Kalifat dla opornych, czyli jak powstaje państwo na przykładzie Państwa Islamskiego

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Gwoli uczciwości to nie jest jedyne państwo na bliskim wschodzie, w którym homoseksualistów karze się śmiercią. Choć może nie w tak widowiskowy sposób.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Jak podaje kierownictwo IS, miasto zostało zajęte przez 300 bojowników, mimo że stacjonowało tam ponad 20 tysięcy irackich żołnierzy. Jeden z młodych mężczyzn, który brał udział w ataku, powiedział dziennikarzowi, że zajęło im to cztery dni. "Nie atakowaliśmy wszystkich naraz. Uderzyliśmy mocno w pierwszą linię, także za pomocą zamachów samobójczych. Pozostali bardzo szybko uciekli" - mówił dżihadysta. "My walczymy o Allaha, oni walczą o pieniądze i inne rzeczy, w które tak naprawdę nie wierzą" - dodał.

300 dżihadystów wygrało przeciw 20.000 żołnierzy.
To pokazuje jedno, że prawo Clausewitza obowiązuje nadal. Czyli siła armii/partyzantów/rebeliantów to iloczyn uzbrojenia, dowodzenia i morale. Przy zerowym morale mamy do czynienia z zerową siłą.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
W ramach kronikarskiego obowiązku spieszę poinformować, że oficjalna "wojna cywilizacji", która brzmi cacy pod względem marketingowym, się rozpoczęła. Nastąpiło pierwsze starcie.

Zachód po raz pierwszy starł się z IS na lądzie. Wymiana ognia w Iraku
karslo, PAP
20.01.2015 , aktualizacja: 20.01.2015 15:00
W Iraku po raz pierwszy doszło do bezpośredniej wymiany ognia między siłami lądowymi Zachodu a bojownikami dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS) - poinformował kanadyjski generał Michael Rouleau.


Kanadyjskie jednostki specjalne, należące do sił zachodniej antyislamistycznej koalicji w Iraku, wizytowały posterunki na froncie wraz z kurdyjskimi bojownikami (peszmergami), gdy dostały się pod ostrzał islamistów z broni automatycznej i moździerzy. Kanadyjczycy odpowiedzieli ogniem i wyszli z konfrontacji bez strat - powiedział Rouleau stacji CTV News w Ottawie. Rouleau odmówił podania, gdzie doszło do incydentu.

Zachodnia koalicja antyislamistyczna w Iraku

Kanada jest jednym z państw, które przyłączyły się do utworzonej z inicjatywy USA koalicji walczącej z IS. 69 kanadyjskich żołnierzy, przebywających w Iraku, zajmuje się szkoleniem irackiego wojska i doradzaniem mu w walce z IS. Nie biorą oni udziału w czynnej walce, ale mają prawo odpowiedzieć ogniem w razie ataku.

Rząd w Ottawie wysłał do Iraku również sześć myśliwców CF-18, samolot-cysternę do tankowania w powietrzu oraz dwa samoloty rozpoznawcze w ramach misji bojowej obejmującej ok. 600 żołnierzy kanadyjskich sił powietrznych.

W Iraku na życzenie tamtejszego rządu trwają naloty na pozycje IS w tym kraju; w antyislamistyczną ofensywę zaangażowane są siły USA, Australii, Belgii, Danii, Francji, Holandii, Kanady i Wielkiej Brytanii.

Oraz wiadomość o przejęciu talibów przez ISIS:

Jagielski: Na granicy Afganistanu i Pakistanu tworzy się kalifat Państwa Islamskiego. Rywal Al-Kaidy
karslo, PAP
20.01.2015 , aktualizacja: 20.01.2015 10:07
Na afgańskim pograniczu, u podnóża Hindukuszu, w mateczniku Al-Kaidy i talibów, pojawił się ich następca i rywal - dżihadyści z sunnickiej organizacji zbrojnej Państwo Islamskie (IS) - pisze korespondent PAP Wojciech Jagielski.
Filie kalifatu, ogłoszonego latem zeszłego roku w Syrii i Iraku, na południu Afganistanu i górzystym pograniczu Pakistanu pojawiły się już jesienią. Utworzyli je pomniejszej rangi komendanci afgańskich i pakistańskich talibów, rozczarowani brakiem wojennych sukcesów i niezdecydowaniem starych, partyzanckich komendantów.

