- Moderator
- #1
- 3 591
- 1 502
Mam na myśli to, co w opozycji do propertarianizmu (czyli naszego zwykłego, normalnego libertarianizmu) opisuje Mike Smith.
NIE JESTEM zwolennikiem posesjonizmu, interesuje mnie on głównie z tego powodu, że jest w pewnym zakresie do libertarianizmu zbliżony (Jaś: póki co, dla ułatwienia dyskusji, uznaję to za rzecz, która jest jednak poza libertarianizmem). Pokrewieństwo takiej ideologii pozwala dokładniej przyjrzeć się libertarianizmowi w tym miejscu gdzie mówi się o własności (i - dzięki temu - dokładniej opisać własność).
Szanuję (z przekonania i z urzędu ) stanowisko Libertariańskiego Oficjum ale szanuję też poglądy, które są w stosunku do klasyki heretyckie (nic tak nie utrzymuje czystości doktryny jak herezje) Dlatego proszę ew. dyskutantów o unikanie (w tym wątku) argumentów osobowych. Jeżeli takie się pojawią to będę piętnował i częstował minusami (w końcu też są przydatne), innych namawiam do tego samego. Jakby co, będzie ogólnie dostępna kartoteka tłumacząca ew. bany
Za argumenty osobowe uznać można nie tylko sformułowania typu "debil", "ćwok", "gówniarz", "ameba umysłowa", rady typu "weź się do uczciwej roboty" lub "rzuć te psu na budę potrzebne studia" ale nawet pozornie grzeczne sformułowania "widzę, że nie pojmujesz", "czyżbyś nie był w stanie zrozumieć?" itp.
Do rzeczy: W. Cejrowski opisywał kiedyś plemię amazońskie, gdzie "własność" rozumiano jako bezpośrednie używanie w danym momencie. Jak ktoś zostawił rzecz samej sobie a ktoś inny ją wziął, to ten drugi stawał się jej "właścicielem". System - z naszego punktu widzenia - prymitywny, ale jednak spójny, oparty na konkretnym aksjomacie.
Ta amazońska "własność" to NIE JEST to, o czym pisze Mike. Opisałem ją w tym celu, aby uzmysłowić sobie RÓŻNE możliwości ułożenia reguł władania rzeczą.
Prawdę pisząc - nie wiem do końca, jak wygląda system opisywany przez Mike (ciężko coś wyłowić z pyskówek). Wydaje mi się, że jest to jakaś forma utożsamienia posiadania (czyli faktycznego władania rzeczą) z własnością (czyli wynikającym z jakiegoś systemu normatywnego prawem do tej rzeczy).
Pytanie do Mike: czy to właśnie proponujesz?
NIE JESTEM zwolennikiem posesjonizmu, interesuje mnie on głównie z tego powodu, że jest w pewnym zakresie do libertarianizmu zbliżony (Jaś: póki co, dla ułatwienia dyskusji, uznaję to za rzecz, która jest jednak poza libertarianizmem). Pokrewieństwo takiej ideologii pozwala dokładniej przyjrzeć się libertarianizmowi w tym miejscu gdzie mówi się o własności (i - dzięki temu - dokładniej opisać własność).
Szanuję (z przekonania i z urzędu ) stanowisko Libertariańskiego Oficjum ale szanuję też poglądy, które są w stosunku do klasyki heretyckie (nic tak nie utrzymuje czystości doktryny jak herezje) Dlatego proszę ew. dyskutantów o unikanie (w tym wątku) argumentów osobowych. Jeżeli takie się pojawią to będę piętnował i częstował minusami (w końcu też są przydatne), innych namawiam do tego samego. Jakby co, będzie ogólnie dostępna kartoteka tłumacząca ew. bany
Za argumenty osobowe uznać można nie tylko sformułowania typu "debil", "ćwok", "gówniarz", "ameba umysłowa", rady typu "weź się do uczciwej roboty" lub "rzuć te psu na budę potrzebne studia" ale nawet pozornie grzeczne sformułowania "widzę, że nie pojmujesz", "czyżbyś nie był w stanie zrozumieć?" itp.
Do rzeczy: W. Cejrowski opisywał kiedyś plemię amazońskie, gdzie "własność" rozumiano jako bezpośrednie używanie w danym momencie. Jak ktoś zostawił rzecz samej sobie a ktoś inny ją wziął, to ten drugi stawał się jej "właścicielem". System - z naszego punktu widzenia - prymitywny, ale jednak spójny, oparty na konkretnym aksjomacie.
Ta amazońska "własność" to NIE JEST to, o czym pisze Mike. Opisałem ją w tym celu, aby uzmysłowić sobie RÓŻNE możliwości ułożenia reguł władania rzeczą.
Prawdę pisząc - nie wiem do końca, jak wygląda system opisywany przez Mike (ciężko coś wyłowić z pyskówek). Wydaje mi się, że jest to jakaś forma utożsamienia posiadania (czyli faktycznego władania rzeczą) z własnością (czyli wynikającym z jakiegoś systemu normatywnego prawem do tej rzeczy).
Pytanie do Mike: czy to właśnie proponujesz?