- Moderator
- #221
- 3 591
- 1 504
GAZDA napisał:@ wszyscy: znajdźcie se kurna jakąś robote
Robota niestety nie zwalcza nałogu dyskusyjnego, po tygodniu majstrowania przy własności nadaję się do kółka anonimowych forumoholików
GAZDA napisał:@ wszyscy: znajdźcie se kurna jakąś robote
Maciej Dudek napisał:Takie mam wrażenie, że Antoni i Jaś, pomimo wszelkich różnic, korzystają z podobnego mechanizmu, wychodzą po prostu z dogmatu. Dla Antoniego jest to czysta nieśmiertelna własność (którą nominalnie określa jako nieodzowny atrybut wolności - patrząc z perspektywy właściciela), dla Jasia jest to maksymalnie rozdęta swoboda działania, której na przeszkodzie stoi m.in. cudza, nazbyt otłuszczona własność.
Maciej Dudek napisał:Tam jest chyba (przynajmniej w części) źródło temperatury sportu - nie tyle jest to dyskusja o różnych rozwiązaniach co batalia dwóch różnych religii - fundamentalistycznego propertarianizmu (deprecjonującego inne religie) i pluralistycznego (chciało by się rzec - posoborowego ) mutualizmu (który inne religie dopuszcza, ale mimo wszystko chce z nimi wygrać).
Maciej Dudek napisał:Jako niezbyt finezyjny katol zabawy takie uskuteczniam gdzieś indziej. W przypadku własności/posiadania/wolności/autonomii i tego typu gadżetów interesuje mnie jedynie co jest bardziej przydatne. Jest to dla mnie coś jak wybór pasty do butów - wolę tańszą i dającą lepszy połysk.
Maciej Dudek napisał:Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.
Jak u Marksa. Świat składa się z wielkich fabryk i pracujących w nich pracowników. Między nimi przechadza się gość w cylindrze na głowie i batem w ręku. A wolne zawody, rynek usług, samozatrudnienie, firmy rodzinne to tylko w bajkach.
Madlok napisał:Tymczasem nawet dzisiaj, w czasach korporacjonizmu i monopoli, małe i średnie firmy stanowią większość. Mała firma ma mniej szczebli dowodzenia. Każdy taki szczebel to gorsze zarządzanie, bo oprócz decyzji racjonalnych pod względem ekonomicznym dochodzą decyzje podejmowane pod wpływem emocji. Taka większa firma to siedlisko karierowiczów, dupowłazów i innych cwaniaczków. Wzajemne układy i konflikty. Właściciel, o ile w ogóle jakiś jest, nie jest w stanie nic zrobić z problemem marnotrawstwa, który jest tym większy im większa jest jego firma.
No co?Mike Smith napisał:Ojoj.Maciej Dudek napisał:Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.
Maciej Dudek napisał:No co?Mike Smith napisał:Ojoj.Maciej Dudek napisał:Posesjonizm jest dla mnie nieco zbyt eksperymentalny, żebym od razu chciał go użyć ale efekty daje bardzo ciekawe i wart jest uwagi.
Całym mym sercem stwierdzam: co mnie obchodzi wspólnota, chyba, że jest dla mnie aaaaaaaaaaaaaaatrakcyjna?Maciej Dudek napisał:[quote='Maciej Dudek' pid='10534' dateline='1287429755'Kryterium wyboru? Chyba efekty, jakie daje w społeczności. Jeżeli zapewni jej trwałą przewagę nad innymi społecznościami - biorę. Nie uprzedzam się z góry do niczego, choć jasne jest, że mam określone gusta.
Maciej Dudek napisał:Nie pisałem, że to mutualizm jest wiosłowaniem pod prąd (najpierw musiałbym wrzucić se w zwoje trochę tej teorii a mi się nie chce no) tylko że pływaniem pod prąd jest olewanie tego, jak radzi sobie grupa, do której się należy.
Maciej Dudek napisał:Komunizm jest zdaje się centralistyczny (zależy to od tego, co kto uważa za komunizm) a ten cały mutualizm to pewnie jakieś niesterowalne rozproszenie tak jak akap, więc mi to tam komuną nie śmierdzi (nawet jak te rozproszone normy są skrajnie popyrtane).
Masz jakieś resentymenty z Karola Maya czy co?
Mike Smith napisał:Czym łatwiej kogoś zostawić, tym łatwiej. Jakby moją grupa była, j a wiem, ja, moja kobieta i kto? O już miałbym problem. Może matka. Może ojciec. Pewnie jden kumpel.
To to wynikałoby z tego, że ja po prostu chcę z kimś być i dlatego dbałbym o "grupę" (ja rodziców bardzo kocham, ale to ni znaczy, że chcę z nimi żyć tak bardzo blisko) tylko wtedy, jak ta grupa jest góra 4 osobowa? 5?
A liczba Dunbara wynosi od sto ileś do 230 zdaje się. Mała mleczarnia.
Żal mi zbitych psów mniej niż ludzi. Czasami. Wiesz, ten, huhuhhumanizm.
Maciej Dudek napisał:Mike Smith napisał:Czym łatwiej kogoś zostawić, tym łatwiej. Jakby moją grupa była, j a wiem, ja, moja kobieta i kto? O już miałbym problem. Może matka. Może ojciec. Pewnie jden kumpel.
To to wynikałoby z tego, że ja po prostu chcę z kimś być i dlatego dbałbym o "grupę" (ja rodziców bardzo kocham, ale to ni znaczy, że chcę z nimi żyć tak bardzo blisko) tylko wtedy, jak ta grupa jest góra 4 osobowa? 5?
A liczba Dunbara wynosi od sto ileś do 230 zdaje się. Mała mleczarnia.
Ale przynależność do grupy to nie jest Twoja decyzja w wielu przypadkach. To, że w XIX wieku jesteś Yankee czy Lakota ma podstawowe znaczenie. Od tego zależy, czy możesz bawić się w amerykański leseferyzm czy musisz żegnać się ze swoim stylem życia. Awans Anglosasów to awans dużej społeczności i wynik tego, że ta duża społeczność z jakichś przyczyn zorganizowała się tak a nie inaczej. Chcesz, czy nie chcesz - to co dzieje się z Twoją społecznością dzieje się w znacznej mierze z Tobą.
Maciej Dudek napisał:Dylemat propertarianizm/posesjonizm nie dotyczy układu kilku osób, rodziny, małżeństwa lub tp. (albo dotyczy w niewielkim stopniu) dylemat ten odnosi się do wielkiej grupy, do jakości i szybkości alokacji dóbr. Wzrost gospodarczy Twojej grupy to ulepszenie środowiska, w którym działasz. Jeśli deklarujesz się jako egoista to jest to słaby egoizm. Egoista myśli o sobie, a myślenie o swoim środowisku (ludzkim) to też jest myślenie o sobie.
Maciej Dudek napisał:Żal mi zbitych psów mniej niż ludzi. Czasami. Wiesz, ten, huhuhhumanizm.
Ale nie idzie o humanizm tylko o to, że ma znaczenie fakt, czy jesteś w społeczności, która pozwoli się obić. Egoista powinien chcieć żyć w społeczności, która bić się nie pozwoli (nawet jeśli on akurat nikogo bić nie chce).
Konkluzja: co mi z propertarianizmu, skoro wygra społeczność posesjonistyczna
i wersja alternatywna: co mi z posesjonizmu, skoro wygra społeczność propertariańska.
I tylko tak daję się przekonywać: co wygra? Idee przechowuję na zupełnie innej półce.
Maciej Dudek napisał:Ale przynależność do grupy to nie jest Twoja decyzja w wielu przypadkach. To, że w XIX wieku jesteś Yankee czy Lakota ma podstawowe znaczenie. Od tego zależy, czy możesz bawić się w amerykański leseferyzm czy musisz żegnać się ze swoim stylem życia. Awans Anglosasów to awans dużej społeczności i wynik tego, że ta duża społeczność z jakichś przyczyn zorganizowała się tak a nie inaczej. Chcesz, czy nie chcesz - to co dzieje się z Twoją społecznością dzieje się w znacznej mierze z Tobą.
Dylemat propertarianizm/posesjonizm nie dotyczy układu kilku osób, rodziny, małżeństwa lub tp. (albo dotyczy w niewielkim stopniu) dylemat ten odnosi się do wielkiej grupy, do jakości i szybkości alokacji dóbr. Wzrost gospodarczy Twojej grupy to ulepszenie środowiska, w którym działasz. Jeśli deklarujesz się jako egoista to jest to słaby egoizm. Egoista myśli o sobie, a myślenie o swoim środowisku (ludzkim) to też jest myślenie o sobie.
whirlinurd napisał:dokładnie! a przez brak tego kredensu bliżej im do jakiego izmu?
Mike Smith napisał:I coś mi się jeszcze przypomniało - nawet jeśli organizacja społeczności, jakaś, jest efektywna, to nie wszystko. Przecież życie nie jest bezcenne, są sposoby życia nie warte przeżycia. Jeśli miałbym żyć w kompletnie niedających się zaakceptować warunkach, to wolałbym umrzeć. Lepiej więc żyć w społeczności skazanej na zagładę kiedyś, ale w której życie jest o wiele, wiele szczęśliwsze. Każda społeczność, która nie potrafi uładzić egoizmu swoich członków jest przez to skazana na zagładę.