Gra planszowa zrobiona przez wolnościowca

OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
@Benczato Mam nadzieję, że nie jesteś nowy w Internecie i zdążyłeś się przyzwyczaić do tego, że głównie słychać tutaj marudzenie i narzekanie. Zajebiście, że coś zrobiłeś i życzę powodzenia w sprzedaży. Myślałeś o anglojęzycznej wersji? Polski rynek musi być mikroskopijny.
Dzięki. Marudzenie i narzekanie, to w sumie luz. Ale trochę drażnią mnie domysły, które są bardzo szybko przez ludzi ferowane, a potem traktowane jak prawda objawiona. Czyli takie e-plotkowanie ( choć nie za plecami ).
Nie, nie myślałem. Mam wydrukowane po polsku :)
 
OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
towar jest wart tyle, ile jest ktoś w stanie za niego zapłacić komuchu
Nie prawda. Towar jest tyle wart, ile byś za niego dał, znając całą prawdę o nim i to jak wpłynie na całe twoje życie.
Wycena rynkowa, to po prostu wycena rynkowa. Na ogół sprawdza się nieźle, ale akurat w szeroko rozumianej kulturze - to najsłabiej. No, chyba, że uważasz, że Madonna jest lepsza niż Anna German.
 
OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
Skoro gra jest poniżej kosztów produkcji to niestety przegrał. Nie można przecież dokładać do interesu.
Można. Nie można kłamać ( na ważne tematy ) i krzywdzić ludzi ( którzy na to nie zasłużyli ). A dokładać - jak najbardziej można. Powiadają, że nowa firma dwa pierwsze lata dokłada do interesu, więc nie jestem jedyny na świecie.
Poza tym, moją siłą napędową była motywacja ideologiczna. Wiara, że można przy okazji zarobić dosyć szybko mnie opuściła.
 
OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
Moja rada to wziąć to kompendium i spróbować sprzedawać jako osobny produkt, nie tylko jako część gry, może ktoś to kupi i zwróci Ci się trochę kasy, którą wydałeś na książki.
Wątpię. Kto kupi jakieś e-kompendium od anonimowego, samozwańczego filozofa? Poza tym, w pudełku jest specjalna przegródka na to, więc gra by się stała z automatu niekompletna.
Pomysł był właśnie taki, że ktoś kupuje grę, a jak już ma grę to stwierdza: "co szkodzi zajrzeć?" I wtedy się przekonuje, że poczytać można; że nie wiedział wszystkiego o świecie.
 

kompowiec

freetard
2 580
2 646
Nie prawda. Towar jest tyle wart, ile byś za niego dał, znając całą prawdę o nim i to jak wpłynie na całe twoje życie.
Wolne oprogramowanie wpłynęlo na moje życie a nie zapłaciłem nic.
A dokładać - jak najbardziej można. Powiadają, że nowa firma dwa pierwsze lata dokłada do interesu, więc nie jestem jedyny na świecie
Oj mam nadzieje że szybko zweryfikujesz że nie można dokładać w nieskończoność...
 
OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
Wolne oprogramowanie wpłynęlo na moje życie a nie zapłaciłem nic.
Ale jego wartość jest większa niż nic. Gdyby cena = wartość, to wszystko darmowe byłoby bezwartościowe.
Oj mam nadzieje że szybko zweryfikujesz że nie można dokładać w nieskończoność...
Ja już niczego nie dokładam. Zapłaciłem, wydrukowali i posiadam. Jak ktoś kupi, to mu wyślę.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Niewiele. Po prostu poinformowałes nas, że gust nie jest twoją najmocniejszą stroną.

Kto o tym decyduje? Bo na pewno nie ty. Więc poinformowałeś mnie, że jesteś pretensjonalnym dupkiem, który ocenia ludzi na podstawie tego, jakiej kto słucha muzyki.

Ale wracając do tematu:

Towar jest tyle wart, ile byś za niego dał, znając całą prawdę o nim i to jak wpłynie na całe twoje życie.

