Kalifat dla opornych, czyli jak powstaje państwo na przykładzie Państwa Islamskiego

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Rizpekt dla logistycznego ogarnięcia.

Ekspert: Atak IS może nastąpić wszędzie
Dzisiaj, 8 maja (12:28)
Państwo Islamskie (IS) ma długoterminową strategię terrorystyczną wobec Europy, tymczasem Zachód już jest spóźniony, by się z tym wrogiem uporać - mówi w rozmowie z PAP wybitny znawca świata muzułmańskiego, arabista i historyk, prof. Jean-Pierre Filiu.

- Daesh (Daesz), czyli arabski akronim dla tak zwanego Państwa Islamskiego, to organizacja terrorystyczna stosująca totalitarne praktyki i mająca totalitarne plany. Priorytetem numer jeden jest zawsze służba bezpieczeństwa i inwigilowanie lokalnej ludności - charakteryzuje pokrótce w rozmowie z PAP ekspert, wykładowca w Instytucie Nauk Politycznych (Science Po) w Paryżu.

IS w czerwcu ub.r. ustanowiła na części terytorium Iraku i Syrii kalifat. Według prof. Filiu "nic tam dobrze nie działa poza represjami". - Edukacja została całkowicie przeorganizowana tak, żeby szerzyć propagandę. Pomoc społeczna generalnie jest sposobem nagradzania za lojalność wobec totalitarnego aparatu. Policja jest wszechobecna, często pochodzący z Europy dżihadyści denuncjują, biją, a czasami torturują i zabijają lokalną ludność - opisuje ekspert. Zwraca przy tym uwagę, że problemem jest nierównowaga, jeśli chodzi o stan wiedzy IS i Zachodu na temat strony przeciwnej.
Dżihadyści w swoich nagraniach w internecie często na bieżąco odnoszą się do toczonych na Zachodzie debat na tematy polityczne i społeczne.

Filiu podkreśla, że dżihadyści wiedzą o nas bardzo dużo, a my o nich niewiele.

Liczbę bojowników IS w Syrii i Iraku szacuje się na 30-40 tysięcy, z czego 5-6 tysięcy to osoby z europejskimi paszportami. - Ci (ostatni) ludzie są coraz ważniejsi, dlatego IS rekrutuje ich do utrzymywania porządku, pilnowania lokalnej ludności, która generalnie sprzeciwia się tej totalitarnej organizacji - mówi arabista.

Wiadomo także, że terrorystyczny program IS został przyjęty jako kierunek działań przez dwa główne dżihadystowskie ugrupowania: na Synaju - przez tak zwanych Zwolenników Świętego Domu (Ansar Bait al-Maqdis; inaczej Zwolenników Jerozolimy - Ansar Jerusalem), oraz ostatnio w Nigerii - przez islamistyczne ugrupowanie Boko Haram.

W kontekście ostatnich konfliktów na Bliskim Wschodzie prof. Filiu, jeden z najlepszych francuskich znawców świata muzułmańskiego, zastanawia się jednak nie nad tym, "co jest nie tak z islamem, ale co jest nie tak z Europą; jak może być tak ślepa". Jest przekonany, że "potrzebny jest większy udział Europy w odstraszaniu, albo pokonaniu tego bezprecedensowego zagrożenia", jakim jest IS. - Zamiast tego - zastrzega - widzimy, że Europa, każdy europejski kraj coraz bardziej skupia się na swych własnych wewnętrznych sprawach i priorytetach. - W niewystarczający sposób wymieniamy się wiedzą i zasobami, żeby zaplanować wspólną wizję, która z europejskiego punktu widzenia powstrzymywałaby coraz większy napływ dżihadystów - dodaje.

Rozmówca PAP wskazuje, że koordynator UE ds. zwalczania terroryzmu Gilles de Kerchove wykonuje "imponującą pracę", ale walka z IS to "nie tylko kwestia zwalczania terroryzmu". - Mówimy tu o potrzebie deradykalizacji, a co ważniejsze - wspólnej strategii wobec Syrii, gdzie leży klucz do rozwiązania problemu. Od 2011 r. trwa tam wojna domowa przeciwko reżimowi Baszara el-Asada - podkreśla arabista. - Asad i Daesh to dwie strony tego samego medalu i nie da się walczyć z jednym, bez walki z drugim - dodaje.

- Daesh to wróg i nie ma strategii, żeby go zwalczać - uważa wykładowca Sciences Po. Według niego Zachód już jest spóźniony, by się z tym wrogiem uporać.

