Rządy Prawa i Sprawiedliwości

workingclass

Well-Known Member
2 134
4 153
http://www.tvn24.pl/nowe-przepisy-dotyczace-noszenia-mundurow,627702,s.html


Dokument wymienia też elementy wchodzące w skład ubiorów np. czapkę rogatywkę, sznur galowy, furażerkę, beret, pas żołnierski, kombinezon czołgisty lub pilota. Obostrzenia te dotyczą tylko wzorów mundurów zatwierdzonych przez MON dla sił zbrojnych. Nie dotyczą np. starszych wzorów czy innych kupionych z demobilu (np. amerykańskich - popularnych wśród młodzieży).

Pamietam jak milicjanty i wsw ścigali za pasek wojskowy, itp., myślałem ze to już sie nie wróci.
 
OP
OP
Ciek

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 870
12 258
http://www.tvn24.pl/nowe-przepisy-dotyczace-noszenia-mundurow,627702,s.html
Pamietam jak milicjanty i wsw ścigali za pasek wojskowy, itp., myślałem ze to już sie nie wróci.

Zaoraliśmy to na SB niedawno. Te przepisy to w istocie liberalizacja zasad, nie ich zaostrzenie. Przepisy zakazujące posługiwania się umundurowaniem istniały już wcześniej i w odróżnieniu od tych nowych nie zawierały wyłączeń dla grup paramilitarnych, weteranów itp. itd. Jest to klasyczny przykład manipulacji mediów wywołujących gównoburzę. Już sam tytuł "Mundury nie dla grzybiarzy" kreuje antypisowską rzeczywistość, podczas gdy grzybiarze nie mogli łazić w mundurach co najmniej od początku PRL.
 

workingclass

Well-Known Member
2 134
4 153
To te wszystkie wędkarze i grzybiarze pomykają w tych bluzach i spodniach wojskowych nielegalnie tylko nikt tego sie tak nie czepia jak za komuny?

Bo by musieli połowę chłopów u mnie z wioski i pewnie nie tylko tej jednej wyłapać.
 
A

Antoni Wiech

Guest
W innych krajach bywało tak, że jeśli sąd orzekł, że dane prawo jest niezgodne z konstytucją, to dane prawo po prostu stawało się nieważne od początku, niezależnie kiedy zapadł wyrok. Czyli wszystkie działania na podstawie takiego już nieistniejącego prawa stawały się nieważne, co rzecz jasna, zmuszało czasem do odszkodowań czy ponownych działań.
No tak, ale powstaje pytanie w jakiej liczbie sędziowie mogą wydawać orzeczenia. Bo to nie załatwia sprawy, bo PiS by przepchnął, że np. też w 13 i sprawa jest identyczna.

Propozycja simka też nie jest do końca dobra, bo patrząc z pozycji państwa niektóre ustawy o szczególnym znaczeniu powinny wchodzić z momentem uchwalenia.

Wg mnie powinna być wzmocniona (jeśli bawiłbym się w państwo) vacatio legis dla TK przy czym byłaby ona niezależna od sejmu w umocowaniu prawnym. Inaczej pisząc ostatecznie TK mógłby nawet wbrew sejmowi ustanowić vacatio legis dla danej ustawy. Po prostu musi być w jakimś punkcie ustalony ktoś silniejszy w danej sprawie, bo dochodzi do absurdów zapętlenia tak jak jest teraz. Oczywiście powstaje pytanie jakby np. sejm uznał, że TK nie ma prawa do nadrzędnego vacatio legis i np. sprzyjający TK na to przystał i po jakimś czasie doszłoby do konfliktu. W ten sposób wrócilibyśmy do punktu wyjścia, ale przed tym nie da się uciec.

Podsumowując vacatio legis powinno być nadrzędnym wobec sejmu przywilejem TK jeśli miałoby to mieć sens wg mnie.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Propozycja simka też nie jest do końca dobra, bo patrząc z pozycji państwa niektóre ustawy o szczególnym znaczeniu powinny wchodzić z momentem uchwalenia.
Ależ w moim pomyśle każda ustawa wchodzi w życie od razu (to znaczy kiedy ustali sejm, albo od dnia uchwalenia, albo jakieś vacatio legis), ale nie z domniemaną zgodnością z konstytucją, tylko rzeczywistą zgodą potwierdzoną przez sędziów, którzy codziennie opiniowaliby nowe propozycje ustaw i stwierdzali: dobra, albo niedobra. Po cholerę są obecnie w ramach sejmu te wszystkie komisje w których rzekomo się pracuje nad ustawami, skoro wychodzi z nich jeden bubel za drugim? Zrobić tak, że każdy projekt ustawy ma mieć pozytywną opinię X sędziów konstytucyjnych i wtedy można poddawać pod głosowanie. Przecież to domniemanie konstytucyjności KAŻDEJ uchwalonej ustawy to kompletny idiotyzm - może sejm wykreślić z KK paragraf o zabójstwie i do czasu ogłoszenia wyroku TK w tej sprawie zabójstwa będą w Polsce legalne.
Po prostu musi być w jakimś punkcie ustalony ktoś silniejszy w danej sprawie, bo dochodzi do absurdów zapętlenia tak jak jest teraz
Z jednej strony racja, z drugiej powstaje odwieczne pytanie kto będzie kontrolował tego silniejszego i kto podważy jego decyzję w sytuacji jakby mu odbiło? Teraz jest tak, że wyroki TK są ostateczne i niepodważalne przez nikogo - prezes TK może sobie wykluczyć z orzekania sędziów, którzy mu się nie podobają i NIE MA ŻADNEJ procedury, żeby podważyć jego decyzję, a to właśnie stało się podczas ostatniego posiedzenia TK.

EDIT:
Lubię sobie czytać tłumaczenia obecnej opozycji i stojących za TK, tutaj Polityka: http://www.polityka.pl/tygodnikpoli...ytucyjnego-na-ktore-warto-znac-odpowiedz.read
i kwiatki w stylu "Rzeczywiście, wyroki do zrealizowania leżą. Ale nigdy nie było tak, by rząd oceniał, czy wyrok jest słuszny czy nie i czy publikować czy nie." Przecież dla mnie jako obywatela nie ma ŻADNEGO znaczenia, czy rząd kwestionuje wyrok i nie publikuje, czy udaje, że się z nim zgadza, ale de facto ignoruje nie zmieniając niekonstytucyjnych ustaw.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 576
15 476
(Nic nie zatrzyma dobrej zmiany - tolep).


Na giełdzie panika. W jeden dzień gdańska Energa traci na wartości ponad pół miliarda. Mniej więcej tyle, ile planuje wydać na ratowanie kopalni. Najbardziej zyskowna spółka na Pomorzu została już podbita przez Prawo i Sprawiedliwość

Pani Violetta jest jedną z bardziej lubianych pielęgniarek Domu Pomocy Społecznej w Wejherowie. Swój zawód traktuje jak powołanie, uważa, że każdy człowiek to "odrębna, niezwykle ciekawa historia", a ona ma serce i cierpliwość do trudnych historii.

58 lat, wykształcenie średnie, szczęśliwa rodzina: mąż marynarz, troje dzieci dobrze wykształconych, dwoje wnucząt. Kieruje klubem Gazety Polskiej w Wejherowie, kilkukrotnie kandydowała z list PiS do rady powiatu i Sejmu. Była koordynatorem Ruchu Kontroli Wyborów w swoim powiecie. Przedstawia się jako przewodnicząca i "spirytus movens" koła Prawa i Sprawiedliwości w Redzie, zaangażowana we wszystkie jego prace.

Do jej licznych obowiązków doszedł kolejny. W ramach "dobrej zmiany" Violetta Lilianna Mackiewicz-Sasiak została członkiem rady nadzorczej spółki Energa - Operator. Czy można się dziwić, skoro sama pisała w swojej reklamie wyborczej, że "nie umie stać bezczynnie, gdy Polska zmierza w złym kierunku"?


Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojm...nerdze-pielegniarka-pomoze.html#ixzz43FTvpbXq
 

tolep

five miles out
8 576
15 476
Teraz będą mieli zamiast dwóch szuflad - dwie szafy przeterminowanych leków - tolep.

http://www.tvpparlament.pl/aktualno...darmowych-lekow-sejm-uchwalil-ustawe/24484282

Seniorzy powyżej 75 lat będą mieli prawo do darmowych leków. Sejm uchwalił ustawę
11:23, 18.03.2016; autor: akune; źródło:
pap.png
PAP, IAR

Każdy, kto ukończył 75. rok życia, bez względu na status materialny będzie miał prawo do bezpłatnych leków znajdujących się na wykazie ogłaszanym przez ministra zdrowia (tzw. liście „S”) – zakłada uchwalona w piątek przez Sejm ustawa.

