Momenty zwątpienia

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
@Zbyszek
Gaździe chyba chodzi o to, że możesz sobie wybrać sklep w którym kupujesz i nie możesz zmusić sprzedawcy by sprzedał towar za cenę jaką chcesz. To jego decyzja, a za koszty, które ponosi nie ty odpowiadasz. Masz np. dwie restauracje, w jednej właściciel zmaga się z bandytami i ma w chuj wysokie ceny przez nich, drugiej nie nachodzą bandyci i jest tanio. Zawsze możesz skorzystać z oferty nieskażonej bandytami, albo pomóc ich pokonać.

@Gazda
Nie zgadzam się z porównywaniem zachowań ludzi, z przyrodą/fizyką, bo natury nie możesz (całkowicie) ujarzmić (zmieniać pogodę, regenerować się) i natura jest bezmyślna, nie odpowiada za swoje czyny, a ludzie owszem. Każdego człowieka można przekonać, przekupić, zastraszyć, złamać, zniszczyć, zabić by osiągnąć określony cel. Poza tym ludzie są świadomi i odpowiadają za swoje czyny (np. jak ktoś ci coś ukradł, możesz mu to odebrać). Więc porównanie tego co robią ludzie, z tym co robi natura jest z dupy.

Twoja agorystyczna postawa mi się bardzo podoba. Jednak agoryzm (poza końcowymi etapami - agorystyczny system sprawiedliwości) jest formą ucieczki, to chowanie się przed wrogiem zamiast walki z nim. Rozumiem powody, dla których nikt nie walczy za wolność i nie oczekuję tego od nikogo. Nie napisanie tego, byłoby nieuczciwe wobec osób, które jak powiedziałeś "oczekują wprowadzenia przez innych akapu". Już dawno zrozumiałem, że na tym świecie nie ma bohaterów (chociaż czasem się trafi jakiś Dorner, czy Fawkes, żołnierze nie mający pojęcia o strategi), nie wierzę, też w demokratyczną większość, czy motłoch. Widzisz ludzie, którzy chcą akapu i nie wiele robią w tym kierunku, zachowują się tak z tego samego powodu, dla którego nie podrzynasz gardeł skurwieli. Po prostu boją się ryzyka i/lub uznają, że wysiłek i poświęcenie im się nie kalkuluje.

Nie każdy ma takie same potrzeby i pragnienia jak inni. Są ludzie bardziej lub mniej chciwi i pyszni od innych. Ludzie pyszni i chciwi nie podporządkują się z łatwością, nie zadowolą się byle czym. Takim ludziom państwo najbardziej przeszkadza (utrudniając np. założenie działalności gospodarczej). Z agoryzmem wiąże się ryzyko, czym bogatszy i bardziej wpływowy agorysta, tym boleśniejszy upadek (przekonał się o tym Howard Marks, niewinny biznesmen, którego państwo porwało i więziło wiele lat).

Mówicie, że państwo można ominąć, że da się z nim żyć, ale mam prawo być wkurwiony. Mam swój honor i swoją godność i nie chcę by jakieś kutasy mi rozkazywały, kazały płacić podatki i czegokolwiek zabraniały. Nie wiem czy potrafiłbym się przed nimi kryć, jak wiecie trzeba jakoś żyć na tym pojebanym świecie. Po prostu nienawidzę złych ludzi, nienawidzę ich tak bardzo, że pragnę, by oni pragnęli śmierci.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Jednak agoryzm (poza końcowymi etapami - agorystyczny system sprawiedliwości) jest formą ucieczki, to chowanie się przed wrogiem zamiast walki z nim.
Nie masz racji. Agoryzm to skubanie okupanta po kawałku. Okupant szybciej zbankrutuje, a jego idee którymi mamił owce zostaną ośmieszone.
Mao powiedział: "Jak się chce słonia zabić, to można go zabić nawet szpilką, pod warunkiem, że da się ostateczną ilość ukłuć".
Gan-Ganowicz powiedział: "Ja tego słonia czerwonego kułem moją szpilką, czyli robiłem mój ludzki obowiązek".
Gdyby każdy przyzwoity człowiek kuł "agorystycznie" to zasrane państwo, rządzących czerwonych skurwysynów i ich przydupasów, to dawno by ta zaraza gniła na śmietnikach.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Masz rację, ale jak już zauważyłeś do tego trzeba bardzo wielu ludzi, a nas jest garstka.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Masz rację, ale jak już zauważyłeś do tego trzeba bardzo wielu ludzi, a nas jest garstka.
Ale tych co nienawidzą państwa jest bardzo dużo. Tych co walą państwo na podatkach gdzie się tylko da też. Tylko należy przekonywać do trzech rzeczy:
- podatki to kradzież
- ci co zarabiają pieniądze metodami politycznymi, to bandyci i pasożyty
- odjebka/skatowanie pasożyta lub kapusia (skarbówka, ABWhera, psiarnia, CBŚ i cholera wie co) jest zawsze czynem chwalebnym i hańba tym co ich żałują
I organizować tak, by zaraza nie mogła w społeczeństwo włożyć ryja. Edukować. Uczyć rozpoznawać swój/obcy. Uczyć przekazywać informację o podejżanych. Izolować od czerwonej zarazy i bydła z wszelkich służb. Izolować tak, by pokurw nie był się w stanie wbić pomiędzy zagryzkę a zakąskę. Uczyć pogardy dla tych podludzi. I doprowadzić do tego by sami zorganizowali podziemne anty-państwo.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
Ale tych co nienawidzą państwa jest bardzo dużo. Tych co walą państwo na podatkach gdzie się tylko da też. Tylko należy przekonywać do trzech rzeczy:
- podatki to kradzież
- ci co zarabiają pieniądze metodami politycznymi, to bandyci i pasożyty
- odjebka/skatowanie pasożyta lub kapusia (skarbówka, ABWhera, psiarnia, CBŚ i cholera wie co) jest zawsze czynem chwalebnym i hańba tym co ich żałują
I organizować tak, by zaraza nie mogła w społeczeństwo włożyć ryja. Edukować. Izolować od czerwonej zarazy i bydła z wszelkich służb. Izolować tak, by pokurw nie był się w stanie wbić pomiędzy zagryzkę a zakąskę. Uczyć pogardy dla tych podludzi. I doprowadzić do tego by sami zorganizowali podziemne anty-państwo.

Przecież cała dyskusja toczy się o to, że my mówimy, że trzeba przekonywać, a oni mówią, że wystarczy agoryzować, kłuć szpilką. Agoryzowanie jest ok i nikt temu nie przeczy, ale jako podstawa działalności libertariańskiej się nie sprawdza, bo jest nas po prostu za mało.
 
M

Matrix

Guest
Jak widać niektórzy chcą idealnego rozwiązania, idealnej rzeczywistości, jacy z nich w takim razie libertarianie, krzyczą, narzekają, że jest ich za mało, aby coś zmienić. Od dawna już wiadomo, ze większość ludzi to owieczki, barany chcący aby ktoś za nich ulepszał świat, dawał dobrobyt, dlatego partie socjalistyczne będą wygrywały w powszechnych wyborach, wyjątkiem jest obecny stan w Polsce, gdzie u władzy jest partia liberalna, jak to oni zrobili chciałoby się zapytać ? Dlaczego zdobyli takie poparcie ? I co by należało zrobić, aby w następnych wyborach wygrali inni ? Np libertarianie ? Socjaliści ? nie, bo Kwaśniewski i Miller, katoprawica- nie bo Smoleńsk i zarodki, aborcja, Ludowcy- nie bo sługusy, bez własnego zdania. Libertarianie nie zdobędą nigdy władzy, bo najpierw by musiałby być kryzys i bankructwo, jak głosi to JKM. A nikt nie chce biedy i zamieszek na ulicy.

Pomimo wszystko ja nie ulegam depresji i zwątpieniu bo znam powyższe mechanizmy, przyglądam się i śmieję.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Interesowanie się historią powstań a organizowanie powstania to dwie zupełnie odmienne sprawy. Ktoś, kto całe życie fascynowałby się historią powstań, a równocześnie pozostawał obojętny wobec tego, że jego kraj traci niepodległość, byłby postacią paradoksalną. Czy robiłby coś niemoralnego? Nie. Czy powinniśmy go zmuszać, by się zmienił? Nie. Czy byłby postacią paradoksalną? Tak.
Nic na to nie poradzę, że pewne rzeczy słabo się nadają na hobby.
Ktoś, kto interesowałby się historią powstań i dzięki temu umiałby odróżnić warunki, w jakich powstania wypalały, od takich w których nie wypalały i na podstawie tej znajomości tematu, uznał że nie ma warunków do przeprowadzenia skutecznego powstania, byłby postacią paradoksalną?

Co to znaczy, że nie ma szansy na urzeczywistnienie naszej idei? To jest kwietyzm, który - prędzej czy później - prowadzi do cynizmu i porzucenia wartości, które uznajemy za najważniejsze.
To nie jest żaden kwietyzm tylko zwykły realizm. Nikt nie mówi, że nie należy zabiegać o wolność i wystarczy na nią czekać. Kwestionuję tylko sensowność Twojego uderzania w tyrtejskie tony...

Im mniejsza szansa na wolność, tym większy "obowiązek" (jeśli ktoś zechce go przyjąć).
... i narrację pozytywnego obowiązku, której ja z pewnością nie zamierzam przyjmować. Obowiązek to coś zewnętrznego, inwazyjnego względem mnie.

Jeśli wiele osób ma w domu ogień i wie, jak go wykrzesać, to nie ma się co martwić, ale jeśli tylko my go mamy i gdy zgaśnie, utracimy go na zawsze - to nagle sprawa staje się niezwykle poważna.
No więc mamy jeden ogarek, a Ty gardłując o powadze sytuacji, wzburzasz powietrze i sprawiasz, że prędzej on zgaśnie, niż znajdziemy jakąś świeczkę a potem może drugą.

Ale w pewnym momencie zaczynamy rozumieć, że to, czy będziemy to wszystko mieli, nie zależy tylko od naszych starań, ale od pewnych większych mechanizmów.
Super. Powiedz mi teraz, ile zajmie Ci zrozumienie jak wiele brakuje nam do możliwości chociaż takiego oddziaływania na te "pewne większe mechanizmy" jak socjalistom w XIX wieku?

Kiedyś rozmawiałem z moim znajomym i on był bardzo zdziwiony tym, co mówiłem, w ogóle nie widział tych wszystkich ograniczeń i zła państwa. I pomyślałem, że jest jak ryba zamknięta w akwarium, która nie wie, że jest zamknięta, bo zawsze pływa po wyznaczonych ścieżkach i nigdy nie zapragnęła popłynąć gdzieś indziej, nigdy nie uderzyła w szybę akwarium. Otóż mnie nie zadowala ani życie w akwarium, ani spekulowanie o tym, jak jest w morzu, ale chciałbym w tym morzu pływać i to jak najszybciej.
No więc ja nie zamierzam obijać się o tę szybę, bo samotnym obijaniem się o nią, wcale jej nie przesunę czy rozbiję, tylko prędzej się zniechęcę do podejmowania jakichkolwiek prób i jak Twój znajomy ograniczę się do pływania wyznaczonymi ścieżkami. Wystarczy, że zdaję sobie sprawę z tego, gdzie ona się znajduje i w ramach hobby przyglądam się, gdzie ma słabe punkty. Jeśli uda mi się je odnaleźć, będę mógł przekazać tę wiedzę dalej i może kiedyś ktoś tę szybę rozbije. Tymczasem w moim akwarium znajduje się narybek taki jak Ty, co chce abym walił bezsensownie mordą po tej szybie i uznaje moją odmowę za coś paradoksalnego.