Ekspert jest za to przekonany, że IS ma długoterminową strategię terrorystyczną wobec Europy. "Podczas gdy Daesh powoli rozwija strategię, rekrutuje ludzi w środku Europy, albo wysyła dżihadystów z powrotem (do Europy) z Bliskiego Wschodu, to my czekamy na ich następny atak" - zauważa Filiu.

Wzywa on do prowadzenia polityki, która mogłaby - jak to ujmuje - "zneutralizować podstawową przyczynę zagrożenia" ze strony IS. Jak tłumaczy, główne przyczyny nie leżą ani w Europie, ani w naszych społeczeństwach, ani w naszych więzieniach. "Są w Syrii, gdzie ten +potwór Daesh+ się rozwinął. Do tej pory operacja sił amerykańskich z powietrza nie uderzyła znacząco w Daesh. W naszym wspólnym europejskim interesie jest zwalczanie tej kwestii u samych korzeni" - dodaje.

Na pytanie o skalę przygotowań dżihadystów do przeprowadzenia ataku w Europie, Filiu odpowiada, że "są oni nie tylko przygotowani, lecz rozmawiają wyłącznie o tym". "Niestety mam bezpośredni dostęp do ich propagandy w internecie, znam więc ich oryginalne teksty. I tak np. jedna z ostatnich wiadomości głosiła, że będą sprzedawać francuskie kobiety i dzieci na targach niewolników. A więc chcą zaatakować" w Europie - konstatuje ekspert i zaznacza, że od ponad roku przestrzega przed groźbą 11 września w Europie.

Styczniowy atak na francuski tygodnik satyryczny "Charlie Hebdo" i sklep koszerny w Paryżu, w którym to zginęło 12 osób, był opisywany w mediach właśnie jako francuski 11 września. - Obawiam się, że na kontynencie europejskim możemy mieć w przyszłości do czynienia z atakiem porównywalnym nie pod względem skali (liczby ofiar), ale pod względem koordynacji i symultaniczności" działań - wskazuje rozmówca PAP.

Jego zdaniem atak może nastąpić w Europie "wszędzie, ponieważ dżihadyści usprawiedliwiają atak dopiero po jego dokonaniu". - Chcą uderzyć, kiedy mają możliwość, a dopiero później znajdują motyw - tłumaczy.

Zwraca uwagę, że Zachód może mieć do czynienia z "niekończącą się walką (z IS), jeśli będzie jedynie próbował śledzić cele". - Musimy przewidywać ataki i uderzać w struktury dowódcze aparatu terrorystycznego - podkreśla.

Spytany o rolę Turcji w regionie i jej politykę wobec IS, Filiu odparł, że w tym kontekście widać jaskrawy brak współpracy ze strony UE i USA. "Musimy grać na Turcję, zwłaszcza, że jest główną bramą dżihadystów z i do Syrii" - zaznacza.

Do tej pory Turcy wydalili 1400-1500 dżihadystów, którzy chcieli wkroczyć na terytorium Turcji, by następnie móc wjechać do Syrii. Filiu jest przekonany, że gdyby UE zintensyfikowała współpracę z Turkami, zrobiliby oni dużo więcej w kwestii przeciwdziałania podróżom dżihadystów.

Jego zdaniem przyszły duży atak dżihadystów w Europie będzie miał dwie główne konsekwencje: odwet na społeczności muzułmańskiej i interwencję wojskową o zbyt dużej skali. "To jest błędne koło, dlatego musimy je przerwać, ustalając nasze własne priorytety i plany tak, żeby nie wpaść w pułapkę dżihadystów, którzy za nas będą ustalać agendę" - podsumował.

Na koniec dodał, że polityka USA bombardowania IS w Iraku i Syrii wykazała brak skuteczności.

Żeby tylko zostawili jakichś pomocy naukowych, bo można się spokojnie od nich uczyć.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Naśmiewacie się, a PKB w IS rośnie:

link_cEQOE6gwtFS1qArTatoeKXj3VAegInLE,w300h223.jpg


Isis has purportedly opened its own luxury hotel in Iraq's second city Mosul for members of the extremist group to stay in while visiting.


Pictures circulated by Isis-affiliated social media accounts show members tending to a well-maintained garden, polishing floors and cleaning windows, expansive swimming pools and two black Isis flags flying at the front of the multi-storey building.


http://www.independent.co.uk/news/w...s-262room-luxury-hotel-in-mosul-10227777.html

Zastanawiam się jak by reklamować taki przybytek. "Skorzystaj z oferty last minute", raczej nie zrobi furory, "Wybuchowa impreza" też nie bardzo, a i wszelkie skojarzenia z "Gorącą zabawą" nie przejdą.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Jak to było zorganizowane! Autobusy jakieś popodstawiali czy co...

Islamiści wywołali bunt w więzieniu. Ponad 60 zabitych, uciekły dziesiątki osadzonych
tw, PAP
10.05.2015 , aktualizacja: 10.05.2015 10:35
50 więźniów i 12 policjantów zginęło, gdy w więzieniu ok. 80 km na północny wschód od Bagdadu wybuchł bunt, w wyniku którego uciekły dziesiątki osadzonych - poinformowały w sobotę służby bezpieczeństwa. Do zorganizowania ucieczki przyznali się islamiści z IS.

W więzieniu w Al-Chalis było przetrzymywanych ok. 300 ludzi skazanych za terroryzm. Ofiary śmiertelne wśród więźniów i policjantów to efekt zamieszek jeszcze na terenie zakładu, a także pościgu za uciekinierami w nocy z piątku na sobotę - podały władze. Nie wiadomo, czy w więzieniu przetrzymywani byli wysokiej rangą skazani terroryści.

- Więźniowie zaczęli najpierw walczyć między sobą, co przyciągnęło uwagę strażników, którzy rozpoczęli interwencję - relacjonowało anonimowo źródło policyjne. Wówczas więźniowie zaatakowali strażników i odebrali im broń. Zdołali także zająć więzienny magazyn uzbrojenia.

Według irackich służb uciekło ok. 40 więźniów. W Al-Chalis ogłoszono godzinę policyjną, a służby przystąpiły do rewizji domów w poszukiwaniu zbiegów.

Ucieczkę zorganizowało Państwo Islamskie

Za zorganizowanie ucieczki z więzienia opowiada islamistyczna organizacja Państwo Islamskie (IS), która wdarła się do więzienia przy użyciu ładunków wybuchowych w celu uwolnienia 30 więźniów i dotarcia do więziennego składu broni - podała sympatyzująca z radykałami organizacja Amaq News Agency. Według niej na teren więzienia przedostali się następnie członkowie szyickiej milicji i wywiązały się starcia.

Winę IS za uwolnienie osadzonych i zabójstwa dokonane w więzieniu potwierdził przedstawiciel lokalnych władz oraz regionalne władze wojskowe.

Radykalnie sunnickie Państwo Islamskie kontroluje znaczne obszary Iraku i Syrii. Irackie władze walczą z IS na północy i zachodzie kraju; armię wspierają atakami z powietrza Stany Zjednoczone.

Liczne ucieczki z więzień

W ciągu dwóch minionych lat w Iraku dochodziło do spektakularnych ucieczek z więzień. W lipcu 2013 roku skoordynowane zamachy na dwa zakłady karne w pobliżu Bagdadu umożliwiły ucieczkę ponad 500 więźniów. Wzrost znaczenia IS i ofensywa rozpoczęta w czerwcu 2014 roku zaowocowały kolejnymi ucieczkami. Dało to dżihadystycznemu ugrupowaniu możliwość rekrutowania byłych sunnickich więźniów, głównie w miastach Tikrit i Mosul.
W sumie plan w sam raz na Dzień Sznura. Oddolna, zdecentralizowana amnestia.
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 288
Jak to było zorganizowane! Autobusy jakieś popodstawiali czy co...

Islamiści wywołali bunt w więzieniu. Ponad 60 zabitych, uciekły dziesiątki osadzonych
tw, PAP
10.05.2015 , aktualizacja: 10.05.2015 10:35
50 więźniów i 12 policjantów zginęło, gdy w więzieniu ok. 80 km na północny wschód od Bagdadu wybuchł bunt, w wyniku którego uciekły dziesiątki osadzonych - poinformowały w sobotę służby bezpieczeństwa. Do zorganizowania ucieczki przyznali się islamiści z IS.



No i Staszek osiwiał jak gołąb...​
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Rozłam.

"Kalifat Państwa Islamskiego jest nielegalny"
1 godz. 40 minut temu
Przywódca Frontu al-Nusra, syryjskiego odłamu Al-Kaidy, oświadczył w środę wieczorem, że kalifat, jaki chce ustanowić rywalizujące z Frontem ugrupowanie Państwo Islamskie, jest nielegalny. Dodał, że nie widzi w najbliższym czasie możliwości rozwiązania konfliktu.

W wywiadzie dla katarskiej telewizji Al-Dżazira szef al-Nusry Abu Mohammed al-Dżulani wykluczył pojednanie między tymi dwiema organizacjami dżihadystycznymi.

"Oni (Państwo Islamskiego, IS) ogłosili kalifat, ale znawcy odrzucają tę ideę jako nielegalną. To nie jest oparte na prawie islamskim" - mówił Dżulani w wywiadzie, którego pierwszą część Al-Dżazira wyemitowała w ubiegłym tygodniu.

Wrogość między Frontem al-Nusra a Państwem Islamskim pogłębiła się po ogłoszeniu przez IS w czerwcu 2014 roku zamiaru utworzenia kalifatu na opanowanych przez bojowników terenach Syrii i Iraku.

Dżulani oświadczył, że dżihadyści z IS nie są związani nakazami, które obowiązywały jego organizację. Chodzi m.in. o "niepodkładanie ładunków wybuchowych na targowiskach i niezabijanie ludzi w meczetach" - wyjaśnił. Zarzucił Państwu Islamskiemu, że nie jest "na poważnie zaangażowane w walkę z reżimem" syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, przeciwko któremu w marcu 2011 roku wybuchły w Syrii protesty, przekształcone następnie w konflikt zbrojny, również między różnymi ugrupowaniami rebelianckimi.

Powiedział także, że ok. 30 proc. bojowników Frontu al-Nusra to obcokrajowcy, w tym niewielka liczba Amerykanów. Ugrupowanie notuje w ostatnim czasie wiele zwycięstw nad siłami reżimowymi w prowincji Idlib, w północno-zachodniej Syrii.

W pierwszej części rozmowy Dżulani oznajmił, że misją Frontu jest obalenie reżimu w Damaszku i że nie przewiduje się przeprowadzania z terytorium Syrii zamachów na zachodnie cele.

Chyba Zachód komuś posmarował. Swoją drogą, szkoda tego wyrzuconego Clarksona z BBC - mógłby sobie pożartować o tym, do czego są zdolne zorganizowane bandy kierowców Toyot...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
W porę się obudzili...

W poszukiwaniu Saladyna - islamiści budują struktury państwa
Sobota, 6 czerwca (06:00)
Państwo Islamskie (ISIS) jako pierwsza organizacja terrorystyczna posiada swoją gospodarkę, wyposażoną w aparat skarbowy, i w bliskim czasie we własną walutę, wspieraną przez zewnętrzne źródła finansowania, struktury mniej i bardziej legalnego handlu. Ale ekonomia, to co stanowi o jego sile, może przesądzić rychło o jego kresie.

Na początku maja Państwo Islamskie przyznało się do pierwszego ataku w USA. Doszło do strzelaniny przed budynkiem wystawowym w miejscowości Garland w stanie Teksas, w którym zorganizowano konkursową wystawę karykatur proroka Mahometa. Cóż, public relations bez zarzutu...

IS przypomniało o sobie opinii publicznej i dodało rangi. Dziwne było natomiast to, że w mediach mówiono o Państwie Islamskim, jako o grupie zbrojnej. Może to sposób, by osłabić horror, jakiego doświadcza świat islamu, a razem z nim inne partie naszej cywilizacji. To, że Państwo Islamskie nie jest grupą zbrojną, ale quasi-państwem, nie powinno być już dzisiaj zaskoczenia. Świadczą o tym działania polityków. Czy w przeciwnym razie angażowałoby tak mocno uwagę ONZ?

A więc quasi-państwo?

Miesiąc temu Rada Bezpieczeństwa ONZ opowiedziała się za polityką zaprzestania finansowania Państwa Islamskiego działającego na terytorium Iraku i Syrii. Zabroniła też kupowania starożytności pochodzących z ogarniętej wojną Syrii, a także zagroziła sankcjami państwom i podmiotom w przypadku kupowania ropy naftowej od dżihadystów z Państwa Islamskiego i Frontu al-Nusra.

Owe wezwanie, chociaż przyjęte z entuzjazmem przez media, pokazuje że nieprzejrzystość polityk wokół Państwa Islamskiego jest ich cechą podstawową. Przyjrzyjmy się dalszej części apelu: Rada Bezpieczeństwa ONZ zaapelowała o zaprzestanie płacenia islamistom okupów za porywanych ludzi. Rezolucja została zgłoszona przez Rosję, natomiast jej przyjęcie było jednomyślne. Założenia rezolucji są wiążące i pozwalają Radzie Bezpieczeństwa ONZ na nakładanie sankcji na podmioty prawa międzynarodowego, które łamią jej zapisy. Dokument nie przewiduje jednak możliwości użycia siły wojskowej wobec tych, którzy będą handlować z dżihadystami. W tekście rezolucji podkreślono, że Państwo Islamskie "generuje zyski angażując się zarówno bezpośrednio jak i pośrednio w grabież i przemyt przedmiotów będących dziedzictwem kultury, dzięki czemu może finansować rekrutację i wzmacniać działalność operacyjną i prowadzić ataki terrorystyczne".

Ambasador USA przy ONZ Samantha Power, komentując przyjęcie rezolucji, wyraziła niezadowolenie ze stanowiska Rady Bezpieczeństwa ONZ, która jej zdaniem - "powinna była wykazać się podobną determinacją wcześniej, kiedy trwały wysiłki na rzecz zakończenia wojny w Syrii. Dodała, że ten trwający cztery lata konflikt doprowadził do "powstania potęgi Państwa Islamskiego". Power ma dużo racji, chociaż można by przy tej okazji wspomnieć o tragicznej w skutkach interwencji USA w Iraku w 2003, i infantylnej polityce europejskiej w czasie arabskiej wiosny.

Media karmią okrucieństwem, do którego się przyzwyczajamy. Czy pamiętamy jeszcze o spalonym w klatce jordańskim pilocie, zamordowanych nad brzegiem morza Koptach, bezustannych mordach popełnianych na szyitach. Bezprecedensowe okrucieństwo powoduje, że przywódcy państw protestują, zbierają się na marszach (jak po wydarzeniach w redakcji "Charlie Hebdo"), ale dla opinii publicznej te piarowskie zabiegi są rodem z cyrku, bo niejasna jest polityka Stanów Zjednoczonych, Europy i wszystkich podmiotów, zaangażowanych w konflikt, jak Iran, Turcja czy Arabia Saudyjska. Wspomnijmy o Rosji i Chinach, które są również graczami na tej scenie. Być może okrucieństwo IS jest okrucieństwem systemowym, które wielu podmiotom i instytucjom się opłaca. Dzięki niemu płynie rzeka saudyjskich pieniędzy i transporty wojskowego sprzętu z różnych stron świata.

Co przegapiliśmy
Początki Państwa Islamskiego sięgają ataku Al-Kaidy Osamy Bin-Ladena na WTC 11 września 2001 roku. Dzisiaj możemy mieć duże wątpliwości, co do założeń wojny z terrorem, którą rozpoczęły po "September Eleven" Stany Zjednoczone pod przwództwem prezydenta George'a Busha. Waszyngton dał bowiem wyraźny sygnał, że wojna się będzie toczyć bez konfrontacji z sojusznikami Stanów Zjednoczonych: Arabią Saudyjską i Pakistanem. Tymczasem wszystkie dokumenty, które dochodziły do Białego Domu podkreślały rolę Arabii Saudyjskiej w finansowaniu Al-Kaidy. Nie chodziło tylko o pieniądze, ale też o propagowanie wahhabizmu, XVIII-wiecznej odmiany islamu, która narzuca prawo szariatu i uznaje szyitów i wyznawców sufizmu za niewiernych, równych chrześcijanom i żydom. Patrick Cockburn w swojej książce "Państwo Islamskie" cytuje Richarda Holbrooke'a, specjalnego wysłannika amerykańskiego rządu do Afranistanu i Pakistanu, który mówiąc z kolei o istotnym wpływie Pakistanu na talibów, zauważył: "Być może walczymy z niewłaściwym przeciwnikiem w niewłaściwym kraju".

Państwo Islamskie było odnogą Al-Kaidy, by po kilku zmianach nazw i przywódców (kolejno Al-Zarkawi jak i Raszid al-Baghdadi zostali zlikwidowani) działać niezależnie od momentu wycofywania wojsk amerykańskich z Iraku w 2006 roku. Wojna w Syrii wpłynęła na rozwój tej wyjątkowo okrutnej organizacji, która sprzymierzyła się z syryjską Al-Kaidą i An-Nusrą. Rzecz jasna, w zgodzie z wahhabizmem, zaatakowała społeczności innych wyznań (w tym szyitów) i Wolną Armię Syrii, kierowaną przez byłych oficerów armii, walczącą z reżimem prezydenta Assada. Eskalacja wojny nastąpiła 11 lipca 2013 roku, gdy ISIS zamordowało członka Najwyższej Rady Wojskowej Wolnej Armii Syrii - Kamala al-Hammamiego. Na północy Syrii organizacja terrorystyczna rozpoczęła walkę z Kurdami, a potem podjęła systematyczną eksterminację chrześcijan, alawitów, szyitów, oraz Kurdów. Nadal walczy przeciw nim słabnąca Wolna Armia Syrii i sunnicki Front Islamski. Na początku 2014 roku od działalności ISIS odcięli się byli sojusznicy Dżabhat an-Nusra oraz Al-Kaida. To nie osłabiło ISIS, który w Iraku zdobył Mosul i Tikrit. 29 czerwca 2014 roku ogłoszono powstanie kalifatu Państwa Islamskiego, na czele którego stanął Abu Bakr al-Baghdadi, który według ISIS stał się przywódcą muzułmanów całego świata.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Trudno oszacować, ilu dżihadystów należy do tej organizacji. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka oceniało liczbę bojowników na 50 tysięcy i 6000 świeżych rekrutów (w tym 1000 cudzoziemców). Szacunki CIA w wrześniu 2014 był mówiły o możliwości zmobilizowania od 20 do 32 tysięcy ludzi w Syrii i Iraku, podczas gdy wcześniejsze szacunki amerykańskie operowały liczbą około 10 aktywnych zwolenników pod bronią.

ISIS się bogaci
Wspomniane już opanowanie terenów na północy Iraku (Mosul) oznacza, że IS kontroluje istotne obszary ekploatacji złóż ropy naftowej. Według informacji jakie zgromadziła ONZ w listopadzie 2014 roku dżihadyści zarabiali dziennie na handlu ropą od ok. 850 tys. do 1,6 mln dolarów.

Dlatego strategia prezydenta USA Baracka Obamy zakładała uderzenie w pola naftowe, by zablokować źródła finansowania ISIS. Ale Państwo Islamskie to zróżnicowany biznes kryminalny i ropa jest tylko jednym z kilku źródeł przychodów. Niewątpliwie najważniejszym, ponieważ pola naftowe, z których korzysta ISIS należą do najbardziej efektywnych na świecie. Brak technologii i personelu powoduje jednak, że wyniki ekonomiczne są znacznie słabsze, niż mogły by być. Wydobycie ISIS w Syrii ocenia się na 44 tys. baryłek w Syrii i ok. 4 tys. baryłek w Iraku.

Ropę sprzedaje się z dużym upustem pośrednikom za 20-35 dolarów za baryłkę. Do rafinerii surowa ropa trafia za ok. 60 dolarów za baryłkę, co jest ceną sporo poniżej średniej rynkowej. Pośrednicy na punktach kontrolnych płacą ok. 5000 dolarów łapówki za wywiezienie ropy z terenów pod kontrolą ISIS. Paradoksalnie, przy okazji wrogowie ISIS też stają się coraz bogatsi. Kurdyjscy przemytnicy, którzy zajmują się ropą, mogą liczyć na przychody ok. 300 tys. dolarów dziennie. Jedna z kurdyjskich gazet ujawniła ostatnio niektóre mechanizmy handlu: na liście osób zajmujących się handlem jest kilka rządzących Kurdystanem rodzin, oddział Toyoty w Erbil, który sprzedaje ciężarówki ISIS; członek kurdyjskiego Politbiura i lider operacji wojskowych oraz kilka średnich wielkości rafinerii. Niektóre osoby z listy zajmowały się handlem jeszcze w czasach reżimu Saddama Husseina. Handlarze zapewniają również odpowiedni strumień dóbr dla ISIS: ciężarówki, benzynę i cysterny gazu.

Przemysł zbrodni
Ropa nie jest, jak powiedzieliśmy, jedynym źródłem przychodów islamskich ekstremistów. Jeżeli ISIS potrzebuje kapitału inwestycyjnego na zatrudnienie personelu i pozyskanie sprzętu wysokiej jakości, by wzmocnić kontrolę na terenami sunnickimi, zgłasza się do darczyńców w krajach Zatoki Perskiej. Często też, co potwierdza cytowane stanowisko ONZ, ISIS sięga po pieniądze z rozbojów, porwań i okupu. Nie tak dawno, szwedzka firma zapłaciła za swojego pracownika, 70 tys. dolarów. Okup za zamordowanego dziennikarza Jamesa Foleya okazał się za wysoki. ONZ szacuje że dzienne dochody z okupów wynoszą 96-123 tys. dolarów. Pieniądze płyną też ze sprzedaży podrobionych papierosów, leków, telefonów komórkowych, antyków i zagranicznych paszportów. Na przykład, przemyt papierosów z Syrii do Turcji wzrósł pięciokrotnie, przemyt telefonów komórkowych pięciokrotnie, przemyt paliwa trzykrotnie. ISIS jest również opodatkowuje też czarny rynek handlu starożytnościami - stawki wynoszą 20-50 procent od transakcji, w zależności od regionu i typ starożytności.

Te szczególne formy nielegalnego handlu są atrakcyjne dla terrorystów, ponieważ w typowych sektorach działalności kryminalnej: na rynku narkotyków i w handlu bronią panuje duża konkurencja.

Dzisiaj, działalność gospodarcza ISIS pod wieloma względami nie różni się od legalnej. Posiada różnorodne dochody i źródła, poszukuje i rozwija nowe linie zysku, i koncentruje się na najbardziej udanych produktach i przewagach konkurencyjnych. ISIS przemycał ropę z Syrii, zanim jego bojownicy weszli do Iraku. Co więcej, ekspansja IS ma nie tylko podłoże religino-ideologiczne, ale i ekonomiczne; potencjalne zyski z bogatych irackich pól naftowych był jednym z powodów, dla których bojownicy Państwa Islamskiego rozpoczęli ofensywę na Irak. ISIS jest przedsiębiorcze: zdobyto pewną liczbę modułowych mini-rafinerii, które są tanie, mobilne i nie potrzebują dużego zaangażowania kapitałowego. Amerykański Departament Obrony namierzył kilkanaście takich urządzeń.

Bankowy łącznik
Liderzy ISIS są również racjonalnymi aktorami biznesowymi. Starają się o najlepsze profesjonalne usługi; angażują się w analizę zysków i kosztów, koncentrując się na zbrodni, która daje najwyższą nagrodę przy najmniejszym ryzyku. Korzystają przy tym z zaawansowanych technologii i rekrutują najlepszych pracowników na całym świecie.

Przykładają też wiele starań o utrzymanie elastyczności płynności finansowej swoich przedsięwzięć.

Według Sekretarza Generalnego Związku Banków Arabskich, Wissama Fattouha, amerykańskie władze są głęboko zaniepokojone możliwościami finansowymi ISIS i wzmogły presję na banki arabskie, aby zapobiegły przelewom środków ISIS w ramach ich systemu bankowego.

"Departament Skarbu USA jest bardzo zaniepokojony finansowaniem islamskiego państwa . Amerykanie zdają sobie sprawę, że w przeciwieństwie do Al-Kaidy ta organizacja terrorystyczna wymaga ciągłego finansowania" - powiedział Wissam Fattouh w wywiadzie prasowym. Dodał, że społeczność międzynarodowa jest również zaniepokojona faktem, że ISIS zaczął kontrolować obszary, na którym znajdują się szereg banków komercyjnych, a więc ma dostęp do ich skarbców. Szacuje się, że dżihadyści w samym Mosulu wzbogacili się w ten sposób o setki milionów dolarów. A później wydali na tym terenie własne karty identyfikacyjne.

Gospodarczy kontratak
Prezydent Stanów Zjednoczonych i inne rządy oczekiwały, że uderzenie w przemysł naftowy ISIS będzie ową srebrną kulą, które uśmierci widmo Państwa Islamskiego. Tak się jednak nie stało. Według raportu "Foreign Affairs" w skuteczne zwalczanie Państwa Islamskiego musi być zaangażowana wspólnota biznesu. Żeby osłabić gospodarczo ISIS, nie wystarczy ograniczyć jego finansowanie, ale odkryć i zinfiltrować jego instytucje, rozpoznać modele działania. Innymi słowy, biznes ma wejść w struktury nielegalnego biznesu.

Aby powstrzymać firmy w kurdyjskim Iraku od sprzedaży lub rafinacji ropy naftowej, Zachód osiągnie więcej, gdy rząd w Bagdadzie zapłaci dobrze Kurdom za ropę i będzie źródłem przychodów w regionie. Jeżeli tego nie zrobi, Kurdowie poszukają alternatywy, nawet jeżeli by mieli być po niewłaściwej strony mocy.

Wysiłek w powstrzymaniu ekspansji ISIS powinien też objąć zachodnie firmy. Przemysł farmaceutyczny i energetyczny monitoruje dynamikę nielegalnego handlu, firmy ubezpieczeniowe mają wgląd do statystyki porwań i rozbojów. Kluczem jest więc specyficzne partnerstwo publiczno-prywatne, gdzie obie strony efektywnie dzielą się informacjami i opracowują alternatywne modele funkcjonowania biznesu. Obie strony mogą też przestrzegać klientów, że kupując nielegalne towary, finansują jedną z bardziej brutalnych odmian terroryzmu.

Na razie nikt w walce z ISIS nie brał społeczności biznesu dostatecznie pod uwagę. Ale bez takiej współpracy, Waszyngton nie może liczyć na powodzenie w tej rozgrywce. Współpraca taka zakłada dzielenie się informacją. Problem polega na tym, że wojna z Państwem Islamskim, o której decyduje dziesiątki zmiennych, karmi się niewiedzą i dezinformacją, a kontakt rządów z opinią publiczną na Zachodzie jest w tej mierze niepełny i spóźniony.

Prezydent Barack Obama powiedział, że Ameryka oczekuje w Syrii umiarkowanych współpracowników i przeciwników prezydenta Assada. Być może łatwiej oczekiwać na mądrego władcę w świecie islamu. Myślą możemy wracać do historii i myśleć o kimś pokroju Saladyna. Problem z tym władcą jest taki, że był z pochodzenia Kurdem i szyitą. To nie byłyby dla niego dobre czasy.

Paweł Badzio
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Państwo Islamskie coraz bardziej jak państwo.

Dżihadyści z IS mają ministerstwo ds. męczenników
Wczoraj, 18 czerwca (21:54)
Samozwańcze Państwo Islamskie utworzyło w 2014 roku ministerstwo ds. męczenników, które zajmuje się rodzinami zamachowców samobójców, przyznaje im zapomogi i renty. To bardzo sprawny system - mówi w czwartkowym wywiadzie dla "Le Figaro" ekspert ds. islamu Mathieu Guidere.

Proces doboru zamachowców jest starannie przemyślany; są to ochotnicy, ale kryterium ich selekcji to nie porządek zgłoszeń, lecz stopień determinacji przyszłych kamikadze - wyjaśnia ekspert.

Kandydaci na męczenników są szkoleni i w zależności od tego, czy chodzi o atak pojedynczego samobójcy, czy złożoną operację, w którą zaangażowanych jest wiele osób, przygotowania mogą trwać od tygodnia do wielu miesięcy.

"Zakończone są one zazwyczaj pobytem (zamachowca) w luksusowym hotelu, co ma mu dać przedsmak nagrody, jaka czeka na niego w raju" - mówi Guidere.

O śmierci zamachowca rodzinę informuje SMS-em lub telefonicznie ministerstwo ds. męczenników, które prócz opieki finansowej gwarantuje bliskim "męczennika" korzyści praktyczne i symboliczne, jak priorytet w wybieraniu tych osób do pełnienia funkcji publicznych czy zagwarantowanie udziału oraz prominentnego miejsca w ważnych ceremoniach. "System jest sprawny, rekompensaty atrakcyjne" - dodaje ekspert.

"Na razie jednak IS wykorzystuje swoich kamikadze jako broń taktyczną na terytorium Syrii i Iraku. To jest priorytet. Ale nic nie powstrzyma tej organizacji od wysłania europejskich aspirujących zamachowców samobójców do ich własnych krajów, by przeprowadzać i tam ataki" - ostrzega Guidere.

Na razie "żaden sympatyk IS na Zachodzie nie uzyskał jeszcze pozwolenia na dokonanie samobójczego zamachu, tak jak to robiła Al-Kaida. W przeciwnym wypadku mielibyśmy już masakry na wielką skalę w samym środku Paryża" - konkluduje.

 

Cptkap

Well-Known Member
701
3 238
Ciekawe kto im pisze scenariusze. Czy siedzi sobie taki Ahmed z Muhhamadem aż w końcu "Ahmed! Mam!...".
Czy może jakieś konkretne wytyczne dostają od mocodawców.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Rzeź w Kobane. Dżihadyści zamordowali 146 osób
Dzisiaj, 26 czerwca (11:00)
146 osób zostało zamordowanych przez dżihadystów z samozwańczego Państwa Islamskiego w ciągu ostatnich 24 godzin. Do masakry doszło w syryjskim mieście Kobane – podaje agencja AFP.

Rami Abdel Rahman, dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, powołując się na służby medyczne w Syrii potwierdził śmierć 146 osób.

Wśród Kurdów zastrzelonych we wsi Barkh Butan na południe od Kobane są kobiety i dzieci. Według Obserwatorium Praw Człowieka, mieszkańcy wsi wspierali walczących z dżihadystami.

Wielu z nich zginęło z rąk dżihadystów we własnych domach, inni zostali rozstrzelani. Ekstremiści ostrzelali także osiedla mieszkalne rakietami.

Do miasta skierowany został oddział bojowników Wolnej Syryjskiej Armii, liczący od 50 do 200 osób.

Walki w Kobane, syryjskim mieście kontrolowanym przez Kurdów i położonym bezpośrednio przy granicy z Turcją, rozgorzały wczoraj w nocy. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, sunniccy terroryści dokonali najpierw samobójczego zamachu na pozycje kurdyjskie, a następnie przeszli do ataku.

Oj tam, samozwańczego. Państwo jak państwo - zawsze się trochę etatyzuje... Zresztą przecież każde państwo kiedyś było samozwańcze. Biednego Kalifatu się czepiajo i dyskryminujo.
 

Imperator

Generalissimus
1 569
3 557
A niby dzielna, robotniczo-chłopska armia Kurdystanu gromiła na wszystkich frontach Kalifat. Czyżby te wieści były przesadzone?
 
Do góry Bottom