Hulaj dusza – piekła nie ma, czyli na drodze i bezdrożu.....

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Raz już wklejałem Tomasza Parola ze strony Anuluj Mandat. Tym razem ciekawy odcinek o nadużywaniu prawa przez instytucje i o problemach z 50+ w zabudowanym.

Jak się bronić przed utratą prawa jazdy i wygrać z fotoradarami? Polaku, znaj swoje prawa!
 
Ostatnia edycja:

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Intryguje mnie częsta u części Polaków chęć wyprzedzenia na bardzo krótkim odcinku. np. cały odcinek między skrętami o 90 stopni ma 40 metrów albo właśnie dojeżdża się do czerwonego. Ktoś jedzie za tobą i hyc! Zaczyna wyprzedzać. Czy im to drażni ośrodek nagrody? Kilka razy ucinałem takie próby w zarodku albo po prostu kolo nie skalkulował szans i kończyło się tym, że próbował mnie spychać z drogi licząc, że przyhamuję. Jak widać gra tu idzie o wysoką stawkę! :D
Zaznaczam, że chodzi o sytuacje gdy za mną było pusto, nie jechałem jak dziadek, a teren jest ostro zabudowany i w ogóle nie ma racjonalnych powodów by wyprzedzać. Chętnie zobaczyłbym twarze tych mistrzów, poznał życiorysy. Wyobrażam sobie jakiegoś durnego Sebę dodającego ułamki licznik do licznika, mianownik do mianownika, ale to może być stereotyp.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Intryguje mnie częsta u części Polaków chęć wyprzedzenia na bardzo krótkim odcinku. np. cały odcinek między skrętami o 90 stopni ma 40 metrów albo właśnie dojeżdża się do czerwonego.
A jak już wyprzedził, to potem wlókł się czy jechał szybciej?
Większość kierowców to gamonie, którzy się snują po drogach jak smrody po gaciach. Więc nawet jak jeździsz szybko, to ten co wyprzedza tego nie wie. Zajmuje pole position i tyle. Gdybyś jechał jakimś ostrym sprzętem (nawet gdybyś się nim snuł jak ostatni gamoń), to pewnie by tego nie robił, bo by pomyślał, że masz ten sprzęt po to, by robić z niego użytek.

a teren jest ostro zabudowany i w ogóle nie ma racjonalnych powodów by wyprzedzać.
Jest jeden racjonalny powód by zawsze wyprzedzać. Mieć pusto przed sobą. Jechać i nie mieć przed sobą nikogo. Większy komfort i większa szybkość.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Gdybyś jechał jakimś ostrym sprzętem (nawet gdybyś się nim snuł jak ostatni gamoń), to pewnie by tego nie robił, bo by pomyślał, że masz ten sprzęt po to, by robić z niego użytek.

W tym myśleniu jest błąd. Przyznaję, że na pechowym odcinku jeżdżę przeważnie Fabią. Fabia ma ok. 80 koni w TSI, waży 1200 kg, jest z salonu, zadbana i fajnie się wkręca na wyższe obroty. A czym jadą wyprzedzający? Głównie zagazowanymi padłami z kręconymi licznikami, zatartymi klockami hamulcowymi i tapicerką śmierdzącą falą powodziową z niemieckich rzek ;) . Może tego smrodu nie mogą wytrzymać i chcą jak naszybciej zakończyć jazdę. To byłby racjonalny powód.
We Francji są popularne voiture sans permi (dla alkoholików, dzieci, ludzi niezdolnych do zdania egzaminu itd) i te naprawdę się wleką z definicji (chyba max. 500cm tam jest) , ale nawet takiego nie ma sensu wyprzedzać na krótkim odcinku.

