Islamizacja Europy

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Ohoho, ISIS wydało jakiś manifest ideowy, Szewko dał na Twitterze linka do tego tekstu:

Tekst opublikowany w Dabiq nr 15. Al Furqan Media

„Dlaczego was nienawidzimy i dlaczego z wami walczymy”

Krótko po błogosławionym ataku na sodomicki klub Krzyżowców przez mudżahedina Omara Mateena, amerykańscy politycy szybko przeszli do potępiania ataku, ogłaszając go zbrodnią nienawiści, aktem terroru i aktem bezsensownej przemocy. Zbrodnia z nienawiści ? Tak. Muzułmanie bez wątpienia nienawidzą liberalnych sodomitów, jak wszyscy podążający za nieskażoną ludzką naturą. Akt terroryzmu ? Najprędzej. Muzułmanom nakazano terroryzować niewierzących wrogów Allaha. Ale akt bezsensownej przemocy? Ktoś mógłby teraz pomyśleć, że przeciętny człowiek Zachodu mógłby wreszcie porzucić męczące zapewnienia, że działania mudżahedina, który wielokrotnie określał swoje cele, intencje i motywacje, nie mają sensu. Chyba że rzeczywiście i naiwnie uważa, że zbrodnie Zachodu przeciwko islamowi i muzułmanom, obrażanie Proroka, palenie Koranu, niesienie wojny przeciwko Kalifatowi, nie wywołają natychmiastowej i brutalnej odpowiedzi ze strony mudżahedinów. Wiecie, że takie ataki jak te dokonane przez Omara Mateena, Larossi Aballa i wielu innych przed nimi i po nich w zemście za islam i muzułmanów mają w pełni sens. Jedynym bezsensem byłaby tchórzliwa odpowiedź bez przemocy. Wielu ludzi Zachodu ma już świadomość, że określanie ataków mudżahedinów jako bezsensowne i nieustanne podważanie tego dlaczego nienawidzimy Zachodu i dlaczego z nim walczymy jest niczym więcej, jak politycznym aktem i narzędziem propagandy. Politycy będą mówili to bez względu na to, jak bardzo będzie to mijało się z faktami i zdrowym rozsądkiem po to, żeby zgromadzić jak najwięcej wyborców przed kolejnym cyklem wyborczym. Dziennikarze i analitycy będą powtarzali to, żeby powiedzieć cokolwiek co odsunie od nich zarzut „politycznej niepoprawności”. Imamowie-apostaci na Zachodzie przyłączą się do tego samego męczącego cliche w obawie przed reakcją społeczności niewiernych, w której zdecydowali się przebywać. Istotą jest, że ludzie wiedzą, że to głupie ale będą to powtarzać ponieważ będą obawiali się konsekwencji odstawania od obowiązującej narracji. Są wyjątki wśród niewiernych, bez wątpienia, ludzie którzy niespeszeni będą głosić, że dżihad i prawa szaria są jak najbardziej islamskie, podobnie jak wszystko inne uznane za tabu przez tłum utrzymujący, że "Islam-jest-religią-pokoju". Ale ci ludzie mają mniejsza wiarygodność ponieważ są spychani na społeczny margines, ich głos jest pomijany a wielki segment mas żyjących w ignorancji nadal wierzy w fałszywą narrację.W związku z tym jest dla nas ważne żeby wyjaśnić Zachodowi w jednoznaczny sposób i ponownie, dlaczego was nienawidzimy i dlaczego walczymy z wami.

1. Nienawidzimy was po pierwsze i najbardziej, ponieważ jesteście niewierzący, odrzucacie jedyność Allaha, zdajecie sobie sprawę czy nie, przez dodawanie mu partnerów podczas modłów, bluźnicie przeciwko niemu twierdząc, że ma syna, fabrykujecie kłamstwa przeciwko jego prorokom i wysłannikom i oddajecie się innym rodzajom diabelskich praktyk. To właśnie z tych powodów jest nam nakazane żeby otwarcie deklarować naszą nienawiść do was i naszą wrogość do was. „Mieliście już piękny przykład w Abrahamie i tych, którzy byli z nim, kiedy powiedzieli do swego ludu: "Zaprawdę, my nie mamy nic z wami i z tym, co wy czcicie oprócz Boga! Wyrzekamy się was! Pojawiła się między nami i wami wrogość i zawiść na zawsze, chyba że uwierzycie w Boga Jedynego!" (Al-Mumtannah, 4). Ponadto, tak jak pierwszym powodem żeby was nienawidzić jest wasza niewiara, tak wasza niewiara jest pierwszym powodem żeby was zwalczać, ponieważ nakazano nam zwalczać niewiernych dopóki nie podporządkują się autorytetowi islamu, albo stając się muzułmanami, albo płacąc dżizja – dla tych, których stać jest na tę opcję, i żyć w upokorzeniu pod rządami muzułmanów. Nawet jeśli przestaniecie z nami walczyć, to w najlepszym wariancie powstrzymamy się od ataków na was, żeby skoncentrować się na bliższych i pilniejszych zagrożeniach, aby wreszcie odnowić nasza kampanię przeciwko wam. W najlepszym wypadku możecie ją odsunąć w czasie. „I zwalczajcie ich, aż ustanie prześladowanie i religia będzie należeć do Boga.” (Al-Baqarah , 193)

2. Nienawidzimy was ponieważ wasze świeckie, liberalne społeczeństwa pozwalają na rzeczy których Allah zakazał, podczas gdy zakazują wiele z tych, które Allah dozwolił. Sprawa która was nie zaprząta, ponieważ oddzieliliście religię od państwa a tym samym daliście najwyższy autorytet waszym kaprysom i pragnieniom poprzez legislatorów, których wybraliście i którym daliście władzę. W ten sposób chcecie obrabować Allaha z jego praw, które mają być przestrzegane i chcecie przypisać te prawa sobie. „Prawo jest od nikogo, tylko od Allaha” (Yusuf, 40). Wasz świecki liberalizm prowadzi was do tolerowania a nawet do wspierania „praw gejów”, pozwala na rozpowszechnianie alkoholu, narkotyków, cudzołóstwa, hazardu, lichwy, oraz zachęca do atakowania tych, którzy potępiają te brudne grzechy i występki. W takim razie będziemy prowadzić wojnę przeciwko wam, ażeby powstrzymać was od szerzenia waszej niewiary i rozpusty, waszego sekularyzmu i nacjonalizmu, waszych perwersyjnych liberalnych wartości, waszego chrześcijaństwa i ateizmu – i całej korupcji i nieprawości z nimi związanych. Uczyniliście swoją misją „wyzwolenie” społeczeństw muzułmańskich, my uczyniliśmy naszą misją zwalczanie waszych wpływów i ochronę ludzkości przez waszymi błędnymi koncepcjami i zboczonym stylem życia.

3. W sprawie ateistycznych wyrzutków, nienawidzimy was i będziemy nieść przeciwko wam wojnę ponieważ nie wierzycie w istnienie naszego Pana i Kreatora. Jesteście świadkami niezwykłej kompleksowości budowy stworzonych bytów, oszałamiającej i niewytłumaczalnej precyzji praw fizyki rządzących wszechświatem, ale utrzymujecie, że wszystko to pochodzi z przypadkowości. Uznajecie, że ten kto uznaje te niezwykłe znaki, których doświadczamy dzień po dniu, że jest to dzieło Mądrego, Wszechwiedzącego Stwórcy a nie przypadkowego zdarzenia, musi być obrażany, krytykowany, wypychany poza margines. „Czy, oni zostali stworzeni z niczego? Czy oni sami są stwórcami?” (Ar Tur, 35).

Wasza niewiara w naszego Stwórcę dalej wiedzie was do zaprzeczenia w Dzień Sądu i twierdzenia, że „żyje się tylko raz”. „Ci, którzy nie wierzą, twierdzą, że nie będą wskrzeszeni. Powiedz: "Ależ tak! Na mojego Pana! Z pewnością zostaniecie wskrzeszeni! Następnie zostaniecie powiadomieni, z całą pewnością, o tym, co czyniliście! A to dla Boga jest łatwe."”(At-Taghabun,7)

4. Nienawidzimy was za wasze zbrodnie przeciwko islamowi i prowadzimy wojnę przeciwko wam, żeby ukarać was za wasz atak na naszą religię. Tak długo jak wasi poddani będą drwić z naszej wiary, obrażać proroków Allaha, w tym Noego, Abrahama, Mojżesza, Jezusa i Mohammada, palić Koran i otwarcie podważać prawa szariatu, będziemy kontynuować nasz odwet, nie przy pomocy sloganów i plakatów, tylko przy pomocy kul i noży.

5. Nienawidzimy was za wasze zbrodnie przeciwko muzułmanom, wasze drony i wasze bombowce, zabijające i okaleczające naszych ludzi na całym świecie, i za wasze marionetki na zawłaszczonych terytoriach, prześladujące muzułmanów, torturujące i prowadzące wojnę przeciwko każdemu kto głosi prawdę. W związku z tym walczymy, żeby powstrzymać wasze zabijanie naszych mężczyzn, kobiet i dzieci, żeby uwolnić tych, którzy są uwięzieni i torturowani i żeby zemścić się za niezliczonych muzułmanów, którzy cierpieli w rezultacie waszych czynów.

6. Nienawidzimy was za najechanie naszych ziem i walczymy żeby was z nich wyrzucić. Tak długo jak będzie choćby cal terytorium, który zostanie dla nas do odzyskania, dżihad będzie kontynuowana jako osobisty obowiązek każdego muzułmanina.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
To co jest ważne do zrozumienia, niektórzy mogą twierdzić, że wasza polityka zagraniczna jest tym co wzbudza naszą nienawiść. To powód drugorzędny, na końcu tej listy. Faktem jest, że nawet jeśli przestaniecie nas bombardować, więzić, torturować, zawłaszczać nasze ziemie, nadal będziemy was nienawidzić ponieważ nasz podstawowy powód nienawiści do was nie ustanie dopóki nie przyjmiecie islamu. Nawet jeśli zapłacicie dżizja i będziecie żyć w upokorzeniu pod władzą islamu będziemy dalej was nienawidzić. Z pewnością przestaniemy was zwalczać tak jak każdego niewiernego, który zawrze z nami pakt, ale nie przestaniemy was nienawidzić. To co jest równie ważne do zrozumienia dlaczego z wami walczymy, to nie dlatego, żeby was ukarać i pokonać, ale po to, żeby przynieść wam prawdziwą wolność w tym życiu i zbawienie w kolejnym, wolność od bycia zniewolonym przez wasze zachcianki i pragnienia podobnie jak przez wasz kler i legislaturę, zbawienie przez możliwość czczenia Stwórcy jako jedynego i podążania śladami Jego wysłannika. Zwalczamy was żeby przywrócić was z ciemności niewiary do światła islamu, oraz po to żeby wybawić was z więzów życia tylko sprawami doczesnymi po to, żebyście mogli cieszyć się i życiem doczesnym i błogosławieństwem życia wiecznego. Sednem sprawy jest to jak to się komponuje z naszym terroryzmem, bronią, okrucieństwem i brutalnością. Tak bardzo niektórzy liberalni dziennikarze chcą, żebyście wierzyli, że czynimy to co czynimy ponieważ jesteśmy po prostu potworami bez logiki rządzącej naszymi działaniami. Jest faktem że będziemy kontynuować prowadzenie i eskalowanie przemyślanej wojny, którą Zachód sądził, że zakończył kilka lat temu. Będziemy kontynuowali wciąganie was w bagno, z którego już sądziliście, wydostaliście się, a w którym jak się zorientujecie, utknęliście tylko głębiej. A my będziemy kontynuować, aż zaproponujemy wam wydostanie się na naszych własnych warunkach. A więc możecie nadal wierzyć, że ci „podli terroryści” nienawidzą was ze względu na wasze latte i Timberlandy i możecie kontynuować wydawanie wielkich sum pieniędzy próbując przeważyć w wojnie nie do wygrania, albo możecie zaakceptować rzeczywistość i uznać, że nigdy nie przestaniemy was nienawidzić dopóki nie przyjmiecie islamu. I nigdy nie przestaniemy z wami walczyć dopóki nie zdecydujecie się wydostać z bagna wojny i terroru, akceptując rozwiązania które wam dajemy, takie, które zostały przedstawione przez naszego Pana Ludom Księgi: islam, dżizja lub jako chwilowe wytchnienie – tymczasowy rozejm.

http://www.mpolska24.pl/post/12591

No proszę, to musiał pisać ktoś z dobrą znajomością realiów politycznych Zachodu, jakiś analityk. A najgorsze jest to że odnośnie głupoty kurew które nim rządzą i bierności bydła które na nich głosuje, chyba ma rację.:( Co do tego że nawet upadek Kalifatu nie zahamuje islamskiego ekstremizmu zresztą też...
 
A

Antoni Wiech

Guest
Tommy Robinson, szef PEGIDA UK dostał bana na mecze piłkarskie, bo fotografował się z flagą Anglii z napisem "FUCK ISIS", zarzuca mu się promowanie nienawiści rasowej. Chcieli uniemożliwić mu wyjazd na EURO do Francji, ale zdążył spierdolić. I.. wrzucił zdjęcie do netu z Francji z taką samą flagą. Po powrocie się do niego oczywiście przyjebali i zabrali mu paszport, ale po wpłaceniu kaucji mu litościwie go oddali. Kolejna rozprawa, gdzie chce żeby mu zdjęli bana, we wrześniu.

5768f05b2200002d00f82130.png


tommy-robinson.jpg


http://www.ibtimes.co.uk/tommy-robi...ng-racial-hatred-over-fk-isis-england-1568153
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Uchodźca w Finlandii zaatakował koparkę. Myślał że to jakiś skandynawski potwór. :p

Wydawać by się mogło też, że to islamski luddysta....
...ale nie, to kurwa naprawdę jest dzicz, dzicz i jeszcze raz dzicz.

Wprawdzie to powinno być w wątku "islamizacja koparek i innych maszyn", ale nie będę takiego zakładał.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Uchodźca w Finlandii zaatakował koparkę. Myślał że to jakiś skandynawski potwór. :p

Wydawać by się mogło też, że to islamski luddysta....
...ale nie, to kurwa naprawdę jest dzicz, dzicz i jeszcze raz dzicz.

Wprawdzie to powinno być w wątku "islamizacja koparek i innych maszyn", ale nie będę takiego zakładał.

Z tym potworem to raczej sobie ktoś dopowiedział, w necie z oryginalnego info nic o tym nie ma.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Uchodźca w Finlandii zaatakował koparkę. Myślał że to jakiś skandynawski potwór. :p

Wydawać by się mogło też, że to islamski luddysta....
...ale nie, to kurwa naprawdę jest dzicz, dzicz i jeszcze raz dzicz.

Wprawdzie to powinno być w wątku "islamizacja koparek i innych maszyn", ale nie będę takiego zakładał.

Skąd wiadomo, że to uchodźca i co sobie myślał? Bo jakiś islamofob w Internecie tak napisał? :rolleyes:
A może koparka wjechała na jego teren?
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Z tym potworem to raczej sobie ktoś dopowiedział, w necie z oryginalnego info nic o tym nie ma.
Pewnie dopowiedział, bo jakie inne może być wytłumaczenie tego zajścia. ;)

Skąd wiadomo, że to uchodźca i co sobie myślał? Bo jakiś islamofob w Internecie tak napisał? :rolleyes:
A może koparka wjechała na jego teren?
Nie wjechała. To był imigrant/uchodźca.
A islamofob to pewnie pisał, bo któż biały i normalny dziś na zachodzie nie jest islamofobem.
This is filmed in Vantaa, Finland. The video shows some refugee or immigrant guy trying to fight against an excavator until police comes and takes care of him. Is he trying to stole the vehicle or rape it? I don't know.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Syndrom sztokholmski u zachodniego kleru... Albo po prostu pokora przed inicjatywą i siłą żywotniejszych.

Katolicki teolog: Podziwiam młodych muzułmanów
Deutsche Welle, Niedziela, 22 maja (19:59)
- Jako chrześcijanin mogę uczyć się od muzułmanów siły ich wiary. To jest coś, co dla nas w Europie Środkowej stało się obce - mówi ks. prof. Paul Zulehner - jeden z najbardziej znanych socjologów religii w Europie.

Prof. dr Paul Zulehner, urodzony w 1939 roku austriacki ksiądz i teolog, jest jednym z najbardziej znanych socjologów religii w Europie. Specjalizuje się w badaniach aksjologicznych. Wykładał na uniwersytetach w Bambergu, Pasawie i Wiedniu. Jest członkiem Europejskiej oraz Austriackiej Akademii Nauk.

Deutsche Welle: Księże profesorze, czy ubiegły rok przyniósł księdzu rozczarowanie, czy też nadzieję?

Paul M. Zulehner: - Jestem rzeczywiście troszkę rozczarowany. Gdy ludzie znajdują się w opresji i potrzebie, gdy uciekają przed wojną, powinniśmy ich po prostu przyjąć. Tak też początkowo wyglądała nasza polityka; skoro obozy dla uchodźców wokół Syrii są przepełnione i pękają w szwach, trzeba dać tym ludziom schronienie u nas.

- Tymczasem w wyniku populistycznego rozwoju w niektórych krajach, także w mojej ojczyźnie Austrii, doszło do politycznego zwrotu. Austriacki kanclerz jest naprawdę dumny, że przestawił się z polityki kanclerz Angeli Merkel na politykę premiera Viktora Orbána. Najwyraźniej stracił nadzieję, że można ograniczyć przepływ uchodźców poprzez łagodzenie przyczyn ucieczki.

Za jakim rozwiązaniem opowiedziałby się ksiądz teraz?

- Życzyłbym sobie takiej polityki, która przygląda się przyczynom, a nie zapowiada jedynie, że teraz zbudujemy płoty i się zamkniemy. Potrzebujemy polityki spokojnej ręki, która po części wzięła górę podczas ostatniego szczytu w Brukseli.

- Jednak o wiele ważniejszym niż umowy z Turcją, jest osiągnięcie pokoju w Syrii. Ten kraj jest tak wyczerpany i tak wykrwawiony, że innego wyjścia nie ma. Życzyłbym sobie, żeby wszyscy politycy na bogatym Zachodzie już teraz zastanowili się nad planem Marshalla dla odbudowy Syrii. To by zresztą było rozsądne i ekonomicznie rentowne. Gdybyśmy tam zainwestowali, zwróciłoby się to nam potem.

Wierzy ksiądz, że to możliwe?

- Żadnego innego realnego wyjścia nie ma, jeśli tylko chcemy pokoju. Jedynie, gdy Syria - a także Izrael i Palestyna, czyli epicentrum tego całego konfliktu, który tam się rozgrywa - staną się pokojowym regionem, będziemy mogli żyć w pokojowej Europie. Myślę, że to rozsądny cel.

A fala uchodźców jest dowodem na to, że Syryjczycy chcą pokoju?

- Tak. Niedawno spotkałem kobietę z Syrii, która mi powiedziała: "Ja tak bardzo tęsknię za moimi morelowymi drzewami w Syrii". To jest dla mnie wyrazem tego, że prawdopodobnie wielu z tych, którzy teraz są tutaj, przy pierwszej sposobności życia w Syrii, powróciliby do domu.

Rozmawiamy w Brnie, w Czechach - w jednym z tych państw, które negatywnie zareagowały na propozycje kanclerz Merkel. A przecież tysiące Czechów też kiedyś szukały azylu. Jak Polacy, jak Węgrzy... Skąd w tych krajach aż tak negatywny stosunek do uchodźców?

- W Europie Środkowej spotykam również innych ludzi, jak choćby na tej konferencji ["Dialog w sercu Europy" w Brnie, przyp. red.] ministra kultury, ambasadora, czy burmistrza Brna, którzy mówią: "Chcemy być gościnnym krajem i nie identyfikujemy się z tą histeryczną polityką izolacjonizmu, która przenosi się do nas z Węgier. To naprawdę nie jest w duchu narodu czeskiego".

- Wychodzimy z tradycji C.K. monarchii, która nie znała takiego odgradzania się. Mam wielu przyjaciół w Europie Środkowo-Wschodniej, którzy nie zapomnieli o tym marzeniu, że już w czasach monarchii, ze wszystkimi wadami, jakie miała, istniało coś takiego jak po części zjednoczona Europa. Myślę, że wspólnie powinniśmy to podtrzymać i mówić, w jaki sposób przyczynić się możemy w Europy Środkowej do tego, żeby Europa regionów była silna i solidarna.

Od Bałtyku po Adriatyk mamy niemal wyłącznie państwa narodowe; jedynie w Słowacji i Rumunii żyją duże mniejszości. Ludzie nie wiedzą, jak współżyć z innymi. Czy można coś z tym zrobić?

- Myślę, że tak. Wielu z moich znajomych jeździ na wakacje do państw, które są im całkiem obce. A potem cieszą się, że dane im było poznać żyjących tam ludzi, docenić ich kulturę, zasmakować ich jedzenia. W nowoczesnym państwie takie spotkania są czymś normalnym. Z tego rodzi się przyzwyczajenie, że naród jest silny tylko wówczas, gdy jest częścią rodziny ludzkiej.

- Jako chrześcijanin mogę uczyć się od muzułmanów siły ich wiary. To jest coś, co dla nas w Europie Środkowej stało się obce. Nie tylko tutaj, w Czechach. Również w Austrii. Podziwiam młodych muzułmanów u nas, w Austrii, dla których jest czymś oczywistym wierzyć w Allacha i publicznie przyznawać się do tego.

- Religia stała się interesująca, ponieważ znów wśród nas są ludzie religijni, wyznający inną religię. Jeśli będziemy bez lęku uczyć się od siebie nawzajem, wówczas będziemy zmuszeni zastanowić się nad naszą własną wiarą i wyjaśnić tym z drugiej strony, co u nas jest inne. To najlepsza forma edukacji religijnej, której możemy sobie tylko życzyć.

Podczas konferencji "Dialog w sercu Europy" w Brnie powiedział ksiądz, że problemem nie jest silny islam, lecz słabe chrześcijaństwo.

- Wszystkie badania mówią, że chrześcijaństwo w Europie znajduje się obecnie w stosunkowo silnym kryzysie. Jeśli spojrzeć na Francję, Belgię czy Anglię, to widać, na jak chwiejnym gruncie chrześcijaństwo dziś tam stoi.

A co ksiądz powie na to, że w mocno katolickiej Polsce tak wielu ludzi sprzeciwia się przyjęciu kilku tysięcy uchodźców, ponieważ rzekomo grozi to islamizacją kraju?

- Myślę, że to jest to cena, którą przychodzi płacić za brak międzyreligijnej edukacji. Polacy stoją na początku stosunkowo długiej drogi, którą w Europie Zachodniej mamy już za sobą. Trzeba się nauczyć, że istnieje tylko jeden Bóg i różne drogi do Boga. Że judaizm, islam i chrześcijaństwo zawdzięczają swoje istnienie religii Abrahama, tego ojca wiary. To jest nie do pojęcia, dlaczego te trzy religie nie mogłyby być podstawą przyszłego pokoju religijnego w Europie.

Ksiądz nie wierzy w to, że Europa utraci swoją tożsamość, jeśli przyjmie setki tysięcy, czy nawet miliony islamskich uchodźców?

- Nie. Po prostu dlatego, że również Hiszpania w średniowieczu nie straciła swojej tożsamości na rzecz wysoce cywilizowanego islamu, z którym miała bardzo bliskie stosunki dzięki tak wielkim chrześcijańskim mistrzom, jak Teresa z Avili i Jan od Krzyża.

Tak zwane Państwo Islamskie, dżihad, terroryzm...

- ...to jest zdrada islamu. Sami muzułmanie to mówią. Navid Kermani [niemiecko-irański pisarz i orientalista, laureat Nagrody Niemieckiego Księgarstwa 2015 - przyp.] nazywa to wojną islamu przeciwko islamowi. To dokładnie to samo, co my, chrześcijanie, robiliśmy podczas wojny trzydziestoletniej, kiedy to w imię Boga doprowadziliśmy do wyludnienia niektórych regionów nawet o 70 procent, a ludzie ci zostali zamordowani po prostu dlatego, że należeli do innego odłamu chrześcijaństwa.

- My, chrześcijanie, nie mamy żadnego powodu, żeby użalać się na przemoc w islamie, lecz możemy sobie tylko życzyć, żeby wszystkie religie wyrzekły się przemocy. Dla wierzącego nie ma żadnego powodu, by wykorzystywać Boga na rzecz przemocy wobec kogoś innego. To jest sprzeczne z istotą każdej religii.

Rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol/ Redakcja Polska Deutsche Welle
 
A

Antoni Wiech

Guest
Syndrom sztokholmski u zachodniego kleru... Albo po prostu pokora przed inicjatywą i siłą żywotniejszych.

Katolicki teolog: Podziwiam młodych muzułmanów
Deutsche Welle, Niedziela, 22 maja (19:59)
- Jako chrześcijanin mogę uczyć się od muzułmanów siły ich wiary. To jest coś, co dla nas w Europie Środkowej stało się obce - mówi ks. prof. Paul Zulehner - jeden z najbardziej znanych socjologów religii w Europie.


Kolesie o takim profilu psychologicznym organizowali takie piesze wycieczki:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Krucjata_dziecięca
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Ciekawa analiza autorstwa Tomasza Otłowskiego:

Państwo Islamskie i jego strategia. Kalifat stworzył terrorystyczne perpetuum mobile, które będzie działało nawet, jeśli Zachód wygra z nim w konwencjonalnej wojnie


• Państwo Islamskie (IS) stawia na ilość, a nie jakość zamachów
• Różni się od Al-Kaidy, która planowała wyłącznie spektakularne zamachy
• Strategia IS sieje większy strach na Zachodzie i jest trudniejsza do skontrowania
• IS stworzyło terrorystyczne perpetuum mobile
• Spirala terroru będzie się się kręciła nawet po fizycznym zlikwidowaniu samozwańczego kalifatu - pisze Tomasz Otłowski


Fala ataków i zamachów terrorystycznych, przelewająca się w ostatnich tygodniach przez Europę Zachodnią, znacznie nasiliła i tak żywiołową od dłuższego czasu debatę na temat prawdziwego charakteru zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego i jego zwolenników, przebywających na Zachodzie. Niemal za każdym razem, gdy w Niemczech, Francji czy w Belgii dochodziło w minionych dwóch miesiącach do incydentu terrorystycznego - do którego natychmiast przyznawało się IS - władze tych państw zapewniały, że mimo wszystko "żadnych oficjalnych związków z kalifatem nie można potwierdzić". Tak jakby fakt, że wzięcie przez IS odpowiedzialności za czyny pojedynczych ekstremistów, dokonujących swych ataków przy pomocy prostych narzędzi (siekiera, maczeta, ciężarówka), musiało oznaczać, iż mieliśmy od początku do czynienia z jego "kadrowymi bojownikami". Tymczasem nic bardziej mylnego! Już dwa lata temu, u zarania kalifatu i Państwa Islamskiego, stało się jasne, że filozofia działania tej nowej generacji islamskiego sunnickiego dżihadu na rzecz osiągnięcia jego celów strategicznych jest diametralnie inna, niż Al-Kaidy ("Bazy"). Mamy dziś do czynienia z całkowicie nową jakością w ramach sunnickiego dżihadu, z zupełnie nowym podejściem do metod i środków walki o dominację islamu na świecie.

Spóźnienie Al-Kaidy na Bliskim Wschodzie

Przed latem 2014 roku (a więc momentem pojawienia się IS i jego kalifatu) byliśmy - w kontekście zagrożeń dżihadystycznych - przyzwyczajeni do tego, że naszym przeciwnikiem jest wyłącznie Al-Kaida. Wyraźnie wyodrębniona struktura organizacyjna, która - choć z biegiem czasu coraz mniej scentralizowana - to jednak wciąż (a może właśnie tym bardziej) zachowująca pewną kadrową elitarność. Jej cele - identyczne z tymi, do których dziś dąży Państwo Islamskie - realizowano jednak w taki sposób, jakby decydenci Al-Kaidy z góry zakładali, iż potrwać to musi całe dekady. W odniesieniu do państw i regionów muzułmańskich, główny wysiłek kładziono na działania propagandowe i ideologiczno-polityczne, mające na celu religijne "przebudzenie" tamtejszej ludności i zrzucenie przez nią jarzma pro-zachodnich, skorumpowanych i nepotycznych rządów w drodze islamskich rewolucji. Ale gdy wiosną 2011 roku nadeszła fala rewolt Arabskiej Wiosny, Al-Kaida przespała ten moment i zajęło jej niemal pół roku, zanim podjęła - nie wszędzie udane - próby "podłączenia się" do wydarzeń, często zdominowanych już przez lokalne, rodzime struktury radykalnego islamu. "Twarde" działania militarne i terrorystyczne w świecie islamu Al-Kaida przez lata prowadziła jedynie tam, gdzie miała własne lokalne struktury (Jemen, Arabia Saudyjska, kraje Maghrebu) oraz w tych krajach, w których obecne były wojska zachodnie (Afganistan, Irak).

Nietrafiona strategia Al-Kaidy na Zachodzie

W kontekście działań na Zachodzie, Al-Kaida przez długie lata trwoniła siły i środki na budowę zakonspirowanych sieci uśpionych komórek terrorystycznych. Struktur w większości złożonych jednak nie z lokalnych konwertytów czy nawet potomków islamskich imigrantów (którym nie do końca ufano), ale przede wszystkim świeżo przybyłych z zagranicy bojowników "Bazy", doskonale wyszkolonych weteranów jej operacji w Afganistanie, Pakistanie czy Iraku. Generalnie, strategia operacji terrorystycznych Al-Kaidy wobec Zachodu zakładała pieczołowite, czasochłonne organizowanie zakrojonych na dużą skalę zamachów terrorystycznych, jak najbardziej zbliżonych do "modelowych" operacji "Bazy" z 11 września 2001 roku w USA. Osama bin Laden i jego sztabowcy święcie wierzyli, że takie rzadkie, ale niezwykle krwawe jatki zachwieją w posadach zachodnimi społeczeństwami i rządami, rzucając je na kolana przed potęgą wojującego islamu i mocą Allaha. Już wówczas wiadomo było jednak, że autorzy takich strategii mają blade pojęcie o współczesnym Zachodzie i naturze funkcjonowania jego społeczeństw. Owszem - szokujące w swej skali i brutalności duże zamachy terrorystyczne, przeprowadzone pod szyldem Al-Kaidy w Madrycie (2004) czy Londynie (2005) wzbudziły poważny niepokój i odcisnęły wyraźne piętno w zaatakowanych społeczeństwach Hiszpanii i Wlk. Brytanii, ale w ujęciu strategicznym nie wpłynęły na zmianę polityki tych państw, o Zachodzie jako całości nie wspominając. Presja operacyjna, wywierana przez komórki Al-Kaidy, okazała się zbyt słaba, a tempo działań terrorystycznych za małe - po 2005 roku Europa nie doświadczyła już przez całą dekadę żadnego dużego ataku terrorystycznego ze strony islamistów. Po tym czasie do akcji wszedł już jednak zupełnie nowy gracz.

Nauka na błędach Al-Kaidy

Dzisiaj już wiadomo, że Państwo Islamskie - bo o nim tu mowa - w pełni wyciągnęło wnioski z doświadczeń Al-Kaidy, z której się zresztą organizacyjnie, kadrowo i ideologicznie wywodzi. Według koncepcji strategicznej IS, opracowanej jeszcze w 2013 roku przez Abu Bakra al-Bagdadiego, wówczas lidera ugrupowania Państwo Islamskie Iraku i Lewantu/Syrii (ISIL/ISIS), później samozwańczego kalifa Ibrahima, klucz do sukcesu dżihadu w krajach Zachodu jest inny. Nie chodzi o szokujące w swej skali, ale przeprowadzane z rzadka, "profesjonalne" zamachy terrorystyczne, pochłaniające za jednym razem setki czy tysiące ofiar, a o bardzo częste, niemalże codzienne, niewielkie w swej skali ataki dokonywane w imię Allaha na ulicach miast europejskich. Ataki z użyciem jak najprostszych narzędzi i środków - noży, maczet, samochodów-chłodziarek, prymitywnych IED (improwizowanych ładunków wybuchowych), a nawet gołych pięści. A więc dokładnie to, z czym mamy do czynienia obecnie na Zachodzie - w Niemczech, Francji czy Belgii. Kalif Ibrahim już dwa lata temu, ogłaszając powołanie nowego kalifatu, nawoływał, trawestując zalecenia wypływające wprost z Koranu: "I zabijajcie niewiernych, gdziekolwiek ich znajdziecie" (Koran, 2:191). Podwładni i apologeci kalifa w różnych miejscach świata powtarzają to do dziś. Prawowierni muzułmanie, chcąc sprostać oczekiwaniom kalifa, tego "najpierwszego z wiernych", wzięli sprawy w swe ręce, a dokładniej rzecz ujmując: wzięli w swe ręce noże, topory, maczety itp., i ruszyli na ulice europejskich miast, walczyć ku chwale Allaha. Dzięki temu Państwo Islamskie zdołało dokonać tego, czego swą ospałą strategią nigdy nie była w stanie zdziałać Al-Kaida: autentycznie poruszyło miliony wyznawców Proroka, wzbudzając ferment ideologiczny i religijny zwłaszcza wśród tych z nich, którzy żyją w "świecie Zachodu" (zwanym też światem wojny), czyli Dar al-Harb
i nie mogą się tam odnaleźć.

Ilość zamiast jakości

Za poruszeniem tym szły i czyny, czyli dalsze konkretne działania dziesiątek fanatycznych wyznawców islamu podejmujących ataki - już jako tzw. samotne wilki dżihadu - na dostępne im cele i w dostępny sposób. I to właśnie jest zasadniczy element nowatorskiej, przełomowej strategii IS, zakładającej stworzenie swoistej perpetuum mobile
. Samonakręcającej się spirali terroru, gdzie każdy akt przemocy - nawet jednostkowo niewielki i sam w sobie pozornie niegroźny - wpisuje się jednak automatycznie w szerszy (i o wiele groźniejszy) kontekst starcia dwóch wielkich systemów cywilizacyjnych i religijnych. Suma tych aktów - następujących szybko po sobie w krótkich odstępach czasu - tworzy i umacnia w zaatakowanych społecznościach i narodach państw zachodnioeuropejskich atmosferę strachu i psychozę zagrożenia ze strony "obcych". Według takiego podejścia, im więcej ataków, nawet małych, wręcz symbolicznych, tym lepiej. Liczy się bowiem ilość, w końcu przeradzająca się w jakość samą swą masą, a nie skala poszczególnych jednostkowych incydentów. Innymi słowy - lepiej dokonać sto oddzielnych aktów terroru na przestrzeni np. miesiąca, w których zginie po jednej osobie, niż jednego dużego zamachu z taką samą ilością ofiar raz na kwartał.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Zniszczenie IS nie pomoże

Al-Bagdadi i jego współpracownicy, z których wielu mieszkało i studiowało na Zachodzie, chyba lepiej odcyfrowali psychikę i sposób myślenia przeciętnego mieszkańca Europy czy Ameryki Północnej. Co gorsza, mechanizm ten - raz wzbudzony - może działać już samoistnie, niezależnie od tego, czy struktura, która go zainicjowała, istnieje jeszcze czy już nie. Po Państwie Islamskim i jego wilajetach (prowincjach) może zatem już nie być śladu, ale idea kalifatu IS będzie wciąż żyła własnym życiem i wciąż będzie inspirowała kolejne rzesze adeptów świętej wojny w imię Allaha. W tym sensie obecne wysiłki Zachodu na rzecz zwalczenia kalifatu, prowadzone w konwencjonalny i jakże tradycyjny sposób, są z gruntu oparte na fałszywych przesłankach i podstawach. Walczyć powinniśmy bowiem nie z organizacją terytorialną, ale z ideologią, co jednak jest znacznie trudniejsze, więc lepiej zająć się czymś prostszym... W tym kontekście, choć nieco na marginesie, należy zwrócić uwagę na fakt, że trzeba było aż kilku lat i kilkuset ofiar śmiertelnych, aby w Europie pękła zmowa milczenia wokół takich "prostych zamachów", mających ewidentnie terrorystyczny charakter, bo dokonywanych z pobudek islamistycznych, ale do niedawna jeszcze traktowanych jako "zwykłe" akty kryminalne - często nawet jedynie wykroczenia przeciwko porządkowi publicznemu. Jak "incydent" z centrum Londynu z maja 2013 roku, gdy dwóch muzułmanów nigeryjskiego pochodzenia zaszlachtowało w biały dzień maczetą wracającego ze służby żołnierza regimentu Królewskich Fizylierów, Lee Rigby’ego, obcinając mu głowę na oczach setek przechodniów. Albo jak "wypadek" z 22 grudnia 2014 roku z Dijon we Francji, w którym kierowca samochodu osobowego wjechał w tłum przechodniów na przedświątecznym jarmarku, krzycząc "Allah’u Akbar" i raniąc ciężko 11 osób. Dzień wcześniej francuski konwertyta na islam w podobny sposób zaatakował patrol policji w Joue-les-Tours, dodatkowo używając długiego noża bojowego.

Problem nie do przykrycia

Dziś wiemy już, że to wszystko - a było w Europie takich incydentów ok. 100 w ostatnich trzech latach - to były tylko manewry, takie "ostre strzelanie" przed późniejszymi "prawdziwymi" zamachami i atakami w Paryżu, Brukseli, Nicei, Bawarii czy Normandii. Ale wtedy - trzy, dwa lata temu - brytyjskie i francuskie władze oraz media dosłownie "stawały na głowie", aby tylko nie łączyć tych wydarzeń z islamem i nie określać ich mianem terroryzmu. Dzisiaj taka medialno-propagandowa "maskirowka" jest już trudniejsza do zastosowania, choć wciąż jeszcze możliwa. Władze - odpowiednio niemieckie czy francuskie - wciąż usiłują bowiem traktować swych obywateli, a przy okazji i międzynarodową opinię publiczną, jak idiotów. Próbują wmówić, że w każdym z ostatnich przypadków ataków i zamachów (nawet w Monachium, gdzie absolutnie nie było żadnych motywów związanych z radykalnym islamem) mamy do czynienia z osobami chorymi psychicznie, leczącymi się z depresji albo innych przypadłości socjo- lub psychopatycznych itp. Innymi słowy: nic, tylko istny dom wariatów, ale wszyscy - dziwnym trafem - z pochodzenia i wyznania muzułmanie, do tego w większości niedawno przybyli imigranci...

Ostrze wymierzone w chrześcijan

W tym kontekście nie powinno też dziwić, że w ostatnim czasie kalifat wprost i całkiem już otwarcie wziął na celownik chrześcijaństwo i jego wyznawców na Zachodzie. Potwierdzeniem jest nie tylko bestialski atak na kościół w normandzkim Saint-Etienne-du-Rouvray z 26 lipca br., ale też najnowszy numer internetowego, anglojęzycznego magazynu "Dabiq", wydawanego przez kalifat, a zatytułowany "Złamać krzyż" ("Break the Cross"), zawierający ideologiczne i religijne uzasadnienia dla brutalnych ataków islamskich na chrześcijaństwo. Dochodzi do tego także wprost wyartykułowane wezwanie, skierowane do zwolenników IS na Zachodzie, aby w pierwszym rzędzie atakowali właśnie cele związane z kultem i religią chrześcijańską. Zamach w Normandii to więc zapewne tylko gorzka zapowiedź tego, co czeka Europę, zwłaszcza tę zachodnią, w najbliższym czasie. Jaka jest odpowiedź i reakcja Francji - tej niegdysiejszej "pierwszej córy Kościoła” (dzisiaj coraz częściej z przekąsem nazywanej już "pierwszą córą islamu") - na tak jawne wyzwanie rzucone jej przez kalifat? Oto gdy w kilka dni po wydarzeniach w Normandii wierni protestowali przeciwko rozbiórce zabytkowego, gotyckiego kościoła św. Rity w Paryżu, ich protest został brutalnie rozbity przez policję, powołującą się na... przepisy trwającego już niemal rok stanu wyjątkowego. Tę samą policję, która na francuskim Lazurowym Wybrzeżu przy granicy z Włochami nie jest obecnie w stanie - też w warunkach stanu wyjątkowego! - zapobiec jej forsowaniu przez tłumy muzułmańskich imigrantów, wlewających się na północ z przepełnionego już "uchodźcami" Półwyspu Apenińskiego. Czy Państwo Islamskie - dzięki swej nowatorskiej, ale jakże prostej i skutecznej strategii - jest "skazane na sukces"? Być może, ale jeśli tak się stanie, to tylko dzięki krótkowzroczności i intelektualnej mierności obecnych elit Zachodu, zaślepionych ideologią multi-kulti i regułą "politycznej poprawności ponad wszystko". Nie da się bowiem wygrać wojny z islamskim terroryzmem, wszystkich jego zwolenników zaliczając do grona osób niepoczytalnych, podobnie zresztą jak ludzi nawołujących do moralnej odnowy Zachodu w duchu wartości chrześcijańskich, które ukształtowały naszą cywilizację. Coś trzeba wybrać - jeśli nie chcemy chrześcijaństwa i naszych korzeni, mających już ponad 2 tys. lat, to zostaje nam tylko islam. Tertium non datur.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,120194,...ncjonalnej-wojnie,wid,18462465,wiadomosc.html

W zasadzie poza końcówką - nie wiem na czym ten powrót do korzeni miałby polegać - zgadzam się ze wszystkimi spostrzeżeniami. Ba, to było do przewidzenia, że wobec coraz silniejszej inwigilacji społeczeństwa i infiltracji samych organizacji ekstremistów przez służby, rozbudowane siatki terrorystyczne stały się mało skutecznym i łatwym do wykrycia anachronizmem. Dlatego nadeszła era "samotnych wilków", którzy jedynie inspirują się ideologicznie dżihadyzmem, bez żadnych bezpośrednich powiązań. Nie wiem jak wam, ale mi trochę to przypomina narodziny ruchu komunistycznego po Przewrocie Październikowym: najpierw bolszewicy obalili Rząd Tymczasowy i przejęli władzę nad częścią Rosji, potem zainspirowani ich działaniami marksiści z Niemiec i Węgier próbowali tego samego, to zainspirowało lewactwo gdzie indziej i po paru latach w prawie każdym kraju na świecie działała mniej lub bardziej silna partia komunistyczna.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Islamizacja nie jest możliwa bez pomocy "usłużnych islamizatorów".
Jeden z nich się ujawnił i nazywa się Jacek Borkowicz, a trybuny do wypowiadania swych poglądów udzieliła mu Rzeczpospolita. Trzeba to zapamiętać.
rp.pl » Jacek Borkowicz: Muzułmanie w Europie potrzebują więcej przestrzeni
Ten cytat wystarczy:
Setkom tysięcy muzułmanów, którzy przybyli do Europy, powinniśmy oddać lokalne przestrzenie, gdzie wolno byłoby im trochę więcej. Trudno, pogódźmy się i z tym – nie urządzalibyśmy tam procesji Bożego Ciała. Za to w przestrzeni chrześcijańskiej moglibyśmy nie tolerować głosu muezzina.

Oddać komuś coś czego nie byliśmy wcześniej winni. Jaka dialektyka językowa. Można co najwyżej dać. Jeszcze jedna uwaga. Tekst ten w dziale "Plus Minus" jest pod innym tytułem: "Podzielmy Europę na enklawy". Kto ma te Europę podzielić na te enklawy? Kim są ci MY? No ale w tekście mamy odpowiedź, bo Jacek Borkowicz reprezentuje środowiska żydowskie i "judeochrześcijańskie" (te same co Fronda).
Powoli wyłania się obraz, że akcja islamizacji Europy została starannie zaplanowana, a głównymi jej naganiaczami są środowiska żydowskie, które nienawidzą naszych narodów i naszej cywilizacji.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Nie wyciąga się konsekwencji z fałszerstw wyborczych, bo poprawność polityczna. Oszustwa najwyraźniej są częścią tamtej kultury, więc w ramach ubogacania należy się z tym pogodzić.

Election fraud allowed to take place in Muslim communities because of 'political correctness', report warns
12 August 2016 • 12:01am

Election fraud has been allowed to take place in Muslim communities because of “political correctness”, a major report finds as it calls for unprecedented reforms to the British voting system.

In a report commissioned by the Government, Sir Eric Pickles, the former Conservative Cabinet minister, today warns that the authorities are in a “state of denial” and are “turning a blind eye” to election fraud.

He said that there is evidence of voter fraud “especially in communities of Pakistani and Bangladeshi background” but that the cases have been ignored because of “over-sensitivities about ethnicity and religion”.

Sir Eric warns that “challenging issues” over community cohesion should never be an “excuse” for failing to “uphold the rule of law and protect British liberties”.

Sir Eric’s report makes a series of recommendations to Theresa May, the Prime Minister, and calls for people to require identification when they are voting and for police cordons around polling stations to prevent intimidation.

He also calls for officials at polling stations to be banned from speaking any language other than English and says that it should be made a criminal offense to attempt to influence someone to vote for a candidate because of their religion.

There were concerns that influence and intimidation within households may not be reported, and that state institutions had turned a blind eye to such behaviour because of ‘politically correct’ over-sensitivities about ethnicity and religionReport extract

The former local government secretary began his investigation in the wake of the scandal in Tower Hamlets, London, where the mayor Lutfur Rahman was removed and his election declared void after he was found by a court to have committed corrupt electoral practices including vote-rigging.

Sir Eric said that Rahman had used religion to push Muslims into backing him. Sir Eric said that never again in Britain should people be told that they will “burn in hell” if they do not back a particular candidate.

Sir Eric also sharply criticises the Metropolitan Police for failing to follow up the election court’s ruling with any criminal charges.

He says that the force’s inaction “sends a worrying signal that the police are soft on tackling and prosecuting electoral fraud, when faced with competing operational demands”.

Writing in The Telegraph, Sir Eric says that following his investigation, he now believes “electoral malpractice is far more common than just one isolated London borough thanks to the state’s collective state of denial”.

He adds: “We should never be frightened to look under the rock when what is crawling underneath threatens us all. It is time to take action to take on the electoral crooks and defend Britain’s free and fair elections.”

In what would be a major shake-up of Britain’s voting rules, Sir Eric calls on Mrs May to create new rules requiring people to have identification when they vote.

To stop cases of fraud, Sir Eric, who says that there were 665 alleged cases of electoral fraud last year, says that voters should “have to produce personal identification before voting at polling stations”.

He says that a driving licence, passport or utility bill would have to be shown in order for someone to vote.

He also suggests that the Government could create photographic “electoral cards” for all registered voters but concedes that such a move would cost millions of pounds every year.

The report warns that the Electoral Commission, the voting watchdog, has been “promoting the use of non-English languages could disguise coercion or influence within the polling station”.

He accuses the commission of encouraging people in polling stations to use “community languages” and says English should be “required at all times”.

“Such an approach undermines integration and leaves the door open to fraud,” the report says. “These are not ‘community languages’ – they are foreign languages.”

The report states: “Abuses of postal voting on demand were noted too often be carried out in communities where an individual’s right to vote in secret and exercise free choice may not be fully valued. Evidence was presented of pressure being put on vulnerable members of some ethnic minority communities, particularly women and young people, to vote according to the will of the elders, especially in communities of Pakistani and Bangladeshi background.

“There were concerns that influence and intimidation within households may not be reported, and that state institutions had turned a blind eye to such behaviour because of ‘politically correct’ over-sensitivities about ethnicity and religion.”

Sir Eric also calls for a ban on political activists handling postal ballots to stop “vote harvesting”, when people offer to take people’s ballots to the station for them but encourage them to back a particular candidate.

He also calls for individual postal votes to be reviewed every three years so that “absent voting” is no longer “institutionalised”.

Sir Eric adds: “Last year’s court ruling in Tower Hamlets was a wake-up call that state bodies need to do far more to stamp out corruption and restore public confidence. It was local residents who lost out from the unscrupulous politicians who bullied them and wasted their money.

“Our nation has a proud heritage as the ‘mother of Parliaments’, yet the worrying and covert spread of electoral fraud and state of denial by some bodies threatens that good reputation. It is time to take action to take on the electoral crooks and defend Britain’s free and fair elections.”

Wielka beka z etatyzmu i całego tego kultu demokratycznego. To by było na tyle, jeśli idzie o praworządność. Jaja niezłe. Czekam, aż fałszerstwa sięgną większej skali i rozleją się z rejonów muzułmańskich na całość. Wałki piękne będą mogli wtedy robić. :)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Do góry Bottom