Afgańskiemu kalifatowi przewodzi były więzień Guantanamo

Afgańska filia kalifatu powstała w południowej prowincji Helmand i przewodzi jej były komendant talibów mułła Abdul Rauf, wywodzący się z rodu Ahundzadeh, wpływowej i ustosunkowanej dynastii polityków i przemytników narkotyków. W latach 1996-2001, gdy talibowie rządzili w Afganistanie, Rauf był jednym z dowódców ich wojska. Po inwazji Amerykanów jesienią 2001 r. dostał się do niewoli i wiele lat spędził w więzieniu w Guantanamo. Uwolniony, natychmiast przystał do partyzantki talibów.

Opuścił ich szeregi jesienią, zarzucając talibom kunktatorstwo, intryganctwo i przedkładanie partykularyzmów i solidarności plemiennej nad sprawę światowego dżihadu. Jesienią przejął w Helmandzie kontrolę nad kilkoma powiatami. Rozkazał pościągać z masztów białe flagi talibów i zastąpić je czarnymi sztandarami kalifatu.

Filia kalifatu w Pakistanie

Hindukuska filia syryjsko-irackiego kalifatu pojawiła się też po pakistańskiej stronie granicy. Powstała w wyniku kolejnego rozłamu, jaki uśmiercił tamtejszych talibów. Emirem pakistańskiej filii kalifatu ogłoszony został Hafiz Sajjed Chan, przewodzący dotąd talibom w Orakzaju, jednej z siedmiu autonomicznych krain z terytorium Wolnych Plemion Pasztuńskich, leżących po pakistańskiej stronie granicy z Afganistanem. Akces do hindukuskiej filii kalifatu zgłosili także komendanci talibów z pasztuńskich krain Chajber, Badżaur, Kurram, Swat, Hangu i Dir. Wśród buntowników, którzy nazwali się Radą Chorassanu (od muzułmańskiej nazwy krainy, obejmującej Iran, Afganistan i część Pakistanu), nie ma komendantów z Północnego ani Południowego Waziristanu, głównych twierdz pakistańskich talibów. Do rady weszli za to komendanci afgańskich talibów z położonych nad pakistańską granicą prowincji Kunar i Nangarhar, a także podkabulskiego Logaru.

Za zwolenników kalifatu w Pakistanie uchodzą wierni z Czerwonego Meczetu w Islamabadzie i tamtejszy imam maulana Abdul Aziz Ghazi. W 2007 r. wraz z bratem Abdulem Raszidem z kierowanego przez nich Czerwonego Meczetu próbowali przeprowadzić muzułmańską rewolucję w pakistańskiej stolicy. Ich rebelia została krwawo stłumiona przez wojsko, ale dała początek ruchowi pakistańskich talibów.

Rozłamy wśród talibów

Po siedmiu latach terrorystycznej wojny, która pochłonęła więcej ofiar niż wojna w Afganistanie, pakistańscy talibowie są w całkowitej rozsypce. Początek upadkowi dało zabicie przez Amerykanów ich emira Hakimullaha Mehsuda w 2013 r. Jego następcą został mułła Fazlullah ze Swatu, ale doprowadziło to do secesji talibów z Waziristanów, spośród których wywodzili się wszyscy wcześniejsi emirowie. Rokosz wywołał lawinę schizm i pakistańscy talibowie poszli w rozsypkę. Pakistańskie władze obawiają się, że właśnie kłótliwość komendantów talibów, ich brak zdecydowania i jakiejkolwiek strategii stały się główną przyczyną buntu przywódców Rady Chorassanu.

Tak jak w Afganistanie, do powstania hindukuskiej filii kalifatu przyczynił się narastający spór między starszym pokoleniem przywódców talibów, ukrywających się za granicą i młodszymi i radykalniejszymi komendantami średniego szczebla, którzy uczestniczą w walkach. Młodszym imponują sukcesy kalifatu, posiadającego już własne terytorium, administrację i jasny, wzniosły cel - świętą wojnę, podczas gdy emirów afgańskich talibów interesuje wyłącznie Afganistan i gotowi są nawet układać się z kabulskim rządem.

"Nie każda czarna flaga jest zaraz flagą kalifatu"

Przejście pod sztandary kalifatu, spod rozkazów emira talibów mułły Omara (formalnie podlega mu także Al-Kaida) pod komendę kalifa Abu Bakra al-Bagdadiego, zapewniłoby buntownikom powód i cel wojny, a przede wszystkim dostawy broni i fundusze na partyzancką działalność. Pojawienie się hindukuskiego wilajetu (tak jego przywódcy nazywają zgłaszających się pod jego skrzydła dżihadystów z Libii, Algierii, Egiptu, Arabii Saudyjskiej, Jemenu czy Libanu) oznaczałoby kłopoty dla Zachodu, pragnącego wycofać się z 13-letniej wojny w Afganistanie. Byłoby też symboliczną klęską wyrosłej tam Al-Kaidy, której kalifat rzucił przed rokiem wyzwanie i podjął walkę o przywództwo światowego ruchu dżihadystów.

