Libertariańskie przypały ....

Hanki

Secessionist
1 525
5 088
"libertarianie nigdy nie" (...) "Ufam, że prócz mnie powyższą zmianę potępią także inni libertarianie."

Uwielbiam, gdy ktoś nie może się zdecydować, czy wyraża się w swoim imieniu, czy też w imieniu innych. Ja bynajmniej się z takim postawieniem sprawy nie zgadzam, ale nie uważam, by czyniło to ze mnie nie-libertarianina...
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Umieściłem kiedyś już w tym gronie Jakuba „wężofoba” Wozińskiego. Wtedy miałem jeszcze wątpliwości czy to nie było za surowe. Rzadko go czytuję, ale zobaczyłem co on wypisuje na fejsbuku i aż szeroko otwarłem oczy. Ponoć pojawiła się jakaś sprawa umów o „wolnym handlu” na linii Japonia – UE. I choć takie umowy są jakimś małym krokiem w stronę prawdziwie wolnego rynku, to niemniej rozumiem radykałów odrzucających małe kroki i chcących nagłych całkowitych zmian i myślałem, że do takich radykałów zalicza się Woziński. Byłem w błędzie. Niech zacytuję co on pisze:

Umowa handlowa UE z Japonią pokazuje bardzo wyraźnie, że tzw. umowy o wolnym handlu to nie promocja wolności tylko rozgrywka o władzę kreacji pieniądza. Jeśli Juncker i Tusk naprawdę sprzyjają swobodnym wymianom to niech najpierw zlikwidują EBC, może wtedy uwierzę

Dla libertarianina wizja jeszcze większej kreacji pustego pieniądza jest zawsze straszna, a skutki tego gorsze niż korzyści z ułatwienia wymiany w określonych dziedzinach

system fiducjarnego pieniądza i wybiórcza wolność celna + brak granic to jeden nierozerwalny pakiet polityki imperialnej, z tym właśnie trzeba walczyć

likwidowanie barier i granic w ciemno w kontekście hegemeonii walutowej to najgorsze co można zrobić

Dostrzegam ogromne zagrożenie ze strony protekcjonizmu, ale nie jestem też naiwnym hurraoptymistą, który klaszcze kiedy tylko usłyszy <<wolny handel>>.

Czyli Woziński tak naprawdę jest zwolennikiem protekcjonizmu. Póki istnieje pieniądz fiducjarny to trzeba utrzymywać protekcjonistyczną politykę i nawet małych liberalizacji nie można dokonywać. Przedstawia się on jako radykalny wolnościowiec, a w rzeczywistości nie jest on nawet umiarkowanym libertarianinem, a zwykłym etatystą. Można by jeszcze jakoś bronić jego stanowiska, gdyby upierał się, że częściowe zmiany są złe i w związku z tym trzeba wszystko od razu jednocześnie zmienić bez jakiś kompromisów, małych kroczków itd. Ale on nie jest żadnym rewolucjonistą. W ostatnim wpisie cytowałem go „Choć Prawo i Sprawiedliwość jest skrajnie antyśląska i ostro walczy z RAŚ-em, w obecnej sytuacji każdy libertarianin powinien tej formacji udzielić wsparcia”. Zwykły etatystyczny przypał. Libertarianie mają obowiązek wspierać rządzących pisowskich etatystów, nie można domagać się małych liberalizacji a trzeba popierać protekcjonizm. Teluka to on już dawno prześcignął.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Czyli Woziński tak naprawdę jest zwolennikiem protekcjonizmu.
Niekoniecznie. Woziński pisze po prostu nieprecyzyjnie, stąd trudno go jednoznacznie zaszufladkować.
Jeśli ktoś pisze, że "(A i B) i C" jest złe, przy czym "A" i "C" są skorelowane, to cholera wie co dokładnie miał na myśli o "A" i o "B".
To tak jak ze skrótami myślowymi Korwina.
Mnie on podpadł za bełkot i tyle.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Dobra. To żeby być bardziej ścisłym: Woziński jest w ogólnych założeniach przeciwnikiem protekcjonizmu. Ale gdy konkretyzuje poglądy, to pojawia się przeszkoda, przez którą nie może być już antyprotekcjonistyczny. Stawia on alternatywę dla współczesnego systemu na świecie: albo walka z barierami celnymi albo co innego i wybiera tą drugą opcję. Inaczej sprawa może wyglądać, gdy będzie mowa o sytuacji w której obecny system się zmieni, ale jego polityczne zalecenie, tak głupie, że nawet nie ma co komentować, służy zabetonowaniu status quo. Tak więc Woziński jawi mi się jako człowiek przeciwny zmianom politycznym, które by mogły doprowadzić do usunięcia tej przeszkody, która stoi jego zdaniem na drodze do wprowadzenia wolnego handlu. Jego sprzeciw wobec protekcjonizmu jest na tyle hipotetyczny, że można go włożyć między bajki.
Widzimy tu człowieka, który pisze libertariańskie książki, pisze artykuły do politycznego tygodnika, tłumacz tego znanego Rothbarda, podkreślający, że jest doktorem, co prawda chyba od czegoś innego, ale zawsze, krytyk wolnorynkowych miękkich faj. I jeśli taki libertariński intelektualista i radykał mówi, że znoszenie barier celnych obecnie jest złe, no to wielu postronnych ludzi może uznać jego autorytet i uwierzyć, że takie jest libertariańskie stanowisko. Dlatego moim zdaniem należy wszędzie co najmniej mówić, że tego człowieka trzeba traktować z przymrużeniem oka, a jeszcze lepiej przedstawiać go w takim świetle w jakim zagościł w tym wątku.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Ale taka jedna bzdurą nie powinna przekreślać całego jego dorobku. Tym bardziej, że ten człowiek nigdy nie reprezentował poziomu, nie przymierzając, Cathy Reisenwitz czy innych przypałowych bywalców tego tematu.

IMO, żeby się tu znaleźć trzeba solidniej popracować nad swoją kompromitacją, bo ten wątek ma dość silny wydźwięk dyscyplinarno-ostracyzmowy.

Gdyby bliżej przyjrzeć się poszczególnym libnetowiczom, to spora ich grupa również powinna tu trafić. Ja, jako zakamuflowany zwolennik daleko posuniętego przymusu państwowego, dokręcającego śrubę, miażdżącego lemingozę, wyznający zasadę Nikołaja Czernyszewskiego: "im gorzej, tym lepiej", uznający, że dla libertarianizmu najświetniejsze czasy posłuchu będą mogły nadejść dopiero, gdy lud będzie trapiony przemożnym uciskiem, by wreszcie zwrócić się o pomoc do akapowych wyzwolicieli, których idee wolnościowe staną się wówczas naprawdę cenne i zdobędą popularność. (Tyle, że z takim podejściem, nie warto wikłać się w jakąkolwiek pozytywistyczną pracę u podstaw już dziś, bo byłoby to kontrproduktywne, tylko wyjść ze swoimi ideami do ludzi, gdy znajdziemy się w sytuacji Wenezueli. Przy hiperinflacji wszak najlepiej krytykuje się pieniądz upaństwowiony. Przy ogólnej nędzy, fałszywe obietnice socjalizmu. Przy totalitarnym zniewoleniu - niebezpieczeństwo wynikające z ufności we władzę i niechęci do samodzielności. Wtedy wolnościowe kaznodziejstwo ma szansę rozpalić iskrę wśród ludu, bo jego idee trafiają również w naturalny popyt i wichry dziejów dmą bezpośrednio w nasz ideowy żagiel. Nie trzeba halsować.)

Więc mógłbyś powiedzieć, że wprawdzie FatBantha ogólnikowo pisze coś o jakimś anarchokapitalizmie w przyszłości, ale w kwestii teraźniejszości z powodów taktycznych w gruncie rzeczy jest zwolennikiem posunięć prezydenta Maduro i sądzi, że ten wybrał obiecującą dla libertarianizmu politykę. Przypał, jak nic!

Masz tu też Krzysia, proponenta Wyższej Szkoły Libertarianizmu Normalnego, obejmującego katedrę Zwykłego Wkurwu Słowiańskiego, jak również cała plejadę innych użytkowników, którym nie po drodze w jakimś stopniu z anarchokapitalistyczną ortodoksją. Albo się nie zgadzają ze sobą w kwestii NAPu, albo nie akceptują najpopularniejszych ujęć teorii kary. Idąc tym tropem i stosując nieprzychylność w interpretacji tego, co tu mówią ludzie, mamy na libnecie wyłącznie same przypały, którym dodatkowo od czasu do czasu, zdarza się coś chlapnąć, jak każdemu innemu.

Jeżeli o mnie chodzi, to ja się nie przyłączam do tej nagonki na Wozińskiego, bo on wciąż ma dla mnie większe zasługi w promocję idei, czym zaskarbił sobie pewien zasób autorytetu deontycznego, niż przyniósł nam hańbę, która byłaby w stanie skutecznie ten ostatni unicestwić i wyczerpać.

Można w lekko alarmistycznym tonie napisać coś o Wozińskim, jeżeli jego postawa Cię niepokoi, albo monitorować jego kolejne teksty i patrzeć czy nie będzie tam postępujących, poważniejszych herezji, ale skazywanie go od razu na zostanie przypałem, to zdecydowana przesada.

To nie jest ranga agitacji pro-trumpowej Lwa Rockwella, żeby człowieka, ot tak, mieszać z błotem, bo ma niepopularne zdanie i wyraża kontrowersyjne opinie.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 697
7 101
Niestety to nie pierwszy dziwny tekst Wozinskiego. Jak bylem w Polsce w wakacje to czytalem sobie NCzas! i zaczalem oczywiscie od niego. A artykul byl...o tym, ze 500+ jest bardzo dobre i zbuduje w Polsce klase srednia i niestety wiekszosc libertarian tego nie rozumie i bleble. Tragedia. Jego ksiazka "To nie musi byc panstwowe" byla super (z wyjatkiem glupot o IP), ale teraz Wozinski wypisuje proPiSowskie pamflety, anty wolno handlowe artykuliki i dorzuca anty-imigracyjne argumenty. Obawiam sie ze idzie w "teluka".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Nie śledzę, co robi aktualnie, więc jeżeli wrzucicie więcej materiału dowodowego, to może mnie przekonacie, że to jednak przypał a może i nawet sprzedawczyk.

Marsz z widłami i pochodniami na zamek Frankensteina też należy odpowiednio przygotować...
 
  • Like
Reactions: Alu

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Niestety to nie pierwszy dziwny tekst Wozinskiego. Jak bylem w Polsce w wakacje to czytalem sobie NCzas! i zaczalem oczywiscie od niego. A artykul byl...o tym, ze 500+ jest bardzo dobre i zbuduje w Polsce klase srednia i niestety wiekszosc libertarian tego nie rozumie i bleble. Tragedia.
https://nczas.com/2018/07/02/wozins...e-rozumieja-tego-i-dlatego-przegrywaja-z-pis/
To jest ten tekst. Nie będę nawet cytować fragmentów, to trzeba koniecznie przeczytać w całości!!!
FatBantha napisał:
IMO, żeby się tu znaleźć trzeba solidniej popracować nad swoją kompromitacją, bo ten wątek ma dość silny wydźwięk dyscyplinarno-ostracyzmowy.
Dawno sobie już na to zapracował przypał!!!
FatBantha napisał:
To nie jest ranga agitacji pro-trumpowej Lwa Rockwella, żeby człowieka, ot tak, mieszać z błotem, bo ma niepopularne zdanie i wyraża kontrowersyjne opinie.
Fakt. To jest pocieszające, że jeszcze nie zdążył założyć serwisu internetowego „Libertarianie za Kaczyńskim”.
FatBantha napisał:
Gdyby bliżej przyjrzeć się poszczególnym libnetowiczom, to spora ich grupa również powinna tu trafić.
To prawda. Czasu by nie starczyło by ich tu wszystkich wpisywać.
FatBantha napisał:
Ja, jako zakamuflowany zwolennik daleko posuniętego przymusu państwowego, dokręcającego śrubę, miażdżącego lemingozę, wyznający zasadę Nikołaja Czernyszewskiego: "im gorzej, tym lepiej", uznający, że dla libertarianizmu najświetniejsze czasy posłuchu będą mogły nadejść dopiero, gdy lud będzie trapiony przemożnym uciskiem, by wreszcie zwrócić się o pomoc do akapowych wyzwolicieli, których idee wolnościowe staną się wówczas naprawdę cenne i zdobędą popularność.
W takim razie póki co proponuję zapisać się do partii RAZEM. Może uda Ci się zaakcelerować „im gorzej, tym lepiej”.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Może i lepiej, ale czynnik tożsamościowy reformatora również ma znaczenie. Tutaj dochodzi naturalna ksenofobia a Europejczyka Azjaci i tak nie posłuchają, bo to człowiek z zewnątrz.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Pan Jakub Woziński po raz kolejny:
"Zestawiając Uber ze zwykłymi korporacjami taksówkarskimi, nie mamy więc do czynienia z konfliktem między podmiotem prywatnym a uprzywilejowaną przez państwo kastą. W rzeczywistości jest to konflikt pomiędzy globalnym kolektywizmem a grupą przedsiębiorców uprzywilejowanych przez lokalne władze. Z wolnościowego punktu widzenia najbardziej korzystne jest zawsze to, aby władza była jak najbardziej zdecentralizowana, dlatego trudno nie opowiedzieć się po stronie lokalnych taksówkarzy, bez względu na to, jak bardzo nie przepadalibyśmy za ich praktykami."
źródło: https://nczas.com/2018/10/31/wozinski-uber-kontra-taksowkarze-kto-ma-racje-sprawdz/2/
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Ja się opowiadam po stronie korporacji, bo mają niższe ceny. Mają kapitał, pieniądze na badania i rozwój i mogą te ceny dalej obniżać. Janusz z taxi nie ma kapitału i nawet za 1000 lat niczego nowego nie wymyśli, tylko będzie woził pasażerów swoim 30 letnim mercem.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Pan Jakub Woziński po raz kolejny:
"Zestawiając Uber ze zwykłymi korporacjami taksówkarskimi, nie mamy więc do czynienia z konfliktem między podmiotem prywatnym a uprzywilejowaną przez państwo kastą. W rzeczywistości jest to konflikt pomiędzy globalnym kolektywizmem a grupą przedsiębiorców uprzywilejowanych przez lokalne władze. Z wolnościowego punktu widzenia najbardziej korzystne jest zawsze to, aby władza była jak najbardziej zdecentralizowana, dlatego trudno nie opowiedzieć się po stronie lokalnych taksówkarzy, bez względu na to, jak bardzo nie przepadalibyśmy za ich praktykami."
źródło: https://nczas.com/2018/10/31/wozinski-uber-kontra-taksowkarze-kto-ma-racje-sprawdz/2/
Z wolnościowego punktu widzenia, fajnie jak się ma wybór i jeśli Pan Woziński chce kupować oprócz przejazdu poczucie, że utarł nosa wielkiej korpo to spoko, ale niech nie podciąga pod to ideii wolnościowych.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Nie wiem gdzie to dać. Nie chcę zakładać nowego wątku, nie chce mi się grzebać po forum w poszukiwaniu optymalnego tematu. Wrzucę tu, choć duchem tu nie pasuje:

https://mises.pl/blog/2018/11/19/pr...e-wojny-handlowe-nie-takie-latwe-do-wygrania/

artykuł czytało się przyjemnie, jest informatywny i zawiera trafne spostrzeżenia, głównie na temat poziomu skretynienia Chin sprzed 200 lat. Jednak trochę pałkę przegięto z rolą handlu w profilaktyce wojen. Jakaś rola jest, ale tu wyolbrzymiono ją ponad zdrowy rozsądek. Z tekstu można wręcz wyciągnąć wniosek, że to wolnorynkowcy są największymi rzeźnikami na Ziemi, bo mordują wszystkich którzy nie chcą sie przyłączyć do strefy wspólnej szczęśliwości handlowej. Żaden ze mnie ekspert, ale znam liczne przykłady państw które handlowały intensywnie i mimo to przechodziły do wojny. W przypadku wojen opiumowych po prostu była za duża dysproporcja w technologii - Chińczycy nie potrafili przepędzić nawet głupiej kanonierki z ich własnych wód śródlądowych. Słabość prowokuje i tyle.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Nie wiem gdzie to dać. Nie chcę zakładać nowego wątku, nie chce mi się grzebać po forum w poszukiwaniu optymalnego tematu. Wrzucę tu, choć duchem tu nie pasuje:

https://mises.pl/blog/2018/11/19/pr...e-wojny-handlowe-nie-takie-latwe-do-wygrania/

artykuł czytało się przyjemnie, jest informatywny i zawiera trafne spostrzeżenia, głównie na temat poziomu skretynienia Chin sprzed 200 lat. Jednak trochę pałkę przegięto z rolą handlu w profilaktyce wojen. Jakaś rola jest, ale tu wyolbrzymiono ją ponad zdrowy rozsądek. Z tekstu można wręcz wyciągnąć wniosek, że to wolnorynkowcy są największymi rzeźnikami na Ziemi, bo mordują wszystkich którzy nie chcą sie przyłączyć do strefy wspólnej szczęśliwości handlowej. Żaden ze mnie ekspert, ale znam liczne przykłady państw które handlowały intensywnie i mimo to przechodziły do wojny. W przypadku wojen opiumowych po prostu była za duża dysproporcja w technologii - Chińczycy nie potrafili przepędzić nawet głupiej kanonierki z ich własnych wód śródlądowych. Słabość prowokuje i tyle.
A gdzie te handlujące ostro kraje które dążyły do wojny?
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
III Rzesza handlowała z Sowietami do samego końca. USA wprowadziły sankcje na Japonię bardzo krótko przed Pearl Harbor. USA ostro handlowały z Niemcami. Do tego stopnia ostro, że np. kupiły Opla w 1929, a to z punktu widzenia procesów prowadzących do wojny jest za 5 dwunasta. Z resztą wybrane inwestycje w III Rzeszy zostały wyłączone z planu bombardowań.
Irak przed Pustynną Burzą miał poprawne relacje z USA (żadnych sankcji).
Kiedyś czytałem opis oblężenia miasta (bodajże w czasie wojen punickich) i ujął mnie opis kupców robiących interesy po obu stronach. :) Nie jestem historykiem i nie potrafię rzucać przykładami z rękawa, ale po lekturach została pewna intuicja. Po prostu wiem, że takie przypadki jak Chiny z XVIII wieku to rzadkość, a autor tekstu zrobił z nich sztandarową przyczynę wojen. Grubo. To jest takie gadanie jak gimbo-ateisty wierzącego, że większość wojen była o podłożu religijnym.
Wracając do wyliczanki na szybko. W czasie zimnej wojny była wymiana handlowa miedzy Zachodem a Blokiem Sowieckim, w FSO pracowały roboty z Włoch (widziałem), a Jaruzel drenował krajowy rynek aby grzecznie spłacać długi. Mimo, że na początku lat 80 ryzyko wojny było duże i w zasadzie jedynie MAD je powstrzymał.

no i teraz może być replika, ze "co to za handel" albo "że rok przed wojną zaczęli wojnę handlową" a w czasie wojny to już w ogóle była blokada. Tylko, że wojna nie wybuchała z powodu braku handlu, ale niezadowolenia jednej z handlujących stron, bo prawdziwie wolny handel jest tylko między równymi graczami. Czyli może być w AKAPie, ale nie w sytuacji gdy handlują imperia albo (o zgrozo) jest jedno dominujące imperium. Zdaję sobie sprawę, że od lat 90 żydojankeska propaganda utożsamiła wolny handel ze swoją dominacją, ale to jest przecież ordynarna ściema. Jeśli jeden z partnerów jest wyraźni słabszy, to się jego słabość na maxa wykorzystuje. Na przykład Stany nie pozwoliły Japonii bogacić się na nadwyżkach eksportowych. Japonia została zmuszona do kupowania amerykańskich gówno-obligacji. Co ciekawe, zmuszono do tego również Brazylię choć Brazylia cierpi na brak kapitału. Wszyscy musieli się opłacić kupując obligacje i tworząc rezerwy walutowe. Z tego powodu USA swój deficyt handlowy znosiły z godnością, ale do czasu gdy Chińczycy urośli i zaproponowali całą infrastrukturę do 5G. No to już tego za wiele. Takie myki może robić Korea Południowa, bo w razie czego łatwo ją przywołać do szeregu, ale nie kraj wielkości Chin.
No i jankescy piewcy wolnego handlu zwijają już wolny handel z Chinami. Jeśli wybuchnie wojna (chociaż jakaś proxy), to ten gość od Misesa stwierdzi, że przyczyną był brak wolnego handlu, bo przecież przed wojną ten handel się popsuł. Czyli pomyli przyczynę ze skutkiem. A ja po prostu uważam tak jak 10 latek: że przyczyną wojen jest zło.

PS. i tak uważam, że splecenie się w handlowych zależnościach zmniejsza ryzyko wojny. Aczkolwiek nie przeceniałbym zjawiska.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Szach-mat, relatywistyczne ścierwa od Einsteina. Newton miał rację! Kiedyś nauka była do zrozumienia dla każdego, nie to co dziś...

Relativity and the Priesthood of Science
By Tom Bethell
February 28, 2011

[...]

Well, speed is distance divided by time. When you move toward that light beam, which (Einstein said) always approaches at a constant speed irrespective of how you (the observer) move, then space must contract, and time must dilate to exactly the extent that is needed to ensure that the light approaches at an ever-constant speed. It's a bizarre claim.

[...]

And this brings us to Beckmann's alternative. He amends Albert Michelson's worldview in a simple way. Following Clerk Maxwell's lead, Michelson assumed that the ether, the luminiferous medium, was made of a fine-grained substance that fills the entirety of space uniformly. The emphasis is on the last word. The ether was thought to be a uniform entity — equal in density everywhere.

Petr Beckman made a different claim. He argued that the ether is equivalent to the gravitational field, which of course is non-uniform. It is denser at the earth's surface than it is near the moon, for example. The Sun's gravitational field is much denser near the Sun than it is in outer space (where it is still not zero). The light medium, then, is non-uniform.
Eterowa teoria grawitacji! Ale super bajer, zwłaszcza do książki o alternatywnej quasi-Dukajowej rzeczywistości XIX wiecznego steampunku! Kupuję to! Nie ma czasoprzestrzeni, jest eter światłonośny, wspaniały!

https://en.wikipedia.org/wiki/Petr_Beckmann

Petr Beckmann (November 13, 1924 – August 3, 1993) was a professor of electrical engineering who became a well-known advocate of libertarianism and nuclear power. Later in his life he challenged Albert Einstein's theory of relativity and other accepted theories in modern physics.

[...]

Beckmann was also a frequent and colorful participant in Usenet debates. In them, he claimed to have debunked Albert Einstein's theory of special relativity in his book Einstein Plus Two as well as in a disputatious journal, Galilean Electrodynamics, which he also founded. The History of π also expresses his intense and colorful opposition to Catholicism (and other religions), Nazism, and Communism.
Swój chłop!
 
Ostatnia edycja:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Czasami wchodzę na tego paskudnego facebooka by poczytać co tam piszą różni ludzie. Co nie dziwi to jednym z profili, które przeglądam jest ten należący do Sierpa. Tłumaczy on tam różne sprawy, a później jeszcze musi walczyć z różnymi prawakami co to niby są za rynkiem. Ostatnio Sierp napisał o pisowskim pomyśle wprowadzenia przepisów, które będą nakazywały sklepom określony udział polskich towarów. W polemikę wdał się niejaki Sebastian Pitoń. Nazwisko jakoś mi znane, więc postanowiłem przypomnieć sobie co to za człowiek i użyłem wyszukiwarki. Grzegorz Braun linkował jakiś jego film i opatrzył go cytatem Pitonia o sobie samym: „Jestem anarchokapitalistą, który jednak widzi sens istnienia państwa - strażnika wolności”. Wracając do posta o reglamentowaniu kraju pochodzenia towarów zobaczmy co ma do powiedzenia anarchokapitalista Pitoń:
Działanie obcych podmiotów na naszym rynku, jest przejawem naszej słabości gospodarczej, i powinno być ostrzeżeniem, że Polska gospodarka jest w słabej kondycji, skoro wpuszcza obcych. Ale u nas nikt w ten sposób nie myśli. I oddawania własnego rynku w obce ręce jest uznawane za coś dobrego. Rzygać się chce.
Co więcej pisze:
A wystarczyłoby podmiotom zagranicznym uniemożliwić działanie na Polskim Rynku”.
Wyjaśnia, że nie chodzi mu o całkowity zakaz sprzedaży zagranicznych towarów:
Chciałbym, żeby zagraniczne towary, sprowadzali do Polski POLACY.
Tępawo dorzucając:
Jacek, Ty niedługo zapiszesz się do Partii Razem....,-)””
Być może taka socjalistyczna partia Razem w porównaniu do takiego Pitonia jawi się już wolnorynkową porganizacją. Porównywać się nawet nie chce. Wiem, że są różni idioci. Jestem z tym pogodzony i wiem, że czasami znajdą się tacy co się nazwą wolnorynkowcami czy wręcz anarchokapitalistami, choć do miana zwolenników wolnego rynku będzie im daleko. Denerwuje mnie to, że takich ludzi jest coraz więcej i więcej. Można tworzyć wolnorynkową propagandę. Ale w chwili gdy zacznie ona przynosić efekty to znajdą się szkodniki co będą pisać jak Pitoń:
W świecie, w którzy rządzą globalni ZŁODZIEJE , którzy wywalczyli sobie za pomocą WOJEN prawo do emisji pieniądza, nie ma mowy o wolnym rynku." „Szukanie Ratunku w Parytetach jest łapaniem się brzytwy i wskazywaniem, ze nasz rynek jest zdominowany przez zagraniczne podmioty, a my jesteśmy zepchnięci do roli siły najemnej.”
Czyli w skrócie: ponieważ rynek nie jest prawdziwie wolny to rozwiązaniem jest jeszcze bardziej go ograniczyć.
Czy macie pomysły co robić z zalewem takich przypałów?
 
Do góry Bottom