Myślę,że części z nas forumowiczów dotyczy problem (?) pracy na umowach tzw. śmieciowych-dzieło, zlecenie. Dokoła wszyscy wołają o zaletach etatu i wadach śmieciówek. Z punktu widzenia tru-libertarianina oczywiście śmieciówki są lepsze-mniejsze podatki/składki, więc mniej doi państwo. Ale ideologia swoje,a życie swoje. W sumie lepiej mieć np. 3-miesięczny okres wypowiedzenia,niż móc być wywalony z dnia na dzień. Trochę czasu też straciłem w niskopłatnych śmieciowych pracach. Może lepiej było się wtedy zarejestrować w UP,dostać staż i doić podatników nic nie robiąc. Ideologia mi na to nie pozwoliła-czy słusznie.
Współpracuję też z mediami,jako dziennikarz-wolny strzelec. Tu umowa o dzieło jest uzasadniona. Tym niemniej czasem zazdroszczę etatowym.
a co Wy o tym sądzicie? Czy lepiej być etatowym pracownikiem czy wolnym strzelcem? Czy lepiej dawać się dymać za grosze u głupiego szefa na śmieciówce czy skorzystać z łaski państwa i np dostać staż czy nawet etat w urzędzie?
Co sądzicie o ogłoszeniu powstanai nowej klasy-prekariatu? Czy to lewackie biadolenie nieudaczników? A może efekt wyzysku państwa,które zwiększa koszta "normalnej'' pracy? Czujecie się prekariuszami czy wręcz przeciwnie?
Współpracuję też z mediami,jako dziennikarz-wolny strzelec. Tu umowa o dzieło jest uzasadniona. Tym niemniej czasem zazdroszczę etatowym.
a co Wy o tym sądzicie? Czy lepiej być etatowym pracownikiem czy wolnym strzelcem? Czy lepiej dawać się dymać za grosze u głupiego szefa na śmieciówce czy skorzystać z łaski państwa i np dostać staż czy nawet etat w urzędzie?
Co sądzicie o ogłoszeniu powstanai nowej klasy-prekariatu? Czy to lewackie biadolenie nieudaczników? A może efekt wyzysku państwa,które zwiększa koszta "normalnej'' pracy? Czujecie się prekariuszami czy wręcz przeciwnie?