Dla Ciebie jestem paradoksalny, Ty z kolei dla mnie jesteś groteskowy ze swoimi próbami mobilizowania środowiska do zrywu, na jaki nie będzie go stać jeszcze długo. Proponowałbym nauczyć się umiejętnego wykorzystywania tego, co ludzie już robią, zamiast oczekiwania od nich czegoś więcej czy podporządkowywania ich swojej metodzie. Skoro wymieniliśmy się już uprzejmościami, pozwolę sobie powrócić do mojego hobby.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Przecież cała dyskusja toczy się o to, że my mówimy, że trzeba przekonywać, a oni mówią, że wystarczy agoryzować, kłuć szpilką. Agoryzowanie jest ok i nikt temu nie przeczy, ale jako podstawa działalności libertariańskiej się nie sprawdza, bo jest nas po prostu za mało.
Tak, jest nas bardzo mało, dlatego potrzebna jest optymalna alokacja zasobów. Ja "od zawsze" proponowałem strategię taką:
  1. Są guru którzy głoszą ideę (np. Jacek). Im należy zapewnić podwyższenie, tubę i nic więcej. Jak ktoś chce to ich znajdzie.
  2. Przekonywać do idei wyłącznie tych co mają wysoką wartość bojową, czyli nie mają stresu od zabijania, mają wyższe IQ, są agresywni, nie są z kasty rządzącej i mają dla niej pogardę. Lepszy mechanik samochodowy, szofer, czy budowlaniec niż doktor huj wie czego.
  3. Tych co są w szarej przekonywać wyłącznie do punktów które wymieniłem wcześniej (jak zechcą, to sami znajdą ideę):
    • podatki to kradzież
    • ci co zarabiają pieniądze metodami politycznymi, to bandyci i pasożyty
    • utylizacja/skatowanie pasożyta lub kapusia (skarbówka, ABWhera, psiarnia, CBŚ i cholera wie co) jest zawsze czynem chwalebnym i hańba tym co ich żałują
  4. Sympatyków zachęcać do agory, oddolnej organizacji w małych grupach i do nieujawniania się. Ci co się ujawnili mają działać wyłącznie jawnie i nie dać się sprowokować służbom.
  5. Ci co się ujawnili powinni zajmować się wyłącznie działalnością celową. Po osiągnięciu celu rozwiązanie grupy. Rewolucja bez liderów, bo liderów zawsze można przecwelić do kolaboracji z służbami.
  6. Ci co się nie ujawnili i chcą się bawić w agorę niech to robią wyłącznie na własną rękę i zajmują się działalnością wyłącznie moralną czyli:
    • przemyt, handel i produkcja broni, narkotyków i innych zakazanych dóbr lub dóbr ograniczonego dostępu
    • prostytucja - ale bez jakichkolwiek wymuszeń
    • przemyt ludzi - ale nie niewolników
    • utylizacja bandytów, złodziei i innych elementów naruszających NAP
    • praca i werbunek do różnych sił zbrojnych i agencji ochrony
    • praca dla wywiadów krajów innych cywilizacji, których polityka jest moralna (np. Chiny, Taiwan, Indie, Syjam, Iran...). Praca wyłącznie na szkodę państw, przydupasów państw i korporacji, ale nie na szkodę zwykłych ludzi nie powiązanych z państwem.
  7. Ci co się nie ujawnili i nie mają zacięcia do agoryzmu, niech tworzą "libertariańską masonerię". Niech wchodzą w różne w miarę moralne organizacje i przekonują wpływowych ludzi do niektórych libertariańskich idei. Lub też niech niech pilnują czystości idei.
  8. Popularyzować wiedzę o technikach operacyjnych służb, o metodach unikania inwigilacji, o warunkowaniu i o anonimowej komunikacji.
Nie trzeba wszystkich przekonywać do wszystkiego. Strata czasu, nerwów i energii. To tylko idiotyczne bicie piany. Nie gadać z czerwonymi hujkami, bo to nic nie da. Oni mają swojego pojebanego marksistowskiego bożka, bez którego są niczym. Jak układ sił się zmieni, to wtedy gadać z nimi strzelając im w bebechy. Albo: "spędzić całe stado w kupę, jebs tam granat - huj im w dupę"- jak pisał poeta. Wszelka rozmowa z czerwoną zarazą, może doprowadzić do politycznej konwergencji i w konsekwencji do bastardyzacji idei. W stosunku do służb okupanta i czerwonej zarazy, jedyną strategią jest izolacja.
Wygramy wtedy, gdy będziemy skuteczniejsi od islamistów, marksistowskiego bydła i służb okupantów.
Uważam, że powyższa strategia jest optymalna, bo optymalnie rozkłada ludzkie zasoby. Nie ma sensu, by ktoś kto jest lepszy w czym innym, zajmował się tym w czym jest cienki.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
@Fat
A jednak w Twoich słowach kryje się zasadnicza sprzeczność.
Gdy ja - jak mówisz - uderzam w tyrtejskie tony, gardłuję, namawiam, żądam walenia głową w szybę, mobilizuję i w ogóle, karmię się złudzeniami, Ty racjonalnie i zimno dostrzegasz, że na wolność nie ma szans, bo sytuacja jest tak trudna, bo jest nas tak mało, bo do rewolucji tak daleko. Ale jeśli sytuacja jest tak zła, jak sugerujesz, to właśnie paradoksalny wydaje się Twój plan hobbystycznego zajmowania się wolnością. Gdybyś mówił - na rewolucję za wcześnie, poświęćmy wszystkie nasze siły na organizowanie struktury, to mógłbyś pozować na przenikliwego i racjonalnego stratega. Ale Ty mówisz - na rewolucję za wcześnie, zajmijmy się więc graniem na komputerze, analizą wierszy, wędkarstwem, oglądaniem seriali itp. "Czymże jest komunizm wobec fundamentalnej grozy istnienia" - powiedział Gombrowicz i miał rację. Ale by móc rozprawiać o tej grozie, musimy mieć jakiś kawałek ziemi i prawo do robienia na tym kawałku tego, co mamy ochotę. Bo sam Gombrowicz spierdolił przed komunizmem - tak rzekomo nieistotnym.

W PRL-u też dało się normalnie żyć i zajmować swoimi sprawami. I 99% ludzi tak robiło. "Ja oczywiście jestem za wolnością, ale na razie mam swoje sprawy, swoją autokreację, która jest ważniejsza od jakichś idiotycznych konspiracji, które i tak się nie powiodą". I przez takie postawy ludzie wychodzili na ulice co 10 lat, dostawali w dupę i wracali do swoich spraw. Literaci do piór, studenci do nauki, a hobbyści do swoich hobby. Ich sprawa, niech każdy robi to, na co ma ochotę, ale niech nie przedstawia tego jako najlepszego modelu walki o wolność.