Prawo do przepisywania darmowych leków z tzw. listy „S” otrzymali lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej oraz niektóre pielęgniarki POZ. Przepisywać je będą też mogli lekarze posiadający prawo wykonywania zawodu, którzy zaprzestali wykonywania go i wystawili receptę dla siebie oraz członków najbliższej rodziny.

(...)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Strzelnica w każdym powiecie. Tego chce poseł PiS ze Świdnika
Strzelnica tak, ale kurwa za pieniądze z budżetu i od samorządu (partnerstwo państwowo-samorządowo-PiSiorowe)! PO onegdaj robiło "orliki", a PiS będzie robić strzelnice. Nachapią się przy tym jak PO przy "orlikach", po czym się okaże, że strzelnice będą wyglądać jak orliki.

__________________________
NCzas » Tomasz Cukiernik » Kiedy wybuchną nowe afery korupcyjne?

Wychodzi szydło z worka – teraz widać, że tzw. plan Morawickiego to nic innego, jak powrót do starej praktyki ręcznego sterowania gospodarką. Niestety zawsze się to źle kończyło.
Przyjęty przez rząd PiS projekt ustawy zakłada, że Ministerstwo Rozwoju obejmie nadzór m.in. nad takimi państwowymi tworami, jak BGK, ARP, KUKE, PAIiIZ, PIR i PKO BP. Jak powiedział Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju, „na bazie zintegrowanych instytucji ma powstać Grupa Polski Fundusz Rozwoju SA”, która ma finansować inwestycje przeprowadzane w ramach tzw. planu Morawieckiego.
Integracja ma służyć inicjowaniu lub finansowaniu projektów inwestycyjnych oraz wspieraniu rozwoju przedsiębiorczości i innowacji – powiedział Kwieciński.​
wytłuszczenie ode mnie

Widać punkty zbieżne z Nowoczesną (według mnie Morawiecki nie przypadkowo został dobrany do rządu) i PiS. Obie te partie chcą sterować ręcznie. To gorsza komuna niż SLD.
 
Ostatnia edycja:

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
PiS powołało Jerzego Żyżyńskiego do RPP - kolejnego fana inflacji, wroga deflacji, zwolennika "stymulowania gospodarki", "wspierania wzrostu PKB" itd... Ech, czasem tak ciężko się zdecydować, czy dać posta do konkretnego tematu, do "wkurzających newsów", czy może od razu do "lewackich przypałów"... ;)

Trzeba zastanowić się nad tym, czy nie można by zaangażować banku centralnego do wspierania rozwoju gospodarczego. U nas podstawowym celem banku centralnego jest stabilność pieniądza - jest to słuszny cel. Natomiast jest pytanie, czy to ma być celem podstawowym? - powiedział prof. Jerzy Żyżyński.

"Ja bym w dół nawet trochę opuścił (stopy NBP - PAP), ale ta przestrzeń jest niewielka. Nawet, jeśli by obniżyć o 0,5 punktu, to jakieś znaczenie będzie to miało, ale nie tu są rezerwy. Trzeba pobudzać jednocześnie wzrost oszczędności. Trzeba szukać pola do współgrania polityki pieniężnej z polityką rządu" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami Żyżyński.

Jego zdaniem deflacja jest zjawiskiem szkodliwym.

"Jest ona konsekwencją zmian cen surowców. To jest czasowe zjawisko. Generalnie jednak stagnacja cen nie jest dobrym zjawiskiem. Ceny powinny trochę rosnąć - w tempie nie za dużym: 1,0-1,5 proc. rocznie jest dopuszczalne. Lepszy jest stan niewielkiego wzrostu cen niż całkowitego braku wzrostu" - powiedział.

"Poprzednia RPP działała może nawet za ostrożnie: deflacja była - moim zdaniem - skutkiem jednak zbyt mało ofensywnej polityki" - dodał.

Żyżyński pytany o podniesienie ścieżki wzrostu PKB w najnowszej projekcji NBP z 3,3 proc. do 3,8 proc. w tym roku, powiedział: "Myślę, że jest to efekt uwzględnienia bodźców popytowych, m.in. 500 plus. Ludzie wydadzą więcej na rynku wewnętrznym. Nie doceniano wcześniej aspektu popytowego".

"Działania propopytowe są bardzo ważne, sprzyjają wzrostowi. Bo gospodarka ma pewne rezerwy i trzeba je odbudować. Tu duża rola programu Morawieckiego, stworzenie mechanizmów finansowania. Polska gospodarka może wówczas osiągnąć 5-proc. wzrost. To jest realne" - dodał.

Większe zaangażowanie banku centralnego we wspieranie wzrostu PKB
"Trzeba zastanowić się nad tym, czy nie można by zaangażować banku centralnego do wspierania rozwoju gospodarczego. U nas podstawowym celem banku centralnego jest stabilność pieniądza - jest to słuszny cel. (...) Natomiast jest pytanie, czy to ma być celem podstawowym, czy nie można tego trochę przestawić. Drugi cel to wspieranie rozwoju gospodarczego, o ile nie zakłóci tego celu pierwszego. Może na ten drugi aspekt zwracać trochę większą uwagę?" - powiedział Żyżyński w TVN24BiŚ.

"Nie da się rozwijać gospodarki bez pieniądza. Polska jest krajem ubogim w pieniądz. (...) Bank centralny musi być niezależny, nie może być tak, że się coś narzuca bankowi centralnemu, ale bank centralny musi też świadomie współpracować z rządem. (...) We wspieraniu polityką pieniężną wzrostu gospodarczego. Tak to nazwijmy. Powinno to być moim zdaniem jak najszybciej" - dodał.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Jerzy-Zyzynski-powolany-do-RPP-3501463.html
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Strajk.eu pisze o Kaczyńskim. Wklejam istotny fragment, który doskonale opisuje działania Kaczyńskiego czyli PiS.
Uczeń prawnika Ehrlicha

Ideowe dziecko Żydokomuny
Stanisław Ehrlich urodził się w 1907 roku w spolonizowanej rodzinie żydowskiej w Przemyślu. Przed II wojną światową zdążył zrobić doktorat i lewicować. Przed hitlerowcami schronił się w radzieckim Lwowie, po zajęciu ZSRR przez armię niemiecka wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Walczył z Niemcami po stronie Armii Czerwonej. Dosłużył się stanowiska zastępcy dowódcy brygady ds. politycznych i stopnia majora. Po wojnie zgłosił się do Romana Zambrowskiego, wtedy bardzo wpływowej „Żydokomuny” i zadeklarował, że chce tworzyć pismo prawnicze. Został redaktorem naczelnym miesięcznik „Państwo i prawo”, profesorem na Uniwersytecie Warszawskim, i z czasem jednym z najbardziej wpływowych osób w środowisku prawniczym Polski Ludowej. Zamarł w 1997 roku, prezes Kaczyński był na jego pogrzebie.
Zanim Ehrlich umarł, zdążył zostać promotorem pracy magisterskiej i potem doktorskiej Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy nie kierował już „Państwem i Prawem”, ale pozostał osobą barwną. Swe seminaria magisterskie, a zwłaszcza doktorskie, urządzał w warszawskich kawiarniach. W „Czytelniku”, gdzie spotykały się stołeczne elity artystyczne. I w „Bristolu”, gdzie w tamtych latach zbierali się zbuntowani artyści i przygotowujące się do nocnej pracy dolarowe panienki.
Seminaria miały atrakcyjną oprawę. Profesor lubił wypić, toteż stawiał wino swym studentom, normą była flaszka na głowę. Oprócz tego profesor Ehrlich, jak wspomina Kaczyński, na seminariach „mówił więcej o polityce niż prawie. Można się było od niego dowiedzieć o funkcjonowaniu ówczesnego państwa. O kulisach partyjnych rozgrywek, nawet i o działaniach bezpieki. Mówił nawet kogo na wydziale prawa uważa za agenta, a czuł te sprawy bardzo dobrze”.
Czasem promotor krytykował Kaczyńskiego, że nie jest on „towarzyski, że nie przychodzi na przyjęcia, że zaniedbuje kontakty”. Profesor bał się, że tak czyniąc, doktorant Jarek żadnej kariery w życiu nie zrobi.
Młodego Kaczyńskiego zafascynowały poglądy starego Ehrlicha. Nie przeszkadzało mu pochodzenie mistrza, jego heglowskie i marksistowskie intelektualne ukąszenie, służba w wojsku walczącym z „Żołnierzami Wyklętymi”. Nie przeszkadzało, że Ehrlich w czasach stalinowskich pisał poprawne politycznie książki o ustroju Związku Radzieckiego. Bo już w 1954 roku Ehrlich napisał kultowy artykuł o dogmatyce prawa. I potem był konsekwentnym krytykiem dogmatyzmu prawnego. Czyli jedynie językowej interpretacji przepisów prawa w oderwaniu od tego, jak funkcjonują one w praktyce. W oderwaniu od ich kontekstu społecznego, klasowego. Od analizy kiedy i jak powstały, a zwłaszcza z czyjej inicjatywy.
Ehrlich wtedy wiele pisał i publikował o grupach nacisku w USA. O różnej ich sile, co prowadzi do fasadowości prawa, stosowania go wyłącznie dla grupowych interesów. A to przekreśla praworządność. Prawo to nie tylko dobrze skonstruowany przepis, to także efektywność jego działania w społeczeństwie – nauczał swych studentów.
Na zajęciach, zwłaszcza seminariach ze swymi studentami, Ehrlich mówił też o grupach nacisku w społeczeństwie budującym socjalizm. O uprzywilejowanej warstwie biurokratycznej w Polsce Ludowej. Dlatego uważano go wtedy za „rewizjonistę”, krytyka socjalizmu z lewicowych pozycji. Dziś można rzec bliskich poglądom Milovana Djilasa, i przede wszystkim Lwa Trockiego. Obaj wcześniej przecież, potem Stanisław Ehrlich, a dzisiaj Kornel Morawicki i Jarosław Kaczyński – głosili tezy, że wola polityczna wyrażona przez klasę przodującą albo naród, jest nadrzędna wobec prawa. W sporze o legalizm i wartość normy prawa z wolą narodu, zwłaszcza z wolą zmiany, Kaczyński, podążając za swym mistrzem intelektualnym Stanisławem Ehrlichem, staje po stronie woli narodu.
Co prawda narodu pobudzonego „populistyczną rewolucją”, ale narodu uzbrojonego w „kartkę wyborczą”. Narodu glosującego na jego Prawo i Sprawiedliwość. Dlatego prezes PiS nie cofnie się w konflikcie o Trybunał Konstytucyjny. Wyrok, w którym Trybunał uznał ustawę o sobie w całości za sprzeczną z konstytucją, Kaczyński nazwał „prywatnym stanowiskiem grupy osób”. Wcześniej ten Trybunał nazywał „Trzecia izbą parlamentu” , służebną wobec „Układu”, który zamierza rozwalić.
Dobry, bo nasz
Kaczyński zamierza stary układ rozwalić układem swoim, czyli dobrym. Prezes Wszystkich Prezesów jako alternatywy dla starego, złego „układu” nie proponuje przecież tworzenia jakiegoś „społeczeństwa obywatelskiego” czy zwiększenia udziału i roli obywateli w podejmowaniu przez władze decyzji. Jawności, przejrzystości, transparentności działania partii politycznych. Aktywizacji politycznej obywateli. Konsultacji z obywatelami przy tworzeniu prawa przez parlament, podejmowania decyzji przez rząd. Czyli tego, o czym pisał, co postulował Stanisław Ehrlich.
Dzisiaj prezes Kaczyński ten stary, lekceważący go układ, zastępuje układem nowym, absolutnie mu posłusznym. Tu odbiega od nauk swego mistrza Ehrlicha. Zwłaszcza tych z opublikowanej w 1980 roku książki „Oblicza pluralizmów”. Doktor Kaczyński z postulowanego, ehrlichowskiego „pluralizmu” wykreśla „plu”. I skupia się na polityce „ralizmów”.

Ps. W 1981 roku, jak wspomina Jarosław Kaczyński, „dostałem dzięki protekcji pracę w Zakładzie Badań nad Szkolnictwem Wyższym”. Protektorem był Stanisław Ehrlich. Lech Kaczyński w czasie pisania doktoratu w Gdańsku popadł konflikt ze swym nowym szefem, profesorem Jackowiakiem, przybyłym z Torunia. Jackowiak zablokował mu doktorat, uważając przygotowaną przez niego rozprawę za bezwartościową. Dzięki interwencji brata Jarosława w sprawie doktoranta Lecha Kaczyńskiego, interweniował profesor Ehrlich z samej Warszawy. Zaraz potem obrona doktoratu poszła Lechowi jak po maśle. I jak tu nie wierzyć, że prezes Jarosław wierzy we wszechobecny układ?​
 
A

Antoni Wiech

Guest
Tu wyjaśnia swoje poglądy na temat gospodarki.

To jest kurwa przerażające, serio. I ten typ jest uznanym profesorem a jest skończonym debilem. Polecam w ogóle obejrzeć całość jego wystąpienia tym, którzy nie widzieli, bo to jest kwintesencja etatystycznego myślenia.

A jeśli komuś się nie chce to skrót:

1. Państwo to nie przedsiębiorstwo, więc może mieć deficyt, a nawet powinno mieć deficyt
- "Deficyt sprzyja rozwoju gospodarczemu i zyskom przedsiębiorstw - to jest DOKŁADNY cytat.
3. Państwo harmonizuje gospodarkę
4. Trzeba ulepszyć system podatkowy żeby ściągnąć więcej hajsu
5. Poprzedni system podatkowy był dobry dla podatników, ale to wcale nie znaczy, że dobry dla budżetu państwa, co jest złe.
4. Powinniśmy mieć ambicję i wydawać więcej państwowego hajsu na program kosmiczny, bo inni wydają więcej

Oprócz tego pan profesor błysnął wiedzą historyczną i odwoływał się do Rzymian jako twórców pro publico bono, i przyrównał to do zadań państwa polskiego.

Dodatkowo udzielił szybkiej lekcji angielskiego tłumacząc, że "bond" znaczy "obligacja" i tutaj wysmakowany żarcik: James Bond to James Obligacja (smutne, ale nikt się nie zaśmiał z tego srogiego dowcipu).
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

The Silence

Well-Known Member
430
2 595
Rząd po raz kolejny zabiera się za "motywowanie" Polaków.

Rząd proponuje nowy podatek. „Chcemy motywować do bardziej racjonalnego korzystania z wody”

Wiceminister środowiska – Mariusz Gajda poinformował, iż rząd planuje wprowadzenie nowego podatku. Tym razem opodatkowane zostanie korzystanie z wód podziemnych i rzek.

Rządzący motywują nową daninę dbaniem o odpowiednie korzystanie z zasobów wodnych. Gajda stwierdził, że wprowadzając podatek, resort środowiska chce „motywować do bardziej racjonalnego korzystania z wody”. Wiceminister wypowiedział się także na temat możliwych zwolnień z nowego podatku:

Co do zasady nie będzie zwolnień od tej opłaty, czy dla energetyki, czy też dla rolników, ale to nie będzie łupienie, opłaty będą wyważone tak, żeby motywować do bardziej racjonalnego korzystania z wody. Nie chcemy też, by nasze przedsiębiorstwa traciły konkurencyjność.

Gajda zapewnił także, że na pewno podatku nie unikną te podmioty, które już teraz korzystają z pozwoleń wodno-prawnych, wykorzystując minimum 5 metrów sześciennych wody dziennie. Opłaty będą taryfowane. Jej wysokość będzie w głównej mierze zależała od stopnia wykorzystania zasobów wodnych na danym terenie.

Źródło: http://wmeritum.pl/rzad-proponuje-n...bardziej-racjonalnego-korzystania-wody/138791


A tutaj możecie poczytać na co PiSowcy planują wydać wasz hajs: http://www.biztok.pl/gospodarka/10-projektow-ktorymi-pis-chce-zmienic-polske_s22882
 

szeryf17

"No reason it's a good reason"
799
2 763
Tu wyjaśnia swoje poglądy na temat gospodarki.

A jak ja mówię znajomym i rodzinie baranom co na nich głosowali że pis rozjebie gospodarkę w max 2l do tego stopnia
że oni sami będą się modlić o przyspieszone wybory to mi mówią że tam wykształceni i mądrzy ludzie są od gospodarki.
Wykształceni chyba przez marksa i lenina. Niech taki żyżyński ćwok pożyje trochę za to co zarobi a nie kurwa na kredyt
albo zapomogę co dostaje za pieprzenie tych głupot to mu szybko się odmieni.
Niech se sam te bondy kupuje
 
Ostatnia edycja:

szeryf17

"No reason it's a good reason"
799
2 763
Strajk.eu pisze o Kaczyńskim. Wklejam istotny fragment, który doskonale opisuje działania Kaczyńskiego czyli PiS.
Uczeń prawnika Ehrlicha

Ideowe dziecko Żydokomuny
Stanisław Ehrlich urodził się w 1907 roku w spolonizowanej rodzinie żydowskiej w Przemyślu. Przed II wojną światową zdążył zrobić doktorat i lewicować. Przed hitlerowcami schronił się w radzieckim Lwowie, po zajęciu ZSRR przez armię niemiecka wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Walczył z Niemcami po stronie Armii Czerwonej. Dosłużył się stanowiska zastępcy dowódcy brygady ds. politycznych i stopnia majora. Po wojnie zgłosił się do Romana Zambrowskiego, wtedy bardzo wpływowej „Żydokomuny” i zadeklarował, że chce tworzyć pismo prawnicze. Został redaktorem naczelnym miesięcznik „Państwo i prawo”, profesorem na Uniwersytecie Warszawskim, i z czasem jednym z najbardziej wpływowych osób w środowisku prawniczym Polski Ludowej. Zamarł w 1997 roku, prezes Kaczyński był na jego pogrzebie.
Zanim Ehrlich umarł, zdążył zostać promotorem pracy magisterskiej i potem doktorskiej Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy nie kierował już „Państwem i Prawem”, ale pozostał osobą barwną. Swe seminaria magisterskie, a zwłaszcza doktorskie, urządzał w warszawskich kawiarniach. W „Czytelniku”, gdzie spotykały się stołeczne elity artystyczne. I w „Bristolu”, gdzie w tamtych latach zbierali się zbuntowani artyści i przygotowujące się do nocnej pracy dolarowe panienki.
Seminaria miały atrakcyjną oprawę. Profesor lubił wypić, toteż stawiał wino swym studentom, normą była flaszka na głowę. Oprócz tego profesor Ehrlich, jak wspomina Kaczyński, na seminariach „mówił więcej o polityce niż prawie. Można się było od niego dowiedzieć o funkcjonowaniu ówczesnego państwa. O kulisach partyjnych rozgrywek, nawet i o działaniach bezpieki. Mówił nawet kogo na wydziale prawa uważa za agenta, a czuł te sprawy bardzo dobrze”.
Czasem promotor krytykował Kaczyńskiego, że nie jest on „towarzyski, że nie przychodzi na przyjęcia, że zaniedbuje kontakty”. Profesor bał się, że tak czyniąc, doktorant Jarek żadnej kariery w życiu nie zrobi.
Młodego Kaczyńskiego zafascynowały poglądy starego Ehrlicha. Nie przeszkadzało mu pochodzenie mistrza, jego heglowskie i marksistowskie intelektualne ukąszenie, służba w wojsku walczącym z „Żołnierzami Wyklętymi”. Nie przeszkadzało, że Ehrlich w czasach stalinowskich pisał poprawne politycznie książki o ustroju Związku Radzieckiego. Bo już w 1954 roku Ehrlich napisał kultowy artykuł o dogmatyce prawa. I potem był konsekwentnym krytykiem dogmatyzmu prawnego. Czyli jedynie językowej interpretacji przepisów prawa w oderwaniu od tego, jak funkcjonują one w praktyce. W oderwaniu od ich kontekstu społecznego, klasowego. Od analizy kiedy i jak powstały, a zwłaszcza z czyjej inicjatywy.
Ehrlich wtedy wiele pisał i publikował o grupach nacisku w USA. O różnej ich sile, co prowadzi do fasadowości prawa, stosowania go wyłącznie dla grupowych interesów. A to przekreśla praworządność. Prawo to nie tylko dobrze skonstruowany przepis, to także efektywność jego działania w społeczeństwie – nauczał swych studentów.
Na zajęciach, zwłaszcza seminariach ze swymi studentami, Ehrlich mówił też o grupach nacisku w społeczeństwie budującym socjalizm. O uprzywilejowanej warstwie biurokratycznej w Polsce Ludowej. Dlatego uważano go wtedy za „rewizjonistę”, krytyka socjalizmu z lewicowych pozycji. Dziś można rzec bliskich poglądom Milovana Djilasa, i przede wszystkim Lwa Trockiego. Obaj wcześniej przecież, potem Stanisław Ehrlich, a dzisiaj Kornel Morawicki i Jarosław Kaczyński – głosili tezy, że wola polityczna wyrażona przez klasę przodującą albo naród, jest nadrzędna wobec prawa. W sporze o legalizm i wartość normy prawa z wolą narodu, zwłaszcza z wolą zmiany, Kaczyński, podążając za swym mistrzem intelektualnym Stanisławem Ehrlichem, staje po stronie woli narodu.
Co prawda narodu pobudzonego „populistyczną rewolucją”, ale narodu uzbrojonego w „kartkę wyborczą”. Narodu glosującego na jego Prawo i Sprawiedliwość. Dlatego prezes PiS nie cofnie się w konflikcie o Trybunał Konstytucyjny. Wyrok, w którym Trybunał uznał ustawę o sobie w całości za sprzeczną z konstytucją, Kaczyński nazwał „prywatnym stanowiskiem grupy osób”. Wcześniej ten Trybunał nazywał „Trzecia izbą parlamentu” , służebną wobec „Układu”, który zamierza rozwalić.
Dobry, bo nasz
Kaczyński zamierza stary układ rozwalić układem swoim, czyli dobrym. Prezes Wszystkich Prezesów jako alternatywy dla starego, złego „układu” nie proponuje przecież tworzenia jakiegoś „społeczeństwa obywatelskiego” czy zwiększenia udziału i roli obywateli w podejmowaniu przez władze decyzji. Jawności, przejrzystości, transparentności działania partii politycznych. Aktywizacji politycznej obywateli. Konsultacji z obywatelami przy tworzeniu prawa przez parlament, podejmowania decyzji przez rząd. Czyli tego, o czym pisał, co postulował Stanisław Ehrlich.
Dzisiaj prezes Kaczyński ten stary, lekceważący go układ, zastępuje układem nowym, absolutnie mu posłusznym. Tu odbiega od nauk swego mistrza Ehrlicha. Zwłaszcza tych z opublikowanej w 1980 roku książki „Oblicza pluralizmów”. Doktor Kaczyński z postulowanego, ehrlichowskiego „pluralizmu” wykreśla „plu”. I skupia się na polityce „ralizmów”.

Ps. W 1981 roku, jak wspomina Jarosław Kaczyński, „dostałem dzięki protekcji pracę w Zakładzie Badań nad Szkolnictwem Wyższym”. Protektorem był Stanisław Ehrlich. Lech Kaczyński w czasie pisania doktoratu w Gdańsku popadł konflikt ze swym nowym szefem, profesorem Jackowiakiem, przybyłym z Torunia. Jackowiak zablokował mu doktorat, uważając przygotowaną przez niego rozprawę za bezwartościową. Dzięki interwencji brata Jarosława w sprawie doktoranta Lecha Kaczyńskiego, interweniował profesor Ehrlich z samej Warszawy. Zaraz potem obrona doktoratu poszła Lechowi jak po maśle. I jak tu nie wierzyć, że prezes Jarosław wierzy we wszechobecny układ?​
Fajnie było by wyszukiwać takie info na wszystkich co w danym momencie żądzą tak od góry do dołu
Można by wtedy w rozmowie z "baranami" przytaczać kto kogo promował i jak szkolił
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
Wymiana świń przy korycie to czyszczenie systemu?
Oczywiście, że nie! ;) Ale poprzednie świnie już się tak dobrze zorganizowały, że żeby to rozmontować potrzeba mocnego politycznego tarana. PiS - moim zdaniem - ma szansę to kółko wzajemnej adoracji rozmontować zanim uwali gospodarkę. W związku z tym liczę na to, że PiS kiedy się w końcu skompromituje w swoim miękkim elektoracie i jednocześnie do tego czasu rozmontuje stronę pookrągłostołową, to powstanie okienko na coś nowego. ...No i mam nadzieję, że to nie będą razemowcy. ;)
 
Do góry Bottom