Kalifat dla opornych, czyli jak powstaje państwo na przykładzie Państwa Islamskiego

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
USA nie chcą w koalicji anty-IS Iranu, z zupełnie innego powodu. Iran wspiera Kurdów. USA przy okazji interwencji chcą przetrzebić Kurdów, bo Kurdowie mają pecha być dla USA niewygodnym narodem. Już podczas drugiej wojny irackiej, niejednokrotnie likwidowali oddziały Kurdów "przez pomyłkę".
No i @kr2y510 miał rację:
http://www.tvn24.pl/ft-dwuznaczna-p...ta-oblezonego-przez-dzihadystow,475631,s.html
http://www.tvn24.pl/amerykanie-koba...-w-syrii-nie-jest-ochrona-miast,475604,s.html
Widać, że ta pokazówka w telewizorni pod tytułem "dzielni amerykanie i ich sojusznicy" to tylko bajki dla frajerów.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Jihaddin' their asses... Dawaj dupy, mów o dumie. Ach, te kobiety... :)
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,...zek_dolaczaja_do_islamistow__Walka__Nie_.html
Setki Francuzek dołączają do islamistów. Walka? Nie, raczej prostytucja. "Dbają o zaspokojenie potrzeb wojowników dżihadu"
klep, PAP
11.10.2014 , aktualizacja: 11.10.2014 13:06
- Islam przywrócił nam poczucie godności, po tym jak Francja nas upokorzyła - mówi francuski dżihadysta walczący w Syrii. Takich jak on francuskich obywateli, którzy zdecydowali się dołączyć do Państwa Islamskiego, jest ponad 300, w tym prawie 20 proc. to kobiety. W dżihad w Syrii i Iraku zaangażowanych może być ok. 1000 francuskich obywateli, którzy są na miejscu, w drodze bądź na etapie przygotowań do wyjazdu. Spośród 350, których tam dotarło - według ministerstwa spraw wewnętrznych - 60 to kobiety.

"We Francji jest 6 mln muzułmanów. To nie zaskakuje"

Odsetek Francuzek jest już jednak zdecydowanie wyższy, jeśli weźmie się pod uwagę statystyki "zielonej linii" - specjalnego numeru telefonu, na który można zgłaszać informacje o osobach podejrzewane o dżihadyzm. Na 400 dotychczasowych zgłoszeń prawie połowa dotyczyła kobiet.

Choć zjawisko ocenia jako "niepokojące", Frederic Encel - politolog, specjalista ds. Bliskiego Wschodu - zaznacza, że "z punktu widzenia demograficznego te liczby nie są specjalnie zaskakujące. W skali Europy Francja liczy najwięcej muzułmanów. Jest ich ok. 6 mln, więc siłą rzeczy we Francji znajdzie się więcej muzułmanów wyjeżdżających na dżihad niż w innych krajach".

Łapanka na islamistów

- W przypadku tych wyjazdów jesteśmy jednak przede wszystkim świadkami pewnego rodzaju 'łapanki tożsamościowej' na rzadko spotykaną skalę - przyznaje Frederic Encel. - Z jednej strony mamy młodych ludzi pochodzenia i kultury muzułmańskiej, o niskim poczuciu przynależności do kraju czy narodu, w którym się wychowali, zatem szukających własnej tożsamości; a z drugiej - mamy grupę rewolucjonistów roszczącą sobie prawo do reprezentowania tych młodych ludzi i zarazem wszystkich muzułmanów, grupę stosującą do tego przemoc, która niestety wielu zdaje się fascynować - dodaje.

David Thomson, dziennikarz RFI i France 24, autor książki "Francuscy dżihadyści" opartej na wywiadach z 18 Francuzami, którzy udali się na dżihad do Syrii, potwierdza problem zagubionej tożsamości. - "Islam pozwolił nam odzyskać poczucie godności, podczas gdy Francja nas upokorzyła" - to wypowiedź jednego z dżihadystów, zawarta w książce, która dosyć dobrze oddaje uczucia tych osób - ocenia Thomson.

