Osiągnięcia gospodarcze socjalizmu

Xynoslav

Paleoagentarianin, Transferysta
229
403
Jak to przeczytałem to mi sie przypomniało:
W Norwegii państwo dotuje pieluchy(polityka prorodzinna) ceny ich są tak niski ze jako jeden z niewielu produktów opłaca sie tu kupować i wywozić za granice w celach handlowych. Były sytuacje, ze wykupywano ze sklepów całe zapasy. Zaczęto wprowadzać limity zakupu pieluch w sklepie i ...
Już sama centralnie planowana polityka z pieluchami to absurd. Ale teraz pomyślałem, jak to ponownie przeczytałem, że do tego wszystkiego jeszcze dodatkowo pogorszyli sytuację wprowadzając limity. Zamiast 2óch klientów kupujących 2x cały zapas (mogą robić częstsze dostawy), zrobili, że 2óch kupuje razem całość i z tego powodu, nadal brakuje pieluch, ale znacznie zmniejsza się ich sprzedajność - przy wysokim popycie potencjalnym, bardzo niski popyt realny i też niska podaż, związana z tym. Czyli dokładnie tak jak w każdym komunistycznym państwie, typu PRL. :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Co się tyczy ustawy śmieciowej...

Znów majstrują przy śmieciach. Mieszkańcom grozi monopol, a PO kryzys
1 godz. 58 minut temu
Znów grzebią w śmieciach. Mieszkańcom grozi monopol, Platformie - kolejny kryzys wewnętrzny. Wszyscy w rządzie zgadzają się co do jednego - przetargi śmieciowe należy podzielić: osobny na wywóz, osobny na zagospodarowanie śmieci. Problem w tym, gdzie sprawę zliberalizować.


W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" wiceminister środowiska przyznał, że resort zastanawia się nad możliwością zlecania przez gminy wywozu odpadów gminnym spółkom. To prowadziłoby do praktycznego monopolu takich spółek w kraju i mogłoby wpłynąć na wysokość opłat.

CZYTAJ RÓWNIEŻ

Być może resort wpuścił medialnego szczura, by wysondować nastroje. Tak czy inaczej może się to skończyć starciami wewnątrz Platformy. Posłowie PO równolegle pracujący nad nowelizacją przepisów śmieciowych są w stanie zgodzić się na zamówienia in-house tylko w przypadku zagospodarowania śmieci, ale nie ich wywozu.
- Jeżeli nowelizacja ma usprawnić ustawę, nie powinniśmy robić kolejnej rewolucji. Wprowadzenie obowiązku przetargowego zafunkcjonowało mimo protestów samorządów i zmienianie tego byłoby niepotrzebną rewolucją. Nie wiem, co zrobi podkomisja, ale ja jestem przeciw takiemu rozwiązaniu - mówi Tadeusz Arkit (PO), przewodniczący sejmowej podkomisji śmieciowej.

Tomasz Żółciak
8 lipca 14 (nr 130)

Cóż, dzień jak co dzień w państwie prawa, sprawiedliwości społecznej i higieny, również osobistej. Sejmowa podkomisja śmieciowa - imponujące osiągnięcie socjalizmu, IMO.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Tomasz Żółciak, z tego co widzę, monitoruje ten temat, bo pojawiły się dalsze doniesienia...

Kolejna rewolucja w śmieciach. Tym razem cenowa
Poniedziałek, 14 lipca (17:08)
Drastycznie rosną stawki za wywóz odpadów w gminach. Mogą być dwukrotnie wyższe niż do tej pory.


Rok po wejściu w życie zmienionych przepisów o odpadach mieszkańców setek gmin może czekać niemiła niespodzianka. W wielu miejscach zakończyły się dotychczasowe umowy z firmami wywożącymi śmieci. Szkopuł w tym, że efektem nowych przetargów coraz częściej są znaczne podwyżki cen.

Na razie problem dotyczy głównie mniejszych gmin. Duże ratuje fakt, że wciąż obowiązują w nich umowy z zakładami wywożącymi śmieci - np. w Warszawie kontrakt na wywóz odpadów w 10 dzielnicach zakończy się dopiero w lipcu 2017 r., a w pozostałych 8 - w styczniu 2017 r.

- Rozstrzygnięte przetargi w gminach ościennych wskazują na wzrost stawek za odbiór odpadów - potwierdza Alina Pawlicka-Mamczura, rzecznik prezydenta Opola. Podobnie dzieje się w innych województwach. W gminie Ładzice (woj. łódzkie) mieszkańcy do niedawna płacili za śmieci zmieszane 8 zł, a za segregowane - 5 zł. Od 1 lipca decyzją radnych płacić będą odpowiednio: 14 zł i 8,30 zł. - Nie mieliśmy na to wpływu, wybraliśmy najtańszą ofertę w przetargu - zapewnił nas jeden z urzędników.

Nowy przetarg musiała przeprowadzić też podkarpacka gmina Trzebownisko. Mimo starań urzędników, by do przetargu stanęło jak najwięcej firm, zgłosiło się tylko Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej z Rzeszowa. Spółka stwierdziła, że poprzednie opłaty były za niskie, by system utrzymać bez dokładania do niego, dlatego podwyżki były ponoć nieuniknione. Największa dotyczy śmieci niesegregowanych - 16 zł miesięcznie od osoby zamiast 10 zł.

Mieszkańcy nie mogą być spokojni o swoje portfele nawet wtedy, gdy nowo wybrana firma zaproponuje za usługi niższą cenę. Tak było w gminie Olszewo-Borki z woj. mazowieckiego. Tym większe zdziwienie wywołał komunikat wójta na stronie urzędu: "Gmina nie planuje podwyżek opłat do końca 2014 roku. Od nowego roku będą rozważane podwyżki opłat dla gospodarstw nieprowadzących segregacji odpadów". Gdy pytamy, co jest powodem tych rozważań, słyszymy, że pojawiają się zaległości w ściąganiu opłat od mieszkańców, no i gmina chciałaby zmusić ich do segregacji odpadów.

Zdaniem Krzysztofa Choromańskiego, eksperta ds. gospodarki odpadami Związku Miast Polskich, obecne tendencje w gminach rozpisujących przetargi śmieciowe są bardzo niepokojące. - Napotkałem ostatnio na przetargi, w których startowała tylko jedna firma proponująca ceny za usługi nawet o 120 proc. wyższe. Mam sygnały o możliwych zmowach cenowych firm i podziałach rynku między nimi. Obawiam się, że problem nabrzmiewa, a temat nowej gospodarki odpadami sprowadzi się do problemu cen, a nie szukania optymalnych rozwiązań - martwi się ekspert.

Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia i zagorzały przeciwnik obowiązkowych przetargów na wywóz śmieci, jest zdania, że problem drastycznych podwyżek może mieć zasięg ogólnopolski.

- Gdyby usługi mogły świadczyć bezprzetargowo spółki komunalne, lokalne władze miałyby większą możliwość kontroli, a koszty systemu bilansowałyby się. Firmy prywatne zawsze będą dążyć do maksymalizacji zysku, tłumacząc się wzrastającymi kosztami. Samorządowcy są teraz między młotem a kowadłem, bo z jednej strony zbliżają się wybory, a z drugiej - fundowane są mieszkańcom podwyżki, na które gminy nie mają specjalnie wpływu - wskazuje prezydent Brejza
Nie zgadza się z nim poseł PO Tadeusz Arkit, przewodniczący podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami. - Być może firmy nie są aż tak zainteresowane świadczeniem usług w niewielkich gminach, ale samorządy mogą wchodzić w związki lub porozumienia międzygminne i wspólnie rozpisać przetarg na obsługę większego obszaru. W wielu miejscach taka forma kooperacji zdała egzamin, a mimo to samorządy wciąż niezbyt chętnie podejmują się takich inicjatyw na szerszą skalę - wskazuje poseł Arkit.

Branżę śmieciową bierze w obronę prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami Dariusz Matlak. Jego zdaniem, to co dzieje się teraz w gminach, to efekt dążenia przez samorządy do jak najniższych cen, głównie z przyczyn politycznych.

- Pierwsze rozdanie przetargowe było walką o przetrwanie. Żadna firma nie miała pewności, czy uda jej się zdobyć kontrakt. Dlatego często świadczyły usługi na granicy opłacalności. Teraz, po roku funkcjonowania nowego systemu gospodarki komunalnej, łatwiej jest oszacować rzeczywiste koszty wywozu i zagospodarowania odpadów - tłumaczy Matlak.

Jego zdaniem, mieszkańcy dużych miast na razie mogą spać spokojnie, bo po pierwsze wciąż obowiązują tam dotychczasowe kontrakty, a po drugie - konkurencja między firmami jest znacznie bardziej zażarta niż w małych gminach. Co nie znaczy, że problemy nie przyjdą z czasem.

- Jeżeli miasta nie zdecydują się na inwestycje w instalacje przetwarzające odpady, za kilka lat koszty funkcjonowania systemu wzrosną, bo albo śmieci trzeba będzie transportować na duże odległości do innych instalacji, albo samorządy będą płacić kary za nieosiągnięcie efektów ekologicznych - wskazuje Dariusz Matlak. W obu przypadkach i tak w końcu zapłacą mieszkańcy.

Tomasz Żółciak

14 lipca 14 (nr 134)

Dziennik Gazeta Prawna

Banda skurwysynów. Ostro zaczną kosić ludzi na higienie...
 

Sputnik

Szalony naukowiec
482
2 170
in-soviet-croatia-the-public-transports-buses.jpg
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
akurat ten mem jest troche z dupy bo każdy przegubowy autobus ma problem z ruszeniem na śniegu... choćby nie wiem jaki był kapitalistyczno prywatny ten autobus... czy śnieg, czy droga...
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Co się tyczy ustawy śmieciowej...

W sumie nie wiem po co oni to zmieniali. OK wójt nam coś gadał na spotkaniu, ale głównie ile trzeba użytych słoików po ogórkach, na wyprodukowanie jednego nowego słoika i że do 2020 r. chcą poprawić to o kilka procent.

Każdy miał firmę jaką chciał, a jak miałem nadmiarowe śmieci, to kierowcy brali 20-25 zł na flaszkę. Sami dobrze wiedzieli ile mają na "pace", gdzie jeszcze jadą i ile mogą zmieścić.
 

tomky

Well-Known Member
790
2 036
W sumie nie wiem po co oni to zmieniali. OK wójt nam coś gadał na spotkaniu, ale głównie ile trzeba użytych słoików po ogórkach, na wyprodukowanie jednego nowego słoika i że do 2020 r. chcą poprawić to o kilka procent.

Każdy miał firmę jaką chciał, a jak miałem nadmiarowe śmieci, to kierowcy brali 20-25 zł na flaszkę. Sami dobrze wiedzieli ile mają na "pace", gdzie jeszcze jadą i ile mogą zmieścić.

Jak to po co; żeby dojebać ukrytych podatków i żeby nieporadna policja nie musiała się zajmować dzikimi wysypiskami śmieci. 2w1.
 
D

Deleted member 427

Guest
Prezydent Wenezueli nakazał zdejmowanie odcisków palców ludziom chcącym zrobić zakupy. Ma to zapobiec zbyt nadmiernemu wykupywaniu produktów.



Dochodzę do wniosku, że Ziemia byłaby smutnym miejscem bez socjalizmu. Szkoda oczywiście ludzi, którzy umierają i cierpią pod rządami tych zjebów, ale takiej beki nie dostarczy ci żaden ustrój w historii.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
I dalszy ciąg...

"GPC": Gminy toną w długach, płacą mieszkańcy
Dzisiaj, 4 kwietnia (06:49)
Samorządy wykorzystywały środki z UE, ale nie zawsze brały pod uwagę, co będzie później, dlatego teraz toną w długach, a kosztami obciążają mieszkańców. Najlepiej widać to na przykładzie zmieniających się opłat za wodę i ścieki - informuje "Gazeta Polska codziennie".

Niemal w każdym regionalnym programie operacyjnym z lat 2007-2013 wykorzystano 100 proc. alokacji. Jednak przy podejmowaniu decyzji o inwestycji nie wszystkie samorządy brały pod uwagę, co będzie działo się później, zwłaszcza w kwestii kosztów utrzymania. W efekcie samorządy toną teraz w długach. W latach 2007-2013 ich zadłużenie wzrosło o ponad 44 mld zł.

Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że zna wypadki, w których zadłużenie gmin w ciągu roku wzrosło nawet o 30 proc. Ponad 100 jednostek samorządu terytorialnego przekroczyło dopuszczalny poziom zadłużenia tylko w ciągu jednego roku.

Teraz gminy zaczęły obciążać kosztami inwestycyjnymi mieszkańców. Najlepiej widać to na przykładzie zmieniających się opłat za wodę i ścieki. Ponadto mieszkańcy często skarżą się także na podwyżki cen za wywóz odpadów, bilety komunikacji miejskiej, energię i czynsze w lokalach komunalnych.

Fundusze unijne z perspektywy finansowej 2014-2020 są do wzięcia. Ze względu na obecny stan zadłużenia, samorządom będzie dużo trudniej pozyskać środki na wkład własny - czytamy w gazecie.
 

tomky

Well-Known Member
790
2 036
Rolnicy prowadzili plantacje po to, by zdobyć dopłaty UE do ekologicznych upraw sadowniczych i jagodowych, a nie zebrać plony.

Przez 10 lat na takie dopłaty wydano ponad 708 mln zł, aż 8-krotnie wzrosła powierzchnia upraw, a ich wydajność spadła ponad 20-krotnie. Z funduszy skorzystało 14,5 tys. rolników - wynika z raportu NIK, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza".

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Polski-sadownik-doi-Unie-3323835.html
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
NIK orze to państwo lepiej niż spory zastęp kucy, tylko co z tego?
NIK to jest budżetowa fucha dla upadłych libów, którzy poszli na kompromis, bo jeść trzeba, ale nie zwalnia to z narzekania oraz krytyki. Demoralizujo nam młodzież! Później taki gekon zapytany, gdzie chciałby pracować w przyszłości - odpowie - "w NIKu, bo tam najlepiej orają państwo."

Ale w sumie Instytut Misesa mógłby odznaczyć Kwiatkowskiego zaszczytnym tytułem Etatystycznego Bojownika z Etatyzmem albo inną nagrodą im. Konrada Wallenroda.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Co prawda, to jeszcze nie do końca osiągnięcie, ale...

Francja zatopi mistrale? "Le Figaro" o szokującym pomyśle na rozwiązanie problemu okrętów dla Rosji
mkd, as
06.05.2015 , aktualizacja: 06.05.2015 14:11

Zatopienie na pełnym morzu - to według "Le Figaro" jeden ze scenariuszy, które rozważają Francuzi wobec zbudowanych dla Rosji mistrali. Warte prawie 1,2 mld euro "Władywostok" i "Sewastopol" nadal cumują we Francji.

Jak podaje dziennik "Le Figaro", Francja zastanawia się, co zrobić z mistralami zbudowanymi dla Rosji. W przypadku anulowania wartego 1,2 mld euro kontraktu może zdecydować się nawet na zatopienie dwóch potężnych jednostek. Mimo że Rosjanie zapłacili już prawie 900 mln euro, okręty wciąż cumują we Francji.

Mistrale zbudowano w stoczni Saint-Nazaire na specjalne zamówienie Rosjan. Ich przebudowa kosztowałaby miliony euro, więc według ekspertów nie ma mowy o przekazaniu ich marynarce wojennej Francji. Francuska marynarka jest obecnie w posiadaniu trzech okrętów klasy Mistral.

"Le Figaro" cytuje specjalistę z zakresu wojskowości, który mówi, że okręty mogłyby być albo zdemontowane, albo zatopione na pełnym morzu. Francuski dziennik wprost pisze, że obydwie te opcje są "szokujące".

Zatopienie nieakceptowalne ze względu na szkutników

Jeden z cytowanych przez gazetę wysokich rangą wojskowych mówi, że takie rozwiązania byłyby "nieakceptowalne". Według niego nie można zniszczyć okrętów ze względu na szacunek dla pracy szkutników z największej francuskiej stoczni.

Jedną z "akceptowalnych" opcji jest odsprzedanie mistrali innemu kupcowi. Według "Le Figaro" potencjalnymi klientami Saint-Nazaire mogłyby być Kanada, Egipt lub jedno z państw północnoeuropejskich.

Rosyjski admirał: Pomysł kogoś chorego na umyśle

Informacje o zniszczeniu mistrali są jedną z najważniejszych informacji w Rosji. Były dowódca Floty Północnej - admirał Wiaczesław Popow - stwierdził, że pomysł zatopienia jednostek jest kompletnie irracjonalny. Można je przecież sprzedać - w ostateczności na złom.

"Nikt rozsądny nie zdecydowałby się na zatopienie tego typu jednostek. Taka myśl może przyjść do głowy tylko komuś choremu na umyśle" - cytuje Popowa portal rosyjskiej stacji telewizyjnej "Wiesti".

Jeśli doszłoby do anulowania umowy, poza zwrotem poniesionych już przez Rosję kosztów Francja musiałaby zapłacić Rosjanom dodatkowe 300 mln euro.

Kontrakt na mistrale podpisano w czerwcu 2011 r. "Władywostok" i "Sewastopol" nie zostały - zgodnie z umową - przekazane Rosjanom ze względu na rozwój konfliktu na Ukrainie i zaangażowanie Rosji. Umowa między Francją a Rosją została zawieszona, ale nie została zerwana, dlatego rozważania na temat przyszłości mistrali są na razie teoretyczne.
Życie na bogato. Sami sobie zrobili, to sami sobie zatopią...
 

Imperator

Generalissimus
1 568
3 553
Ciekawe jakie to były" rosyjskie technologie" które tak uniemożliwiły zaadaptowanie do francuskich warunków.
 
Do góry Bottom