Rosja

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793

wczoraj 21:28
Zdaniem Margarity Simonjan należy usunąć z konstytucji Rosji zapis o zakazie cenzury, bo wolność słowa doprowadzi do rozpadu kraju.

— W naszej historii były dwa okresy, kiedy cenzura była niewielka lub nie było jej wcale: od 1905 do 1917 r., a potem w czasach pierestrojki i w latach 90. Pamiętamy, jak to się skończyło. W obu przypadkach kończyło się to upadkiem kraju. Ponieważ wielkie państwo nie może istnieć bez kontroli nad informacją — powiedziała Simonjan w programie TV prowadzonym przez głównego prokremlowskiego gwiazdora rosyjskiej telewizji Władimira Sołowiowa.

Simonjan argumentowała, że Rosja została zmuszona do wprowadzenia konstytucyjnego artykułu zakazującego cenzury przez Zachód, gdzie "cenzura jest w pełnym rozkwicie". Dodała, że wolność słowa "właściwie nie jest wpisana w naszą tradycję historyczną".

— Cenzura pojawiła się w Rosji, zanim powstały jakiekolwiek znane zabytki pisane. Cenzura istniała także wcześniej. Była to cenzura, która chroniła na przykład przed herezją — uważa naczelna RT. Simonjan nazwała "bzdurami" stwierdzenia przedstawicieli Zachodu, że nie może być rozwiniętej gospodarki tam, gdzie nie ma rozwiniętego systemu politycznego i wezwała do wzięcia przykładu z Chin.

— Czy podoba ci się gospodarka Chin? Naprawdę mi się podoba. Czy istnieje tam wolność życia politycznego i informacyjnego? Nigdzie jej nie ma i nigdy nie było. Może to i dobrze, prawda? — mówiła. Według niej wprowadzenie cenzury "jest oczekiwane przez wszystkich" w Rosji i nadszedł czas, by "ponownie przemyśleć wszystko" w polityce informacyjnej i kulturalnej kraju.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Okej, wiele egzotycznych rzeczy ma obecnie miejsce w Rosji, ale to mnie naprawdę rozbroiło.

17 kwietnia 2022, 15:41.
Pracownicy największej rosyjskiej firmy technologicznej Yandex uciekają z kraju w poszukiwaniu zatrudnienia za granicą.
  • Obecni i byli inżynierowie opuszczają Rosję bez uprzedzenia, często zostawiając za sobą małżonki
  • Niektórzy mają trudności z otrzymaniem za granicą pensji z Yandexu
  • Turcja stała się popularnym celem podróży dla około 50 -70 tys. Rosjan, którzy uciekli z kraju. Podobnie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Armenia i Gruzja
Aleksiej* nie wie, kiedy znów zobaczy żonę.
"Wciąż jest w Rosji. Dzwonimy do siebie co noc". Aleksiej jest inżynierem oprogramowania w Yandexie, największej rosyjskiej firmie technologicznej, która jest odpowiednikiem Google'a i Ubera razem wziętych. Uciekł z Moskwy wkrótce po inwazji na Ukrainę, która miała miejsce 24 lutego.
"Dla mnie i dla żony to był szok. Spojrzeliśmy na siebie i niemal w tym samym momencie powiedzieliśmy: Powinniśmy wyjechać. I to teraz" – dodaje.
Obawiając się, że granice zostaną zamknięte, Aleksiej kupił pierwszy dostępny bilet lotniczy, i wyjechał następnego dnia rano. "To była bardzo trudna decyzja, ale uznaliśmy, że kobiecie łatwiej opuścić Rosję w każdej chwili, więc żona została, by domknąć wszystkie sprawy" – opowiada.
Tymczasem Aleksiej dwa tygodnie spędził w Armenii, rozważając możliwości. "Potem pojechałem do Turcji. Nie wiem dlaczego... Chciałem zobaczyć morze i góry".

W Stambule odnalazł społeczność rosyjskich "uchodźców” informatycznych. "Chodzili po mieście w poszukiwaniu bankomatów, z których mogliby wypłacić pieniądze. "Jesteś programistą?" — zagadywałem. Wszyscy odpowiadali: "Tak” – wspomina Aleksiej.

Turcja stała się popularnym celem podróży dla około 50 -70 tys. Rosjan, którzy uciekli z kraju. Podobnie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Armenia i Gruzja, donosi "Moscow Times". Rynki najmu szaleją, ponieważ z Moskwy i Petersburga napływają dobrze wynagradzani pracownicy techniczni.

Gdy początkowy szok związany z inwazją opadł, rosyjscy programiści z pożądanym na rynku doświadczeniem w kodowaniu zastanawiają się, co robić dalej. Pracownicy Yandexu stoją przed wyborem: pozostać w miejscu, które coraz bardziej będzie ulegać woli Putina, czy przenieść się do zagranicznej firmy, gdzie pracodawca wystąpiłaby dla o nich o wizę.

Wśród rosyjskich gwiazd środowiska IT drugie rozwiązanie zawsze cieszyło większą popularnością.

"Dla ludzi istniała prosta ścieżka: pracowali w jakiejś małej rosyjskiej firmie technologicznej, potem przechodzili do większej, takiej jak Yandex czy VK, a następnie lądowali w Facebooku lub Google" – mówi Dmitrij*, przedsiębiorca pracujący wcześniej w Yandexie. "Te ścieżki wystarczyły, by rosyjska technologia przetrwała. Ale teraz, kto wie".

Yandex był swego czasu kuszącym symbolem potencjału Rosji w globalnej gospodarce opartej na Internecie. Firma weszła na giełdę Nasdaq w 2011 r. w ramach największego IPO (pierwsza oferta publiczna) w sektorze technologicznym od czasów Google. Jej założyciel i dyrektor generalny, miliarder Arkady Volozh, podobno spotkał się w następnym roku z Markiem Zuckerbergiem. W 2021 r. firma osiągnęła przychody w wysokości 4,7 mld dol. i kontroluje około 55 proc. rosyjskiego rynku wyszukiwarek.

Po inwazji na Ukrainę trzech członków zarządu Yandexa podało się do dymisji, w tym zastępca dyrektora generalnego Tigran Kudawerdyan, akcje firmy zostały zawieszone, a jej spółka zależna zajmująca się przewozem osób została zakazana w Estonii i na Łotwie. Byli członkowie zarządu wypowiedzieli się na temat zacieśniania przez Kreml kontroli nad Yandexem, który jest kluczowym źródłem informacji dla rosyjskiej populacji internetowej. Lew Gerszenzon, były dyrektor ds. wiadomości, oskarżył firmę o cenzurę i publicznie zachęcał swoich kolegów do odejścia z pracy. Gdy firma zaczęła się kurczyć, wystawiła na sprzedaż kilka swoich produktów, takich jak agregatory wiadomości Yandex.News i Zen.

Dmitrij twierdzi, że moskiewska społeczność technologiczna przeżywa kryzys. Amerykański Insider rozmawiał z pięcioma obecnymi i byłymi pracownikami Yandexu, z których każdy rozważa odejście i stara się o pracę w Meta i Google. Wszyscy prosili o zachowanie anonimowości, by móc otwarcie mówić o swoim pracodawcy.

Wiktor*, zatrudniony na etacie w Yandex i pracujący z Tbilisi w Gruzji, od marca żyje z oszczędności. Yandex nadal wpłaca mu, podobnie jak w przypadku wszystkich innych pracowników oficjalnie mieszkających w Rosji, wynagrodzenie na rosyjskie konto bankowe, do którego Wiktor nie ma teraz dostępu z Gruzji.

Ma jeszcze na tyle gotówki, by utrzymać się przez kilka miesięcy. "Mogę przeżyć dłużej, ale będzie coraz gorzej" – mówi. Dział kadr Yandexa poinformował go, że pracuje nad rozwiązaniem tej sytuacji, ale i tak wypłacił marcową pensję na niedostępne rosyjskie konto.

Około 20 proc. z około 18 tys. pełnoetatowych pracowników Yandexa pracowało w zeszłym miesiącu spoza Rosji, szacuje Daniil*, były członek kadry kierowniczej Yandexa.

Rzecznik prasowy rosyjskiego giganta technologicznego skomentował, że firma nie prowadzi statystyk dotyczących liczby pracowników działających spoza Rosji i dodał: "Yandex oferuje możliwość pracy zdalnej, a niektórzy pracownicy wykonują obowiązki z różnych lokalizacji. Nie kontrolujemy ich miejsca pobytu".

Sergey, inżynier oprogramowania w Yandex mieszkający w Istambule, powiedział, że nadal przelewa pieniądze na swoje tureckie konto za pomocą kodu SWIFT lub używa kryptowalut. Ale przelewy z rosyjskich kont zawieszają się – jednego dnia są, a następnego nie.

Ci, którzy wciąż mają dostęp do swoich pensji, obawiają się, że i tak ledwo działające transfery wkrótce zostaną całkowicie wstrzymane z powodu postępujących działań wojennych. Na początku marca UE wykluczyła największe banki rosyjskie z systemu SWIFT, który ułatwia dokonywanie międzynarodowych przelewów. Europejscy politycy wzywają do zablokowania wszystkich rosyjskich kont.

Drenaż mózgów w Rosji

"Wiem na pewno, że nie jestem gotowy na powrót do Rosji".

Daniil jest przykładem wschodzącej gwiazdy w rosyjskiej branży IT. Ale decyzja o ucieczce zajęła mu zaledwie kilka dni – nawet jeśli oznaczało to, że jego żona, będąca wówczas w dziewiątym miesiącu ciąży, urodzi w Dubaju, gdzie para miała niewiele kontaktów.

Setki tysięcy Rosjan, którzy sprzeciwiają się inwazji, odczuło pilną potrzebę wyjazdu. Zmagając się z własną przyszłością, Yandex w najbliższych miesiącach będzie musiał więc zmierzyć się też z niedoborem pracowników.

Sergey*, inżynier Yandexu z Istambułu, szacuje, że zmianę pracy planuje od 2 do 3 tys. inżynierów (według Sergeya, rosyjski gigant technologiczny zatrudnia łącznie około 10 tys. inżynierów).

Rzecznik prasowy Yandex potwierdził w rozmowie z amerykańskim serwisem Insider, że firma wstrzymała rekrutację w momencie inwazji na Ukrainę, ale później "wznowiła zatrudnianie starszych inżynierów". Rzecznik przyznał też, że każdemu pracownikowi zaoferowano premię w wysokości jednomiesięcznej pensji.
Dla pochodzącego z Gruzji Wiktora, styl życia, jaki prowadził w Moskwie, w ramach rozwijającej się społeczności IT, minął.

"Jesteśmy bliscy myśli, że nie ma już domu. Cały styl życia – restauracje, oglądanie Netflix wieczorami, chodzenie do kina na filmy po angielsku – to wszystko przepadło" – mówi.

Po drugiej stronie Morza Czarnego, na Ukrainie niemal 10 mln ludzi uciekło ze swoich domów, podaje ONZ. Szacuje się, że około 4,3 mln ukraińskich uchodźców wyjechało do krajów sąsiednich.

USA nałożyły kolejne sankcje na Rosję, po tym jak pojawiły się nowe doniesienia o okrucieństwach popełnionych przez wojska w ukraińskim mieście Bucza. Rosyjska gospodarka zaczyna pękać: Goldman Sachs prognozuje, że w tym roku PKB skurczy się o 10 proc. Jeśli wojna będzie się przedłużać, więcej Rosjan dotkliwiej odczuje sankcje.

Aleksiej, inżynier, który uciekł do Stambułu, zapytany, jak się czuje, milknie. "Mam czarne myśli na ten temat. Bardzo ponure, paniczne myśli. Nie wiem, co dodać.... Przykro mi".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793

dzisiaj 12:02 meduza.io
Polecenie stworzenia odpowiednich stanowisk wydała właśnie administracja prezydenta Rosji — informuje dziennik "Kommiersant".
Rosyjska administracja prezydencka zaleciła wprowadzenie stanowisk wiceprezesów lub wicedyrektorów ds. informacji i pracy politycznej we wszystkich federalnych ministerstwach, departamentach i firmach państwowych.

Według źródeł gazety, pomysł stworzenia — a raczej odtworzenia, bo taki system istniał w czasach Związku Radzieckiego — systemu zastępców szefów ds. informacji i pracy politycznej pojawił się po wyborach do Dumy w 2021 r. Niektórzy posłowie mówili wtedy, że niektóre agencje rządowe mają "problemy z lojalnością wobec obecnego kursu władzy" i że państwo powinno powrócić do radzieckiej praktyki tworzenia "jednolitego pola informacyjnego i semantycznego w ramach agencji państwowych".

"Kommiersant" dowiedział się o wprowadzeniu planu w życie, bo Kreml ogłosił to podczas niedawnego seminarium dla zastępców gubernatorów ze wszystkich republik tworzących Federację Rosyjską.
 

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 033
“Most dangerous thing for a politician is clinging to his chair with his hands and teeth” V.V. Putin

1650718780524.png
 

Frosty2

Twój lekarz poleca papierosy Malboro
394
222
W Rosji zaproponowano nowe przepisy dotyczące tzw. zagranicznych agentów. W razie ich przyjęcia "agentami" mogą stać się osoby czy organizacje niekoniecznie otrzymujące fundusze z zagranicy, ale będące "pod wpływami zagranicznymi w innych formach".
Rosyjskie MSZ uznało 40 niemieckich dyplomatów za osoby niepożądane

Rosyjskie MSZ uznało 40 niemieckich dyplomatów za osoby niepożądane​


O projekcie ustawy zatytułowanej "O kontroli działalności osób znajdujących się pod wpływami zagranicznymi" poinformował w poniedziałek niezależny portal Meduza. Jednym ze współautorów projektu jest deputowany Andriej Ługowoj, podejrzewany w Wielkiej Brytanii o udział w otruciu radioaktywnym polonem byłego funkcjonariusza FSB Aleksandra Litwinienki.

Z dokumentu wynika, że do uznania za "zagranicznego agenta" oficjalnie nie będzie już potrzebne - jak było to dotychczas - otrzymywanie środków finansowych z zagranicy. Deputowani chcą, by za "zagranicznych agentów" uznać osoby, które otrzymują wsparcie z zagranicy bądź są "pod wpływami zagranicznymi w innych formach", a jednocześnie zajmują się jakimkolwiek z następujących rodzajów działalności: działalność polityczna, zbieranie informacji o działalności wojskowej i wojskowo-technicznej Federacji Rosyjskiej, "rozpowszechnianie informacji i materiałów dla nieograniczonego kręgu osób bądź udział w tworzeniu takich informacji".

Za "wpływ zagraniczny" może zostać uznane wsparcie ze źródła zagranicznego (od obcego państwa, organizacji międzynarodowej) i inne rodzaje oddziaływania, "w tym poprzez przymuszanie i przekonywanie" - podaje Meduza.

Ługowoj, pytany przez portal RBK, jak będzie można udowodnić, że na daną osobę wywierane było takie "oddziaływanie" odparł, iż zostanie to uściślone przed drugim czytaniem projektu.

Zagranicznym agentem może zostać firma​

W projekcie mowa jest także o "osobach afiliowanych" z "zagranicznymi agentami". Ługowoj powiedział dziennikowi "Izwiestija", że wprowadzono to pojęcie dlatego, że "bardzo często zdarzało się, iż »agenci zagraniczni« otrzymujący wsparcie z zagranicy uciekali się do pomocy pośredników". W projekcie nie napisano, kto może zostać uznany za "osobę afiliowaną". - Może być to ktokolwiek, kto pomaga w prowadzeniu takiej działalności, w tym również krewni - powiedział Ługowoj.

W projekcie zaproponowano też połączenie czterech dotąd istniejących oficjalnych rejestrów "zagranicznych agentów". Dotąd ministerstwo sprawiedliwości Rosji prowadziło cztery takie listy: jedną dla organizacji pozarządowych, drugą dla mediów, kolejną dla osób fizycznych i jeszcze jedną, dla organizacji niezarejestrowanych.


Deputowani chcą też, by za "agentów" można było uznać podmioty prawne, rosyjskie lub zagraniczne, niezależnie od ich formy organizacyjno-prawnej. Według portalu RBK oznacza to, że będzie można za "agentów" uznawać podmioty komercyjne.

"Zagranicznym agentom" grozić też będą - w razie przyjęcia ustawy - nowe ograniczenia. Nie będą mogli organizować wydarzeń publicznych, w tym demonstracji i pikiet, prowadzić działalności oświatowej i wychowawczej dla nieletnich, inwestować w firmy o znaczeniu strategicznym.

Przepisy o organizacjach "pełniących funkcję zagranicznego agenta" zostały w Rosji przyjęte w 2012 roku. W kolejnych latach zostały rozszerzone na media i osoby fizyczne. W ostatnich dniach ministerstwo sprawiedliwości umieściło na liście "mediów-zagranicznych agentów" trzech krytycznych wobec władz publicystów: Aleksandra Niewzorowa, Siergieja Parchomienkę i Aleksieja Wieniediktowa. Wieniediktow był długoletnim szefem zlikwidowanego niedawno niezależnego radia Echo Moskwy.

 

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 033
W rosyjskiej telewizji przygotowują widzów na wojnę atomową. Naczelny rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow i ulubienica Putina Margarita Simonian dyskutowali na antenie o potencjalnej wojnie atomowej. Ich zdaniem to konieczność.



View: https://twitter.com/JuliaDavisNews/status/1519417943955808257?cxt=HHwWgoC57bukh5YqAAAA



Władimir Sołowiow postanowił "pocieszyć" widzów słowami: - Ale my pójdziemy do nieba, a oni po prostu zdechną.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
A to niefart.

Dyrektor generalny należącego do Gazpromu kurortu Andriej Krukowski zmarł w Soczi, na terytorium Kraju Krasnodarskiego. 37-latek miał spaść z klifu podczas górskiego zejścia do twierdzy Aczipsinskoj – podała rosyjska agencja informacyjna TASS.
Wczoraj, 17:03
"Dyrektor generalny kurortu Krasnaja Polana Andriej Aleksiejewicz Krukowski zginął tragicznie. Kochał góry i odnalazł w nich spokój. Tragedia wydarzyła się na drodze do twierdzy Aczipsinskoj" – podało źródło agencji TASS. 37-latek został przewieziony do szpitala, w niedzielę zmarł z powodu odniesionych obrażeń.
Śmierć najwyższego kierownika państwowego przedsiębiorstwa potwierdziła służba prasowa uzdrowiska, którym Krukowski kierował od 2019 r. Krasnaja Polana to jeden z najbardziej znanych ośrodków narciarskich w Rosji. W 2014 r. był częścią kompleksu olimpijskiego zimowych igrzysk w Soczi.
Okoliczności wypadku Krukowskiego mają zbadać teraz śledczy. Zaplanowali już sekcję zwłok – podała agencja TASS, bazując na doniesieniach z Komitetu Śledczego na terytorium Kraju Krasnodarskiego.

Czarna seria w Gazpromie

Andriej Krukowski w 2006 r. ukończył z wyróżnieniem Moskiewski Instytut Ekonomii, Polityki i Prawa. Był doktorem nauk ekonomicznych. W 2019 r. ukończył program Executive Education w London Business School. W latach 2001-2014 zajmował stanowiska kierownicze w prywatnym biznesie. W 2015 r. rozpoczął pracę w kurorcie Krasnaja Polana, cztery lata później został jego dyrektorem.
To kolejny menedżer Gazpromu, który tragicznie zginął w tym roku. W kwietniu w moskiewskim mieszkaniu znaleziono zwłoki Władisława Awajewa, który w przeszłości był wiceprezesem Gazprombanku, oraz jego żony i córki. Wszyscy zginęli zastrzeleni i rosyjska policja wstępnie założyła, że Awajew zastrzelił żonę i córkę, a potem popełnił samobójstwo.
W tym samym czasie hiszpańska policja znalazła zwłoki rosyjskiego milionera Siergieja Protosenii i jego żony oraz córki, którzy wynajęli dom w hiszpańskim kurorcie Lloret de Mar.
Źródło: TASS
 

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 033
Zamordyzm tam taki sam jak w 3 RP.
Gdyby kacapy nie miały bogactw naturalnych żyli by do dziś w ziemiankach odziani w szmaty. Bardzo dużo szkół w federacji rosyjskiej nie ma toalet wewnątrz budynków, tylko wychodki na zewnątrz. Nie tylko szkoły - prawie wszyscy mieszkający poza dużymi miastami srają w dziury za domem xD
 

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 033
As rumors swirl about Russian President Vladimir Putin’s supposed battle with cancer, a new report claims the strongman would temporarily hand power over to hardliner Nikolai Patrushev if health issues sidelined him.

The claims have not been independently verified, and Moscow roundly denies that Putin is in ill health. But who is the man who will helm the Kremlin if Putin takes a sick day?


 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793

2 maja 2022
Puste półki, drożyzna, zamknięte ulubione sklepy – to cena, jaką przeciętny Rosjanin płaci za wojnę w Ukrainie. Władze próbują przekonywać, że nie ma powodów do paniki i wszystko jest pod kontrolą. Nikogo to jednak nie uspokaja.

Strach był pierwszą reakcją na sankcje i wyprowadzkę zachodnich marek z Rosji – ludzie rzucili się do sklepów, by zrobić zapasy podstawowych produktów. Ci, których było stać, kupowali również meble z Ikei, iPhone′y i ubrania ulubionych marek, zanim zniknęły. Pustoszały półki i galerie, wróciły kolejki, a z nimi przepychanki i awantury.
Przykładem zdarzenia w moskiewskiej sieciówce Perekrestok z artykułami spożywczymi. W połowie marca Anna N., jedna z klientek, opublikowała relację wideo, którą zamieścił u siebie portal Padiom. „Półki były puste. Brakowało soli, cukru, makaronu, kaszy gryczanej, został tylko drogi ryż – mówiła Anna dziennikarzom. – Ludzie rzucali się na towar, przepychali się, byli agresywni. Straszne”. I dodała: „Przecież trzeba być człowiekiem w każdej sytuacji. Bez cukru da się żyć”.

Bez cukru da się żyć. A bez leków?

Władze przekonują obywateli, że nie ma powodów do paniki, a tym bardziej gromadzenia zapasów, gdyż wszystko jest pod kontrolą. I faktycznie jest pod kontrolą – wprowadzono limity sprzedaży cukru na jednego klienta, a rząd zabronił go eksportować do 31 sierpnia. Dlatego jest dostępny na czarnym rynku po zawyżonej cenie. Premier Michaił Miszustin mówi, że za proceder odpowiadają „łupieżcy”, a wicepremier Andriej Biełousow zapowiedział, że państwo będzie „bez skrupułów” ścigać odpowiedzialnych za to producentów i pośredników.
Nikogo to nie uspokoiło. W kwietniu centrum analityczne NAFI spytało Rosjan z 53 regionów o to, jakich niedoborów obawiają się najbardziej. Okazało się, że lekarstw (42 proc.), żywności i części samochodowych (30 proc.), elektroniki (27 proc.), towarów budowlanych i remontowych (26 proc.). Związana z Kremlem sondażownia WCIOM opublikowała wyniki swoich badań – 60 proc. Rosjan ocenia sankcje za dotkliwe w ich codziennym życiu.
Najbardziej odczuwają je chorzy. Już pod koniec marca stowarzyszenie rosyjskich lekarzy Vrachi.rf alarmowało, że brakuje 80 rodzajów leków: przeciwzapalnych, gastroenterologicznych, przeciwpadaczkowych, przeciwdrgawkowych, antydepresantów, specyfików dla pacjentów kardiologicznych, z chorobami tarczycy, a nawet onkologicznych.
„Potrzebuję leku przy profilaktyce zakrzepicy i zatorowości płucnej. Muszę go przyjmować codziennie, a wciąż nie mogę go znaleźć” – opowiada na forum lekarskim Swietłana. „Lekarz zaproponował mi alternatywę, lek krajowej produkcji, i ostrzegł od razu, że ma wiele skutków ubocznych”.
Historie pacjentów zalewają internet i stają się bardzo wrażliwym tematem społecznym. Nie są go w stanie zignorować nawet media rządowe, jak Rossija 24. Ałla Samojłowa, szefowa Roszdravnadzoru, federalnej służby nadzoru opieki zdrowotnej, przekonywała na antenie, że nie ma powodów do niepokoju, bo niedługo pojawią się w aptekach rosyjskie odpowiedniki. Władze szukają zamienników także w Chinach i Indiach.
Na początku kwietnia dziennik „RBK” informował, że przed wojną Rosja sprowadzała ponad połowę (55 proc.) lekarstw, na rynku dominowali zachodni dostawcy, jak niemieckie Bayer i Stada, szwajcarski Novartis czy francuskie Sanofi. Rosja kupuje też surowce, nie tylko substancje czynne, ale też półprodukty, a nawet folię i papier do pakowania.

Żegnaj kawo, oliwo, whisky...

Papier to zresztą odrębny problem. Pod koniec marca szkołom w Sankt Petersburgu doradzano wstrzymać egzaminy końcowe właśnie z powodu jego niedoborów. Informowali o tym nauczyciele z Wyborska i Krasnoselska. „Zwracamy uwagę, że trzeba oszczędzać papier i naboje [do drukarek], bo przed nami okres egzaminacyjny” – cytował zalecenia władz lokalny dziennik „Rotunda” w marcu.
Problem jest już ogólnokrajowy – papier biurowy stał się towarem deficytowym. Sprzedawcy ograniczają sprzedaż detaliczną do jednej ryzy na klienta. Brakuje też papieru do kas fiskalnych. Informację tę potwierdził Witalij Sinatow, dyrektor generalny rosyjskiego producenta taśm kontrolnych Sevit Group. Jeśli jest dostępny, to czterokrotnie droższy, w dodatku niewybielony. Jeden z największych producentów papieru w kraju Archangielska Papiernia alarmował o niedoborze chemikaliów – główny dostawca komponentów do przygotowywania odczynników wybielających wstrzymał dostawy do Rosji.
Brakuje większości produktów, do których Rosjanie zdążyli przywyknąć i które polubili w ostatnich 30 latach. Jak śledzie i makrele z Wysp Owczych czy czekolada szwajcarska (Lindt zamknął w Rosji wszystkie swoje sklepy). Ramaz Chanturia, szef stowarzyszenia Rosczajkofie, mówi o problemach z importem ziaren kawy, w większości sprowadzanej przez porty z Europy. Z powodu sankcji przewoźnicy po prostu odmawiają dostarczenia produktów na terytorium Rosji. Żegnaj zatem włoska kawo i włoski makaronie, oliwo z oliwek z Hiszpanii czy Grecji. Żegnajcie banany z Ekwadoru. „Rosja odbiera zwykle ok. 1,8 mln kartonów ekwadorskich bananów co tydzień. W tym tygodniu nie wyładowaliśmy nawet pół miliona” – mówił Vicente Wong, prezes Favorita Fruit, czołowego eksportera bananów.
Żegnaj czeskie piwo, żegnajcie luksusowe alkohole. Brytyjski Diageo, właściciel takich towarów jak whisky Johnnie Walker i White Horse, rum Captain Morgan, piwo Guinness i wódka Smirnoff, też wstrzymał dostawy. Podobnie jak francuski Pernod Ricard (whisky Chivas Regal, Jameson i Ballantine’s, tequila Olmeca czy wódka Absolut). Rosjanom pozostaje alkohol własnej produkcji, sprowadzany z „zaprzyjaźnionych krajów” lub wielokrotnie droższy nielegalny import.

Chiny, łady i dacze

Trudnych pożegnań jest więcej. Szczególnie bolesne są te z etykietą „made in the USA”, bo Rosjanie kochają swój kraj, lecz to, co amerykańskie, kochają jeszcze bardziej. Najlepszy Huawei nie zastąpi iPhone′a, choć przez brak nowych produktów z ugryzionym jabłkiem w logo wzrosła sprzedaż produktów od chińskich producentów.
Dziennik „Kommiersant” pisze też o większym popycie na używaną elektronikę. Nie bez powodu rząd wprowadził zakaz wywozu towarów niezbędnych do „zapewniania stabilności na rynku”, w tym smartfonów, monitorów, kamer, konsol, projektorów, twardych dysków, półprzewodników, układów scalonych, procesorów i mikroprocesorów. Na liście jest też szeroka gama pojazdów, sprzętu medycznego i przemysłowego.
Bardzo prozaiczne problemy ma poza tym każdy, kto planował remont. Dziś to nie tylko kosztowne, lecz i trudne do zrealizowania. Michaił Burmistrow, dyrektor generalny Infoline-Analytics, przestrzega, że latem zabraknie elementów hydraulicznych i rurociągów, narzędzi i chemii budowlanej, sprzętu inżynierskiego czy ogrodniczego. Krajowi producenci wykorzystują głównie zagraniczne surowce, najczęściej europejskie. Być może niektóre komponenty da się wymienić na chińskie, problem w tym, że mogą być gorszej jakości.
Myślenie w kategoriach „cała nadzieja w Chinach” może się okazać ryzykowne, bo grozi uzależnieniem od dziesięciokrotnie silniejszego sąsiada i kosztuje. Kuchnię włoską czy francuską da się wymienić na azjatycką, zachodnie auta na Ładę, a wakacje spędzić pod miastem w daczy. Putin sporo jednak ryzykuje. Gdy osłabnie efekt flagi, Rosjanie poczują, że znowu znaleźli się w samym środku wielkiej smuty. A tego boją się równie mocno co Putin rewolucji.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Rekonstrukcja Związku Radzieckiego idzie Putinowi pełną parą:
  • zamyka do pierdla masowo więźniów politycznych, już z 15 tysięcy,
  • wprowadza pełną kontrolę prasy, zamykają się ostatnie opozycyjne media,
  • wojsko dostaje po dupie jak w Afganistanie i zachowuje się jak Armia Czerwona z najgorszych lat,
  • rubel przestaje być twardą walutą,
  • wraca Żelazna Kurtyna
Aż dziw bierze, jak szybko można zmienić z pozoru normalny kraj w kopię dawnego totalitaryzmu.

wczoraj 12:26
The Moscow Times
Najwyższe kierownictwo Rosji kontynuuje próby odtworzenia dziecięco-młodzieżowego ruchu z czasów ZSRR w realiach XXI wieku. Nowe struktury mają nawiązywać do tzw. Pionierów, organizacji imienia Lenina, powstałej w 1922 r.

Jak podała stacja telewizyjna RBK, powołując się na źródła zaznajomione z tematem, Kreml zamierza zorganizować nowy ogólnorosyjski ruchu dzieci i młodzieży.

Nawiązujący do radzieckich pionierów ruch ma zostać powołany 19 maja, w dniu 100. rocznicy utworzenia Wszechzwiązkowej Organizacji Pionierów. — Właśnie wtedy stosowny projekt ustawy może zostać złożony do Dumy Państwowej — twierdzi rozmówca stacji RBK.

Inny informator stacji uważa, że organizacja zostanie powołana później, ale 19 maja wciąż pozostaje branym pod uwagę terminem.
W przeciwieństwie do sowieckiej organizacji pionierskiej, członkostwo w jej rosyjskiej reinkarnacji nie będzie obowiązkowe, dlatego "błędem jest nazywanie nowej struktury zupełnym nawiązaniem do pionierów" — podkreśla rozmówca stacji.

Według niego nowa struktura dziecięco-młodzieżowa obejmie zarówno najmłodszych uczniów, jak i uczniów liceów, a jej kluczowym zadaniem będzie wpajanie dzieciom i młodzieży "patriotyzmu, miłości do ojczyzny i obywatelskości".
Struktury organizacji mają działać w szkołach podstawowych i liceach profilowanych. Jednocześnie podstawą nowego ruchu staną się już istniejące organizacje dziecięce i młodzieżowe — Rosyjski Ruch Uczniów, "Wielka Przerwa" i "Armia Młodzieży", utworzone pod przewodnictwem ministra obrony Siergieja Szojgu.

Zgodnie z zatwierdzonym w ubiegłym roku planem osiągnięcia krajowych celów rozwojowych, do 2030 r. liczba uczestników państwowych organizacji dziecięcych powinna wzrosnąć ponad trzykrotnie – z 2 mln 500 tys. do 8 mln 750 tys. osób.

Liczebność „Młodzieżowej Armii” miała wzrosnąć z miliona do 3 mln 250 tys. dzieci, a „Rosyjskiego Ruchu Uczniów” z 1,5 do 5,5 mln.
W rezultacie zgodnie z koncepcją rosyjskich władz członkami dziecięcych organizacji państwowych zostanie ok. połowa dzieci w wieku szkolnym (16 mln 800 tys. osób).

wczoraj 20:46
The Moscow Times
Rosrybołowstwo, państwowa agencja połowów i produkcji rybnej, poskarżyło się rosyjskiemu rządowi na brak blachy do produkcji konserw z powodu sankcji. Taki opis znalazł się w protokole ze spotkania kierownictwa firmy z wicepremierem Wiktorią Abramczenko — doniosła dziś gazeta "Izwiestia".
Przedstawiciele firmy zauważyli, że gwałtownie rosnące ceny metalu doprowadziły do wzrostu kosztów opakowań o 65-83 proc. A koszt produktów w konserwach również wzrósł o 28 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, m.in. z powodu wzrostu cen oleju, przypraw, warzyw i cukru.

Rosja miała kiedyś kilku importerów metalu i opakowań, ale po nałożeniu sankcji w związku z inwazją na Ukrainę dostawy importowe gwałtownie spadły. Według Germana Zwieriewa, prezesa Ogólnorosyjskiego Związku Rybaków, krajowe zakłady kupowały blachę i gotowe pojemniki w Europie, Japonii i Chinach. Teraz to wszystko może być importowane tylko z Chin.

Zwieriew uważa, że sytuacji można zaradzić poprzez znalezienie nowych partnerów międzynarodowych. Wezwał też do rozwijania produkcji krajowej "na wzór Związku Radzieckiego". Ministerstwo Przemysłu i Handlu poinformowało z kolei, że Białoruś pomoże zaspokoić zwiększony popyt na blachę poprzez zwiększenie produkcji w swoich zakładach. Ministerstwo przypomniało także, że blacha jest używana nie tylko do produkcji puszek, ale także wieczek, aerozoli, butli, oraz metalowych opakowań na pamiątki.

wczoraj 21:40
The Moscow Times
Sąd w Solwyczegodsku w obwodzie irkuckim aresztował 68-letniego mieszkańca tej miejscowości w związku z zabójstwem jego siostry. Mężczyźnie nie spodobało się to, że odmówiła ona udziału w akcji "Nieśmiertelny pułk" — donosi Interfax.

Sąd ustalił, że przestępstwo zostało popełnione 9 maja, w obchodzony przez Rosjan Dzień Zwycięstwa. Brat i siotra byli nietrzeźwi i pokłócili się: brat oskarżył siostrę o to, że odmówiła udziału w akcji "Nieśmiertelny pułk" ku pamięci jej ojca, który walczył w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Kobieta odpowiedziała, że ich ojciec nie jest godzien takiego zaszczytu.

Po jakimś czasie siostra poszła do łóżka, a mężczyzna kontynuował picie w kuchni. Powiedział policjantom, że czuł nienawiść do ofiary z powodu tego, co powiedziała o ich ojcu. Słabo pamięta, co działo się potem. Zdał sobie sprawę, że zabił swoją siostrę, gdy zobaczył, że trzyma nóż wbity w jej klatkę piersiową.

"Nieśmiertelny pułk" to akcja społeczna wymyślona na Kremlu i koordynowana przez rząd. Co roku 9 maja tysiące Rosjan wychodzą na ulice ze zdjęciami swoich krewnych, którzy walczyli w II wojnie światowej. Pokolenie to nosi promowaną przez władzę nazwę "Nieśmiertelnego pułku".
 
Do góry Bottom