Niemców pojebało, czy mają jakiś plan?

Pestek

Well-Known Member
688
1 879
Ale zaczyna się coś zmieniać. Ja nie wiem czy to wyciek kontrolowany (prowokacja?), czy początek jakiejś zmiany...
http://prawy.pl/52587-w-kwestii-imi...egrami-i-czechami-przeciwko-wlasnemu-rzadowi/
Ciekawe...

W ogóle pod filmikami z Korwinem czy Szydło czy tym ostatnim kolesiem z PiS na BBC, gdzie się sprzeciwiają imigracji Merkelowej, są same pozytywne komentarze pod adresem Polski. Zachodni politycy zupełnie są odcięci od ludzi. Ja nie wiem jak to jest, że ludzie w internecie widzą prawdę, a później idą do urny i wybierają tych samych ludzi...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Zdecydowana większość migrantów (oraz ich potomstwo) to lenie śmierdzące i półgłówki zdolne tylko do pasożytowania na systemie socjalnym. Kiedy niby oni byli takimi pracusiami?
Byli. Kolega w latach 80 do 90+ był w jednej firmie najpierw brygadzistą, a potem blisko 10 lat szefem produkcji na dwóch działach (>300 osób). Zapierdalali wszyscy Turcy, Czesi, Jugole i inni za wyjątkiem Niemców z miast, bo Niemcy ze wsi zapierdalali. Właściciel wolał przyjmować niemieckie wieśniaczki po zawodówce, by je przyuczyć, niż brać niemieckich wykształciuchów z miast. W dziale informatycznym większość programistek Uniksa i RTOSów oraz adminów Uniksa stanowiły przyuczone niemieckie wieśniaczki po zawodówkach (fryzjerstwo, krawiectwo, ogrodnictwo itp.). Drugą grupą byli Hindusi. Oczywiście na samej górze byli rodowici Niemcy (wysokiej klasy fachowcy, zapierdalający ostro), ale oni byli ilościowo dopiero na trzecim miejscu.
Dziś widać, że Turcy zintegrowali się z Niemcami w szczególny sposób. Młodzi przejęli wyłącznie złe cechy niemieckich mieszczuchów. A ponieważ Turcy siedzą wyłącznie w niemieckich miastach, to mamy co mamy.

Od początku chodziło o co innego
Oczywiście.

Zachodni politycy zupełnie są odcięci od ludzi.
Prawda.

Ja nie wiem jak to jest, że ludzie w internecie widzą prawdę, a później idą do urny i wybierają tych samych ludzi...
Bo nie ma alternatywy. Służby już o to zadbały. Albo stworzyły własne alternatywy, na które kontestujący wyborcy raczej głosu nie oddadzą, albo zaczęły kompromitować i niszczyć już istniejące. Choćby sprawa NPD czy wypadek Haidera...

Niemcy mają plan, który świadczy o tym, że ich pojebało. Alternatywa rozłączna jest tu nie na miejscu.
To jest chyba najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie sprawy. Tylko to się dla nich prędzej skończy rozpadem, niż podbiciem Europy.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Kiedyś podbijały ją w imię niemieckiego nacjonalizmu i zdobycia „przestrzeni życiowej”, teraz czynią to w imię globalizacji i interesów globalnych korporacji. Temu podbojowi służy właśnie tzw. „mechanizm relokacji”.

Tekst się zaczyna ciekawie, a potem bum, globalizacja i korporacje. W jaki sposób sprowadzanie imigrantów ma służyć globalizacji? Poza faktem, że zwiększa się globalny udział muzułmanów na całym świecie? Jak korzystają owe złe światowe korporacje na tym, że w Niemczech (i nie tylko) robi się nieustannie chujowiej?
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Tekst się zaczyna ciekawie, a potem bum, globalizacja i korporacje. W jaki sposób sprowadzanie imigrantów ma służyć globalizacji? Poza faktem, że zwiększa się globalny udział muzułmanów na całym świecie? Jak korzystają owe złe światowe korporacje na tym, że w Niemczech (i nie tylko) robi się nieustannie chujowiej?
No pierdololo o unifikacji, ale teza że kompleks przemysłowy który rzeczywiście rządzi w Niemczech myślał, że ci ludzie będą się nadawać do pracy jest najbardziej realna. Teraz zobaczyli jak jest naprawdę i dlatego i politycy niemieccy zaczynają inaczej ćwierkać. Zresztą mieli podstawy bo puki nie była to masowa emigracja, to przyjeżdżali ludzie którzy w większości przynajmniej nadawali się do przyswojenia przez gospodarkę.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 879
Na kryzysach tacy ludzie jak Soros zarabiają. Ich celem jest zrobienie największego syfu, bo wtedy można odkupować majątki za grosz, spekulować i inne machloje robić(kredyty podczas przemian ustrojowych w Polsce, gdzie się dorabiali bankowcy z USA, Michalkiewicz o tym pisał). To tak jak kompleks militarny zarabia na wojnie, mimo, że populacja obydwu krajów ma przejebane.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Na kryzysach tacy ludzie jak Soros zarabiają. Ich celem jest zrobienie największego syfu, bo wtedy można odkupować majątki za grosz, spekulować i inne machloje robić(kredyty podczas przemian ustrojowych w Polsce, gdzie się dorabiali bankowcy z USA). To tak jak kompleks militarny zarabia na wojnie, mimo, że populacja obydwu krajów ma przejebane.
Zarabianie na kryzysach nie jest moralnie naganne.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ofiarami zawsze są małe i średnie firmy. Korpo wycinają sobie konkurencję.

I jak w tym pomaga ściąganie imigrantów? A nawet zakładając, że to jakoś pomaga im w wycięciu konkurencji, to jak na tym korzystają takie globalne korporacje, jak Walmart, Google, Apple, Royal Dutch Shell, Microsoft, Exxon Mobil, Facebook, Amazon, czy coś w ten deseń?
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Na kryzysach tacy ludzie jak Soros zarabiają. Ich celem jest zrobienie największego syfu, bo wtedy można odkupować majątki za grosz, spekulować i inne machloje robić(kredyty podczas przemian ustrojowych w Polsce, gdzie się dorabiali bankowcy z USA, Michalkiewicz o tym pisał). To tak jak kompleks militarny zarabia na wojnie, mimo, że populacja obydwu krajów ma przejebane.

Spekulanci potrafią zarabiać zarówno na wzrostach jak i spadkach. W przypadku np walut zawsze jedna waluta się wzmacnia a druga traci.
Zarabianie na spadkach jest trudne, i masa spekulantów połamała sobie na tym zęby (łącznie z Sorosem).
Tacy ludzie stają się kozłami ofiarnymi na których zwala się winę za kryzys.
Dużo się mówi o tych co zarabiają, a Ci którzy dostają po tyłku są anonimowi.
Akurat w Polsce być może zarobili, ale np. Rosja, Argentyna, Islandia czy Cypr odmówiły spłaty zobowiązań. Więc to loteria.
Robienie syfu to raczej domena polityków. Spekulanci raczej żerują na osłabionych organizmach.
Kompleks militarny zarabia na wygrywanych wojnach.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 879
Nie zaprzeczysz, że Soros wpływał na takie ruchy jak "Pomarańczowa rewolucja", czy przemiany w Polsce. Poza tym bycie taką hieną, nawet, jeśli nie powodujesz bezpośrednio wydarzeń, to.. bycie właśnie taką hieną. Widziałeś go kiedyś, żeby gadał przeciw państwu, drukowaniu kasy, wojnie? Nie, on jest człowiekiem splecionym z rządami i na wzajem się po tyłku drapią. Więc ja bym pomiędzy takimi a państwem postawił znak równości jeśli chodzi o ocenę moralną. Nie wiem skąd takie relatywizowanie u Ciebie ludzi pokroju Sorosa.

Natomiast jeśli chodzi o wojnę, to jeśli kasa dla kompleksu idzie z podatków, to nie ważne, czy wojna jest wygrana czy przegrana - ważne, że się toczy. Inaczej rozwaliliby Saddama i wyszli z Iraku(jeśli w ogóle wziąć pod uwagę to, że wierzyli w istnienie u niego broni, co też było propagandą). Albo rozwalili ISIS w dwa tygodnie i po wojnie na Bliskim Wschodzie. A oni kombinują i majaczą, żeby przedłużać konflikt, bo wtedy mają usprawiedliwienie dla swojego istnienia.

Chyba, że masz jakieś lepsze argumenty, czy może jakąś książkę na potwierdzenie swojej tezy, bo jak narazie mnie nie przekonałeś.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
No dobrze, dobrze, ale co z moim pytanie o zyski korporacji z napływu imigrantów? Celowo wybrałem kilka największych korporacji na świecie, bo skoro korporacje rządzą tym wszystkim, na pewno te wymienione muszą być w czołówce rządzenia. Interesuje mnie jak to ma działać.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 879
Jeśli chodzi o moje zdanie to nie wiem. Nie wiem czy korporacje rządzą światem. One raczej starają się w tym systemie przetrwać i jakoś go na swoją korzyść zalobbować. Ale czy go tworzą? To raczej wygląda tak, że politycy sprzedają legislacje, a grupy interesu je kupują i wpływają na polityków. Po czasie to się tak nawarstwia, że system pada, chyba, że jakaś masywna deregulacja wchodzi w życie.

Nie wydaje mi się, żeby korporacje się zbierały i tym wszystkim trzęsły.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
A nawet zakładając, że to jakoś pomaga im w wycięciu konkurencji,..
Każdy kryzys polityczny przekłada się na kryzys ekonomiczny. Podczas kryzysu ekonomicznego korpo nie tracą zbyt wiele. Jednak po kryzysie zawsze następuje okres prosperity i wtedy korpo wykorzystują przewagę wynikającą z wielkości i optymalizacji podatkowej, po czym przejmują większy udział w rynku. Gdy okres prosperity trwa dłużej to korpo tracą, na rzecz drobnych i średnich. Ten mechanizm działa zawsze.

...to jak na tym korzystają takie globalne korporacje, jak:
Nie wszystkie korpo muszą zarabiać na każdej okazji. Na jednych okazjach zarabiają korpo ubezpieczeniowe i finansowe, na innych farmaceutyczne, na innych korpo od surowców itd. Nie twierdzę że każdy kryzys jest korzystny dla wszystkich korpo.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Więc nie tłumaczy to nijak w jaki sposób tajemnicze ogólne korporacje mają korzystać z kryzysu imigracyjnego. Straszący korporacjami i globalizacją, nie mówią o jakie konkretnie korporacje im chodzi, to już wolę ludzi pokroju Alexa Jonesa, bo on przynajmniej mówi: military-industrial complex.

Na pierwszy rzut oka, nie widzę sposobu, aby miały na tym skorzystać największe korporacje, choćby z tych wymienionych przeze mnie. Co więcej, największe korporacje to głównie korporacje technologiczne, którym kryzys oraz ogólne zchujenie raczej w niczym nie pomoże. Póki co, mogę teorię, że stoją za tym "korporacje" odrzucić, dopóki ktoś nie wykaże, że imigracja i jej rezultaty są generalnie mechanizmem napędzających korporacje jako takie.
 

Max J.

Well-Known Member
416
449
Nie tyle korporacje jako takie co przemysł w ogóle. Jeśli ktoś straszy korporacjami albo obwinia je o coś to sprawdziłbym jego poglądy czy czasem nie są czerwieńsze od najbardziej czerwonych spośród korporacji którymi straszy.

A co się tyczy tematu, to Niemiaszki po prostu przeszarżowały. Myśleli, że będzie spoko, a tu się okazała, że skorzystał tylko aparat biurokratyczny i firmy zarabiające na budowie infrastruktury dla migrantów i zarządzaniu tym bajzlem.
Bardzo chcieli chronić swój rynek i kiedy przyszło do otwarcia go na np. Polaków to okazało się, że zainteresowanie jest znacznie mniejsze, niż ich obawy. Sporo ludzi pojechało na Wyspy. I powstał nowy plan.

After learning German quickly and proving to be a skilled employee, Mr. Jasor is on track for a permanent job once he completes his apprenticeship in making machine and auto parts. More than any other European country now contending with an influx of migrants and refugees, Germany — with Europe’s biggest economy, an aging population and more than a half-million unfilled jobs — sees the migration wave as not only a challenge but an opportunity.

(...)
Last week, big employers including Deutsche Post and the automaker Daimler called for an overhaul of German labor laws to let asylum-seekers get to work quickly. Ms. Merkel, who met with industry leaders, announced that Germany would accelerate the asylum process and make it easier for those allowed to stay to enter the work force. An additional 2 billion euros, or nearly $2.3 billion, will be spent to help people learn German, which is essential for any job.

On Monday, Germany’s four main employers’ associations said they supported the government’s decision to temporarily slow the flow of migrants to avoid burdening the asylum system. But in a joint statement, the organizations, which represent hundreds of thousands of companies, renewed the call to give approved migrants faster access to the labor market and to language and skills training.

całość
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 791
Chcą powstania wspólnej armii, żeby jeszcze bardziej mieszać w Afryce? Ciekawe dlaczego...

Niemcy i Francja chcą europejskiej armii
UNIA EUROPEJSKA Dzisiaj, 9 lipca (11:20)

Niemcy i Francja podjęły decyzję o pogłębieniu współpracy wojskowej, której celem jest integracja narodowych armii pozwalająca na prowadzenie wspólnych operacji - pisze "Der Spiegel".

"Pracujemy nad powstaniem armii Europejczyków, która łączy samodzielne, narodowe siły zbrojne w sposób umożliwiający przeprowadzanie wspólnych operacji" - powiedziała w najnowszym wydaniu "Spiegla" niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen.

"Obecna sytuacja w dziedzinie bezpieczeństwa wymaga od nas silnej i zdolnej do działania europejskiej unii obronnej" - zaznaczyła niemiecka minister.

"Der Spiegel" zwraca uwagę na różnice stanowisk w podejściu do współpracy. Francja stawia na pierwszym miejscu skuteczność kooperacji i nie wyklucza, że będzie w niej uczestniczyć tylko kilka krajów, natomiast Niemcom zależy na jak najszerszym udziale innych państw UE.

Jak twierdzi redakcja niemieckiego tygodnika, oba kraje uzgodniły pięć warunków, jakie muszą spełnić uczestnicy pogłębionej współpracy wojskowej. Należą do nich zobowiązanie stałego podnoszenia wydatków na obronność oraz zgoda na uzgadnianie projektów zbrojeniowych, a także gotowość do finansowania europejskich grup bojowych (battlegroups).

Niemiecko-francuska propozycja została już omówiona z Hiszpanią, Włochami i Holandią - pisze "Der Spiegel". Niemiecki rząd uważa, że na współpracę w europejskiej unii obronnej zdecyduje się ponad 20 krajów Unii. Berlin liczy na to, że projekt zostanie zaakceptowany na szczycie UE w grudniu.

Autorzy materiału zwracają uwagę na już istniejące liczne przykłady niemiecko-francuskiej kooperacji wojskowej. Bundeswehra wspiera operację francuską w Mali, gdzie przebywa obecnie 150 niemieckich żołnierzy. Planowana jest też wspólna pomoc dla sojuszu G-5: Czadu, Mali, Mauretanii, Nigru i Burkina Faso.

Współpraca wojskowa będzie jednym z tematów wspólnego posiedzenia rządów Francji i Niemiec w najbliższy czwartek w Paryżu.
 

Max J.

Well-Known Member
416
449
Trochę śmieszy mnie wyciąganie wniosków o "zagładzie państwa niemieckiego" na podstawie dwudniowych zamieszek w jednym mieście. Imho, Niemiaszki poradzą sobie z problemami.

I wyszło na to, że te zamieszki zrobiły bardzo dobrze Merkel przed jesiennymi wyborami. SPD i skrajniejsza lewica nie ma się teraz do kogo odwołać, bo przecież, nie będzie się spoufalać z bandytami z Hamburga, ale też nie będzie ich otwarcie potępiać. Jedna i druga opcja będzie dla partii lewicowych pocałunkiem śmierci.
Niemcy idą w stronę prawicy i może czeka nas znaczące zwycięstwo Chadeków. Jeśli zrobili by w nadchodzącej kadencji jakieś znaczące reformy to przepaść pomiędzy Merkelowym RFN, a Kaczystowską Pospolitą Ludową się pogłębi.


A może Niemiaszki sprowadziły imigrantów żeby wywołać reakcję obronną i zmarginalizować lewicę...?
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Początki przyjaźni niemiecko-arabskiej. Najciekawsze wątki z długiego teksu poniżej:

Ziemia nieświęta. Tak rodził się największy ze współczesnych lęków Europy
  • To, że muzułmanie swoim buntem mogą rozsadzić od środka Imperium Brytyjskie, Niemcy dostrzegli już pod koniec XIX w. Choć dopiero w 1914 r. archeolog Max von Oppenheim opracował memorandum dla cesarza Wilhelma II, w którym opisał plan wzniecenia powstania muzułmanów przeciwko brytyjskim kolonizatorom. Plan byłby genialny, gdyby tylko wyznawcy Proroka poważnie traktowali nakazy wiary. Co oznaczało wzięcie udziału w dżihadzie (świętej wojnie), gdy takowy ogłosi kalif. Tytuł ten dzierżył wówczas turecki sułtan Mehmed V.

