Hulaj dusza – piekła nie ma, czyli na drodze i bezdrożu.....

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Najpierw jego auto dachowało, później innym samochodem uderzył w drzewo, a następnie został potrącony przez "dostawczaka". Na dodatek funkcjonariusze złapali go, gdy prowadził jeszcze inny pojazd pod wpływem alkoholu. Wszystko to w ciągu jednej doby.

 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Boliwia. Jest tam pełno niebezpiecznych dróg.


Są bardziej niebezpieczne od tej.

Ale mimo niebezpiecznych dróg w Boliwii na motocykle nie jest wymagane żadne prawo jazdy! Kupujesz lub wypożyczasz (w >80% wystarczy tylko paszport) i w drogę. KTM 1300 lub BMW R1200 na start dla młodocianego? Jak Cię stać, to czemu nie? Przecież tak będzie w akapie.
Kaski na łby motocyklistów są podobno wymagane, ale tylko 51% motocyklistów i 3% pasażerów ma je na łbach. ;)
źródło: https://www.who.int/violence_injury_prevention/road_safety_status/2018/Table_A6_Helmet.pdf

Bolivia doesn’t require special motorcycle licenses, but neighboring countries do. All that is normally required for motorcycle and moped rentals is a passport.​

Możecie znaleźć inne linki (niebezpieczna droga w Boliwii + brak wymogu prawa jazdy) i podawać je jako przykład etatystycznym jełopom.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
A w Czechach wigilijny karp spowodował wypadek samochodowy. Sprawca wypadku był przewożony przez 62-letnią kobietę, w plastikowej misce z wodą, na honorowym miejscu koło kierowcy. Skurczybyk wyskoczył z miski na uda niewiasty, która wpadła w panikę.


ViewImage.aspx

ViewImage.aspx

Sprawca wypadku na samym dole drugiego zdjęcia. Nie dane mu było za karę zająć honorowego miejsca na wigilijnym stole.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Jacyś małosiusiakowcy postawili za wąski tunel. Znów uderzono w prawdziwych kierowców nie schodzących poniżej 200km/h...


Postawili też zbyt okrągłe rondo...



Ale 20.0 punktów za styl wzbicia się w powietrze i stabilność lotu. Szkoda tylko, że tego lądowania z telemarkiem żadna kamera nie uwieczniła. :(

000A0VX55A4P7UNT-C321-F4.jpg
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
RK 17.06.2020 15:24
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy, która umożliwi opracowanie nowego systemu do poboru opłat drogowych. Nowy system będzie wymagał rejestracji w specjalnym systemie i montażu urządzeń lokalizacyjnych. Za brak rejestracji grozić mają kary. Dane o płatnościach mają trafić do skarbówki, to bowiem KAS ma odpowiadać za ściąganie opłat
Zgodnie ze zmianami, które wprowadza ustawa, właściciele, posiadacze albo użytkownicy samochodów będą je musieli wyposażyć w zewnętrzny system lokalizacyjny, urządzenie pokładowe albo urządzenie mobilne wraz z oprogramowaniem i zapewnić przekazywanie aktualnych danych geolokalizacyjnych na okres przejazdu po drogach, oraz dokonać rejestracji w rejestrze uiszczających opłatę elektroniczną.
Polacy będą musieli rejestrować się w nowej bazie? Brak rejestracji oznacza karę
Opłatę elektroniczną pobierać ma Krajowa Administracji Skarbowa za pomocą systemu teleinformatycznego. Projektowanie, budowa, rozwój i wdrożenie systemu oraz kontrola prawidłowości uiszczenia opłaty, będzie realizowane przez jednostki sektora finansów publicznych. Przy budowie i tworzeniu systemu mają także zostać wykorzystane rozwiązania monitorowania drogowego przewozu towarów SENT, który został przygotowany i wdrożony przez Krajową Administrację Skarbową (KAS).
By korzystać z nowego systemu, kierowcy będą musieli się zarejestrować. Będzie to wymagało przekazania następujących danych:
- imię i nazwisko lub nazwę właściciela, posiadacza albo użytkownika pojazdu, adres zamieszkania lub adres jego siedziby;
- numer PESEL, numer identyfikacji podatkowej albo inny numer identyfikacyjny,za pomocą którego właściciel, posiadacz albo użytkownik pojazdu jest zidentyfikowany na potrzeby podatku od towarów i usług;
- dane pojazdu samochodowego (numer rejestracyjny, markę, model, rok produkcji, pojemność skokową silnika i maksymalną moc netto silnika oraz numer VIN).
Za niewykonanie obowiązku rejestracji lub za podanie danych niezgodnych ze stanem faktycznym wymierzana będzie kara w wysokości od 500 zł do 1,5 tys. zł.
Skarbówka sprawdzi, jak wykorzystywane są samochody?

Nowy system ma dotyczyć przejazdów po płatnych odcinkach dróg (obecnie niespełna 4 tys. km) i pojazdów, które będą podlegały obowiązkowi opłaty. Po opuszczeniu odcinka autostrady czy drogi płatnej - dane pojazdu nie będą przetwarzane.
Administratorem danych, zebranych w systemie, ma być szef KAS. Nowelizacja zakłada, że dane mają dotyczyć wyłącznie przejazdu po drogach płatnych, a ich zakres nie uległby zwiększeniu. Nakłada też na szefa KAS obowiązek co trzymiesięcznego przeglądu danych. Jeżeli natomiast kierowca lub przedsiębiorca nie korzystałby z systemu, po 12 miesiącach jego dane zostałyby automatycznie usunięte, a dane geolokalizacyjne - po sześciu miesiącach.
Zgodnie z nowelizacją uruchomienie systemu poboru opłaty przez KAS ma zostać podane w obwieszczeniu MF, podobnie jak informacja o zmianie technologii.
Termin wejścia w życie nowych przepisów został określony w nowelizacji na 1 lipca 2020 roku. Uruchomienie nowych rozwiązań opartych o GPS i rozwiązania geolokalizacyjne planowane ma - zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów - nastąpić w I kwartale 2021 roku.
Pod osłoną rozgrzewającej naród wojny obyczajowej z gejami, przechodzi coś takiego...
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
Zobaczymy jak z tym będzie. Podobno będzie można po prostu zainstalować appkę na telefon. Wtedy mamy wieksze możliwości schronienia się przed "okiem Saurona" - używać dedykowanego telefonu, włączać go tylko wtedy gdy konieczne, może nawet jakiś GPS spoofing. Wtedy nie dowiedzą się o nas dużo więcej niż już wiedzą, chociaż to wciąż marne pocieszenie, bo zyskają kolejny wektor ataku.
 
D

Deleted member 6610

Guest
No nie wiem, dlaczego nie mają strojów motocyklowych na upalne i chłodne dni?Ja mam dwa, bo mam już wymarzony motocykl, piękny jest. Poleciał mój motorek do magicznego miejsca, a za trzy dni ja lecę za nim. Jeszcze tylko poprzytulam się z przyjaciółmi i w ..drogę! Będę tam szalała na moim motocyklu i będę zostawiała za sobą piaszczystą mgłę spoza której nic a nic widać nie będzie.

O, tak to będzie:



A kiedy słoneczko zacznie zachodzić wyruszę na pozazmysłowe spotkanie z pewną świętą skałą, która ma w sobie coś niezwykłego, aż trudno uwierzyć w jej piękno. Ale myślami będę też z libertarianami.:)



Coś jak Kanadyjczyk Brandon Semenuk? Ale on wyznacza trendy w rowerowym freestyle'u. Nieprawdopodobny styl .



Ps. można wiedzieć jaka to skała?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
D

Deleted member 6852

Guest
Miałem Poloneza,śmigał jak ta lala
najlepiej po lesie,
tylko na rajd jechać
:)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Uwaga, tekst może podnieść stężenie breivików w krwi.


Mam pomysł. Chciałabym, aby pojawił się przepis zakazujący palenia papierosów w samochodzie kierowcom, podróżującym z dziećmi. W trosce o to, by małolaty nie były skazane na wdychanie w kabinie auta szkodliwego dymu i nie traciły przez to zdrowia. Jako kobieta od zawsze niepaląca, jestem jak najbardziej za.
Zastanawiam się jedynie nad możliwością egzekwowania takiego przepisu. Czy nie stanie się on kolejnym przykładem martwego prawa? Po pierwsze, policjant będzie musiał dostrzec, że kierowca pali. Po drugie, od razu zauważyć, że jedzie w towarzystwie dziecka (dzieci) lub zatrzymać go dla sprawdzenia, czy aby w foteliku na tylnej kanapie nie siedzi niewidoczny z zewnątrz maluch. Po trzecie i być może najważniejsze - wykazać się nie tylko spostrzegawczością, ale i determinacją, by w ogóle zawracać sobie głowę takim wykroczeniem, zwłaszcza gdy również sam jest palaczem.
Nie wiadomo ponadto, kogo uznać za dzieci. Wszystkie osoby, które nie ukończyły 18 roku życia? Jeżeli tak, wówczas pojawi się kolejny problem. Funkcjonariusz przed ewentualnym wystawieniem mandatu będzie musiał zweryfikować wiek pasażera. Sprawdzić, czy rzeczywiście, jak zapewnia tatuś, siedzący obok niego dryblas z sypiącym się pod nosem wąsem, jest pełnoletni czy też jeszcze mu trochę do świętowania osiemnastki brakuje.
Nawiasem mówiąc uważam, że palenie tytoniu przez kierowcę wiozącego pasażerów jest zwyczajem obrzydliwym. Nawet, jeżeli owi pasażerowie są dorośli i z grzeczności wyrazili na to zgodę.
Nie wolno też pominąć aspektu bezpieczeństwa. Niedawno obserwowałem pędzące dwupasmówką i wyprzedzające slalomem inne samochody BMW X5. Gdy stanęliśmy obok siebie przed światłami na skrzyżowaniu (tyle dały owe manewry) zrozumiałem, dlaczego kierowca beemki wielokrotnie zmieniając ruch nie włączał kierunkowskazu. Otóż miałby z tym problem, gdyż prowadził jedną ręką. W drugiej trzymał zapalonego papierosa.
Ludziom, którzy siedząc za kierownicą nie potrafią zapanować nad swoim nałogiem, dziwię się z jeszcze innego powodu - przecież takie przesiąknięte papierosowym smrodem auto trudniej im później odsprzedać.
A teraz druga budząca moje wątpliwości informacja sprzed bodajże dwóch lat. Pojawiła się wtedy nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami, która pozwoliła osobom głuchym lub niedosłyszącym prowadzić pojazdy ciężarowe. Jak czytam, "Zgodnie z nowymi zasadami, częściowy lub całkowity ubytek słuchu nie będą już stanowiły przeciwwskazania zdrowotnego do uzyskania prawa jazdy na ciężarówki. Nie będą też mogły być powodem odebrania takich uprawnień.
Chodzi o prawo jazdy kategorii C1 oraz C, czyli na samochody o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 t, z wyjątkiem autobusu, a w przypadku C1 z limitem masy do 7,5 t."
Z całym szacunkiem dla osób niepełnosprawnych i ich problemów, ale czy faktycznie słuch nie jest dla kierowcy niezbędnym zmysłem? Jeżeli tak, to dlaczego nie wolno prowadzić auta ze słuchawkami na uszach? Czy okoliczność, że nie mamy szans usłyszeć sygnałów dźwiękowych zbliżającego się pojazdu uprzywilejowanego, nie stwarza zagrożenia w ruchu? Jak niesłyszący kierowca, sprawca wykroczenia, porozumie się z policjantami, którzy zatrzymali go na drodze? Zgodnie z nowymi przepisami, podczas egzaminu na prawo jazdy będzie mógł bezpłatnie skorzystać z pomocy tłumacza języka migowego. Czy taki asystent będzie również przyjeżdżać na każde wezwanie patrolu drogówki?
Bardzo chciałbym poznać odpowiedzi na powyższe pytania.
Maria Odrowąż
Sonda jeszcze bardziej wkurwiająca. Propertarianizm w odwrocie, cywilizacja bezpieczniacka rosnąca w silę.

palenie.png

Może wypadałoby założyć jakąś grupę w stylu "Chuligani dla akapu", która zniechęcałaby wpadających na nowe pomysły ograniczania autonomii jednostki do publicznego ich wygłaszania i zdobywania dla nich poparcia. Proporcje pomysłodawców wymyślających koncepcje zwiększania osobistej wolności w stosunku do pomysłodawców poddających pomysły na jej ograniczanie by się magicznie zmieniły.

Ech, szkoda że to już nie lata '90 i moda na dresy się skończyła.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Środa, 22 lipca (14:54)
Trwają właśnie intensywne prace nad Programem ochrony powietrza dla województwa małopolskiego. Proponowane w nim rozwiązania sprawiły, że właściciele klasycznych pojazdów złapali się za głowy. Wiele wskazuje na to, że już wkrótce do Krakowa nie będzie miał wstępu żaden klasyk, ale także całkiem nowe samochody z silnikami Diesla i nieco starsze z benzynowymi! Podobne problemy mogą mieć też właściciele motocykli!

Opracowany przez Sejmik Województwa Małopolskiego dokument jest właśnie na etapie konsultacji społecznych. Niestety uwagi i opinie do proponowanych zmian składać można tylko do 27 lipca bieżącego roku. Co wzbudziło szczególny niepokój wśród miłośników klasycznej motoryzacji?
Sam projekt uchwały liczy raptem 18 stron. Czytamy w nim m.in. o przygotowaniu szczegółowego planu "wdrożenia strefy czystego transportu w oparciu o normy emisji Euro i wdrożenia strefy w wersji pilotażowej w ciągu roku od wejścia w życie przepisów krajowych, umożliwiających jej wprowadzenie". Dokument mówi również o wdrożeniu strefy czystego transportu opartej o normy emisji Euro dla Miasta Krakowa w wersji docelowej do 31 grudnia 2025 roku". Brzmi niewinnie. W § 1. czytamy ponadto, że "Uchwala się Program ochrony powietrza dla województwa małopolskiego w brzmieniu załącznika do niniejszej uchwały". I tutaj właśnie zaczynają się schody...
Załącznik nr 1, czyli wspomniany "Program ochrony powietrza dla województwa małopolskiego", liczy 74 strony. W rozdziale poświęconym ograniczaniu emisji z sektora transportu znalazły się szczegółowe wytyczne sprecyzowane jako "Zadania Prezydentów oraz Rad Miast o liczbie mieszkańców powyżej 500 tys.". Jakie?
W punkcie poświęconym strefie czystego transportu czytamy, że "wersja pilotażowa powinna obejmować ograniczenie dla pojazdów dostawczych, ciężarowych i pojazdów transportu zbiorowego oraz samochodów osobowych, których standardy emisyjne są niższe niż: Euro 4 dla zasilanych benzyną i Euro 5 dla zasilanych olejem napędowym (dot. samochodów osobowych i dostawczych)". Dalej stoi m.in., że "Pilotażowa strefa na obszarze Krakowa powinna obejmować obszar ograniczony II obwodnicą miasta".
Kolejny z punktów mówi o wdrożeniu strefy "w wersji docelowej do 31 grudnia 2025 roku". W myśl dokumentu - docelowa strefa na obszarze Krakowa powinna obejmować obszar ograniczony IV obwodnicą miasta, a same ograniczenie powinno objąć wszystkie pojazdy (podkreślamy WSZYSTKIE! - przyp. red.) - osobowe, lekkie samochody ciężarowe (dostawcze) i samochody ciężarowe, pojazdy transportu zbiorowego. Dokument precyzuje, że wjazd do strefy powinien być możliwy jedynie dla pojazdów z silnikiem Diesla spełniających co najmniej wymagania normy emisyjnej Euro 6 i pojazdów benzynowych spełniających co najmniej wymagania normy emisyjnej Euro 4 (dot. samochodów osobowych i dostawczych) oraz Euro 6/VI (dot. autobusów i samochodów ciężarowych). Określa też, że "mieszkańcy strefy powinni zostać objęci wymaganiami strefy na tych samych zasadach, co inni użytkownicy".
Nie trzeba chyba dodawać, że dokument w takim brzmieniu nie przewiduje żadnych wyjątków od tych zasad. Oznacza to, że po utworzeniu strefy - na jej teren nie będzie mogło wjechać żadne auto, które nie spełnia normy emisji Euro 4(benzynowe) lub Euro 6 (wysokoprężne). Wniosek? Poruszanie się po krakowskich ulicach samochodem zabytkowym (na żółtych tablicach rejestracyjnych) będzie zabronione. Normy Euro 4 nie jest w stanie spełnić żaden pojazd zasilany gaźnikiem. Idąc tym tropem jazda po Krakowie zabytkową Nysą czy Warszawą stanie się nielegalna.
Trzeba też zdawać sobie sprawę z faktu, że norma emisji EURO 6 w przypadku aut z silnikami Diesla weszła w życie w roku 2015! Mowa więc o pojazdach, które nie skończyły jeszcze 5 lat od daty wyprodukowania! EURO 4 dla aut z silnikami o zapłonie iskrowym weszło w życie w roku 2006.
Powody do obaw mogą mieć też motocykliści. Wprawdzie w nawiasach mowa jest o autach osobowych i dostawczych ale słowa "wszystkie pojazdy osobowe" sugerują, że nowe przepisy obejmą też jednoślady. Problem w tym, że norma Euro 4 obowiązuje je dopiero od... roku 2017! Jazda po centrum starszym motocyklem czy skuterem może się więc zakończyć poważnymi problemami.
O wyjaśnienie, które rozwiałby wątpliwości właścicieli pojazdów zabytkowych i jednośladów zwróciliśmy się do Zarządu Województwa Małopolskiego, które przygotowało projekt ustawy. Czekamy na odpowiedź.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Uwaga, ważny problem społeczny!
Niedziela, 19 lipca (12:18)
Czy istnieje jakikolwiek związek między żółtymi przyciskami na przejściach dla pieszych a godnością człowieka? Okazuje się, że tak i to ścisły.
Jedną trzecią wszystkich ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w Polsce stanowią piesi. Do niedawna byliśmy przekonywani, że najskuteczniejszym sposobem na poprawę owych fatalnych proporcji jest rozdzielanie ruchu pieszego od samochodowego, najlepiej przez skądinąd kosztowną budowę przejść podziemnych i kładek nad jezdniami. Dzisiaj już wiemy, iż był to pogląd głęboko niesłuszny. Oczy otworzyli nam obrońcy piechurów, wskazujący, że spychanie pieszych pod ziemię lub zmuszanie ich do mozolnego wspinania się po schodach na kładki jest jaskrawym przejawem dyskryminacji najsłabszych uczestników ruchu drogowego. W wielu miastach, m.in. w Krakowie, trwa akcja przywracania klasycznych naziemnych "zebr", nawet na najruchliwszych skrzyżowaniach, przy których znajduje się tunel lub kładka. Każdy tego rodzaju "sukces" z satysfakcją odnotowują lokalni aktywiści, widząc w takich działaniach powrót do normalności.
A wspomniane na wstępie żółte przyciski przed wejściem na pasy? Otóż również ich obecność, z czego zupełnie nie zdawaliście sobie sprawy, poniża znaczną część społeczeństwa. Na ten palący problem już przed ponad pięcioma laty zwrócił uwagę Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego, pisząc w jednej z gazet: "Sam fakt, że pieszy musi grzecznie "poprosić" o przejście przez ulicę - nacisnąć guzik i odczekać na pozwolenie - czyni go na ulicy uczestnikiem ruchu drugiej kategorii". Ba, "prosić musi w sposób niezwykle uprzejmy - zdejmując rękawiczkę! Część przycisków działa tylko wtedy, gdy dotknie się go gołą dłonią".
Rzeczony specjalista rozprawia się z argumentem, że podobne rozwiązania są stosowane szeroko za granicą. Dzisiaj bowiem już wiemy, że bezmyślne kopiowanie zachodnich wzorców prowadzi w ślepą uliczkę. Mamy swój rozum i nikt nas nie będzie pouczać. Najwyższy czas, by polski pieszy wstał z kolan! Przecież, jak dowodzi Michał Beim, "w hierarchii użytkowników ulic on jest najważniejszy w mieście."
W 2014 r. nad dyskryminującą funkcją przycisków pochylili się członkowie stowarzyszenia "Zielone Mazowsze". Pismo z prośbą o interwencję w tej sprawie skierowali do rzecznika praw obywatelskich. Ich zdaniem, wspomniane urządzenia "mają na celu utrudnienie ruchu pieszych w mieście". "Nagminne montowanie" przycisków przy "zebrach" nazwali "kosztowną psychozą".
Najwyraźniej nic nie wskórali, co nie znaczy, że machnęli ręką i zapomnieli o dręczącym ich problemie. W ubiegłym roku z petycją w tej sprawie do prezydent Warszawy (przepraszam: prezydentki i wiceprezydentki, jak widnieje w nagłówku pisma) wystąpiło stowarzyszenie "Miasto jest nasze". Zwraca w niej m.in. uwagę (i tu, opierając się na osobistych doświadczeniach, muszę przyznać aktywistom rację), że żółte przyciski nie działają w sposób konsekwentny. Bardzo często ich użycie nie ma żadnego wpływu na cykl świateł. Niezależnie od tego, czy się je naciśnie czy nie, na pojawienie się zielonego światła dla pieszych czeka się tyle samo. W domyśle: zbyt długo.
Walka o godność pieszych trwa. A ja chciałbym nieśmiało wskazać na jeszcze inne przejawy ich jawnej dyskryminacji. Dlaczego właściwie zmusza się spacerowiczów do korzystania z chodników? Jako "najważniejsi w mieście użytkownicy ulic" powinni mieć swobodny wybór i pełne prawo do chodzenia gdzie chcą i jak chcą, nawet środkiem jezdni. Z drugiej strony, podążając takim tokiem rozumowania można będzie łatwo dojść do wniosku, że dyskryminowani są także kierowcy. Choćby przez zasadę ruchu prawostronnego. Obowiązującą wszystkich zmotoryzowanych w Polsce, niezależnie od ich osobistych preferencji i poglądów.
Godność i owszem ale brakuje jeszcze istotnego komponentu, rozumu człowieka. Zazwyczaj, gdy do kwestii logistyki wplata się elementy godnościowe, wychodzą z tego niezłe kwiatki, czasami bardzo szkodliwe.

Przypominacie sobie feministyczną kolejność odśnieżania ulic walczącą z dyskryminacją kobiet, przez którą karetki miały problem dojeżdżać do pacjentów?

to-nie-jest-zart-sztokholm-zostal-sparalizowany-przez-gender-kilka-dni-temu-z-niedowierzaniem-przyjalem-informacje-mowiaca-o-paralizu-drog-w-sztokholmie-wywolanym-opadami-sniegu-szwecja-i-snieg-to-raczej-synonimy-a-tamtejsze-auta.jpeg

Jak widać te drogowo-emancypacyjne narracje zaczynają się plenić również i u nas. Z upolityczniania kwestii ruchu drogowego raczej nigdy nic dobrego nie wynika.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Te żółte przyciski to czyste skurwysyństwo. Niech skurwiel jeden z drugim który je wprowadził, popatrzy sobie na jakąś starowinkę z uszkodzoną kończyną i kuśtykającą z pomocą chodzika. Taka musi dodatkowo dokuśtykać się do przycisku. Ale skurwiel od ruchu drogowego jak to widzi dostaje orgazmu. Podobnie się taki pokurw czuje jak widzi zwalniających przed rondkiem, czy przed kretyńskim ograniczeniem szybkości. Ma hujło władzę i o to tu chodzi.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Te żółte przyciski to czyste skurwysyństwo. Niech skurwiel jeden z drugim który je wprowadził, popatrzy sobie na jakąś starowinkę z uszkodzoną kończyną i kuśtykającą z pomocą chodzika. Taka musi dodatkowo dokuśtykać się do przycisku. Ale skurwiel od ruchu drogowego jak to widzi dostaje orgazmu. Podobnie się taki pokurw czuje jak widzi zwalniających przed rondkiem, czy przed kretyńskim ograniczeniem szybkości. Ma hujło władzę i o to tu chodzi.
Czyli ja wielkosiusiakowiec mam stawać na pustych przejściach bo starowinka nie podejdzie 1m do przycisku. No come on. Oczywiście w teorii można się bawić w czujniki wykrywające, ale nie wszędzie zejście do przejścia jest na tyle wydzielone by miało to sens i jest dużo staczy którzy by wyzwalali bez sensu.
 
Do góry Bottom