia Przyłębska.
I tak np. w przypadku sędziego Kieresa KPP stwierdza, że był on działaczem NSZZ "Solidarność", a więc "organizacji opozycyjnej do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, do której to odwoływanie się obecnej Komunistycznej Partii Polski jest w ocenie wnioskodawcy w najwyższym stopniu naganne".
W przypadku kilku sędziów wskazano, że zostali wybrani do TK w czasie, gdy ich miejsca były jeszcze obsadzone przez ich poprzedników, co "stwarza wątpliwość co do możliwości orzekania".
Inaczej jest w przypadku Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. W uzasadnieniu wskazano, że Pawłowicz, "w okresie swoich studiów do 1976 r. była działaczką Socjalistycznego Związku Studentów Polskich - organizacji młodzieżowej wprost odwołującej się do tradycji marksizmu-leninizmu".
"Z tego powodu prawdopodobne jest, że sędzia ta orzekać będzie stronniczo na korzyść obecnej KPP i winna podlegać wyłączeniu z udziału w rozpoznawania sprawy" - uzasadniła partia.
Podobnie Stanisław Piotrowicz "powinien zostać wyłączony z udziału w rozpoznaniu niniejszej sprawy z uwagi na fakt jego przynależności w latach 1978-1989 do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - ugrupowania politycznego bezsprzecznie o profilu marksistowsko-leninowskim. W tym też okresie sędzia był również funkcjonariuszem prokuratury Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, instytucji ukształtowanej wg leninowskich wzorców prokuratury radzieckiej, stojącej na straży socjalistycznej praworządności, a co za tym idzie utrwalającej ustrój realnego socjalizmu" - czytamy we wniosku.
"Mając taki bagaż, sędzia Stanisław Piotrowicz mógłby stronniczo orzekać na korzyść obecnej KPP" - przekonuje partia.
Julia Przyłębska "w latach 1978-1982 w trakcie swoich studiów, podobnie jak sędzia Krystyna Pawłowicz, była działaczką marksistowsko-leninowskiego Socjalistycznego Związku Studentów Polskich i argumenty te przemawiają za wyłączeniem jej z udziału w rozpoznaniu niniejszej sprawy. Ponadto pani sędzia jest córką Wolfganga Józefa Żmudzińskiego - bezsprzecznie wybitnego działacza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, będącego m.in. członkiem jej Rady Programowej. Z tego względu, również pani sędzia Przyłębska mogłaby orzekać stronniczo na korzyść Partii" - napisała KPP.
Tu nie ma co delegalizować tu należy strzelać!
 

cyklista

Well-Known Member
518
622
Autor- Konopka


"Powtarzam twój dowód MAM ZA NIC! . Wraz ze zmowionymi w interesach kolesiami, chcecie wszystko zagrabić i z reszty ludzkości zrobić frajerów. Nie dam Ci się zrobić w twojego konia pociągowego"
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Imagine my shock, jak mawiali starożytni Rosjanie.

 
Do góry Bottom