    Przywódca państwa tureckiego, znajdujący się na łasce Niemiec, nie mógł odmówić prośbie Berlina, i 23 listopada 1914 r. ogłosił dżihad, choć tylko przeciwko Wielkiej Brytanii, Rosji i Francji. Ale wbrew nadziejom Niemców islam nie chciał się zradykalizować. Berlin po prostu zapomniał o wykreowaniu charyzmatycznego przywódcy, który natchnąłby wiernych chęcią do działania. Zawiedziony cesarz Wilhelm II nigdy nie doczekał się wybuchu ogólnomuzułmańskiego powstania.

  • Porucznik tureckiej armii Muhammad Amin al-Husajni swoją karierę przywódcy duchowego muzułmanów zaczął jako zlaicyzowany młodzieniec. Nim imperium osmańskie zaczęło się rozpadać, w 1917 r. przeszedł na stronę arabskich powstańców. Został towarzyszem broni legendarnego Lawrence’a z Arabii, a przy okazji rozpoczął pracę dla brytyjskiego wywiadu.
  • Kiedy po I wojnie światowej Niemcy zostały przez Wielką Brytanię i Francję wypchnięte z Bliskiego Wschodu, oba zwycięskie mocarstwa zaczęły ze sobą rywalizować o wpływy w regionie. Wówczas al-Husajni zaczął szukać nowego protektora – jego wybór padł na prezydenta USA Woodrowa Wilsona, który wysłał komisję mającą się zająć uporządkowaniem spraw w tej części świata.
  • Nowy wielki mufti Jerozolimy nie ukończył szkoły koranicznej, nie grzeszył religijnością i nie utrzymywał bliskich kontaktów z imamami.
  • Niemieccy kapitaliści i arabscy nacjonaliści mieli przy tym wspólnego wroga, czyli imperium brytyjskie. Dlatego znalazły się pieniądze, by sfinansować w Berlinie pobyt uchodźców z Bliskiego Wschodu oraz wydawane przez nich gazety, takie jak „Liwa al-Islam”. Wszystkie one podsycały nienawiść do kolonizatorów i krzewiły ideę niepodległego państwa Arabów.
  • Wielki mufti Jerozolimy sukcesywnie tworzył sieć zakonspirowanych bojówek, przy czym ich członków faszerował już nie ideologią nacjonalistyczną, lecz najradykalniejszą odmianą islamu. Religia okazała się skutecznym narzędziem indoktrynacji oraz pozyskiwania nowych członków, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Co ciekawe, najcenniejszymi nabytkami byli studenci, którzy zdobywali wykształcenie w Europie. Zaś najcenniejsi z najcenniejszych uczyli się w stolicy Niemiec. „To właśnie w Berlinie radykalni islamiści po raz pierwszy starli się z umiarkowanymi muzułmanami i pokonali ich, rozwinęli swoją ideologię i propagandę oraz zorganizowali międzynarodową sieć kontaktów” – podkreślają Barry Rubin i Wolfgang G. Schwanitz.
  • Zupełnie inaczej prezentowały się relacje islamistów z Niemcami. Kiedy w 1933 r. Hitler po zwycięskich wyborach objął urząd kanclerza, wielki mufti Jerozolimy osobiście pofatygował się do niemieckiego konsulatu w Jerozolimie, by posłać gratulacje wodzowi nazistów. Bezbłędnie wyczuwając szansę na zmianę układu sił w świecie, do której przygotowywał się od dekady.
  • jesienią 1933 r. niemiecki ekonomista żydowskiego pochodzenia, a zarazem działacz syjonistyczny, Arthur Ruppin wynegocjował z rządemIII Rzeszy układ o przesiedleniu niemieckich Żydów do Ziemi Świętej. Naziści łaskawie godzili się, by mogli oni zabrać ze sobą tysiąc funtów i przedmioty warte maksymalnie 20 tys. marek. Ale na początku rządów Hitlera terror nie był tak przerażający, a życie w Palestynie wspólnie z Arabami nie prezentowało się zbyt atrakcyjnie. Z możliwości wyjazdu skorzystało zaledwie 20 tys. emigrantów.

    Obserwujący bieg zdarzeń al-Husajni od razu zaczął za pośrednictwem współpracowników naciskać na polityków w Berlinie, by zablokowano ten kierunek emigracji. Grożąc, że taki stan rzeczy przekreśli możliwość sojuszu III Rzeszy ze światem arabskim. „Co do tego, jak postąpić z Żydami, al-Husajni nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości, publicznie opowiadając się za ludobójstwem, jeszcze zanim podobne deklaracje złożył rząd nazistowski” – piszą Rubin i Schwanitz.
 
Do góry Bottom