Thomas Ruttig, znawca Afganistanu z kabulskiego ośrodka analitycznego Afghanistan Analysts Network, zaleca ostrożność przy szacowaniu wpływów hindukuskich filii kalifatu. "Nie każda czarna flaga jest zaraz flagą kalifatu, a większość sporów między komendantami talibów wynika nie z różnic ideologicznych, lecz osobistych animozji - mówi Ruttig. - Afgańscy komendanci znani są z łatwości, z jaką zmieniają sojusze, a do przymierza z kalifatem mogą się odwoływać choćby po to, by przydać sobie znaczenia".

Zdaniem Ruttiga liczba zwolenników kalifatu pod Hindukuszem jest póki co niewielka i trudno im będzie przekonać Afgańczyków do wyższości świętej wojny nad solidarnością plemienną. "Afgańskich talibów interesuje wyłącznie Afganistan i poza Afganistanem nigdy nie walczyli - mówi Ruttig. - Pakistańscy talibowie są na hasła dżihadu znacznie podatniejsi".
 
Ostatnia edycja:
T

Tralalala

Guest
B8HeF2jIEAA1CtV.jpg
 

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Przynajmniej nie będzie już pierdolenia w komentarzach, że egzekucje to fejk.
ISIS nie może już nawet normalnie zastrzelić człowieka, żeby ich nie posądzali o "photoshopa".
 
Ostatnia edycja:

Sputnik

Szalony naukowiec
482
2 173
Ja obejrzałem raz i starczy. Ilość Breivików we krwi mi podskoczyła do maksimum. Zupełnie się nie dziwię, że jankesy napierdalają w islamskie ścierwo rakietami.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 168
to był ten jordański pilot co władze jordani powiedziały że jak go odjebią to oni odjebią wszystkich jeńców isisowych?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Na dłuższą metę za każdym sukcesem stoi merytoryka. W akapowe społeczeństwo też jakoś trzeba byłoby wtłoczyć pod pozorem obyczajów reguły kontrwywiadowcze, neutralizujące działania ewentualnych ludzi działających na rzecz zniesienia akapu. Inaczej się nie utrzyma. Dlatego wolnościowcy powinni mieć jakąś religię. W przeciwnym razie, wolną lukę wykorzystają inni i zadziałają w innym kierunku.
 
C

Cngelx

Guest
Meh... zajmuję się swoimi sprawami i nawet nie wiedziałem, że takie ciekawe rzeczy dzieją się na świecie.
Póki co mnie to nie dotyczy, Państwo Islamskie jest daleko.

<psychopata_mode>
Ale jakiegoś urzędnika też można byłoby złapać i podpalić. Nagrać filimik. wrzucić w internety.
Prawo na ziemi to prawo strachu.
</psychopata_mode>
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 168
a nie lepiej cały us jakiś, jak mają dzień wewnętrzny? zablokować wyjścia i ognia... :)
 
C

Cngelx

Guest
a nie lepiej cały us jakiś, jak mają dzień wewnętrzny? zablokować wyjścia i ognia... :)
Dałoby to słaby efekt psychologiczny. Na nagraniu musi być widać jak płonie żywe ciało, musi być widać cierpienie i ból.

Podpalając budynek widzę szereg przeszkód w wykonaniu dobrej jakości nagrania:
- potrzebna byłaby dość droga kamera, która mogłaby cały czas pracować przy wysokiej temperaturze otoczenia
- w pomieszczniach byłoby ciemno, więc na nagraniu słabo byłoby widać palonych żywcem urzędników
- mimo drogiej kamery istniałoby duże ryzyko uszkodzenia sprzętu i nośnika z nagraniem
- po zakończonej akcji istniałaby konieczność wejścia do budynku w celu odebrania nagrania

Dla dwóch ostatnich punktów, można byłoby to zorganizować w ten sposób, że nagranie od razu jest zapisywane gdzieś na zdalnym serwerze, ale to jeszcze bardziej skomplikowałoby całą operacje.
Natomiast nagrywanie jak płonie budynek lub nienagrywanie niczego → brak jakiegokolwiek efektu.
 
Do góry Bottom