To bzdura, bo to jest wiedza, której nie można mieć w momencie nabywania towaru, czyli wyceny jego wartości wedle nas samych. Wyceniamy towar na podstawie wiedzy, którą mamy wtedy i to jest wartość towaru w danym momencie. Później może ona dla nas się zmienić, a jakże, ale to jest jedynie nasza subiektywna ocena rynkowej wyceny, której dokonaliśmy w momencie kupna. Na samą rynkową wartość nasza obiektywna wycena po fakcie wpływać raczej nie może, bo niby jak?
 
OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
Kto o tym decyduje? Bo na pewno nie ty. Więc poinformowałeś mnie, że jesteś pretensjonalnym dupkiem, który ocenia ludzi na podstawie tego, jakiej kto słucha muzyki.
To nie jest kwestia decyzji. To kwestia stanu faktycznego. Podałem skrajny przypadek, żeby nie pozostawić pola do dyskusji - i nie urazić czyichś uczyć. Niestety, to się nie udało.
PS. Nie oceniłem Ciebie, jako człowieka, odnosiłem sie tylko do gustu muzycznego. A nawet jeszcze wężej - do poglądu na muzykę. Bo słuchać z przyjemnością Madonny z pewnością można. Sam bym wolał słuchać Madonny w robocie niż Anny German. Ale stwierdzić, że Madonna ma lepszy głos, że lepiej śpiewa niż German...

To bzdura, bo to jest wiedza, której nie można mieć w momencie nabywania towaru, czyli wyceny jego wartości wedle nas samych. Wyceniamy towar na podstawie wiedzy, którą mamy wtedy i to jest wartość towaru w danym momencie. Później może ona dla nas się zmienić, a jakże, ale to jest jedynie nasza subiektywna ocena rynkowej wyceny, której dokonaliśmy w momencie kupna. Na samą rynkową wartość nasza obiektywna wycena po fakcie wpływać raczej nie może, bo niby jak?
Oczywiście, że taka wiedza jest nieosiągalna. Ale to nie zmienia istoty rzeczy. Masz cenę towaru i jego wartość. Cenę ustalasz, wartości nie ustalasz. Myśl przewodnia była taka: cena nie jest równa wartości. Gdyby była, to człowiek nigdy po zakupie by nie mówił, że nie było warto, że nie jest zadowolony z zakupu ( albo odwrotnie: że zrobił interes życia ).
...A nawet samej ceny to nie ustalasz - pomijając mikroskopijny wpływ jaki można ci przypisać, jako uczestnikowi rynku - po prostu stwierdzasz ( zgadujesz ), czy dany towar jest wart dla ciebie tyle, ile kosztuje.
 

kompowiec

freetard
2 580
2 646
To nie jest kwestia decyzji. To kwestia stanu faktycznego. Podałem skrajny przypadek, żeby nie pozostawić pola do dyskusji - i nie urazić czyichś uczyć. Niestety, to się nie udało.
PS. Nie oceniłem Ciebie, jako człowieka, odnosiłem sie tylko do gustu muzycznego
Gust nie jest obiektywny. Właśnie dlatego o gustach się nie dyskutuje. Do kosza.
Ale to nie zmienia istoty rzeczy. Masz cenę towaru i jego wartość. Cenę ustalasz, wartości nie ustalasz. Myśl przewodnia była taka: cena nie jest równa wartości[...]
widzę że laborystyczna teoria własności przestudiowana. Tylko co z tego wynika? Nic. Do odstrzału.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ale stwierdzić, że Madonna ma lepszy głos, że lepiej śpiewa niż German...

I już mijasz się z prawdą. Stwierdziłeś:

No, chyba, że uważasz, że Madonna jest lepsza niż Anna German.

Na co odpowiedziałem:

Ja tak uważam? I co teraz?

Nie wiem, gdzie tutaj jest porównywanie głosu obu piosenkarek? Gdzie ja stwierdziłem, że Madonna ma lepszy głos?

Ja rozumiem, że teraz chcesz to porównanie przesunąć w kategorię, w której masz nadzieję wygrać, ale na to już trochę za późno.

Poza tym, myślę, że w wielu przyjętych kryteriach Madonna jest obiektywnie lepsza od Anny German, więc posiłkowanie się akurat tym przykładem jest deczko chybione. I dalej uważam, że Madonna jest lepsza od Anny German - bo to moja opinia i mój gust.

Masz cenę towaru i jego wartość.

Och, ach, pozmieniajmy sobie definicje na potrzeby bieżącej dyskusji, nie?

