Hulaj dusza – piekła nie ma, czyli na drodze i bezdrożu.....

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Czyli ja wielkosiusiakowiec mam stawać na pustych przejściach bo starowinka nie podejdzie 1m do przycisku.
Mowa o skrzyżowaniach na których jest i tak automatyczna zmiana świateł.
A co do przejść, to jak już tam mają być przyciski, to niech będą mechaniczne i z każdej strony po dwa, oddalone o szerokość zebry.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Jeśli Konfa chce przejmować władzę, to powinna nakręcić ten temat i postawić się w roli obrońcy samochodziarzy. Lepszych okazji może nie być w najbliższym czasie.

Samochody używane
Rozważamy powrót do regulacji, która podnosi akcyzę na samochody używane - wskazała we wtorek wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Ma ona sprawić, by takich aut nie opłacało się do Polski sprowadzać - podkreśliła.
Wicepremier Emilewicz uczestniczyła we wtorek w konferencji prasowej "Innowacyjny ekosystem dla elektromobilności. Wyniki programu akceleracyjnego Pilot Maker Elektro ScaleUp".
"Rozważamy powrót do regulacji, która była opracowana w ubiegłej kadencji, i która podnosi akcyzę na samochody używane" - podkreśliła minister Emilewicz. Przypomniała, że nasz system akcyzowy pochodzi sprzed 1989 r., co sprawia, że "wzmożoną opłatę płacą ci, którzy mają samochód w lepszym standardzie ekologicznym". Obecnie samochody z silnikami do 2000 ccm objęte są akcyzą w wysokości 3,1 proc, zaś z większymi silnikami - 18,6 proc.
Wicepremier przyznała, że ten trend należy zmienić. "Chcielibyśmy stosunkowo szybko opracować regulację akcyzową, która sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać" - zapowiedziała. Dodała, że trwają rozmowy z Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Klimatu dotyczące "konieczności normalizacji rynku".
"Wprowadzamy mocne regulacje w zakresie wycinania filtrów DPF" - powiedziała Emilewicz. Wyjaśniła, że w przypadku starych diesli najprostszym sposobem usprawnienia systemu jest wycięcie tego filtra, a to z kolei sprawia, że taki samochód nie powinien się poruszać po Polsce. "Stąd regulacja, która ma wprowadzić zarówno wzmożony monitoring i kontrolę samochodów na ulicach, ale także (...) kontrolę tego, co dzieje się w stacjach kontroli pojazdów, by auta z wyciętym filtrem nie były dopuszczane do ruchu" - mówiła. Przyznała, że dużym problemem jest to, że "tak dużo samochodów z drugiej ręki" trafia na polski rynek", a wspieranie rozwoju elektromobilności może to zmienić.
Oceniła, że program Pilot Maker Elektro ScaleUp spełnił oczekiwania. "W pejzażu polskiej innowacyjnej gospodarki widzimy nowe podmioty, które coraz głębiej wchodzą w tematykę elektromobilności" - powiedziała. Chodzi - jak dodała - nie tylko o polskie największe koncerny energetyczne, ale także innowacyjne spółki z sektora IT. Mówiąc o efektach programu wskazała: "Mieliśmy ok. 140 zgłoszeń do programu, a na koniec 33 technologie i już ponad 20 wdrożeń". To przedsięwzięcia z zakresu systemów zarządzania energią, flotą samochodów elektrycznych poprzez szybkie ładowarki (...) i symulatory do szkolenia, które mogą stać się naszą specjalnością" - wyjaśniła. Przypomniała, że pod koniec wakacji odbyła się też premiera polskiego samochodu elektrycznego Izera.
Obecny na wtorkowej konferencji minister klimatu Michał Kurtyka zwrócił uwagę, że samochód elektryczny jest droższy w zakupie, natomiast znacznie tańszy w utrzymaniu. "Przejście przez tę barierę inwestycyjną to dla nas wyzwanie" - przyznał. Dodał, że wyzwaniem jest też to, by "równolegle nie zwiększała liczba nieekologicznych pojazdów".
"Wszystko wskazuje na to, że w okolicach 2022-23 r. nastąpi przełamanie kosztowe i pojazd spalinowy przestanie być tańszy niż elektryczny. A co za tym idzie powtórzymy rewolucyjną krzywą adaptacji nowej technologii, jak to ma miejsce z fotowoltaiką" - zaznaczył szef MK. Przypomniał, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy fotowoltaika dokonała "spektakularnego skoku z 500 megawatów pod koniec 2018 r. do 2 tys. 200 megawatów w sierpniu 2020 r. z liczbą prosumentów, która przekracza 250 tys. osób.
Zdaniem Kurtyki "elektromobilność w 2022-23 r., jeśli chodzi o samochody osobowe, to będzie podobna skala zmian". Podkreśli, że samochód elektryczny wymaga mniej serwisu - w związku z tym zmieni rynek serwisantów, dealerów, ale też sposób funkcjonowania tradycyjnej motoryzacji. "Np. na takich rynkach, jak Kalifornia, czy Norwegia 85 proc. ładowań odbywa się w domu. Co oznacza, że klient dzisiejszej stacji benzynowej w 9 na 10 przypadków zamiast pojechać na stację będzie korzystał ładowania z domu" - wskazał. Dodał, że w ciągu 20 lat miałby powstać w Polsce zeroemisyjny system energetyczny równoległy do obecnego, "który będzie stopniowo przejmował jego rolę". "Będzie zapewniał bezpieczeństwo energetyczne, ale również zmniejszał emisyjność naszego miksu energetycznego. To będzie sprzyjało również zazielenieniu transportu" - podkreślił.
Zaznaczył, że już dzisiaj również w warunkach "polskiego miksu emisyjność pojazdu elektrycznego jest o 25 proc. mniejsza niż spalinowego, jeśli chodzi o emisję CO2".
PAP/INTERIA.PL
Dzisiaj, 15 września (11:45) Aktualizacja: Dzisiaj, 15 września (12:09)
Jak poinformowała wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, "rozważamy powrót do regulacji, która podnosi akcyzę na samochody używane, by takich aut nie opłacało się do Polski sprowadzać".
Wicepremier Emilewicz uczestniczyła we wtorek w konferencji prasowej "Innowacyjny ekosystem dla elektromobilności. Wyniki programu akceleracyjnego Pilot Maker Elektro ScaleUp".
- Rozważamy powrót do regulacji, która była opracowana w ubiegłej kadencji, która która podnosi akcyzę na samochody używane - podkreśliła minister Emilewicz. Przypomniała, że nasz system akcyzowy pochodzi sprzed 1989 r., co sprawia, że "wzmożoną opłatę płacą ci, którzy mają samochód w lepszym standardzie ekologicznym".
Wicepremier przyznała, że ten trend należy zmienić. - Chcielibyśmy stosunkowo szybko opracować regulację akcyzową, która sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać - zapowiedziała. Dodała, że trwają rozmowy z Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Klimatu dotyczące "konieczności normalizacji rynku".
- Wprowadzamy mocne regulacje w zakresie wycinania filtrów DPF - powiedziała Emilewicz. Wyjaśniła, że w przypadku starych diesli najprostszym sposobem usprawnienia systemu jest wycięcie tego filatra, a to z kolei sprawia, że taki samochód nie powinien się poruszać po Polsce. "Stąd regulacja, która ma wprowadzić zarówno wzmożony monitoring i kontrolę samochodów na ulicach, ale także (...) kontrolę tego, co dzieje się w stacjach kontroli pojazdów, by auta z wyciętym filtrem nie były dopuszczane do ruchu" - mówiła.
Przyznała, że dużym problemem jest to, że "tak dużo samochodów z drugiej ręki" trafia na polski rynek", a wspieranie rozwoju elektromobilności może to zmienić.
Oceniła, że program Pilot Maker Elektro ScaleUp spełnił oczekiwania. - W pejzażu polskiej innowacyjnej gospodarki widzimy nowe podmioty, które coraz głębiej wchodzą w tematykę elektromobilności - powiedziała. Chodzi - jak dodała - nie tylko o polskie największe koncerny energetyczne, ale także innowacyjne spółki z sektora IT.
Mówiąc o efektach programu wskazała: - Mieliśmy ok. 140 zgłoszeń do programu, a na koniec 33 technologie i już ponad 20 wdrożeń". To przedsięwzięcia z zakresu systemów zarządzania energią, flotą samochodów elektrycznych poprzez szybkie ładowarki (...) i symulatory do szkolenia, które mogą stać się naszą specjalnością - wyjaśniła. Przypomniała, że pod koniec wakacji odbyła się też premiera polskiego samochodu elektrycznego Izera.
Obecny na wtorkowej konferencji minister klimatu Michał Kurtyka zwrócił uwagę, że samochód elektryczny jest droższy w zakupie, natomiast znacznie tańszy w utrzymaniu. - Przejście przez tę barierę inwestycyjną to dla nas wyzwanie - przyznał. Dodał, że wyzwaniem jest też to, by "równolegle nie zwiększała liczba nieekologicznych pojazdów".
- Wszystko wskazuje na to, że w okolicach 2022-23 r. nastąpi przełamanie kosztowe i pojazd spalinowy przestanie być tańszy niż elektryczny. A co za tym idzie powtórzymy rewolucyjną krzywą adaptacji nowej technologii, jak to ma miejsce z fotowoltaiką - zaznaczył szef MK.
Przypomniał, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy fotowoltaika dokonała "spektakularnego skoku z 500 megawatów pod koniec 2018 r. do 2 tys. 200 megawatów w sierpniu 2020 r. z liczbą prosumnentów, która przekracza 250 tys. osób.
Zdaniem Kurtyki "elektromobilność w 2022-23 r., jeśli chodzi o samochody osobowe, to będzie podobna skala zmian". Podkreśli, że samochód elektryczny wymaga mniej serwisu - w związku z tym zmieni rynek serwisantów, dealerów, ale też sposób funkcjonowania tradycyjnej motoryzacji. "Np. na takich rynkach, jak Kalifornia, czy Norwegia 85 proc. ładowań odbywa się w domu.
Co oznacza, że klient dzisiejszej stacji benzynowej w 9 na 10 przypadków zamiast pojechać na stację będzie korzystał ładowania z domu" - wskazał. Dodał, że w ciągu 20 lat miałby powstać w Polsce zeroemisyjny system energetyczny równoległy do obecnego, "który będzie stopniowo przejmował jego rolę". - Będzie zapewniał bezpieczeństwo energetyczne, ale również zmniejszał emisyjność naszego miksu energetycznego. To będzie sprzyjało również zazielenieniu transportu - podkreślił.
Zaznaczył, że już dzisiaj również w warunkach "polskiego miksu emisyjność pojazdu elektrycznego jest o 25 proc. mniejsza niż spalinowego, jeśli chodzi o emisję CO2".
 
D

Deleted member 7005

Guest
Porównanie nas do Norwegii czy USA?
Jak on sobie wyobraża ładowanie samochodów elektrycznych na osiedlach bloków
… w domu?
 
D

Deleted member 6610

Guest

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790


View: https://www.youtube.com/watch?v=USu8vT_tfdw


Koszmar wszystkich kierowców ciężarówek
CIEKAWOSTKI
Mierzący niecałe cztery metry przejazd pod wiaduktem kolejowym w Durham stał się znany na całym świecie dzięki setkom wypadków, które wydarzyły się właśnie w tym miejscu. Kompilacje tych incydentów zdobywają miliony wyświetleń w sieci, a sama konstrukcja zyskała tytuł „otwieracza do puszek”.
Norfolk Southern-Gregson Street Overpass to oficjalna nazwa wiaduktu kolejowego, pod którym średnio raz w miesiącu jakiś pojazd traci lub uszkadza swój dach. Budowla została postawiona w 1940 roku w mieście Durham położonym w Karolinie Północnej (USA).
Konstrukcja początkowo miała 11 stóp i 8 cali (3,56 m) wysokości, w związku z czym powszechnie znana jest jako "11-foot-8 Bridge". Ogólnoświatową sławę zyskała dzięki pracownikowi biurowemu, który zainstalował przy niej kamery i od 2008 roku nagrywa przejeżdżających kierowców.
W tym czasie zarejestrowano za jej pomocą aż 167 różnych wypadków. Łącznie same pojedyncze klipy z tych zdarzeń obejrzano w serwisie YouTube ponad 62 miliony razy, a oddzielne kompilacje potrafią mieć nawet po 10 milionów odsłon.
W pewnym momencie władze postanowiły zamontować przed budowlą stalową belkę, która miała chronić ją przed większymi pojazdami. W ten sposób wiadukt zyskał nowy przydomek - otwieracz do puszek - ponieważ od tej pory wszelkie nadmiarowe przyczepy traciły swoje dachy niczym otworzone właśnie takim przyrządem. Oczywiście tak często uderzano w belkę, że została ona w pewnym momencie wymieniona na nową.
Choć przez wiele lat ustawiano przy ulicy masę wszelkiego rodzaju ostrzeżeń, te nie pomagały. Warto dodać, że wymiary konstrukcji pozostawały cały czas takie same, gdyż tuż pod drogą znajduje się wiekowy kanał ściekowy i obniżenie go byłoby zbyt drogie. Natomiast znaczne podniesienie torów wpłynęłoby na nachylenie pobliskich skrzyżowań.
W 2019 roku postanowiono jednak zainwestować pół miliona dolarów, by podnieś most o 20 centymetrów. Prace trwały dwa tygodnie. Po 22 dniach od ponownego otworzenia przejazdu... znowu doszło do zderzenia. Czasami przeznaczenia nie da się oszukać. Od czasu remontu średnia wypadków wcale nie zmalała.
Co ciekawe, kawałki metalu z pojazdów, które zaliczyły bliskie spotkanie z wiaduktem, można zakupić przez internet. W zależności od rodzaju i rozmiaru taki "crash art" kosztuje od 28 do 85 dolarów.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
albo innego GTA.
Prokuratura potwierdziła, że mężczyzna miał na koncie osiem kolizji drogowych, w tym część z udziałem autobusu.