Jest jeden racjonalny powód by zawsze wyprzedzać. Mieć pusto przed sobą. Jechać i nie mieć przed sobą nikogo. Większy komfort i większa szybkość.

ja to rozumiem i sam często stosuję, ale nadal nie rozumiem idei wyprzedzania przed szczytem wzniesienia, na zakręcie, na krótkiej drodze, na parkingu, na drodze osiedlowej, w strefie zamieszkania albo w korku gdzie już jest zwykłym cwaniakowaniem typowym dla bagiennych ludzi z Europy Wschodniej.
To pechowe miejsce jest w dużym, zakorkowanym mieście, więc nic im taki awans nie daje, bo potem trafiają na następny i następny... no chyba, że zaraz skręca do domu, ale w takim razie robi wiochę dla zysku 3 sekund życia.
Jadąc spokojnie spotykałem się ponownie po paru minutach z dynamicznymi kierowcami którzy dosłownie walczyli o każdy awans o 1 pozycję, a potem ich światła zatrzymywały albo ich pas zwalniał. Rozumiem na długiej trasie gdzie jest mały ruch i można powalczyć o wybicie się z karawany żeby mieć potem jakieś perspektywy. Robiłem tak na Islandii, bo między karawanami były duże przerwy i takim "awansowaniem" można było zauważalnie skrócić jazdę.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Wybuchła właśnie gównoburza, bo BMW wyszło z kampanią reklamową osadzoną w fikcyjnym M-Town, takiej quasi-Warszawie, gdzie ludzie bumierami robią nieodpowiedzialne rzeczy na drodze, zapewne jedynie po to, by złożyć hołd Frogowi.

BMW M, CZYLI GDY REKLAMA MYLI SIĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ
Wczoraj, 25 października (10:04)
Nie ulega wątpliwości, że BMW to jedna z marek wywołujących skrajne emocje. Co ciekawe, niemieckiemu koncernowi udaje się to nie tylko za sprawą samochodów, ale nawet... kampanii reklamowych.

Mowa o nowym spocie z ogólnoświatowego cyklu "BMW M Town", który na swoim oficjalnym facebookowym profilu opublikowało niedawno BMW Polska.

Fabuła spotu nawiązuje do filmu akcji. Kierowca BMW M "ściga" się w nim z rozpędzonym składem kolejowym (w Polsce oksymoron). Ponieważ wszystko dzieje się w "Mieście M" przejazd kolejowy zamyka się nie przed autem, lecz pociągiem. Towarowy skład, z piskiem trącej o stal stali, zatrzymuje się przed opuszczonym szlabanem. Samochód przejeżdża przez tory.

Kampania podkreślać ma typową cechę aut z Bawarii - przyjemność z jazdy. Trzeba przyznać, że ciekawie ogląda się świat, w którym to pociąg musi ustępować miejsca samochodowi. W innych spotach z serii "BMW M Town" zobaczyć można np. "kręcące bączki" taksówki czy kobietę robiącą sobie selfii przy pomocy fotoradaru (swoją drogą, czy prezentowane w tym spocie Miasto M nie przypomina wam do złudzenia Warszawy...?)

Selfi przy pomocy fotoradaru
Oczywiście nie każdemu kampania reklamowa przypadła do gustu. W sieci roi się od komentarzy w stylu "jacy kierowcy, takie reklamy". Wielu komentujących zarzuca BMW "świecenie złym przykładem" i "podprogowe" namawianie kierowców do łamania przepisów.

BMW M Town i przejazd kolejowy
Do lamentujących przyłączyły się PKP Polskie Linie Kolejowe SA. W ich komentarzu do spotu z pociągiem przeczytać możemy:

"Tak, mają Państwo rację - światła są zawsze zielone, tyle że dla tych, którzy mają na uwadze bezpieczeństwo innych i zatrzymują się przed każdym przejazdem, zachowując należytą ostrożność. To zielone światło na dalsze życie, na bezpieczny powrót do domu. Jako zarządca infrastruktury kolejowej, dla którego priorytetem jest bezpieczeństwo i który od 13 lat organizuje kampanię społeczną "Bezpieczny przejazd" nie wyrażamy zgody na brawurę, głupotę i sceny rodem z filmu fantasy. Rozumiemy, że kontrowersyjna kampania najlepiej się sprzedaje w mediach, ale z tak ogromnym przekłamaniem jeszcze się nie spotkaliśmy. Czy wiedzą Państwo, że sprawcami 98 proc. wypadków na przejazdach kolejowo - drogowych są nieodpowiedzialni kierowcy? Czy kiedykolwiek słyszeli Państwo o społecznej odpowiedzialności? Przesyłamy film, zrealizowany z Cyber Marianem w ramach kampanii "Bezpieczny przejazd - szlaban na ryzyko!" - analogiczna sytuacja, tylko z zupełnie innym zakończeniem, REALNYM zakończeniem, jako przestroga. Pozdrawiamy PLK".

Jeden przejazd za daleko...
Stanowisku PKP trudno się dziwić. Firma - sprawnie - wykorzystała kampanię BMW, by przypomnieć kierowcom o zagrożeniach związanych z przejazdami kolejowymi. Nie sposób się jednak zgodzić z zarzutami o "przekłamanie". Spot nie przytacza przecież żadnych danych dotyczących wypadków na przejazdach kolejowych, nie mówi też o ich sprawcach czy ofiarach. Jedne dostrzegalna gołym okiem nieścisłość, którą rzeczywiście nazwać można "przekłamaniem", dotyczy pędzącego składu towarowego. Z najnowszych danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że średnia prędkość tego rodzaju pociągu w Polsce wynosi... 25 km/h.

Zarzuty PKP nie pozostały bez echa ze strony BMW. W odpowiedzi na burzę komentarzy BMW Polska zamieściło wpis, w którym wyjaśnia swój punkt widzenia. Czytamy w nim, że:

"Cykl reklam "BMW M Town" to element globalnej kampanii, która przedstawia utopijne miasto fanów motoryzacji. To wymyślony świat, nie mający odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wszystkie pokazane w nim wydarzenia mają wyłącznie fikcyjny charakter, jak np. przejazd kolejowy z pierwszeństwem przejazdu dla samochodów. Dlatego BMW M Town zawsze pozostanie wyłącznie kreacją filmową.

Naszym celem nigdy nie było promowanie niebezpiecznych zachowań na drodze, ale szanując Państwa głos zdecydowaliśmy o wstrzymaniu emisji w/w filmu w ramach kampanii BMW M w Polsce. Post zostanie skasowany w ciągu 24h".
0007OIPDUI3SSKGM-C122-F4.png

W reklamie to pociąg ma zamknięty przejazd. PKP sugeruje jednak, że polscy kierowcy mogą nie wiedzieć, że to fikcja/

Kto ma racje w tym, wywołanym sztucznie, sporze? Cóż, nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przecież ścigać się na drodze z pociągiem czy robić sobie selfie za pośrednictwem fotoradaru. BMW zaznacza również, że reklamy nakręcono z udziałem profesjonalnych kierowców na zamkniętych drogach i przestrzega (cóż, reklamy oglądają też Amerykanie...), by pod żadnym pozorem nie próbować powtarzać prezentowanych scenariuszy. Dziwić może również zachowawcza reakcja polskiego importera, który zobowiązał się do usunięcia wspomnianego wpisu na facebooku. Idąc tym tropem rozumowania (brawo PKP) powinniśmy też ocenzurować wszystkie gry z serii Need for Speed czy bajki dla małych ("Autka") i dużych ("Szybcy i Wściekli") chłopców.

Korzystając z okazji - wzorem PKP - przypominamy, że w raporcie NIK ze stycznia ubiegłego roku zauważono, że "że poziom bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych wyrażony wskaźnikiem NRV w latach 2014-2015 pogorszył się".

Najwyższa Izba Kontroli zwróciła też uwagę, że "Zarządcy linii kolejowych i zarządcy dróg nie wykonywali należycie działań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych. Ponad połowa skontrolowanych przejazdów nie była utrzymana we właściwym stanie technicznym. Przeszło 70 proc. z nich nie było odpowiednio oznakowanych znakami drogowymi i wskaźnikami kolejowymi".

Może więc warto zająć się najpierw realnymi problemami, zanim przejdzie się do reklam?

Reszta kampanii jest do obejrzenia tu:
https://www.youtube.com/user/MPowerDOTcom/videos
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466
Wiem o co. Grupa społeczniaków wypatruje ludzi jeżdzących nieregulaminowo, nawet jeżeli nikomu to nie wadzi, i ich zatrzymuje, wkleja im naklejki i wbiega pod koła, a potem twierdzi, że są ofiarami. To widać na początku filmu, chociaż w przypadku głównego bohatera odcinka próbowali nagrać w ten sposób, by tego nie było tak widać. Nawet policja jest nimi znudzona, bo to zapewne 20 wezwanie w tym samym dniu.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
nawet jeżeli nikomu to nie wadzi

Kto o tym decyduje, że nikomu nie szkodzi? Można jeździć na czerwonym, jeśli uznamy, że "nikomu nie szkodzi"? Można jeździć po chodniku, jeśli "nikomu nie szkodzi"? Można parkować gdziekolwiek, jeśli "nikomu nie szkodzi"? Czy społecznicy, który akurat to szkodzi, zostają automatycznie wykluczeni z grona ludzi, który może to szkodzić? Kiedy i kto dokonał takiego wykluczenia?

Domyślam sie, że będzie tak w akapie, szczególnie tym "właściwym", ale póki co, zasada, że wolno wszystko o ile "niekomu nie szkodzi" w mniemaniu działającego, wydaje mi się nowatorskim spojrzeniem na zasady poruszania się po drogach (i chodnikach). Co więcej, sugerowanie, że jest to rozwiązanie dobre i wolnościowe, oznacza zamienienie łba na dupę.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Czy społecznicy, który akurat to szkodzi, zostają automatycznie wykluczeni z grona ludzi, który może to szkodzić?
Czy pojeby muszą wkurwiać ludzi, bo nie ma miejsc do parkowania?
Jak chcą społecznikować, to niech idą pod magistrat miasta i tam niech cisną na biurokratów.
Prawda jest taka, że niemal na całym świecie biurokratyczna swołoczy nienawidzi kierowców. Kurwy jebane żyją z ich podatków, ale miejsc do parkowania i wygodnych dróg to nie zrobią. Na jebane rondka (gorzej i dla pieszych i dla kierowców) mają kasę, na inne popierdoleństwa mają, a o wygodę kierowców nie potrafią zadbać.

Dla mnie te pojeby cuchną komunizmem. Bo jeszcze niektóre przypadki, rozumiem, ale niektóre ich czepianie się ludzi kwalifikuje ich jednoznacznie do rozwałki. W Brazylii w niektórych przypadkach mogliby zostać rozjechani na prawie.

Kiedy i kto dokonał takiego wykluczenia?
Wenn ich "wykluczenie" höre ... entsichere ich meine Browning!
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Czy pojeby muszą wkurwiać ludzi, bo nie ma miejsc do parkowania?

Czy pojeby muszą jeździć po chodnikach, bo nie ma miejsc do parkowania? Czy miejsca do parkowania prawem czy towarem?

Jak chcą społecznikować, to niech idą pod magistrat miasta i tam niech cisną na biurokratów.

Jak wyżej, czy kierowcy nie powinni iść pod magistrat i domagać się miejsc do parkowania? To ich oni mają problem, nie piesi, no nie? Chyba że, znów, parkowanie prawem?

Prawda jest taka, że niemal na całym świecie biurokratyczna swołoczy nienawidzi kierowców. Kurwy jebane żyją z ich podatków, ale miejsc do parkowania i wygodnych dróg to nie zrobią.

W związku z tym trzeba jeździć po chodnikach, parkować na trawnikach itd? To walka z systemem? Czy jednak zwykłe buractwo, maskowane walką o wolność, a nie mające z wolnością nic wspólnego?

Na jebane rondka (gorzej i dla pieszych i dla kierowców)

Citation needed.

Dla mnie te pojeby cuchną komunizmem. Bo jeszcze niektóre przypadki, rozumiem, ale niektóre ich czepianie się ludzi kwalifikuje ich jednoznacznie do rozwałki. W Brazylii w niektórych przypadkach mogliby zostać rozjechani na prawie.

Tak, tak, a co to będzie dopiero w akapie! Fat nam to wyłożył, więc wiemy. Na szczęście nie o taki akap nic nie robię.

Wenn ich "wykluczenie" höre ... entsichere ich meine Browning!

Ja, ja. Nie mówię po hitlerowsku.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Czy pojeby muszą jeździć po chodnikach, bo nie ma miejsc do parkowania?
Ja jako pieszy przechodzę czasem przez 4 pasy i ciągłą, a rzadko zdarza mi się przejście przez 3_pasy+torowisko+3_pasy. Jako kierowca w mieście często jeżdżę po chodniku, bo tak wygodniej.
Chodniki nie są wyłączną i ekskluzywną własnością pieszych, jak i drogi nie są wyłączną i ekskluzywną własnością kierowców. Dopóki kierowca na chodniku nie płoszy pieszych i im nie wadzi, to nikomu nic do tego i podobnie z drogą. Na wsiach i zadupiach pędzi się stada baranów i bydła w poprzek drogi i nikomu to nie przeszkadza. Jest to tolerowane, bo barany i bydło nie umieją się teleportować.

W związku z tym trzeba jeździć po chodnikach, parkować na trawnikach itd?
Pomijając porypów nikt nie jeździ po chodnikach i trawnikach wyłącznie po to, by robić innym na złość.

To walka z systemem?
TAK!
To walka z systemem.
Ludzie nie dają się tresować przez system jak jakieś pierdolone barany.
Jebane rządzące skurwysyny niech widzą, że lud ma w dupie ich władzę i tresura nie działa, a reszta okupowanego ludu niech widzi, że są na świecie tacy, co mają w dupie tych jebanych rządzących skurwysynów. Dzięki nim wielu ludzi ma nadzieję i wielu innych widzi czym jest wolność.

Czy jednak zwykłe buractwo, maskowane walką o wolność, a nie mające z wolnością nic wspólnego?
W ankapie wiele elementów "buractwa" będzie w dobrym tonie.

Citation needed.
Jak ktoś uważa, że obchodząc rondka, zamiast skrzyżowań które były wcześniej, pokonuje mniejszą drogę i jak dzięki wszędobylskim rondkom pokonuje pojazdem trasę samą szybciej niż poprzednio, to jedynie pozostaje mi współczuć takim istotom. Istoty te o mentalności niewolnika lubą być tresowane i są dumne ze swej karności.

Ja, ja. Nie mówię po hitlerowsku.
Nie moja wina, że nie łapiesz ironii.
Napisałem tak dlatego, że słowo "wykluczenie" obok takich słów jak "gromadność" czy "wspólnotowość" pojawia się często w ustach lewackich popaprańcow z partii: "Razem", "Zmiana" i "Teraz" oraz w mediach typu Krytyka Polityczna.

Co do tematu. Na filmie widać, jak skurwysyny celowo i złośliwie blokują dojazd do stacji benzynowej i czepiają się tych co ich omijają. Gdyby za nimi nie stało państwo, to zostaliby odjebani jak wściekłe zwierzęta. Dziś też każdy może wyprzedzić trucka i zwolnić przed nim zmuszając go do wyhamowania. Taki skurwiel jest dziś na prawie. Ja mam nadzieję, że w ankapie takie istoty będą taranowane, ku uciesze gawiedzi.

____________
Jeszcze jedna uwaga.
Ciekawe skąd się tacy popaprańcy biorą?
Normalni ludzie nie mają czasu na zajmowanie się takimi pierdołami.
I odpowiedź nasuwa się sama. Na 99.9% są to hujki z jakiejś policyjnej/KGB-owskiej szkółki, a jak nie to takie akcje są inicjowane w policyjno/KGB-owskich kręgach. Uczą się młode janczary przypierdalać do zwykłych ludzi. Jeśli tak, to do odjebki wraz z potomstwem i rodzeństwem.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom