Hulaj dusza – piekła nie ma, czyli na drodze i bezdrożu.....

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Krzysio wyprzedza dorożkarzy i wpada na misiaków... Fakt wina misiaków...
Trafiłeś.
Miałem raz niemal identyczną sytuację, nie z psiarnią ale jakimś gamoniem, na szczęście udało mi się ominąć skurwysyna. To skurwysyn najadł się strachu, bo zrobiłem ostry manewr z klaksonem. Mnie wkurwiają tacy kierowcy, co swym pizdolskim zachowaniem na drodze nie dają innym znaków o swych zamiarach.

Co do psiarni, to oni wkurwiają wszystkich pozostałych swym pierdolonym jestestwem. W zasadzie to powinni mieć zabronione jeździć bez celu, powinni tylko jeździć na interwencje i zawsze na kogucie.
 

WoKu

Anarchoautystyk
Członek Załogi
244
662
Szczerze to nie wiedziałem, że według przepisów wina w tym przypadku leży po stronie skręcającego w lewo. Jak rozumiem skręcając w ten sposób muszę ustąpić wszystkim na przeciwnym pasie, niezależnie czy z przodu czy z tyłu... Ale czy w teorii nie mogłoby to doprowadzić do sytuacji, w której nigdy nie skręcę bo cały czas jadą z przeciwka, albo mnie wyprzedzają? :D
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Waymo (firma Google) ma już 7 milionów przejechanych mil samochodami bez kierowców. Okazuje się, że autonomiczne auta to nie jakaś odległa przyszłość. Pod koniec tego roku zaczynają komercjalizować biznes i wypuszczają na drogi Arizony pierwsze autonomiczne taksówki. Szybko poszło.

0_2Uw5zU-yNlvLzhxx-640x689.png


https://arstechnica.com/cars/2018/0...es-of-testing-putting-it-far-ahead-of-rivals/
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Ale czy w teorii nie mogłoby to doprowadzić do sytuacji, w której nigdy nie skręcę bo cały czas jadą z przeciwka, albo mnie wyprzedzają? :D
Przecież można się w takiej sytuacji zatrzymać przy środku jezdni. Ci z tyłu niemal zawsze mogą mijać po prawej. Jest wolne - to jedziesz.

Szybko poszło.
Niestety. :(
Potem zacznie się dostosowywanie przepisów do tych gamoni, czyli kolejne utrudnienia dla reszty.
A wszędobylskie państwo będzie miało wszystko pod kontrolą i to wyłącznie dla tego, że technologia im to umożliwi.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Jak rozumiem skręcając w ten sposób muszę ustąpić wszystkim na przeciwnym pasie, niezależnie czy z przodu czy z tyłu...

Co to znaczy z tyłu? Zabronione jest wyprzedzanie pojazdu sygnalizującego zamiar skrętu w lewo, więc jeśli jesteś przy lewej skrajnej krawędzi pasa do jazdy w twoim kierunku, to ktokolwiek jest z tyłu i wyprzedza, ten popełnia wykroczenie i będzie winny kolizji. Jest jednak jeden wykręt od tego, który czasem ratuje takich debili, którzy wyprzedzają kolumnę zwalniających pojazdów, bo pierwszy z nich chce skręcić w lewo (czyli jadą na ruskiego), że wykonując manewr powinniśmy się upewnić, że możemy go wykonać bezpiecznie, czyli spojrzeć w lusterko czy jednak nie debil nie jedzie łamiąc przepisy. Ale nie wiem, na ile to jest naprawdę skuteczne - ja generalnie nie patrzę w lusterko w takiej sytuacji.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Zabronione jest wyprzedzanie pojazdu sygnalizującego zamiar skrętu w lewo, więc jeśli jesteś przy lewej skrajnej krawędzi pasa do jazdy w twoim kierunku, to ktokolwiek jest z tyłu i wyprzedza, ten popełnia wykroczenie i będzie winny kolizji.
Policyjny pies nie był przy lewej krawędzi swego pasa, wykonywał skręt w lewo z prawej strony pasa, więc jego zamiar skrętu był widoczny w ostatniej chwili. Ja przypuszczam, że pies nie chciał normalnie skręcić w lewo, a chciał zrobić sobie nawrotkę.
IMO policyjny pies winny. A jeśli prawo uzna, że niewinny, to należy zmienić to prawo, bo zgodnie z taką logiką nigdy nie będzie możliwe skuteczne i bezpieczne wyprzedzanie gamoni.

ja generalnie nie patrzę w lusterko w takiej sytuacji.
Policyjnemu psu w tej sytuacji patrzenie w lusterko nic by nie dało.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
A jeśli prawo uzna, że niewinny, to należy zmienić to prawo, bo zgodnie z taką logiką nigdy nie będzie możliwe skuteczne i bezpieczne wyprzedzanie gamoni.

Tylko w świecie, w którym skręt w lewo będzie oznaką bycia gamoniem. Reguła, w którym nie wyprzedza się skręcających w lewo ma sens w normalnym świecie. Ale dotyczy skrętu w lewo, a nie zawracania.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Prawdziwi, męscy prawicowcy nie mają potrzeby skręcania w lewo. Zaczyna się od łagodnych skrętów w lewo, a kończy na światowym komunizmie.

W akapie znaczenie znaków drogowych trochę się zmieni. Na przykład znak B-21:

obrazek_maly_241228.png

będzie oznaczał zakaz korzystania z dróg przez osoby o poglądach lewicowych.

Natomiast znak B-23:
obrazek_maly_241230.png


będzie oznaczał zakaz korzystania z dróg przez osoby o poglądach lewicowych skłonne do wycofywania się w trudnych sytuacjach.

No i jest jeszcze to:
9d684c589d67031a627ad33d59db65e5.jpg
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Tylko w świecie, w którym skręt w lewo będzie oznaką bycia gamoniem. Reguła, w którym nie wyprzedza się skręcających w lewo ma sens w normalnym świecie. Ale dotyczy skrętu w lewo, a nie zawracania.
Wiesz dobrze że nie o to chodzi. Skręcającego też muszą obowiązywać jakieś zasady. Jak by się przykleił do lewej krawędzi pasa, to nic by się nie stało, bo byłoby go widać. Nikt nie jest w stanie wyhamować z jakiejś szybkości do zera na zbyt krótkim odcinku.

Nie może być również tak, że jak ktoś wyprzedza wcześniej, to skręcający włącza nagle kierunkowskaz i rozpoczyna sobie manewr. Powinien być ustalony czas lub ustalona ilość mignięć kierunkowskazu przed uzyskaniem prawa do skrętu.

W tym przypadku problem jest inny. Jadą pały. Skoro jadą pały, to kierowcy za pałami, boją się to gówno wyprzedzić, bo nikt nie chce mieć z tym gównem do czynienia. Do tego mają stress, bo nie wiadomo do czego te huje się doczepią (a minimalny limit mandatów do wystawienia mają), więc najwięksi pistoleros jadą jak barany. Co więcej, gdyby to było normalne auto co chce skręcić w lewo, to część z kierowców zaczęła by go smyczyć po prawej stronie i korek by się sam rozładował, a kierowca nie podejmowałby nawet próby wyprzedzania.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 555
15 441
https://www.tvn24.pl/lodz,69/ktos-klamie-w-sprawie-smierci-andzeliki,848847.html

e6729cb0-fbce-436d-9cbb-8f830325ac4c.jpg


Bracia bliźniacy, jedno DNA. Ktoś kłamie w sprawie śmierci 18-letniej Andżeliki
www.tvn24.pl

26 czerwca 2018, 14:46
Śledczy już wiedzą, że to może być jedna z najtrudniejszych spraw jakimi się zajmowali, bo bliźniacy Karol i Kamil mają najpewniej to samo DNA. Wyglądają niemal identycznie. Byli w samochodzie, w którym w poniedziałek zginęła 18-letnia Andżelika. Kto prowadził? Według świadków, bliźniacy najpierw zrzucali winę na siebie nawzajem. Potem stwierdzili, że kierowała nieżyjąca dziewczyna.
Andżelika zginęła w pierwszy poranek tegorocznych wakacji. W audi, które wypadło z drogi pod Nowym Sączem oprócz niej jechało dwóch 19-letnich bliźniaków - Karol i Kamil. W momencie wypadku byli pijani. Trafili do szpitala.


- Dysponujemy różnymi, wykluczającymi się wersjami. Nie mogę podawać szczegółów, ale z zeznań najpierw wynikało, że kierował jeden z bliźniaków. Potem mężczyźni sugerowali, że kierowała nieżyjąca już nastolatka - mówi Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach.


Obaj bracia w momencie wypadku w organizmach mieli ponad pół promila alkoholu.

- Lekarze zgodzili się na przesłuchanie jednego z mężczyzn. To ten, który po zdarzeniu opuścił pojazd i został odnaleziony przez służby kilkaset metrów dalej - tłumaczy prokurator.

Śledczy nieoficjalnie przyznają: rozpoczęte właśnie śledztwo może być szalenie trudne.

- Wiele wskazuje na to, że możemy mieć do czynienia z bliźniętami jednojajowymi - mówi prokurator Cebo. A to - jak przyznają eksperci - może bardzo utrudnić ustalenie, kto tak naprawdę odpowiada za śmierć Andżeliki.

Dwie książki, kilka liter różnicy
Doktor Magdalena Spólnicka, szefowa Zakładu Biologii w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji podkreśla, że bliźnięta jednojajowe zawsze mają to samo DNA. - Bliźniacy jednojajowi pochodzą z tej samej, zapłodnionej komórki jajowej, która się podzieliła. Mają więc ten sam materiał genetyczny - tłumaczy. A to oznacza, że trudno będzie stwierdzić, do którego z braci należą ślady DNA znalezione w aucie.

- Współczesna nauka nie jest całkowicie bezradna w takiej sytuacji. Jest metoda, która pozwala wykryć mutacje DNA, które nastąpiły jeszcze w czasie rozwoju embrionalnego. Jest ona jednak droga i czasochłonna - tłumaczy rozmówczyni tvn24.pl.

W praktyce metoda ta sprowadza się do sekwencjonowania genomu. Oznacza to tyle, że próbkę DNA trzeba zabezpieczyć i "przepisać" nukleotyd po nukleotydzie, z których składa się kod genetyczny.


- DNA jest wtedy jak książka napisana czterema literami ułożonymi w różne sekwencje. Potem takie "książki" trzeba porównać. I znaleźć kilka różniących je liter. To drobiazgowa i trudna praca - tłumaczy rozmówczyni tvn24.pl.


Będzie to możliwe tylko wtedy, jeżeli we wraku uda się zabezpieczyć ślad DNA z całą pewnością należący do osoby, która siedziała za kierownicą w momencie wypadku, a nie pasażera. A to nigdy nie jest łatwe.

- To metoda, która nie jest rutynową metodą używaną w kryminalistyce, bo zazwyczaj nie ma potrzeby przeprowadzania tak skomplikowanych analiz - kończy Spólnicka.

Czytanie krwi
Kamil Januszkiewicz jest policyjnym specjalistą, zajmuje się badaniem i zabezpieczaniem śladów krwawych na miejscu przestępstw. Opowiada, że na podstawie krwi nie będzie łatwo ustalić, kto siedział za kierownicą audi.

- Auto koziołkowało. W tego typu, bardzo dynamicznych sytuacjach trudno odtworzyć, jak powstawały poszczególne ślady - opowiada.

Jak mówi, sprawy wypadków komunikacyjnych, w których trzeba udowodnić komuś, że siedział za kierownicą, są zawsze bardzo trudne. Zaznacza, że najważniejszym czynnikiem jest odnalezienie krwi, jednoznacznie wiążącej osobę z zajmowanym przez nią miejscem w pojeździe.

- Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy na poduszce powietrznej kierowcy mogli znaleźć ślady krwi wszystkich uczestników zdarzenia - mówi.

Puzzle
Największe szanse wymiaru sprawiedliwości na udowodnienie winy sprawcy mogą być związane z pracą biegłego z zakresu medycyny sądowej. Śledczy z Gorlic już zapowiadają jego powołanie do tej sprawy. Takim biegłym jest Sławomir Glazar, który pracuje dla Sądu Okręgowego w Sieradzu (woj. łódzkie). Tłumaczy, że odtwarzanie okoliczności wypadków przypomina dopasowywanie skomplikowanych puzzli.

- Trzeba dokładnie obejrzeć wrak samochodu i ustalić, jakie siły na niego działały. Tak zdobytą wiedzę należy drobiazgowo porównać z obrażeniami, których doznali uczestnicy zdarzenia - opowiada biegły.

Tłumaczy, że każdy wypadek to inna historia.

- Czasami nie ma żadnych wątpliwości, co do okoliczności powstania urazów. Ale bywa i tak, że nie można z całą odpowiedzialnością odtworzyć mechanizmu powstania obrażeń - przyznaje.

Nadzieja

Śledczy z Gorlic mimo wszystkich tych problemów, wierzą w rozwiązanie zagadki śmierci Andżeliki.

- Mamy jeszcze pewien plan, którego realizacja pomoże wyjaśnić okoliczności tego dramatu. O szczegółach nie mogę mówić, ze względu na dobro śledztwa - ucina Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach.

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości grozi do 12 lat więzienia.

Autor: Bartosz Żurawicz
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Rosja -> Powstanie kierowców przeciw radarom!

W Rosji lawinowo rośnie liczba napadów na wideokamery rejestrujące naruszenia przepisów ruchu drogowego.

Łamie się słupy na których są montowane, rysuje i smaruje się obiektywy kamer. W obwodzie swierdłowskim pewien mężczyzna użył do tego celu kija bejsbolowego i uwiecznił swoje działania na smartfonie. W Krasnojarsku właściciel terenowego Uaza z rozmysłem najechał na słup z kamerą i pobił naprawiającego ją operatora.

Do podobnych sytuacji dochodzi już tak często, że media i eksperci zaczęli szukać przyczyn tego „powstania”.

Przewodniczący Ruchu Automobilistów Rosji uważa, że zachowania te są chamskie i naruszają prawo, lecz są reakcją ludzi na niesprawiedliwe ich zdaniem kary. Kamery nie spełniają funkcji regulacji ruchu drogowego, lecz są częścią systemu podatkowego.

Zdaniem adwokata Piotra Dombrowskiego, rynek usług wideonagrywania opanowany jest przez szarą strefę. Złożona została w tej sprawie petycja do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, lecz odpowiedź nie nadeszła.

Dane z kamer trafiają na serwery Państwowej Inspekcji Samochodowej i tam wyznaczane są kary. To olbrzymi biznes, który przynosi miliardy. Od każdej nałożonej kary, firma obsługująca kamery otrzymuje odpowiedni procent. Jest tajemnicą poliszynela, że kamerę można tak ustawić, że zawsze zarejestruje przekroczenie dopuszczalnej prędkości.

„Kary w całości powinny trafiać do budżetu – twierdzi Dombrowski – a nie do czyjejś kieszeni”.​

No cóż, my Słowianie mamy naturalne, uwarunkowane genetycznie, ciągoty do anarchii. ;)

Temat komentowany w telewizji:
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom