A
Anonymous
Guest
Maciej Dudek napisał:Mike Smith napisał:I coś mi się jeszcze przypomniało - nawet jeśli organizacja społeczności, jakaś, jest efektywna, to nie wszystko. Przecież życie nie jest bezcenne, są sposoby życia nie warte przeżycia. Jeśli miałbym żyć w kompletnie niedających się zaakceptować warunkach, to wolałbym umrzeć. Lepiej więc żyć w społeczności skazanej na zagładę kiedyś, ale w której życie jest o wiele, wiele szczęśliwsze. Każda społeczność, która nie potrafi uładzić egoizmu swoich członków jest przez to skazana na zagładę.
Ale Ty mi Jaś tego nie tłumacz bo ja się z tym zgadzam, już przecież pisałem, że jestem zwykły katol Nie oczekuję sensu istnienia w rozstrzyganiu tak prozaicznych dylematów jak posesjonizm/propertarianizm, który tym się różni od dylematu masło/margaryna że jest bardziej złożony.
Ja też nie rozważam "sensu istnienia", ja Ci tylko zwróciłem uwagę, że wspólnota kiepsko określająca tożsamość (a to wspólnoty w znacznej mierze robią ludziom, a nie na odwrót) jednostek ustali ją tak, ze się wspólnota rozpierdoli od zewnątrz.
Maciej Dudek napisał:Mamy już pewne konkluzje. To, co wydaje mi się teraz naturalne, to fakt, że własność (nawet rozumiana szeroko - posiadanie itp.) i zasada pacta sunt servanda to ograniczenia czystej (utopijnej) wolności osobistej. Mogą się one wydawać niezbędne w tym znaczeniu, że próba ich zniesienia lub zastąpienia innymi ograniczy wolność jeszcze bardziej. Niezbędne i całkiem fajne
Spora część ludzkiej historii to chyba jednak dowody negujące to co napisałeś - ludzie zyskiwali powodzenie łamiąc umowy i łupiąc.
Maciej Dudek napisał:Innymi słowy, możemy uśmiercić ten wątek, bo zaczyna się robić równie nieśmiertelny jak propertariańska własność
No i, Jaś, warto też mieć na uwadze tę żołnierską, spartańską definicję libertarianizmu, bez pieprzenia po próżnicy: z gynsi momy tuste. Rozumiesz komuchu?
Mogę odpowiedzieć moim nihilistycznym i złośliwym "macie?".