GAZDA
EL GAZDA
- 7 687
- 11 166
widocznie jakaś impreza zamknięta, jak tych dwóch musiało sie zakraść do kościoła
Nie dwóch a czterech, bo zakonnice to też ludzie.Ksiądz odprawiał mszę dla dwóch osób?
Tomasz Gabiś o nowym tekście Clausa Leggewie i Daniela Cohn-Bendita, zwanego "czerwonym Danym"
Lord Acton napisał:Współistnienie w obrębie jednego organizmu państwowego wielu narodów odnosi skutek podobny do rozdziału Kościoła od państwa. Zapobiega mianowicie pojawianiu się zjawiska służalczości, dla którego jedynowładztwo stanowi znakomitą pożywkę; cel ten osiąga poprzez wzajemne równoważenie się interesów, mnogość stowarzyszeń i organizacji związkowych, a także poprzez pluralizm poglądów i punktów widzenia, dzięki czemu wspomaga obywatela w kształtowaniu i obronie własnego zdania, ucząc go zarazem tolerancji i szacunku dla opinii innych. Działa ponadto na rzecz niezależności, rozbijając opinię publiczną na szereg ugrupowań, z których każde żywi i głosi własne przekonania, stanowiąc niewyczerpane źródło i kuźnię postaw politycznych, jak również różnorodnych powinności, których już nie wyznacza odgórnie najwyższa wola suwerena. Wolność jest matką różnorodności, ta zaś ze swej strony ubezpiecza wolność, stwarzając organizacyjne mechanizmy jej realizacji. (...)To wewnątrzpaństwowe zróżnicowanie stawia tamę ingerencji państwa, w razie gdyby zechciało ono wykroczyć poza wspólną wszystkim sferę polityki i wedrzeć się na obszar życia społecznego, które wymyka się ustawodawstwu, rządząc się samorzutnie skrystalizowanymi prawami. (...)Zespolenie różnych narodów w obrębie jednego państwa jest dla cywilizowanego świata równie niezbędne jak organizowanie się jednostek ludzkich w społeczeństwa. Narody znajdujące się w niższym stadium rozwoju zyskują dzięki politycznej wspólnocie z nacjami stojącymi na wyższym poziomie intelektualnym. Chylące się ku upadkowi, naznaczone piętnem dekadencji narody, których żywotność jest na wyczerpaniu, odradzają się dzięki styczności z młodszą, bardziej dynamiczną populacją. Ludy, które zatraciły zdolności organizacyjne i sztukę rządzenia, czy to wskutek demoralizującego wpływu despotyzmu, czy też rozprzęgającego działania demokracji, uczą się ich na nowo od silniejszej i zdrowszej moralnie rasy. Takie zjawisko odnowy i wzajemnego zaszczepiania dodatnich cech zaistnieć może tylko w warunkach współżycia narodów pod jednymi rządami. To właśnie nie gdzie indziej, jak w tyglu wspólnej państwowości zachodzi ów proces stapiania się narodów, dzięki któremu jedna cząstka ludzkości może przekazać swoją witalność, wiedzę i zdolności drugiej. Tożsamość granic politycznych i narodowych hamuje rozwój społeczeństw, a narody popadają w stan analogiczny do tego, na jaki skazują się ludzie, którzy odcinają się od swych bliźnich.
Bo chce przyjąć więcej imigrantów. Proste. A jak ich będzie już więcej, to liczba biurokratów do ich obsługi będzie musiała wzrosnąć.Dla mnie to jest zwykła manipulacja. Cohn-Bendit z kamratem, chcą mniej biurokracji przy przejmowaniu uchodźców. Nie wiemy, czy chcą więcej biurokracji przy innych rzeczach związanych z uchodźcami,
W tradycji wolnościowej też taki występował. I nie mam tu nawet na myśli jakiś lewicowych anarchistów, bo wystarczy spojrzeć na chrześcijańskiego, klasycznego liberała Lorda Actona (to ten, którego Rothbard podziwał, że jak mało kto z wiekiem się radykalizował i na którego powoływał się często Korwin-Mikke, w czasach gdy chciał państwa od Morza Czarnego do Bałtyckiego ze stolicą w Budapeszcie i językiem urzędowym angielskim). Zapodam cytat:
@libertarianin.tom Jak chcesz po angielsku atakować jakiś Hoppeoidów to tu masz link do oryginału:
http://www.panarchy.org/acton/nationality.html
Gabiś z jednej strony referuje artykuł Cohn-Bendita i jakiegoś Leggiewiego, z którego dowiadujemy się, że "Minister spraw wewnętrznych Thomas de Maizière powiedział w telewizji, że przy przyjmowaniu uchodźców potrzeba większej elastyczności i mniej biurokracji." Co może oznaczać, że ci dwaj mają liberalne podejście akurat w tej kwestii (i może nie tylko w tej, bo co ciekawe na anglojęzycznej Wikipedii można przeczytać, że Cohn-Bendit był przez lewicę krytykowany za pro wolnorynkowe odchylenia, choć mi się coś zdaje, że tę jego promarketowość to w rzeczywistości trzeba włożyć między bajki, niemniej z tekstu Gabisia dowiadujemy się, że wg tych dwóch masowa emigracja między innymi odrodzi "stosunki gospodarcze rodem z manchesterskiego kapitalizmu").
Z drugiej strony Gabiś wyskakuje z jakąś Anettą Kahane, która chce zmiany klucza według, którego rozdziela się imigrantów, tak by jedna trzecia obszaru Niemiec, która jej zdaniem jest teraz zbyt biała taka już nie była. Gabiś straszy, że "Nieunikniona stanie się zatem rozbudowa aparatu administracyjnego, stworzenie tysięcy nowych posad w branży azylowo-imigracyjnej, przeznaczenie więcej środków finansowych na instytucje, organizacje i fundacje zwalczające „ksenofobię”, „nacjonalizm” i „wrogość do obcokrajowców”, rozszerzenie prawno-policyjnej kontroli nad „mową nienawiści”, cenzurowanie internetu, rozbudowanie aparatu policyjnego zarządzającego konfliktami, zwiększenie roli tajnych służb monitorujących i infiltrujących wrogów społeczeństwa wielokulturowego, przygotowanie kadr nauczycielskich do wielkiej reformy edukacji itd. itp. Ponadto, co oczywiste, niezbędne będzie zwiększenie obciążeń podatkowych dla tubylców. No cóż, budowa Nowej Europy, ramię w ramię z przybyszami z całego świata, musi kosztować."
Dla mnie to jest zwykła manipulacja. Cohn-Bendit z kamratem, chcą mniej biurokracji przy przejmowaniu uchodźców. Nie wiemy, czy chcą więcej biurokracji przy innych rzeczach związanych z uchodźcami, więc Gabiś znajduje jakąś Kahane, która chce inaczej rozlokowywać uchodźców. Efektem tego ma być rozbudowa etatystycznego państwa (tak jakby budowa "twierdzy Europa" też temu nie sprzyjała) i na tej podstawie otrzymujemy rozszyfrowanie multikulturalizmu jako niecnej próby zbudowania totalitaryzmu.
A łatwo można zauważyć, że multikulturalizm może być w wydaniu etatystycznym i liberalnym. Artykuł z początku skupiał się na tym drugim, a później Gabiś snuł straszne wizje tego pierwszego.
Ja wiem, że prawicowcy uważają, że multikulti to szkoła frankfurcka, "marksizm kulturowy", rok 68, nowa lewica i wszystko co ich przeraża. Gorzej, że wielu wolnościowców ślepo przyjmuje ich poglądy.
W tradycji wolnościowej też taki występował. I nie mam tu nawet na myśli jakiś lewicowych anarchistów, bo wystarczy spojrzeć na chrześcijańskiego, klasycznego liberała Lorda Actona (to ten, którego Rothbard podziwał, że jak mało kto z wiekiem się radykalizował i na którego powoływał się często Korwin-Mikke, w czasach gdy chciał państwa od Morza Czarnego do Bałtyckiego ze stolicą w Budapeszcie i językiem urzędowym angielskim). Zapodam cytat:
To kim w takim razie ten Cohn-Bendit jest, jak nie komunistą?
Pozory mylą. Prawdziwe siermiężne komuchy za PRL-u wyglądały i zachowywały się podobnie.Nie zgłębiałem nigdy tego Cohn-Bendita. Jak bym miał zgadywać to pewnie obecnie wpisuje się on w polityczny europejski mainstream. Z tym, że on ma pewnie jekieś ideowe uzasadnienie swych poglądów, przez co stał się przedmiotem rozważań Gabisia, a typowy przedstawiciel mainstreamu jest pragmatyczny, liczy się dla niego tylko stołek, a jakąś namiastkę idei ma tylko jako papierek lakmusowy.
To kim w takim razie ten Cohn-Bendit jest, jak nie komunistą?
Zaraz pewnie ktoś się uśmiechnie, że co to za prawica. No tak, ale czy mainstreamowa lewica jest również taką lewicą z prawdziwego zdarzenia?
Ja wiem, że prawicowcy uważają, że multikulti to szkoła frankfurcka, "marksizm kulturowy", rok 68, nowa lewica i wszystko co ich przeraża.
Po drugie, przeszkadzają mi muzułmanie, którzy chcą wszędzie narzucać swój zjebany styl życia całej reszcie świata i posuwają się przy tym do mordowania postronnych ludzi - a ja nie mam najmniejszej ochoty tolerować ludzi, którzy mnie nie tolerują. O, wczoraj zaszlachtowali jakiegoś księdza we Francji. Nie wiem wiem ile osób musi jeszcze zginąć, żeby do wszystkich dotarło że oni są po prostu niebezpieczni? Jeśli chce się budować multikulti, to z ludźmi którzy umieją się zachować - a nie, to niech spierdalają.
Wcześniej pytałem jak libertarianie mogą się ustosunkować do kwestii multikulturalizmu. Moim zdaniem ważne jest aby wyłonił się jakiś taki libertariański obraz rzeczywistości, który rzecz jasna nie musi być podzielany przez wszystkich libertarian, ale który może być przydatny w propagowaniu idei
Media głównonurtowe ani nie są nacjonalistyczne tak jak lud chcący odizolowania czy też pozbycia się obcych, ale też nie mówią, że powinny być otwarte granice.
Tak wiec rozni sa muzulmanie Julianie.
Nie wiem jak inne media, ale "Wyborcza", "Newsweek" i ich zachodnie odpowiedniki trąbią o korzyściach z muzułmańskiej imigracji na okrągło.