Koronawirus czy wszyscy padniemy?

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Nie mógłbyś wpierw trochę opowiedzieć, mniej więcej, co tam znajdziemy po ściągnięciu? Coś na zachętę daj, a nie tak rzucasz surowiznę na ladę :)
mam kopie w chmurze ale jak debil nie skompresowałem, jutro przejrzę choćby wycinek, bo tam jest 5348 badań. W każdym razie jeśli chcesz zobaczyć zawartość torrenta, znajdziesz ją na btdig.com po wpisaniu jego nazwy bądź hasha.
 
D

Deleted member 6905

Guest
Stary... Jeśli mnie oczy nie mylą to ta paczka waży jakieś 6 gb. Na pewno jest co poczytać. Pierwsze z samej góry, kilka pozycji:

1968 Virology_ Coronaviruses.pdf35.06 KB
1969 Isolation from Man of _Avian Infectious Bronchitis Virus-like_ Viruses (Coronaviruses) similar to 229E Virus, with.pdf
1.57 MB
1969 The propagation of _coronaviruses_ in tissue-culture.pdf
2.20 MB
1970 Antigenic relationships amongst coronaviruses.pdf
923.41 KB

To wszystko są naukowe badania. od 68 roku do 2020. Wiesz, początkowo po sensacyjnym tytule paczki uznałem, że to może być jakieś foliarstwo, ale widzę, że nie. Chyba pobiorę.
Tylko kiedy ja to wszystko przeczytam...
Dzięki Kompowcze! :)

Volvek. Ja jednak byłbym nadal bardzo ostrożny co do publikacji G.Brauna. Wcale nie chodzi o to, że mu nie ufam czy coś. Problem w tym, że Braun jest publicystą, badaczem historii. Nie jest lekarzem, ani naukowcem. On pewne fakty może podać, ale pytanie czy na pewno potrafi je prawidłowo interpretować...
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
To nie jest jego książka, on ją tylko poleca. Książka to zbiór wywiadów, badań i opinii wirusologów, epidemiologów, profesorów medycyny itp.
 
D

Deleted member 6905

Guest
Aha. Ok. Dzięki za info. Volvek. Jak będzie okazja to przeczytam.

Jedno z badań z paczki polecanej przez Kompowca to takie coś.

The occurrence of 229E-like virus infection in a natural population was determined by a survey of sera collected from families in Tecumseh, Michigan. Sera were studied by the complement fixation (CF) test, and a sharp outbreak of 229E- like virus infection was detected in the community in the spring of 1967. The serologic infection rate in a representative group of families, as determined by the combined results of both the CF and neutralization tests, was 34.0% during the periods studied. All segments of the population were affected. This virus tended to spread preferentially within families. Secondary cases were found in 17 of 26 families in which infection was detected; in all but one of the families in which the virus was introduced but did not spread, the single infection was in a person 15 years or older. Serologic evidence of infection was associated with an increased number of illnesses reported during February-April 1967; most of the illnesses were upper respiratory in character. The determination of CF and neutralizing antibody responses to 229E-like infection suggests that CF antibody to this virus remains elevated and detectable for a relatively short period of time after infection, while neutralizing antibody persists and remains detectable for a longer period of time than the CF antibody. The CF test may thus be used to detect infection with 229E virus if it is performed on sera collected shortly after infection, even in the absence of an acute-phase serum. The neutralization test may be used both to detect recent 229E infections and to determine an individual’s past experience with this virus.

Brzmi znajomo, ale na mniejszą skalę. Nie jest żadną tajemnicą, że koronawirusy od zawsze wywołują mniejsze, lokalne epidemie. A może ta była częścią większej epidemii, która nie została wychwycona?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

kompowiec

freetard
2 581
2 646
To wszystko są naukowe badania. od 68 roku do 2020. Wiesz, początkowo po sensacyjnym tytule paczki uznałem, że to może być jakieś foliarstwo, ale widzę, że nie. Chyba pobiorę.
Tylko kiedy ja to wszystko przeczytam...