SJP PWN:

wartość
1. «to, ile coś jest warte pod względem materialnym»

Dyskutowaliśmy o twoje grze w kontekście jej ceny, czyli wartości w sensie materialnym. Ja rozumiem, że dla ciebie ta gra może być bezcenna, ale my, nie mając do niej stosunku emocjonalnego, więc możemy dyskutować jedynie o jej cenie rynkowej, którą sobie sam wyznaczyłeś na bazie poniesionych kosztów.

Padły opinie, że ta cena jest zbyt wysoka, czyli odbiega od tego, co potencjalni gracze są skłonni wydać na ten typ rozrywki. I rynek to właśnie weryfikuje i nie ma znaczenia ile kosztuje wyprodukowanie fizycznie oraz ile kosztował proces preprodukcji tego dzieła. To ma znacznie jedynie w kontekście oceny opłacalności przedsięwzięcia, ale nie w kontekście oceny wartości. Ty chcesz, aby gra się sprzedawała w cenie przewyższającej koszty (to oczywiste), a rynek odpowie co tam sądzi na ten temat. Obiektywnie.
 
OP
OP
Benczato

Benczato

Member
32
40
Nie wiem, gdzie tutaj jest porównywanie głosu obu piosenkarek? Gdzie ja stwierdziłem, że Madonna ma lepszy głos?
To się rozumie samo przez się. Jeżeli ktoś powie, że Pacquiao jest lepszy niż Mayweather, to nie musi pisać, że w boksie. To się rozumie samo przez się.
Ja rozumiem, że teraz chcesz to porównanie przesunąć w kategorię, w której masz nadzieję wygrać, ale na to już trochę za późno.
Ja niczego nie przesuwam. Pisząc "lepsza" miałem na myśli śpiew. Możesz oczywiście napisać, że trzeba było to wyłuszczyć, ale to by był czysty trolling. Ekonomia języka polega na tym, że się w domyśle pozostawia wiele rzeczy - ze względu właśnie na ich oczywistość.

Co do ceny i wartości, to była pogawędka akademicka. Ja nie reklamuję swojego produktu w sensie marketingowym. Ja informuję o nim. Jeśli piszę, co myślę o wartości merytorycznej mojego kompendium, to nie dlatego, że chcę go na siłę sprzedać, lecz dlatego, że po prostu w to wierzę. O grze w tym samym tonie się nie wypowiadam, bo znam za mało gier, żeby się uczciwie pozycjonować.

...Myślę, że problemem Polaków jest to, że przez ostatnie 30 lat uczyli się w szkołach marketingu i nie potrafią założyć jakiejkolwiek innej motywacji u osoby, która coś sprzedaje. Jak mi napisała jedna "życzliwa" osoba: "Sposób, w jaki opisałeś produkt na aukcji z automatu odrzuca 99% potencjalnych klientów." Ale takie jest poniekąd założenie. Interesują mnie świadomi klienci, którzy udźwigną - że tak powiem - temat. Celem mojego działania nie jest sprzedaż gry, ale zmiana Polski i świata.
 

kompowiec

freetard
2 580
2 646
Ale istnieje hierarchia talentu - że się tak wyrażę. I owszem, o gustach się dyskutuje - w ten czy inny sposób. Jest to jeden ze sposobów rozwijania gustu.
To że ktoś o nich dyskutuje, nie znaczy że jakakolwiek osoba będzie miała w tym rację. Gust jest subiektywny, koniec kropka, więc dyskusje co jest lepsze nie mają sensu.
To się rozumie samo przez się. Jeżeli ktoś powie, że Pacquiao jest lepszy niż Mayweather, to nie musi pisać, że w boksie. To się rozumie samo przez się
Ekonomia języka polega na tym, że się w domyśle pozostawia wiele rzeczy - ze względu właśnie na ich oczywistość.
Bzdura. Gdyby było oczywiste, nikt by nie pytał. Nie rób z siebie debila.
Myślę, że problemem Polaków jest to, że przez ostatnie 30 lat uczyli się w szkołach marketingu i nie potrafią założyć jakiejkolwiek innej motywacji u osoby, która coś sprzedaje.
Dlaczego parafrazujesz marksa. Liczy się tylko efekt.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom