Chętnie... Ale teraz znajdź mi kraj bez restrykcji dotyczących zakładania domów publicznych i kasyn.
Przecież nie napisałem że chodzi o jakieś konkretne miejsce, sam sobie dorobiłeś tę konkluzję. Mam obawy że zakaże ich W OGÓLE.Skąd obawy, że dążyłby do zakazywania powyższych w określonych miejscach?
Pytanie do jakiego stopnia. To najistotniejsze w całej sprawie. Z chęcią otworzyłbym może nie burdel - ale punkt obrotu dobrą trawą, jak w USA czemu nie.Przecież Braun to wolnorynkowiec.
Czy ja wiem? Czemu zaraz priorytet? Nie dorabiam do tego ideologii. Taka sama działalność jak warzywniak albo sklep z dewocjonaliami.Priorytet prawda? Burdel musi być i kasyno
A tutaj przykład takiego wolnorynkowca i tego jak oni sobie wyobrażają całość w praktyce. Wypisz wymaluj wyborca Brauna.
W poniższej krótkie, trzyminutowej rozmowie mówi o narkotykach i prostytucji dość jasno.Przecież nie napisałem że chodzi o jakieś konkretne miejsce, sam sobie dorobiłeś tę konkluzję. Mam obawy że zakaże ich W OGÓLE.
W poniższej krótkie, trzyminutowej rozmowie mówi o narkotykach i prostytucji dość jasno.
Wychodząc od twierdzenia, że "chcącemu nie dzieje się krzywda", dodaje m.in., że nie jest od tego, aby innym zaglądać do portfela i że nie chciałby także, aby władza to robiła. "Nie jestem również od tego, żeby komuś zaglądać do łóżka i nie namawiam nikogo, żeby taki ustrój ustanowił, w którym władza będzie się tym zajmowała". Na koniec optuje za likwidacją bismarckowskiego systemu ubezpieczeń, dodając, że niech każdy sam decyduje o tym, co zażywa i, w domyśle, kogo rucha. Chociaż może faktycznie przydałoby się trochę mniej owijania w bawełnę:
Braun nie może mówić pewnych rzeczy wprost. Nie może powiedzieć, że kurwy, dragi 3xTAK, bo ucieknie od niego spora część elektoratu. Braun mówi językiem wolnościowca i każdy średnio ogarnięty wolnościowiec powinien rozumieć, o co mu chodzi. Takie jest przynajmniej moje zapatrywanie.
A mnie zastanawia, próbowaliście rozmawiać na temat tych wyborów z tzw. zwykłymi ludźmi? Moje doświadczenie jest takie, iż Braun uchodzi w oczach przeciętnego, średnio lub mało interesującego się polityką za osobę niezwykle niekontrowersyjną.
O Kukizie słyszę, że on powinien był zostać przy śpiewaniu tych piosenek, JKM to kiedyś był nawet śmieszny, a teraz ciągle gada o Putinie, ma te dzieci na boku i głupio się uśmiecha, bo na starość ześwirował. I mówię o sytuacjach, gdzie mój rozmówca nie ma pojęcia, jakie sam mam poglądy. Zwrócenie uwagi takiej osoby na Brauna i nakłonienie do oddania głosu (np. wskazawszy na ten wywiad z TVP) przychodzi nad wyraz gładko. Przy czym, co dla mnie było dużym zaskoczeniem, przeciętny wyborca w ogóle nie zauważa takich haseł jak loże, intronizacja Chrystusa, a po prostu przechodzi nad nimi do porządku dziennego. One zwracają uwagę jedynie wśród osób, które, jak tutaj, ponadprzeciętnie interesują się polityką czy historią.
Bo większość ludzi nie ma poglądów politycznych - głosuje w oparciu o jakieś nieistotne bodźce: aparycję, pogłoski, uprzedzenia, społeczne poczucie słuszności. Polityka jako taka jest dla nich nieistotna. Już było ale dam jeszcze raz:A mnie zastanawia, próbowaliście rozmawiać na temat tych wyborów z tzw. zwykłymi ludźmi? Moje doświadczenie jest takie, iż Braun uchodzi w oczach przeciętnego, średnio lub mało interesującego się polityką za osobę niezwykle niekontrowersyjną.