Ale jeszcze powinni mu złamać kręgosłup, żeby był niepełnosprawnyPowinien zostać rzecznikiem prasowym KNP. Dopiero by sraki zaczęli wszyscy dostawać.
Ale jeszcze powinni mu złamać kręgosłup, żeby był niepełnosprawnyPowinien zostać rzecznikiem prasowym KNP. Dopiero by sraki zaczęli wszyscy dostawać.
No jasna cholera! Wyśmienite! Jedno z najlepszych wystąpień Króla. Jak ktoś wkleił, usunę, bo nie mam czasu szukać teraz.
Albo wybiera się skuteczną politykę, albo honor i godność. To są rzeczy, których nie sposób pogodzić. Najbardziej skuteczne są ataki z zaskoczenia, a największym zaskoczeniem jest, gdy sztylet wbija ściskający cię przyjaciel.On nie ma pretensji o to, że siedział w PRL-u, bo takie było prawo... Ja nie wiem czy on jest tylko głupi czy po prostu głupi? Niby było to już wielokrotnie, ale mnie to wkurwia za każdym razem. Z tą lojalką też mi się nic nie zgadza. Podpisał, bo podpisał prawdę... A że musiał uklęknąć przed urzędnikami, których nienawidził, to nie grało roli? Gdyby ktokolwiek inny tak to tłumaczył, to by został wyśmiany.
gdyby nie nakaz jeżdżenia prosto, wszyscy na ulicy wjeżdżaliby na siebie
Wydaje mi się, że on po prostu dostosował poziom dyskusji i retoryki do możliwości intelektualnych interlokutorkiNo super, "gdyby nie nakaz jeżdżenia prosto, wszyscy na ulicy wjeżdżaliby na siebie". A idź w pizdu, Korwin, rób ten burdel w UE, ale nie licz na moje prawdziwe poparcie.
Czy popieranie przymusu rejestracji to pro-gunowość?"Gdyby nie nakaz chodzenia po chodniku, wszyscy rzucaliby się pod samochody."
Czasami zastanawiam się, jakim cudem Korwin jest aż tak pro gunowy.
Lider Kongresu Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke deklaruje w rozmowie z „Newsweekiem”, że mógłby stworzyć koalicję rządową z Prawem i Sprawiedliwością po wyborach parlamentarnych w 2015 roku. - PiS głosi program na lewo od SLD, ale dla dobra Polski mogę z każdym – mówi.
- Co to znaczy „dla dobra Polski”? – dopytujemy.
- Wyobrażam sobie, że PiS i PO osiągają zbliżone wyniki i żadna z tych partii nie może stworzyć większości. Żeby uniknąć kolejnych wyborów, mógłbym się zgodzić na wejście do koalicji.
- I zostałby pan wicepremierem w rządzie Kaczyńskiego?
- Jeśli bez teki, to tak. Nie ponosiłbym wtedy odpowiedzialności za działania rządu, to mój warunek.
Wśród polityków PiS te deklaracje Korwin-Mikkego są dobrze znane. Lider KNP powtarza je od lat jak mantrę: Kongres może zawrzeć koalicję z każdym, nawet z kanibalami, i nie chce żadnych stanowisk. Stołki - twierdzi Korwin - są dla złodziei, którzy od lat okradają Polską, a jemu zależy tylko na ustawach liberalizujących gospodarkę. Ten, kto obieca ich przyjęcie, dostanie jego wsparcie.
Mówi jeden ze współpracowników Kaczyńskiego: - Jarosław ogra go w pięć minut. Dzień po wyborach oświadczy, że zaprasza KNP do koalicji, ale bez Korwina. Zaproponuje kilka wiceministerialnych stanowisk i rozbije mu klub. Jego posłowie będą wygłodniali i nie sądzę, by trzeba było ich długo namawiać. JKM nie będzie miał wyjścia. Albo pogodzi się z rozłamem w klubie, albo będzie musiał ugiąć się pod żądaniami posłów i zawiąże z nami normalną koalicję. Tak czy inaczej, zostanie wycyckany.
Korwin, któremu przytaczam te słowa, aż podrywa się z fotela. Wygląda na szczerze zdziwionego.
- Jeśli politycy PiS naprawdę tak mówią, to znaczy, że jest to banda sukinsynów, która chce wszystkich zgnoić, przekupić, zdemoralizować – unosi się. – Ten ustrój to gnój. Mam nadzieję, ze nasi ludzie to zlikwidują.
- Nie boi się pan, że Kaczyński wystrychnie pana na dudka?
- Jeśli taki jest jego cel, to trudno. Nasze stanowisko będzie niezmienne. Nie chcemy wchodzić do rządu, tylko przepchnąć nasze ustawy.