 

Alu

Well-Known Member
4 633
9 694
Wszystko to by się nie wydarzyło, gdyby ludzie nie rozwiązywali swoich problemów przemocą.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
Podobno ta 19-latka osierociła dwójkę dzieci. W pierwszą ciążę zaszła mając 16 lat.. Wiadomo jakie słowa cisną się na usta - patola.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Podobno ta 19-latka osierociła dwójkę dzieci. W pierwszą ciążę zaszła mając 16 lat.. Wiadomo jakie słowa cisną się na usta - patola.
Bo ja wiem? Biologicznie to naturalne i zdrowe. W sumie u zwierząt stadnych nie jest regułą monogamia czy wychowywanie potomstwa przez oboje biologicznych rodziców.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
Biologicznie może i tak, ale psychicznie to jeszcze dzieci. Zresztą która matka wplątuje się w bójkę wiedząc, że w domu czekają dwa niemowlaki.
 

Alu

Well-Known Member
4 633
9 694
Biologicznie może i tak, ale psychicznie to jeszcze dzieci. Zresztą która matka wplątuje się w bójkę wiedząc, że w domu czekają dwa niemowlaki.

Chyba nie wiesz co tam robiła ani gdzie były jej dzieci?

Według mnie nomalna osoba szesnastoletnia potrafi formułować sądy i podejmować decyzje na temat własnej seksualności.
Może być bardziej niedoświadczona, co sprzyja błędom, które popełniają również starsze osoby.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790

:)


Ciekawe ile wytrzymają z takim prawem.

dzisiaj, 13:53
Moto
Od poniedziałku samochody w Paryżu poruszać się mogą z maksymalną prędkością 30 km/godz. - poinformowały stołeczne władze. Decyzja została podjęta w trosce o bezpieczeństwo na ulicach i środowisko.
Paryż stał się jednym z niemal 200 miast w całej Francji, w których obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/godz. Podobne prawo drogowe obowiązuje już między innymi w Grenoble, Montpellier i Tuluzie - przypomina francuski dziennik "Le Figaro".
Ograniczenie nie będzie dotyczyć większych arterii, jak Pola Elizejskie, gdzie będzie można poruszać się z prędkością do 50 km/godz. Paryski ratusz podaje, że elementy sygnalizacji drogowej zostały odpowiednio zmodyfikowane, a fotoradary zainstalowane, jednak "Le Figaro" zwrócił uwagę, że do poniedziałku w rzeczywistości w całym mieście zainstalowano jedynie pięć radarów mierzących prędkość.
Według danych opublikowanych na internetowej stronie miasta 59 proc. paryżan pozytywnie opowiada się za zmianą, choć w mediach wielu mieszkańców stolicy ją krytykuje. Kierowcy aut dostawczych obawiają się wydłużenia dostaw do klientów, a taksówkarze ostrzegają, że nowe prawo zwiększy ceny przejazdów i zaszkodzi branży.
 
Do góry Bottom