"Syria to zapowiedź apokalipsy"

Główną motywacją wyjazdu nie jest jednak - według Thomsona - chęć odwrócenia się od Francji, lecz głębokie przekonania religijne. - Wszyscy oni wierzą, że to co dzieje się w Syrii, jest zapowiedzią apokalipsy i że od ich obecności tam na miejscu zależy ich zbawienie - tłumaczy. - Są przekonani, że umierając jako męczennicy w świętej wojnie, dostąpią raju i zapewnią raj również osobom z swojego najbliższego otoczenia - dodaje.

Thomson zaznacza przy tym, że profil dżihadystów nie jest jednolity. - Wbrew ogólnym przekonaniom wielu z nich nie wywodzi się z rodzin praktykujących ani nawet z rodzin muzułmańskich. Duża część dżihadystów to osoby świeżo nawrócone na islam, wywodzące się z innych religii.

Pranie mózgów

- Młodzi muzułmanie jak i muzułmanki padają ofiarą prania mózgów - mówi Nahida Nakad, urodzona w Libanie była dziennikarka, autorka książki pt. "Pod chustą". "Są indoktrynowani przez internet i portale społecznościowe. Nie słuchają tradycyjnych mediów. Bardzo łatwo im zatem uwierzyć, że ich prawdziwa przynależność to nie naród francuski, ale Oumma, czyli społeczność wszystkich muzułmanów".

Kobiety są jednak szczególnie narażone - uważa Nahida Nakad. - We Francji muzułmanka nosząca chustę jest automatycznie utożsamiana z religijnym ekstremistą, kobietą zniewoloną i poddaną - podkreśla. - A to przecież jej wybór, nosi chustę, bo jest religijna albo dlatego, że lubi. Trudno się zatem dziwić, że muzułmanki mogą się czuć nieakceptowane i nieszanowane we własnym kraju. Na tego typu odczuciach żerują właśnie dżihadyści, przekonując, że jedynie islam je ochroni i przywróci im godność - dodaje Nakad.

"Wyjeżdżają całe rodziny"

Ilość kobiet podzielających te przekonania i decydujących się na wyjazd nie dziwi też Davida Thomsona, który zwraca uwagę na nowe zjawisko "dżihadu rodzinnego": - Wyjazdy na dżihad to nie są już tylko pojedyncze przypadki. Wyjeżdżają całe rodziny z kobietami i dziećmi, z zamiarem stałego osiedlenia się, życia i funkcjonowania we wspólnocie przestrzegającej prawa szariatu - wyjaśnia Thomson.

- Jest to możliwe na taką skalę także ze względu na stosunkową łatwość przedostania się do Iraku czy Syrii - dodaje Thomson. - Wystarczy polecieć do Turcji, a później przekroczyć granicę; to nie problem. Poza tym kontakt z dżihadystami na miejscu jest dziś o wiele prostszy. Wystarczą trzy kliknięcia i każdy może w sieci dotrzeć do kogoś, kto już jest w Syrii czy Iraku i wyjaśni, jak do niego dołączyć.

Prostytucja w Państwie Islamskim

W społeczności islamskiej rola kobiety jest ściśle określona. - Zajmuje się albo edukacją dzieci opartą na miłości do dżihadu, albo pracą w islamskiej milicji zapewniającej przestrzeganie szariatu, albo głoszeniem wiary w internecie. Kobiety nie biorą jednak broni do ręki - wyjaśnia David Thomson, dodając, że każda z nich musi być do tego wydana za mąż.

Dla Nahidy Nakad nie ulega wątpliwości, że przypomina to prostytucję. - Nie mówi się o tym otwarcie, ale wiadomo, że nawołując do wychodzenia za mąż, dba się o zaspokojenie potrzeb wojowników dżihadu. Do tego głównie sprowadza się rola kobiet w Państwie Islamskim.

Do tej pory 36 Francuzów straciło życie, walcząc u boku dżihadystów w Syrii i Iraku.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
A kończy się jak zwykle...

Pojechał ratować swoją siostrę z rąk syryjskich dżihadystów. Po spotkaniu z nią był w szoku

osi, Reuters

10.10.2014 , aktualizacja: 10.10.2014 09:47
Foad jest Francuzem marokańskiego pochodzenia. Prowadzi ciężarówkę. Samotnie wyruszył do Syrii, aby uratować swoją 15-letnią siostrę z rąk grupy islamistycznej. Kiedy jednak stanął z nią twarzą w twarz, jej reakcja całkowicie go zszokowała.

Foad opisuje swoją siostrę Norę jako wrażliwą nastolatkę, która uwielbia filmy Disneya. Tym bardziej szokująca dla niego była jej reakcja, kiedy pojechał za nią do Syrii. Dziewczynka ze łzami w oczach zakomunikowała mu, że... nie wróci z nim do Francji. Foad twierdzi, że zagrożono jej egzekucją. Historię rodzeństwa opisuje agencja Reutera.

Udają przyjaciółki

Wszystko zaczęło się pewnego styczniowego popołudnia br., kiedy Nora opuściła rodzinny dom i pojechała do Syrii. Znalazła się wśród dziesiątek dziewcząt z Europy, które dołączyły do ugrupowań islamistycznych. Dziewczyny są mamione przez ekstremistów. Obiecuje się im, że będą się udzielały jako wolontariuszki. Dopiero na miejscu przekonują się, że to wszystko były kłamstwa. Są zmuszane do małżeństw, ścisłego przestrzegania prawa radykalistów, żyją pod nadzorem. Na powrót do domu daje im się nikłe szanse.

Nastolatki są rekrutowane przez inne, starsze od nich kobiety, które zdecydowały się na dołączenie do dżihadystów. Działają one w serwisach społecznościowych, udają przyjaciółki. Wszystko, byle tylko przekonać swoją ofiarę do przyjazdu na islamskie terytorium. Argumenty, których używają, są różne. Dziewczętom wmawia się, że ich pomoc jest niezbędna dla ratowania ludzi na ogarniętych wojną terenach. Część z nich udaje się przekonać nawet do wzięcia udziału w dżihadzie.

Nora zniknęła z domu

Jak bywa w wielu podobnych przypadkach, zainteresowanie Nory radykalnym islamem było szokiem dla jej rodziny, która nie jest zbyt religijna. Chodząc do szkoły, będąc bardzo delikatną, a nawet dziecinną w domu, Nora prowadziła podwójne życie - zwolenniczki islamistów. Jej bliscy dowiedzieli się o tym, kiedy dziewczyna zniknęła.

- Nora korzystała z Facebooka. Okazało się jednak, że prócz oficjalnego, normalnego konta miała też drugie. Powiedzieli mi o nim jej przyjaciele. Kiedy na nie wszedłem, wszystko stało się jasne. Było tam pełno nawoływań do dżihadu, zdjęć okaleczonych syryjskich dzieci - opowiada 37-letni brat dziewczyny.

- Trzy dni później Nora się z nami skontaktowała. Powiedziała, że dotarła do Aleppo, że jest szczęśliwa i niczego jej nie brakuje. Że czuje się tak, jakby była w Disneylandzie - relacjonuje Foad. Później jednak dziewczynie udało się wysłać rodzinie inny sygnał. Prosiła o ratunek. Mówiła, że islamiści, wśród których się znalazła, to kłamcy i hipokryci.

"Nie mogę! Nie mogę ! Nie mogę!"

Decyzja jej brata mogła być tylko jedna. Pojechał ją ratować. - Kiedy udało mi się dotrzeć do pomieszczenia, w którym była, Nora spojrzała na mnie i zaczęła płakać. Rzuciła mi się na szyję. W końcu zapytałem ją, czy chce wracać ze mną do domu. Wtedy zaczęła bić głową o ścianę, krzycząc: Nie mogę! Nie mogę! Nie mogę! - mówi Foad.

Mężczyzna uważa, że jego siostra została zastraszona. Zagrożono jej egzekucją, gdyby próbowała wrócić do domu. Nora została więc z islamistami. Mieszka z jednym z doradców emira. Opiekuje się syryjskimi dziećmi. Wcześniej udało jej się uniknąć zaaranżowanego małżeństwa z jednym z mężczyzn tak jak ona zrekrutowanych z Francji. Stało się tak tylko dlatego, że człowiek ów powrócił do Europy i został aresztowany.