Na pewno będzie bardzo miłą pamiątką po epidemii, nawet jeśli tego w całości nie przeczytam.
 

noniewiem

Well-Known Member
619
979
"Irradiation of UV for 60 min on the virus in culture medium resulted in the destruction of viral infectivity at an undetectable level."
UV to z tego co wiem składowa światła słonecznego bezpośredniego (nie przez szybę). Zatem 60min na słońcu dramatycznie zmniejsza zdolność wirusa do zarażania?
 
D

Deleted member 6905

Guest
Właśnie czytam tę pracę, o której wspominałem. Jeśli obecny koronawirus jest podobny do tego co właśnie szaleje to czekają nas przynajmniej 2-3 lata walenia się z tym ścierwem.

Btw. jeśli dobrze zrozumiałem, to już wtedy podawano surowicę z krwi ozdrowieńców :) Polecam pobrać i przeczytać, spojlerować nie mam zamiaru. Chyba te maseczki i dezynfekowanie rąk niewiele dadzą jeśli mamy do czynienia z tym samym co w Tecumseh między 1965 a 67 rokiem.

Edit:
Nie dzieje się nic co już nie miałoby miejsca.
Dlaczego ten koronawirus niby jest wyjątkowy? Co patomorfolodzy wywnioskowali? Nic specjalnego.
Pytanie o to jakie powikłania wywołuje obecnie modny koronawirus to jak pytanie o to jakie skutki wywołuje branie heroiny - wszystko już wiadomo, a reszta to foliarstwo panikarzy koronawirusowych.

Jak z każdym koronawirusem, tym też zakażenie okazjonalne jest bardzo mało prawdopodobne. Aby zarazić się tym wirusem należy przebywać dłużej z nosicielem. Większość zachorowań to ogniska - dłuższa impreza typu wesele z poprawinami, ogniska związane z DPS, zakażenia rodzinne, kilkunastogodzinna impreza na jachcie, fabryki i zakłady (transmisja pionowa), a nie transmisja pozioma (kontakt okazjonalny).

Sam osobiście znam typa, który spędził w kwarantannie miesiąc. Za pierwszym razem przebywał na niej, bo w jego firmie wykryto koronawirusa (nie zachorował nikt poza jedną osobą), a w drugim przypadku jego młodsza siostra pracuje w firmie, w której wykryto koronkę. I co? Nie zachorował - wykazały to testy wymazowe i molekularne. Taka to epidemia.

Zarzut, że pisze się o koronie jako o nowej "grypie" też jest z dupy. Obraz kliniczny zakażenia koroną to jest "obraz kliniczny grypy". To mówili swego czasu wybitni specjaliści. Szczególnie polecam posłuchać od 2:30.

 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Zarzut, że pisze się o koronie jako o nowej "grypie" też jest z dupy. Obraz kliniczny zakażenia koroną to jest "obraz kliniczny grypy". To mówili swego czasu wybitni specjaliści. Szczególnie polecam posłuchać od 2:30.
co się dziwisz skoro jeden murzyn potrafił po odpowiednim naglośnieniu sprawy wywołać burze a potem gdy udostępniono nagranie z interwencji to ludzie nagle się obudzili że zrobiono ich w chuja jak zwykle.
 
D

Deleted member 6960

Guest
Co powie test?

Koronawirus w Polsce. Ponad dwa miesiące spędzili na kwarantannie.



- Pod koniec maja zamknęli nas w domu. Dopiero na początku sierpnia wyszliśmy pierwszy raz na zewnątrz. Nawet nie pamiętam, ile testów nam zrobili. Na zmianę wychodziły – raz pozytywny, raz negatywny - mówi Marta. Wraz z mężem dwa miesiące spędziła na kwarantannie.