I nie próbuj mi wciskać mentalnego kolektywizmu, a samemu stroić się (publicznie zresztą) w piórka indywidualizmu. Indywidualizm to nie jest coś, co zdobywa się deklaracją. To, że ktoś robi różne rzeczy zawsze po swojemu, może być równie dobrze oznaką lenistwa, niechęci do zaryzykowania lub rozbujanego ego (czego Ci nie zarzucam). To, że ktoś chce coś robić w grupie, może być oznaką, że tylko w działalności grupy widzi szansę na obronę indywidualnej wolności. Ja nie jestem libertarianinem, dlatego że chcę, by wszyscy podzielali moje wartości, ale dlatego że jedyną szansą, by inni się ode mnie odpierdolili i pozwolili mi żyć po mojemu, jest zwycięstwo idei libertariańskiej. Patologiczny indywidualizm to najprostsza metoda, by przeoczyć szansę zbiorowej walki o wolność.

Narybek? To miała być obelga? Stary mistrz dobrze zna swoje akwarium i nie będzie mu narybek pierdolił o morzu?
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Maciek, odjebka wraca jak bumerang. Chyba znów muszę się wkurwić i zrobić porządek.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Weźcie nie róbcie napinki :) Temat był o wątpieniu...
No kiedy właśnie ta napinka wynika ze zwątpienia! Jest jak najbardziej zgodna z tematem. :)
@Fat
A jednak w Twoich słowach kryje się zasadnicza sprzeczność.
Gdy ja - jak mówisz - uderzam w tyrtejskie tony, gardłuję, namawiam, żądam walenia głową w szybę, mobilizuję i w ogóle, karmię się złudzeniami, Ty racjonalnie i zimno dostrzegasz, że na wolność nie ma szans, bo sytuacja jest tak trudna, bo jest nas tak mało, bo do rewolucji tak daleko. Ale jeśli sytuacja jest tak zła, jak sugerujesz, to właśnie paradoksalny wydaje się Twój plan hobbystycznego zajmowania się wolnością. Gdybyś mówił - na rewolucję za wcześnie, poświęćmy wszystkie nasze siły na organizowanie struktury, to mógłbyś pozować na przenikliwego i racjonalnego stratega. Ale Ty mówisz - na rewolucję za wcześnie, zajmijmy się więc graniem na komputerze, analizą wierszy, wędkarstwem, oglądaniem seriali itp.
To chyba ktoś inny mi na konto wlazł i takie rzeczy napisał, bo ja sobie nie przypominam, abym pisał coś o analizie wierszy, wędkarstwie, oglądaniu seriali. Albo nie zrozumiałeś, co do Ciebie mówię. Organizuje się struktury wtedy, gdy ma się już jakiś kapitał, który można tak czy inaczej rozdysponować. Chyba, że chce się po prostu kreślić plany kijem na piasku lub bawić się w kult cargo, sądząc że przyjąwszy formę organizacji bardziej wpływowych środowisk, na ich wzór, samemu staniemy się bardziej wpływowi. W tym właśnie rzecz, że Ty chcesz środowiska wolnościowe upodobnić do Narodowego Frontu Wyzwolenia Judei, znanego z "Żywotu Briana". Tymczasem hobbyści, mimo że nie są w żaden sposób zorganizowani, coś jednak robią. Czytają, piszą, rozkminiają, wymieniają się opiniami i przynosi im to satysfakcję. Jeśli będzie ich w pewnym momencie wystarczająco wielu i się zorientują, że tylu ich jest, zaczną sięgać po coś więcej i siłą rzeczy zaczną się też organizować. Teraz największą wartością jest po prostu przetrwać, nie odpaść i robić swoje, nawet w postaci hobby, jeśli przekłada się na to, że powstają nowe teksty, dyskusje czy klimat, który przyciąga kolejnych ludzi. Jeśli ktoś potrafi wpleść wolnościowe dążenia w swój lifestyle, dodaje im autentyzmu - tym lepiej, bo niektórych, a może i większość formalne organizacje odpychają, odpychają więc od idei, jaka za nimi stoi.

W PRL-u też dało się normalnie żyć i zajmować swoimi sprawami. I 99% ludzi tak robiło. "Ja oczywiście jestem za wolnością, ale na razie mam swoje sprawy, swoją autokreację, która jest ważniejsza od jakichś idiotycznych konspiracji, które i tak się nie powiodą". I przez takie postawy ludzie wychodzili na ulice co 10 lat, dostawali w dupę i wracali do swoich spraw. Literaci do piór, studenci do nauki, a hobbyści do swoich hobby. Ich sprawa, niech każdy robi to, na co ma ochotę, ale niech nie przedstawia tego jako najlepszego modelu walki o wolność.
W PRLu największym problemem była atomizacja i niewiedza samych niezadowolonych. Nikt nie wiedział ilu jest swoich, ilu popiera władzę i czy akurat nie trafisz na donosiciela - wiadomo było jednak, że niezadowolonych jest sporo. Dlatego też w PRLu, mimo wielkiego ryzyka, walka (jako walka) miała sens, pomijając już to, jak się skończyła. Natomiast nasza sytuacja jest inna: my wiemy, że nie mamy co liczyć na jakiekolwiek poparcie, bo w społeczeństwie ogół domaga się kolejnego socjalizmu z ludzką twarzą. Chcąc iść w ślady swoich rodziców, sprzeciwiając się dzisiejszemu państwu, tak jak oni, być może, sprzeciwiali się tamtemu, nie powielisz ich sukcesu a jedynie ośmieszysz swoją postawą nasze idee. Bo tak samo jak śmieszni są generałowie dowodzący wyimaginowanymi dywizjami, tak samo śmieszni są zagrzewający do boju garstkę ludzi. OK, możemy zrobić Ci tę przyjemność i dostawić parę manekinów bądź wstawić fototapetę z tłumami, które zachęcisz do szturmu na ZUS, ale będzie to dużo mniej konstruktywna zabawa niż hobbystyczna postawa, którą tak zacięcie krytykujesz.

Chcesz się spełniać organizacyjnie, idź do chłopaków z PL i im realnie pomóż, zamiast nam tu moralizować.
Patologiczny indywidualizm to najprostsza metoda, by przeoczyć szansę zbiorowej walki o wolność.
Znajdź mi najpierw zbiór, który ma mieć szansę na tę zbiorową walkę, a później pogadamy o przeoczeniach.
Narybek? To miała być obelga? Stary mistrz dobrze zna swoje akwarium i nie będzie mu narybek pierdolił o morzu?
Nie uważam się za mistrza, natomiast znam siebie. I wiem, że szybko bym się wypalił i nie wytrzymałbym, ilu? ośmiu-dziewięciu lat w tym środowisku, gdybym nie traktował swojej obecności między Wami, jako czegoś co lubię czy co w jakimś stopniu mnie rozwija a jako zobowiązania w stosunku do czegoś.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Zgadzam się. Nie wiem, czemu służyć ma takie reifikowanie państwa i traktowanie go jako zła koniecznego. Jest głupotą wkurzać się na deszcz, ale to nie jest deszcz, to oni plują nam w twarz.

Lama też może opluć a tapir obsikać ;)

Czemu służy reifikacja? Np. temu, że nie ma się "momentów zwątpienia" - nie zastanawiam się, czy to, że pies może mnie ugryźć to w sumie tak ma być, czy jest w ogóle możliwe uniknięcie tego pogryzienia, czy to może pies ma rację itp. itd.

Skoro człowiek może zdobywać Ziemię we wszystkich jej ekstremalnych miejscach, głębiny oceanów, przestrzeń powietrzną i kosmiczną to przecież poradzi sobie też ze społecznością nagich małp (wg Desmonda Morrisa http://lubimyczytac.pl/ksiazka/79913/naga-malpa) na Planecie Małp owładniętej etatystyczną sektą. Najwyżej nas małpy zabiją :)

W gruncie rzeczy budowa i umacnianie wolnościowej bazy na Planecie Małp to coś jak epoka odkryć geograficznych, to epoka bohaterska :) Naszym potomkom w cieple akapowskiej wspólnoty marzyć się będą tacy przeciwnicy jakich my mamy :)
 

Liberte

Member
34
36
Ja nie wątpię w możliwość wprowadzenia ankapu czy nawet propertariańskiego hardkoru. Ja od ponad 20-lat wątpię, nie w możliwość wprowadzenia libertarianizmu, a w samych libertarian. Im wyżej tym gorzej. ;)
By to wyjaśnić wkleję film. Nie chodzi tu o poglądy polityczne truckera, a o jego zachowanie na co dzień, jako normalnego białego człowieka. Akcja zaczyna się od 11:36.