Historii podobnych do powyższej jest wiele - pisze Reuters. Z 400 osób, które opuściły Niemcy i udały się do Syrii, 10 proc. stanowią kobiety. Francja szacuje, że z jej terytorium na tereny dżihadystów wyjechało ok. tysiąca osób, a wśród nich było 60 kobiet. 85 osób wyjechało też ze Szwecji. W tej grupie było od 15 do 20 kobiet. Problem ten jest na szczęście już dostrzegany przez władze krajów europejskich, które początkowo skupiły się na tysiącach mężczyzn, którzy wyjechali do Syrii i Iraku, by wziąć udział w świętej wojnie - dodaje agencja.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Mniej więcej o tym samym pisze Polskie Radio.

Kobiety z Europy jadą na dżihad
Dzisiaj, 12 października (07:12)

Coraz więcej młodych Europejek jedzie do Syrii i Iraku, by wstąpić w szeregi bojowników Państwa Islamskiego. Eksperci twierdzą, że jest już ponad 200 takich przypadków. Alarmują, że wiele młodych dziewcząt ze Starego Kontynentu pada ofiarą intensywnej propagandy islamistów w mediach społecznościowych.

18-letnia Sahra mieszkała we Francji. Pół roku temu zniknęła i okazało się, że pojechała do Syrii, by zasilić szeregi Państwa Islamskiego. - To takie psychologiczne porwanie. Nie wiem, jak długo ona była indoktrynowana przez internet. Spędzała w sieci mnóstwo czasu, oni zrobili jej pranie mózgu - mówi zrozpaczona matka dziewczyny Severine.

Młode Europejki jadą do Syrii i Iraku w poszukiwaniu przygód, czasem by walczyć lub poślubić islamskiego bojownika i urodzić im dzieci, a czasem by pracować w organizacji humanitarnej. Na miejscu okazuje się jednak, że część z nich jest sprzedawana na targach niewolników. Nawet, gdy udaje im się założyć rodziny, nie ma mowy o powrocie. - Moja siostra była blada i wychudzona. Cały czas płakała i uderzała głową w ścianę. Chciała wrócić do Europy ale nie mogła - opowiada Foad, Francuz marokańskiego pochodzenia, który odwiedził w Syrii swoją siostrę 15-letnią Norę.

Eksperci oceniają, że już co najmniej 200 młodych Europejek wyjechało na teren Państwa Islamskiego. Wśród nich jest 100 Francuzek, 50 Brytyjek, a także Niemki czy Austriaczki. Media zanotowały też kilka przypadków, gdy na dżihad wyjechały mieszkające w Europie Żydówki. Rodziny dziewczyn są zrozpaczone, bo nawet jeśli Europejkom uda się cało wyjechać z Syrii, mogą mieć problemy z wjazdem do Europy.

Na wojnę u boku Państwa Islamskiego wyjeżdżają z Europy nie tylko osoby, wyznające islam, ale także młodzi chrześcijanie, którzy nie identyfikują się z islamem, ale chcą "przeżyć przygodę". Jak dotąd wiadomo o 36 potwierdzonych przypadkach obywateli Francji, którzy zginęli walcząc u boku radykałów z Państwa Islamskiego.
Muszę zacząć swoją propertariańską indoktrynację, bo gdy czytam takie newsy, to zdaję sobie sprawę ile czasu marnuję...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Zapłodnili je, ale chyba nie nasiąknęły wystarczająco poglądami. Smuteczek...

Uciekły z Wiednia do Syrii, zostały żonami radykałów. Dzisiaj chcą wrócić
Marta Urzędowska
13.10.2014 , aktualizacja: 13.10.2014 11:43
z16794582Q,15-letnia-Sabina-Selimovic--z-prawej-u-gory--i-17-.jpg

15-letnia Sabina Selimović (z prawej u góry) i 17-letnia Samra Kesinović

Dwie austriackie nastolatki, które wyjechały do Syrii, wyszły za bojowników islamskiego kalifatu i zaszły w ciążę, dzisiaj żałują i marzą o powrocie do domu. Ale Austria już ich nie chce.

"Nie szukajcie nas. Będziemy służyć Allahowi, umrzemy dla niego" - taki lakoniczny liścik zostawiły rodzicom dwie mieszkanki Wiednia - 15-letnia Sabina Selimović i 17-letnia Samra Kesinović - zanim w kwietniu br. poleciały do Turcji, a stamtąd przedostały się do Syrii.

Dołączyły do setek młodych Europejek, które wyjeżdżają na Bliski Wschód, żeby wziąć udział w dżihadzie i pomóc budować kalifat - samozwańcze państewko utworzone latem przez radykałów we wschodniej Syrii i zachodnim Iraku.

Modelowe oblubienice dżihadu

Najczęściej europejskie amatorki dżihadu kończą jako żony bojowników Państwa Islamskiego - brutalnych radykałów postępujących zgodnie ze skrajnie wypaczoną wersją szariatu.

Taki los spotkał też Samrę i Sabinę, z pochodzenia Bośniaczki. Według austriackiej gazety "Österreich" dziewczęta mieszkają w syryjskiej Rakce, uznawanej za stolicę kalifatu. Obie wyszły za mąż za czeczeńskich bojowników i obie są w ciąży.

Poza prowadzeniem domu radykałom, dwie ślicznotki szybko stały się modelowym przykładem "oblubienic dżihadu", jak nazywają je radykałowie na swoich stronach internetowych. Na ich profilach w mediach społecznościowych zaroiło się od zdjęć, na których pozują w muzułmańskich strojach, w otoczeniu uzbrojonych bojowników i zachwalają uroki życia w kalifacie.

Mamo, tato, chcemy do domu!

Jednak ich radosne profile prawdopodobnie prowadził za dziewczyny ktoś inny, a ich życie w Syrii zamiast bajki przypominało ponury koszmar. Austriacka policja jest przekonana, że konta dziewcząt były manipulowane i że wpisy i zdjęcia zamieszczali na nich propagandyści kalifatu. Także wiele zdjęć, na których rzekomo pozowały, to - według austriackich mediów - fałszywki. - Jest jasne, że ktokolwiek prowadzi ich strony, to nie te dziewczyny. Są używane do propagandy - mówi cytowany w "Independent" przedstawiciel austriackich służb.

Zaczęło się w wiedeńskim meczecie

Jak opisuje "Independent", wszystko zaczęło się w lokalnym meczecie, do którego chodziły Samra i Sabina. Nastolatki, które w Wiedniu wiodły swobodne życie - ubierały się po europejsku, spotykały, z kim chciały, od radykalnego duchownego nazywanego Ebu Tejma usłyszały, że grzeszą, a jedynym sposobem na odnalezienie sensu w życiu, miała być wyprawa na syryjski dżihad.

Dziewczęta radykalizowały się stopniowo - najpierw zaczęły pouczać kolegów i koleżanki, że prowadzą grzeszny styl życia, były nawet podejrzane o związany z tym akt wandalizmu przeprowadzony w szkole, do której chodziły.

Teraz, według źródeł cytowanych przez "Österreich", zrozumiały swój błąd - twierdzą, że życie w kalifacie brutalnie odarło je z złudzeń i że chcą wrócić do domu.

Nie będzie czerwonego dywanu

Jednak powrót może się okazać bardzo trudny - nie tylko dlatego, że nie lada wyzwaniem będzie opuszczenie mężów i ucieczka z kalifatu, szczególnie że dziewczęta stały się sławne, a ich zdjęcia są publikowane w mediach na całym świecie. Przedstawiciel władz przyznaje anonimowo w rozmowie z "Österreich", że Wiedeń nie może im pomóc. - Ucieczka z Państwa Islamskiego jest praktycznie niemożliwa - stwierdził.

Gdyby jednak dziewczętom udało się zmylić czujność mężów, wydostać z kalifatu, przejść granicę z Turcją i wsiąść w samolot do Wiednia, nie nikt nie będzie tu na nie czekał z czerwonym dywanem.

Austria nie chce terrorystek

Zgodnie z austriackim prawem Sabina i Samra są teraz członkiniami organizacji terrorystycznej, a - jako osoby, które "przyłączyły się do wojny za granicą" - nie mają wręcz wstępu do kraju.

Rzecznik austriackiego MSW Karl-Heinz Grundboeck przyznaje, że dziewczęta za późno zmieniły zdanie. - Jest wielki problem z ludźmi wracającymi do Austrii. Kiedy już wyjadą w takie miejsce, powrót jest praktycznie niemożliwy - przekonuje.

Jak podaje "Independent", w Syrii i Iraku przebywa dzisiaj ok. 130 Austriaków.

Chujową mają jednak tę indoktrynację...
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 522
Jakby była normalność to powinni taką jak ona wywiesić na sztandary jak niektórzy kiedyś Joannę d'Arc.
Dla kobiet z Iraku/Syrii to powinien być wzór.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Dla kobiet z Iraku/Syrii to powinien być wzór.
I jest wzorem. Ale nie jest Joanną d'Arc, bo są większe bohaterki. Są takie co z kałacha rozjebały około setki brodatych, po czym jak skończyła im się amunicja, to rzuciły się z granatami w kupę, zabijając siebie i kilku kolejnych.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Wygląda na to, że Turcy są zdeterminowani, aby w końcu rozwiązać kwestię kurdyjską, oczywiście przy pełnej aprobacie JUESEJ.
Oni tę kwestię załatwili z rozpędu. Wbrew pozorom Kurdów tureckich (aka. Turków Górskich) i Syryjskich może uratować powrót wojskowych do władzy w Turcji. USA wypromowały brodatych, którzy jak tylko dorywali się do koryta, to wypięli dupę na USA, robiąc sobie czystki etniczne i religijne według swego chorego widzimisię. Jeszcze niedawno Syria była przyjacielem Turcji, a dziś stała się wrogiem.
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
http://www.tvn24.pl/arcynajemnik-ma...uscic-ze-smyczy-sektor-prywatny,477758,s.html

http://www.washingtonpost.com/news/...ic-state-blackwater-founder-erik-prince-says/


Twórca pierwszej dużej współczesnej firmy z najemnikami, niesławnego Blackwater, zasugerował, jak można rozwiązać problem Państwa Islamskiego. - "Skoro USA nie chcą wysłać sił lądowych, to niech sektor prywatny skończy robotę" - napisał Erik Prince, były komandos elitarnej jednostki SEALs. Jego zdaniem same naloty problemu nie rozwiążą.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Wbrew pozorom Kurdów tureckich (aka. Turków Górskich) i Syryjskich może uratować powrót wojskowych do władzy w Turcji.
Ale zdaje się, że Erdogan powsadzał już do pierdla wszystkich wojskowych, którzy mogli go obalić?
W ogóle ten Erdogan to jakiś pieprzony agent, tylko nie wiadomo czyj: jankeski, żydowski, saudyjski...? Próbowano go obalić już kilka razy, a on wychodził z tego bez szwanku. Ma duże plecy.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Nie wiem czyj to agent. Być może (i to jest moim zdaniem najbardziej prawdopodobne) jest to naturszczik, wystawiony przez obce razwiedki. A co do wojskowych, to chętnych do obalenia brodatych jest sporo, tylko boją się czegoś lub kogoś. USA obiecuje Turcji wpływy na Bałkanach, by osaczyć Rosję i Chiny, tym samym trzymając Grecję krótko za ryj przy UE, więc wojskowi mają marchewkę. Bo oprócz kijka marchewka być musi, by to podziałało. Tylko jest problem. Co się stanie, jak jedno z ogniw tej układanki, ni stąd ni zowąd się rypnie? Wtedy amerykański podatnik znów zapłaci, ale przetasowania kart nie powstrzyma. Od jakiegoś czasu po stronie tureckich wojskowych stoi ruska razwiedka. Onegdaj nawet dali ładną słowiańską sukę, dla synalka jakiegoś tureckiego generała. Sprawa wyszła jak "nieznani sprawcy" załatwili temat na mokro, podczas zamieszek w sprawie parku.
Dziś w Turcji jest taki zamordyzm, że twórcy jednej z dystrybucji Linuksa zawierającej klienta Tor, boją się o swe życie (tak! to prawda!) i zachowują anonimowość.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Z kronik religii przychylnej feminizmowi:

Zgwałcona przez dżihadystów: Popełnię samobójstwo
Dzisiaj, 24 października (15:39)
Serwis BBC World opublikował fragmenty rozmowy jednego z Kurdów z młodą kobietą z religijnego odłamu jazydów, która została uprowadzona przez terrorystów z Państwa Islamskiego.

Porwana w rozmowie telefonicznej z kurdyjskim bojownikiem opisała bestialskie zachowanie dżihadystów wobec pojmanych. Ze słów kobiety bije rozpacz.

"Jeżeli tylko możecie nas zlokalizować, to zbombardujcie nas. Po tym co przeżyłam, nie ma dla mnie przyszłości. Jak tylko będę mogła, popełnię samobójstwo. Niektóre kobiety tutaj już to zrobiły" - miała powiedzieć Kurdowi.

"Zgwałcono mnie jakieś 30 razy, a nie minęło jeszcze południe. Nie pozwalają mi nawet pójść do toalety. Proszę, zbombardujcie nas" - BBC World relacjonuje słowa młodej jazydki.

Organizacje humanitarne donoszą o gwałtach popełnionych przez dżihadystów na kobietach innych wyznań w Iraku i Syrii. Porwane przetrzymywane są w "domach publicznych" dla islamskich terrorystów.

Według barbarzyńskich przekonań członków Państwa Islamskiego, uprowadzanie kobiety, wykorzystywanie seksualne i zmuszanie ich do małżeństw, to część szariatu.

Media donoszą również o handlu kobietami. W miastach opanowanych przez dżihadystów mają miejsce regularne targi niewolników. Organizacja Compassion 4 Kurdistan zaprezentowała w Londynie happening, w którym pokazała, jak wygląda handel ludźmi.


Tak handlują kobietami dżihadyści


Jesteście niemili dla Goreanek, a tymczasem można byłoby ściągnąć ich tu więcej, obłaskawić i sprzedać na giełdzie.


Państwo Islamskie najbogatszą organizacją terrorystyczną świata

Piątek, 24 października (11:35)
Państwo Islamskie miesięcznie czerpie dochody w wysokości kilkudziesięciu milionów dolarów z okupów i nielegalnej sprzedaży ropy - oświadczył amerykański podsekretarz stanu do spraw terroryzmu i wywiadu finansowego David Cohen.
Jak mówił, strategia finansowa Państwa Islamskiego opiera się na sprzedaży kradzionej ropy, pobieraniu okupu za porwanych zakładników, grabieży podbitych terytoriów. Sama sprzedaż ropy ze zdobytych rafinerii w Iraku i Syrii pozwala dżihadystom produkować około 50 tysięcy baryłek dziennie, co przynosi dzienny zysk w wysokości około miliona dolarów. Islamscy fanatycy sprzedają ropę pośrednikom po obniżonych cenach, kupują ją często iraccy Kurdowie, a później trafia ona na czarny rynek do Turcji.
Niewykluczone, że surowiec kupuje też od dżihadystów syryjski rząd.

Według Davida Cohena, porwania przyniosły Państwu Islamskiemu zyski w wysokości około 20 milionów dolarów. Dżihadyści zarabiają też, wymuszając okup od przedsiębiorców z podbitych terytoriów. Amerykański podsekretarz stanu, który jest w powołanym przez Baracka Obamę zespole do spraw walki z Państwem Islamskim, oświadczył, że celem Waszyngtonu jest ograniczenie dostępu dżihadystów do międzynarodowego systemu finansowego - tak, by osłabić ich zdolność do gromadzenia pieniędzy z zagranicy. Stany Zjednoczone planują też sankcje wobec tych, którzy kupują nielegalnie ropę, sprzedawaną przez fanatyków.

Państwo Islamskie zajmuje kolejne tereny w Iraku i Syrii, ogłaszając na podbitych terytoriach powstanie kalifatu. Dokonują rzezi chrześcijan, jazydów, szyitów i Kurdów.
No więc mają za co kupować od nas Goreanki...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Chyba pora uczyć się od nich marketingu...

W Niemczech już tysiące islamistów. Wielu wyjeżdża do Syrii. "Dżihad jest cool"
Barbara Cöllen, Deutsche Welle
26.10.2014 , aktualizacja: 26.10.2014 09:57

Liczba muzułmańskich ekstremistów w Niemczech stale rośnie. 150 niemieckich islamistów wróciło właśnie z Syrii i Iraku. - Nie wiemy, co tam robili. Wychodzimy z założenia, że co najmniej 25 osób uczestniczyło w walkach - mówi Hans-Georg Maassen, szef niemieckiego kontrwywiadu.
Hans-Georg Maassen, szef niemieckiego kontrwywiadu, z niepokojem obserwuje gwałtowny wzrost liczbowy środowiska salafitów w Niemczech. W wywiadzie dla rozgłośni RBB w Brandenburgii mówił o 6 tys. 300 osobach i prognozuje wzrost tej liczby do 7 tys. do końca bieżącego roku. Jeszcze kilka lat temu liczbę salafitów w Niemczech oceniano na 2 tys. 800 osób.

Kontrwywiad nie zna liczby radykałów

Tymczasem wiadomo, że co najmniej 450 młodych ludzi ze środowiska salafitów walczyło w dżihadzie w Syrii i Iraku. - Osoby te jesteśmy w stanie zidentyfikować. Naszym problemem jest pojawianie się w Syrii i Iraku ciągle nowych twarzy, których przedtem nie znaliśmy - mówi Maassen. - Tzw. ciemna liczba nieznanych nam jeszcze radykałów jest więc wysoka - zaznaczył szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BdV).

Największą liczbę sympatyków w Niemczech mają salafici w grupie wiekowej 18-30 lat. Maassen wskazuje, że na lep tej radykalnej ideologii islamskiej idą najczęściej młodzi ludzie, którzy znajdują się w przełomowym dla siebie okresie i rozglądają się za wzorcami, aby obrać jakąś drogę życia.

"Dżihad jest cool"

Propagowane przez salafitów idee dowartościowują tych młodych ludzi, którym się nie powiodło, którzy stracili orientację, tłumaczy szef kontrwywiadu. Mówi też, że większość tych osób odpowiada następującemu profilowi: mężczyzna, muzułmanin, migranckiego pochodzenia, który doświadczył niepowodzeń w okresie dojrzewania. Federalny Urząd Ochrony Konstytucji uznaje za najbardziej niepokojące, że młodzi ludzie ze środowiska islamistów utożsamiają salafizm z "kulturą młodzieżową" i wyjeżdżają na dżihad do Syrii i Iraku, bo dla nich "taki wyjazd jest cool, tak jak dla ich kolegów jest cool otrzymanie tweeta z Aleppo, cool jest też mieć stamtąd przyjaciół na Facebooku", mówi Maassen.

Niemiecki kontrwywiad szacuje, że od 7 do 10 islamistów z Niemiec dokonało samobójczego zamachu w Syrii i Iraku. 150 islamistów powróciło z terenów objętych konfliktem do Niemiec. - Nie wiemy, co tam robili. Wychodzimy z założenia, że co najmniej 25 osób uczestniczyło w walkach i będą one teraz dokładnie prześwietlone - informuje Maassen. BdV ciągle analizuje sposoby i drogi radykalizacji islamistów. Hans-Georg Maassen twierdzi, że nie nastąpiło to poprzez internet. - Z naszych analiz wynika, a przeanalizowaliśmy cały szereg przypadków, że radykalizacja następuje głównie w środowisku rodzinnym i wśród przyjaciół - mówi.
Najwyższa pora zacząć pracować z frustratami życiowymi i ich mobilizować pod swoimi skrzydłami.
 
Do góry Bottom