Dwa testy
Test potwierdził zakażenie u niej i u męża. Pracownicy ochrony zdrowia przekazali Marcie, że za 10 dni czeka ją kolejny test. Jeśli będzie negatywny, dwa dni później zrobią drugi. Jeśli i ten nie wykaże zakażenia – koniec choroby. Koniec siedzenia w domu.

Tyle że z godziny na godzinę czuliśmy się coraz gorzej. Wysoka gorączka się utrzymywała. Do tego bóle całego ciała jak przy grypie. Dreszcze tak silne, że leżałam pod kołdrą i kocem ubrana w dwa dresy założone jeden na drugi. Mąż nie miał siły nawet ruszyć ręką – opowiada Marta.
Po tygodniu najsilniejsze objawy ustąpiły. Został kaszel, lekkie duszności i ból głowy. Po 10 dniach od pierwszego wyniku przyjechał pracownik laboratorium i pobrał od Marty i jej męża wymazy. Poinformował, że jeśli będą negatywne, pojawi się za dwa dni, by pobrać kolejne próbki.

- Taką mają procedurę, że dwa testy wykonane w odstępie dwóch dni muszą wyjść negatywne, żeby można było uznać zakończenie choroby. Mężowi pierwszy wyszedł negatywny, drugi wskazał, że nadal jest chory. U mnie od razu był dodatni – mówi Marta.
Od tego czasu wykonano u nich kilkanaście testów. – Już nawet nie pamiętam, ile ich dokładnie było. Badania cały czas wskazywały, że jesteśmy chorzy. Pytaliśmy pracowników laboratorium, czy możemy być zdrowi, a mimo to testy wykazują chorobę. Okazało się, że tak, bo testy mają czułość tylko 50 proc., czyli połowa wyników może być inna niż w rzeczywistości – przyznaje Marta.

Marta i jej mąż przez cały czas byli objęci kwarantanną. Nie mogli wychodzić z domu nawet po zakupy. Nikt nie mógł ich odwiedzać. Rodzina i znajomi zostawiali zakupy pod drzwiami.


Dopiero na początku sierpnia oba testy wykonane w krótkim czasie zarówno u niej, jak i u męża były negatywne. – Dosłownie wybiegliśmy przed blok. Nie wiedzieliśmy, jak się zachowywać. Przez dwa miesiące siedzieliśmy zamknięci w domu. Po wyjściu na dwór czuliśmy się jak dzikusy. Jakby nas z więzienia wypuścili. Tym było dla nas nasze mieszkanie – więzieniem, a skazał nas koronawirus – mówi kobieta.

Źródło : https://wiadomosci.wp.pl


Czułość testu 50 % ? ? Czy ktoś może to wytłumaczyć ?
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Gdyby byli mądrzejsi to by przesunęli ramkę czasową na jesień. Nikt nie uwierzy że przy 40+ stopni w słońcu wirus tak łatwo się roznosi jak to pokazują w statystykach.
Temperaturę czego? Zakładam, że powietrza. Kto mierzy "temperaturę w słońcu" powietrza?
Teraz jest sezon urlopowy, ludzie więcej się przemieszczają, stoją w kolejkach, tłumach i albo po prostu spotykają ze znajomymi. Cóż w tym dziwnego, że liczba infekcji wzrosła?
Machaj: Przewidywanie w czasach ataku koronawirusa
Mateusz Machaj napisał:
Co bardzo istotne, wskaźnik zaraźliwości nie jest niczym sztywno ustalonym. To nie jest immanentna cecha wirusa, lecz pochodna wielu okoliczności (dlatego często w badaniach widzimy przedziały, a nie sztywną liczbę). Możemy je właściwie podzielić na trzy najważniejsze grupy: czas, okazje i podatność. Proste do zapamiętania: CzOP. Adam Kucharski wymienia cztery zmienne w swoim świetnym wykładzie (DOTS), ale moim zdaniem dwie z nich można sprowadzić do jednej.

Poza tym nie wiem czy wiesz, ale przytoczona przez Ciebie praca uznaje działania rządu jako główny hamulec rozprzestrzeniania wirusa, a temperatura ma statystycznie znaczący, ale mały udział.
The preliminary evidence suggests that containment measures are highly effective in slowing down the spread of Covid-19. Years of education also appears to have a small but negative association with disease transmission rates suggesting that populations with higher educational attainments may be doing a better job of self-protection. Temperature appears to have a very small, but statistically significant impact on the viral transmission rate where a 1 C increase in temperatures is estimated to reduce Covid-19 transmission by 0.9 percent.


"Irradiation of UV for 60 min on the virus in culture medium resulted in the destruction of viral infectivity at an undetectable level."
UV to z tego co wiem składowa światła słonecznego bezpośredniego (nie przez szybę). Zatem 60min na słońcu dramatycznie zmniejsza zdolność wirusa do zarażania?
Wyobraź sobie sytuację: ktoś nakicha i w ten sposób naniesie SARS-CoV-2 na jakąś przestrzeń na dworzu np ławkę. Słońce świeci na ławkę w lato czyli nie jest w cieniu drzewa, budynku albo chmury. Wtedy po pewnym czasie ta ławka dzięki promieniowaniu będzie zdezynfekowana i możesz jej dotknąć nie obawiając się naniesienia tego wirusa na ręce, którymi potem możesz dotknąć twarzy. Zauważ ile warunków: przestrzeń pod gołym niebem, ładna pogoda (nie może być pochmurno), brak cienia spowodowanego przeszkodą dla światła typu drzewo, mur. Pytanie też czy całe spektrum UV jest tak samo skuteczne. Wygląda na to, że nie. Wielkość promieniowania UV i rozkład spektrum zależy od kąta padania promieni czyli lokalizacji na ziemi, daty i godziny. W zimę w Polsce jest go niewiele, w szczególności bardzo spada składowa UVB.
W praktyce np ostatnio jechałem rowerem tym wypożyczanym przez aplikację i uznałem, że jest mała szansa, że czymś się zaraże go dotykając, bo stał w takim słońcu. Mimo wszystko i tak sobie zdezynfekowałem potem ręce alkoholem, aby nie tracić nawyku.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Co powie test?

Koronawirus w Polsce. Ponad dwa miesiące spędzili na kwarantannie.



- Pod koniec maja zamknęli nas w domu. Dopiero na początku sierpnia wyszliśmy pierwszy raz na zewnątrz. Nawet nie pamiętam, ile testów nam zrobili. Na zmianę wychodziły – raz pozytywny, raz negatywny - mówi Marta. Wraz z mężem dwa miesiące spędziła na kwarantannie.

Dwa testy
Test potwierdził zakażenie u niej i u męża. Pracownicy ochrony zdrowia przekazali Marcie, że za 10 dni czeka ją kolejny test. Jeśli będzie negatywny, dwa dni później zrobią drugi. Jeśli i ten nie wykaże zakażenia – koniec choroby. Koniec siedzenia w domu.

Tyle że z godziny na godzinę czuliśmy się coraz gorzej. Wysoka gorączka się utrzymywała. Do tego bóle całego ciała jak przy grypie. Dreszcze tak silne, że leżałam pod kołdrą i kocem ubrana w dwa dresy założone jeden na drugi. Mąż nie miał siły nawet ruszyć ręką – opowiada Marta.
Po tygodniu najsilniejsze objawy ustąpiły. Został kaszel, lekkie duszności i ból głowy. Po 10 dniach od pierwszego wyniku przyjechał pracownik laboratorium i pobrał od Marty i jej męża wymazy. Poinformował, że jeśli będą negatywne, pojawi się za dwa dni, by pobrać kolejne próbki.

- Taką mają procedurę, że dwa testy wykonane w odstępie dwóch dni muszą wyjść negatywne, żeby można było uznać zakończenie choroby. Mężowi pierwszy wyszedł negatywny, drugi wskazał, że nadal jest chory. U mnie od razu był dodatni – mówi Marta.
Od tego czasu wykonano u nich kilkanaście testów. – Już nawet nie pamiętam, ile ich dokładnie było. Badania cały czas wskazywały, że jesteśmy chorzy. Pytaliśmy pracowników laboratorium, czy możemy być zdrowi, a mimo to testy wykazują chorobę. Okazało się, że tak, bo testy mają czułość tylko 50 proc., czyli połowa wyników może być inna niż w rzeczywistości – przyznaje Marta.

Marta i jej mąż przez cały czas byli objęci kwarantanną. Nie mogli wychodzić z domu nawet po zakupy. Nikt nie mógł ich odwiedzać. Rodzina i znajomi zostawiali zakupy pod drzwiami.


Dopiero na początku sierpnia oba testy wykonane w krótkim czasie zarówno u niej, jak i u męża były negatywne. – Dosłownie wybiegliśmy przed blok. Nie wiedzieliśmy, jak się zachowywać. Przez dwa miesiące siedzieliśmy zamknięci w domu. Po wyjściu na dwór czuliśmy się jak dzikusy. Jakby nas z więzienia wypuścili. Tym było dla nas nasze mieszkanie – więzieniem, a skazał nas koronawirus – mówi kobieta.

Źródło : https://wiadomosci.wp.pl


Czułość testu 50 % ? ? Czy ktoś może to wytłumaczyć ?
Pierwsze co mi się rzuca w oczy, że powinna być mowa o swoistości, a nie czułości testu w przypadku wyników fałszywie pozytywnych.
Jakby pojedynczy test miał 50% swoistości to i tak mało prawdopodobne, aby aż tyle testów dawało tak różne wyniki. Albo mieli wielkiego pecha i znaleźli się po złej stronie prawdopodobieństwa, albo niekompetencja ludzi pobierających, transportujących i badających wymazy.
 
D

Deleted member 6905

Guest

fragment
Koronawirus. Szczepionka przeciwko gruźlicy jednak chroni przed SARS-CoV-2?
Przypominająca dawka szczepionki przeciw gruźlicy (BCG) może chronić przed infekcją SARS-CoV-2 - sugeruje badanie przeprowadzone wśród personelu szpitala w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Informację na temat roli szczepionki BCG w zapobieganiu zakażenia koronawirusem zamieszcza portal medRxiv, który publikuje prace naukowców jeszcze przed ich zrecenzowaniem. Dlatego do wyników tych badań należy podchodzić z dużą ostrożnością.
Autorzy pracy - naukowcy z Emirates International Hospital w Al Ain w Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz z University of Texas Southwestern Medical Center w Dallas (Teksas, USA) przypominają, że już wcześniej badano rolę szczepionki BCG - stosowanej przeciw gruźlicy - w pobudzaniu tzw. niespecyficznej odporności przeciw innym mikroorganizmom chorobotwórczym, nie tylko prątkowi gruźlicy. Są dowody, że szczepienie BCG zwiększa aktywność układu immunologicznego w walce z innymi patogenami.
 

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
"To rozwiązanie zostało przyjęte z wdzięcznością przez odpowiedzialne społeczeństwo NZ i stanowi jasny przykład do bliskiego naśladowania przez inne kraje, które cechują się rozważną polityką pełną poczucia odpowiedzialności za zdrowie i życie społeczeństwa."

"Nowa Zelandia jest jedną z najlepiej zorganizowanych demokracji Zachodu. W dobie wandemii Covid19 politycy muszą sięgać po śmiałe rozwiązania a społeczeństwa dojrzewają do odpowiedzialnego posłuszeństwa."

Matko i córko.

"Bloomfield powiedział, że początkowo napotkano pewną niechęć ze strony rodzin kierowanych do specjalnych ośrodków, jednak było to - owa niechęć - zjawiskiem przemijającym."

Zapewne niechęć minęła po zaprezentowaniu rodzinom alternatywy w postaci grzywny i więzienia.
 
D

Deleted member 6905

Guest

"Od marca powtarzam, że wyeliminowanie koronawirusa jest niemożliwe, jeżeli tak łatwo jest się nim zarazić jak twierdzą lekarze" - pisze na swoim profilu na Facebooku polityk Konfederacji, wiceprezes partii KORWiN, Sławomir Mentzen.
Mentzen zwraca uwagę, że aby wyeliminować koronawirusa trzeba byłoby - wzorem Chin - "zaspawać ludziom drzwi w mieszkaniach na kilka tygodni oraz zamknąć granicę i nie wpuszczać do kraju nikogo, dopóki wirus nie zostanie zlikwidowany na całym świecie".
"Jak łatwo zauważyć, jest to warunek niemożliwy do spełnienia. Nie stać nas na tak długi i ostry lockdown, nie możemy też zamknąć granic na wiele lat. Po kilku miesiącach i powrocie wzrostu zachorowań ta teza wydaje się już zupełnie oczywista" - dodaje polityk nawiązując do ostatnich danych o dobowym wzroście liczby zakażonych w Polsce, które po okresie oscylowania wokół 200-300 obecnie wahają się od 600 do 800.

Mentzen podkreśla, że "wirus z nami będzie i musimy zacząć z nim normalnie żyć". "Jeżeli wirus zwiększy trwale obłożenie szpitali, to trzeba zainwestować w więcej miejsc w szpitalach. Nie ma innego wyjścia. Obecna metoda jest po prostu nieskuteczna, potrafimy jedynie olbrzymim kosztem wypłaszczać krzywą zachorowań w nieskończoność. Jeżeli waszym jedynym planem jest zaczekać kilka lat na szczepionkę, a następnie przymusowo zaszczepić całą populację, z konieczności niezbyt dobrze przebadanym środkiem, to lepiej już, żebyście nie mieli żadnego planu" - dodaje zwracając się do rządzących z pytaniem jaki mają plan.

Polityk zwraca uwagę, że wszyscy widzą "statystyki mówiące o setkach zakażeń dziennie i kilkunastu zgonach". "A czego nie widzimy? We wszystkich szpitalach jest dzisiaj obecnie tylko 1974 osoby z COVID. Na respiratorach znajduje się obecnie 74 pacjentów. Za to na kwarantannie przebywa już 105 tysięcy osób i z każdym dniem ta liczba będzie rosnąć, z fatalnym skutkiem dla gospodarki" - dodaje.
Mentzen ostrzega następnie, że "przedłużanie kryzysu musi doprowadzić do obniżenia się jakości systemu ochrony zdrowia". "Nie mówiąc już o tym, że trwająca i pogłębiająca się dezorganizacja całego systemu ochrony zdrowia, po prostu nie może nie odbić się na naszym zdrowiu". I powołuje się na przykład 28-letniej kobiety w ciąży, która zmarła ponieważ kolejne szpitale nie chciały jej przyjąć z powodu braku u niej testu na obecność koronawirusa. "Jeżeli te szpitale zachowały się zgodnie z obowiązującymi procedurami, to trzeba jasno powiedzieć, że procedury te pisali idioci" - przekonuje.
Mentzen pyta też "jakie będą konsekwencje fatalnie zorganizowanej zdalnej edukacji?". "Jak to wpłynie na poziom kształcenia dzieci i młodzieży? Co ze studiami? Część uczelni już teraz zapowiedziała, że jesienią nauka dalej będzie w trybie zdalnym. Czy ktokolwiek jest w stanie przewidzieć, jakie będą długoterminowe konsekwencje izolowania młodzieży od siebie? Jak wpłynie to na zdolność do zawierania i utrzymywania przez nich relacji?" - zastanawia się.

Polityk zarzuca też antywirusowym obostrzeniom, że mają one w dużej mierze fikcyjny charakter. "Przedszkola działają na pół gwizdka w jakimś cyrkowym reżimie sanitarnym, w którym dzieci nie mogą bawić się zabawkami ani do sobie zbliżać, zupełnie ignorując, że te same dzieci resztę dnia spędzają razem na placach zabaw. Studenci nie mogą iść na zajęcia, ale wieczorem mogą iść na piwo" - zauważa.
"Całe państwo udaje, że wirus jest śmiertelny tylko w godzinach pracy w placówkach państwowych, po południu można znowu żyć w miarę normalnie. To jest ciemnota i zabobon. Gdy widzę te absurdy, zupełnie przestaję się dziwić, że tylu ludzi zaczęło kwestionować nawet istnienie wirusa. Politycy i lekarze tracą z każdym dniem resztki swojej wiarygodności, ludzie przestają im w cokolwiek wierzyć" - dodaje.
Mentzen apeluje następnie, by "przestać zastraszać społeczeństwo i zacząć żyć normalnie". "Wirus jest i dalej będzie, magicznie nie zniknie" - podsumowuje.
 
D

Deleted member 6905

Guest

Pierwsze zakażenia koronawirusem zanotowano już w 2012 roku. Pierwszymi ofiarami byli górnicy, kilku z nich zmarło. Potwierdzają się podejrzenia, że chorobę roznoszą nietoperze.

W 2012 roku u sześciu górników zaobserwowano objawy zakażenia nieznanym dotąd wirusem. Kilku z nich zmarło, a ich próbki wysłano do badań w Instytucie Wirusologii w Wuhan. Osiem lat później Wuhan było pierwszym zakażonym miastem. Stamtąd wirus rozniósł się na cały świat.
Okazało się, że objawy, jakie mieli chorzy górnicy są podobne do dzisiejszych objaw koronawirusa. Ponadto zakażeni mieli w kopalni styczność z odchodami nietoperzy. Potwierdza się więc podejrzenie, że to właśnie te zwierzęta odpowiadają za mutację nieznanego wcześniej wirusa.

Koronawirus zaczął się w 2012 roku
Początkowo podejrzewano u górników zapalenie płuc lub choroby układu oddechowego typowe dla pracujących w kopalniach. Dzisiaj już wiadomo, że najprawdopodobniej był to COVID-19. Naukowcy ogłaszają przełom w badaniu wirusa.
Leczenie górników było podobne do aktualnego leczenia COVID-19. Wirusolog Jonathan Latham i biolog molekularny Allison Wilson potwierdzili tezę lekarza zajmującego się górnikami - to nie było zwykłe zapalenie płuc czy grypa.

Dowody, które zawierły próbki i badania, skłoniły nas do ponownego przeanalizowania wszystkiego, co myśleliśmy, że wiemy o początkach pandemii COVID-19 - poinformowali naukowcy Latham i Wilson
Według tych naukowców przyczyną pandemii jest próbka, która znajdowała się w Wuhan. Być może ktoś, kto miał do niej dostęp nie zabezpieczył jej odpowiednio podczas prowadzonych badań. Władze Wuhan zaprzeczają takiej możliwości.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Jeżeli waszym jedynym planem jest zaczekać kilka lat na szczepionkę, a następnie przymusowo zaszczepić całą populację, z konieczności niezbyt dobrze przebadanym środkiem, to lepiej już, żebyście nie mieli żadnego planu
Szczepionki pojawią się wcześniej, ale nawet gdyby rządzący chcieli przymusowo szczepić wszystkich to i tak nie byłoby by wystarczającej ilości szczepionek do tego. Na początku pewnie nawet osoby z poza grup ryzyka dobrowolnie nie będą mogły poddać się szczepieniom. Zresztą nawet szczepionki na grypę są na receptę, więc najpierw trzeba iść do lekarza, by w ogóle kupić w aptece.
 
Do góry Bottom