Mówisz?


https://www.facebook.com/pages/Polski-kierowca-Ciężarówki-Za-Granicą-Adam/271634236241804
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Jeśli kapuś, to skurwysyn... Ziomale powinni mu spuścić srogi łomot, za bezczeszczenie polskiej flagi.
Choć na drodze zachowywał się spoko.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 168
Chyba ty nie kumasz. Nie można przerzucić kosztów, które nie są związane bezpośrednio z towarem bo jego konkurencja dalej ma te same koszty.

ty nie kumasz, przez lata widziałem różne rzeczy w perspektywy handlującego jak i klienta... można wiele...
a co do tego "płace vat w cenie więc nie jest akap"
to podam może inny przykład: jest już akap na jakimś tam obszarze, najbliższe sklepy są w odległości 2km, 500m oraz 25m, z tym że sklep najbliższy jest na terenie etatystów, i u nich obowiązują podatki, nagle mam ochote na gume do żucia... u etatystów kosztuje 1,23, w inych sklepach ,50... jak myślisz gdzie pójde? mam wolny wybór a nie jestem centusiem jakimś i pierdole w tym wypadku że coś jest kilkadziesiąt groszy droższe... bo nie musze sie daleko fatygować...

Nie przypominam sobie, aby ludzie z większą ilością dzieci więcej zarabiali. To wydatki na dziwki są określane przez moje zarobki a nie na odwrót.
zaś nie kumasz...

wyobraź se sytuacje że kupuje u gościa coś za 123000 zeta, w tym jest 23000 vat, sprzedawca jednak stwierdził że pierdoli i wydał wszsystko na gorzołe, dragi i panienki... ty za to zapłaciłeś w sumie... chodzi o to że to już nie twoja sprawa co z pieniędzmi robi sprzedawca... może płacić vat grzecznie, może pierdolić i wojować z urzędem, może spierdolić za granice, przechlać... to jego sprawa...

Przykład z odliczaniem VATu miał pokazać tylko, że nie można wypisać się z państwa. Oczywiście wiem, że z kasjerkami się nie omawia ofert,
owszem można... i wiele ludzi handluje bez vatu...

masz mnie za idiotę?

jeszcze nie, po prostu widze przyczyne dlaczego sie nie dogadujemy... nie potrafisz myśleć poza ramką którą narzuciło ci państwo, myślisz tak jak państwo chce byś myślał... dotyczy to kilku ludzi na tym forum... gadacie o państwie podatkach prawie jako o czym oczywistym a akap to coś nowego innego... spróbujcie tak myśleć o akapie a o państwie jako czym nienaturalnym... ale tak przekładając na realia a nie ino filozofując na forum... akap a to, akap a tamto... wkurwiają mnie te tematy...

just do it... a co do przekonywania to zacytuje inny angielskojęzyczny slogan: actions speak louder than words...

jako przykład twojego państwowego myślenia przytocze zdanie z innej twojej odpowiedzi na mój post w tym temacie:

Zacznę też paradować z nielegalną bronią po ulicy a zatrzymujący mnie patrol spławię tym samym tekstem.

powiedz mi dlaczego według ciebie czynność ta jest niewykonalna...

lebiediew też może odpowiedzieć...

Wszystkie renomowane sklepy działają zgodnie (przynajmniej tam gdzie trzeba) z prawami państwa. Trudno mieć sklep wielkości marketu, którego fiskus przeoczy. Nie wykluczam indywidualnego dogadania się i nigdzie o tym nie pisałem. Po prostu nad nami zawsze swoi państwo, które determinuje nasze decyzje.

no cóż jeśli dla ciebie renomowany znaczy hipermarket abo sieciówka to sie nie dziwie...

u mnie jest kilka renomowanych sklepów gdzie sie można dogadać...

owszem takie duże koncerny jadą na prawie państwowym bo z nimi kolaborują...

Co to za pierdolenie? Zawsze tak można powiedzieć, nawet do żyda w getcie "patrz baczniej z kim przemycasz jedzenie".

istnieją inne możliwości, znowu myślisz jak chce państwo... są inne sposoby/mozliwości...

Płacić muszę, chcąc nie chcąc. Pewne rzeczy można uniknąć, innych nie.

no jeśli czujesz potrzebe to płać... ja nie płace już... a unikanie niektórych sie nie opłaca, nie ze względu na ryzyko ino fatygi...

Wypisanie się oznacza to, że dla mnie coś już nie ma znaczenia. Wypisuję się z kółka szachowego i już tam nie chodzę. Nikt mnie tam nie zaciąga i w ogóle akceptują moją decyzję.

no ale kółko szachowe nadal se istnieje, ja sie wypisałem z państwa i ono nie ma dla mnie znaczenia, ale nadal jest... nie może ino juz we mnie uderzyc jak kiedys kiedy wszystko miałem zameldowane/zarejestrowane itd...

