Lancaster
Kapłan Pustki
- 1 148
- 1 113
Chciałbym żebyście to szczerze ocenili więc wypowiedzi typu "zajebiste" albo "możesz najwyżej czyścić buty Spilbergowi" będą dla mnie bardzo przydatne. Prawa autorskie zastrzeżone. Wykorzystywanie mojego tekstu nawet jako wypracowanie dla dziecka będzie nie mile widziane.
Możecie komentować.
[align=center]POLE. NIEDALEKO LASU. POŁUDNIE
Wielotysięczna armia czeka.Większość stanowią rycerze ,ale
można zobaczyć wśród nich czarodziejów i łuczników.
CZARODZIEJ
Ty też przyszedłeś po nagrodę? Tona
złota to chyba uczciwa cena za
zabicie królobójcy.
SALAZAR
Przybyłem na to zadupie w
interesach ,przemyt złota dobrze mi
idzie ,a jak można przy okazji
skopać tyłek czarnoksiężnika to
czemu nie przyjść. Długo już
czekasz?
CZARODZIEJ
Od samego rana ... Chyba ktoś
wychodzi.
Mroczna postać wybiega z lasu ,a za nim łowcy nagród. Armia
rusza w jego stronę ,ale ten nie czuje strachu staje ,rysuje
pentagram wokół siebie i pośpiesznie odprawia dziwny rytuał.
SALAZAR
Co do diabła?
CZARODZIEJ
Mamy przejebane. To jest
Armageddon.
SALAZAR
Co robimy?
CZARODZIEJ
To co czarodzieje umieją
najlepiej.Spieprzamy.
Czarodziej wziął miotłę i odleciał jak kilku innych
rozgarniętych ludzi. Salazar poszedł w jego ślady. Nagle
czarnoksiężnik wybuchł (jak bomba atomowa) i z nieba zaczęły
spadać płonące meteoryty ,które wybuchały na ziemi. Salazar
uciekał omijając spadające głazy podczas gdy ludzie ginęli
,a zwłoki i budynki były niszczone przez czarną magię. Kilka
z meteorów prawie go zabiło ,a gdy kończył się zasięg
Armageddonu jeden z nich podpalił mu miotłę.
SALAZAR
Cholera
Czarnoksiężnik wylądował na jakimś pustkowiu ,a podroż na
piechotę nie bardzo mu się podobała[/align]
Możecie komentować.