Posesjonizm - może tak to nazwijmy

OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
GAZDA napisał:
@ wszyscy: znajdźcie se kurna jakąś robote ;)

Robota niestety nie zwalcza nałogu dyskusyjnego, po tygodniu majstrowania przy własności nadaję się do kółka anonimowych forumoholików :D
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Jak u Marksa. Świat składa się z wielkich fabryk i pracujących w nich pracowników. Między nimi przechadza się gość w cylindrze na głowie i batem w ręku. A wolne zawody, rynek usług, samozatrudnienie, firmy rodzinne to tylko w bajkach.
Tymczasem nawet dzisiaj, w czasach korporacjonizmu i monopoli, małe i średnie firmy stanowią większość. Mała firma ma mniej szczebli dowodzenia. Każdy taki szczebel to gorsze zarządzanie, bo oprócz decyzji racjonalnych pod względem ekonomicznym dochodzą decyzje podejmowane pod wpływem emocji. Taka większa firma to siedlisko karierowiczów, dupowłazów i innych cwaniaczków. Wzajemne układy i konflikty. Właściciel, o ile w ogóle jakiś jest, nie jest w stanie nic zrobić z problemem marnotrawstwa, który jest tym większy im większa jest jego firma.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Takie mam wrażenie, że Antoni i Jaś, pomimo wszelkich różnic, korzystają z podobnego mechanizmu, wychodzą po prostu z dogmatu. Dla Antoniego jest to czysta nieśmiertelna własność (którą nominalnie określa jako nieodzowny atrybut wolności - patrząc z perspektywy właściciela), dla Jasia jest to maksymalnie rozdęta swoboda działania, której na przeszkodzie stoi m.in. cudza, nazbyt otłuszczona własność.

Tam jest chyba (przynajmniej w części) źródło temperatury sportu - nie tyle jest to dyskusja o różnych rozwiązaniach co batalia dwóch różnych religii - fundamentalistycznego propertarianizmu (deprecjonującego inne religie) i pluralistycznego (chciało by się rzec - posoborowego ;) ) mutualizmu (który inne religie dopuszcza, ale mimo wszystko chce z nimi wygrać).

Jako niezbyt finezyjny katol zabawy takie uskuteczniam gdzie indziej. W przypadku własności/posiadania/wolności/autonomii i tego typu gadżetów interesuje mnie jedynie co jest bardziej przydatne. Jest to dla mnie coś jak wybór pasty do butów - wolę tańszą i dającą lepszy połysk.

Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.

Kryterium wyboru? Chyba efekty, jakie daje w społeczności. Jeżeli zapewni jej trwałą przewagę nad innymi społecznościami - biorę. Nie uprzedzam się z góry do niczego, choć jasne jest, że mam określone gusta.

Wygląda na to, że chyba nie jestem libertarianinem a jedynie kimś, kto uważa libertarianizm za dość sprawne narzędzie :D
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Takie mam wrażenie, że Antoni i Jaś, pomimo wszelkich różnic, korzystają z podobnego mechanizmu, wychodzą po prostu z dogmatu. Dla Antoniego jest to czysta nieśmiertelna własność (którą nominalnie określa jako nieodzowny atrybut wolności - patrząc z perspektywy właściciela), dla Jasia jest to maksymalnie rozdęta swoboda działania, której na przeszkodzie stoi m.in. cudza, nazbyt otłuszczona własność.

Hyhyyhyhyhyhha spór światopoglądowy na forum Libertarian. I właśnie dlatego, że ja go zacząłem NIECH Antoni POKAŻE CYCKI. derp

Maciej Dudek napisał:
Tam jest chyba (przynajmniej w części) źródło temperatury sportu - nie tyle jest to dyskusja o różnych rozwiązaniach co batalia dwóch różnych religii - fundamentalistycznego propertarianizmu (deprecjonującego inne religie) i pluralistycznego (chciało by się rzec - posoborowego ;) ) mutualizmu (który inne religie dopuszcza, ale mimo wszystko chce z nimi wygrać).

No nie wiem czy mutualizmu, ale mutualistów raczej owszem. Nie wiem, czy komunizm, ale już Carson akceptuje i akapizm, i mutualizm i george'yzm.
O chłopcy, macie kurwa podkład.


Maciej Dudek napisał:
Jako niezbyt finezyjny katol zabawy takie uskuteczniam gdzieś indziej. W przypadku własności/posiadania/wolności/autonomii i tego typu gadżetów interesuje mnie jedynie co jest bardziej przydatne. Jest to dla mnie coś jak wybór pasty do butów - wolę tańszą i dającą lepszy połysk.

Jeśli to co teraz robisz, to jest twoje nizbyt finezyjno katolstwo, to http://www.youtube.com/watch?v=fxrd_jZJxkg

Maciej Dudek napisał:
Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.

Ojoj.

Jak u Marksa. Świat składa się z wielkich fabryk i pracujących w nich pracowników. Między nimi przechadza się gość w cylindrze na głowie i batem w ręku. A wolne zawody, rynek usług, samozatrudnienie, firmy rodzinne to tylko w bajkach.

Samozatrudnienie w Polsce. Uwielbiam ten nerwowy ton wprost z polskiej pracy codziennej.

Madlok napisał:
Tymczasem nawet dzisiaj, w czasach korporacjonizmu i monopoli, małe i średnie firmy stanowią większość. Mała firma ma mniej szczebli dowodzenia. Każdy taki szczebel to gorsze zarządzanie, bo oprócz decyzji racjonalnych pod względem ekonomicznym dochodzą decyzje podejmowane pod wpływem emocji. Taka większa firma to siedlisko karierowiczów, dupowłazów i innych cwaniaczków. Wzajemne układy i konflikty. Właściciel, o ile w ogóle jakiś jest, nie jest w stanie nic zrobić z problemem marnotrawstwa, który jest tym większy im większa jest jego firma.

Pozwól mi, że się tka spytam, bo nie wiem do końca o co Ci chodzi, kochany dwuznaczniku - czyli twierdzisz, że robotnicy to złodzieje i dlatego duże firmy gorzej przędą. Okej. Wytłumacz mi to (i wyjaś-nij): Wielkie firmy są nieefektywne. Trzeba zorganizować całą grupę ludzi. Czemu mozna zorganizować mniejszą grupę lepiej? Czemu najlepiej, jak jest trzech, a jak już czterech gorzej?
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Mike Smith napisał:
Maciej Dudek napisał:
Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.
Ojoj.
No co? :)

[quote='Maciej Dudek' pid='10534' dateline='1287429755'Kryterium wyboru? Chyba efekty, jakie daje w społeczności. Jeżeli zapewni jej trwałą przewagę nad innymi społecznościami - biorę. Nie uprzedzam się z góry do niczego, choć jasne jest, że mam określone gusta.[/quote]
Całym mym sercem stwierdzam: co mnie obchodzi wspólnota, chyba, że jest dla mnie aaaaaaaaaaaaaaatrakcyjna?
[/quote]
Tu nie chodzi o obchodzenie. Dwie wspólnoty sobie rosną, jedna lepiej druga gorzej. Jeśli jedna dużo gorzej to i wspólnikom dużo gorzej. Może wspólnota Lakota była zajefajna, wolna i z wiatrem we włosach ale koniec końców trafiła do rezerwatów bo wspólnota zza oceanu, mniej estetyczna, posyłająca dzieci do kopalń siłą bezwładności zajęła co miała zająć. Członkom atrakcyjnej wspólnoty zostało zalewanie robala i pow-wow.

Acz można wiosłować pod prąd, nie mówię nie. Tylko to jest jakaś taka szarpanina nienaturalna, nieharmonijna i marnie się kończy. Nawciska się atrakcyjnego indywidualnie paradygmatu, który położy pokotem społeczność, to indywidua w ostatecznym rozrachunku i tak nie będą zadowolone. Chcesz czy nie chcesz - naga małpa to koleś społeczny i bez grupy jest inwalidą (nie nauczy się nawet gadać; o kreowaniu intrygujących światów w prawie rzeczowym nie wspominając ;) ).

P.S.
Co to linkujesz za gupotki? :D
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Mike Smith napisał:
Maciej Dudek napisał:
Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.
Ojoj.
No co? :)

Mutualizm w sumie jest bardziej harmonijny, bo wymusza spontaniczność (ohahaho, łoł, wymusza). O kurwa, zrobiłem to, użyłem tego argumentu. Mutualizm to projekt bardzo mozaikowego, płaskiego hierarchicznie społeczeństwa (o kurwa, robię to dalej, to obrzydliwe), w którym fragmenty mają być mocno związane, ale wciąż odrębne i jak najbardziej jednolicie silne.

Maciej Dudek napisał:
[quote='Maciej Dudek' pid='10534' dateline='1287429755'Kryterium wyboru? Chyba efekty, jakie daje w społeczności. Jeżeli zapewni jej trwałą przewagę nad innymi społecznościami - biorę. Nie uprzedzam się z góry do niczego, choć jasne jest, że mam określone gusta.
Całym mym sercem stwierdzam: co mnie obchodzi wspólnota, chyba, że jest dla mnie aaaaaaaaaaaaaaatrakcyjna?
[/quote]
Tu nie chodzi o obchodzenie. Dwie wspólnoty sobie rosną, jedna lepiej druga gorzej. Jeśli jedna dużo gorzej to i wspólnikom dużo gorzej. Może wspólnota Lakota była zajefajna, wolna i z wiatrem we włosach ale koniec końców trafiła do rezerwatów bo wspólnota zza oceanu, mniej estetyczna, posyłająca dzieci do kopalń siłą bezwładności zajęła co miała zająć. Członkom atrakcyjnej wspólnoty zostało zalewanie robala i pow-wow.

Acz można wiosłować pod prąd, nie mówię nie. Tylko to jest jakaś taka szarpanina nienaturalna, nieharmonijna i marnie się kończy. Nawciska się atrakcyjnego indywidualnie paradygmatu, który położy pokotem społeczność, to indywidua w ostatecznym rozrachunku i tak nie będą zadowolone. Chcesz czy nie chcesz - naga małpa to koleś społeczny i bez grupy jest inwalidą (nie nauczy się nawet gadać; o kreowaniu intrygujących światów w prawie rzeczowym nie wspominając ;) ).

P.S.
Co to linkujesz za gupotki? :D
[/quote]

Niby czemu ja proponuje wiosłowanie pod prąd? Wręcz przeciwnie, mutualizm to jest pomysł na organizację społeczeństwa nie wymagającego centralnego planowania, i to bardzo głęboko schodziłoby w dół, w szczeblach organizacji, więc hierarchia władzy byłyby dość płaskie i łatwiej ją sprawować, jeśli w ogóle trzeba.

A kto nie lubi Henry'ego, to jest w błędzie. :D
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Nie pisałem, że to mutualizm jest wiosłowaniem pod prąd (najpierw musiałbym wrzucić se w zwoje trochę tej teorii a mi się nie chce no) tylko że pływaniem pod prąd jest olewanie tego, jak radzi sobie grupa, do której się należy.

Komunizm jest zdaje się centralistyczny (zależy to od tego, co kto uważa za komunizm) a ten cały mutualizm to pewnie jakieś niesterowalne rozproszenie tak jak akap, więc mi to tam komuną nie śmierdzi (nawet jak te rozproszone normy są skrajnie popyrtane).

Masz jakieś resentymenty z Karola Maya czy co? :D
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Nie pisałem, że to mutualizm jest wiosłowaniem pod prąd (najpierw musiałbym wrzucić se w zwoje trochę tej teorii a mi się nie chce no) tylko że pływaniem pod prąd jest olewanie tego, jak radzi sobie grupa, do której się należy.

Czym łatwiej kogoś zostawić, tym łatwiej. Jakby moją grupa była, j a wiem, ja, moja kobieta i kto? O już miałbym problem. Może matka. Może ojciec. Pewnie jden kumpel.

To to wynikałoby z tego, że ja po prostu chcę z kimś być i dlatego dbałbym o "grupę" (ja rodziców bardzo kocham, ale to ni znaczy, że chcę z nimi żyć tak bardzo blisko) tylko wtedy, jak ta grupa jest góra 4 osobowa? 5?

A liczba Dunbara wynosi od sto ileś do 230 zdaje się. Mała mleczarnia.

Maciej Dudek napisał:
Komunizm jest zdaje się centralistyczny (zależy to od tego, co kto uważa za komunizm) a ten cały mutualizm to pewnie jakieś niesterowalne rozproszenie tak jak akap, więc mi to tam komuną nie śmierdzi (nawet jak te rozproszone normy są skrajnie popyrtane).

Masz jakieś resentymenty z Karola Maya czy co? :D

Żal mi zbitych psów mniej niż ludzi. Czasami. Wiesz, ten, huhuhhumanizm.

Co do komunizmu: anarchokomunizm zakłada maksymalną dobrowolność. Nie wiem jak, skoro to wspólnota jest właścicielem, ale ok. Zakłada. Jeśli mówisz komunizm czyli próba wcielenia tego w życie, to nie wiem. Al jako pomysł? Nie, przede wszystkim masz mieć warunki do działania. Więc kto wie, może nawet zasiłek, jakbyś chciał odejść? Proszę, tego mi nie każ oceniać, choćby dlatego, że na tym akurat mniej się znam niż na mutualizmie, a na mutualizmie mało.
EDITH: no i ni podzieliłem się wnioskiem. A wniosek mam taki, ż komunizm, żeby być ekscentryczny, a nie centralistyczny, po prostu wymagałby tego, żeby część wysiłku ludzkiego szło na wzmacnianie tendencji odśrodkowych, ale niby czemu nie? A czym jest anarchokapitalizm, jeśli nie próbą lekkiego odklejenia właścicieli od agencji ochrony, która ich chroni, uniezależnienie ich, choćby na siłę? :D
 

whirlinurd

Member
556
19
nie no co to ma być? gejowski/hejterowski* disko klab czy co? muzyka może być ale cd(moje) zabieram! więcej agresywnych argumentów! walka klas przecież się toczy! :mad: na boisku...

* odpowiednich można wyprowadzić
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Mike Smith napisał:
Czym łatwiej kogoś zostawić, tym łatwiej. Jakby moją grupa była, j a wiem, ja, moja kobieta i kto? O już miałbym problem. Może matka. Może ojciec. Pewnie jden kumpel.
To to wynikałoby z tego, że ja po prostu chcę z kimś być i dlatego dbałbym o "grupę" (ja rodziców bardzo kocham, ale to ni znaczy, że chcę z nimi żyć tak bardzo blisko) tylko wtedy, jak ta grupa jest góra 4 osobowa? 5?
A liczba Dunbara wynosi od sto ileś do 230 zdaje się. Mała mleczarnia.

Ale przynależność do grupy to nie jest Twoja decyzja w wielu przypadkach. To, że w XIX wieku jesteś Yankee czy Lakota ma podstawowe znaczenie. Od tego zależy, czy możesz bawić się w amerykański leseferyzm czy musisz żegnać się ze swoim stylem życia. Awans Anglosasów to awans dużej społeczności i wynik tego, że ta duża społeczność z jakichś przyczyn zorganizowała się tak a nie inaczej. Chcesz, czy nie chcesz - to co dzieje się z Twoją społecznością dzieje się w znacznej mierze z Tobą.

Dylemat propertarianizm/posesjonizm nie dotyczy układu kilku osób, rodziny, małżeństwa lub tp. (albo dotyczy w niewielkim stopniu) dylemat ten odnosi się do wielkiej grupy, do jakości i szybkości alokacji dóbr. Wzrost gospodarczy Twojej grupy to ulepszenie środowiska, w którym działasz. Jeśli deklarujesz się jako egoista to jest to słaby egoizm. Egoista myśli o sobie, a myślenie o swoim środowisku (ludzkim) to też jest myślenie o sobie.

Żal mi zbitych psów mniej niż ludzi. Czasami. Wiesz, ten, huhuhhumanizm.

Ale nie idzie o humanizm tylko o to, że ma znaczenie fakt, czy jesteś w społeczności, która pozwoli się obić. Egoista powinien chcieć żyć w społeczności, która bić się nie pozwoli (nawet jeśli on akurat nikogo bić nie chce).

Konkluzja: co mi z propertarianizmu, skoro wygra społeczność posesjonistyczna
i wersja alternatywna: co mi z posesjonizmu, skoro wygra społeczność propertariańska.

I tylko tak daję się przekonywać: co wygra? Idee przechowuję na zupełnie innej półce.
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Mike Smith napisał:
Czym łatwiej kogoś zostawić, tym łatwiej. Jakby moją grupa była, j a wiem, ja, moja kobieta i kto? O już miałbym problem. Może matka. Może ojciec. Pewnie jden kumpel.
To to wynikałoby z tego, że ja po prostu chcę z kimś być i dlatego dbałbym o "grupę" (ja rodziców bardzo kocham, ale to ni znaczy, że chcę z nimi żyć tak bardzo blisko) tylko wtedy, jak ta grupa jest góra 4 osobowa? 5?
A liczba Dunbara wynosi od sto ileś do 230 zdaje się. Mała mleczarnia.

Ale przynależność do grupy to nie jest Twoja decyzja w wielu przypadkach. To, że w XIX wieku jesteś Yankee czy Lakota ma podstawowe znaczenie. Od tego zależy, czy możesz bawić się w amerykański leseferyzm czy musisz żegnać się ze swoim stylem życia. Awans Anglosasów to awans dużej społeczności i wynik tego, że ta duża społeczność z jakichś przyczyn zorganizowała się tak a nie inaczej. Chcesz, czy nie chcesz - to co dzieje się z Twoją społecznością dzieje się w znacznej mierze z Tobą.

Jedyne z czym mogę się zgodzić, to z ostatnim zdaniem. Za mało wierzysz w przypadki. A przypadków jest mnóstwo. To wcale nie musiało być tak, że indiańców zagonili do rezerwatów, bo byli lepsi - po prostu mogli mieć szczęście. Takie szczęścieszczęście, kompletnie kapryśne. Kurwa, Kolumb mógł zatonąć, jego projekt odkrywania upaść.

Co do efektywności jednak - mniejsza grupa jest bardziej spójna ze względu na liczbę Dunbara. Jeśli chcesz dużych populacji, chcesz żeby ktoś wśród społeczności miał przywilej rządzenia innymi. Nie tylko prawo do, takie dość równo rozdzielone.

Maciej Dudek napisał:
Dylemat propertarianizm/posesjonizm nie dotyczy układu kilku osób, rodziny, małżeństwa lub tp. (albo dotyczy w niewielkim stopniu) dylemat ten odnosi się do wielkiej grupy, do jakości i szybkości alokacji dóbr. Wzrost gospodarczy Twojej grupy to ulepszenie środowiska, w którym działasz. Jeśli deklarujesz się jako egoista to jest to słaby egoizm. Egoista myśli o sobie, a myślenie o swoim środowisku (ludzkim) to też jest myślenie o sobie.

Dylemat wzrostu gospodarczego nie da się rozwikłać przyjęciem jednej, jedynej, abstrakcyjnej zasady. Inaczej dawno wszyscy byliby miliarderami, opierając się na prostej zasadzie, że jak chcesz mieć, to musisz zapierdalać.

Maciej Dudek napisał:
Żal mi zbitych psów mniej niż ludzi. Czasami. Wiesz, ten, huhuhhumanizm.

Ale nie idzie o humanizm tylko o to, że ma znaczenie fakt, czy jesteś w społeczności, która pozwoli się obić. Egoista powinien chcieć żyć w społeczności, która bić się nie pozwoli (nawet jeśli on akurat nikogo bić nie chce).

Konkluzja: co mi z propertarianizmu, skoro wygra społeczność posesjonistyczna
i wersja alternatywna: co mi z posesjonizmu, skoro wygra społeczność propertariańska.

I tylko tak daję się przekonywać: co wygra? Idee przechowuję na zupełnie innej półce.

Chodzi o humanizm, bo nie ma żadnej możliwości budowania efektywnych sposobów bycia dla ludzi bez ideologii czyli światopoglądu. To nie jest tak, że nasze interesy niezależne są od naszych poglądów, od tego, jak odbieramy świat, tylko odwrotnie. Dlatego też nie da się tak łatwo oceniać ideologii, jak Ty byś chciał, bo to ideologie określają ludzkie interesy.

Kontruję więc konkluzję: to Ci z propertarianizmu, że możesz być dysydentem i nadawać kształt wspólnocie, jako jej członek. Nie jesteśmy wyspami, tylko tkaniną. Propertarianin wśród mutualistów może mocno wpływać na mutualistów i wice wersja.
 

whirlinurd

Member
556
19
z8540964X,Wspolne-posiedzenie-komisji-sprawiedliwosci-i-specsluzb.jpg


przepraszam a jak ta grupa może się nazywać?:)
 
A

Anonymous

Guest
Maciej Dudek napisał:
Ale przynależność do grupy to nie jest Twoja decyzja w wielu przypadkach. To, że w XIX wieku jesteś Yankee czy Lakota ma podstawowe znaczenie. Od tego zależy, czy możesz bawić się w amerykański leseferyzm czy musisz żegnać się ze swoim stylem życia. Awans Anglosasów to awans dużej społeczności i wynik tego, że ta duża społeczność z jakichś przyczyn zorganizowała się tak a nie inaczej. Chcesz, czy nie chcesz - to co dzieje się z Twoją społecznością dzieje się w znacznej mierze z Tobą.

Dylemat propertarianizm/posesjonizm nie dotyczy układu kilku osób, rodziny, małżeństwa lub tp. (albo dotyczy w niewielkim stopniu) dylemat ten odnosi się do wielkiej grupy, do jakości i szybkości alokacji dóbr. Wzrost gospodarczy Twojej grupy to ulepszenie środowiska, w którym działasz. Jeśli deklarujesz się jako egoista to jest to słaby egoizm. Egoista myśli o sobie, a myślenie o swoim środowisku (ludzkim) to też jest myślenie o sobie.

I coś mi się jeszcze przypomniało - nawet jeśli organizacja społeczności, jakaś, jest efektywna, to nie wszystko. Przecież życie nie jest bezcenne, są sposoby życia nie warte przeżycia. Jeśli miałbym żyć w kompletnie niedających się zaakceptować warunkach, to wolałbym umrzeć. Lepiej więc żyć w społeczności skazanej na zagładę kiedyś, ale w której życie jest o wiele, wiele szczęśliwsze. Każda społeczność, która nie potrafi uładzić egoizmu swoich członków jest przez to skazana na zagładę.



whirlinurd napisał:
dokładnie! a przez brak tego kredensu bliżej im do jakiego izmu?;)

Jest raczej bliżej prostemu puszczeniu się kredensu, bo jak się go trzymać w takiej sytuacji.
 

whirlinurd

Member
556
19
puszczyzm anty-posiadaczowego kredensizmu :D to jak kopnięcie w krocze rofbardasizmu! hmm tak żeby przetrwać kataklizmy trzeba wybrać odpowiednie miejsce na ziemi :) był taki czas w historii tzw. dwunożnych humanoidów że ostało się ich z kilkaset... - idealnym miejscem przetrwania okazała się południowa afryka ( jasknie blisko morza i jadalne bulwy do przeżuwania ) dla niektórych życie bez materialnych zdobyczy świata kapitału byłoby szalenie trudne ;)

być może mam za bardzo montypajtonowe podejscie do polityki ideologii izmów ale może ten wątek jest lekko zniekształcony przez brak innej strony która tłumi ten egoizm ;) to niewidzialny statyzm? siły które blokują prawdziwy wybuch wolnego rynku? przecież jedzenie tych bulw przez tydzień i kopulowanie tego i owego inteligentną małpę by szybko zanudziłoby na śmierć? ;) http://www.jaeger-lecoultre.com/hybris-mechanica/ mam tu zegarek sztuka dla sztuki :) całkowicie pozbawiony racjonalnego sensu ale człowiek to zrobił z nudów i brnie w perfekcjonizm wybuchło to w latach 18 wieku :) laissez faire! ktoś powie że głodują ludzie? co to za kapitalizm? a ja się pytam gdzie? gdzie łapy trzymają statyści w różnych kubraczkach? moja teza jest taka statyzm zablokował rozwój gdyby tak nie było? zegarki powstawałyby tam gdzie teraz panuje głód ;) o latających samochodach nie wspomnę :) pytanie? kto coś potrafi sprzedać zrobić? coś co drugi człowiek dobrowolnie kupi lub wymieni? jedzenie bulw? czy sztuka dla sztuki? ja jestem optymistą :) jacy są statyści?
[video=youtube]http://www.youtube.com/watch?v=4WEU4huyuqo[/video]
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
Mike Smith napisał:
I coś mi się jeszcze przypomniało - nawet jeśli organizacja społeczności, jakaś, jest efektywna, to nie wszystko. Przecież życie nie jest bezcenne, są sposoby życia nie warte przeżycia. Jeśli miałbym żyć w kompletnie niedających się zaakceptować warunkach, to wolałbym umrzeć. Lepiej więc żyć w społeczności skazanej na zagładę kiedyś, ale w której życie jest o wiele, wiele szczęśliwsze. Każda społeczność, która nie potrafi uładzić egoizmu swoich członków jest przez to skazana na zagładę.

Ale Ty mi Jaś tego nie tłumacz bo ja się z tym zgadzam, już przecież pisałem, że jestem zwykły katol :D Nie oczekuję sensu istnienia w rozstrzyganiu tak prozaicznych dylematów jak posesjonizm/propertarianizm, który tym się różni od dylematu masło/margaryna że jest bardziej złożony.

Mamy już pewne konkluzje. To, co wydaje mi się teraz naturalne, to fakt, że własność (nawet rozumiana szeroko - posiadanie itp.) i zasada pacta sunt servanda to ograniczenia czystej (utopijnej) wolności osobistej. Mogą się one wydawać niezbędne w tym znaczeniu, że próba ich zniesienia lub zastąpienia innymi ograniczy wolność jeszcze bardziej. Niezbędne i całkiem fajne :)

Innymi słowy, możemy uśmiercić ten wątek, bo zaczyna się robić równie nieśmiertelny jak propertariańska własność ;)

No i, Jaś, warto też mieć na uwadze tę żołnierską, spartańską definicję libertarianizmu, bez pieprzenia po próżnicy: z gynsi momy tuste. Rozumiesz komuchu? :D
 
Do góry Bottom