- Moderator
- #141
- 3 591
- 1 503
tosiabunio napisał:Wydaje mi się, że własność ma jedną ważną i pozytywną cechę - likwiduje konflikty.
Uff, jeśli człowiek się wreszcie doskamle merytorycznej krytyki to czuje się niemal szczęśliwy
Otóż dokładnie coś w tym guście zarzuciłem Jasiowi - jest motocykl na parkingu, jak jest normalna własność, to wiem, że nie mój, jak normalnej własności nie ma - to w zasadzie niby mój a niby nie mój, trza mi oceniać, mierzyć, macać, tyrpać, wypytywać okolicznych mieszkańców czy aby nie porzucony itd. Nerwówka, krótko pisząc. A normalna własność zerojedynkowa i czytelna.
TYLKO:
Żeby uznać ten motocykl za porzucony, musiałbym mieć jakiś twardy argument. Np. ktoś, o kim wiem, że jest właścicielem i ten ktoś by mi w obecności świadków powiedział, że porzucił ten motor przedwczoraj, bo mu się nie podoba. Oczywiście takie jednoznaczne przypadki będą bardzo rzadkie. Raczej jednak nie będę spotykał tak jednoznacznie porzuconych motocykli. Co za tym idzie? Przeciętny Joe Sixpack nie zauważyłby nawet, że propertarianizm zamienił się w posesjonizm.
Może takich przypadków nie byłoby w ogóle albo ich ilość byłaby pomijalnie mała? Niekoniecznie. Wcześniej opisałem przykład kogoś, kto nie wszedł w posiadanie nieruchomości za oceanem i sam dostarczył dowodów, że na 100% nie jest posiadaczem.
Gdyby ktoś chciał przejąć coś, co wydaje mu się porzucone ale nie ma na to mocnych dowodów - ryzykuje dokonanie kradzieży.
Zmierzam do tego, że obrót poprzez przejęcie własności porzuconej mógłby być bardzo marginalny i dotyczy wyłącznie przypadków nie budzących wątpliwości. Posiadanie to niezwykle szeroko zakreślona więź z rzeczą i wykazanie posiadania będzie nietrudne w przeciwieństwie do wykazania braku posiadania. Normalny obrót niemal w całości toczyłby się po staremu - posiadacze przekazywaliby sobie posiadanie (prawie) tak jak teraz właściciele przekazują sobie własność.
Naturalne staje się pytanie: po co? Ale nie chcę wylewać zdań bez opamiętania, bo i tak już jestem - bez żadnej ironii - zobowiązany za rzeczowe odniesienie się do tematu.