W przypadku państwa nie ma mowy o żadnym wypisaniu. To znaczy tyle co wypisane się z obozu koncentracyjnego. Drugiej strony nie obchodzi twoje zdanie. To, że przemycisz ukradkiem kilka kartofli nie znaczy jeszcze, że żyjesz po swojemu.

zgadza sie zerwałem stosunki unilateralnie... opresyjne państwo nie uznaje tego, tak było zawsze jak jakieś separatystyczne ruchy dokonywały secesji...

przykład z obozem jest troche nietrafny bo w obozie mają na ciebie oko, wiedzą w jakim baraku jesteś jesteś oznaczony itd... w moim przypadku to nie dotyczy...

jeśli wszystko cego potrzebujesz do życia to ziemnioki to stajesz sie niezależnym od państwa...

ja tam też nie potrzebuje wiele, na targu chyba wszytsko jest bez vatu hehe też jakiś czas tam handlowałem i nigdy nawet u nikogo kasy fiskalnej nie widziałem... nie widziałem ani też nie słyszałem o kontrolach skarbowych... pewnie dlatego że jakby zaczeli jakieś akcje to było by duże prawdopodobieństwo że nie wyjdą stamtąd żywi... w dużych miastach może jest inaczej ale tutaj da sie żyć...

Omijanie podatków nie znaczy, że ich nie ma.

zgadza sie, nie ma ich ino dla tego co je omija... tak samo jak wypisanie sie z państwa hehe

Ponad to, każdy płaci podatki, nie da się wszystkiego ominąć. A samo omijanie jest nie rzadko bardziej kosztowne od przestrzegania prawa.

Jeszcze wracając do krytyki edukacji. Z kim miałbyś robić układy, jeżeli twoi kontrahenci byliby komuchami?

co do podatków to juz wyżej napisałem ja podatków nie płace, podatki w cenie towaru płaci sprzedawca, mnie nie interesuje to co robi z kasą... dla mnie jest to cena netto...

co do kontrahentów to jak komuchy mają caś ciekawego do sprzedania to czemu nei kupywać, jak ino komuchy nie bedom chcieli mi cegoś zajebać abo gadać co i jak mam robić, to nawet nie bedom dla mnie komuchami wtedy...

Nie mówię, że masz wszystkim chwalić się bronią. Mówię po prostu, że nie możesz się nią chwalić bo pójdziesz siedzieć. Tym łatwiej im bardziej przychylnie ludzie są nastawieni do państwa. No popatrz, na stronie ZUSu nie chwalisz się tak jak tu, zgadnij dlaczego?

przecie w ostatnim poście nawet napisałem że miałem broń... i co? siedze, ale przed kompem hehe

na stronie zusu nie chwale sie bronią bo

a po chuj?

b mam lepsze coś do robienia

c nie wiem czy mają forum i nie interesuje mnie ich strona ani tematyka

d zerwałem unilateralnie stosunki z rzeczpospolita, czyli nie utrzymuje kontaktów z żadną bandą należacą do rzeczpospolitej...

Jeżeli ludzie z twojego otoczenia nie dają przyzwolenia na łamanie prawa to jest ciężko. Nie mówię, że masz się wszystkim chwalić, że na lewo kupiłeś alkohol, ale w normalnym społeczeństwie nie musiałbyś się z tym kryć. Nie ma mowy o akapie, jeżeli jest społeczne przyzwolenie na państwo a ludzie niesłuchający się go są uważani za przestępców. Na wsi jest nieco lepiej, ale dalej cudów nie ma.

mysle że w mieście też sie da, choc trudniej bo wiadomo w mieście więcej urzędów więcej kontroli więcej komuchów...

Marża jest niezależna od wydatków, jeżeli ludzie kupują za tyle to znaczy, że by kupowali i bez kochanki czy wódy.

marża jest zależna od wielu czynników ale na końcu ino od decyzji właściciela sklepu. koniec kropka...

To jak płacili za twój kaprys kiedy podniosłeś ceny, to dlaczego wcześniej sprzedawałeś taniej?

juz pisałem, nie jestem chytry, tyle mi wystarczało i juz...

duze zyski sprowadzaja wzrok ludzi na ciebie a za tym idzie typowa dla tego kraju zawiść...
Nigdy w życiu nie przypominam sobie sytuacji aby ktoś podnosił ceny bo miał jakieś koszty niezwiązane z towarem.

"-Dlaczego tutaj tak drogo?!

-mam ino kochankę i ona kosztuje... hehe"

Na mnie by to nie działało.

widocznie mało widziałeś w życiu...
 
Do góry Bottom